Tip:
Highlight text to annotate it
X
Synchro by falcon1984
http://kinomania.org
rlbaczko@poczta.onet.pl
Tylko czas może pokazać,
co jest prawdą, a co legendą.
Niektóre prawdy nie przetrwają wieków.
Ale legenda dziecka o niebieskich
oczach będzie żyć wiecznie.
Będzie szeptana na wszystkie
cztery strony Wielkich Białych Gór.
My, Yagahlowie polowaliśmy
na najpotężniejsze z bestii,
Manoki.
Ale nasz świat zaczął się zmieniać.
Manoki docierały do naszej
doliny coraz później i później.
A były czasy,
że nie zjawiały się wcale.
Nasi myśliwi zaczęli się niecierpliwić,
a nasi ludzie głodować.
Tylko jedna pośród nas,
ta którą zwaliśmy Starą Matką.
Ostatnia ze swego rodzaju.
Tylko ona mogła rozmawiać
z duchami ziemi.
I prosić mądrość Ojców
o ratunek dla naszego ludu.
Prosiła wiele razy.
Aż pewnej nocy
odpowiedzieli na jej
wołanie i zesłali nam znak.
Znak początku końca.
Znaleźliśmy ją w górach.
Kurczowo trzymała się martwej kobiety.
Zesłali ją Ojcowie.
Przybyła powiedzieć nam
o czworonożnych demonach,
które położą kres naszemu światu.
Przybędą do naszej doliny,
kiedy wybierzemy się
na nasze ostatnie polowanie.
Ale nie lękajcie się.
Z tego polowania
wyłoni się wojownik.
A ona będzie jego kobietą.
Poprowadzą nas do nowego życia.
W którym Yagahlowie
nie zaznają więcej głodu.
Tej nocy Stara Matka nie widziała
twarzy wojownika, o którym mówiła.
Ale wiedziała, że dziecko
o niebieskich oczach
było błogosławieństwem,
które musi chronić.
Dla naszych ludzi była Evolet.
Obietnica życia.
Dla chłopca o imieniu D'Leh
znaczyła dużo więcej.
Tylko jeden z Yagahlów nie uwierzył
w przepowiednię Starej Matki.
Ojciec młodego chłopca.
Ten który nosił Białą Włócznię,
ten który dawał sygnał do polowania.
Będę opiekował się twoim synem,
jakby był moim własnym.
Wiem o tym.
Ale obiecaj mi, że nikomu
nie powiesz dlaczego odszedłem.
Nie możemy czekać
do ostatniego polowania.
- Znowu dobry rzut.
- Dobry rzut.
Ka'Ren.
Nie.
Nie ty.
Twój ojciec porzucił naszych ludzi.
Odejdź.
Walcz dobrze.
Musisz wygrać, Ka'Ren.
Zostaw go!
Ka'Ren, powiedziałem,
żebyś go zostawił!
D'Leh.
Jest synem tchórza.
Nigdy więcej tego nie mów.
Żaden z was.
Jesteś sam.
Tak jak ja.
Co stało się z twoim ludem?
Zostali zabici.
Przez czworonożne demony.
Nigdy nie będziesz sama, Evolet.
Widzisz te światła?
Tamto.
Nie porusza się
po niebie jak inne.
To światło jest
jak ty, w moim sercu.
Nigdy nie odejdzie.
Nigdy nie odejdzie?
Nie. Nigdy.
Evolet, chodź tutaj.
Nie oddalaj się od chaty
bez mojej wiedzy.
I przez wiele księżyców Evolet
i D'Leh patrzyli na siebie,
a miłość w ich sercach
stawała się mocniejsza.
Aż w końcu, po wielu latach,
nadszedł dzień
ostatniego polowania.
D'Leh, jak długo
będziemy musieli wypatrywać?
Dopóki nie zjawią się Manoki.
- A kiedy się zjawią?
- Nie wiem.
- D'Leh, kiedy stanę się myśliwym?
- Gdy przestaniesz zadawać tyle pytań.
Wielki Myśliwy, Tic'Tic przyszedł
dzisiaj do chaty Starej Matki.
Ona uważa, że nadszedł
czas przepowiedni.
Kazała mu nie zabijać
Manoka podczas polowania.
Uważa, że Ka'Ren
wygra Białą Włócznię.
I zażąda Evolet.
Baku, zobacz,
co dla ciebie znalazłam.
Wiesz, jak dobrym
myśliwym jest Ka'Ren.
Musimy uciekać.
Razem możemy
przekroczyć Wielkie Góry.
I opuścimy nasz lud?
Jak mój ojciec?
Nie mogę tego zrobić.
Pracowałem *** tym
przez wiele księżyców.
Będziemy razem tylko,
jeśli zabiję Manoka.
Są tutaj!
Patrzcie!
Patrzcie jak ich wiele.
Dzisiaj...
Nie przebiję serca Manoka.
To będzie jeden z was.
Jeden z was zażąda Białej Włóczni.
Niech Ojcowie Yagahlów
i duch potężnego Manoka
wybiorą najlepszego z was.
Ka'Ren, do ciebie
należy pierwszy rzut.
Ka'Ren, Manok jest twój.
Będziesz naszym przydówcą.
D'Leh, a ty?
Ja poluję dla Evolet.
Wszyscy razem jak jeden mąż!
Tic'Tic znalazł przywódcę.
Zwolnij!
D'leh!
Rozdzielają się!
Skupcie je razem!
Baku!
Nadchodzą!
Nadchodzą, Baku!
Nadchodzą!
Nadchodzą!
Są.
Nadchodzi ostatni.
To duży samiec.
Teraz.
D'Leh biegnie.
Ka'Ren, rzucaj.
Niech biegnie!
Łapcie za sieć!
Jest za silny.
Puść, Ka'Ren.
D'Leh musimy odpuścić.
Nie mogę, zaplątała mi się ręka.
Patrzcie.
To D'Leh.
Zabiłeś go.
Całkiem sam.
Nikt wcześniej tego nie dokonał.
To było odważne.
D'Leh zabił Manoka.
Nie puścił sieci.
Tylko on.
Na co czekasz?
Mądry Duchu, zabiłem Manoka.
Żądam Białej Włóczni.
A z nią mojej kobiety.
Evolet.
Począwszy od tego dnia,
D'Leh nie był już synem tchórza.
Teraz Yagahlowie
poważali jego imię
za sprowadzenie na nich ten
ostatni raz błogosławieństwa Manoka.
Ale mimo, iż Stara Matka
w sercu cieszyła się
widząc Evolet tak szczęśliwą,
w duszy bała się, że ten,
który zgładził potężną bestię
nie miał odwagi na to,
co miało nadejść.
Dlaczego Tic'Tic
nie świętuje z nami?
D'Leh.
Mam coś do zrobienia.
Czego chcesz?
Nie byłem odważny.
Nie polowałem jak jeden mąż.
Ojcowie Yagahlów
zabawili się dzisiaj z nami.
Co mam zrobić?
Rezygnując z Białej Włóczni
zrezygnuję z Evolet. Nie mogę tego zrobić.
Jest twoja, żebyś miał
z niej rezygnować?
To nie w stylu Yagahlów żądać
Białej Włóczni w kłamstwie.
Oddałem Białą Włócznię Tic'Ticowi.
Dlaczego miałbyś
zrobić coś takiego?
- Bo nie zabiłem Manoka, Evolet.
- Oczywiście, że zabiłeś. Trzymałeś się sieci.
Nie, skłamałem.
Próbowałem się puścić tak jak inni.
Moja ręka utknęła.
Ten Manok sam nabił się
na moją dzidę.
Ja nic nie zrobiłem.
Evolet.
Pamiętasz, co powiedziałem
ci o naszym świetle?
Ciągle czuję to samo.
Zawsze będziesz w moim sercu.
To nigdy nie odejdzie.
Mimo to...
Rezygnujesz ze mnie.
Tej nocy *** dolinę Yagahlów
nadszedł Wielki Biały Deszcz.
I jak lodowaty deszcz,
smutek zagościł w sercu D'Leha.
A z Białym Deszczem przybyły
czworonożne demony.
Zostań tutaj.
Moha, uważaj!
Nie zabijajcie ich...
...ujmijcie ich!
- Baku, schowaj się.
- Dobrze, matko.
Nic na to nie poradzimy.
Uwiązać ją do mojego konia.
Proszę...
Puść mnie.
Puść mnie.
- Co robisz?
- Idę za nimi.
Przez Wielkie Góry?
To nie jest możliwe.
Oni przybyli przez
Wielkie Góry, czyż nie?
- To demony. Może mogą latać.
- Nie widziałem u nich skrzydeł, a ty?
Myślisz, że sam ich sprowadzisz?
Sam?
Nie jest sam.
Idę z nim.
Bez reszty myśliwych wszyscy umrzemy.
Ja też pójdę.
Nie, Baku.
Zostaniesz tutaj.
Ale ty, Ka'Ren, musisz iść z nim.
Nie dotykaj mnie!
Gdy pożegnali się ze starszyzną
i dziećmi naszych ludzi
Mądry Duch Yagahlów pobłogosławił ich
i włócznie u ich boków.
Stara Matka wiedziała,
że nigdy już nie będą myśliwymi.
Odtąd będą wojownikami.
Niedługo będzie noc.
Zostajemy tutaj.
Nie, idziemy dalej.
Zbliżamy się do nich.
Nie widzę w ciemnościach.
A ty?
Zostajemy tutaj,
jemy i śpimy.
Dlaczego nie nosisz Białej Włóczni?
Boisz się?
Odpowiedz!
Ka'Ren, idź spać.
Baku? Baku!
Co ty tutaj robisz?
Wracaj do domu!
Mogę wam pomóc.
Mogę nieść wasze sakwy.
Wracaj do domu.
Zabili moją matkę.
Jest sam.
Będzie nas tylko spowalniał.
D'Leh, jestem spragniony.
Kamienie wciąż są gorące.
D'Leh!
Żyje.
Musimy się spieszyć.
Dlaczego Stara Matka zamarza?
Biały Deszcz nie jest
przyjacielem myśliwych.
Zasypał wszystkie ślady
porwanych braci i sióstr.
Teraz Ojcowie Yagahlów
mieli wskazać im drogę.
Szli przez wiele dni i nocy
do odległej krainy,
gdzie skończyły się Wielkie Góry,
a zaczęła historia
dziecka o niebieskich oczach.
Miejsce, gdzie czworonożne
demony zabiły lud Evolet.
Idziemy już cztery dni.
Ciągle żadnych śladów.
- Może mają te skrzydła.
- Może mają.
Ale nasi bracia i siostry
nie mają.
Nie zapomnij pogryźć.
Ta wiedźma zostawia znaki.
Przynosi pecha.
Podoba mi się twoja odwaga...
...ale będę musiał ją złamać.
Może po prostu go zgubiła.
Gorąco tutaj.
Baku, trzymaj się blisko.
Co to było?
Musimy uwolnić ich dzisiaj.
Nie dzisiaj.
To nie jest dobre miejsce.
Wiedzą, że jest niebezpiecznie
i dobrze pilnują.
My zrobimy to samo.
Pójdę pierwszy, później
Ka'Ren, na końcu ty.
Ka'Ren.
Chodź.
Rozumiem twój ból.
Ale musisz być cierpliwy.
Na mojego pana...
...twoje zaklęcie może zadziałać.
Ale na mnie...
...nie zadziała.
D'Leh.
Nigdy więcej z ciebie
nie zrezygnuję.
Tędy.
Chodź.
D'Leh.
Uciekajcie!
D'Leh!
Tędy.
Tutaj! Tędy.
Ka'Ren.
Uciekajcie!
Tic'Tic, biegnij!
D'Leh, Evolet, tutaj!
- D'Leh!
- Odciągnę je.
Nie, nie idź!
Wrócę po ciebie.
Obiecuję.
Baku.
Nie powinno cię tu być.
Kim on jest?
Chyba mówi o D'Leh.
Spróbuj tego jeszcze raz...
...a zabiję was oboje.
Nigdy...
...nigdy więcej ode mnie nie uciekaj.
D'Leh wróci.
Obiecał mi to.
Ka'Ren, myślisz, że ciągle żyje?
To teraz nie ma znaczenia.
Próbował nas ocalić.
Wybacz mi, Tic'Tic.
Powinienem był cię posłuchać.
Nie umieraj.
Przyniosę ci jedzenie.
Stara Matka z całej siły
czuwała *** ich podróżą,
a jej duch pozostawał
zawsze u ich boku.
Ale tej nocy nie mogła
zapanować *** siłami Ziemi
i nie mogła zatrzymać wód niebios.
D'Leh będzie musiał sam stawić czoła
potężnej bestii, która panuje *** tymi krainami.
Nie zjedz mnie, kiedy cię uwolnię!
Bałem się, że umarłeś.
Nie bój się o mnie.
Spójrz. Tam.
Zostali zaatakowani.
Słyszałem ich krzyki.
Tutaj poszli.
Tic'Tic, odsuń się.
D'Leh, chodź tutaj.
Odsuń się.
Musisz mnie pamiętać.
Uratowałem ci życie.
Mówisz z Włóczniozębnym?
Skąd znasz nasze słowa?
Nie smakuje ci jedzenie Naku?
Jest inne, ale dobre.
- Pochodzimy zza gór.
- Wiemy skąd jesteście.
Skąd wiecie?
Skąd znacie nasze słowa?
Przybył tu już kiedyś
człowiek zza gór.
Szukał nowej krainy.
Nasz czarownik kazał mi
nauczyć się jego słów.
Ty.
Masz jego twarz.
Co się z nim stało?
Zabrano go dawno temu.
Zabrano? Gdzie?
Chodź.
Kiedy przybył do nas
twój ojciec,
stał się moim przyjacielem.
Wtedy złe duchy
ukradły twojego ojca,
tak jak wielu naszych ludzi.
Zabrali ich do gniazda
wielkich ptaków.
I ulecieli *** piasek.
Gdzie ich zabrali?
Na Górę Bogów.
Nikt nigdy stamtąd nie wrócił.
Nasz czarownik mówi,
że poprowadzisz nas tam.
Ja?
Mamy taką opowieść,
że pewnego dnia
przybędzie ten,
który uwolni naszych ludzi.
Ten, który mówi z Włóczniozębnym.
Gdy odważni ludzie Naku
pochowali swoich zmarłych,
posłali słowo do wszystkich
plemion krainy,
że przybył ten,
który mówi z Włóczniozębnym.
To wezwanie było
wezwaniem do wojny.
Dlaczego myślą,
że mogę uwolnić ich ludzi?
Musisz wiedzieć
coś o swoim ojcu.
Kiedy twoja matka umarła,
dając ci życie,
twój ojciec wziął na siebie
nie tylko twój ciężar,
ale całego naszego ludu.
Głodowaliśmy.
Nie mógł czekać, aż spełni się
przepowiednia Starej Matki.
Twój ojciec nie uciekł,
odszedł, aby ocalić nasz lud.
Jak mogłeś pozwolić, żebym przez cały
ten czas wierzył, że mój ojciec nas zdradził?
Bo chciał, żeby tak było.
Twój ojciec nosił Białą Włócznię.
Bał się, że jeśli odejdzie,
inni podążą za nim i opuszczą nasz lud.
Dlaczego teraz mi to mówisz?
Dobry człowiek
rysuje wokół siebie koło
i troszczy się o tych w środku.
Swoją kobietę, swoje dzieci.
Inny człowiek rysuje większe koło
i bierze do niego
swoich braci i siostry.
Ale niektórzy ludzie
mają wielkie przeznaczenie.
Muszą otoczyć się
dużo większym kołem.
Twój ojciec był
jednym z takich ludzi.
Sam musisz zdecydować,
czy też taki jesteś.
To Kawu, nasz
najszybszy posłaniec.
Przyniósł słowo od ludzi
z tamtej strony.
Ukradli wielu twoich ludzi.
Zdążają do wielkich ptaków.
Szybko.
Musimy ich znaleźć.
Zanim dotrą do tych ptaków.
Nie masz kobiety?
W dzień zanim przybyłeś
Odebrali jej życie.
I ukradli naszego syna.
Jestem Baku.
Tudu.
Nie.
Jestem Baku.
Baku. Tudu.
Zabije go!
Musisz mu pomóc!
Puść go!
Żeby zadowolić swoją wiedźmę...
...bijesz mnie?
Tylko spróbuj...
Pożałujesz tego.
Słowo Naku podróżowało szybko
i z wszystkich stron
przybyło wielu wojowników.
Tut-tudowie, poruszający się
jak duże biegające ptaki
chowające oczy za drzewami.
Plemię Kula, niscy jak nasze dzieci.
Ale z doliny bez słońca
przybyli ci z krwią na twarzach.
Ale najsilniejsi z nich byli Hodowie.
Ich wódz mówił w imieniu
wszystkich wojowników.
Powiedz mu, że jeśli jego
ludzie pójdą z nami,
obalimy ich.
Mówi, że jesteś tylko chłopcem.
Powiedz mu, że jestem starszy,
niż na to wyglądam.
To Hoda. Hoda się nie śmieją.
Szli szybciej i szybciej,
nie zwalniali, aby zjeść, albo odpocząć.
Z każdym dniem dołączało
do nich więcej włóczni.
Do rzeki... szybko!
To słowo, Yahala, co ono oznacza?
To twoje słowa: musimy ich obalić.
Wielkie ptaki przyleciały.
Evolet!
Evolet!
Baku, D'Leh jest tutaj.
Tudu!
Tudu, ten człowiek z włócznią,
on się nie podda.
On i ona...
Może chłopak ma rację.
D'Leh nie potrafi latać
po wodzie jak oni.
Kto wcześniej powiedziałby,
że zbierze tyle włóczni?
Ta rzeka wije się
jak wąż w słońcu.
Mówi, że oko węża
odpoczywa w słońcu
a gdy świeci księżyc
nie porusza się.
Jest krótsza droga do głowy węża?
Musimy spojrzeć ponad Wielki Piasek.
Nikt nie pójdzie tak daleko.
Góry i piasek
wyglądają tak samo.
Zgubimy się.
Wszyscy umrzemy.
Znajdziemy głowę węża.
I uwolnimy naszych ludzi.
Musimy odpocząć.
Człowiek znad rzeki
mówił prawdę.
Wiele dni chodzili
w kółko i zgubili się.
A oka węża nigdzie nie było widać.
Musisz zapomnieć...
...o mężczyźnie, który za tobą podąża.
Nikt jeszcze...
nie przekroczył morza piasku.
Wszyscy zginą.
Tic'Tic, Tic'Tic!
Znalazłem oko węża.
Widzisz to światło?
Tamto.
Pamiętasz, co mówili
ludzie znad rzeki?
Odpoczywa w słońcu, a gdy świeci
księżyc nie porusza się.
Nakudu, powtórz im to.
Zaprowadzi nas do głowy węża.
Kiedy ostatni księżyc
zjawił się *** doliną Yagahlów,
wydawało się, że wszystkie
duchy opuściły Starą Matkę.
Nie jadła, ani nie mówiła
przez wiele księżycy,
bo wiedziała, że musi wypełnić się
ostatnie przeznaczenie.
Mądry Duchu...
To ja.
Katan.
Góry Bogów.
I głowa węża.
- Evolet, nic ci nie jest?
- Nic nie mów.
Baku, chodź tutaj.
Jak człowiek może robić
coś takiego ojcu Manokowi?
Oni nie są ludźmi jak my, Baku.
Czym oni są?
Niektórzy mówią,
że przybyli z gwiazd.
Inni wierzą, że przylecieli zza
Wielkiej Wody, kiedy ich kraina zatonęła.
Muszą pracować szybciej!
Co mam zrobić, Wszechmogący?
Poświęć jednego.
Wszechmogący nie jest zadowolony...
Złóżcie mu ofiarę.
Nie!
Jest ich dla nas zbyt wielu.
Nikt ich nie obali.
Nie, D'Leh.
Tych, których zmuszają do pracy
jest nawet więcej.
Myślisz, że będą walczyć
razem z nami?
To ty musisz się tego dowiedzieć.
Zatrzymaj to sobie.
D'Leh.
Nie bój się, Baku.
Zabiorę cię do domu.
Gdzie jest Evolet?
Kobiety śpią w innych chatach.
Ale widziałem ją dzisiaj.
Tic'Tic czeka za piaskiem
z wieloma włóczniami.
Zabili dzisiaj Mohę.
Złożyli go w ofierze.
To mój błąd...
sprawił cały ten bałagan.
Potrzebuję twojego przebaczenia.
Ojcowie wybrali,
abyś to ty nas poprowadził.
Staniemy u twego boku.
Powiedz im ile mamy włóczni.
Spytaj czy będą z nami walczyć.
Nie liczy się ilość włóczni.
Ludzie nie mogą obalić Bogów.
On ma magiczną moc.
Mówi z Włóczniozębnym.
Mówi, że ślepiec
wie dużo o Bogach.
Był kiedyś ich sługą, ale uciekł.
Od tego czasu ukrywali go tutaj.
Mądry człowieku...
Powiedz nam więcej
o tych Bogach.
Najpierw było ich trzech.
Ale teraz został tylko jeden.
Musi być jakiś sposób,
żeby go pokonać.
Mówi, że raz, tylko raz słyszał jak Bóg
mówi o tym, czego się boi.
Mają opowieść o noszącym znak,
który można zobaczyć
na niebie w nocy.
Nazywają go Uruana, Znak Myśliwego.
Najjaśniejsza gwiazda na całym niebie.
Pyta, czy nosisz Znak Myśliwego.
Bez Znaku nie możesz obalić Boga.
Czekaj, czekaj.
Rzemień na twoim ramieniu.
Skąd go masz?
- Od człowieka, który ocalił mu życie.
- Gdzie on jest?
Jego szczątki są pochowane
w piasku pośród innych.
Chce wiedzieć, dlaczego
pytasz o tego człowieka.
Był moim ojcem.
Zapytaj go, gdzie jest Tic'Tic.
Znaleźli nas!
To koniec mych dni.
Proszę, Wielki Myśliwy, nie mów tak.
Potrzebujemy cię.
Nie będą z nami walczyć.
Maje własne proroctwo.
Proroctwo ma wiele twarzy,
może spełnić się na wiele sposobów.
Twój ojciec...
Dał mi ją.
- Nie, Wielki Myśliwy, jest twoja.
- Weź ją.
Bądź jak twój ojciec.
Bądź jak twój ojciec.
Bądź jak twój ojciec.
Chodź do mnie.
Uwolnię cię...
...uczynię cię swoją.
Ukradłeś niewolnicę Wszechmogącego.
Jest moja.
Nie tobie to mówić.
Oddaj mi to.
Oddaj nam nóż.
Spójrz na jej blizny...
...tworzą...
...Znak.
Znaleźliśmy Znak!
Na ręce niewolnicy!
Wszechmogący, nie śmiem...
...powiedzieć ci, co znaleźliśmy.
Mów do mnie!
Znak...
...Myśliwego!
Nie może być!
D'Leh.
Wiem jak to jest stracić
dobrego przyjaciela.
Twój ojciec był
moim przyjacielem.
Ledwie go pamiętam.
Pamiętał cię.
Serce bolało go, kiedy mówił
o chłopcu za Wielkimi Górami.
Gotował się do powrotu do ciebie.
Wtedy go zabrano.
D'Leh.
Ludzie czekają.
My,
lud Yagahl,
polujemy na najpotężniejsze
z bestii, Manoki.
On jest wielki, a my mali,
ale i tak go obalimy.
Bo polujemy razem!
Jak jeden mąż!
Kiedy wstanie słońce,
dołączymy do naszych braci
i sióstr na Górze Boga
i przekonamy ich,
żeby z nami walczyli.
Razem, jak jeden mąż!
Co się dzieje?
Posłuchaj, Baku, dzisiaj
musisz stać się myśliwym.
Ja?
Yahala.
Proszę, odwołaj to, Wszechmogący.
Cisza, zdrajco.
Jak blizny mogą być Znakiem?
Zmierzyłeś je?
Bardzo uważnie, Wszechmogący...
...wiele razy!
Co jeszcze wie jeździec?
Człowiek z gór...
...podąża za nią z wieloma wojownikami.
Więc przybył Myśliwy!
Patrz.
Patrz. Ten.
Baku, znaleźliśmy
prawdziwego samca.
Teraz.
Quina, jeszcze nie.
Teraz!
- Nie zaatakują.
- Manok może zbyt długo się opierać.
K'Ren, patrz.
Musimy zabrać wszystkich z rampy!
Ka'Ren, nie!
Yahala!
Nadchodzą niewolnicy!
Ona ich powstrzyma...
Zabierzcie ją...
...i rozerwijcie na strzępy.
Yahala!
Stójcie!
Mówi, że ten, który podąża za tą
kobietą powinien zawrócić,
albo ona umrze.
Jak ten zdrajca.
Zawróć ku swoim górom.
Możesz wziąć swoją kobietę.
Powiedz mu, że przyjmę jego ofertę.
Powiedz, że ją akceptuję.
Powiedz mu!
Ale zabiorę ze sobą
wszystkich moich ludzi.
Każdego Yagahla, bez wyjątku.
Powiedz mu!
Są twoi.
Zapytaj go,
co stanie się z resztą.
Mówi, że należą do Boga.
Będą dla niego pracować.
Wiecznie!
Nie.
Nie będą.
On nie jest Bogiem.
Yahala!
D'Leh!
Evolet!
Baku!
Tudu!
Nie!
Nie!
Pomocy! Krwawi!
Ty też nie będziesz jej miał.
Przyszedłeś po mnie.
Nie, proszę.
Przyszedłeś po mnie.
Proszę.
Przejść tyle,
dojść na koniec świata,
obalić tego, którego
zwą Wszechmogącym,
tylko po to,
żeby wrócić bez Evolet.
Nie to przepowiedziała Stara Matka.
Ale właśnie wtedy,
kiedy stracił ją na zawsze,
legenda dziecka
o niebieskich oczach
rozpoczęła się.
Evolet przyniosła naszemu
ludowi obietnicę życia.
A teraz, z jej ostatnim tchem,
Stara Matka zwróciła je jej.
Twój ojciec chciał
wam to przynieść.
To wyżywi twój lud.
Powiedz im, że lud Yagahl
dziękuje ludowi Naku.
Dziękuję, bracie Nakudu.
Moje serce będzie
z tobą, bracie D'Leh.
To był ostatni raz, kiedy
widzieli swoich przyjaciół, Naku.
Rozpoczęła się
długa podróż do domu.
Wrócili! Wrócili!
I jak ci, którzy
podróżowali z Ojcami
patrzącymi na nich
z góry i wskazującymi im drogę,
tak Yagahlowie patrzyli
na Evolet i D'Leh,
aby prowadzili ich lud.
A kiedy pierwszy księżyc
zawitał ponownie w ich dolinie,
przyniósł ze sobą
pierwsze owoce ich ziemi.
Patrz jak szybko rośnie.
I tak oto doszło do
wypełnienia się
przepowiedni życia.
http://kinomania.org
rlbaczko@poczta.onet.pl