Tip:
Highlight text to annotate it
X
Korea Polnocna jest czasem zwana "Kraina Szeptow"
ludzie nie rozmawiaja otwarcie,
Zazwyczaj szepcza miedzy soba i szybko odchodza.
Jest to jedno z najbardziej tajemniczych miejsc na Ziemi
jest to jeden z najbardziej odizolowanych krajow na Ziemi
i jako odwiedzajacy, doswiadczasz tej samej rzeczywistosci!
Nigdy nie zobaczysz wszystkiego,
nigdy nie dowiesz sie szczegolow,
widzisz tylko zamazane cienie
slyszysz tylko szepty!
I to ty musisz odroznic, co mowia szczerze, a co ze strachu,
musisz odroznic prawde od klamstw,
i rzeczywistosc od czystej propagandy.
Jedna z moich kolezanek odwiedzila Koree i byla bardzo wstrzasnieta tym doswiadczeniem.
Korea Polnocna to miejsce szalone!
Bylo to jedno z najbardziej egzotycznych miejsc, w ktorym kiedykolwiek bylam
i kraj ten zupelnie zmienil moje myslenie o swiecie.
Zupelnie zmienilam swoje zdanie o rzadach, o spoleczenstwie,
o tym, jak ludzie moga zyc.
Bylem zafascynowany. Chcialem wiedziec wiecej!
Wiec, wszedlem do internetu probujac znalezc wiecej informacji o Korei Polnocnej,
ale - zbyt wiele oryginalnych materialow na temat tego kraju nie istnieje.
To, co znalazlem, bylo zazwyczaj zachodniej produkcji, bylo to jednostronne
i bardzo czesto - zdawaly mi sie te materialy po prostu nielogiczne i nieadekwatne.
W pazdzierniku 2000, prezydent USA wyslal sekretarz stanu, Madeleine Albright, do Pyongyang
na bezposrednie rozmowy z Kim Jong Il'em.
Przed wyjazdem poinformowano mnie jakim on jest dziwakiem.
Ludzie opisali mi go jako odosobnionego,
z wieloma kochankami, jako czlowieka, ktory oglada filmy pornograficzne i
ogolnie jako bardzo dziwna osobe, po ktorej mozna sie wszystkiego spodziewac.
Zawsze interesowaly mnie czasy Zwiazku Radzieckiego, propaganda w sztuce i architekturze,
a takze tajemnicze, dalekie miejsca.
Wiec, postanowilem pojechac.
KAZDEGO ROKU, TYLKO OKOLO 1,000-2,000 OBCOKRAJOWCOW DOSTAJE POZWOLENIE NA WJAZD DO KRLD.
WIEKSZOSC ODWIEDZAJACYCH PRZYJEZDZA NA POKAZ ARIRANG I NIE MA OKAZJI DOSWIADCZYC WIELE WIECEJ.
Ale ja nie chcialem pojechac jako typowy turysta.
Chcialem zrobic cos znaczacego.
Wymienilem wiec pare e-maili z firma organizujaca wycieczki do Korei Polnocnej
i udalo mi sie uzyskac rzadkie pozwolenie, aby przywiezc swoja kamere i aby moc nagrywac video.
Mialem nagrac male promocyjne video dla agencji turystycznej
w zamian za co, dostalem pozwolenie, aby zlozyc z nagranego materialu moj wlasny film.
Wiekszosc ludzi mysli, ze wjazd to Korei jest niemozliwy lub, ze taka wycieczka jest bardzo trudna do zorganizowania,
ale prawda jest taka, ze jest to bardzo latwe!
Jedyne, co musialem zrobic, to wyslac e-mail z kopia paszportu do firmy
i oni zajeli sie cala reszta.
Minusem jest to, ze podrozowac trzeba z grupa.
Niestety, jest to jedyny mozliwy sposob na wjazd do Korei Polnocnej.
Wiec, tak musialo byc.
Moja podroz zaczela sie w Wietnamie, w jednym z moich ulubionych miast,
w moim pieknym, tysiacletnim Ha Noi.
Tutaj wsiadlem do nocnego pociagu do Nanning, skad pojechalem dalej do Pekinu w Chinach.
Wspinamy sie tam! ...wysoko, gdzies tam... nie widze.
...on nagrywa video, a nie robi zdjecie.
W koncu bylem gotowy, aby wsiasc do pociagu do Pyongyang.
Na dworcu kolejowym poznalem zachodniego pilota wycieczki.
Slyszymy ten mikrofon?
Wiatr nie bedzie przeszkadzal, co?
Wsiadlem do pociagu, wszyscy sa podekscytowani bo jedziemy do Korei Polnocnej,
Pociag powoli rusza, kiedy nagle...
panika!
Wygladam za okno
i okazuje sie, ze zostawiono czlowieka na peronie.
Gdyby to byl "normalny" turysta, bylaby to jego wina, ze przegapil pociag,
i musialby zlapac nastepny.
Ale to jest Koreanczyk, wiec nie moge pozbyc sie mysli -
co grozi temu czlowiekowi, kiedy pociag dojedzie do Pyongyang
a jego w tym pociagu nie bedzie.
Sytuacja jest dramatyczna.
Wieczorem, udalo mi sie porozmawiac z innym Koreanczykiem, ktory powiedzial, ze czlowiek ten zostawil wszystkie swoje rzeczy
w pociagu. Mezczyzna ten powiedzial mi, ze mysli, ze jego 'brat', jak go nazwal,
pojdzie do Koreanskiej ambasady w Pekinie i uzyska tam pomoc.
Wiesz, mysle, ze on albo przyleci samolotem albo zlapie pociag ekspresowy.
Zapytalem go: Czy twoj brat bedzie mial klopoty? Czy zostanie ukarany?
Bedzie w porzadku... mam nadzieje.
Powiedzial mi: "nie zostanie on ukarany, zostanie tylko skrytykowany"
Co to znaczy "skrytykowany"?
Jedziemy do Korei Polnocnej!
To jest 'Moranbong Band'. Nowy zespol, ktory podobno Kim Jong Un sam wlasnorecznie dobral.
...zdjecie - nie ma problemu! ...uh, moj przyjaciel!
Granica to praktycznie rzeka.
Po jednej stronie sa Chiny, po drugiej Korea.
Po Chinskiej stronie wysokie budynki, reklamy, komercja
i przekraczasz rzeke,aby znalezc sie po stronie koreanskiej, a tam... pare ludzi wloczy sie przy rzece
tam... tam tak naprawde nie ma nic.
Wtedy pociag podjezdza do urzedu celnego, chyba do jakiegos budynku
i nagle emocje opadaja, bo przez nastepne trzy godziny
nie dzieje sie nic.
I, po calkiem standartowej kontroli bagazu, pociag powoli znowu rusza i jestesmy w KRLD.
Kraj 33. Korea Polnocna.
Jest wieczor, dojechalem do Pyongyang, gdzie czekaja juz na mnie moi przewodnicy.
Niech zyje chwalebna partia robocza Korei!
Niech zyje wielki przywodca, towarzysz Kim Jong Un!
Prezydent Kim Il Sung i wielki przywodca Kim Jong Il zawsze beda z nami!
...a tu, przed nami widzimy... pomnik Zalozenia Partii...
...nie zimno?
...troche zimno!
Podszedlem do przewodnikow, przedstawilem sie.
Nie chcieli byc przyjazni. Nie chcieli zadnej interakcji.
W zamian za to, przedstawiono mi serie zasad, ktorych musialem przestrzegac podczas mojej wizyty w ich kraju.
...w naszym kraju trzeba to, w naszym kraju nie wolno tamto.
1. 1. ZAKAZ FOTOGRAFOWANIA KOREANSKICH TOWARZYSZY
W ich kraju nie wolno mi nagrywac video ani robic zdjec
zwyklym ludziom, poniewaz beda na mnie zli
i bede mial klopoty.
2. SZACUNEK DLA PRASY
W ich kraju, jesli posiadam gazete ze zdjeciem Kim Jong Il'a,
Kim Il Sung'a lub Kim Jong Un'a - nie wolno tej gazety zlozyc na pol,
Nie wolno jej pogniesc, nie wolno jej zniewazyc w absolutnie zaden sposob.
A przy okazji - kazda gazeta miala zdjecia ich wielkich przywodcow
na kazdej stronie.
3. "NAGRYWANIE MA BYC REALISTYCZNE"
Fotografujac jakiekolwiek pomniki drogich przywodcow,
zawsze trzeba je fotografowac z niskiego punktu widzenia,
zawsze trzeba fotografowac calosc.
Nie wolno odciac ramienia, nie wolno odciac butow,
nie wolno odciac zupenie nic.
Czy przestrzegalem tych wszystkich zasad?
W granicach rozsadku. Czuje, ze zrobilem wystarczajaco, aby szczerze nikogo nie obrazic,
ale tez, zeby pozostac wiernym sobie.
Mialem zatrzymac sie w hotelu Yanggakdo. Powiedziano mi, ze
Yanggakdo znaczy "wyspa rogatej owcy"
Wnioskuje, ze zatrzymalem sie w hotelu "Wyspa Rogatej Owcy".
Yanggakdo ma 50 pieter i obrotowa restauracje na samej gorze.
Hotel miesci sie na malej, odizolowanej wysepce w srodku Pyongyang.
Zakwaterowano mnie na 26. pietrze - wszystkie pietra ponizej, wszystkie pietra powyzej pozostaja puste!
Wszystkie swiatla sa wylaczone, nikogo tam nie ma,
restauracja na samej gorze - pustka.
W piwnicy jest Kasyno, sa pokoje do karaoke, jest spa, basen,
pare roznych restauracji - nikogo tam nie ma. Zupelna pustka.
...przepraszam, nie wolno fotografowac!
I jeszcze jedno. W hotelu Yanggakdo piate pietro nie istnieje.
Do pietra czwartego i szostego dostepu tez nie ma.
Co znajduje sie na tych pietrach? Nikt nie wie!
Nastepnego ranka wstalem wczesnie i pokierowalem sie na lotnisko,
na moj lot do Gory Paektu, ktora jest mitycznym miejscem urodzenia
drogiego przywodcy towarzysza Kim Jong Il'a.
Air Koryo, polnocnokoreanska narodowa linia lotnicza, jest podobno nieslawna jako najgorza linia lotnicza na swiecie.
Lot nie byl w zaden sposob specjalny, ale z drugiej strony - latalem amerykanskimi liniami,
latalem liniami United - sa do niczego!
Linia Air Koryo nie byla gorsza. Nie byla lepsza, ale tez nie byla gorsza.
I nie bylo dodatkowych oplat za bagaz.
Od bazy Gory Paektu, gdzie byl parking autobusowy
do samego szczytu, gdzie mozna bylo zobaczyc slynne "Jezioro Nieba",
byl calkiem spory kawalek wspinaczki.
Kazdy poszedl we wlasnym tempie i - oddzieliem sie od przewodnikow.
Kiedy dotarlem do szczytu, ustawilem kamere, zeby nagrac ujecie "time lapse" ponad jeziorem.
Ale, nagle pojawia sie znikad mocno zdenerwowany Koreanczyki zadajac, zebym zabral swoja kamere, podobno mu przeszkadza.
Przeciagnalem to jakies trzy minuty, probujac to jeszcze przedyskutowac, ale ostatecznie musialem skonczyc moje ujecie przedwczesnie.
Odszedlem, poprosilem kogos o zdjecie i nagle...
nie wiadomo skad, na lewo i prawo, wszyscy chca razem ze mna robic zdjecia.
W ciagu paru minut pojawia sie znowu ten zrzedliwy facet.
Odpycha wszystkich na bok i teraz domaga sie, bym z nim takze zrobil zdjecie.
Wtedy pojawiaja sie przewodnicy i - praktycznie - konczy sie akcja.
Z gory Paektu, kieruje sie do Tajnego Obozu.
Jestesmy w historycznym miejscu gdzie urodzil i wychowal sie nasz wspanialy przywodca Kim Jong Il.
Na tym obrazie widac naszego prezydenta Kim Il Sung'a, matke Kim Jong Suk i
naszego wspanialego przywodce Kim Jong Il'a w wieku jednego roku.
A teraz, tam widac szczyt "Jong Il".
"Jong Il" to imie naszego wspanialego przywodcy, Kim Jong Il'a, wlasnie "Jong Il",
wiec nazywamy ten szczyt szczytem "Jong Il".
Wiekszosc rzeczy, wiekszosc miejsc zostala nazwana na czesc wspanialych przywodcow!
...ten teren jest bardzo tajemniczy!
Tam sa gory nazwane na czesc wspanialych przydowcow, sa drzewa nazwane na czesc wspanialych przywodcow,
w Korei jest nawet kwiatek nazwany na czesc wspanialego przywodcy!
...to jest wiersz napisany przez naszego prezydenta Kim Il SUng'a.
a tu, podpis naszego prezydenta Kim Il Sung'a.
...chodzmy!
Wedlug starych dokumentow, Kim Jong Il urodzil sie w Rosji,
ale wersja znana w Korei mowi o podwojnej teczy i gadajacych ptakach.
Przez cala moja wizyte zastanawialem sie,
co ci wszyscy ludzie poczuja, kiedy ktoregos dnia dowiedza sie prawdy?
Od samego poczatku wycieczki chcialem doswiadczyc codziennego zycia tamtejszych ludzi.
Siedzialem w pociagu i myslalem: "kiedy dojade do Pyongyang, wycieczka sie w koncu zacznie"
Potem dojechalem do Pyongyang i uwieziono mnie w hotelu.
Nastepnego ranka mysle "dzis sie cos wydarzy". Ale nic!
Pospieszaja mnie do autobusu, ciagna mnie do samolotu i jestem pod ciagla 'opieka'!
W tym momencie zdaje sobie sprawe, ze moje oczekiwanie jest nadaremne - nic sie po prostu nie wydarzy.
Pomimo to, podchodze do pana Moe i pytam "Panie Moe, czy moze mi pan powiedziec troche o swoim zyciu?" - Nie.
"Pani Selma, czy moze mi pani powiedziec troszke o pani rzadzie?" - Absolutnie nie.
I wtedy raz jeszcze mnie olsnilo - ci dwoje nie sa naprawde przewodnikami!
Oni sa - po prostu - glosicielami propagandy Sa tam po to, zeby mnie eskortowac z jednego miejsca do drugiego, zeby to wygladalo
jak dopracowana wycieczka, kiedy tak naprawde - oni nie moga sie doczekac, zebym, po prostu, juz sobie pojechal.
Podjalem ostatnia probe, podszedlem do pana Jim'a i zapytalem:
"Panie Jim, czy moze mi pan opowiedziec o waszej ideologi Juche?
I ku mojemu zaskoczeniu, on sie strasznie ucieszyl. Byl bardzo szczesliwy, ze zapytalem!
Jego odpowiedz nie byla zbyt zrozumiala. Duzo ich propagandy
duzo ich ideologii... jest mi ciezko zrozumiec i domyslam sie,
ze wiekszosc Koreanczykow wcale jej tez nie rozumie.
IDEA 'JUCHE' JEST IDEA 'SAMODZIELNOSCI'. JEST TO IDEA, KTORA MOWI ZE CZLOWIEK JEST PANEM WLASNEGO PRZEZNACZENIA.
I nie naciskajac, zapytalem go
"Czy wierzysz, ze ta ideologia naprawde przeklada sie na zycie ludzkie?"
"Czy szczerze wierzysz ze wszyscy Koreanczycy sa w stanie osiagnac wszystkie wlasne marzenia?"
Nie mial dla mnie odpowiedzi. A, ze bylismy juz z powrotem przy autobusie, tak sie wlasnie skonczyla nasza rozmowa.
Hotel, gdzie zatrzymalem sie tego wieczoru, przypominal mi film "Lsnienie" Stanleya Kubrick'a.
Hotel byl opustoszaly, znajdowal sie na jakims oddalonym pustkowiu i wygladal jakby nikt tam nie zagladal od wiekow.
Zastanawialem sie, czy pracownicy tego hotelu przychodza do pracy kazdego dnia, nawet kiedy nie ma tam turystow
i czy nadal udaja ze biznes sie kreci?
Wszedlem do swojego pokoju i wlaczylem telewizor.
Zostawilem telewizor wlaczony przez caly wieczor.
Nadal chcialem zobaczyc zycie zwyklych ludzi... I dostalem wlasnie to...
Siedzialem w tym rozpadajacym sie pokoju,
bez cieplej wody, ze starymi, smierdzacymi dywanami,
czarno - biale obrazy i rewolucyjna muzyka wybuchala z ekranu,
i czulem sie - po prosty - jakbym byl w jakims dziwnym, zupelnie innym, nierealnym swiecie.
Jesli to jest zachodni luksus, ktory pokazuje sie obcokrajowcom, to w jakich warunkach musza zyc lokalni ludzie?
Ten wieczor spedzilem pijac jagodowe wino w holu hotelu.
Bardziej zainteresowala mnie jednak mila kelnerka i to ze byla ona
zupelnie zafascynowana ekranem dotykowym na tablecie innego turysty.
Dziewczyna spedzila caly wieczor grajac w 'Angry Birds', kiedy nagle pojawil sie pan Moe.
Zaraz pogonil biedna dziewczyne i... sam zaczal grac.
Czwartego Lipca 1976 roku, drogi przywodca kim Jong Il przyjechal tu i wybral to wlasnie miejsce, aby zbudowac tu pomnik.
Wszyscy Koreanczycy nazywaja prezydenta Kim Il Sung'a tygrysem gor.
Wiec musielismy zbudowac ten pomnik jako mlody aspekt prezydenta Kim Il Sung'a.
Po uzyskaniu pelnej wiedzy na temat wysokosci, szerokosci i gestosci pomnika drogiego przywodcy i
po wizycie w muzeum ku czci... drogich przywodcow,
udalem sie na lotnisko, kierujac sie do miasta Chongjin.
REGION CHONGJIN UKAZYWANY BYL w OSTATNICH DEKADACH W BARDZO NEGATYWNYM SWIETLE.
W LATACH 90-TYCH , OBSZARY TE DOSWIADCZYLY CIEZKICH KLESK GLODOWYCH, NA SKUTEK KTORYCH ZMARLO PODOBNO NAWET DO 20% LOKALNEJ POPULACJI.
W ROKU 2009, NAGRADZANA KSIAZKA 'NOTHING TO ENVY' ZOSTALA OPUBLIKOWANA PRZEZ AMERYKANSKA DZIENNIKARKE.
POPRZEZ WYWIADY Z UCIEKINIERAMI I POPRZEZ PRZEMYCONE MATERIALY, KSIAZKA TA PROBOWALA ODKRYC CALA PRAWDE O CODZIENNYM ZYCIU W TYM REGIONIE.
JEJ PUBLIKACJA WIELCE ZAWSTYDZILA REZIM KIM JONG IL'A I PRZYCZYNILA SIE DO TEGO, ZE TURYSTYKA W TYM REGIONIE W OSTATNICH LATACH ZOSTALA JESZCZE BARDZIEJ OGRANICZONA.
Jedyny obraz, ktorego nie da sie przegapic w rejonie Chongjin to fabryki.
To miasto jest naszym glownym centrum przemyslu ciezkiego. Mamy tu duzo wytworni metali i
duzo zakladow chemicznych. Jest tu tez wiele baz wojskowych.
Kiedykolwiek otwieralismy tu nowa fabryke, nasi dwaj przywodcy zawsze tu przyjezdzali.
Nie po to zeby wesprzec bazy wojskowe, tylko po to, aby ulepszyc zycie ludzi.
Nasi dwai przywodcy odwiedzili to miasto ponad piecdziesiat razy.
Dzieki serdecznej opiece i przewodnictwu prezydenta Kim Il Sung'a i drogiego przywodcy Kim Jong Il'a, to miasto
jest teraz miastem nowoczesnym.
Po okolo szesciu godzinach podrozy, przywieziono mnie do - podobno - glownej atrakcji nowoczesnego miasta Chongjin,
do Klubu Rybackiego.
Byl to budynek ogrodzony brama, a w srodku pokoj do karaoke, stol bilardowy,
piwo i... i niewiele wiecej.
Powiedziano mi, ze bede tam przez nastepne trzy godziny.
Co mamy zaplanowane na pozniej?
Tak, mysle ze zaraz skonczymy tu nasze piwo, pojedziemy do hotelu, zameldujemy sie, kazdy bedzie mogl wziac prysznic,
i bedziemy pic w hotelu - bedzie lepiej.
Nie pozwolono mi spacerowac, ale moglem wyjsc na podworko.
No i obecnosc turystow bardzo zainteresowala lokalnych ludzi,
zwlaszcza dzieci.
Wiele dzieci podkradalo sie do budynku, do ogrodzenia, probowalo wetknac glowy i cos zobaczyc przez brame,
pomachalem do nich, niektore dzieci sie usmiechnely, niektore sie zawstydzily
i tez bardzo dobrze rozumiem ich ciekawosc - w koncu calkiem mozliwe jest, ze one jeszcze nigdy wczesniej nie widzialy obcokrajowcow.
Ulica byla zaslonieta brama, a ja probowalem nagrac troche dluzszym obiektywem,
przez jakies szparki, ale w ciagu ledwie paru sekund, nie wiadomo skad - pojawila sie kolo mnie Selma.
Byla zdenerwowana bardziej niz kiedykolwiek wczesniej i twierdzila, ze lokalni ludzie poskarzyli
na mnie. Twierdzila, ze byli na mnie bardzo rozzloszczeni,
no i mam duze klopoty...
Wszedlem do swego pokoju, wyjrzalem przez okno i... strasznie sie ucieszylem!
Po raz pierwszy od poczatku calej wycieczki bylem w stanie zobaczyc codzienne zycie duzo wyrazniej niz wczesniej. 251 00:24:11,967 --> 00:24:14,914 Pozniej, dowiedzialem sie, ze nie majac zadnych innych hoteli w miescie
przewodnicy nie mieli wyjscia i musieli przywiezc turystow do samego centrum,
do hotelu otoczonego przez lokalnych Koreanczykow.
Ale, po moim ostatnim starciu z Selma, teraz ja sam czuje sie paranoidalnie i zastanawiam sie,
czy nawet bez przewodnikow w poblizu lokalni ludzie sa w stanie mnie zauwazyc? Czy naprawde moga sie na mnie poskarzyc?
i czy naprawde moge miec klopoty przez nagrywanie?
Mimo, ze bylo to troche sztywne, wystep kelnerek po obiedzie byl pozytywnym akcentem
na koniec dnia.
Ich gitara nie miala wszystkich strun, byla zupelnie rozstrojona, ale one nadrobialy
swoimi usmiechami.
Po obiedzie, Jim podszedl do mnie i zapytal, czy bylem usatysfakcjonowany jego wczesniejsza odpowiedzia
na temat ideologii Juche. Bylo to dla mnie calkiem jasne, ze chcial porozmawiac ze mna na ten temat wiecej.
Opowiedzialem mu troche o moich podrozach. Powiedzialem mu to, co wiedzialem o Korei Poludniowej.
Nagle zachodni przewodnik nerwowo dal mi do zrozumienia
ze powinienem zamknac buzie, no ale, troche go zignorowalem
i powiedzialem Jim'owi ze nie wierze, ze Korea Polnocna jest naprawde szczesliwym miejscem dla swoich mieszkancow.
Moze troche przesadzilem, ale Jim sluchal.
Pozniej, zapytalem go tez - jesli KRLD traktuje Polnoc i Poludnie jako jeden kraj,
dlaczego rzad polnocny zbombardowal poludniowa wyspe Yeonpyeong,
dlaczego ryzykowali mozliwosc zranienia wlasnych braci?
Pociski padaja na wyspe Yeonpyeong znaczac pierwsze uderzenie artylerii na Poludniowej Ziemi
od ponad pol wieku.
Podczas gdy kleby dymu unosily sie *** malutka spolecznoscia mieszkancow wyspy, Seoul wszczal przygotowania do wojny na najwyzszym stopniu,
tylko krok od wojny.
Strzelajac w odpowiedzi na grad jakichs dwustu pociskow z Polnocy,
Korea Poludniowa wyslala mysliwce F16 na miejsce konfliktu.
Wymiana ta trwala okolo godziny.
Okolo 70 domow i innych struktur zostalo podapalonych przez polnocnokoreanskie pociski artyleryjne,
ktore zmusily mieszkancow do ewakuacji do podziemnych schronow.
Jim powiedzial mi, ze informacje zostaly sfalszowane przez zachodnie media.
Powiedzial mi, ze atak byl odwetem i ze celem byla jedynie baza wojskowa na poludniowej wyspie.
Poczytalem o tym potem troche wiecej, i... mial on nawet troche racji.
Nagle pojawil sie Moe i oskarzyl mnie, ze jestem dwulicowym szpiegiem i tajnym dziennikarzem.
Poprosilem go, aby podzielil sie z nami swoja opinia, ale niestety nie byl chetny.
Jesli poludniowokoreanska grupa kukielek smie wkroczyc
na terytorialne wody KRLD, chociazby jedna setna milimetra, rewolucyjne
sily zbrojne KRLD beda kontynuowac bezlitosne przeciwdzialania wojskowe.
Prawda jest take, ze w Korei Polnocnej trzeba byc troche dwulicowym.
W moich oczach, tyle rzeczy jest tu zagmatwanych, po prostu blednych i strasznie zlych, jednak
wiekszosc ludzi, czy to szczerze czy na skutek ciezkiej indoktrynacji,
oni naprawde wierza, ze to wszystko to prawda.
Wiec nawet czujac tak wielka zlosc na ich przywodcow, rozumiem, ze
jedynie jesli uszanuje to, w co oni wierza,
ze oni otworza sie przede mna.
I wtedy... odcieto prad.
Rano, odwiedzilem jeszcze jeden pomnik na czesc - uwaga, uwaga... prezydenta Kim Il Sung'a.
Ktos zapytal: "zwazywszy na wszystkie problemy w waszym kraju, dlaczego przywodcy
marnuja pieniadze i zasoby, dlaczego stawiaja sobie pomniki?"
Prezydent Kim Il Sung i drogi przywodca Kim Jong Il otrzymuja wszystko, co najlepsze tylko dla ludzi, nigdy dla siebie.
To znaczy - dobre zycie i... dobre zdrowie, wszystko co najlepsze.
Wspaniali przywodcy sa zupelnie bezinteresowni,
zalezy im tylko na ich ludziach.
Kim Il Sung byl niesmialym czlowiekiem, on nie chcial pomnikow!
Ale ludzie tak go blagali ze sie w koncu zgodzil.
Pomnik byl kiedys wydrazony, ale ludzie podobno
czuli, ze nie bylo to wystarczajacym wyrazeniem ich milosci.
Dlaczego ludzie zdecydowali, aby wymienic ten pomnik i zrobic go w odlewie?
Bardziej spektakularny.
Wazniejszy.
W wieku 4-5 lat te dzieci byly duzo bardziej profesjonalne niz wielu doroslych zawodowcow, ktorych widzialem.
...i byl to dopiero poczatek.
Do tego czasu zdazylem juz sobie opracowac strategie nagrywania.
Musialem oddalic sie jak najbardziej od Moe i Selmy i probowalem
byc blisko pana Jim'a, ktory byl nawet przyjazny i pomocny.
Wracajac do Pyongyang, mozliwe, ze po to, aby zniechecic mnie do dalszego nagrywania, Moe oswiadczyl nagle, ze
nigdy juz wiecej nie przywiezie turystow w ten rejon.
I zaczal sie chwalic gnebieniem innych odwiedzajacych z kamerami.
Pewnego razu rozpracowalem tajnego dziennikarza.
Ja i moj kierowca zniszczylismy dziennikarzowi kamere.
On zawsze otwieral okno, zawsze robil zdjecia...
Wiec ok, powiedzialem kierowcy:
"kiedy trace cie w ramie, prosze, gwaltownie zatrzymaj autobus" ... wiec ja, pssh!
I wtedy dziennikarz upuscil kamere na droge.
Podobalo mi sie to.
Pozniej, zdecydowal sie pospiewac dla grupy.
Dzis jest swieto narodowe. Jest to bardzo wazny dzien
kiedy drogi przywodca Kim Jong Il rozpoczal polityke Songun.
Polityka Songun znaczy: "Przede Wszystkim Armia"
Z okazji swieta Songun przywieziono mnie na lunch do jednej z najbardziej unikalnych restauracji w Korei Polnocnej,
do jedynej restauracji 'fast food' w kraju.
Opustoszale i mozliwe, ze jedyne na swiecie, miejsce bez Coca-Coli,
bylo to jednak miejsce zupelnie typowe.
Nastepnie udalem sie do kregielni, gdzie zachecony
przez zachodniego przewodnika, Moe w koncu zgodzil sie udzielic mi malego wywiadu do kamery.
Normalni ludzie, zwykli ludzie, pracownicy, studenci, nawet starsi ludzie dla zdrowia
przychodza tutaj, zeby porzucac kula.
Wracajac do autobusu zauwazylem sklep spozywczy.
Nic specjalnego, z wyjatkiem tego, ze... wszystkie polki swiecily pustka
a owoce na wystawie byly zrobione z plastiku.
Podobno, to dekoracja. I - nie wolno mi nagrywac.
Pozniej pojawil sie jeszcze jeden plan filmowy z lat 70-ych.
Masywne centrum zdrowia i spa, wyposazona w surrealistyczny salon fryzjeski w stylu "The Jetsons".
Gloria, ojej! Nie moge pozwolic aby zobaczyla mnie w tym stanie!
Rozproszony, pogubilem sie i przez pol godziny bladzilem
po korytarzach tego kilkupietrowego budynku, zanim w koncu dogonilem przewodnikow
przy basenie olimpijskiej wielkosci, ktory dla ludnosci zbudowali laskawi przywodcy KRLD.
Jako mala niespodzianke, zabrano mnie na przejazdzke metrem po Pyongyang,wlaczajac kilka stacji, ktore zazwyczaj
nie sa dostepne dla odwiedzajacych.
Kiedy chcialem nagrywac, nadal trzymalem sie blisko Jim'a i unikalem pozostalych przewodnikow.
Nie pomyslalem jednak, ze moge mu przez to narobic klopotow.
Przed atrakcja tego dnia, zatrzymalem sie na "Mass Dance",
czyli uroczystosci z okazji Swieta Songun.
Jim opowiedzial mi troche o Koreanskiej kulturze i
zgodzil sie udzielic wywiadu do kamery na temat jego kraju i na temat
pokazu, ktory mielismy tego wieczoru zobaczyc.
Ale ledwie pare minut pozniej, gdy wchodzilem do autobusu, Jim zostal oddzielony od grupy.
Powiedziano mu, ze potrzebuja go gdzie indziej, a mnie poinformowano, ze Jim nie bedzie z nami
tego wieczoru.
Czy to zbieg okolicznosci, czy zaplanowana przez pozostalych przewodnikow interwencja -
moge sie tylko domyslac.
Ale bazujac na przebiegu wycieczki dotychczas,
nawet najbardziej paranoidalna opcja wydaje mi sie dziwnie mozliwa!
Tego wieczoru mialem okazje byc swiadkiem bicia rekordu swiatowej ksiegi Guinness'a.
Polnocnokoreanskie szalenstwo taneczno-akrobatyczne
i glowna atrakcja dla wiekszosci odwiedzajacych - pokaz Arirang.
Jesli Arirang brakowalo czegokolwiek pod wzgledem zasobow,
nadrabiali to w calej pewnosci kreatywnoscia i ogromna liczba uczestnikow.
Dwadziescia tysiecy ludzi tworzy tlo. I osiemdziesiat tysiecy uczestnikow.
Osiemdziesiat tysiecy ludzi w pokazie? wow!
Dwadziescia tysiecy w tle. Wszystkich razem, bedzie tam sto tysiecy uczestnikow, w pokazie.
Zanim dotarlem do Wonson, zatrzymalem sie w kolchozie w tym rejonie.
Mieszkaja tu tysiac trzy osoby.
Osiemset z nich pracuje w tym kolchozie.
Nawet juz nie zdziwilo mnie to, ze ta wioska nie wygladala ani troche podobnie do innych, ktore widzialem po drodze.
Prezydent Kim Il Sung uczy nas,
ze nie wolno nam pracowac rekami,
musimy uzywac maszyn.
Z autobusu widzialem wczesniej duzo zniszczonych upraw, ale tutaj pola wygladaja zupelnie zdrowo i zielono.
Nie wiedzialem, czy ta wizyta miala jakakolwiek wartosc turystyczna i
ciezko bylo mi uwierzyc, ze bylo to typowe gospodarstwo.
Dowiedzialem sie jednak, dlaczego numer 3 jest szczesliwym numerem w Korei.
Prezydent Kim Il Sung zapytal rolnikow:
"zgadnijcie, ile owocow persymony jest na tym drzewie?"
Rolnicy powiedzieli - 500 owocow jest na tym drzewie.
Wtedy, prezydent Kim Il Sung rozesmial sie.
"Dlaczego mowicie ze tylko 500?"
Prezydent Kim Il Sung powiedzial "Osiemset".
Wiec Kiedy prezydent Kim Il Sung juz odjechal, wszyscy rolnicy zaczeli zrywac owoce z drzewa i liczyc
ile owocyw persymony jest na tym drzewie. Dokladnie osiemset i trzy owoce persymony
byly na tym drzewie.
Dlatego Koreanczycy uwazaja, ze numer 3 jest szczesliwy.
Podobnie jak na zachodzie - szczesliwy numer 7. Koreanczycy uwazaja "3" za szczesliwy numer.
Wiec... osiemset i jeszcze trzy. Trzy czyli trzy szczesliwe.
Po wizycie w lokalnej szkole, ktora na szczescie byla duzo bardziej subtelna niz ta w Chongjin
udalem sie dalej do miasta Wonson, na wybrzezu.
Uwielbiam podrozowac do nieznanych, nierozwinietych miejsc, ale w tym wypadku
mam szczera nadzieje, ze bede mogl tu wrocic i zobaczyc to miasto kwitnace,
gdzie standard zycia ludzi polepsza sie.
Turystyka moze to sprawic, ale pod warunkiem, ze ograniczenia nalozone na ludzi
zostana zniesione.
Chcialem nagrac ujecie z rybakiem na tle zachodu slonca, ale Moe zdenerwowal sie na mnie tym razem zbyt mocno.
Powiedzialem mu, co mysle o jego ciaglej wrogosci,
powiedzialem mu, co mysle o tym, ze mnie ciagle przesladuje
i powiedzialem, ze moja zyczliwosc tez ma swoje granice
jesli nie jest odwzajemniona.
W koncu doszlismy do porozumienia.Pozwolili nagrywac.
Zgodzilem sie, ze czesc tego, co nagram, bedzie dla nich!
Moe i Selma zaczeli dyskutowac miedzy sobo po koreansku,
byli wyraznie zaklopotani, byli wyraznie zazenowani,
ale ja, ja nie bylem juz teraz dwulicowy.
Ale to, z pewnoscia, nasililo napiecie miedzy nami i
teraz zastanawialem sie, czy ogranicza mnie jeszcze bardziej.
Sam nie wiem jak, ale ledwie 10 minut pozniej
nastawienie Moe zmienilo sie zupelnie.
Nagle zrobil sie przyjazny, zaprosil wszystkich na molo na owoce morza
i po raz pierwszy od poczatku podrozy
byl przyjazny, byl otwarty.
Delikatnie dal mi tez do zrozumienia, ze
gdyby pozwolil mi nagrywac, moglby poniesc za to ciezkie konsekwencje.
Probowalem postawic sie w jego sytuacji i probowalem zrozumiec.
Po porannej grze w siatkowke - "KRLD przeciwko Imperialistom"
moja Koreanska przygoda powoli zblizala sie do konca.
Po lunch'u *** bliskim wodospadem Ulim wsiadlem do autobusu,
gdzie inny turysta tlumaczyl koncepcje dzialania "YouTube" Jim'owi i Selmie.
Potem pokazal im jedno z najbardziej popularnych videos w internecie
ktore sciagnal i nagral przed faktem.
Jim chcial wiecej i w drodze powrotnej do Pyongyang
poprosil mnie o moj player MP3 i
pierwsze, co zauwazyl, to, ze player zrobiony byl w Korei.
Zaniepokoilem sie, ze moze urazilem jego dume, ale on nie byl urazony...
Mysle, ze byla to jeszce jedna mysl, ktora zasadzila sie gdzies w jego glowie.
(...wszyscy mieszkamy w zoltej lodzi podwodnej, zoltej lodzi podwodnej...)
Jim sluchal mojej muzyki przez cala droge do Pyongyang.
Przestraszyl sie, kiedy wlaczyl jakas piosenke Rammstein,
a poza tym - spodobal mu sie John Lennon.
(...wyobraz sobie ze wszyscy ludzie zyja w pokoju...)
I zdalem sobie sprawe, ze Polnocnokoreanczycy nigdy nie slyszeli o Beatles'ach,
nigdy nie slyszeli muzyki elektronicznej,
nie znaja 'Gangnam Style'.
Oni nigdy nie slyszeli o Dalai Lama i nie znaja Shakespeare'a.
Oni nie maja pojecia, jak wygladaja nowoczesne miasta takie, jak Tokyo, jak Dubai
czy Hong Kong.
Jim spedzil takze jakies dwie godziny bawiac sie
bardzo prymitywna aplikacja do rysowania
i naprawde wzruszylem sie, kiedy wrocilem do domu, wlaczylem swoj player i...
...i zobaczylem to.
WITAJ W KRLD!
MILEGO POBYTU!
DO ZOBACZENIA WKROTCE!
Po poludniu nagralem moj ostatni wywiad z zachodnim pilotem podrozy.
Dobrze jest wymienic poglady, wymienic uczucia i emocje miedzy ludzmi.
Wszyscy ucza sie o sobie nawzajem i to pomaga.
Wez, nie rozsmieszaj go!
Zostala jeszcze tylko jedna tajemnica, ktora chcialem rozwiazac zanim wyjade:
piate pietro hotelu Yanggakdo.
Podczas podrozy, podsluchalem, ze piate pietro to pietro, gdzie zatrzymuja sie koreanscy przewodnicy
i pozostaja pod ciezkim nadzorem i podsluchem, aby byla pewnosc, ze nie zostana skorumpowani zachodnimi ideami.
Zauwazylem, ze wielu Koreanczykow wsiadalo do windy na siodmym pietrze,
wiec zdecydowalem pojechac na siodme pietro i schodami zejsc do piatki.
Mimo, ze odsloniecie tej tajemnicy byloby idealnym zakonczeniem mojego filmu,
niestety - nie udalo mi sie.
Kiedy tylko dotarlem do schodow, natychmiast pojawil sie przede mna jakis Koreanczyk i zatrzymal mnie.
Zamiast konfrontacji, tym razem,
zdecydowalem po prostu odejsc.
Bedzie to jeszcze jeden powod, dla ktorego chcialbym jeszcze kiedys wrocic do KRLD.
Chiny nie wydawaly mi sie nigdy wolnym krajem, az do tego dnia, kiedy wrocilem do Pekinu
z Korei Polnocnej.
Moglem przejsc przez ulice bez pytania,
Moglem kupic, co tylko chcialem,
nikogo nie obchodzila moja kamera.
No, przynajmniej kraj wydawal mi sie wolny, zanim nie spojrzalem na ekran powyzej.
Przed wyjazdem do Korei, spodziewalem sie, ze wycieczka pokaze mi, jak ich kraj jest perfekcyjny i idealny
Chcialem, zeby przewodnicy mnie indoktrynowali, zeby mi pokazali, jakim rajem jest Korea
poniewaz chcialem zrozumiec ich lepiej i chcialem zrozumiec, czego oni sa uczeni.
Zamiast tego - pytan nie doceniano, a odpowiedzi nie bylo.
Grozba Korei Polnocnej jest moim zdaniem mocno wyolbrzymiona,
Wydaje mi sie, ze nie sa oni wcale az tak grozni, jak sie ich przedstawia.
Nie sa oni samotnym, podlym krajem; sa oni bardzo zagrozeni,
czuja sie zagrozeni przez Stany Zjednoczone, ktore co roku maja gry wojenne
z Korea Poludniowa i z Japonia.
Mysle, ze oni tak naprawde chcieliby podpisac
...porozumienia pokojowe i wrocic do umowy o zawieszeniu broni, i zamiast tego chcieliby podpisac porozumienie pokojowe.
i tez chcieliby jakas gwarancje od Stanow Zjednoczonych i ogolnie od zachodnich krajow,
ze nie zostana zaatakowani.
Bardzo trudno sie w tym kraju zyje,
obywatelom jest potwornie ciezko,
ale nalozone embargo tylko sytuacje pogarsza.
Nadal nie jestem pewny, czy wizyta w Korei byla etycznie dobra decyzja czy nie.
Ludzie mowia, ze pieniadze z turystyki wspomagaja rzad i wplywaja na dalsze cierpienie zwyklych ludzi,
ale tak naprawde, czy kazda osoba wie, na co przeznaczane sa pieniadze z ich podatkow
w ich wlasnych krajach?
I to, co naprawde ciezko jest pojac, to to, ze Korea Polnocna jest tak daleko od kapitalizmu
jak tylko to mozliwe.
Nie mam watpliwosci, ze ludzie maja pragnienia, ze gdyby mieli okazje, chcieliby cos kupic,
chcieliby cos miec, ale - nie ma tam nic do kupienia!
Nie ma tam koncepcji popytu i podazy,
ludzie nie otrzymuja zadnych plac,
zrabiaja racje zywnosciowe w miejscach pracy, do ktorych sa przydzieleni.
Koreanczycy nie roznia sie niczym od innych ludzi na swiecie!
To, co rozni to to, ze w ich wspolczesnej historii
cos poszlo tragicznie nie tak.
Im bardziej czuja sie zagrozeni, tym bardziej zachowuja sie jak kolczatka,
pokazuja swoje kolce.
Kiedy Korea Poludniowa wystrzela trzysegmentowa rakiete, kiedy Japonczycy robia to samo, a robia to czesto,
czy traktujemy to jako akt prowokacji? Jest to technologia podwojnego zastosowania, tak samo jak w Korei Polnocnej.
Ale wyglada na to, ze wina zawsze obarcza sie Koree Polnocna
i gdybysmy tylko byli mniej podejrzliwi,
gdybysmy tylko mogli podejsc do tej sytuacji... z jakims dystansem,
gdybysmy mieli bardziej wywazone, ostrozniejsze podejscie do Korei Polnocnej,
mysle, ze zobaczylibysmy, ze te kolce sie schowaly,
co juz sie w przeszlosci zdarzylo, co juz widzielismy,
i mozliwe, ze staliby sie oni bardziej kooperacyjni.
Mimo, ze Korea glownie slynie z negatywnej strony,
wazne jest, aby wspomniec, ze ich ludzie dokonali kilku imponujacych czynow.
Pyongyang jest naprawde miastem futurystycznym! Jest to przyszlosc, ktora wyobrazalismy sobie w latach 70-ych,
ale nie ma w niej neonow, nie ma ekranow LCD, nie ma logo Starbucks z kazdej strony.
W pokazie Arirang nie uzywano ekranow LCD. Mieli niskiej rozdzielczosci projektory, tanie efekty swietlne,
i mieli dwadziescia tysiecy uczestnikow, ktorzy przewracali kolorowe karteczki,
aby stworzyc obraz.
I pomyslalem - wow - jesli oni potrafia zrobic taki pokaz bez technologii,
co mogliby osiagnac, gdyby mieli zasoby zachodu?
Mysle, ze jesli tylko by sie troche otworzyli, Korea Polnocna latwo moglaby stac sie jedna
z czolowych ekonomii swiata.
Mieliby tania, ciezko pracujaca sile robocza,
mieliby rynek dla prawie kazdego przemyslu.
Zycie Koreanczykow polepszyloby sie.
Ich kraj rozwinalby sie bardzo szybko.
Smutnym minusem jest to, ze jesli Korea sie otworzy, to czy ich ludzie dobrze beda sie czuli przeniesieni do przyszlosci?
Czy beda gotowi na nowoczesny swiat, kiedy nigdy w zyciu nie uzywali komputera,
kiedy nie mieli zadnego punktu odniesienia do wspolczesnej kultury, muzyki, filmu;
kiedy nigdy nie slyszeli o Wikipedii, iPhones, albo o Google,
i dla wiekszosci Koreanczykow, ktorzy nigdy wczesniej nie spotkali obcokrajowca?!
Wiem tylko, ze jesli Korea sie otworzy,
Zrobie, co bede mogl, zeby byc tam nastepnego dnia i doswiadczyc tego z pierwszej reki.
Prezydent Kim Il Sung uczy nas,
ze zlote cele naszej partii, to zbudowac piekny, dostatni i potezny kraj.
Narod niebianski.
Wiec, musimy zbudowac ten silny kraj jak najszybciej
i musimy przekazac nastepnemu pokoleniu.
SUBTITLES BY: Etherium Sky Media