Tip:
Highlight text to annotate it
X
W upadającym społeczeństwie sztuka,
jeżeli jest autentyczna, musi również odzwierciedlać upadek.
I o ile nie chce zatracić swej funkcji społecznej
sztuka musi pokazywać, że świat jest zmienny.
I pomagać go zmieniać.
- Ernst Fischer
Gwałtowne zamieszki w związku z planowanym przez rząd
uchylaniem się od spłacania zadłużenia...
...bezrobocie nadal rośnie
i musi rosnąć
ponieważ mamy nadmiar towarów i dóbr...
...to wszystko są pożyczone pieniądze...
...a ten dług został zaciągnięty w zagranicznych bankach...
...P-I-E-N-I-Ą-D-Z-E, w formie dogodnej pożyczki osobistej...
...papieros z filtrem, który dostarcza nam smak...
piwo słodowe 45 ... czy jesteś sexy?...
USA planuje zbombardować Iran...
...Ameryka sponsoruje ataki terrorystyczne w Iranie...
Moja babcia była wspaniałą osobą,
nauczyła mnie, jak grać w Monopoly.
Rozumiała, że celem gry jest pozyskiwanie.
Gromadziła wszytko co mogła
i w końcu stawała się mistrzem planszy.
Zawsze wtedy powtarzała mi to samo.
Patrząc na mnie, mówiła:
"Kiedyś nauczysz się w to grać."
Pewnego lata grałem w Monopoly całymi dniami
i w końcu nauczyłem się grać.
Zrozumiałem, że jedynym sposobem na wygraną
jest całkowite oddanie się pozyskiwaniu.
Zrozumiałem, że to pieniądze i dobytek
pozwalają trzymać rękę na pulsie gry.
I przed końcem tamtego lata
stałem się bardziej bezwzględny niż moja babcia.
Byłem gotów naginać zasady, żeby tylko zwyciężyć w tej grze...
Jesienią zasiadłem z babcią do gry.
Zabrałem wszystko, co miała. Obserwowałem,
jak oddaje ostatniego dolara i kończy grę całkowicie pokonana.
I wtedy nauczyła mnie jeszcze jednego.
Powiedziała:
"a teraz to wszystko wraca do pudełka.
Wszystkie te domy i hotele.
Wszystkie linie kolejowe i przedsiębiorstwa publiczne...
Wszystkie nieruchomości i wszystkie te wspaniałe pieniądze...
teraz to wszystko wraca do pudełka.
Nic z tego nie było naprawdę Twoje.
Zapaliłeś się do tego wszystkiego na chwilę.
Ale to istniało już na długo przed tym jak zasiadłeś do gry.
i będzie tutaj kiedy Ciebie już nie będzie - gracze przychodzą i odchodzą
domy i samochody...
tytuły i ubrania...
nawet Twoje ciało."
Bo tak naprawdę wszystko co zdobędziemy, skonsumujemy i zgromadzimy
ponownie wróci "do pudełka", a nam nie zostanie nic.
Więc powinieneś zapytać samego siebie:
kiedy w końcu awansujesz na szczyt,
kiedy dokonasz najlepszego zakupu,
kiedy kupisz najwspanialszy dom,
kiedy zabezpieczysz się finansowo
i wespniesz się drabiną sukcesu
do najwyższego jej szczebla.
i gdy już opadną emocje
a opadną na pewno...
co wtedy?
Jak długo musisz podążać tą drogą
nim zobaczysz dokąd prowadzi.
Bez wątpienia rozumiesz,
że nigdy nie będziesz miał dość.
Więc powinieneś zadać sobie pytanie:
Co się liczy?
Oni są Przystojni!
Oni są Bogaci!
I Rozpuszczeni!
Najlepszy Amerykański Show Powraca!
Gentle Machine Productions Przedstawia
Film Petera Joseph'a
Jako młody chłopak
dorastający w Nowym Jorku
Odmówiłem złożenia przysięgi na wierność fladze.
Zostałem za to oczywiście odesłany do dyrektora.
A on zapytał: „dlaczego nie chcesz przysięgać na flagę?
Wszyscy to robią!"
Odpowiedziałem, że wszyscy kiedyś wierzyli, że Ziemia jest płaska,
ale to nie zmieniło faktu, że nie jest.
Wyjaśniłem, że Ameryka wszystko, co ma
zawdzięcza innym kulturom,
innym narodom
i że raczej złożyłbym przysięgę
na wierność Ziemi
i wszystkim jej mieszkańcom.
Nie trzeba chyba mówić, że wkrótce po tym
porzuciłem szkołę całkowicie
i założyłem laboratorium w swoim pokoju.
Tam zacząłem zgłębiać
tajniki nauki i przyrody.
Uświadomiłem sobie wtedy,
że wszechświatem rządzą pewne prawa
i że człowiek
razem z całym społeczeństwem
nie jest wolny od tych praw.
Wtedy nastąpił krach roku 1929,
który rozpoczął okres znany nam dziś jako
„Wielki Kryzys”.
Ciężko było mi zrozumieć dlaczego miliony ludzi
głodowało, zostało bez pracy i dachu *** głową,
gdy wszystki fabryki nadal stały.
Ilość zasobów się nie zmieniła.
Wtedy właśnie uświadomiłem sobie,
że reguły gry ekonomicznej
były z gruntu błędne.
Niedługo potem przyszła Druga Wojna Światowa,
podczas której narody na zmianę,
systematycznie wyniszczały się nawzajem.
Później obliczyłem sobie, że całe zniszczenie
i zmarnowane zasoby
przeznaczone na tę wojnę
mogłyby swobodnie zaspokoić potrzeby
każdego mieszkańca tej planety.
Od tamtej pory obserwowałem jak ludzkość
nieuchronnie zmierza ku zagładzie.
Na moich oczach marnowano
i niszczono bezcenne surowce
w imię zysku i wolnorynkowych idei.
Byłem świadkiem wciśnięcia systemu wartości społeczeństwa
w ramy chorego materializmu
i bezmyślnej konsumpcji.
Widziałem finansowe potęgi
przejmujące kontrolę *** rządami i polityką
rzekomo wolnych narodów.
Teraz mam 94 lata
i obawiam się, że moje usposobienie
jest takie samo
jak 75 lat temu.
Musimy skończyć z tym gównem.
ZEITGEIST
ZEITGEIST: MOVING FORWARD
Nie miej nigdy wątpliwości, że niewielka grupa myślących,
zaangażowanych obywateli może zmienić świat.
Prawdę mówiąc, świat nigdy nie zmieniał się za sprawą czegoś innego.
- Margaret Mead
Część pierwsza: Natura człowieka
Więc jesteś naukowcem.
Z pewnością kiedyś natknąłeś się na konflikt
"natura kontra kultura"
coś, co najmniej na poziomie konfliktu Coca-Coli i Pepsi
albo Greków z Trojanami
Sposób przedstawiania kwestii tego
co wpływa na nas bardziej, natura czy kultura
jest dziś nadmiernie uproszczony.
Od tego co wpływa na reakcję żywych komórek
na kryzys energetyczny, aż po to co definiuje
kim jesteśmy na najbardziej osobistym
poziomie naszej istoty.
I tu pojawia się kompletnie błędny podział
bazujący na przekonaniu, że natura jest czynnikiem decydującym
i kształtuje absolutnie wszystko co nas otacza.
Jedni mówią, że życie to DNA, najważniejszy z kodów,
Święty Graal biologii, siła sprawcza wszystkiego...
Z drugiej strony mamy zaś znacznie bardziej
socjo-naukową perspektywę:
Jesteśmy 'organizmami społecznymi'
a biologia jest dobra dla pierwotniaków.
Ludzi biologia nie dotyczy.
Oczywiście oba poglądy to nonsens.
W rzeczywistości widzimy,
że nie da się właściwie zrozumieć
działania biologii
poza kontekstem środowiska.
[To Genetyka]
Jednym z poglądów, który wzbudza paranoję,
a mimo to jest bardzo popularny
jest przeświadczenie:
„Och, takie zachowanie jest genetycznie uwarunkowane”.
Ale co to właściwie znaczy?
To oznacza całe mnóstwo subtelnych rzeczy
jeśli się zna współczesną biologię,
lecz dla większości ludzi oznacza to tylko:
deterministyczny pogląd na życie;
życie zakorzenione w biologii i genetyce;
geny to coś, czego nie można zmienić;
geny to coś nieuniknionego
więc równie dobrze można nie tracić
energii i zasobów próbując je naprawić;
tak samo można nie tracić energii społecznej na próbie
poprawy, bo to nieuniknione i niezmienne...
a to jest zwykła bzdura.
[Choroba]
Powszechnie uważa się, że przypadłości takie jak ADHD
są genetycznie zaprogramowane,
że schizofrenia jest genetycznie zaprogramowana.
Prawda jest zupełnie inna.
Nic nie jest genetycznie zaprogramowane.
Istnieją jedynie bardzo rzadkie choroby,
niewielka garstka
niezwykle rzadko występujących schorzeń,
które rzeczywiście mają genetyczne przyczyny.
Najbardziej złożone schorzenia
mogą mieć pewne, po części genetyczne predyspozycje,
ale predyspozycja to nie to samo, co uwarunkowanie.
Te całe poszukiwania źródła chorób w genomie
były skazane na porażkę zanim jeszcze ktokolwiek o nich pomyślał,
ponieważ większość chorób nie jest uwarunkowana genetycznie.
Choroby serca, rak, udary
choroby reumatoidalne, większość chorób autoimmunologicznych
choroby psychiczne, uzależnienia...
żadne z nich nie są uwarunkowane genetycznie.
Na przykład rak piersi. Ze stu kobiet z rakiem piersi
tylko 7 ma geny raka piersi.
pozostałe 93 ich nie ma,
a ze stu kobiet, które te geny mają
nie wszystkie będą miały raka.
[Zachowanie]
Geny nie są tylko czymś, co wywołuje u nas
konkretne zachowania, niezależnie od środowiska.
Geny dają nam różne możliwości reagowania na środowisko.
I wygląda na to, że niektóre z czynników występujących
we wczesnym dzieciństwie oraz sposób wychowania
wpływają na ekspresję genetyczną
włączając lub wyłączając poszczególne geny
kierując nas na różne ścieżki rozwoju
które będą dostosowane do świata, w jakim żyjemy.
Przykładowo
Przeprowadzone w Montrealu badania *** wynikami
autopsji mózgów samobójców wykazały,
że jeśli ofiara samobójstwa
(zazwyczaj są to młodzi dorośli)
była krzywdzona w dzieciństwie, powodowało to
genetyczną zmianę w mózgu,
której nie zauważono w mózgach ludzi, którzy nie byli krzywdzeni.
Jest to efekt epigenetyczny
"epi" oznacza "ponad", tak więc
wpływ epigenetyczny dotyczy
aktywowania lub dezaktywowania poszczególnych genów pod wpływem otoczenia.
W Nowej Zelandii w mieście zwanym Dunedin
przeprowadzono eksperyment,
w którym kilka tysięcy osób
było badanych od urodzenia do osiągnięcia wieku dwudziestu kilku lat.
Odkryto wówczas, że można zidentyfikować
mutację genetyczną, anormalny gen,
który był w pewnym stopniu powiązany
z predyspozycją do bycia agresywnym,
ale tylko wtedy gdy dana osoba doświadczyła przemocy
i była wykorzystywna w dzieciństwie.
Innymi słowy, dziecko z tym anormalnym genem
prawdopodobnie nie będzie bardziej agresywne niż ktokolwiek inny
i faktycznie, współczynnik agresji jest mniejszy u ludzi z tym genem
niż u ludzi z normalnymi genami
chyba, że byli krzywdzeni w dzieciństwie.
Kolejnym bardzo dobrym przykładem na to,
że geny to nie wszystko,
jest osobliwa technika, dzięki której
można dosłownie wyjąć dowolny gen z myszy,
by ani ona ani jej potomstwo nie miały tego genu.
Po prostu "wyrzuca" się go.
Dla przykładu, istnieje gen kodujący proteinę
która ma wpływ na proces uczenia się
i zapamiętywania. Za pomocą tej wspaniałej techniki
"wyrzucamy" ten gen i
otrzymujemy mysz, która się nie uczy.
O! Znaleźlismy genetyczną podstawę inteligencji!
Co nie zostało docenione w tych przełomowych badaniach,
a co media rozchwytywały na lewo i prawo to fakt,
że te genetycznie upośledzone myszy
wychowane w otoczeniu bogatszym w bodźce
(nie tak jak myszy z laboratoryjnych klatek)
potrafią całkowicie przezwyciężyć swoje upośledzenie (brak genu).
Więc jeśli ktoś dziś powie, że
"To zachowanie jest genetyczne", to
przy założeniu że właściwie sformułował zdanie,
tak naprawdę przekazuje nam, że:
geny wpływają w pewnym stopniu na to jak
organizm reaguje na otoczenie;
geny mogą wpływać na
gotowość, z którą organizm będzie
reagował na jakieś środowiskowe wyzwanie.
Wiemy jednak, że nie taką interpretację przyjmuje większość ludzi.
I nie chcę by zabrzmiało to przesadnie,
ale jeśli wrócimy do dawnego
znaczenia słów - "to genetyczne"
to od niego nie będzie już daleko do eugeniki
i rzeczy tego typu.
To popularny przesąd,
która jest potencjalnie niebezpieczny.
Przyczyną, dla której
tłumaczenie agresji biologicznym uwarunkowaniem...
przyczyną, dla której hipoteza ta
może być niebezpieczna, i nie jest ona po prostu błędna,
ale może także wyrządzać dużo złego...
jest to, że jeśli naprawdę w to uwierzysz
mógłbyś zwyczajnie stwierdzić:
"cóż, nic nie możemy poradzić na to,
by zmienić skłonność ludzi
do bycia agresywnymi;
jedyne, co możemy zrobić, to ukarać ich - zamknąć
albo rozstrzelać,
ale nie ma co zawracać sobie głowy zmianą
środowiska, czy uwarunkowań społecznych
które mogą wywoływać w ludziach agresję,
bo to "nie gra roli".
Argument dotyczący genów pozwala nam łatwo zignorować
przeszłe i obecne historyczne i społeczne czynniki i
ujmując to w słowa Louisa Menand'y,
który w magazynie New Yorker
bardzo mądrze napisał:
"Wszystko tkwi w genach... to wyjaśnienie 'dlaczego jest jak jest',
które nie stanowi zagrożenia dla obecnego stanu rzeczy.
Dlaczego ktoś miałby czuć się nieszczęśliwy,
albo zachowywać się antyspołecznie,
skoro żyje w najbardziej
wyzwolonym i najbogatszym kraju na ziemi.
To nie może być wina systemu.
Problem musi leżeć gdzieś w wadliwym okablowaniu mózgu".
Dobrze powiedziane.
Argument dotyczący genów jest więc, najprościej mówiąc, "wykrętem",
który pozwala nam ignorować
czynniki społeczne, ekonomiczne oraz polityczne,
które w rzeczywistosci leżą u podstaw
wielu problematycznych zachowań.
[Studium Przypadku: Uzależnienie]
Uzależnienia są zwykle
uznawane za zjawisko związane z narkotykami,
jednak patrząc na to szerzej
definiuję uzależnienie jako każde zjawisko,
które jest związane z silnym pragnieniem,
tymczasową ulgą
i długoterminowymi negatywnymi konsekwencjami
oraz osłabieniem kontroli *** sobą tak, że dana osoba
pragnie to porzucić lub obiecuje to zrobić,
lecz nie potrafi tego dokonać.
Kiedy się to zrozumie, to widać, że
jest o wiele więcej uzależnień,
niż tylko te związane z narkotykami.
Rozpoznajemy pracoholizm, uzależnienie od zakupów,
od internetu, gier komputerowych...
Istnieje uzależnienie od władzy. Ludzie, którzy maja władzę,
ale chcą jej coraz więcej; oni nigdy nie mają dość.
Zdobywanie – korporacje, które muszą zdobywać coraz więcej i więcej.
Jest uzależnienie od ropy
albo przynajmniej do bogactwa i produktów
dostępnych dla nas dzięki ropie.
Spójrzcie jak negatywny ma to wpływ na środowisko.
Z powodu tego uzależnienia niszczymy
planetę, na której sami żyjemy.
Społeczne konsekwencje
tych uzależnień są o wiele bardziej niszczące
niż uzależnienia od heroiny czy kokainy moich pacjentów z Eastside.
Mimo to są nagradzane i szanowne.
Szef spółki tytoniowej, który wykaże wyższy dochód,
dostanie dużo wyższe wynagrodzenie.
Nie spotkają go za to żadne ani prawne ani inne konsekwencje.
Wręcz przeciwnie, jest szanowanym
członkiem zarządów kilku innych korporacji.
A choroby związane z paleniem tytoniu
zabijają na świecie 5½ miliona ludzi rocznie.
W USA zabijają 400 000 ludzi rocznie.
Od czego uzależnieni są tacy ludzie? Od zysku.
Są uzależnieni do takiego stopnia,
że nie dopuszczają do siebie myśli
o niszczących skutkach wpływu swojej działalności,
a takie zachowanie jest typowe dla osób uzależnionych.
Taka osoba jest szanowana. Bycie uzależnionym od zysku
bez względu na koszt jest szanowane.
I tak to, co jest akceptowane i szanowane
jest określane sztucznie w naszym społeczeństwie,
i wygląda na to, że im większa
szkodliwość, tym bardziej szanowane uzależnienie.
[Mit]
Jest taki powszechny mit, że narkotyki same w sobie są uzależniające
i w rzeczywistości, wojna z narkotykami oparta jest na
przekonaniu, że zakazując dostępu do narkotyków,
można sobie poradzić z problemem uzależnień.
Jeśli jednak rozpatrzy się uzależnienia w szerszym kontekście,
zauważymy, że nic samo w sobie nie jest uzależniające.
Żadna substancja, żaden narkotyk nie są same w sobie uzależniające.
Również żadne zachowanie samo w sobie nie jest uzależniające.
Wielu ludzi potrafi chodzić na zakupy nie stając się zakupoholikami.
Nie każdy uzależnia się od jedzenia.
Nie każdy, kto pije kieliszek wina staje się alkoholikiem.
Tak więc głównym zagadnieniem jest to, co sprawia, że ludzie sa podatni
ponieważ jest to związek między podatną jednostką
a potencjalnie uzależniającą substancją lub zachowaniem,
które w połączeniu prowadzą do prawdziwego uzależnienia.
Mówiąc krótko, to nie narkotyk uzależnia
to kwestia podatności danej osoby
na bycie uzależnioną od konkretnej substancji czy zachowania
[Środowisko]
Jeśli chcemy więc zrozumieć,
co sprawia, że niektórzy ludzie są podatni na uzależnienia
powinniśmy przyjrzeć się ich doświadczeniom życiowym.
Dawna teoria – przestarzała, choć nadal
powszechnie wyznawana, że uzależnienia istnieją z powodu pewnej genetycznej przyczyny,
jest po prostu naukowo niemożliwa do obronienia.
W rzeczywistości, to pewne doświadczenia życiowe
czynią ludzi bardziej podatnymi.
Doświadczenia życiowe nie tylko kształtują osobowość
i potrzeby psychiczne danej osoby, ale również
ich fizyczne mózgi zmieniają się w konkretny sposób sposób.
Ten proces zaczyna się już w zarodku.
[Okres prenatalny]
Wykazano już na przykład,
że jeśli matki w trakcie ciąży poddawane są stresowi,
to jest dużo bardziej prawdopodobne, że ich dzieci będą miały
cechy, które tworzą predyspozycję do uzależnień,
a to dlatego, że rozwój jest kształtowany
poprzez środowisko psychologiczne i społeczne.
Tak więc ludzka biologia jest w dużym stopniu kształtowana i
"programowana" przez doświadczenia zdobyte w trakcie życia płodowego.
Wpływ środowiska nie zaczyna się wraz z urodzeniem.
Wpływ środowiska zaczyna się natychmiast, gdy pojawia się środowisko,
gdy tylko zaistniejesz jako płód, jesteś poddawany
wszystkim informacjom, jakie napływają poprzez krwiobieg matki
Hormony, poziom składników odżywczych...
Świetnym przykładem tego jest
coś co nazywamy holenderską Zimą Głodu
W 1944 r. Naziści okupujący Holandię
z kilku różnych powodów postatnowili
przekierować całą żywność do Niemiec;
przez trzy miesiące cała ludność głodowała,
a dziesiątki tysięcy osób zagłodzono na śmierć.
Efekty holenderskiej Zimy Głodu były następujące:
jeśli w tamtym okresie byłbyś płodem będącym w drugim lub trzecim trymestrze
Twoje ciało "nauczyłoby się" czegoś wyjątkowego.
Okazuje się, że drugi i trzeci trymestr to czas kiedy ciało człowieka
zaczyna się uczyć o swoim środowisku:
Jak niebezpieczne jest środowisko na zewnątrz?
Jak jest bogate? Jak wiele substancji odżywczych
dostaję poprzez krwiobieg matki?
Ciało płodu, który rozwijał się w czasie głodu
zostaje zaprogramowane już do końca życia
by bardzo, bardzo chciwie obchodzić się z węglowodanami i tłuszczami
i starać się zmagazynować każdą ich ilość.
Jeśli byłeś płodem w czasie holenderskiej Zimy Głodu,
to pół wieku później bardziej niż innym
grozić ci będzie nadciśnienie,
otyłość i zespół metabolizmu.
Tutaj niespodziewanie ujawnia się wpływ środowiska.
Można poddawać stresowi ciężarne zwierzęta w laboratorium,
a ich potomstwo będzie mieć większą tendencję
do używania kokainy i alkoholu podczas dorosłego życia.
Możesz poddawać ludzkie matki stresowi. Na przykład brytyjskie badanie wykazało,
że kobiety, które źle traktowano podczas ciąży
będą miały wyższy poziom kortyzolu,
hormonu stresu, w łożysku podczas porodu
a ich dzieci będą bardziej podatne
na uzależnienia do 7 lub 8 roku życia.
Tak więc stres maciczny przygotowywuje grunt
pod wszelkiego rodzaju choroby psychiczne.
Izraelskie badanie przeprowadzone na dzieciach
urodzonych przez kobiety, które zaszły w ciążę
przed wybuchem wojny w 1967 roku...
Te kobiety, oczywiście, były bardzo zestresowane
i ich potomstwo wykazało większą podatność na schizofrenię
niż spotyka się u innych osób.
A więc, istnieje wiele dowodów na to, że rodzicielstwo
ma ogromny wpływ na rozwój dziecka.
[Wczesne dzieciństwo]
Najważniejsze w rozwoju człowieka,
a zwłaszcza rozwoju ludziego mózgu,
jest to, że rozwija się głównie pod wpływem otoczenia
i w większości po narodzinach.
W porównaniu do konia,
który może galopować już w pierwszym dniu życia,
widzimy, że ludzkie dzieci nie są tak rozwinięte od początku.
Nie możemy zdobyć się na taką koordynację nerwową,
równowagę, siłę mięśni, ostrość wzroku
przed upływem od półtora roku do dwóch lat życia.
Jest tak, ponieważ mózg konia rozwija się
bezpiecznie w łonie matki,
a w przypadku człowieka dzieje się to po narodzeniu
i jest związane z prostą logiką ewolucji,
z czasem jak nasza głowa rośnie (co czyni nas ludźmi)
rozwija się przedmózgowie,
które tak naprawdę wyróżnia gatunek ludzki.
Wtedy też zaczynamy chodzić, więc nasza miednica zwęża się
by nas do tego dostosować.
Tak więc, mamy węższą miednicę, większą głowę...
Bingo! Musimy rodzić się przedwcześnie.
A to oznacza że rozwój mózgu, który u innych zwierząt
następuje w łonie matki,
u nas, zachodzi po urodzeniu
i to w większości pod wpływem otaczającego nas środowiska.
Koncepcja Neuralnego Darwinizmu mówi po prostu,
że obwody nerwowe, które dostaną właściwe informacje ze środowiska
będą rozwijać się optymalnie, a te które ich nie dostaną,
nie rozwiną się w pełni, albo nawet wcale.
Jeżeli weźmiesz dziecko, które ma świetny wzrok po urodzeniu
i zamkniesz je w ciemnym pokoju na 5 lat
po tym, będzie ono ślepe przez resztę swojego życia,
ponieważ nerwy wzrokowe potrzebuje światła do prawidłowego rozwoju,
a bez tego nawet podstawowe obwody
obecne i aktywne przy urodzeniu
zaczną zanikać i umrą, a nowe nigdy nie powstaną.
[Pamięć]
Istnieje pewien szczególny sposób, w jaki
wczesne doznania kształtują zachowanie dorosłej osoby
a w szczególności te najwcześniejsze
doświadczenia, których nie pamiętamy.
Okazuje się, że są dwa rodzaje pamięci.
Istnieje pamięć jawna (deklaratywna), która jest odtwarzalna;
mówimy o niej, gdy możesz przypominać sobie fakty
detale, wydarzenia, okoliczności.
Lecz pewna struktura w mózgu zwana Hipokampem,
która rozkodowuje wspomnienia
nie rozwija się przez pierwsze 1,5 roku życia i dopiero
dużo później staje się w pełni rozwinięta.
Własnie dlatego prawie nikt nie ma
żadnych wspomnień z pierwszych 18 miesięcy życia.
Ale jest jeszcze inny rodzaj pamięci,
która nosi nazwę pamięci ukrytej (niedeklaratywnej).
która jest w rzeczywistości pamięcią emocjonalną,
gdzie wpływ emocjonalny i interpretacja, którą dziecko tworzy na temat
swych przeżyć emocjonalnych jest wpisana w jego mózg
w formie sieci nerwowej gotowej do działania
bez potrzeby odtwarzania wspomnień.
Aby dać Ci jasny przykład
ludzie którzy byli adoptowani mają
bardzo często, dożywotnie poczucie odrzucenia.
Nie mogą przypomnieć sobie adopcji.
Nie mogą przypomnieć sobie odseparowania od matki
ponieważ nie ma do czego się odnieść.
Aczkolwiek emocjonalna pamięć dawnej separacji lub odrzucenia
jest głęboko zakorzeniona w ich mózgach.
Stąd, są oni bardziej podatni
na doświadczanie uczucia odrzucenia
i na duże emocjonalne przygnębienie,
kiedy dostrzegą siebie jako odrzuconych
przez innych ludzi.
To nic wyjątkowego dla ludzi, którzy byli
adoptowani, jednakże tkwi to w nich wyjątkowo silnie
z powodu funkcji pamięci ukrytej (deklaratywnej).
Ludzie uzależnieni, patrząc przez pryzmat
literatury naukowej i mojego doświadczenia,
praktycznie wszyscy silnie uzależnieni
byli wykorzystywani w dzieciństwie
albo doznali silnych emocjonalnych strat.
Ich emocjonalne lub ukryte wspomnienia
dotyczą świata, który nie jest bezpieczny
ani pomocny; opiekunom się nie ufa,
a związki nie są wystarczająco bezpieczne,
by otworzyć się, ryzykując zranieniem.
Dlatego, zazwyczaj ich reakcje
sugerują im by unikali
naprawdę bliskich związków międzyludzkich;
by nie ufali opiekunom,
lekarzom i innym ludziom, którzy próbują pomóc
i generalnie, by widzieli świat jako niebezpieczne miejsce ...
i taka dokładnie jest funkcja pamięci ukrytej,
związanej nieraz ze zdarzeniami, których się nawet nie pamięta.
[Dotyk]
Wcześniaki często trafiają do inkubatorów lub
są podpięte do innych "gadżetów"
i maszyn przez tygodnie, a nawet miesiące.
Wiadomo obecnie, że jeśli
dzieci te będą dotykane i głaskane po plecach przez
choćby 10 minut dziennie, będzie to sprzyjać rozwojowi ich mózgów.
Więc, dotyk człowieka jest niezbędny do rozwoju
i w rzeczywistości, niemowlaki które nie będą nigdy noszone na rękach - umrą.
Aż tak ważna dla ludzi jest
potrzeba kontaktu fizycznego.
W naszym społeczeństwie istnieje niestety tendencja
mówienia rodzicom, aby nie podnosili swych dzieci, nie tulili ich;
aby nie podnosili płaczących dzieci z obawy, by ich nie rozpieścić
albo, by zachęcić je do przespania całej nocy.
Nie podnosimy ich...
co jest dokładnie przeciwieństwem tego, czego dziecko naprawdę potrzebuje.
I te dzieci być może w końcu zasną, ponieważ się poddają,
a ich umysły zamykają się
w akcie obrony przed ich bezbronnością
wobec myśli, że zostali porzuceni przez rodziców,
ale ich ukryte wspomnienia będą dotyczyć
świata, który ma ich gdzieś.
[Dzieciństwo]
Wiele z tych różnic tworzy się we wczesnym życiu.
W pewnym sensie, rodzicielskie doświadczenie przeciwności losu,
tego, jak ciężkie lub lekkie może być życie
jest przekazywane dzieciom,
czy to poprzez matczyną depresję
lub rodziców zbyt wybuchowych
wobec swoich dzieci, ponieważ mieli zły dzień,
lub po prostu są zbyt zmęczeni pod koniec dnia...
A to ma bardzo silny efekt na programowanie
rozwoju dziecka, o którym teraz wiemy wiele.
Ale ta wczesna wrażliwość nie jest jedynie ewolucyjnym błędem.
Spotyka się ją u wielu innych gatunków.
Nawet sadzonki przechodzą wczesny proces adaptacyjny
do rodzaju środowiska, w którym będzie się ona rozwijać,
jednak u ludzi adaptacja odnosi się do jakości społecznych relacji.
W ten sposób, we wczesnym życiu:
jakość opieki, ilość konfliktów i poziom uwagi jakiej doświadczysz
jest przedsmakiem tego, w jakim świecie przyjdzie Ci dorastać.
Czy żyjesz w świecie, w którym
musisz walczyć o to, co możesz otrzymać;
być ostrożnym, bronić się; uczyć nieufności wobec wszystkich?...
Czy może żyjesz w społeczności, w której polegasz
na wzajemności, wspólnocie, współpracy, gdzie empatia jest ważna,
gdzie Twoje bezpieczeństwo zależy od dobrych relacji z innymi ludźmi?...
Każda z tych sytuacji wymaga całkiem innego
emocjonalnego i poznawczego rozwoju.
I z tym wiąże się wczesna wrażliwość,
a rodzicielstwo jest (często nieświadomie wykorzystywanym)
systemem przekazywania dzieciom doświadczenia...
dotyczącego świata w jakim przyszło im żyć.
Wielki brytyjski psychiatra dziecięcy, DW Winnicott, powiedział że
zasadniczo dwie rzeczy mogą pójść źle w okresie dzieciństwa.
Pierwsza, gdy dzieją się rzeczy, które nie powinny się dziać
oraz, gdy nie mają miejsca rzeczy, które powinny się wydarzyć
Do tych pierwszych należą doświadczenia
sytuacji dramatycznych, wykorzystywania, porzucenia
moich pacjentów z Eastside i wielu osób uzależnionych.
To nie powinno się wydarzyć, ale się wydarzyło.
Z drugiej strony, mamy dostosowaną do potrzeb dziecka, skupioną uwagę
spokojnego rodzica,
jakiej każde dziecko potrzebuje,
lecz bardzo często nie dostaje.
Takie dzieci nie są maltretowane,
nie są zaniedbywane i nie są dręczone psychicznie
ale to, co powinno się pojawić,
emocjonalna więź z troskliwym rodzicem
jest dla nich nieosiągalna, z powodu
napięć w społeczeństwie i rodzinie.
Psycholog Allan Schore nazywa to "Opuszczeniem w Bliskości" (Proximal Abandonment),
kiedy rodzic jest fizycznie obecny
lecz nie jest obecny emocjonalnie.
Spędziłem...
około 40 ostatnich lat mojego życia
pracując z najbardziej brutalnymi ludźmi, jakich produkuje nasze społeczeństwo:
mordercami, gwałcicielami, i tak dalej.
próbując zrozumieć, co jest przyczyną tej przemocy.
Odkryłem, że najbrutalniejsi przestępcy przebywający w więzieniach
sami byli kiedyś ofiarami
przemocy w rodzinie, która była poza wszelką skalą
tego co rozumiałem jako znęcanie się *** dziećmi.
Nie miałem pojęcia o skali niemoralności,
na jaką dzieci w naszym społeczeństwie
są tak często wystawione.
Najbardziej agresywni ludzie, których spotkałem sami przeżyli
próbę zabójstwa dokonaną przez
ich rodziców lub innych ludzi z ich otoczenia
albo byli świadkami zabójstwa członków ich najbliższej rodziny
dokonanego przez innych ludzi.
Buddha twierdził, że wszystko jest zależne od wszystkiego innego.
Mówił: "Jednostka zawiera mnogość, a mnogość zawiera jednostkę",
że nie zrozumiesz czegoś poza kontekstem otoczenia.
Liść zawiera w sobie słońce, niebo, a także rzecz jasna ziemię.
To wszystko oczywiście zostało już udowodnione,
zwłaszcza w kontekście ludzkiego rozwoju.
Współczesnym naukowym pojęciem na określenie tego
jest 'bio-psycho-socjalna' natura rozwoju ludzkiego,
co oznacza, że biologia ludzi
bardzo jest zależna od ich interakcji
ze środowiskiem społecznym oraz psychologicznym.
W odniesieniu do tego, psychiatra i naukowiec
Daniel Siegel z uniwersytetu California, Los Angeles, UCLA
stworzył termin "Neurobiologia Interpersonalna",
który wyjaśnia, że sposób,
w jaki działa nasz układ nerwowy
jest bardzo zależny od naszych osobistych relacji z innymi;
w pierwszej kolejności od relacji z opiekunami rodzicielskimi
na drugim miejscu związków z innymi ważnymi postaciami w naszym życiu
a na trzecim miejscu z całą naszą kulturą i społeczeństwem.
Dlatego więc nie można oddzielić
neurologicznych funkcji człowieka
od środowiska, w którym dorastał
i w którym wciąż egzystuje.
Ta zasada działa przez całe nasze życie.
Ma to zastosowanie szczególnie kiedy jesteś
zależny i bezradny, gdy twój mózg się rozwija
ale sprawdza się to również u dorosłych ludzi u schyłku życia.
[Kultura]
Ludzie żyli już w prawie każdym rodzaju społeczeństwa.
Począwszy od najbardziej wspólnotowych ... społeczności łowców i zbieraczy
wydają się bardzo egalitarne
oparte, między innymi, na dzieleniu się żywnością oraz wymianie podarunków ...
Małe grupy ludzi żyjących głównie ze zbieractwa,
a także w niewielkim stopniu z polowania,
głównie z ludźmi, którzy jeśli nawet
nie byli ich najbliższą rodziną,
to przynajmniej znali ich przez całe życie;
w świecie gdzie występowała
duża płynność pomiedzy różnymi grupami;
w świecie gdzie nie było
za wiele jeżeli chodzi o kulturę materialną...
to był sposób w jaki wiekszość ludzi żyła we wczesnej fazie rozwoju.
Nic więc dziwnego, że taki świat jest bardzo różny od tego, który znamy.
Jedną z cech tamtego świata jest dużo mniejsza skala przemocy.
Zorganizowana przemoc w grupach nie jest czymś
co istniało na tamtym etapie
ludzkiej historii i to jest chyba jasne.
Więc gdzie popełniliśmy błąd?
Przemoc nie jest powszechna.
Nie rozdziela się równomiernie wewnątrz całej ludzkiej populacji.
Istnieje duża rozbieżność w jej natężeniu w różnych społeczeństwach.
Są pewne społeczeństwa, w których praktycznie nie ma przemocy.
Są też takie, które niszczą same siebie.
Przedstawiciele niektórych odłamów anabaptyzmu (protestantów)
są kompletnymi pacyfistami
jak Amisze, Mennonici, Huteryci..
U niektórych z nich, jak np. u Huterytów
nigdy nie odnotowano morderstwa.
Podczas największych konfliktów jak druga wojna światowa
gdy ludzie byli powoływani do służby
oni odmawiali poboru.
Woleli iść do więzienia niż służyć w wojsku.
W Izraelskich Kibucach
poziom przestępczości jest tak niski, że sądy karne
często wysyłają tam ludzi,
którzy popełnili jakieś przestępstwo,
aby żyjąc w Kibucu nauczyli się,
jak można żyć bez przemocy,
ponieważ ludzie tak tam właśnie żyją.
Więc jesteśmy całkowicie kształtowani przez społeczeństwo.
Nasze społeczeństwa, w szerszym ujęciu składają się z wpływów religijnych
metafizycznych, językowych itp.
Nasze społeczeństwa kształtują nas w przekonaniu
że życie jest oparte albo na grzechu albo na pięknie;
że albo za życie doczesne odbierzemy po śmierci zapłatę
albo że nie ma znaczenia jak je przeżyjemy.
W pewienym stopniu większe społeczeństwa
mogą być określane jako nastawione na
indywidualizm albo kolektywizm i kreują bardzo różne postawy
różnych ludzi z, jak przypuszczam,
różnie zbodowanymi mózgami.
W Ameryce stanowimy jedno z najbardziej indywidualistycznych społeczeństw,
z kapitalizmem, który pozwala ludziom piąć się
wyżej i wyżej po piramidzie możliwości.
Rzecz w tym, że równocześnie zmniejsza się ilość "siatek bezpieczeństwa".
Z zasady, im bardziej rozwarstwione jest społeczeństwo,
tym mniej jest ludzi równych tobie, mniej ludzi, z którymi
masz symetryczne, odwzajemnione relacje,
a zamiast tego, tworzą się kolejne różnice i nieskończone hierarchie...
A świat, w którym jest mało ludzi równych sobie
to świat, w którym jest mało altruizmu.
[Ludzka Natura]
Więc to prowadzi nas do zupełnie niemożliwej sytuacji, czyli
próby zrozumienia tego w szerszym ujęciu nauki ...
jaką naturę ma ludzka natura.
Wiesz, w pewnym stopniu
natura ludzkiej natury nie powinna być
zbytnio ograniczana przez naszą naturę.
Posiadamy więcej społecznych
zmiennych niż jakikolwiek inny gatunek.
Więcej systemów wiary, stylu, rodzinnych struktur,
sposobów wychowywania dzieci.
Nasza zdolność doświadczania różnych możliwości jest niezwykła.
W społeczeństwie, które jest oparte na współzawodnictwie
i bardzo często na bezlitosnym wyzyskiwaniu
jednego człowieka przez drugiego.
Czerpanie zysków z problemów innych ludzi
oraz bardzo często tworzenie problemów,
z których czerpie się korzyść
rządząca ideologia będzie bardzo często usprawiedliwiać
poprzez odwoływanie się do jakiejś fundamentalnej i niezmiennej ludzkiej natury.
Więc mitem w naszym społeczeństwie jest to,
że ludzie są z natury współzawodniczący
i to że są indywidualistyczni i samolubni.
W prawdziwej rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie.
Mamy pewne ludzkie potrzeby.
Jedyny sposób, w jaki można mówić o ludzkiej naturze,
to uznanie, że istnieją pewne ludzkie potrzeby.
Posiadamy ludzką potrzebę towarzystwa i bliskiego kontaktu,
przywiązania, bycia kochanym, akceptowanym,
bycia rozumianym i akceptowanym takim jakim się jest.
Jeśli te potrzeby są spełniane,
wyrastamy na ludzi współczujących, pomocnych
i takich, którzy posiadają empatię w stosunku do innych ludzi.
Więc ...
przeciwieństwo które widzimy w naszym
społeczeństwie jest, w rzeczywistości, wypaczeniem natury ludzkiej
właśnie dlatego, że potrzeby tylko niewielkiej ilości ludzi są spełnione.
Wiec tak, można mówić o naturze ludzkiej,
lecz tylko w kwestii podstawowych potrzeb ludzkich,
które są instynktownie przywoływane, albo
jak należałoby powiedzieć, w kwestii pewnych potrzeb,
które, jeśli zostaną spełnione, prowadzą do pewnych cech
a jeśli nie, to prowadzą do innego zestawu cech.
Więc ...
kiedy uznamy, że ludzki organizm,
który ma wielką zdolność adaptacyjną
pozwalającą nam przetrwać w wielu różnych warunkach,
jest również sztywno zaprogramowany na pewne wymagania środowiskowe
lub potrzeby osobiste
zacznie się wyłaniać społeczna reguła.
Tak jak nasze ciała potrzebują pokarmu fizycznego,
tak ludzki mózg potrzebuje pozytywnych form bodźców środowiskowych
na wszystkich etapach rozwoju,
w międzyczasie również potrzebuje ochrony
przed negatywnymi formami bodźców.
A jeżeli rzeczy które powinny się wydarzyć nie następują,
albo jeśli rzeczy które się nie powinny wydarzyć następują...
teraz staje się jasne, że otwierają się wrota nie tylko do
całego wachlarza chorób psychicznych i fizycznych,
jak również do wielu szkodliwych zachowań człowieka.
Gdy więc spojrzymy na zewnątrz nas
i weźmiemy pod uwage jak się sprawy mają obecnie
to musimy postawić pytanie:
Czy warunki jake stworzyliśmy w nowoczesnym świecie
rzeczywiście wspomagają nasze zdrowie?
Czy fundament naszego systemu socjoekonomicznego
działa jako pozytywna siła
dla ludzkiego oraz społecznego rozwoju i postępu?
A może podstawowa siła napędowa naszego społeczeństwa
właściwie idzie na przekór podstawowym potrzebom ewolucyjnym
potrzebnym do stworzenia i utrzymania
naszego osobistego i społecznego dobrobytu?
[Część II: Patologia Społeczna]
Możesz zapytać: gdzie się to wszystko zaczęło?
To co mamy obecnie... to tak naprawdę świat w stanie
postępującego upadku
[Rynek]
Zaczyna się to od Johna Locke
John Locke wprowadził pojęcie własności.
I miał trzy zastrzeżenia dotyczące praw osobistych i własności.
Są one następujące:
Musi jej pozostać wystarczająco wiele dla innych
nie możesz pozwolić, by się marnowała
i, w większości przypadków, musi się ona łączyć z twoją pracą.
Wygląda to na uzasadnione - mieszasz swoją pracę z zasobami naturalnymi
i zyskujesz wtedy prawo do produktu
i tak długo jak jest wystarczająco dużo dla innych
i tak długo jak się nie marnuje
i nie pozwalasz, by cokolwiek było niszczone, jesteś w porządku
I poświęca on wiele czasu na jego sławny traktat o rządzie
i odkąd stał się tekstem kanonicznym
dla ekonomicznego, politycznego i prawnego zrozumienia
nadal pozostaje tym samym, klasycznym tekstem.
Więc - po tym jak przedstawia zastrzeżenia
i kiedy zastanawiasz się *** tym,
czy jesteś za własnością prywatną czy też nie
przedstawia bardzo dobrą, przekonującą i mocną obronę
własności prywatnej...
Ale rezygnuje z niej!
Po prostu z niej rezygnuje. W jednym zdaniu.
Mówi, "odkąd wprowadzenie pieniądza
odbyło się za milczącą zgodą ludzi
wówczas stało się..."
i nie mówi że wszystkie zastrzeżenia są odwołane czy usunięte-
ale tak właśnie się dzieje.
Tak więc teraz nie mamy
produktu i własności zarobionej twoją własną pracą-
o nie - teraz pieniądz kupuje pracę.
Nikt się już nie zastanawia
czy zostało wystarczająco dużo dla innych;
nikt się nie zastanawia *** marnotrawieniem
ponieważ powiedział, że pieniądze są jak
srebro i złoto, i złota nie można marnować
w związku z tym pieniądze nie są odpowiedzialne za marnotrawstwo...
co jest oczywiście niedorzeczne, nie rozmawiamy o pieniądzach
i srebrze, rozmawiamy o efektach z nimi związanych.
Jedna nielogiczna uwaga za drugą.
To najbardziej zaskakujące, logiczne kuglarstwo
jest niezauważane,
a jest ono na rękę interesom właścicieli kapitału.
Wtedy Adam Smith przychodzi
i dodaje do tego wątek religii...
Bóg uczynił to w ten sposób
to jest Wola Boska
i teraz mamy także Smitha,
który mówi "nie tylko boska"...
właściwie nie mówi tego dosłownie, ale
tak się to dzieje filozoficznie, w zasadzie mówi
"nie jest to tylko pytanie o własność prywatną..."
wszytko jest teraz 'z założenia' - dane!
I w taki oto sposób "pieniądze inwestorów kupują pracę" - dane!
Nie ma na to limitu jak dużo mogą kupić ludzkiej pracy
jak wiele mogą jej zgromadzić i jak nierównomiernie
jest ona nam przydzielana.
Tak więc wychodzi on ze swoją wielką ideą
i jeszcze raz jest przedstawiana wtrącone, między wierszami...
Wiesz, kiedy ludzie wystawiają dobra na sprzedaż - podaż
i inni ludzie kupują je - popyt itd,
jak zrównać podaż z popytem,
albo popyt zrównać z podażą?
jak oni mogą dojść do równowagi?
i właśnie to jest jednym z głównych pojęć ekonomii
jak on osiągają równowagę...
i powiedział: To jest "Niewidzialna ręka Rynku",
która wprowadza je w równowagę.
Więc teraz mamy, "Bóg jest w pobliżu".
On tylko nie dał praw do własności,
wszystkich środków finansowych oraz 'naturalnych praw'
odnoszących się do słów Lockego...
mamy teraz system, który sam w sobie jest "Bogiem"
W rzeczywistości, to o czym mówi Smith
w swojej pracy, a musisz przeczytać całe
„Badania *** naturą i przyczynami bogactwa narodów”, żeby znaleźć taki cytat.
Stwierdza on:”Nikłość w kwestii minimum socjalnego
nakłada ograniczenia na możliwość przyrostu naturalnego biednych,
i natura radzi sobie z tym własnie w taki sposób,
poprzez eliminację ich dzieci.”
I tak przewidział on teorię ewolucji w najgorszym wydaniu...
na długo przed Darwinem.
I nazwał ich „Rasą Robotników”.
Można więc tutaj zauważyć wbudowany integralny element rasizmu,
nieodłączną ślepotę życiowa która pozwoliła zabić
niezliczone ilości dzieci,
a on myślał, że „to Niewidzialna Ręka Rynku powoduje, że
podaż znajduje popyt, a popyt podaż”.
Widzisz już jak mądry jest „Bóg”?
Można zrozumieć wiele naprawdę złośliwych,
niszczących życie, zabójczych dla ekosystemu spraw,
które mają w pewnym sensie wiele wspólnego
z pierwowzorem myślowym również i Smitha.
Kiedy popatrzymy na pierwotną ideę
tzw. systemu wolnorynkowego – kapitalizmu,
jak to było zainicjowane przez dawnych filozofów ekonomii
takich, jak Adam Smith,
to widzimy, że pierwotna idea „rynku” była oparta
na handlu rzeczywistymi, namacalnymi, wspierającymi życie dobrami.
Adam Smith nigdy nie przewidział, że najbardziej
zyskownym sektorem gospodarki na ziemi
ostatecznie stanie się arena handlu finansami
czy tzw. inwestycjami,
gdzie pieniądze zyskuje się
w wyniku obrotu innymi pieniędzmi
w sztucznie generowanej grze, która nie ma
żadnej wartości dla społeczeństwa.
Jednak bez względu na intencję Smitha
wrota dla tych anomalii
zostały szeroko otwarte przez jeden fundamentalny dogmat tej teorii:
Pieniądze są traktowane jako Produkt sam w sobie.
Dzisiaj w każdej gospodarce świata
bez względu na deklarowany system społeczny
goni się za pieniędzmi tylko dla pieniędzy i niczego więcej.
Zasadniczą ideą, która została tajemniczo opisana
przez Adama Smitha, za pomocą jego religijnej deklaracji
„niewidzialnej ręki wolnego rynku”
jest to, że krótkowzroczna, egoistyczna pogoń
za tymi fikcyjnymi towarami
w pewien magiczny sposób wygeneruje
ludzki i społeczny dobrobyt oraz postęp.
Prawda jest taka, że korzyść motywacji pieniężnej
nazywana też przez niektórych „Pieniężnym Porządkiem Wartości”
rozminęła się obecnie zupełnie z pierwowzorem
motywacji rozwoju życia, który można określić jako
"Życiowy Porządek Wartości".
Miało miejsce całkowite nieporozumienie
w ramach ekonomicznej doktryny
pomiędzy tymi dwoma porządkami.
Myślą, że Pieniężny Porządek Wartości
dostarcza Życiowego Porządku Wartości
i dlatego według nich, jeżeli więcej produktów jest sprzedawanych
jeżeli rośnie PKB i tak dalej...,
to następuje poprawa dobrobytu,
a więc możemy użyć PKB jako podstawowego wskaźnika
zdrowia społecznego...
Tutaj właśnie można dostrzec to nieporozumienie.
PKB mówi o Pieniężnym Porządku Wartości
czyli wszystkich wpływach i dochodach
pochodzących ze sprzedaży produktów,
co jest mylone z rozwojem życia.
Więc cały ten system od początku ma wbudowane
całkowite połączenie Pieniężnego
i Zyciowego Porządku Wartości.
Mamy do czynienia ze złudzeniem,
które staje się coraz bardziej śmiercionośne
z czasem jak Porządek Pieniężny odłącza się od
wytwarzania czegokolwiek.
Jest to zaburzenie systemu,
które wydaje się być śmiertelne w skutkach.
[Witajcie w Machinie]
We współczesnym społeczeństwie, rzadko słyszymy kogokolwiek mówiącego
o postępie jego kraju lub społeczeństwa.
w kategorii ich materialnego dobrobytu, poziomu szczęścia,
zaufania bądź stabilności społecznej.
Pomiary są prezentowane nam raczej
poprzez ekonomiczne abstrakcje.
Mamy produkt krajowy brutto, indeks cen konsumpcyjnych,
znaczenie giełdy papierów wartościowych, stopę inflacji...
i tak dalej.
Ale czy mówi nam to o prawdziwej wartości
w stosunku do jakości ludzkiego życia?
Nie. Wszystkie te wskaźniki dotyczą jedynie
kwestii pieniądza i niczego więcej.
Na przykład, PKB danego kraju
jest miarą wartości dóbr i sprzedanych usług.
Istnieje przekonanie, że jego miara
odpowiada "standardowi życia" ludzi w kraju.
W Stanach Zjednoczonych opieka zdrowotna stanowiła
17% PKB w roku 2009,
wynosząc ponad 2,5 biliona wydatków,
a w związku z tym tworząc pozytywny efekt ekonomiczny.
Bazując na tej logice,
byłoby jeszcze lepiej dla gospodarki Stanów,
jeśli wydatki na opiekę zdrowotną wzrosłyby bardziej...
może do trzech bilionów dolarów... albo pięciu bilionów
bo to spowodowałoby większy wzrost,
więcej miejsc pracy i pochwały ekonomistów
jako wzrost standardu życia w ich kraju.
Ale chwila.
Co tak naprawdę reprezentują wydatki na opiekę zdrowotną?
Cóż, CHORYCH I UMIERAJĄCYCH LUDZI.
Właśnie tak - im więcej chorych ludzi będzie w Ameryce
tym lepiej dla gospodarki.
To nie jest przesada czy cynizm.
Tak naprawdę, jeśli cofniemy się wystarczająco daleko
zdamy sobie sprawę z tego, że PKB
nie tylko nie odzwierciedla stanu zdrowia społeczeństwa
w żadnym konkretnym stopniu,
ale jest w większej części miarą
przemysłowej nieudolności
i społecznej degradacji.
I im bardziej będzie ono wzrastać, tym gorzej będzie
z respektowaniem osobistej, społecznej
i środowiskowej integralności.
Żeby mieć zysk, najpierw trzeba stworzyć jakieś problemy.
Nie ma żadnego zysku, przy obecnym paradygmacie,
z ratowania życia, tworzenia równowagi na tej planecie,
utrzymywania sprawiedliwości i pokoju, czy czegokolwiek innego.
Nie ma w tym żadnego zysku.
Jest pewne stare powiedzenie:
"Uchwal ustawę i zrób na tym interes."
Bez względu na to, czy się tworzy interes dla prawnika czy jakikolwiek inny.
Tak więc przestępczość tworzy biznes,
tak jak zniszczenie na Haiti
stworzyło biznes.
Obecnie mamy około 2 milionów ludzi przebywających w wzięzieniach
w tym kraju (USA).
Wielu z nich znajduje się w więzieniach
prowadzonych przez prywatne korporacje.
Np. Corrections Corporation of America, G4S Wackenhut,
która ma akcje na Wall Street, których cena
jest zależna od tego ilu ludzi jest w więzieniu.
To jest chore.
Ale to odzwierciedla,
czego wymaga nasz ekonomiczny paradygmat.
Więc, czego dokładnie wymaga nasz ekonomiczny paradygmat?
Co utrzymuje w ruchu nasz system ekonomiczny?
Konsumpcja.
A dokładniej - Cykliczna Konsumpcja (nieustająca)
Kiedy rozłożymy na części składowe
podstawy klasycznego rynku ekonomicznego,
to zostajemy z modelem wymiany pieniężnej,
którego po prostu nie wolno zatrzymać,
czy nawet znacznie spowolnić,
jeśli społeczeństwo, jakie znamy,
ma nadal sprawnie funkcjonować.
Na scenie ekonomicznej jest trzech głównych aktorów:
pracownik, pracodawca
i konsument.
Pracownik sprzedaje swoją pracę pracodawcy dla zysku.
Pracodawca sprzedaje swoje usługi produkcyjne, czyli dobra,
konsumentowi w celu zysku.
A konsument, który oczywiście jest po prostu drugą rolą
pracodawcy i pracownika, wydając pieniądze
wpuszcza je z powrotem do systemu,
by podtrzymać cykliczność konsumpcji.
Innymi słowy, światowy rynek jest oparty
na założeniu, że zawsze będzie wystarczające
zapotrzebowanie na produkty tak,
aby wystarczająca ilość pieniądzy krążyła
i by utrzymać konsumpcję w ciągłym toku.
I im szybciej wzrosta stopień konsumpcji,
tym większy jest, tak zwany "wzrost ekonomiczny"
i tak to się kręci...
Ale, chwilka-
Myślałem, że gospodarka (ekonomia) miała być...
no nie wiem... "ekonomiczna"?
Czy samo to określenie nie ma czegoś wspólnego
z wydajnością i redukcją strat?
Więc jak nasz system, który wymaga konsumpcji w stylu
"im więcej, tym lepiej", wydajnie rozporządza
czy "gospodaruje" tym wszystkim?
Cóż... Nie robi tego.
Zamiary systemu zbytu są dokładnym przeciwieństwem
założeń prawdziwej gospodarki,
która ma być wydajna i ukierunkowana zachowawczo
na pozyskiwanie materiałów do produkcji
ułatwiających nam życie.
Żyjemy na określonej planecie, z ograniczoną ilością zasobów
gdzie, na przykład ropa, którą używamy, potrzebowała
milionów lat, aby powstać...
gdzie minerały, które używamy, potrzebowały miliardów lat, aby powstać.
Więc... Korzystanie z systemu, który umyślnie
napędza konsumpcję
w celu tak zwanego "ekonomicznego wzrostu"
jest czystym szaleństwem.
Brak odpadów - to się nazywa wydajność.
Brak odpadów?
Ten system jest bardziej marnotrawny niż
jakikolwiek inny system w historii tej planety.
Każda forma życia oraz jego organizacja
jest w stanie kryzysu, walki,
rozpadu bądź upadku.
Żadne z naukowych czasopism z ostatnich 30-stu lat
nie powie Ci niczego innego
niż to, że każdy żywy system jest w zaniku
tak samo jak inicjatywy społeczne
i dostęp do wody.
Spróbuj wymienić jakąkolwiek dziedzinę życia,
która nie jest zagrożona...
Nie potrafisz.
Nie ma takiej dziedziny i to jest bardzo bardzo przygnębiające.
Przecież nie rozgryźliśmy nawet jeszcze naszego mechanizmu działania.
Nie chcemy stanąć twarzą w twarz z naszym mechanizmem działania.
Chcemy tylko iść dalej. Właśnie na tym polega szaleństwo,
że ciągle i ciągle powtarza się to samo
pomimo tego, że zupełnie nie zdaje egzaminu.
Wiec tak na prawdę nie mamy
do czynienia z systemem ekonomicznym,
lecz z systemem antyekonomicznym.
[Antyekonomia]
Jest takie stare powiedzenie, że model
konkurencyjnego rynku poszukuje możliwości
„tworzenia możliwie najlepszych dóbr za najniższą możliwą cenę”.
To zdanie w istocie przedstawia koncept motywacji
która uzasadnia konkurencję wolnorynkową
opartą na założeniu, że jej wynikiem
jest produkcja dóbr najwyższej wartości.
Jeżeli chciałbym zbudować stół od początku do końca,
to naturalnie zbudowałbym go z najlepszych
i najtrwalszych materiałów z możliwych, prawda?
Tak aby wytrzymał jak najdłużej.
Po co miałbym robić coś kiepskiego wiedząc,
że ostatecznie musiałbym powtórzyć pracę
i zmarnować więcej materiałów i energii?
To bardzo racjonalne podejście w rozumieniu świata fizycznego,
jednak gdy mamy na myśli świat wolnego rynku,
to nie tylko jest to wyraźnie nieracjonalne,
ale nawet nie ma takiej opcji.
Techniczną niemożliwością jest produkcja
czegokolwiek najlepszego,
jeśli firma chce się utrzymać na rynku
i być w zasięgu konsumenta.
Dosłownie wszystko wytworzone na sprzedaż
w swiatowej gospodarce, jest natychmiast mniej wartościowe
w momencie wyprodukowania,
ponieważ jest to matematycznie niemożliwe
by wytworzyć najbardziej zaawansowane, wydajne
i strategicznie zrownoważone produkty.
Dzieje sie tak, ponieważ system wolnorynkowy
wymaga, aby "wydajność kosztowa" (cost efficiency)
lub inaczej potrzeba "redukowania kosztów"
istniała na każdym etapie produkcji.
Od kosztu "robocizny"
do kosztu materiałów, opakowania itd.
Strategia konkurencji oczywiście
ma na celu sprawić, by klient kupił nasz towar
a nie towar konkurencji
... Która robi dokładnie to samo co my, czyli
stara się by ich towar był zarówno konkurencyjny jak i nie za drogi.
Ten nieodwołalnie marnotrawczy skutek takiego systemu
można nazwać "Wbudowaną Żywotnością"
Jednak jest to tylko część większego problemu:
Fundamentalnej zasady rządzącej ekonomią wolnorynkową
nie znajdziecie jednak w żadnym podręczniku,
a brzmi ona tak:
„Nic z tego, co się produkuje, nie może przetrwać
dłużej niż to jest wymagane,
dla zachowania cyklicznej konsumpcji."
Innymi słowy, bardzo istotnym jest, by towar się psuł
i stawał przestarzały w ciągu pewnego okresu czasu.
To jest nazywane: „Planowaną Żywotnością"
Planowana Żywotność jest podporą strategii wolnorynkowej
każdego produktu wytwarzanego przez korporacje.
Oczywiście niewiele z nich
przyznałoby się do takiej strategii otwarcie.
Zamiast tego maskuje się zjawisko
Wbudowanej Żywotności, które właśnie omawiamy,
często ignorując, a nawet tłumiąc
nowe odkrycia technologiczne,
które mogłyby stworzyć trwalszy produkt.
Mało tego, że marnotrawny system
nie pozwala na produkcję
trwałych i wydajnych dóbr...
Planowaną Żywotność świadomie
zakłada, że im dłużej dany produkt jest w obiegu,
tym trudniej jest podtrzymywać cykliczną konsumpcję,
a zatem i sam system wolnorynkowy.
Innymi słowy: wysoka trwałość produktu
stoi właściwie w sprzeczności ze wzrostem ekonomicznym,
a to z kolei tworzy motywację do tego,
by wytwarzać taki produkt,
którego żywotność jest krótka.
Faktem jest też, że system ten nie może funkcjonować w żaden inny sposób.
Wystarczy spojrzeć na góry śmietnisk na swiecie,
by zobaczyć, rzeczywistość planowanej żywotności.
Obecnie produkuje się miliardy tanich telefonów komórkowych,
komputerów i innych sprzętów
naszpikowanych drogocennymi i trudnymi do wydobycia surowcami
jak złoto, koltan czy miedź,
które teraz rozkładają się w olbrzymich stosach,
zwykle jedynie z powodu drobnej usterki lub zużycia się
jakiejś małej części, która to w zachowawczym społeczeństwie
byłaby prawdopodobnie naprawiona lub wymieniona,
co wydłużyłoby żywotność produktu.
Niestety, mimo że wydawałoby się to wydajne
w naszej rzeczywistości,
żyjąc na ograniczonej planecie z ograniczonymi zasobami,
wyraźnie nie odpowiada to interesom rynku.
W skrócie:
"Wydajność, Wytrzymałość
i Ochrona/Konserwacja to wrogowie naszego systemu gospodarczego".
Tak jak dobra fizyczne muszą być
stale na nowo wytwarzane i odtwarzane,
niezależnie od wpływu jaki mają na środowisko,
tak przemysł usługowy opiera się na podobnym rozumowaniu.
Prawda jest taka, że nie ma pieniężnej korzyści
w rozwiązywaniu jakichkolwiek problemów,
które teraz są obsługiwane.
Na koniec
ostatnią rzeczą jakiej chce lobby medyczne
to wyleczenie takich chorób jak rak,
bo zlikwidowałoby to wiele miejsc pracy i biliony zysków.
A skoro jesteśmy w temacie...
Przestępczość i Terroryzm w tym systemie są dobre!
Cóż, przynajmniej ekonomicznie...
ponieważ zwiększa zatrudnienie w policji
generuje towary wysokiej wartości dla bezpieczeństwa
i nie wspominając o ich wartości dla więzień,
które są prywatną własnością, dla zysku.
A co z wojną?
Przemysł wojenny w Ameryce jest dużym dostarczycielem wartości PKB
jeden z najbardziej dochodowych przemysłów
produkujący śmiercionośną i destrukcyjną broń
Ulubioną grą tego przemysłu jest niszczenie
tylko po to, żeby potem odbudowywać dla zysku.
Widzieliśmy to w momencie zbioru kontraktów wartych miliardy dolarów
zawartych w trakcie wojny w Iraku.
Sprowadza się to do tego, że
negatywne atrybuty społeczeństwa
stały się wynagradzanymi przedsięwzięciami przemysłowymi
i jakiekolwiek zainteresowanie rozwiązywaniem problemów
czy budowaniem zrównoważonego środowiska i jego ochroną
stoi w sprzeczności z podtrzymywaniem gospodarki
I właśnie dlatego
za każdym razem, kiedy widzisz wzrost PKB w jakimkolwiek kraju,
jesteś świadkiem wzrostu potrzeb
czy to prawdziwych czy zmyślonych,
a z definicji potrzeby zakorzenione są w braku efektywności.
Dlatego rosnące potrzeby oznaczają rosnącą nieefektywność.
[Zaburzenia Systemu Wartości]
Amerykański sen jest oparty na
wybujałym konsumpcjonizmie
Opiera się na tym, że
media głównego nurtu,
a zwłaszcza przemysł reklamowy,
wszystkie korporacje, które potrzebują stałego wzrostu
poddały praniu mózgu, albo przekonały
większość ludzi w Ameryce i na świecie,
że musimy mieć X własności materialnych
i możliwość zdobycia ich nieskończenie więcej,
aby być szczęśliwym.
To jest po prostu kłamstwo.
Dlaczego więc ludzie dalej kupują w sposób,
który systematycznie kumuluje efekty,
prowadzące do ekologicznego wyniszczenia?
I to jest klasyczny przykład uwarunkowania.
Po prostu uwarunkowujesz organizm, by w rezultacie
otrzymać pożądane efekty,
np. zachowanie albo cele.
Posiadając dostęp do każdej technologii
chwalą się tym w jaki sposób
kontrolują umysły dzieci;
to co słyszą od razu tworzy u nich
lojalność wobec danej marki.
Więc widzisz teraz, dlatego właśnie
ludzie zachowują się jak głupcy.
Zostali wyuczeni na głupców.
To jest zaburzenie systemu wartości.
Wiesz, jeśli istnieje jakiś dowód na
plastyczność ludzkiego umysłu...
jeśli jest jakikolwiek dowód na to, jak bardzo podatne
na wpływy są ludzkie myśli i jak łatwo
uwarunkować i kierować ludźmi
poprzez bodźce środowiskowe
i to co je wzmacnia:
Świat reklam jest tym dowodem.
Musimy docenić poziom
perfekcji w praniu mózgu
dzięki któremu te zaprogramowane roboty zwane "konsumentami"
wałęsają się bez celu tylko po to,
aby wstąpić do sklepu i wydać, powiedzmy
4.000 dolarów na torebkę,
której wytworzenie kosztuje 10 dolarów
w zagranicznym "obozie pracy".
Prawdopodobnie tylko z uwagi na markę produkt taki
ma wartość w naszej kulturze.
Albo może to starodawna społeczna tradycja,
która zwiększała zaufanie i spójność w społeczeństwie,
zastąpiona została obecnie przez zachłanne
materialistyczne wartości i teraz kilka razy w roku
wymieniamy bezużyteczne śmieci na inne.
Możemy się zastanowić, dlaczego obecnie tak wielu ludzi
ma nieodpartą potrzebę robienia zakupów i nabywania
kiedy mamy jasność, że byli tak programowani od dziecka,
by widzieć w dobrach materialnych
wyznacznik statusu wśród przyjaciół i rodziny.
Prawda jest taka, że podstawą funkcjonowania każdej społeczności
są wartości o które opiera się jej działanie.
Nasze społeczeństwo, na dzień dzisiejszy
może funkcjonować jedynie, jeśli nasze wartości wspomagają
proces notorycznej konsumpcji
potrzebny do napędzania systemu rynkowego.
75 lat temu konsumpcja na osobę w Ameryce
oraz większej części krajów pierwszego świata, wynosiła zaledwie
połowę tego, co każda osoba pochłania dzisiaj.
Nasza nowa 'kultura konsumencka'
została zaprojektowana i narzucona nam
poprzez stworzenie w nas potrzeby kupowania
na coraz większą skalę.
Dlatego korporacje wydają teraz
więcej pieniędzy na reklamę swoich produktów,
niż na ich wytworzenie.
Wytrwale pracują by wmawiać nam, co jest nam niezbędne.
I to zdaje się działać.
["Ekonomiści"]
Tak zwani "ekonomiści" w rzeczywistości nie są wcale ekonomistami.
Raczej głosicielami wiary w wartość pieniądza
i ewidentne jest to, że ich wszystkie
modele sprowadzają się
do wymiany dóbr z zyskiem
dla jednej ze stron, czasem obydwu,
lecz kompletnie nie uwzględniają tego,
jak świat naprawdę funkcjonuje i rozwija się.
W Ohio starszy człowiek nie zapłacił rachunku,
swojego czasu było o tej sprawie głośno,
bo wyłączono mu prąd, na skutek czego starzec zmarł.
Ten człowiek został pozbawiony prądu,
bo dostarczanie mu elektryczności przestało być zyskowne
dla firmy, gdyż nie zapłacił rachunku.
Czy według ciebie firma postąpiła słusznie?
odpowiedzialność nie spada na
dostawce energii za jej wyłączenie,
ale na sąsiadów i przyjaciół
oraz wspólników tego człowieka,
którzy nie byli na tyle dobroczynni,
aby umożliwić jemu, jako osobie,
spłacenia rachunku za elektryczność.
HMMMM...
Czy ja dobrze usłyszałem?
Czy on przed chwilą powiedział, że śmierć człowieka
spowodowana brakiem pieniędzy
była odpowiedzialnością
innych ludzi ...
lub, w efekcie, działalności dobroczynnej?
Jeżeli tak, to przypuszczam, że będziemy potrzebowali
o wiele więcej reklam informacyjnych, małych nędznych
puszek na datki na ladach sklepowych
i naprawdę sporo słoików
dla miliardów ludzi umierających obecnie z głodu
na tej planecie ...
z powodu systemu jaki promuje Milton Friedman.
Czy analizujemy filozofię Miltona Friedman'a,
czy F.A. Hyack'a,
Johna Maynarda Keynes'a, Ludwiga von Mises'a
czy jakiegokolwiek innego poważnego ekonomisty rynkowego,
to widzimy, że podstawy racjonalnego uzasadnienia
ich mądrości rzadko wychodzą poza Porządek Pieniężny.
To jest jak religia.
Analiza konsumpcji, polityka stabilizacji,
finansowanie przez deficyt, popyt zagregowany...
tworzą nieskończone, odnoszące się do samego siebie,
samo-usprawiedliwiające się koło dyskusyjne,
z którego uniwersalne potrzeby ludzkie, zasoby naturalne
oraz jakakolwiek forma działalności wspierająca życie
są z góry wykluczone
i zastąpione przez osobliwy pogląd, że ludzie
wykorzystujący się się wzajemnie dla pieniędzy,
zmotywowani własną, ograniczoną korzyścią
magicznym sposobem stworzą zrównoważone i zdrowe społeczeństwo.
Brakuje współrzędnej życia w tej całej teorii.
W całej tej doktrynie.
Co oni wyprawiają?
To, co oni robią, to śledzenie przepływu pieniędzy.
To wszystko. Śledzą przepływ pieniędzy,
przewidując z góry wszystko, co sie w nim liczy.
Po pierwsze: Nie ma żadnych współrzędnych życiowych.
uaaa... żadnych współżędnych życia!
Po drugie: wszyscy szukają rozwiązań,
które zmaksymalizują ich korzyści.
To znaczy, że oni nie myślą o niczym innym tylko o sobie
i o tym jak zagarnąć wszystko dla siebie.
Oto ich główny cel:
wybrać to, co zwiększa korzyści,
a jedyne, w czego pomnażaniu widzą korzyść,
to pieniądze i produkty.
A gdzie relacje społeczne?
Nigdzie, za wyjątkiem wymiany w celu maksymalizacji korzyści.
Gdzie zasoby naturalne?
Nigdzie, za wyjątkiem ich eksploatacji.
Gdzie rodzina i jej zdolność do przetrwania?
Nigdzie. Oni muszą mieć pieniądze
jeżeli chcą cokolwiek nabyć.
A czy ekonomia nie powinna się zajmować
choćby w małej części ludzkimi potrzebami?
Czyż nie jest to sprawa fundamentalna?
Ależ słowo „potrzeba” nie jest nawet w waszej encyklopedii
Rozkłada się ją na „zachcianki”...
a czym jest zachcianka? To oznacza
chęć kupienia czegoś za pieniądze.
No cóż, jeżeli to jest potrzeba kupienia czegoś za pieniądze,
to nie ma to nic wspólnego z prawdziwą potrzebą,
ponieważ dana osoba może nie chcieć pieniędzy,
ale rozpaczliwie potrzebować, powiedzmy, zaopatrzenia w wodę.
A może żądza pieniądza chce złotej deski klozetowej.
I dokąd to wszystko zmierza?
Do złotej deski klozetowej.
I wy to nazywanie ekonomią?
Gdyby się *** tym zastanowić, można
dojść do wniosku, że to chyba najdziwniejsze
urojenie w historii ludzkiej myśli.
[System Monetarny]
Jak dotąd skupiliśmy się na gospodarce wolnorynkowej.
Ten system jest jednak właściwie
tylko połową paradygmatu ekonomicznego.
Drugą połową jest „System Monetarny”.
O ile system wolnorynkowy zajmuje się relacjami w grze o zysk
pomiędzy reprezentantami całego spektrum świata pracy
produkcji i dystrybucji,
to system monetarny jest podstawowym zestawem zasad
ustalonych przez instytucje finansowe,
które, między innymi, tworzą warunki
dla systemu wolnorynkowego.
Wiążą się z tym terminy, które często słyszymy,
takie jak stopy procentowe, kredyty, długi, podaż pieniądza
inflacja, itd.
Ale nie wyrywaj sobie włosów z głowy próbując zroumieć
bełkot ekonomistów specjalizacji monetarnej, gdy mówią:
„Nieznaczne działania prewencyjne mogą wyeliminować potrzebę
dokonania bardziej drastycznych czyności w późniejszym czasie”,
bo natura i zasady działania tego systemu
są właściwie bardzo proste:
Nasza gospodarka ma..
albo raczej: gospodarka światowa ma
trzy podstawowe elementy, które nią zarządzają.
Pierwszym jest bankowość rezerwy cząstkowej
czyli banki drukujące pieniądze z niczego.
Opiera się on na tzw. procencie składanym.
Jeśli pożyczasz pieniądze, to musisz oddać więcej
niż pożyczyłeś, co w efekcie oznacza
tworzenie pieniędzy z powietrza
Organizacja tego wymaga zaś tworzenia coraz większych pieniędzy.
Żyjemy w paradygmacie nieograniczonego wzrostu.
Ekonomicznym paradygmatem, w którym żyjemy, jest piramida finansowa (Ponzi scheme)
Nic nie rośnie wiecznie.
To niemożliwe.
Wielki psycholog James Hillman napisał:
„Jedyną rzeczą, która rośnie w ludzkim ciele
po przekroczeniu pewnego wieku to rak.”
A to nie tylko ilość pieniędzy ma rosnąć,
ale i liczba konsumentów.
Konsumenci pożyczają pieniądze na procent,
aby generować więcej pieniędzy, a to jest oczywiście niemożliwe
na ograniczonej planecie.
Ludzie są właściwie maszynami do tworzenia pieniędzy,
które muszą tworzyć więcej pieniędzy,
aby uchronić to wszystko przed rozpadem,
który właśnie się rozpoczął.
Są tylko dwie rzeczy, które wszyscy powinni wiedzieć
na temat systemu monetarnego:
1: Wszystkie pieniądze są tworzone z długu.
Pieniądze to zmonetaryzowany dług,
powstały czy to z obligacji skarbowych,
kredytów hipotecznych czy kart kredytowych.
Innymi słowy, jeśli całe zadłużenie
zostałoby dziś spłacone,
ani jeden dolar nie pozostał by w obiegu.
I 2: Odsetki są pobierane od praktycznie każdej pożyczki
a pieniądze potrzebne do zwrócenia odsetek
nie istnieją w puli krążących pieniędzy.
Tylko podstawa kredytu jest tworzona w momencie
zaciągnięcia pożyczki i ta podstawa jest zasobem pieniędzy.
Więc, jeśli cały dług zostałby spłacony teraz,
nie tylko nie pozostałby żaden dolar w obiegu,
ale dodatkowo nadal istniałby gigantyczny dług, który jest dosłownie
nie do spłacenia, ponieważ te pieniądze nie istnieją.
Konsekwencją tego są dwie nieuniknione rzeczy:
Inflacja
i Bankructwo.
Jeżeli chodzi o inflację, jawi się ona jako stała tendencja
w praktycznie każdym państwie,
i może być w łatwy sposób powiązana ze swoją przyczyną,
którą jest nieustanny przyrost podaży pieniądza,
wymaganego, aby
pokryć koszty odsetek i sprawić, aby system nadal działał.
Jeżeli chodzi o bankructwo,
pojawia się ono w formie załamania się długu.
Taki koniec jest nieunikniony dla osoby,
firmy czy kraju,
i zwykle nadchodzi w momencie, kiedy nie można już
spłacić odsetek.
Ale to ma też swoją pozytywną stronę...
no, przynajmniej w ramach systemu rynkowego.
Ponieważ dług generuje presję.
Dług tworzy niewolników płac.
Zadłużona osoba chętniej zgodzi się na niższą płacę
niż osoba, bez długu,
tym samym stając się tanim produktem,
zatem to korzystne dla korporacji mieć grupę ludzi,
którzy nie mają mobilności finansowej.
Ale zaraz – ta sama zasada dotyczy całych krajów...
Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy,
które w większości przypadków służą jako pełnomocnicy
w interesach międzynarodowych korporacji,
udzielają potrzebującym krajom gigantycznych pożyczek
na bardzo wysoki procent,
a potem, kiedy te kraje są
w poważnym kryzysie i nie mogą spłacić długu
korzysta się z drastycznych środków oszczędnościowych,
a wtedy wkraczają korporacje,
instalują swoje "obozy pracy" i zabierają tym krajom ich zasoby naturalne.
To jest dopiero skuteczność rynkowa!
Ale chwila, jest tego więcej:
wiecie, istnieje taka unikalna hybryda
systemu monetarnego i wolnorynkowego
nazywana giełdą papierów wartościowych,
która, jak wiecie, zamiast produkować rzeczywiste dobra
kupuje tylko i sprzedaje same pieniądze.
A wiecie co robią z długami?
Zgadza się – handlują nimi.
Właściwie to kupują i sprzedają długi dla zysku.
Od ryzyka kredytowego
i pakietów obligacji, złożonych z długów z kredytów konsumenckich,
do złożonych instrumentów pochodnych
używanych w celu zamaskowania długów całych krajów
takich, jak zmowa
banku inwestycyjnego Goldman Sachs i Grecji,
która o mały włos nie spowodowała upadku całej gospodarki europejskiej.
Zatem, kiedy chodzi o giełdę i Wall Street,
to mamy tu do czynienia z całkowicie nowym poziom szaleństwa,
zrodzonego z Pieniężnego Pożądku Wartości.
Wszystko, co trzeba wiedzieć o giełdzie
zostało napisane w artykule w „The Wall Street Journal”
parę lat temu,
który tytuł „Lekcje Inwestora z Uszkodzonym Mózgiem”
W tym artykule wytłumaczono dlaczego
ludzie z niewielkim uszkodzeniem mózgu
działają lepiej jako inwestorzy
niż ludzie z normalnie funkcjonującym mózgiem.
Dlaczego? Ponieważ osoba
z niewielkim uszkodzeniem mózgu nie posiada empatii,
a to jest kluczowe. Jeżeli nie posiadasz empatii,
to dobrze sobie radzisz jako inwestor,
zatem Wall Street hoduje ludzi bez empatii.
Wchodząc tam i podejmując decyzje,
dokonując wymian, nie mają żadnych skrupułów
i żadnej refleksji w stosunku do tego, jak to, co robią,
może wpłynąć na innych ludzi.
Zatem hodują takie roboty.
Tych nie posiadających duszy ludzi,
a skoro nawet nie chcą im więcej płacić -
zatem teraz hodują roboty – prawdziwe roboty -
prawdziwych algorytmicznych handlowców.
Goldman Sachs znane z wielkiego skandalu:
Wstawili komputer niedaleko nowojorskiej giełdy.
Ten "przystawiony" komputer, jak go nazywają:
analizuje wszystkie transakcje na giełdzie
i przeprowadza olbrzymią ilość operacji
w taki sposób,
że "wydziera" z każdej z nich parę groszy.
To jakby przetaczać pieniądze cały dzień.
W ostatnim kwartale 30
lub 60 dni z rzędu nie mieli dnia do tyłu,
a zarabiali miliony dolarów każdego dnia?
To statystycznie niemożliwe!
Gdy pracowałem na Wall Street, działało to tak,
że każdy dawał w łapę.
Maklerzy dawali łapówki kierownikowi biura,
kierownik biura dawał łapówki kierownikowi regionu.
Kierownik regionu
dawał łapówki kierownikowi krajowemu.
Każdy to rozumiał.
A na Boże Narodzenie, kto dostawał największą premię
w robocie maklerskiej? Kontroler zgodności.
Kontroler zgodności siedzi tam przez cały dzień;
jest zobowiązany do sprawdzania,
czy nie naruszasz żadnych zasad
i czy działasz "zgodnie" z prawem.
Jasne, sprawdza tym mniej wnikliwie
im bardziej go przekupisz.
tak, zgadza się, postępujesz zgodnie z prawem!
Więc w jaki sposósb oszustwo stało się systemem?
To już nie jest tylko produkt uboczny.
To jest system.
Jak w tym starym żarcie Woodiego Allen'a:
"Doktorze, mój brat myśli, że jest kurczakiem."
A doktor odpowiada: "Niech weźmie tabletkę,
to powinno wyleczyć problem."
Na co on: "Nie, doktorze, pan nie rozumie.
My potrzebujemy jajek!"
Ok?
Zatem, ta częsta wymiana oszukańczych żądań
pomiędzy bankami,
aby generować opłaty,
aby generować premie,
stało się maszyną produkującą wzrost PKB
amerykańskiej ekonomii,
pomimo, że w zasadzie wymienia się oszukańcze żądania,
które nie mają szans być spłacone.
Oni przetwarzają, generują i zabezpieczają nic.
Jeśli napiszę "20 miliardów dolarów" na serwetce
i sprzedam ją J.P. Morgan'owi, a J.P. Morgan napisze
"20 miliardów dolarów" na innej
i wymienimy te dwie serwetki w barze,
a sobie nawzajem zapłacimy jedną czwartą z 1% jako opłaty,
zarobimy mnóstwo pieniędzy do naszej świątecznej premii.
Każdy z nas w swoim rejestrze ma 20-miliardową serwetkę
która nie ma żadnej wartości do czasu,
kiedy system nie będzie mógł już więcej absorbować
fikcyjnych serwetek, a wtedy udamy się do rządu,
by wykupił nas z kłopotów.
A przez Wall Street i ogólnoświatowy rynek papierów wartościowych
mamy dziś około 700 bilionów dolarów długu
z fałszywych żądań,
znanych jako pochodne,
wciąż czekających na upadek.
Jest to więcej niż dziesięciokrotność
łącznego PKB
krajów całej planety.
Widzieliśmy już jak rządy dofinansowują
korporacje i banki...
pieniędzmi, które
żeby było śmieszniej, pożyczają od banków.
A teraz widzimy próby dofinansowania całych krajów
przez konglomeraty innych państw
przy pomocy międzynarodowych banków.
Jak jednak wesprzeć finansowo całą planetę?
Nie istnieje państwo, które nie tonęłoby w długach.
Kaskada krajowych długów nie do spłacenia jaką widzieliśmy
może okazać się dopiero początkiem, jeśli weźmiemy pod uwagę matematykę.
Ocenia się, że tylko w USA,
podatek dochodowy trzeba byłoby podnieść do 65% na osobę,
żeby pokryć odsetki w niedalekiej przyszłości.
Ekonomiści zwiastują obecnie, że w ciągu kilku dekad
60% krajów tej planety zbankrutuje.
Ale chwileczkę, czy ja dobrze rozumiem?
Cały świat bankrutuje, cokolwiek by to,
do cholery, nie znaczyło
przez to coś zwane „długiem”,
co nawet nie istnieje fizycznie w świecie.
To jest tylko część gry, którą wymyśliliśmy...
a jednak dobro miliardów ludzi
jest teraz zagrożone.
Masowe zwolnienia – miasta namiotowe – postępująca bieda.
Stosowanie środków kryzysowych – zamykanie szkół -
głód dzieci... i inne formy ubóstwa rodzinnego,
a wszystko z powodu tej rozbudowanej fikcji...
Czy jesteśmy, kur**, idiotami?!
Hej, hej! Mars – kolego.
Pomożesz bratu, co?
Dorośnij, dzieciaku!
Saturn! Co tam, stary?
Pamiętasz tę gorącą mgławicę, z którą cię umówiłem
jakiś czas temu?
eh, Ziemia, słuchaj.
Strasznie już nas męczysz.
Dostałaś wszystko, ale wszystko marnujesz.
Masz mnóstwo zasobów i dobrze to wiesz.
Dorośnij w końcu
naucz odpowiedzialności, na Boga!
Sprawiasz matce zawód.
Radź sobie sam, kolego!
Aj tam! Nie ważne...
[Państwowa Opieka Zdrowotna]
Kiedy weźmiemy pod uwagę to wszystko...
od "maszyny do marnotrawienia", zwanej systemem rynkowym,
do "machiny długu" zwanej systemem monetarnym,
które tworzą paradygmat monetarno-rynkowy,
który definiuje globalna gospodarkę dzisiaj...
przewija się jeden element, który przejawia się
w całej machinie:
Nierówność.
Bez względu na to czy to system wolnorynkowy, który naturalne
zmierza w kierunku monopolu i konsolidacji władzy,
tworząc centra bogatego przemysłu,
które górują *** resztą
bez względu na swoją użyteczność,
gdzie, dla przykładu
najlepsi menadżerowie funduszy hedgingowych
z Wall Street zarabiają 300 milionów dolarów rocznie,
nie produkując dosłownie niczego.
Podczas gdy naukowcy poszukujący leków,
próbujący pomóc ludzkości
mogą zarobić 60 tysięcy dolarów rocznie, jeśli mają szczęście.
Czy to system monetarny,
który ma wbudowany podział klasowy.
Na przykład:
Jeżeli miałbym milion dolarów do wydania i wstawiłbym go
na lokatę 4%,
to zarobiłbym 40.000 dolarów rocznie.
Żadnego pożytku społecznego, absolutnie żadnego.
Jednak pochodząc z niższych klas społecznych musiałbym wziąć kredyt,
żeby kupić sobie samochód albo dom,
i to ja płaciłbym odsetki, które
teoretycznie
mają pójśc do milionera z jego 4% na lokacie.
To zabieranie biednym, by płacić bogatym,
jest podstawową cechą wbudowaną w system monetarny.
Można to nazwać "strukturowym podziałem na klasy".
Oczywiście, z punktu widzenia historii, rozwarstwienie społeczeństwa
zawsze uznawano za niesprawiedliwe,
lecz ogólnie je akceptowano,
tak jak teraz, gdy 1% populacji posiada 40% światowego bogactwa.
Lecz pomijając już sprawiedliwość materialną,
coś jeszcze dzieje się
pod powierzchnią tej nierówności,
powodując niezwykłe pogorszenie zdrowia publicznego jako całości.
Myślę, że ludzie często są zdziwieni kontrastem
pomiędzy materialnym sukcesem naszych społeczności,
(niespotykanym poziomem bogactwa)
a licznymi ich wadami.
Jeżeli spojrzymy na poziom
zażywania narkotyków, przemocy,
samookaleczeń wśród dzieci czy chorób psychicznych
dostrzeżemy, że najwyraźniej dzieje się coś bardzo złego
z naszym społeczeństwem.
Te dane, o których mówię,
jasno pokazują przeczucie,
które ludzie mieli od setek lat: że nierówność tworzy podziały
i jest destrukcyjna dla społeczeństwa.
Lecz przeczucie to jest bardziej realne, niż kiedykolwiek sądziliśmy.
Istnieją bardzo potężne psychologiczne i społeczne skutki nierówności.
Sądzę, że większość jest powiązana
z poczuciem wyższości lub niższości.
Taki tworzy to podział...
Może również w kwestii szacunku lub jego braku -
ludzie czują, że są na dnie, są traktowani z góry.
Co, przy okazji, wyjaśnia dlaczego przemoc
jest powszechniejsza w bardziej rozwarstwionych społeczeństwach.
To, że ludzie często czują się traktowani z góry i nieszanowani
wywołuje przemoc.
Jeżeli miałbym wyróżnić jedną zasadę,
która jest najważniejszą podstawą
zapobiegania przemocy,
byłaby to Równość.
Pojedyńczym najistotniejszym czynnikiem,
który wpływa na poziom przemocy,
jest przeciwstawienie poziomu równości poziomowi nierówności
w danym społeczeństwie.
Wiec to, co obserwujemy, jest rodzajem
powszechnej społecznej dysfunkcji.
To nie jest już tylko jedna lub dwie rzeczy które poszły nie tak
kiedy rozwarstwienie się powiększa,
wydaje się to dotyczyć wszystkiego, czy mówimy
o przestępczości, zdrowiu, chorobach umysłowych czy o czymkolwiek.
Jednym z naprawdę niepokojących odkryć w sektorze opieki zdrowotnej
jest to, że nigdy nie opłaca się być biednym.
Albo urodzić sie biednym.
Twoje zdrowie za to płaci na niezliczoną ilość sposobów:
jest to znane jako 'społeczno-ekonomiczna krzywa zdrowia'.
Gdy zchodzimy w dół z warstw społecznych warstw
pod względem statusu społeczno-ekonomicznego,
z każdym krokiem w dół twoje zdrowie sie pogarsza
i pojawia sie mnóstwo różnorodnych chorób.
Przeciętna długość życia staje maleje,
wskaźnik śmiertelności niemowląt rośnie -
wszystko, co zbadasz - pogarsza się.
Więc potężnym problemem stało się
pytanie, dlaczego ta krzywa istnieje.
Istnieje prosta i oczywista odpowiedź,
która mówi, że jeżeli jesteś przewlekle chory
to nie bedziesz zbyt wydajny
tak więc kwestie zdrowotne napędzają społeczno-ekonomiczne różnice.
Jest to całkowicie błędna odpowiedź.
W rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie.
Gdybyśmy mieli wgląd w warunki
społeczno-ekonimiczne np. dziesięciolatka,
to moglibyśmy przewidzieć jego historię zdrowotną
na wiele dziesięcioleci w przód.
Tak działa tutaj ciąg przyczynowo-skutkowy.
Następną odpowiedzią jest - "och, to przecież oczywiste-
biednych ludzi nie stać na wizytę u lekarza" ...
Wiec to dostęp do opieki zdrowotnej?
Nie, nie ma to z tym nic wspólnego,
gdyż możesz zaobserwować takie same krzywe
w krajach z powszechną opieką zdrowotną oraz
uspołecznioną medycyną.
Ok - następne "proste wytłumaczenie"
Zazwyczaj im się jest biedniejszym,
tym większe ryzyko nałogu nikotynowego
i alkoholowego oraz innych tego rodzaju czynników groźnych dla zdrowia.
Oczywiście to się liczy, ale dokładne badania wykazały,
że to wyjaśnia najwyżej jedną trzecia przypadków.
więc co zostaje?
To co zostało ma bardzo wiele do czynienia
ze STRESEM powiązanym z biedą.
Więc im biedniejszym się jest.... zaczynając od
osoby, która miała dolar dochodu mniej niż Bill Gates...
Więc im biedniejszym się jest w tym kraju,
tym gorsze się ma zdrowie.
To nam mówi o czymś bardzo ważnym:
o powiązaniu zdrowia z biedą,
ale nie chodzi o, że jesteś biedny, ale o to, że czujesz się biedny.
Coraz częściej uznaje się, że chroniczny stres
ma poważny wpływ na zdrowie,
ale najważniejszym źródłem stresu
jest jakość relacji społecznych.
I jeśli coś pogarsza
jakość relacji społecznych,
to jest to socjoekonomiczne rozwarstwienie społeczeństwa.
Nauka wykazała, że
bez względu na bogactwo materialne,
stres wynikający z życia w rozwarstwionym społeczeństwie
wywołuje szerokie spektrum problemów zdrowotnych,
a im większa nierówność, tym gorsze problemy.
Długość życia: większa w krajach mniej rozwarstwionych społecznie.
Problemy narkotykowe: mniejsze w krajach mniej rozwarstwionych społecznie.
Choroby psychiczne: mniej w krajach mniej rozwarstwionych społecznie.
Kapitał Społeczny – rozumiany jako
zdolność ludzi do ufania sobie nawzajem:
Naturalnie większy w krajach mniej rozwarstwionych społecznie.
Poziom edukacji: wyższy w krajach mniej rozwarstwionych społecznie.
Wskaźniki zabójstw: niższe w krajach mniej rozwarstwionych społecznie.
Poziom przestępczości i liczba więźniów:
niższe w krajach mniej rozwarstwionych społecznie.
Można by tak jeszcze długo wymieniać.
Śmiertelność niemowląt, otyłość, odsetek matek wśród nastolatek:
Są mniejsze w krajach mniej rozwarstwionych społecznie.
I być może najbardziej interesujące:
Innowacyjność: Większa w krajach mniej rozwarstwionych społecznie.
co przeczy staremu przekonaniu, jakoby nastawione na współzawodnictwo
i rozwarstwione społeczeństwo było bardziej kreatywne i pomysłowe.
Co więcej, badanie przeprowadzone w Wielkiej Brytanii,
znane jako „The WhiteHall Study”
potwierdziło, że choroby rozpowszechniają się w społeczeństwie
wraz ze schodzeniem ze szczytu socjo-ekonomicznego
na sam dół.
Przykładowo, wykazano, że najniższe warstwy
hierarchii społecznej miały czterokrotnie większą
śmiertelność spowodowaną chorobami serca niż
najwyższe szczeble hierarchii społecznej.
Ta prawidłowość istnieje bez względu na zakres dostępu do opieki zdrowotnej.
Wynika z tego, że im gorszy status finansowy danej osoby,
tym gorsze będzie jej zdrowie.
To zjawisko wywodzi się z tego, co można nazwać
"Stresem Psychospołecznym"
i jest on podstawą największych wypaczeń
dręczących dzisiaj nasze społeczeństwo.
Powód tego stresu?
System Monetarno-Rynkowy.
Zrozum to dobrze:
To największy niszczyciel natury...
największe źródło marnotrawstwa, wyczerpywania zasobów i zanieczyszczeń...
to największy dostawca przemocy,
wojny, biedy, znęcania się *** zwierzętami i nieludzkich zachowań...
to największy generator nerwicy dręczącej osoby i społeczeństwa...
schorzeń psychicznych, depresji, lęków...
Nie mówiąc już o największym źródle paraliżu społecznego,
powstrzymującego nas od wykorzystywania nowych metod
badania zdrowia, stabilności globalnej
i postępu na tej planecie -
To nie jakiś skorumpowany rząd lub parlament...
To nie jakaś nieuczciwa korporacja czy kartel bankowy...
To nie jakaś wada ludzkiej natury...
i to nie żadna tajemna intryga, która kontroluje świat.
To w rzeczywistości
sam System Społeczno-Ekonomiczny
z jego założeniami.
[Część 3: Projekt Ziemia]
Wyobraźmy sobie przez chwilę, że mamy możliwość
przeprojektowania ludzkiej cywilizacji od podstaw.
Co jeśli, mówiąc hipotetycznie
znaleźlibyśmy dokładną kopię planety Ziemi
i jedyne co różniłoby
tę nową planetę od naszej,
to to, że nie nigdy nie wyewoluował na niej człowiek?
Byłaby jak otwarta paleta.
Bez państw, miast, zanieczyszczeń, republikanów...
tylko nieskalane, otwarte środowisko.
Tak więc co byśmy zrobili?
Najpierw potrzebowalibyśmy celu, prawda?
I można spokojnie powiedzieć, że celem byłoby przetrwanie.
I nie tylko żeby przetrwać, ale też by dokonać tego
w optymalny, zdrowy i pomyślny sposób.
Większość ludzi, bez wątpienia, pragnie żyć
życiem pozbawionym cierpienia.
Dlatego, podstawa tej cywilizacji
musiałaby wspierać i podtrzymywać
ludzkie życie, jak to tylko możliwe
i brać pod uwagę potrzeby materialne
wszystkich ludzi na świecie
jednocześnie starając się usuwać wszystko
co mogłoby okazać się dla nas szkodliwe.
Z "Maksymalnie Zrównoważonym Rozwojem" obranym za cel,
następne pytanie dotyczyłoby naszej "metody".
Jakiego rodzaju podejście zastosujemy?
Cóż, pomyślmy...
ostatnio, to chyba polityka była podstawą funkcjonowania społeczeństwa na Ziemi...
a więc co doktryny republikanów, liberałów, konserwatystów,
czy socjalistów mają do powiedzienia na temat projektowania społeczeństwa?
Hmmm... ani słowa.
No dobrze - a co z religią?
Z pewnością wielki stwórca musiał pozostawić gdzieś nieco planów...
Nie... Żadnego tu nie widzę.
Dobrze więc - to co nam zostało?
Wygląda na to, że coś zwanego "nauką".
Metoda naukowa stawia proponowanym tezom wyjątkowe wymogi
między innymi muszą być testowalne, a testy i ich wyniki powtarzalne...
a wszelkie wnioski i teorie powstałe w ten sposób są z natury podwarzalne.
Czyli w przeciwieństwie do religii i polityki
nauka nie posiada ego
i wszystko, do czego dojdzie może być uznane za błędne,
jeśli tylko pojawią się na to dowody.
Nauka niczego nie trzyma się kurczowo, i stale się rozwija.
Cóż, jak dla mnie to brzmi naturalnie.
Wobec tego - bazując na obecnym stanie wiedzy naukowej
z początku XXI wieku
i mając na uwadze nasz cel "zrównoważonego rozwoju"
dla ludzkości,
jak powinniśmy zacząć budować naszą przyszłość?
Zadajmy sobie podstawowe pytanie:
Czego potrzebujemy aby przetrwać?
Odpowiedzią są oczywiście zasoby naszej planety.
takie jak woda pitna, energia jaką zużywamy,
surowce wymagane do produkcji narzędzi i domów.
Planeta jest niczym wielki magazyn zasobów,
a wiele z nich jest niezbędnych dla naszego przetrwania.
Mając to wszystko na uwadze,
musimy zbadać, co tak naprawdę mamy do dyspozycji, w jakiej ilości i gdzie.
Musimy zatem dokonać pomiarów,
Wyszukać na Ziemi wszystkie zasoby, jakie potrafimy zidentyfikować,
a także zbadać ich ilość dostępną w danym miejscu.
Począwszy od zasobów miedzi, przez najlepsze lokalizacje
dla turbin wiatrowych do produkcji odnawialnej energii,
przez źródła pitnej wody,
szacunkowe ilości ryb w oceanach,
aż do ilość ziemi nadającej się pod uprawę żywności... i tak dalej.
A jako że będziemy te surowce
zuzywać z upływem czasu,
musimy zdać sobie sprawę z tego,
że musimy również monitorować ich zużycie.
Musimy się upewnić że nie zabraknie nam nagle czegoś ważnego...
bo to mogłoby się źle skończyc.
Ponadto, należy monitorować nie tylko poziom zużycia,
ale również sposób w jaki ziemia się regeneruje,
na przykład sprawdzić ile czasu zajmuje
odnowa lasów albo źródeł wody.
Nazywamy to "Dynamiczną Równowagą".
Innym słowy, jeżeli zużywamy drzewa szybciej niż one odrastają,
mamy wtedy poważny problem, gdyż zakłóca to równowagę.
Zatem w jaki sposób możemy monitorować te zasoby,
skoro widzimy, że wszystkie
te surowce są rozsiane po całej ziemi?
Posiadamy wielkie kopalnie minerałów w Afryce,
skupiska energi na Bliskim Wschodzie,
olbrzymie możliwości energi pływów na atlantyckim brzegu Ameryki Północnej,
największy zasób słodkiej wody w Brazyli itp.
Cóż, ponownie, stara dobra nauka ma dla nas podpowiedź,
jaką jest "Teoria Systemów".
Teoria Systemów uznaje, że struktura naturalnego świata
od ludzkiej biologi, poprzez ziemskią biosferę,
aż do samego oddziaływania grawitacyjnego układu słonecznego
jest jednym olbrzymim synergicznie połączonym systemem - całkowicie ze sobą powiązanym.
Tak jak ludzkie komórki łączą sie formując organy,
a organy łączą sie, by uformowac ciało,
a ponieważ nasze ciała nie mogą żyć bez ziemskich zasobów
żywności, powietrza i wody, jesteśmy nieodłącznie związani z ziemią.
I tak dalej.
Wiec, jak natura sugeruje weźmy cały ten inwentarz
oraz dane z badań, i stworzymy system aby nimi zarzadzać.
"System Globalnego Zarządzania Surowcami",
który będzie zarządzał każdym istotnym surowcem tej planety.
Po prostu nie mamy żadnej logicznej alternatywy, jeżeli naszym celem jako gatunku
jest przetrwanie. Musimy śledzić wszystkie aspekty jednocześnie.
Jeżeli to jest zrozumiałe, możemy teraz pomyśleć o produkcji.
Jak mamy używać tego wszystkiego?
Jaki będzie nasz proces produkcji i co powinniśmy wziąć pod uwage,
aby mieć pewność, że będzie on zoptymalizowany jak tylko sie da
aby zmaksymalizowac zrównoważony rozwój?
Cóż, w pierwszej kolejności zauważymy,
że musimy cały czas eksperymentować i chronić.
Zasoby planety są zasadniczo ograniczone,
więc bardzo ważna jest strategia.
"Strategiczna Ochrona" jest tu kluczem.
Drugą rzeczą jaką musimy zrozumieć jest to, że niektóre surowce
nie są tak wydajne jak inne.
Tak naprawdę niektóre rzeczy jakich używamy
maja okropny wpływ na środowisko
co stale pogarsza stan naszego zdrowia.
Na przykład ropa i inne paliwa kopalne, bez względu na to jak obrabiane,
i tak będą uwalniać do środowiska niszczące odpady.
Dlatego niezwykle istotnym jest, byśmy starali się
używać takich surowców jak najmniej, lub najlepiej wcale.
Na szczęście dla nas, mamy mnóstwo energii słonecznej, wiatrowej,
energii fal, pływów, czy geotermalnej, którą możemy wykorzystać,
więc możemy obiektywnie zaplanować co i gdzie będzie użyte
by uniknąć tego, co nazywamy „negatywnymi retroakcjami”
albo innych efektów ubocznych produkcji lub użytkowania,
które szkodzą środowisku i nam samym.
Nazwiemy to „Bezpieczeństwem Strategicznym”
do pary z naszą "Strategiczną Ochroną”.
Jednak strategie produkcji nie kończą się na tym.
Będziemy potrzebować „Strategii Wydajności”
dla ogarnięcia mechaniki produkcji.
Okazuje się, że w zasadzie istnieją
trzy szczególne protokoły, których musimy się trzymać:
1: Każde dobro, które produkujemy musi być tak
zaprojektowane, by działało najdłużej jak to możliwe.
Wiadomo, im więcej rzeczy się psuje,
tym więcej potrzebujemy zasobów, aby je wymienić
i tym więcej odpadów produkujemy.
2: Gdy te rzeczy w końcu się zepsują
albo już nie będą się nadawać do użytku z jakiegokolwiek powodu,
istotnym jest by je zebrać i poddać recyklingowi w najbardziej wydajny sposób.
Organizacja produkcji musi więc brać to pod uwagę
już od najwcześniejszych etapów.
3: Szybko rozwijające się dziedziny, takie jak elektronika,
w których technologie najszybciej stają się przestarzałe
mają być projektowane tak,
żeby przewidywać i umożliwić fizyczne aktualizowanie ich.
Ostatnią rzeczą jakiej pragniemy to wyrzucanie całego komputera
tylko dlatego, że jedna część jest zepsuta lub przestarzała.
Trzeba projektować składniki tak, żeby mogły być łatwo unowocześniane
część po części, znormalizowane i uniwersalnie wymienialne
oraz projektowane z myślą o przyszłych trendach technologicznych.
Kiedy uświadomimy sobie, że mechanizmy „Strategicznej Ochrony”
„Strategicznego Bezpieczeństwa” i „Strategicznej Wydajności”
są czysto technicznymi zagadnieniami
nie podlegającymi ludzkiej opinii czy uprzedzeniom,
to będziemy mogli zaprogramować komputer tak,
by oceniał i kalkulował wszystkie istotne zmienne,
pozwalając nam zawsze wybrać
absolutnie najlepszą metodę zrównoważonej produkcji,
opartą o aktualny poziom wiedzy.
O ile teraz może to wydawać się skomplikowane,
tak naprawdę to tylko osławiony kalkulator,
a tego typu złożone procesy
decyzyjne i systemy monitorujące
są już używane na całym świecie
dla pojedyńczych celów. To tylko kwestia zmiany skali.
I tak...
Obecnie nie tylko dysponujemy Systemem Zarządzania Zasobami,
ale także Systemem Zarządzania Produkcją,
i oba łatwo można zautomatyzować dzięki komputerom
by zmaksymalizować wydajność, oszczędność i bezpieczeństwo.
W kwestii przetwarzania informacji umysł ludzki, ani nawet
grupa umysłów, nie jest w stanie wychwycic wszystkich potrzebnych danych.
To musiałyby robić komputery. I są w stanie to robić.
A to nas przenosi na kolejny poziom: Dystrybucja.
Jakie strategie wydają się mieć tutaj zastosowanie?
Skoro wiemy, że najkrótsza
odległość między dwoma punktami wiedzie w linii prostej
i skoro urządzeniom transportowym potrzebna jest energia,
to im mniej transportowania, tym proces jest bardziej wydajny.
Produkowanie dóbr na jednym kontynencie i dostarczanie go na inny
ma sens tylko, jeżeli dane dobra po prostu nie mogą
być produkowane w obszarze docelowym.
W innym przypadku jest to po prostu marnotrawstwo.
Musimy regionalizować produkcję tak, żeby dystrybucja była prosta,
szybka i wymagała jak najmniejszej ilości energii.
Nazwiemy to „Strategią Bliskości"
która, po prostu, oznacza ograniczenie
podróży dóbr tak, jak to tylko możliwe,
bez względu na to czy chodzi o surowce naturalne czy gotowe produkty.
Oczywiście ważnym też jest by
wiedzieć co i dlaczego transportujemy...
To zaś podchodzi pod kategorię Popytu
czyli po prostu, tego co ludzie potrzebują,
by zachować zdrowie i doświadczać wysokiej jakości życia.
Spektrum materialnych ludzkich potrzeb rozciąga się od
podstawowych, niezbędnych do życia rzeczy
takich jak jedzenie, czysta woda i dach *** głową...
do dóbr rekreacyjnych, które pozwalają na relaks
i osobiste i społeczne zadowolenie
oba będące ważnymi czynnikami dla ogólnego ludzkiego i społecznego zdrowia.
A więc – bardzo prosto – przeprowadzamy kolejne badania.
Ludzie opisują swoje potrzeby, na tej podstawie
szacowane jest zapotrzebowanie i rozpoczyna się produkcja.
I jako że poziom zapotrzebowania na różne produkty
oczywiście będzie się zmieniał i różnił w danych obszarach
musimy stworzyć „System Monitorowania Zapotrzebowania/Dystrybucji”
by uniknąć nadprodukcji oraz niedoborów.
Oczywiście, ten pomysł to nic nowego.
Współcześnie używa się go już w każdym większym sklepie
by mieć pewność, że zapas produktów jest wystarczający.
Tylko że tym razem, monitoring ma być na skalę globalną.
Ale chwileczkę! Nie możemy w pełni zrozumieć popytu
jeżeli nie weźmiemy pod uwagę tego, jak w rzeczywistości produkty są używane.
Czy to byłoby logiczne i zrównoważone gdyby każdy miał
po jednej sztuce wszystkiego? Bez względu na zastosowanie?
Nie. To byłoby najzwyczajniej nieekonomiczne i niewydajne.
Jeżeli ktoś potrzebuje danej rzeczy, ale tylko na, powiedzmy
około 45 minut dziennie,
to o wiele bardziej wydajnie będzie, jeśli
produkt ten będzie dostępny dla niego
i dla innych, którzy także go potrzebują.
Wielu ludzi zapomina, że tak naprawdę nie chcą samego produktu
tylko tego, do czego jest on wykorzystywany.
Kiedy zdamy sobie sprawę z tego że produkt
jest tylko tak ważny jak jego zastosowanie,
zobaczymy że „zewnętrzne ograniczenie”
bądź to, co dziś zwiemy „własnością”
jest niezwykle marnotrawne oraz nielogiczne z punktu widzenia środowiska
w sensie gospodarczym.
Tak więc potrzebujemy opracować strategię zwaną „Strategicznym Dostępem”
To byłaby podstawa naszego
"Systemu Monitorowania Zapotrzebowania/Dystrybucji",
który dbać będzie o to byśmy mogli sprostać
wymaganiom i potrzebom populacji,
by ludzie mieli dostęp do tego, co potrzebują, wtedy kiedy tego będą potrzebowali.
Fizyczne otrzymywanie dóbr
w scentralizowanych i lokalnych
punktach dostępu ma sens,
w przypadku większości tych położonych w bliskiej odległości do ludzi;
każdy mógłby po prostu tam wejść, wziąć potrzebne mu rzeczy
używać ich i oddać je kiedy nie będą mu już dłużej potrzebne...
Podobnie jak działają obecnie biblioteki.
Tak naprawdę, te centra mogłyby istnieć nie tylko w formie
przypominającej współcześnie istniejące lokalne sklepy,
lecz także jako wyspecjalizowane centra dostępu, które istniałyby w rejonach,
gdzie dane dobra są często używane,
oszczędziłoby to energię poprzez ograniczenie potrzeby transportu.
I kiedy ten System Monitorowania Potrzeb będzie gotowy,
zostanie wpięty w System Zarządzania Produkcją,
oraz oczywiście w System Zarządzania Zasobami
tworząc ujednolicony, dynamiczne aktualizujący się
globalny mechanizm zarządzania gospodarką,
którego zadaniem byłoby pilnować by nasz rozwój był zrównoważony:
zabezpieczałby integralność naszych ograniczonych zasobów
a później sprawdzałby, czy wytwarzamy jedynie najlepsze,
najbardziej niezbędne dla nas dobra
rozdzielając je między ludzi
w najbardziej inteligentny i wydajny sposób.
A unikalnym skutkiem tego zachowawczego podejścia,
które jest intuicyjnie odrzucane przez wielu
jest ten logiczny, oddolny
empiryczny proces zabezpieczania i wydajności,
który może zdefiniować prawdziwą równowagę między ludźmi a planetą
prawdopodobnie spowodowałby coś, czego historia jeszcze nie widziała
"Dostatek Dostępności"...
nie tylko dla ułamka ludzkiej populacji...
lecz dla całej cywilizacji.
Ten model ekonomiczny, jak zostało to właśnie uogólnione...
To odpowiedzialne, systemowe podejście do
pełnego zarządzania ziemskimi zasobami i procesami
zaprojektowane po to by
dbać o ludzkość jako integralną całość
w najbardziej wydajny i zrównoważony sposób
można określić jako:
"GOSPODARKA OPARTA NA ZASOBACH" (Resource-Based Economy)
Pomysł ten został zdefiniowany w latach 70-ych ubiegłego stulecia przez
Inyniera społeczny - Jacque'a Fresco.
Zrozumiał on wtedy, że społeczeństwo zmierza w kierunku konfliktu
z naturą i sobą samym - jest niezrównoważone w każdym aspekcie
i że jeśli stan ten się nie zmieni,
możemy zniszczyć samych siebie.
Czy wszystkie te rzeczy, o których mówisz, Jacque...
czy można by je zbudować z pomocą tego, co wiemy już dziś?
Czy raczej są to Twoje prognozy... bazujące na tym, co wiemy dziś?
Nie, wszystko to może być zbudowane z pomocą tego, co wiemy dziś.
10 lat zajęłoby nam przebudowanie powierzchni Ziemi,
by zmienić świat w drugi Rajski Ogród.
Wybór należy do nas.
Głupota nuklearnego wyścigu zbrojeń...
rozwój broni...
polityczne próby rozwiązywania naszych problemów
poprzez wybór tej czy innej partii politycznej...
cała polityka nurza się w korupcji.
Powtarzam:
Komunizm, socjalizm, faszyzm... Demokraci,
liberałowie - my nie chcemy nikogo wykluczać,
żadnej organizacji wierzącej w lepsze życie człowieka.
Nie ma czegoś takiego jak problemy Czarnych, Polaków,
problemy Żydów, Greków,
czy problemy kobiet- istnieją tylko ludzkie problemy!
Nie boję się nikogo; Dla nikogo nie pracuję;
nikt nie może mnie zwolnić.
Nie mam szefa.
Obawiam się żyć w społeczeństwie, w jakim żyjemy dzisiaj.
Nasze społeczeństwo nie przetrwa przy takim poziomie niekompetencji.
To było wspaniałe - system wolnorynkowy -
około 35 lat temu. To były ostatenie dni jego użyteczności.
Dzisiaj musimy zmienić sposób myślenia lub zginąć.
Horrory przyszłości opowiadać będą o naszym społeczeństwie...
tego, jak źle funkcjonowało
i polityka...
też będzie częścią tych horrorów.
Dużo ludzi używa dziś określenia "chłodna nauka"
ponieważ jest ona analityczna
i oni nawet nie wiedzą co to znaczy "analityczna".
Nauka oznacza: przybliżanie się
do tego jak świat tak naprawdę działa.
Więc, mówi prawdę - jest tym czym jest
Naukowcy nie próbują podlizać się innym ludziom.
Mówią o tym, jakie są ich odkrycia.
Oni chcą badać i kwestionować wszystko.
i jeżeli jakiś naukowiec przeprowadzi eksperyment, w którym
wskaże, że określone materiały mają określone wytrzymałości
inni naukowcy muszą być w stanie powielić jego odkrycie
i otrzymać te same rezultaty.
Nawet jeśli naukowiec czuje, że skrzydło samolotu
według obliczeń matematycznych
może udźwignąć dany ciężar,
to i tak przywiążą do niego worki z piaskiem
aby sprawdzić kiedy pęknie, i powiedzieć:
"Wiesz, moje obliczenia są słuszne" albo "nie są poprawne."
Kocham ten system, ponieważ jest wolny od fałszu
i wolny od myślenia, że matematyka rozwiązuje wszystkie problemy.
Musisz testować również swoje obliczenia matematyczne.
Myślę, że każdy system, który może
zostać poddany testowi, powinien przez niego przejść.
Wszystkie decyzje powinny bazować na badaniach.
Gospodarka Oparta na Zasobach jest po prostu
zastosowaniem naukowych metod na potrzeby społeczne -
czymś niespotykanym w obecnym świecie.
Społeczeństwo jest technicznym wynalazkiem.
Najbardziej efektywne metody optymalizacji
ludzkiego zdrowia, produkcji, dystrybucji, infrastruktury miast itd
odnajdziemy w świecie nauki i technologi
nie polityki czy ekonomii monetarnej.
To działa tak samo jak, powiedzmy samolot,
nie ma Republikańskiej czy Liberalnej metody na zbudowanie samolotu.
Tak też i natura jest fizycznym punktem odniesienia,
jakiego używamy, aby udowodnić nasze teorie naukowe
i jest ona określonym systemem
wyłaniającym się dzięki coraz lepszemu zrozumieniu go.
W rzeczywistości, to w co subiektywnie wierzysz,
to co myślisz nie wpływa w żaden sposób na naturę.
Daje ci raczej wybór:
Możesz się edukować i dostroić
do naturalnych praw zaczynając żyć zgodnie z nimi,
w sposób stały kreując zrównoważony postęp i dobre zdrowie...
albo możesz brnąć pod prąd natury i nie mieć żadnego pożytku.
Nieistotne jest jak bardzo wierzysz w to, że możesz po prostu
przespacerować się teraz po tej ścianie obok ciebie,
prawo grawitacji Ci na to nie pozwoli.
Jeśli nie będziesz jeść, to umrzesz.
Jeżeli jako niemowlę nie doświadczysz dotyku człowieka, to umrzesz.
Zabrzmi to brutalnie, ale natura jest swego rodzaju dyktaturą
i można albo słuchać jej i dążyć z nią do harmonii,
albo cierpieć nieuchronne przykre konsekwencje.
Gospodarka Oparta na Zasobach (RBE) jest więc niczym innym,
jak zbiorem sprawdzonej wiedzy, wspierającej życie,
a wszelkie decyzje w niej są oparte na zdolności
do optymalizowania równowagi między człowiekiem i środowiskiem.
Zajmuje się i zapewnia empiryczną „Przestrzenią Życiową”,
potrzebną wszystkim w takim samym stopniu,
bez względu na poglądy polityczne czy religijne.
W takim ujęciu nie ma miejsca dla kulturowego relatywizmu.
To nie jest kwestia własnego zdania.
Potrzeby ludzkie są potrzebami ludzkimi,
i dostęp do takich niezbędnych do życia rzeczy, jak czyste powietrze
odżywcze jedzenie i czysta woda,
wraz z pozytywnie wzmacniającym, stabilnym,
pokojowym i troskliwym środowisku jest konieczny
dla naszego zdrowia psychicznego i fizycznego,
naszej sprawności ewolucyjnej,
a w rezultacie, przetrwania jako gatunku.
Gospodarka Oparta na Zasobach (RBE)
byłaby oparta na dostępnych zasobach.
Nie można po prostu zabrać mnóstwa ludzi na wysepkę,
albo zbudować miasta z 50. 000 mieszkańcami, nie zapewniając im dostępu
do środków niezbędnych do życia.
Kiedy więc używam określenia „całościowe podejście systemowe”,
po pierwsze, mówię o przeprowadzeniu badania zasobności danego terenu
i o określeniu, czego może nam on dostarczyć.
Nie tylko w podejściu architektonicznym,
i nie tylko w podejściu projektowym.
Projekt musi być oparty na wszystkich elementach wymaganych
w celu podniesienia jakości życia ludzkiego,
i to właśnie mam na myśli mówiąc o zintegrowanym sposobie myślenia.
Jedzenie, ubranie, dach *** głową, ciepło, miłość -
Te wszystkie rzeczy są nieodzowne,
i jeśli pozbawimy człowieka którejkolwiek z nich,
otrzymamy słabszą istotę ludzką, mniej zdolną do prawidłowego funkcjonowania.
Jak wcześniej zaznaczono, globalne systemowe podejście do
pozyskiwania, produkcji i dystrybucji w Gospodarce Opartej na Zasobach
jest oparte na zestawie prawdziwych mechanizmów gospodarczych, czy też „strategii”,
które gwarantują wydajność
i zrównoważony rozwój każdego obszaru gospodarki.
Kontynuując ten ciąg myślowy dotyczący logicznego projektowania,
co dalej mamy w naszym równaniu?
Gdzie to się wszystko zmaterializuje?
W miastach.
Pojawienie się miast jest cechą wyróżniającą współczesną cywilizację.
Ich rolą jest umożliwienie wydajnego dostępu do niezbędnych do życia rzeczy
oraz zapewnienie lepszego wsparcia społecznego i relacji międzyludzkich.
Jak należy więc podejść do zaprojektowania idealnego miasta?
Jaki kształt będzie dla niego najlepszy?
Kwadrat? Trapez?
Biorąc pod uwagę, że będziemy się poruszać wokół,
powinniśmy zbudować je jak najwydajniej pod względem powierzchni,
stąd plan koła.
Co powinno takie miasto zawierać?
Naturalnie potrzebny jest obszar mieszkalny i obszar produkcji dóbr,
obszar generowanie energii; obszar rolniczy.
Ale będziemy również potrzebować czegoś dla ducha - kultury,
natury, rekreacji i edukacji.
Dodajmy zatem ładny, otwarty park,
centrum rozrywki, wydarzeń kulturowych i spotkań towarzyskich
oraz ośrodki edukacyjne i badawcze.
A skoro już działamy na kole,
to wydaje się być racjonalnym umieścić te funkcje pasami
w oparciu o ilości ziemi potrzebnej na każdy z tych celów
oraz w oparciu o łatwość dostępu do każdego z nich.
Bardzo dobrze.
Teraz przejdźmy do szczegółów:
Po pierwsze, musimy rozważyć główną infrastrukturę
lub inaczej "organy wewnętrzne" organizmu naszego miasta -
System wodno-kanalizacyjny
i kanały energetyczne.
Tak jak dzis mamy pod ziemią systemy wodne oraz ściekowe
rozszerzylibyśmy tę koncepcję by zintegrować
kanały transportu dóbr i recyklinu odpadów w jednen system.
Nigdy więcej listonoszy i śmieciarzy.
Ich funkcje byłyby wbudowane w system. Moglibyśmy nawet użyć
automatycznych tub pneumatycznych lub temu podobnych technologii.
To samo tyczy się transportu.
Musi on być zintegrowany i strategicznie zaprojektowany aby zmniejszyć
albo nawet wyeliminować nieoszczędne, pojazdy osobowe.
Tramwaje elektryczne, przenośniki taśmowe,
kolej magnetyczna (maglev) która przeniesie Cię
wszędzie w obrębie miasta, nawet do góry i na dół,
oraz połączy miasta ze sobą.
I oczywiście, jeśli pojawi się potrzeba użucia auta
będzie ono dla bezpieczeństwa prowadzone automatycznie przez satelitę.
Tak naprawdę, taka zautomatyzowana technologia mogłaby zaistnieć już dziś.
Wypadki samochodowe zabijają ok 1, 2 miliona ludzi każdego roku;
raniąc ok. 50 milionów.
Jest to absurd, który mógłby nie mieć miejsca.
Dzięki wydajnie zbudowanym miastom i zautomatyzowanym samochodom
te liczby mogłyby zostać zredukowane do zera.
Rolnictwo.
Dzisiaj, przez nasze chaotyczne, nastawione na cięcia kosztów metody przemysłowe,
używanie pestycydów, nadmierne nawożenie i innych tym podobne praktyki
udało nam się zniszczyć większą część
ziemi uprawnej na naszej planecie,
nie mówiąc już o niewyobrażalnym zatruciu naszych ciał.
Faktem jest, że przemysłowe oraz rolnicze toksyny
są obecne w każdym badanym człowieku, wliczając niemowlęta.
Na szczęście istnieje wspaniała alternatywa -
Hydroponika i Areoponika roślinna [uprawy bez-ziemne]
które mają o 75% mniejsze zapotrzebowanie
na składniki odżywcze i wodę względem dzisiejszych metod.
Żywność może być hodowana organicznie (naturalnie) na przemysłową skalę
w ogrodzonych, pionowych gospodarstwach rolnych.
Takie 50-piętrowe, 1-akrowe działki -
praktycznie wyeliminują potrzebę używania
pestycydów i węglowodorów.
To właśnie jest przyszłość przemysłowej uprawy żywności:
wydajna, ekologiczna i zapewniająca dostatek.
Tego typu zaawansowane systemy
można by znaleźć w Sektorze Rolniczym,
który wytwarzałby całą żywność potrzebną miastu,
eliminując potrzebę importowania czegokolwiek z zewnątrz
co zredukuje marnotrawstwo oraz zaoszczędzi czas i energię.
A skoro jesteśmy przy Energii -
Sektor Energetyczny funkcjonowałby jako zwarty system,
produkujący prąd z bogatych zasobów energii odnawialnych,
szczególnie energii wiatrowej, słonecznej, geotermalnej i z różnicy temperatur.
a w pobliżu zbiorników wodnych - z energii pływów i fal.
By zapewnić nieprzerwane dostawy
i dodatni bilans w produkcji energii,
urządzenia działałyby w zespolonym systemie,
w razie potrzeby zasilając się wzajemnie,
a nadmiary energii przechowywałyby
w podziemnych "super akumulatorach",
by nic się nie marnowało.
I nie tylko miasto zasilałoby się samo:
poszczególne budynki mogłyby produkować prąd
na własny użytek dzięki farbom fotowoltaicznym,
przetworniki ciśnienia atmosferycznego, ogniwa termoelektryczne
i inne znane nam, lecz rzadko wykorzystywane technologie.
Tu oczywiście nasuwa się pytanie:
jak zostaną wytworzone tego typu technologie
i urządzenia oraz inne, podobne produkty?
Tutaj dochodzmy do Produkcji:
Sektor Przemysłowy nie tylko byłby centrum produkcji;
na jego terenie umieszczone byłyby też szpitale itp.
Mimo, że całkowicie zregionalizowany
surowce otrzymywałby poprzez
Globalny System Zarządzania, uprzednio już omówiony;
gdzie "podaż" określana byłaby przez samych mieszkańców miasta.
Mówiąc o formach produkcji
musimy zwrócić uwagę na nowe, bardzo ważne zjawisko,
które pojawiło się dopiero niedawno,
a jest w stanie wszystko zmienić.
Nazywa się to Mechanizacją
lub Automatyzacją Pracy.
Cóż, jeśli spojrzeć dookoła, zauważymy, że prawie wszystko,
czego dziś używamy,
zostało wytworzone automatycznie.
Twoje buty, ubrania, wyposażenie domu, samochód i tak dalej...
to wszystko jest budowane automatycznie przez maszyny.
Czy możemy powiedzieć, że te technologiczne innowacje
nie wpłynęły w znaczącym stopniu na społeczeństwo?
Oczywiście, że nie.
Te systemy naprawdę dyktują nowe struktury
i nowe potrzeby, sprawiając, że inne rzeczy stają się przestarzałe.
Zatem, nasz rozwój jak i użycie technologii
rozwijały się stale w sposób wykładniczy.
Czyli automatyzacja będzie z pewnością postępować. Nie możesz po prostu
zahamować rozwoju technologii, które są sensowne.
Automatyzacja pracy poprzez użycie technologii jest kluczem
do każdej większej transformacji w historii ludzkości.
Od rewolucji rolnictwa i wynalezienia pługu,
poprzez rewolucję przemysłową i wynalezienie maszyn
aż do ery informacji, w której żyjemy obecnie i
wynalezienie zaawansowanej elektroniki i komputerów.
A przez wzgląd na dzisiejsze metody zaawansowanej produkcji
mechanizacja rozwija się dziś sama z siebie.
Odchodząc od tradycyjnych metod
montowania części składowych w całość -
ku zaawansowanym metodom kreowania
całych produktów w jednym procesie.
Jak większość inżynierów, jestem zafascynowany biologią, ponieważ jest ona
pełna przykładów wyjątkowych zdolności inżynieryjnych.
Czym jest biologia? - jest nauką o istotach, które potrafią się kopiować.
Jest to również dobra definicja dla samego życia.
I znów, jako inżynier, zawsze byłem
zaintrygowany pomysłem maszyn kopiujących siebie.
Rep-Rap jest drukarką trójwymiarową -
jest to drukarka, którą łączysz z komputerem
i zamiast tworzyć dwuwymiarowe wydruki wzorów,
ona tworzy prawdziwe, fizyczne, trójwymiarowe obiekty.
Dzisiaj nie jest to niczym nowym,
drukarki 3D istnieją już od około trzydziestu lat.
RepRap wyróżnia to, że powiela swoje własne części
Jak masz coś takiego, to mógłbyś
zrobić następne i dać koledze,
jak również mógłbyś "drukować" wielu użytecznych rzeczy.
Od prostego tworzenia artykułów gospodarstwa domowego w domu,
do drukowania całego samochodu za jednym razem.
Zaawansowane i zautomatyzowane drukowanie 3D już obecnie
ma potencjał by zmienić praktycznie każdy obszar produkcji.
Włączając w to budowę domów.
Contour Crafting jest właśnie
technologią budowlaną -
tzw. drukowania trójwymiarowego – za pomocą której buduje się
trójwymiarowe obiekty bezpośrednio z modelu komputerowego.
Przy użyciu Contour Crafting, możliwe będzie
zbudowanie domu o powierzchni 600 metrów kwadratowych
w całości przez maszynę, w ciągu jednego dnia.
Ludzie interesują się automatyzacją budowy
gdyż przynosi to naprawdę mnóstwo korzyści.
Przykładowo budownictwo wymaga dużego nakładu pracy
i choć dostarcza pracy dla pewnego sektora społecznego,
to niesie też ze sobą problemy i komplikacje.
Na przykład, budownictwo to najbardziej niebezpieczna praca jaka istnieje.
Jest ono gorsze od górnictwa i rolnictwa.
Ma największy poziom śmiertelności w niemal każdym kraju.
Innym problemem są odpady.
Budowa średniego domu w USA to 3-7 ton odpadów.
To ogromna ilość, jeżeli się spojrzy na wpływ budownictwa
szczególnie wiedząc, że 40% materiałów
na świecie jest zużywane w budownictwie.
To wielkie marnotrawstwo energii i zasobów
i tak samo wielka szkoda dla środowiska.
Budowanie domów za pomocą młotków, gwoździ i drewna
przy obecnym stanie techniki jest naprawdę absurdem
i pójdzie w ślady klasy robotniczej
w kwestii wytwarzania dóbr w Stanach Zjednoczonych.
Ostatnio badania ekonomisty Davida Autor'a z Massachusetts Institute of Technology
stwierdza, że nasza klasa średnia jest elementem przestarzałym
i jest zastępowana przez automatyzację.
Po prostu mechanizacja jest bardziej produktywna,
wydajna i możliwa do utrzymania niż ludzka praca
w niemal każdym sektorze dzisiejszej gospodarki.
Maszyny nie potrzebują wakacji, przerw, ubezpieczeń, emerytur
i mogą pracować 24 godziny na dobę każdego dnia.
Potencjał wyjściowy i dokładność
w stosunku do ludzkiej pracy są nieporównywalne.
Wniosek jest taki, powtarzalna praca ludzka staje się
przestarzała i niepraktyczna na całym świecie,
a bezrobocie, które widzimy dzisiaj
jest w swych podstawach wynikiem
ewolucji technologicznej wydajności.
Przez lata ekonomiści rynkowi odrzucali to zjawisko,
które mogłoby być nazywane „Bezrobociem Technologicznym”,
gdyż wydawało się, że zawsze pojawią się nowe sektory
by ponownie przejąć zwolnionych pracowników.
Dzisiaj sektor usług jest jedynym prawdziwym pozostałym ośrodkiem
i obecnie zatrudnia ponad 80% amerykańskiej siły roboczej.
W najbardziej uprzemysłowionych państwa świata proporcje są podobne.
Jednak i sektor usług boryka się
z coraz większymi wyzwaniami jak np. zautomatyzowane kioski,
zautomatyzowane restauracje, a nawet zautomatyzowane sklepy.
Ekonomiści w końcu zaczynają
przyjmować do wiadomości to, czemu zaprzeczali przez lata:
Technologiczne bezrobocie nie tylko pogłębia obecny kryzys rynku pracy
jaki obserwujemy na całym świecie
z powodu globalnego spowolnienia gospodarki,
ale także, im bardziej recesja się pogłębia,
tym szybciej przemysł się mechanizuje.
Często jednak umyka nam to,
że im bardziej mechanizują pracę by zaoszczędzić pieniądze;
i im więcej zwalniają ludzi
tym bardziej redukują siłę nabywczą społeczeństwa.
To znaczy, że o ile korporacja
będzie mogła produkować wszystko taniej,
to coraz mniej ludzi będzie właściwie miało pieniądze, żeby cokolwiek kupić
bez względu na to jak tanie to będzie.
W końcu gra pod tytułem:
„praca za dochód” powoli dobiega końca.
Tak naprawdę, to jeśli zastanowimy się *** tym
które z istniejących dziś stanowisk pracy
można by już teraz zautomatyzować, to okaże się
że 75% siły roboczej można by zastąpić
pracą maszyn chćby od jutra.
Właśnie dlatego w Gospodarce Opartej na Zasobach (RBE)
nie obraca się pieniędzmi,.
Pieniądze nie istnieją...
bo nie są już potrzebne.
Gospodarka Oparta na Zasobach
docenia wydajność automatyzacji
i przyjmuje to, co nam oferuje
zamiast ją zwalczać, tsk jak to obecnie robimy.
Dlaczego? Ponieważ brak zainteresowania
zrównoważoną wydajnością to nieodpowiedzialność.
I tu wracamy do naszego projektu systemu miejskiego
w którego sercu znajduje się Centralna Kopuła
pod której dachem mieszczą się nie tylko
placówki naukowe i centrum transportu,
ale także centralny komputer, który dba
o właściwy przebieg procesów technicznych miasta.
Bo całe miasto, to w rzeczywistości jeden wielki mechanizm,
wyposażony we wszystkich strefach w czujniki
monitorujące funkcjonowanie i rozwój jego struktury:
enrgetyki, produkcji, transportu i tym podobnych..
Czy ludzie będą potrzebni aby nadzorować
pracę maszyn w przypadku awarii, problemów z kalibracją i tak dalej?
Najprawdopodobniej tak.
Ale liczba potrzebnych ludzi malałaby
z czasem, w miarę wprowadzania ulepszeń.
Na dzień dzisiejszy, może jakieś 3%
populacji miasta byłoby w to zaangażowane,
gdybyśmy wprawadzili taki system.
I zapewniam
że w takim systemie, który zaprojektowano
by dbał o ciebie i twoje zdrowie,
i w którym nie musiałbyś
poddawać się codziennie
prywatnej dyktaturze...
by spłacać witrualne długi pracą,
która nie przynosi społeczeństwu korzyści
i którą równie dobrze można by zautomatyzować,
a wszystko to ledwo wiążąc koniec z końcem...
Gwarantuję, że ludzie chętnie poświęcą swój wolny czas
żeby utrzymać i rozwijać taki system,
który rzeczywiście przynosi wszystkim korzyści.
Jeśli już poruszamy słynny temat "Motywacji", to trzeba
odnieść się do popularnego poglądu,
że jeśli człowiek nie będzie czuł presji
by "pracować na swoje utrzymanie",
to będzie tylko siedział i się obijał
przez co zmieni się w leniwego tłuściocha.
To bzdura.
System pracy, jaki mamy obecnie
w rzeczywistości generuje lenistwo,
zamiast rozwiązać ten problem.
Przypomnij sobie kiedy byłeś dzieckiem,
pełnym życia, ciekawym wszystkiego co nowe i nieznane,
zapewne kreatywnym i odkrywczym...
Z czasem, system wymusił na tobie,
byś skupił się na tym, jak zarobić pieniądze.
I począwszy od nauczania początkowego,
do studiów, jesteś ograniczany,
byś zamienił się w stworzenie służące
jako trybik w mechaniźmie całego tego modelu,
z którego zyski czerpie najbogatszy 1% społeczeństwa.
Badania naukowe pokazały, że w rzeczywistości
to nie nagroda pieniężna motywuje ludzi,
by byli kreatywni i twórczy.
Sam proces tworzenia jest już nagrodą.
Pieniadze, wydają się jedynie motywować
do wykonywania zadań monotonnych i prozaicznych,
które, jak wykazaliśmy, i tak można zautomatyzować.
A jeśli mowa o innowacji,
która wymaga użycia umysłu ludzkiego,
to, jak dowiedziono, motywacja finansowa
rozprasza i hamuje twórcze myśli.
Może to wyjaśnić, dlaczego Nicola Tesla, Bracia Wright
i inni wynalazcy, którzy tak bardzo wpłynęli
na nasz współczesny świat,
nigdy nie potrzebowali do działania motywacji finansowej.
Stwierdzenie, że pieniądze motywują jest błędne.
100 razy bardziej szkodzą
niż pomagają.
Dzień dobry dzieci. Proszę usiąść.
Na początek chciałabym zapytać każdego z was,
kim chciałby zostać, kiedy dorośnie.
Kto pierwszy?
Dobrze, kim chcesz zostać Sarah?
Kiedy dorosnę, chcę pracować w McDonaldzie, tak jak moja mama!
O! tradycja rodzinna, hm?
A ty, Linda?
Kiedy dorosnę, zostanę
prostytutką w Nowym Jorku!
Oh! Dziewczyna z klasą, co?
Bardzo ambitnie.
A ty, Tommy?
Kiedy dorosnę, będę bogatym,
elitarnym biznesmenem
który pracuje na Wall Street i czerpie zyski z
kryzysów gospodarczych innych krajów.
Przedsiębiorczość...
Jak dobrze widzieć zainteresowanie innymi kulturami!
[Ofiary kultury]
Jak mówilismy wcześniej, Gospodarka Oparta na Zasobach (RBE)
stosuje Metodę Naukową do rozwiązywania spraw społecznych
i nie jest to ograniczone wyłącznie do technicznej wydajności.
Bierze także pod uwagę bezpośrednio
ludzki i społeczny dobrobyt oraz to co go obejmuje.
W końcu jaki pożytek płynie z systemu społecznego
który nie wywołuje szczęścia i nie zapewnia pokojowego współistnienia?
Ważnym jest więc by podkreślić,
że wraz z usunięciem systemu pieniężnego
i zapewnieniem potrzeb życiowych
zobaczylibyśmy zmniejszenie przestępczości o około 95%,
niemalże natychmiast i to na skalę globalną,
ponieważ nie nie byłoby czego kraść, defraudować itd.
Obecnie 95% więźniów odsiaduje wyrok
z powodu przestępstw związanych z pieniędzmi lub narkotykami,
a narkomania jest problemem zdrowotnym, a nie prawnym.
A co z pozostałymi 5%?
Ci prawdziwie agresywni...
nierzadko postrzegani, jako agresywni
tylko dla samej agresji...
czy są oni po prostu "złymi" ludźmi?
Powodem, dla którego uważam, że angażowanie się
w osądy moralne agresywnych zachowań ludzi
to strata czasu, jest to,
że ani na jotę nie pomagają one
poznać ani przyczyn powstawania,
ani sposobów prewencji zachowań agresywnych.
Ludzie czasami pytają, czy wierzę w „przebaczanie” przestępcom.
Moja odpowiedź brzmi tak:
„Nie, nie wierzę w przebaczanie
tak jak nie wierzę w potępianie ich."
Dopiero kiedy, jako społeczeństwo,
podejdziemy do problemu przemocy tak jak
podchodzimy do problemów opieki zdrowotnej i medycyny profilaktycznej
zamiast traktować przemoc jako „zło” moralne...
Dopiero kiedy my sami zmienimy
nasze podejście, przekonania i system wartości
zaczniemy odnosić sukcesy
w zmniejszaniu poziomu przemocy
Obecnie tylko go zwiększamy.
Im więcej ludzie "domagają się sprawiedliwości", tym więcej jest bólu,
ponieważ nie istnieje nic takiego jak sprawiedliwość.
Wszystko można pod nią podciągnąć. I tyle.
Innymi słowy jeżeli ludzie są uwarunkowani do rasowych uprzedzeń,
tzn. wychowują się w środowisku, które takie uprzedzenia wspiera,
to dlaczego mamy ich za to winić?
Oni są ofiarami swojej subkultury.
Dlatego trzeba takim ludziom pomagać.
Chodzi o to, aby zmienić takie otoczenie,
które generuje chore wzorce zachowania.
Tak należy rozwiązać ten problem,
a nie wrzucać ludzi do więdzienia.
Dlatego sędziowie, prawnicy
„wolność wyboru” i tego typu idee
są niebezpieczne, ponieważ tylko dezinformują,
że osoba jest „zła”... lub że jest „seryjnym mordercą”.
Seryjnych morderców się wychowuje,
tak jak żołnierzy, którzy stają się seryjnymi mordercami z karabinami maszynowymi.
Staja się maszynkami do zabijania,
ale nikt nie nie widzi w nich morderców,
ponieważ to "naturalne".
A tak winimy ludzi.
Mówimy: „Ten facet był nazistą, torturował Żydów”.
Nie, on został wychowany tak, by torturować Żydów.
Jeżeli przyjmiemy, że
ludzie mają wybór i jest to
wolny wybór... "Wolny wybór" to taki,
który nie jest poddany żadnym wpływom-
i tego właśnie kompletnie nie rozumiem.
Przecież każdy nasz wybór podlega wpływom
kultury, naszych rodziców
i dominujących wartości.
Stale coś na nas wpływa, więc nie ma mowy o „wolnym" wyborze.
Jaki jest najwspanialszy kraj na świecie? Szczera odpowiedż powinna być taka:
Nie byłem wszędzie na świecie, więc nie wiem
wystarczająco o innych kulturach, żeby odpowiedzieć na to pytanie.”
Nie znam nikogo, kto by tak mówił.
Mówi się:”Nasza stara, dobra Ameryka!"
"To jest najwspanialszy kraj na świecie!”
Nie dopytujemy się... „Byłeś w Indiach?” - „Nie”.
„Byłeś w Anglii?” - „Nie”.
„Byłeś we Francji?” - „Nie”.
To na czym opierasz swoje przekonanie?
Na to pytanie nie potrafią odpowiedzieć, wściekają się.
Mówią: „Cholera! Kim ty
do diabła jesteś, żeby mi mówić, co mam myśleć?!”
Wiesz... Nie zapominaj, że masz do czynienia z ludźmi o wypaczonych wzorcach.
Oni nie są odpowiedzialni za odpowiedzi;
są ofiarami kultury, a to oznacza,
że znajdują się pod jej wpływem.
[Część 4: Powstanie]
Kiedy rozważamy Gospodarkę Opartą na Zasobach,
to często pojawiają się te same argumenty...
[Ej!] (Przerywa)
[Ej ty!]
[Chwileczkę!]
[Ja to znam. To się nazywa marksizm kolego.]
[Stalin zabił 800 miliardów ludzi z powodu takich idei...]
[Mój ojciec zginał w gułagu!]
[Komunista! Faszysta!]
[Jeżeli nie lubisz Ameryki to po prostu wynoś się stąd!]
Dobrze, niech wszyscy już się uspokoją...
[Śmierć Nowemu Porządkowi Świata!]
[Śmierć Nowemu Porządkowi Świata!]
Podczas gdy irracjonalność
widowni rosła, zaszokowany i zdezorientowany
narrator niespodziewanie doznał ataku serca i zmarł.
A film pozornie wyglądający na komunistyczną propagandę przestał istnieć.
[Błąd systemu]
[Inicjowanie kopii zapasowej - przywrócona]
Wiecie, mówiłem takie rzeczy ludziom
podczas debat w 'think tankach'
wiecie, grupy typu Klub Rzymski, itd...
mówią: "Marksista!"
Co? Marksista? Skąd się to wzięło?
Oni po prostu mają taki obraz w głowie i trzymają się go
to ich Święty Graal
no i tak jest przecież najprościej.
Ludzie pytają, czy jestem socjalistą, komunistą czy kapitalistą,
a ja odpowiadam, że nie jestem żadnym z powyższych.
Czemu sądzicie, że są to jedyne opcje?
Wszystkie te koncepcje polityczne
zostały stworzone przez ludzi, którzy zakładali,
że żyjemy na planecie o nieskończonych zasobach.
Żadna z tych politycznych filozofii
nie zakłada nawet, że może czegokolwiek zabraknąć.
Wierzę, że komunizm, socjalizm, wolny rynek, faszyzm
są częścią ewolucji społecznej.
Nie możesz wykonać wielkiego kroku naprzód
z jednej kultury w następną -
muszą istnieć systemy przejściowe.
Kiedy odsuniemy wszystkie te "izmy",
dostrzeżemy fundamenty życia, czyli
jak opisywałem wcześniej, wszystkie warunki
niezbędne do przeżycia
a to obejmuje powietrze, którym oddychasz,
wodę, którą otrzymujesz, bezpieczeństwo które masz,
edukację do której masz dostęp -
wszystko, co współdzielimy i z czego korzystamy
i bez czego nikt, w żadnej kulturze, nie może się obyć.
Musimy więc odkopać te fundamenty życia
i na ich poziomie nie będzie już żadnego z "izmów".
To "analiza wartości życia”.
[Poza Normę]
To jest po prostu fakt historyczny,
że dominująca intelektualna kultura
każdego społeczeństwa odzwierciedla
interesy dominującej w nim grupy.
W społeczeństwie niewolniczym
przekonania na temat ludzi i praw człowieka, itd.
będą odzwierciedlać potrzeby właścicieli niewolników.
Z kolei w społeczeństwie opartym
na władzy pewnych ludzi, którzy kontrolują i czerpią zyski
z życia i pracy milionów innych
dominująca intelektualna kultura będzie
odzwierciedlać potrzeby grupy dominującej.
Jak się tak popatrzy wskroś,
to idee, które przenikają psychologię,
socjologię i historię oraz
ekonomię polityczną i nauki polityczne
w swych podstawach odzwierciedlają interesy elity rządzącej.
A naukowcy, którzy kwestionują to za bardzo
są zazwyczaj spychani na boczny tor albo
uważani za jakiś „radykałów”.
Dominujące wartości kultury
zazwyczaj wspierają i utrwalają to,
co jest nagradzane przez tę kulturę.
A w społeczeństwie, gdzie miarą sukcesu
i statusu społecznego jest ilość posiadanych dóbr materialnych
a nie wkład w społeczeństwo,
łatwo jest zrozumieć dlaczego stan świata jest taki jak dzisiaj.
Mamy do czynienia z zaburzeniem systemu wartości,
kompletnie wynaturzonym,
gdzie zdrowie jednostek i społeczeństwa
zeszło na drugi plan w stosunku do szkodliwych poglądów
na temat sztucznego bogactwa i nieograniczonego wzrostu.
I tak jak wirus, to zaburzenie przenika teraz
każdy aspekt administracji, rządów,
mediów, rozrywki, a nawet nauki.
Wirus ten posiada także
wbudowane mechanizmy ochronne
przed wszystkim, co mogłoby mu zaszkodzić.
Apostołowie religii Monetrano-Rynkowej, czyli
samozwańczy strażnicy obecnego stanu rzeczy nieustannie
poszukują sposobów uniknięcia jakiekolwiek myśli,
która mogłaby wstrząsnąć ich przekonaniami.
Najpopularniejszym z tych sposobów jest Projekcja Dualizmu
Jak nie jesteś Republikaninem, to musisz być Demokratą.
Jeżeli nie jesteś Chrześcijaninem, to pewnie jesteś Satanistą,
a jeśli sądzisz, że w społeczeństwie może nastąpić wielka poprawa
w takim stopniu, że, no nie wiem,
zadbamy o wszystkich ludzi?
to jesteś Utopistą.
A oto przykład najbardziej podstępny ze wszystkich:
jak nie jesteś za "wolnym rynkiem",
to musisz być przeciwnikiem wolności.
Ja wierzę w wolność!
Za każdym razem, gdy słyszymy słowo "wolność"
wypowiedziane gdziekolwiek, albo "interwencja rządowa"
to oznaczają one w tłumaczeniu
blokadę maksymalizacji przepływu pieniędzy
na rzecz większych pieniędzy dla prywatnych właścicieli pieniędzy.
Właśnie! I wszystko inne, co mówią, na przykład:
„och, potrzebujemy więcej produktów dla ludzi”;
„och, to wolność kontra tyrania” itd.,
zawsze możemy przetłumaczyć tak samo
i, jestem pewien, że będzie to bardzo bliskie prawdzie
w każdym użytym przypadku.
I możemy to, w pewnym sensie, nazwać
składnią, składnią rządzącą rozumowaniem i wartościowaniem.
Ci ludzie są nieświadomi tego, jak ta składnia nimi rządzi
i dlatego mówią: „Ależ ja wcale tego nie miałem na myśli!”,
lecz w rzeczywistości jest wręcz odwrotnie.
Tak samo można mówić poprawnie gramatycznie
nie będąc świadomym zasad gramatycznych,
których się wtedy używa...
i dochodzimy do tego, co nazywam „Składnią Rządzących Wartości”,
która wszystko przenika. I tak, za każdym razem gdy używają tych słów:
„interwencja rządowa”, „brak wolności”, „wolność”
czy też „postęp” lub „rozwój”
to można je odszyfrować w ten sam sposób.
Oczywiście, kiedy słyszymy słowo "wolność"
to pojawia się ono najczęściej w tym samym zdaniu
co tak zwana "demokracja".
To fascynujące, jak ludzie dzisiaj wierzą,
że faktycznie mają wpływ na to,
co robią ich rządy, zapominając,
że w u podstaw tego systemu wpisane jest,
że wszystko jest na sprzedaż.
Jedyny głos jaki się liczy to głos naszego pieniądza -
i nieważne, ile jakiś aktywista
będzie gadał o etyce i pociąganiu do odpowiedzialności.
W systemie rynkowym na sprzedaż jest każdy polityk
i każda ustawa - a więc każdy rząd.
I nawet po tym, jak 20 bilionów dolarów pod nazwą
"pakietów ratunkowych" zostało przelanych bankom od 2007 r.
- a jest to suma, która mogłaby zmienić
światową infrastrukturę energetyczną
by w 100% korzystała ze źródeł odnawialnych
zamiast tego pieniądze te poszły do instytucji, które nie robią
zupełnie nic, by pomagać społeczeństwu;
do instytucji, których nagłe zniknięcie
nie wywarłoby żadnego negatywnego wpływu -
nawet po tym utrzymuje się ślepa wiara w to, że
polityka i politycy istnieją dla dobra społeczeństwa.
Prawda jest taka, że polityka to biznes -
nie różniący się od innych w systemie rynkowym,
i tak samo nastawiony na zysk.
Naprawdę, szczerze wątpię w możliwość sukcesu ruchów politycznych;
uważam, że system zmienia kształt wedle własnych potrzeb,
dostosowując się jedynie do zmian.
Uważam, że ruch obywatelski był rezultatem
dostosowania się ze strony rządzących.
Wiedzą, na czym mogą zyskać;
wiedzą, że pewna doza swobody przydaje się,
by stworzyć iluzję wolności - jak np. gdy pozwala się
głosować, by stworzyć iluzję tego, że możemy wybierać.
Wybór nic nie znaczący - idziemy tam jak niewolnicy i mówimy
„Głosowałem!”. Ograniczenia dyskusji w tym kraju są ustalane
zanim taka debata nawet się zacznie, a ludzi nieporządanych
spycha się na margines lub robi się z nich
komunistów albo przedstawia się je niemalże jako zdrajców
jest nawet takie słowo - „oszołom”
i teraz jest też „teoria spiskowa”. Widzicie jak to zgrabnie robią.
Nawet przez chwilę nie powinno być brane pod uwagę to,
że wpływowi ludzie mogą mieć jakiś wspólny plan!
To nie ma miejsca! Jesteś „oszołomem”. To „teoria spiskowa”!
A ze wszystkich mechanizmów obrony tego systemu
dwa się powtarzają.
Pierwszym z nich jest pomysł, że system był „przyczyną”
rozwoju materialnego tej planety.
Otóż.. nie.
Są dwie podstawowe przyczyny,
które wpłynęły na wzrost tzw. „bogactwa”
i wzrost populacji jaki widzimy dzisiaj.
Po pierwsze: wykładniczy wzrost postępu w technikach produkcji,
czyli pomysłowości nauki.
A po drugie: odkrycie wielkiej ilości energii węglowodorowej,
która jest obecnie podstawą całego systemu socjoekonomicznego.
System wolnorynkowy/kapitalistyczny/monetarny,
nazywaj to jak chcesz,
nie zrobił nic. Płynął tylko na fali tych odkryć
wykorzystując fałszywy system motywacji oraz chaotyczną
i niesprawiedliwą metodę wykorzystania i dystrybucji ich owoców.
Drugim sposobem obrony są agresywne uprzedzenia społeczne
wygenerowane przez lata propagandy,
która widzi każdy inny system społeczny
jako drogę do tzw. „tyranii”
z doklejonym nazwiskiem Stalina, Mao czy Hitlera...
oraz liczbą ich śmiertelnych ofiar.
Bez względ na to, jak despotyczni byli ci ludzie,
bez względu na to, jaki system próbowali wdrożyć
gdy mówimy o "śmiertelnych grach"
gdy mówimy o systematycznych,
masowych morderstwach istot ludzkich,
to nic w historii nie jest porównywalne z tym, co mamy dzisiaj.
Głód – przez co najmniej ostatni wiek naszej historii
nie był powiązany z brakiem jedzenia.
Głód był spowodowany biedą.
Surowce były tak niesprawiedliwie dzielone,
że biedni po prostu nie mieli wystarczająco dużo pieniędzy,
za które mogliby kupić jedzenie, które byłoby
dostępne jeśli byłoby ich na nie stać.
To może być przykład Przemocy Strukturalnej.
Inny przykład: w Afryce i na innych terenach -
Skupię się tutaj na Afryce -
dziesiątki milionów ludzi umiera na ADIS.
Dlaczego umierają?
Nie dlatego, że nie wiemy jak leczyć ADIS.
Mamy miliony ludzi w bogatych krajach,
którzy zaskakująco dobrze radzą sobie z AIDS
bo mają lekarstwa, które pomagają.
Ludzie umierający w Afryce z powodu AIDS
nie umierają z powodu wirusa ***...
umierają, ponieważ nie mają pieniędzy
aby zpłacić za leki, które utrzymałyby ich przy życiu.
Ghandi dostrzegł to i powiedział:
"Najbardziej śmiertelną forma przemocy jest bieda."
I to jest absolutna racja.
Bieda zabiła o wiele więcej ludzi niż wszystkie wojny w historii;
więcej ludzi niż wszyscy mordercy w historii;
więcej niż wszystkie samobójstwa w historii...
Nie tylko Przemoc Strukturalna zabija więcej ludzi
niż cała przemoc behawioralna
Przemoc Strukturalna jest także
główną przyczyną przemocy behawioralnej.
[Po drugiej stronie szczytu]
Ropa jest podstawą
i jest obecna wszędzie, jest fundamentem ludzkiej cywilizacji.
Powstanie każdej kalorii naszego jedzenia w uprzemysłowionym świecie
wymaga zużycia 10 Kalorii energii węglowodoru (z ropy jak i gazu)
Nawozy są zrobione z gazu ziemnego.
Pestycydy są zrobione z ropy.
Używamy napędzanych ropą maszyn by sadzić, nawodnić, zbierać
transportować, pakować. Zawijamy jedzenie w plastik
to także ropa. Wszystkie tworzywa sztuczne powstają z ropy.
Na każdą oponę przypada 26,5l ropy.
Ropa jest wszędzie; jest wszechobecna. I tylko dzięki ropie
na ziemi jest 7 miliardów
lub prawie 7 miliardów ludzi.
Nadejście tej łatwodostępnej i taniej energii,
która tak w ogóle,odpowiada
pracy miliardów niewolników pracujących bez wytchnienia
zmieniło świat tak radykalnie w ciągu ostateniego stulecia,
że populacja zwiększyła się dziesięciokrotnie.
Ale w roku 2050 podaż ropy będzie mogła zaspokoić
mniej niż połowę obecnego zapotrzebowania populacji
świata przy naszym obecnym stylu życia.
Tak więc skala zmiana trybu życia była ogromna.
Obecnie świat zużywa sześć razy więcej baryłek ropy niż jest w stanie wydobyć.
Pięć lat temu zużywał cztery razy więcej
ropy niż wydobywano.
A za rok będzie to osiem razy
więcej baryłek niż jesteśmy w stanie wydobyć.
Niepokoi mnie tylko
brak zaangażowania rządów na całym świecie,
oraz liderów przemysłu, w próbę zmiany czegokolwiek.
Mogliśmy zobaczyć kilka swego rodzaju prób budowy elektrowni wiatrowych
i może kilku pływowych...
były też próby produkcji troszeczkę bardziej wydajnych samochodów,
ale to nie wygląda na rewolucję,
to wszystko ma bardzo małe znaczenie,
sądzę, że to jest przerażające.
A rządy pod wpływem tych ekonomistów,
których naprawdę nie obchodzi to, o czym mówimy
próbują stymulować konsumpcjonizm, żeby przywrócić dawną świetność
w nadziei, że można przywrócić przeszłość.
Drukują więc pieniądze bez żadnego zabezpieczenia.
Jeżeli więc poprawi się stan gospodarki
i sławetny wzrost gospodarczy powróci,
to będzie to krótkoterminowe, ponieważ
w ciągu krótkiego okresu czasu liczonego raczej w miesiącach
niż latach znowu uderzy on w barierę podaży;
i nastąpi kolejny szok cenowy
i jeszcze głębsza recesja. Myślę więc, że
jesteśmy w błędnym kole.
Nastapi wzrost ekonomiczny, ceny
też pójdą w górę, i wszystko znów padnie. Właśnie w tym punkcie jesteśmy.
Później znów wszystko pójdzie w górę, ale teraz jesteśmy już na etapie,
na którym nie da się już produkować taniej energii.
Punkt szczytowy został osiągnięty - teraz staczamy się po równi pochyłej produkcji ropy.
Nie ma mowy o przyspieszeniu wydobycia ropy z ziemi,
co oznacza że wiele interesów zostanie zamkniętych, cena ropy spadnie
tak jak na początku roku 2009, lecz następnie będzie „uzdrowienie”
kiedy cena ropy zacznie powracać do poprzedniego stanu.
Ostatnio oscylowała koło 80$ za baryłkę
i możemy dostrzec, że nawet pomimo tej ceny
podczas kryzysu finansowego i gospodarczego
ludzie mają problemy z jej zakupem.
Światowa produkcja ropy wynosi obecnie około 86 milionów baryłek dziennie
Przez ostatenie 10 lat, widzieliśmy
codziennie około 14 milionów baryłek, które trzeba było czymś zastąpić.
Nie ma nic takiego, co mogłoby sprostać
nawet 1% takiego zapotrzebowania.
Jeżeli nie zrobimy czegoś wystarczająco szybko,
dojdzie do wielkiego niedoboru energii.
Myślę, że dużą pomyłką było to, że jakieś dziesięć lat temu
nie zauważyliśmy, że trzeba zacząć działać szybko
by rozwinąć
te odnawialne źródła energii.
Myślę, że jest to coś, na co nasze wnuki
będą patrzyły z niedowierzaniem.
"Wiedzieliście, że macie do czynienia z ograniczoną ilością zasobów...
jak mogliście oprzeć waszą gospodarkę
na czymś, co niebawem miało zniknąć?"
Po raz pierwszy w historii
gatunek ludzki ma do czynienia z zanikiem głównego zasobu
kluczowego dla naszego obecnego systemu przetrwania.
I puentą tego wszystkiego jest fakt,
że nawet pomimo wyczerpywania się zasobów ropy,
system gospodarczy nadal ślepo obstaje
przy swoim nowotworowym modelu wzrostu...
by ludzie mogli kupować więcej samochodów na ropę
by generować PKB oraz miejsca pracy... przedłużając agonię systemu.
Czy istnieją rozwiązania, mogące zastąpić
podstawy gospodarki węglowodorowej?
Oczywiście.
Lecz ścieżka prowadząca nas ku zmianom
nie będzie wiodła poprzez protokoły systemu rynkowego,
ponieważ wtedy nowe rozwiązania mogłyby
zostać wprowadzane tylko na drodze mechanizmu zysku...
a ludzie nie inwestują w odnawialne źródła energii,
ponieważ to nie przynosi zysków ani na krótką, ani na dłuższą metę.
Wprowadzenie takich zmian
wiązałoby się z poniesieniem pewnych strat finansowych.
Nie ma więc żadnej motywacji finansowej, a w tym systemie,
jeśli jej nie ma, nic nie szansy się wydarzyć.
Do tego zbliżający się moment tzw. Peak Oil
(dot. kończącej się ropy) jest tylko jedną z konsekwencji
szalonej przejażdżki tym socjo-środowiskowym wrakiem.
Zmniejszać się będzie też ilość wody -
podstawowego składnika naszego istnienia -
której brakuje już dla
około 2,8 miliarda ludzi;
do 2030r. liczba ta ma się zwiększyć do 4 miliardów.
Produkcja Żywności:
Wyniszczenie ziemi uprawnej, z której obecnie
pochodzi 99,7% całej żywności,
postępuje nawet 40 razy szybciej niż jej odnowa.
Przez ostatnie 40 lat, 30% dotychczas uprawianych gleb
stało się niezdatnych do użytku.
Nie wspominając o tym, że węglowodory (ropa, plastik)
są podstawą dzisiejszego rolnictwa - a z ich wyczerpywaniem się
zmniejsza się oczywiście produkcja żywności.
Jeśli zaś chodzi o surowce, to przy obecnym
tempie wzrostu zapotrzebowania, do 2030 roku
będziemy potrzebować dwóch planet.
Nie wspominając już o ciągłym niszczeniu
życiodajnej bioróżnorodności,
powodującym wymieranie gatunków i
destabilizację środowiska na całej Ziemi.
Jednocześnie nadal obserwujemy
ciągły wzrost populacji ludzkiej,
przy którym do 2030 r. na świecie
może być już ponad 8 miliardów ludzi.
Sama tylko produkcja energii musiałaby do tego czasu
wzrosnąć o 44% by realizować takie zapotrzebowanie.
I znowu, skoro tylko pieniądze motywują do działania -
czy powinniśmy się spodziewać, że każde państwo
będzie w stanie opłacić wprowadzenie
olbrzymich zmian, potrzebnych do zrewolucjonizowania
rolnictwa, przetwarzania wody, produkcji energii itp.?
Podczas gdy globalny plan piramidy długu
powoli doprowadza świat do upadku...
Nie trzeba chyba tłumaczyć,
że obecny poziom bezrobocia
stanie się normą, z powodu zjawiska
znanego jako "technologiczne bezrobocie".
Miejsca pracy, przejęte przez maszyny, już nie wrócą.
I na koniec spójrzmy na to z szerokiej perspektywy społeczeństwa.
Między 1970, a 2010 poziom biedy na świecie
podwoił się za sprawą tego systemu...
I patrząc na obecny stan świata
czy rzeczywiście wierzysz, że doświadczymy
czegoś poza dalszym podwajaniem się...
większym cierpieniem i zjawiskiem masowego głodu?
[Poczatek]
Nie spodziewaj się poprawy sytuacji.
To nie jest jakiś dłuzszy okres kryzysu,
z którego się w końcu wydostaniemy.
Myślę, że kolejną fazą jakiej będziemy świadkami
po kolejnej turze gospodarczych upadków będą
masowe zamieszki, kiedy zasiłki przestaną być wypłacane
bo kraje nie będa miały już pieniędzy;
i kiedy sytuacja będzie już tak zła, że ludzie stracą zaufanie
do swoich przywódców, wtedy zarządają zmian,
chyba że wcześniej wybijemy się nawzajem
lub doszczętnie zniszczymy środowisko.
Obawiam się tylko, że możemy dojść do punku,
po którym nie będzie już odwrotu. To mnie trapi.
Robimy wszystko co możemy, by tego uniknąć.
To pewne, że stoimy na progu wielkich życiowych zmian...
To, przed czym teraz stoimy, to ta fundamentalna
zmiana stylu życia, jakim żyliśmy w ostatnim wieku.
Gospodarka musi być ścisle powiązana
z poziomem zasobów naszej planety.
Zasobów rozumianych jako wszystkie zwierzęta i rośliny;
Stan oceanów i całej reszty planety.
Paradygmat monetarny nie da za wygraną,
dopóki nie zabije ostatniej ludzkiej istoty.
"Elita" zrobi wszystko co w jej mocy by zostać u władzy
i musimy o tym pamiętać.
Posłużą się armia, marynarka wojenna i kłamstami
oraz wszystkim co tylko pozwoli im utrzymać się u władzy.
Nie zamierzają się poddać,
ponieważ nie znają żadnego innego systemu, który uchroni ich rodzaj.
[Na żywo z Nowego Jorku]
[Globalne Protesty Stopują Światową Gospodarkę]
[Na żywo z Londynu]
[Na żywo z Chin]
[Na żywo z RPA]
[Na żywo z Hiszpanii]
[Na żywo z Rosji]
[Na żywo z Kanady]
[Na żywo z Arabii Saudyjskiej]
[Poziom przestępczości na Zachodzie na rekordowym poziomie]
[ONZ ogłosiło Globalny Stan Wyjątkowy]
[Bezrobocie na świecie sięga 65%]
[Widmo wybuchu wojny światowej wciąż istnieje]
[Krach spowodowany długiem powoduje braki żywności]
[Odwołaj to]
[Mimo, że nie ma przejawów przemocy
protesty na niespotykaną skalę nadal trwają...
wygląda na to, że biliony dolarów
są systematycznie wybierane z kont bankowych
na całym świecie, a następnie...
najwyraźniej zostają porzucane
u stóp światowych banków centralnych.]
[TO JEST TWÓJ ŚWIAT!]
[TO JEST NASZ ŚWIAT!]
[REWOLUCJA JUŻ SIĘ ZACZĘŁA!]
[WWW.THEZEITGEISTMOVEMENT.COM]