Tip:
Highlight text to annotate it
X
www.napiprojekt.pl - nowa jakość napisów.
Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
movie info: XVID 640x272 23.976fps 700.1 MB
/SubEdit b.4043 (http://subedit.prv.pl)/
Synchro do wersj Manhattan.1979.iNTERNAL.DVDRiP.XViD-DvF by QX
"Rozdział pierwszy".
"Uwielbiał Nowy Jork.
Idealizował go poza wszelkie proporcje".
Nie. Lepiej będzie: "Romantyzował go
poza wszelkie proporcje".
"Dla niego,
niezależnie od pory roku...
to ciągle było miasto
istniejące w czerni i bieli...
i tętniące w rytm wspaniałych
dźwięków George,a Gershwina".
Nie... Zacznę od początku.
"Rozdział pierwszy".
"Zbyt romantycznie traktował Manhattan,
tak jak i zresztą wszystko inne".
"Uwielbiał pośpiech,
krzątaninę tłumów i ruch samochodów".
"Dla niego Nowy Jork to piękne kobiety...
i oblatani faceci,
którzy znają wszystkie kruczki".
Sentymentalne. Zbyt sentymentalne
jak na człowieka moich upodobań.
Spróbujmy... zrobić to bardziej głębszym.
"Rozdział pierwszy.
Uwielbiał Nowy Jork".
"Dla niego była to metafora
rozkładu nowożytnej kultury".
"Ten sam brak wartości, który powoduje,
że wiele ludzi wybiera łatwe wyjście,
szybko przemieniał
miasto jego marzeń..."
Nie, to będzie za bardzo moralizujące.
W końcu chcę sprzedawać te książki.
"Rozdział pierwszy.
Uwielbiał Nowy Jork...
choć dla niego był metaforą
rozkładu nowożytnej kultury".
"Jakże ciężko żyć w społeczeństwie
znieczulonym przez narkotyki...
głośną muzykę...
telewizję, przestępstwa, śmieci..."
Za dużo złości.
Nie chcę być rozzłoszczony.
"Rozdział pierwszy".
"Był twardy i romantyczny,
tak samo jak miasto, które kochał".
"Za okularami w czarnych oprawkach
kryła się seksualna moc dzikiego kota".
To jest świetne.
"Nowy Jork był jego miastem
i zawsze będzie".
Sądzę, że esencja sztuki to przesłanie
jakiejś stymulującej sytuacji...
żeby można było odnaleźć odczucia, o
których nie miało się pojęcia, że je mamy.
Talent to szczęście.
Ważną rzeczą w życiu jest odwaga.
- Kłócą się o to już od 20 lat.
- Posłuchaj tego przykładu.
Gdyby nasza czwórka szła do domu
przez most i ktoś zacząłby tonąć...
czy bylibyśmy zdolni...
Czy ktoś z nas byłby zdolny wskoczyć
do lodowatej wody i uratować go?
Oto pytanie kluczowe.
Ja oczywiście nie umiem pływać,
więc nie muszę się tym przejmować.
O... Boże.
Kto z nas?
- Chcesz jeszcze trochę?
- Nie.
Och... To takie wspaniałe.
Ty nie palisz.
Wiem, że nie palę. Nie zaciągam się,
bo można dostać raka, ale...
wyglądam tak niesamowicie
przystojnie z papierosem,
że nie mogę nie trzymać jednego.
Podoba ci się, jak wyglądam?
Prowokacyjnie.
- Czy tak to widzisz?
- Tak. Muszę was na chwilę przeprosić.
Jezu, ona jest piękna.
Ale ma 17 lat.
Ja mam 42, a ona 17.
Jes... Jestem starszy niż jej ojciec.
Wyobrażasz sobie?
Spotykam się z dziewczyną,
której ojca mogę pobić.
Pierwszy raz w życiu
zdarza mi się coś takiego.
- Jest pijany.
- Jesteś pijany. Nie powinieneś pić.
Mówiłem ci, że... moja była żona...
- Kto, Tina?
- Moja druga była żona...
pisze książkę o naszym
małżeństwie i rozstaniu.
- To naprawdę świńskie.
- Poważnie przygnębiające, wiesz.
Rozpowie te wszystkie szczególiki,
wszystkie moje nawyczki...
i moje kaprysy, i maniery, i...
Nie, żebym miał coś do ukrycia,
bo sami wiecie...
Ale jest parę obrzydliwych chwil,
których żałuję.
To tylko plotki.
Plotki to nowy rodzaj pornografii.
- Nie powinieneś pozwolić mi wcale pić.
- Wiem.
Sam sobie nie powinieneś pozwolić pić.
Powinniśmy już iść,
bo mam jutro egzamin.
Tak? Dziecię musi iść...
Ma zadanie domowe.
Moja dziewczyna
odrabia zadania domowe.
Co jest? Co się z tobą dzieje?
Ty... Gdzie teraz jesteś? Jakbyś
był myślami milion kilometrów stąd.
Jest coś, co chcę ci powiedzieć.
Nie całkiem wiedziałem, jak...
jak zacząć.
Ja...
Siedem czy osiem tygodni temu
poszedłem na takie party...
i tam poznałem kobietę.
l...
Zaczęło się bardzo banalnie.
Parę razy zjedliśmy razem lunch.
A teraz, wiesz, to wymyka się spod
kontroli i nie wiem, co mam z tym zrobić.
Znaczy... to przerażające.
Kim ona jest?
Jakie są szczegóły?
Jest dziennikarką.
Jest bardzo...
- Też jest zamężna?
- Nie, nie.
Jest bardzo ładna.
Jest takim typem nerwowym,
przewrażliwionym, zwodnym.
Świetnie. Brzmi cudownie.
Och, jest cudowna.
Bez przerwy o niej myślę.
Co chcesz przez to powiedzieć? Że twoje
małżeństwo jest... Jakie to poważne?
Nie wiem, ale to dość poważne.
- Ale nic Emily nie mówiłeś?
- Nie! Boże, nie.
Zadziwiające. Jestem zaskoczony,
bo ze wszystkich znajomych...
zawsze byłem przekonany, że ty i Emily
to jedno z najlepszych małżeństw.
Bo tak jest! Kocham ją.
- Ale spotykasz się...
- Wiem.
Ale przez te wszystkie lata małżeństwa
miałem ile... jeden czy dwa bardzo
nieznaczące flirty z innymi kobietami.
Znaczy... Nienawidzę tego. Nienawidzę
siebie, kiedy robię coś takiego.
Ale to po prostu, no wiesz...
To nie jest to samo.
To straszne. Posłuchaj,
nie powinieneś mnie prosić o radę.
Jeśli chodzi o związki, to jestem
zwycięzcą nagrody Augusta Strindberga.
Cóż, nie sądzę, że 17 lat to za młoda.
A poza tym, to mądra dziewczyna.
Ja się nie będę sprzeczał.
Sądzę, że jest wspaniała.
O wiele gorzej mógł trafić.
Już trafił o wiele gorzej.
Tylko sądzę, że marnuje swoje życie.
Pisze te gówna dla telewizji.
Yale, myślałeś o tym,
żeby mieć dzieci?
O, mój Boże. Dzieci.
Posłuchaj. Muszę skończyć tę książkę.
Nigdy tego nie zrobię.
Muszę mieć pieniądze,
żeby zacząć wydawać ten magazyn, co?
Dzieci...
Zawsze mówimy o przeprowadzce
do Connecticut. Mógłbyś to tam robić.
- Connecticut.
- Jasne.
Nie mogę jechać do Connecticut.
To niepraktyczne.
Mam tu swoje wszystkie rzeczy.
Moja praca tu jest.
To nieodpowiedni moment.
A co z Isaakiem?
Wiesz, że nie możemy go zostawić.
On nie może funkcjonować poza
Nowym Jorkiem, sama to wiesz.
Bardzo freudowskie.
- Piszesz książkę o naszym małżeństwie?
- Zostaw mnie w spokoju.
- Piszesz o naszym rozstaniu?
- Powiedzieliśmy już wszystko, co trzeba.
Wiem, że piszesz,
bo mam znajomego w Random House.
- Mogę robić, co chcę.
- Tak, ale to dotyczy też mnie.
Więc opowiesz wszystko wszystkim?
Nasze życie, nasze życie seksualne?
Szpiegujesz mnie?
Nie. Byłem na party i jakiś facet
powiedział, że czytał urywek
książki, którą pisze moja żona,
i że to było wybuchowe. Tak powiedział!
- Wylałem sobie wino na spodnie.
- Nie mam ochoty o tym rozmawiać.
- Nie masz ochoty. Jak tam Willie?
- Dobrze.
Powiedz mi coś bliższego.
Gra w baseball? Nosi sukienki? Co?
Nie nosi sukienek. Dowiesz się,
jak będzie twoja kolej na odwiedziny.
Nie pisz tej książki.
To poniżające doświadczenie.
To szczery obraz naszego rozstania.
Jezu, wszyscy znajomi
będą wszystko wiedzieli.
Spójrz na siebie.
Jesteś taki zastraszony.
Nie jestem zastraszony,
bo to nie ja byłem niemoralny,
psychotyczny i seksualnie nieokreślony.
Mam nadzieję, że niczego nie pominąłem.
Chcesz mi powiedzieć, że... ja...
miałaś trzy romanse przede mną?
Trudno w to uwierzyć.
Aż mózg się wzdryga.
Jak byłem w twoim wieku, to ciągle
jeszcze chuchali na mnie dziadkowie.
To byli bardzo niedojrzali chłopcy.
To nie to samo co z tobą.
Nie? Co to ma znaczyć?
Cóż, już ci to mówiłam.
Chyba jestem w tobie zakochana.
Hej, niech cię nie ponosi, dobrze?
To...
To wspaniale, posuń się... wiesz.
Świetnie się bawimy, ale jesteś jeszcze
młoda i nigdy o tym nie zapominaj.
Spotkasz jeszcze wielu
wspaniałych mężczyzn w życiu...
i... wiesz, masz się mną nacieszyć.
Moje dziwne poczucie humoru
i zadziwiające techniki seksualne...
Ale nigdy nie zapominaj,
że masz przed sobą całe swoje życie.
Nie masz dla mnie żadnych uczuć?
Jak możesz o to pytać?
Nie mam nic innego, tylko same uczucia,
ale w twoim wieku nie powinnaś
wiązać się z jednym mężczyzną.
To... takie urocze, wiesz.
Erotyczne. Bez wątpienia.
Jeśli tylko nie wpadną gliny, to sądzę,
że możemy pobić parę rekordów.
Ale nie możesz... nie możesz...
To nic dobrego.
Powinnaś mnie raczej uważać za
taki objazd na autostradzie życia.
- Więc się ubieraj, bo musisz już iść.
- Nie chcesz, żebym została na noc?
Nie chcę, żeby weszło ci w nawyk,
bo najpierw zostajesz na jedną noc,
potem dwie, a potem już tu mieszkasz.
- To nie brzmi źle.
- To nie jest dobry pomysł.
Nie spodobałoby ci się, uwierz mi.
Ciężko ze mną dojść do ładu.
Jutro pójdziemy do kina i pokażę ci
film Veroniki Lake. Dobrze?
Dobrze. Veronika Lake to ta
z rudymi włosami z rozkładówek?
Nie, to Rita Hayworth.
Czy zawsze musimy o tym dyskutować?
- Rita kto?
- Rita Hayworth. Żartujesz sobie ze mnie?
Jasne, że tak! Sądzisz, że nie wiem
o niczym przed Paulem McCartneyem.
- Uważam, że te fotografie są ciekawe.
- Tak, ja też.
- W ogóle używasz aparatu ode mnie?
- Tak, cały czas.
Wiesz, masz głos jak myszka
z Toma i Jerry'ego.
Kpisz sobie ze mnie?
- l kto to mówi! Sam masz piskliwy głos!
- Brzmisz jak mysz.
Wielkie dzięki.
Wiem, że piszczę.
- Co ty tu robisz?
- Cześć.
- Ile już tu jesteś?
- Właśnie o tobie mówimy.
Zabawne.
Co... Chodziłeś za nami czy co?
- Jak się macie? Cześć.
- Dobrze. To zabawne. Mówiliśmy...
Idziemy na Szekspira w Parku.
Tak, jasne. Też chcę to zrobić.
To moja przyjaciółka.
Mary Wilke, Isaac Davis i Tracy.
- Jak się masz?
- Cześć. Miło mi.
Mnie również.
- Witaj.
- Cześć.
Byliśmy na dole.
Widzieliśmy wystawę fotograficzną.
- Niesamowita.
- Naprawdę świetna.
Serio?
- Te zdjęcia na dole?
- Tak.
- Świetne. Wspaniałe. A wy?
- Nie, czułam, że były nieoryginalne.
Dla mnie wyglądały, jakby były
prosto od Diane Arbus, ale bez iskierki.
Cóż, nie podobało to się nam tak,
jak rzeźba z pleksiglasu.
Podobała ci się rzeźba z pleksiglasu?
- Pleksiglas też ci się nie podobał?
- To ciekawe...
Była o wiele lepsza niż ten...
stalowy sześcian. Widziałaś go?
- O, tak. To było najgorsze.
- Dla mnie to było wspaniałe.
- Sześcian był wspaniały?
- Tak.
Dla mnie był bardzo strukturalny.
Wiesz, co mam na myśli?
Był perfekcyjnie zintegrowany i miał taki
cudowny rodzaj negatywnego potencjału.
A cała reszta to zupełne gówno.
- Idziecie zobaczyć Sola Lewitta?
- Jasne. Może być ciekawe.
Chcesz to iść oglądać?
Wystawia wkrótce we Współczesnej.
Miałam pisać artykuł o Solu dla Wglądu.
Znasz to czasopismo?
Taki mały magazynek.
Takie tam z nich dupki. Zatopieni
w radykalizmie lat trzydziestych.
- Czym się zajmujesz, Tracy?
- Chodzę do szkoły.
Naprawdę. Serio. Gdzieś tam Nabokov się
uśmiecha, jeśli wiesz, co mam na myśli.
LeWitt jest przeceniany. W sumie, może
nawet być nominowany do Akademii.
Prawda!
Mary i ja wymyśliliśmy Akademię dla
Przecenianych, dla takich znakomitości
- jak Gustav Mahler i...
- Isaak Dinesen i Carl Jung.
...Scott Fitzgerald.
- Lenny Bruce. Nie zapominajmy o nim.
A co z Normanem Mailerem?
Ja uważam,
że oni wszyscy są wspaniali.
- Kim był ten facet, którego podałaś?
- Nie ja. To ty. Heinrich Böll.
- Przeceniany?
- Nie można pominąć Heinricha.
Jezu, a co z Mozartem?
Tylko nie pomińcie Mozarta.
- No to co z Vincentem Van Goch?
- Powiedziała "Van Goch"?!
- Albo Ingmar Bergman?
- Narobisz sobie kłopotów.
Bergman? Bergman to jedyny geniusz
dzisiejszego kina, tak sądzę.
Jest ogromnym fanem Bergmana.
Boże, jesteś tak inny. Tworzysz
ten wspaniały program telewizyjny.
Jest taki zabawny,
a jego poglądy są takie skandynawskie.
Takie czarne, mój Boże.
Cały ten Kierkegaard, zgoda?
Prawdziwa niedojrzałość,
modny pesymizm. Ta cisza. Cisza boża.
Dobrze, dobrze. Podobało mi się, jak
chodziłam do Radcliffe, ale wyrasta się.
Zabierz ją ode mnie. Nie sądzę,
żebym mógł ją dłużej tolerować.
- Jest naprawdę...
- Nie. Nie widzicie tego?
To uszlachetnianie czyichś seksualnych
i psychologicznych zaburzeń
przez przypisywanie ich tym
wyniosłym, filozoficznym dylematom?
- Jesteśmy na miejscu.
- Słuchaj, miło mi było cię poznać.
Cała przyjemność
i szczera sensacja...
ale musimy iść... na zakupy.
Zapomniałem.
Hej, słuchaj, ja nawet nie chcę
prowadzić tej rozmowy.
Jestem z Filadelfii.
Wiesz, wierzymy w Boga, więc...
Co to do diabła ma znaczyć?
Co masz na myśli?
- No to, że...
- "Jestem z Filadelfii. Wierzę w Boga".
Czy ty coś z tego rozumiesz?
Co za wazeliniara.
Możesz sobie wyobrazić?
- Była naprawdę...
- Wydawała się poddenerwowana.
Poddenerwowana? Była władcza.
Była po prostu okropna! Cała mózgowa.
Skąd do diabła ta księżniczka z Radcliffe
spadła, żeby oceniać Scotta Fitzgeralda,
- Gustava Mahlera i Heinricha Bölla?
- Dlaczego się tak wściekasz?
Bo nie lubię takich
pseudo-intelektualnych bzdur.
"Van Goch!" Słyszałaś to? Powiedziała
Van Goch. Mówiła jak jakiś Arab.
Jeszcze jedno słowo o Bergmanie
i stłukłbym jej szkło kontaktowe.
- Czy ona jest kochanką Yale'a?
- To mnie nigdy nie przestanie dziwić.
Ma taką cudowną żonę,
a woli... grzmocić takie ***.
Ale jego zawsze pociągały
takie właśnie kobiety.
Takie co wciągają go w dyskusje
o rzeczywistości egzystencjalnej.
Pewnie siadają na podłodze
z winem i serem i...
źle wymawiają
"alegoryczny" i "dydaktyczność".
Zdaje mi się, że Yale naprawdę ją lubi.
Cóż, ja nie wierzę
w związki pozamałżeńskie.
Uważam, że ludzie powinni dobierać się
na całe życie jak gołębie czy katolicy.
Nie wiem. Może ludzie nie są
przeznaczeni na jeden głęboki związek.
Może mamy mieć ciąg związków
o różnej długości.
- To wyszło z mody.
- Nie mów mi, co wyszło z mody.
Masz 17 lat. Wychowałaś się
na narkotykach, telewizji i pigułce.
A ja... na drugiej wojnie światowej.
Byłem w okopach.
- Miałeś osiem lat podczas wojny.
- Prawda. Nie byłem nigdy w okopach.
Byłem między młotem a kowadłem.
To była bardzo trudna pozycja.
Weź zakupy, co?
Dzień dobry i witajcie w
Rodzaju Ludzkim Hurra!
Dziś będziemy rozmawiać z Gregory'm
i Caroline Payne Whitney Smith,
bliskimi przyjaciółmi rodziny Carterów.
Jesteśmy zwykłymi ludźmi,
takimi jak i wy, też mamy długi.
Z tym że pani Payne Whitney
Smith ma osłupienie katatoniczne.
My nie uważamy,
że jest osłupiała, tylko spokojna.
Jezu, to jest straszne.
Naprawdę mi wstyd.
- To... To takie wysterylizowane...
- Skądże. To bardzo obiecujący materiał.
- Dlaczego uważasz, że obiecujący?
- Kto więcej walczy z cenzorem?
A co cenzor ma z tym wspólnego?
Nie ma w tym istoty komedii.
- Nie uważasz, że to intuicyjne?
- Gorsze niż nie intuicyjne. Nie śmieszne.
- Brak jednego szczerego śmiechu.
- Tu się śmieją.
- Spójrz na widownię.
- Oceniasz po reakcji widowni?
To jest widownia
wychowana na telewizji.
Jej standardy były obniżane przez lata.
Gapią się w odbiorniki, a promienie
gamma wyjadają im szare komórki.
- Odchodzę. Nie mogę już tego pisać.
- Uspokój się. Weź tabletkę.
Nie chcę tabletki. Nic, tylko łykacie
tabletki, potem Percodans i kompot.
Naturalnie, wydaje się śmieszne...
Wszystko by się wydawało, jak...
Powinniście rzucić program
i otworzyć sklep z lekami. Odchodzę.
lke, niemądrze robisz.
Rozmawialiśmy o tym z nimi.
- Nie skręćjej karku.
- Bez obaw. To nic.
Co ja zrobiłem?
Popełniłem straszny błąd.
- To pierwsza mądra rzecz, jaką zrobiłeś.
- Całkowicie sobie wszystko spieprzyłem.
Przez 30 sekund byłem bohaterem,
a teraz prosto na bezrobocie.
Jak ci potrzeba pieniędzy,
ja się tym zajmę.
Nie o to chodzi.
Wystarczy mi na rok.
Jak będę żył jak Mahatma Gandhi,
to dam sobie radę.
Mój księgowy mówi, że zrobiłem to
w bardzo złym czasie. Moje akcje spadły.
Jestem biedny w gotówkę czy coś.
Nie mam płynnej gotówki.
Nie jestem ciekły czy coś nie płynie.
Wszyscy mają swój język.
Rozmawialiśmy o tym.
Ciężko żyć tutaj bez dużych zarobków.
Tak, na dodatek płacę na dwie żony
i jeszcze na dziecko. Muszę ograniczyć.
Muszę zmienić mieszkanie.
Nie będę mógł grać w tenisa,
płacić rachunków za kolacje...
ani chodzić do Southampton House.
Na dodatek, pewnie będę musiał dawać
mniej rodzicom. To wykończy mego ojca.
Nie będzie mógł zajmować
dobrego miejsca w synagodze.
Będzie gdzieś z tyłu, z dala od Boga,
daleko od całej akcji.
Mówiłeś coś Tracy?
Co to... Muszę się z tego wyplątać.
To młoda dziewczyna. Co ja jestem...?
Wiesz, to śmieszne. Znaczy się...
Co się stanie, jak minie rok
i moja książka nie zostanie wydana?
Twoja książka zostanie wydana.
Twoja książka będzie cudowna.
W najgorszym wypadku
dowiesz się czegoś o sobie.
Słuchaj, jestem z ciebie bardzo dumny.
Mam na myśli, że to bardzo dobry ruch.
Co za wspaniale liczebna widownia.
Muzeum Sztuki Współczesnej
jest bardzo hojne.
A dowód na siłę
Poprawki o Równości Praw
jest taki, że wielu z was,
którzy nigdy przedtem by tego nie zrobili,
dziś nałożyli muszkę.
Kochamy was za to.
Potrzebujemy was i przybyliście.
Koniec tego gadania. Bawcie się dobrze.
Cześć, co ty tu robisz?
Gratulacje z okazji książki.
Była wspaniała.
- Dzięki.
- Absolutnie wspaniała.
- Proszę, poznajcie Isaaca Davisa.
- Jak się masz? Isaac Davis.
- Isaac, cześć.
- Co ty tu robisz?
Cóż, to oczywiste, jestem tu.
Co za zabawny zbieg okoliczności.
Przepraszam, Isaac Davis.
My już się znamy.
- Przepraszam.
- Nie, nie, to nic takiego.
Słyszałem, że rzuciłeś pracę.
Tak. Prawdziwy samoniszczący impuls.
Chcę napisać książkę, więc...
Czy ktoś czytał, że naziści będą
maszerować w New Jersey, co?
Powinniśmy tam iść,
zabrać trochę chłopa.
Wziąć parę cegieł i kijów baseballowych
i wytłumaczyć im parę rzeczy.
W Timesie był krytyczny
artykuł satyryczny na ten temat.
Artykuł satyryczny w Timesie to jedno,
ale cegły i kije trafiają prosto w sedno.
Kąsająca satyra jest lepsza
niż siła fizyczna.
Nie, siła fizyczna
jest lepsza na nazistów.
Ciężko ośmieszać faceta
ze świecącymi butami.
- Emocjonujesz się, ale...
- Rozmawialiśmy o orgazmach.
- Och, nie. Błagam!
- Naprawdę? Przepraszam, nie...
Jestem z Filadelfii. Nie rozmawiamy
o takich rzeczach publicznie.
Już to wcześniej mówiłaś.
Wtedy też nie wiedziałem, co to znaczy.
Niedługo będę reżyserować film...
według własnego scenariusza.
Teza jest taka,
że pewien facet tak wspaniale pieprzy...
- Fajnie pieprzy?
- Tak wspaniale pieprzy, że...
kiedy doprowadza kobietę do orgazmu,
to ona tak jest spełniona, że umiera.
A ten kociak, wybaczcie,
uważa to za nieczyste.
To gorsze niż nieczyste.
To agresywno-mordercze.
Musisz wybaczyć Dennisowi.
Prosto z Harvardu do Beverly Hills.
To Theodor Reik
z odrobiną Charlesa Mansona.
Ja w końcu miałam orgazm i mój lekarz
powiedział mi, że to był zły rodzaj.
Miałaś zły rodzaj?
Ja nigdy nie miałem złego rodzaju. Nigdy.
Nawet mój najgorszy
był nie do pogardzenia.
- Dobranoc. Miło było was poznać.
- Nam również.
Do zobaczenia.
O, Jezu!
Co za ciekawi ludzie.
Jak obsada z filmu Felliniego.
To tacy zabawni, tacy cudowni ludzie,
a Helen to dobra przyjaciółka.
To olśniewająca kobieta. Geniusz.
Poznałam ją przez mego
byłego męża, Jeremiasza.
Dlaczego się rozwiedliście?
Nigdy...
Jak to -
"Dlaczego się rozwiedliście?"
Co to za pytanie?
Ledwo cię znam.
- Nie musisz mi mówić, jak nie...
- Mieliśmy problemy. Kłóciliśmy się.
Miałam dość skrywania
mojej osobowości w cieniu
cudownego, władczego człowieka.
To geniusz.
On był geniuszem, Helen to geniusz,
Dennis jest geniuszem.
Znasz sporo geniuszów.
Powinnaś poznać paru głupków.
Może byś się czegoś nauczyła.
A ty dlaczego się rozwiodłeś?
Dlaczego? Rozwiodłem się, bo moja była
żona zostawiła mnie dla innej kobiety.
Naprawdę?
To musiało być przygnębiające.
Biorąc pod uwagę okoliczności,
nieźle dałem sobie radę.
Próbowałem je obie
przejechać samochodem.
To niesamowite poniżenie seksualne.
Wystarczy, żeby obrzydzić ci kobiety
i wyjaśnia tę młodą dziewczynkę.
Ta młoda dziewczynka
jest w porządku.
Jezu... Co ci się nie podoba?
Jasne. Rozumiem, uwierz mi.
16 lat, nie może stanowić zagrożenia.
Ma 17. Będzie miała 18...
Czasem masz dobijającą osobowość.
Jestem szczera. Mówię, co myślę,
i jak ci się to nie podoba, to spierdalaj.
Nieźle się też wyrażasz. Język zwięzły,
lecz zdegenerowany.
- Masz dużo randek? Nie sądzę.
- Mam. Właśnie, że mam.
Nigdy nie sądziłam, że jestem ładna.
Czym jest piękno? Nienawidzę bycia
piękną. To i tak wszystko subiektywne.
Najmądrzejsi mężczyźni padają
trupem przed śliczną twarzą.
Jak się pójdzie z nimi do łóżka, na trochę
im się pozwoli, są tacy wdzięczni.
Tak, wiem, ja taki jestem.
- Masz dzieci?
- Ja? Tak.
Wychowują go dwie kobiety.
Sądzę, że to działa.
Zrobili jakieś badania,
czytałam w kwartalniku o psychoanalizie.
Nie potrzeba mężczyzny.
Mogą być dwie kobiety.
Serio? Bo ja uważam, że niewiele osób
przetrzymuje jedną matkę.
Posłuchaj, muszę wziąć psa na spacer.
Poczekasz? Spieszysz się?
- Nie, jasne. Jakiego masz psa?
- Najgorszego.
Jamnika.
Wiesz, dla mnie to zamiennik penisa.
Och, w twoim przypadku
to chyba musiałby być dog.
To ty tak na poważnie
z tym Yale'em czy co?
Na poważnie?
No, ale on jest żonaty.
Sama nie wiem. Chyba powinnam
wyprostować swoje życie, co?
Donny, mój analityk, zawsze mi mówi...
- Mówisz na swego analityka Donny?
- Tak. Nazywam go Donny!
Ja na swojego mówię dr Chomsky.
On mnie tłucze linijką.
Donny...? To po imieniu.
Donny twierdzi, że wplątuję się
w sytuacje, i to specjalnie...
Szczególnie z moim
byłym mężem, Jeremiaszem.
Byłam jego studentką i...
- Serio? Wyszłaś za swego nauczyciela?
- Tak, oczywiście.
To bardzo...
- Oblał mnie, a ja się w nim zakochałam.
- To cudownie.
Sypiałam z nim,
a on miał czelność postawić mi dwóję.
- Serio?
- Tak, serio.
Nawet nie trzy na szynach, nie?
Po prostu dwója?
Masz niezłe poczucie humoru.
Hej, dzięki!
Wiesz, nie musisz mi tego mówić.
Niezłe pieniądze na tym zarabiałem,
dopóki nie rzuciłem pracy, żeby pisać.
A teraz jestem o to bardzo, bardzo
niespokojny, wiesz, ale...
Chcesz...?
Och, nie musisz płacić.
- Och, w porządku.
- Serio! Chcesz iść na spacer *** rzeką?
- Wiesz, która jest godzina?
- Co masz na myśli?
Jak nie śpię przynajmniej 16 godzin,
to jestem jak łamaga.
Opowiedz mi o twojej książce.
Naprawdę. Jestem niezłym edytorem.
Tak?
Cóż, moja książka jest
o rozkładzie wartości. Jest o...
Bo widzisz, dawno temu napisałem
opowiadanie o mojej mamie,
pod tytułem Kastrujący syjonista...
i teraz chcę to rozwinąć w powieść.
Mógłbym gadać o mojej książce całą noc.
Czyż nie jest pięknie?
Tak, naprawdę jest ślicznie,
kiedy zaczyna się rozwidniać.
Wiem, uwielbiam to.
Co za wspaniałe miasto.
Nie obchodzi mnie, co inni mówią.
To oszałamiające.
Lepiej wracajmy. Jestem umówiona
na lunch z Yale'em na później.
Cześć.
Nie, nie. Nie śpię.
Jezu, co ty...
Co ty wyrabiasz? Jest 7.15.
O, tak.
Serio?
Tak? W muzeum?
Tak, jest bardzo aktywna
w ruchu feministek.
To idziesz z Tracy szukać mieszkania?
Tak, powinieneś coś znaleźć.
To Isaac.
Tak, nie sądzę,
żebyś miał jakieś kłopoty.
Wiedziałem, że...
przekonasz się, jaka to cudowna kobieta,
jak tylko ją lepiej poznasz.
Ty ciągle czujesz do niej to samo?
Bo przez jakiś czas nic nie mówiłeś.
Więc... Tak.
Tak, jasne. Wiem.
Jest wspaniała, wiem. Świetna.
No... dziś idę szukać mieszkania.
Muszę znaleźć coś tańszego.
Nie mogę mieszkać tam, gdzie teraz.
To po prostu...
- Isaac jest wspaniały, prawda?
- Tak.
Mówił, że świetnie się z tobą bawił.
Serio? To dobrze, bo ja zawsze myślę,
że czuje się przy mnie nieswojo.
Och, daj spokój.
- Tak bardzo mi cię brakowało.
- Yale, to śmieszne. Masz żonę.
Posłuchaj mnie.
Zaczynam gadać jak jedna z tych bab.
Brzmi okropnie. Nie cierpię tego.
- To może ja się wyprowadzę?
- Nie! Nie chcę rujnować małżeństwa.
A poza tym, nie szukam tu żadnego
głębokiego związku. To tylko... Nie...
To szalone. Szalone.
Myślę o tobie, jak ciebie nie ma.
- To co chcesz, żebym zrobił?
- Nic. Nie wiem.
Chyba powinnam spotykać się z kimś,
kto nie jest żonaty.
- Jesteś taka piękna. Szaleję za tobą.
- Yale, proszę, przestań.
Jesteśmy w Bloomingdale's
i ktoś może nas zauważyć.
Mówiłam ci, że może będę miała
wywiad z Borgesem?
Mówiłam ci, że już się spotkaliśmy.
Chyba czuje się swobodnie przy mnie.
- Chodźmy gdzieś i pokochajmy się.
- Nie teraz, Jezus!
Ale i tak masz za godzinę zajęcia.
Twoi studenci domyślą się.
Będziesz miał ten
wielki uśmiech na twarzy.
l nie chcę iść do twego domu,
bo nie cierpię psa i telefon ciągle dzwoni.
Nie możesz mnie przytulić?
Czy twoja miłość do mnie
zawsze musi wyrażać się seksem?
A co z innymi wartościami,
jak ciepło i kontakt duchowy? Hotel, tak?
Jezu, ale daję się wykorzystywać!
O, cześć, Isaac.
- Cześć. Willie gotowy?
- Tak. Wejdź.
Zaraz schodzi.
- Jak żyjesz, Ike?
- Dobrze, a ty?
- Wspaniale.
- Tak?
Tak. Robię sporo rzeczy.
Wszystko idzie cudownie.
- Napijesz się kawy czy czegoś?
- Nie. Jak się ma Willie?
Dobrze. Zaczyna przejawiać
świetny talent do rysowania.
Po kim on to ma?
Bo ani ty nie rysujesz, ani ja.
Ja rysuję.
Tak, ale niemożliwe jest,
żebyś ty była naturalnym ojcem.
Mam nadzieję,
że 16-go weźmiesz Williego,
bo ja i Connie
chcemy jechać na Barbados.
Ciągle jeszcze chcesz pisać tę durną
książkę? Na serio o tym myślisz?
Bardzo serio o tym myślę. To szczera
książka. Nie masz się czego wstydzić.
- Przepraszam.
- Mogę z tobą chwilę pogadać?
Czegoś wciąż tu nie rozumiem.
Dokąd zmierzasz?
Nie rozumiem,
jak możesz woleć ją niż mnie.
- Nie rozumiesz?
- Nie.
Znałeś moją przeszłość!
Wiem. Mój analityk mnie ostrzegał, ale
byłaś tak śliczna, że zmieniłem analityka.
- Sądzisz, że możemy być przyjaciółmi?
- Zamierzasz opisać wszystkie szczegóły?
Opuszczę to, że próbowałeś
przejechać ją samochodem.
Co... ja próbowałem ją przejechać?
O czym ty gadasz? Było późno.
Wiesz, że nie za dobrze jeżdżę.
Padało. Było ciemno.
To dlaczego
przyczaiłeś się przed domkiem?
Szpiegowałem was, bo wiedziałem,
co się dzieje. Zakochiwałaś się.
Więc uważałeś, że musisz
ją przejechać samochodem?
Czy ja wyglądam na taką osobę?
Wiesz, jak powoli jechałem?
Nie dość powoli,
żeby nie wyrwać frontowej werandy.
Dawaj dzieciaka. Nie mogę... sprzeczać
się o to samo zawsze jak przyjdę.
- Śmiesznie wyglądasz w tej marynarce.
- Wiem.
Miałem nadzieję na coś z gabardyny.
- Tęskniłeś za mną?
- Tak. A ty za mną?
Oczywiście, że tak. Kocham cię.
Dlatego zawsze po ciebie przychodzę.
- Dlaczego nie zamówimy parówek?
- Bo to jest rosyjska herbaciarnia.
Może zjesz jakiegoś blina czy coś?
Od parówek można dostać raka.
A ponadto, widzisz te dwie kobiety?
Piękne kobiety tu przychodzą.
Nieźle by nam poszło. Nawet moglibyśmy
je poderwać, jakbyś był szybszy.
Mówię poważnie.
Zdaje mi się, że podobasz się brunetce.
Może powinnam...
Nie, zadzwonię do niego.
Halo, Yale? Przepraszam, że dzwonię.
Nie, nie, nic takiego. Po...
Pomyślałam sobie, że jest niedziela,
i może jakbyś się mógł wyrwać,
to poszlibyśmy na spacer albo...
Tak, zgadza się. Mówiłeś.
Cóż, tak tylko pomyślałam. Tak, tak.
Nie będę cię zatrzymywać. Cześć.
Halo?
O, cześć! Cześć, jak leci?
Nie, wcale nie. Właśnie siedziałem
sobie i przeglądałem czasopismo.
Nie, nie czytałem artykułu
o bezimiennych masach Chin.
Oglądałem reklamy bielizny damskiej.
Tak, nigdy nie potrafię ich ominąć.
Są bardzo erotyczne.
Chcesz iść na spacer?
Muszę gdzieś wyjść. Dostaję bzika w
zamknięciu, a Yale jest u rodziców Emily.
Taka piękna niedziela.
To są wyładowania elektryczne.
Chcesz skończyć w popielniczce?
- To był taki piękny dzień.
- Tak, cudowny.
Zdaje się, że wysadziło
wieżowiec Chryslera.
- O, nie! Pioruny mnie przerażają.
- To nie jest też mój ulubiony dźwięk.
Wiesz, że w Central Parku co roku jedna
lub dwie osoby giną podczas burzy?
To może ja pobiegnę pierwszy
i pogadamy później?
Jezu Chryste, jestem przemoczony.
To straszne!
Wyglądasz śmiesznie! Wiesz to?
Następnym razem, jak chcesz iść
z kimś na spacer, to weź kogoś innego.
Nigdy nie widziałam, żeby ktoś
tak ostro reagował na trochę wody.
To nie była woda. To był prąd.
Zamienię się w faceta, co sprzedaje
komiksy przed Bloomingdale's.
Co sądzisz?
Wyglądam strasznie? Jak wyglądam?
- Nie widzę.
- Powinieneś widzieć swoją twarz!
Właściwie to wyglądasz ładnie.
Nawet jesteś ładna.
- Naprawdę jestem zła na Yale'a.
- Czemu?
Bo miał się ze mną dzisiaj spotkać,
a potem nie mógł.
A ja miałam bilety na koncert Vivaldiego.
A on oczywiście nie mógł przyjść.
- Właśnie tak się dzieje, gdy...
- Wiem. Gdy ma się romans.
- Co za okropny sposób wyrażenia tego.
- Hej, ja tego tak nie wyraziłem.
Mój mąż, nie, mój były mąż...
miał romans, jak byliśmy małżeństwem.
- Serio?
- Tak. Przynajmniej jeden, o którym wiem.
l ja nigdy nic nie wspomniałam,
bo uważałam, że byłam jakoś wadliwa.
Że byłam zła w łóżku, za mało mądra
czy fizycznie nieatrakcyjna.
- Ale w sumie to on był tylko gnidą.
- Tak, wiem. Intelektualną gnidą.
Och, Boże, był wspaniały.
Strasznie za nim szalałam.
Naprawdę seksualnie mnie wyzwolił.
Wszystkiego mnie nauczył.
Kobiety uważały go
za nie do powstrzymania.
Zobacz. Saturn.
Saturn to szósta planeta od słońca.
Ilu satelit Saturna znasz nazwy?
Mamy Mimas, Tytan, Dione.
Hyperion, oczywiście...
Nie znam żadnej i na szczęście
nigdy nie pojawiły się w rozmowie.
Fakty.
Mam milion faktów w paluszkach.
Nic nie znaczą, bo tego, co naprawdę
warto wiedzieć, nie rozumiemy mózgiem.
Wszystko, co wartościowe,
wchodzi przez inną dziurkę...
wybacz proszę obrzydliwe porównanie.
Wcale się nie zgadzam.
Gdzie byśmy byli bez racjonalnej myśli?
Ty... za bardzo polegasz
na swoim mózgu.
Mózg to najbardziej przeceniany organ.
Wiem. Pewnie myślisz,
że jestem zbyt mózgowa.
Cóż, jesteś, wiesz,
troszkę za błyskotliwa.
Co to za różnica, co ja o tobie myślę?
Bóg jeden wie, co ty o mnie myślisz.
Jesteś w porządku. Żartujesz sobie?
Masz tendencję do niejakiej wrogości,
ale to właśnie mnie pociąga.
Tak? Cieszę się.
Więc uważasz, że nie mam uczuć?
Czy tak?
Hej, jakaś ty wrażliwa, Jezu!
Nie powiedziałem tego!
Uważam, że...
uważam, że jesteś wspaniała.
Serio, wiesz. Ja...
Brak ci pewności siebie...
Uważam, że jesteś cudowna, serio.
Jak myślisz?
Pewnie już przestało padać.
Chcesz coś przekąsić albo coś?
Muszę się z kimś spotkać wieczorem.
Nie wiem, czy to najlepszy pomysł.
Dobrze, cóż...
To może w przyszłym tygodniu?
Zadzwonię do ciebie,
jak masz wolną chwilę?
Nie... nie będę miał wolnej chwili, bo...
nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
Pracuję *** tą książką i, no wiesz,
pochłania to sporo mojej energii.
Dobrze. Dobrze.
Twoi rodzice byli w dobrym nastroju.
Mało brakowało, a bym się dobrze bawił.
- Do kogo dzwoniłeś po obiedzie?
- Och... David Cohen.
Chce, żebym zrecenzował
nową książkę o Virginii Woolf.
Napisał jeszcze jedną, uwierzysz w to?
- Wszystko w porządku?
- Tak, w porządku. A co?
- Wydajesz się poddenerwowany.
- Nie, nie jestem. Czuję się dobrze.
- A jak ty się czujesz?
- W porządku.
- Wydawałaś się dziwna przy obiedzie.
- Po prostu jeszcze myślałam o dzieciach.
Och, daj spokój.
Słuchaj, powiedziałem Cohenowi,
że wpadnę i wezmę książkę. Dobrze?
Jasne.
Nie jest za bardzo przepełnione.
Nie, nieźle jak na niedzielę.
Myślałem, że będzie zapchane.
Fajnie, że mogłaś się dziś wyrwać,
bo... bardzo chciałem cię zobaczyć.
Lubię te twoje niekontrolowane żądze.
Tak, wiem, to moja najlepsza cecha.
Mój chłopięcy zapał.
To moja... Wyglądasz ślicznie.
Mam okazję jechać do Londynu
studiować na Akademii
Muzyki i Sztuki Dramatycznej.
- Serio? Kiedy się dowiedziałaś?
- Ostatnio. Przyszedł list.
Cóż, to wspaniale. Cudownie.
Ale nie chcę jechać bez ciebie.
Hej, ja nie mogę jechać
do Londynu na studia.
Szczególnie Szekspira.
Wiesz, nie do twarzy mi w trykotach.
- Mówię poważnie.
- Oczywiście, że powinnaś jechać.
To będzie dla ciebie wspaniały okres.
To świetne miasto, a ty jesteś cudowną
aktorką i to kapitalne miejsce na studia.
Będziesz atrakcją miasta.
Cudownie minie ci czas, serio.
- Nie powinnaś tego przegapić...
- To co się stanie z nami?
No cóż, zawsze zostaje nam Paryż.
Żartuję.
Co to za pytanie?
Nie możesz o tym teraz myśleć.
Nie traktujesz mnie poważnie
tylko dlatego, że mam 17 lat.
Tak, dokładnie, bo masz 17 lat.
Przecież to śmieszne.
Teraz masz 17 lat.
Jak będziesz miała 36, ja będę miał...
63.
63, właśnie. Dziękuję.
Wiesz, to absurd. Będziesz
u szczytu swoich sił seksualnych.
Oczywiście ja pewnie też, ale...
wiesz, ja zawsze byłem opóźniony.
- Kto zamawiał ciastko?
- Ja.
W takim razie dla pani anchois,
kiełbasa, pieczarki, papryka.
Zapomniał o kokosie.
To co chcesz robić wieczorem? Możemy
iść do kina, zabiorę cię na dyskotekę...
- Co tylko chcę?
- Absolutnie wszystko.
Dobrze, wiem, co możemy robić.
- Zmień ten nieprzyzwoity wyraz twarzy.
- Zamknij się. Nie jest nieprzyzwoity.
To takie sentymentalne. Nie mogę w to
uwierzyć. To właśnie chciałaś robić?
To wcale nie sentymentalne.
Uważam, że to świetne!
Świetne, ale takie rzeczy robiłem,
jak byłem młody, wiesz.
Ja nigdy tego nie robiłam
i uważam, że to świetne.
Na mojej studniówce przejechałem
wokół tego parku pięć, sześć razy.
Gdybym był z dziewczyną,
to byłoby to niesamowite wspomnienie.
Przestań temu zaprzeczać.
Wiesz, że za mną szalejesz.
Wiem. Jesteś...
Jesteś odpowiedzią Boga dla Hioba.
Zakończyłabyś wszystkie
kłótnie między nimi.
On by powiedział: "Robię straszne
rzeczy, ale robię też coś takiego".
A Hiob powiedziałby: "Dobra, wygrałeś".
To jest szalone. Nie mogę już dłużej
tego robić. Co za gówno!
Jesteś żonaty i miałam się z tobą
spotkać w ten weekend,
więc siedziałam, jakbym nic nie miała
do roboty i zadzwoniłam do Isaaca.
Poszliśmy na spacer.
- Na szczęście nie był zajęty.
- Wiem. Przepraszam.
Och, to nie twoja wina.
Do cholery. To sytuacja bez wyjścia.
Chodzi o to, że jestem ładna,
mądra i należy mi się coś lepszego!
Wiem.
- A co, jakbym coś zadziałał?
- Nie!
Nie rujnuję rodzin.
Nie wiem, jak się w to wplątałam.
Chyba poznaliśmy się w złym momencie.
Zdarza się. Halo?
O, cześć. Cześć, Harvey. Co słychać?
Co?
No to przynieś to w czwartek
i wtedy to przeczytam, dobrze?
Tak, tak. Dobra.
Jasne, pogadamy później. Cześć.
- Co chcesz, żebym zrobił?
- Waffles. Nic. To po prostu...
Waffles! Przestań! To nas donikąd
nie prowadzi. Przepraszam.
Słuchaj, wiem, że to straszne.
Siedzę w Sneedon's Landing
z Emily i jej rodzicami...
i kocham ją!
A myślę cały czas o tobie.
Nie chcę... Chryste.
Nie chcę tego słuchać.
Jestem z Filadelfii.
W mojej rodzinie nie było romansów.
Moi rodzice byli małżeństwem
przez 43 lata. l nikt nie zdradzał. Halo?
Donny. Cześć! To mój analityk.
Halo...
Nie...
Sądzę, że to niemożliwe...
Dobrze, może w środku tygodnia.
Dobra, w porządku.
Oddzwonię do ciebie. Dobra, cześć.
Jezus Maria. Waffles!
Proszę, przestań. To naprawdę
zły okres... Waffles!...dla mnie.
Muszę to wszystko przemyśleć.
- Nie powinienem był tu przychodzić.
- Cóż, nie, chyba nie.
Tylko tego posłuchaj! Jak ja mam...?
Co to za dźwięk? Słyszysz to?
Posłuchaj. Skąd on dobiega?
Tak jakby ktoś grał na trąbce.
Albo ktoś piłował... Na przykład facet
piłujący trąbkę na pół. Prawda?
- Powygłupiajmy się!
- Słyszysz to?
Dzięki temu przestaniesz o tym myśleć.
Ile razy w ciągu nocy...? Ile razy możesz
się kochać w ciągu jednego wieczora?
- Cóż, wiele.
- To widać. Wiele. To jest...
Wiele to moja ulubiona liczba.
Serio? Możesz?
Zróbmy to w jakiś dziwny sposób,
w jaki zawsze chciałeś to zrobić,
ale nikt tego nie chciał z tobą zrobić.
Jestem zszokowany. Co to za propozycje
od dzieciaka w takim wieku?
Założę swój sprzęt do nurkowania
i zaraz ci pokażę...
- Traktuj mnie poważnie!
- Traktuję cię poważnie, ale...
Posłuchaj tego. Czy ja oszalałem?
Jakieś dudnienie. Posłuchaj tego choler...
Skąd to do cholery dobiega?
- To pewnie tylko winda.
- Nie. Słychać od ścian.
Chodź...
Możemy wynająć pokój w hotelu?
- Jesteś szalony!
- Ja nie mogę tu spać. Nie mogę.
Gdzie aspiryna? Co zrobiłaś...
Mogę ci pomóc urządzić to mieszkanko,
jak mi dasz szansę.
Nie, i nie chcę, żebyś tu mieszkała.
Dziś jest specjalna okazja.
To moja pierwsza noc w mieszkaniu...
Chciałem ochrzcić to miejsce,
a bałem się sam spać.
Hej, a co to jest?
Brązowa woda!
- Rury są zardzewiałe.
- Co to jest, Tracy?
- Rury są zardzewiałe.
- Spójrz na to. Brązowa woda.
Płacę 700 dolarów miesięcznie.
Mam szczury z bongo i żabę.
I jeszcze brązową wodę.
- Zobacz. To okropne.
- Co się z nami stanie?
Posłuchaj, ciągle mnie ignorujesz.
Co się z nami stanie?
Co masz na myśli?
Dobrze się ze mną bawisz?
- Czy nie jestem kupą śmiechu i radości?
- Tak.
No i tyle, i dobrze się bawimy.
Potem pojedziesz do Londynu,
dokładnie jak rozmawialiśmy.
Wykorzystasz taką szansę
i będziesz tam studiowała aktorstwo.
l będziesz mnie czule wspominać.
To bardzo miłe.
Wiesz, że musimy
się przestać widywać?
O, jasne. Tak, tak.
Rozumiem. Mogłam odgadnąć
po twoim głosie przez telefon.
Bardzo autorytatywny.
Jak papież albo komputer w 2001 roku.
To nie w porządku wobec ciebie
i sam nie wiem, co ja wyprawiam.
- Jasne.
- Znaczy... Daj spokój, nie złość się.
Sama o tym zaczęłaś.
Nie jesteś zadowolona z tego, jak jest.
Nie jestem zła.
Wiedziałam, że to się skończy,
ale teraz to się stało i smutno mi, jasne?
Słuchaj, nie chcesz się angażować.
A ja nie chcę rozbijać swego małżeństwa
i potem dowiedzieć się, że...
do siebie nie pasujemy.
Muszę zacząć myśleć o Emily.
Bardzo jasno wyraziłeś swój pogląd.
Cieszę się, że jedno z nas
miało odwagę to skończyć.
- Dasz sobie radę?
- Tak...
Oczywiście, że tak.
A co myślisz, że zrobię? Powieszę się?
Jestem piękną kobietą.
Jestem młoda, bardzo inteligentna.
Wszystko idzie po mojej myśli.
Chodzi o to...
Chodzi o to, że... nie wiem,
mam przejebane. Jestem... cholera!
Zresztą co ja robię w takim związku?
Mój telefon nie przestaje dzwonić.
Mogłabym iść do łóżka z całym
wydziałem Instytutu, jakbym chciała.
Nie wiem. Marnuję się z żonatym facetem,
więc już sama nie wiem.
Słuchaj, lepiej już pójdę.
Chcę, żebyś to wziął.
- Kupiłam bilety na Rampala na dziś.
- Mary. To dla mnie też jest ciężkie.
Proszę! Weź je, idź ze swoją żoną.
Mary, uwielbiasz Rampala.
Zadzwoń do kogoś. Weź Isaaca.
Odpierdol się, Yale!
Wiem, że pomyślisz, że woda jest
trochę zbyt brązowa, ale można ją pić.
Nie przejmuj się tym.
- Przepraszam, że ci przeszkodziłam.
- Nie ma sprawy.
- Tylko... Boże, jaka brązowa, co?
- Tak, ale można się przyzwyczaić.
Nie wiedziałam, do kogo zadzwonić.
Uważam, że nie powinnaś brać ***.
Powoduje raka.
- Nie. Pół ***?
- Tak, raka brzucha, tak sądzę.
Kiedy to odkryto?
To moja teoria, ale uważam, że jest
prawidłowa. Mam gdzieś chusteczki.
- Chyba zasługuję na to wszystko.
- Daj spokój.
To prawda. Szczera prawda. Wiedziałam,
że nie ma mowy, żeby to się udało.
Tak, wybierasz sobie żonatego faceta,
a jak sprawa pada, to potwierdza tylko
twoje najgorsze przeczucia.
Jakie najgorsze przeczucia?
No, wiesz. O facetach i małżeństwie,
że nic się nie sprawdza.
Błagam, nie analizuj mnie.
Płacę za to lekarzowi.
Hej. Nazywasz tego faceta,
z którym gadasz, lekarzem?
Niczego nie podejrzewasz, jak dzwoni
do ciebie o 3 rano i płacze do słuchawki?
Jest niekonwencjonalny.
To wysoko kwalifikowany doktor.
Świetną robotę odwalił na tobie.
Twoje poczucie własnej wartości
jest tylko ciut poniżej kafkowskiego.
Co to za hałas?
Niesamowite, co? U góry mieszka
jakiś facet. Nie mam pojęcia, co to jest.
Tak jakby tam dusił papugę czy co.
Nie cierpię tego.
- Jak możesz to wytrzymywać? Okropne.
- Miałem wspaniałe mieszkanie, ale...
- Chcesz iść na spacer? Jest ciszej na
zewnątrz. - Nie, chyba pójdę do domu.
Nie, no co ty.
Manipulował mną! O to tu chodzi.
Dlaczego niechętnie go krytykuję?
Uspokój się. Yale nie zrobiłby tego.
On nie jest takim facetem.
Nie broń go.
Wy faceci zawsze siebie bronicie.
Yale ma swoje kłopoty, jak i my wszyscy.
Zaczynam gadać jak rabin Blitzstein.
Dzięki, że pozwoliłeś mi przyjść.
To bardzo miłe z twojej strony.
Tracy i ja wychodzimy dzisiaj razem.
Może chcesz się przyłączyć?
O, nie, dam sobie radę. Dam radę.
- Na pewno?
- Na pewno.
- To niezły kawałek ręcznika
papierowego. - Och, Boże!
Do widzenia. Dzięki.
Ale chodzi mi o to, że taksówkarz
nie zarabia wystarczająco...
Patrz... spójrz na perukę tego faceta.
Niewiarygodne.
Ale komiczne. Patrz...
dwa centymetry gazy. Wszystko widać.
Nie wiem, dlaczego jego najbliżsi
nic mu nie powiedzą.
Tak jakby peruka mu na łeb spadła
z parapetu, jak gdzieś przechodził.
Ale spójrz na jego żonę. Wygląda
jakby miała operację twarzy 8000 razy.
Wiem. Tak plastikowa. Strasznie napięta.
Nienawidzę tego.
Po prostu tego nienawidzę...
Dlaczego nie mogą starzeć się naturalnie,
zamiast nakładać te śmieci?
Wiem. Stare twarze są... są ładne.
Tak. Świetne.
Hej, ostrożnie. Chyba wylałem
na łóżko sos z czarnej fasolki.
Zobacz. Świetnie.
Wieczorem jest film z W.C. Fieldsem.
Wspaniale. Musimy go oglądać.
Och!
Stary, nareszcie dobrze się czuję.
W końcu mam uporządkowane życie.
Tak?
Musiałem to przerwać w końcu.
Nie jestem typem do romansów.
- Czy słyszałeś coś od Mary, spotkałeś ją?
- Nie. Kompletnie zerwaliśmy. Tak łatwiej.
Ona jest wspaniała. Zasługuje na więcej
niż romans z żonatym facetem.
Tak, jest pokręcona, ale świetna.
Taka jakie lubisz.
Powinieneś do niej zadzwonić.
- Ja... powinienem do niej zadzwonić?
- Tak.
- Po co miałbym do niej dzwonić?
- Bo ona cię lubi.
Sama mi to powiedziała.
- Szalony jesteś.
- Nie. Powiedziała, że jej się podobasz.
- Powiedziała, że jej się podobam?
- Tak.
- Kiedy to było?
- Jak pierwszy raz cię zobaczyła.
- Nie wiedziałem. Nie mogę.
- Oj, przepraszam...
Zawsze myślę o was obojgu.
Nie mógłbym.
To skończone. Chyba że na poważnie
myślisz o Tracy. Myślisz?
- Nie. Tracy jest za młoda.
- No to zadzwoń do niej.
Słuchaj, ona jest nieszczęśliwa.
Chodzi o to, że ona czegoś chce w życiu.
- Sądzę, że byłoby wam razem dobrze.
- Miałbym na nią dobry wpływ.
Myślę, że pod wpływem osobistych fal
mógłbym uporządkować jej życie.
Tak właśnie mówiłeś o Jill, i ona przeszła
z biseksualności na homoseksualność.
Zgoda, ale ja starałem się
jak mogłem przez pewien czas.
- Powinieneś do niej zadzwonić.
- Na serio. Co ona o mnie mówiła?
Mówiła, że bardzo jej się podobasz.
Uważa, że jesteś mądry.
- Uważa, że jesteś...
- Kontynuuj. Nie przestawaj.
-..atrakcyjny.
- Serio? Bez żartów.
Dla mnie świetny film to ten
z W.C. Fieldsem. Takie coś lubię.
Albo Towarzysze broni. Za każdym razem
oglądam go w telewizji. Jak wiem, że leci.
To co ty tu masz do jedzenia?
Jezu, co to jest?
To chyba kanapka z wołowiną z 1951.
- Spójrz na to...
- Tak, wiem.
- Nie mam czasu na gotowanie.
- Wołowina nie powinna być niebieska.
To naprawdę straszne.
- Hej.
- Co?
Chodź tu.
Co ty wyprawiasz?
Co ja wyprawiam? Musisz pytać?
Pocałowałem cię prosto w usta.
Nie... nie mogę nijak uporządkować
sobie życia. Po prostu...
- Chciałem to zrobić od dawna.
- Tak, wiem.
Tak? Bo... myślałem, że to ukrywam.
Próbowałem być opanowany i obojętny.
Myślałam, że chciałeś
mnie pocałować w planetarium.
- Chciałem.
- Tak myślałam.
Ale wtedy spotykałaś się z Yale'em,
a ja za nic w świecie nie wtrąciłbym się...
Chciałaś, żebym cię pocałował?
Nie wiem, czego chciałam.
Byłam tego dnia tak wściekła na Yale'a.
Ale byłaś taka seksowna.
Byłaś cała przemoczona od deszczu,
a ja miałem dziki impuls, żeby
rzucić cię na powierzchnię księżyca...
i popełnić międzygwiezdne
zboczenie z tobą.
Nie mogę przejść z jednego związku do
następnego. To bez sensu. Nie mogę tak.
A co... Ciągle jeszcze myślisz o Yale'u?
Czy o to chodzi?
Mam za wiele problemów.
Nie jestem osobą, z którą się warto
angażować. Oznaczam kłopoty.
- Kochanie, kłopoty to moje drugie imię.
- Co chcesz powiedzieć?
Właściwie moje drugie imię to Mortimer.
Żar... Żartuję.
Mój problem to zachwyt i jednoczesne
obrzydzenie męskim organem.
A to nie ułatwia
związków z mężczyznami.
A co z twoimi związkami z kobietami?
Nigdy właściwie nie opowiadałeś mi
o swojej pierwszej żonie.
Moja pierwsza żona
była przedszkolanką, wiesz.
Wplątała się w narkotyki
i przeniosła się do San Francisco.
Zapisała się na EST,
wstąpiła do moonitów.
Teraz jest
z Agencją Williama Morrisa.
Podoba ci się to?
To... sądzę, że to ma w sobie taką
cudowną inność, rozumiesz.
- Wspaniale negatywny potencjał.
- Tak, dobra.
Taką cudowną energię, nie sądzisz?
Wino było wyśmienite, prawda?
Całą twarz mi zaczerwieniło i rozgrzało.
Tak. Wyglądasz tak cudownie,
że ledwo co mogę obserwować licznik.
Już jest 14 dolców!
Wiem, ale to była cudowna restauracja.
Nie podobała ci się?
Tak, uwielbiam owoce morza.
I jestem pijany. Nie wiem, czy to widać.
Hej, wiesz, to jedyny raz w życiu,
kiedy piłem Chianti z Warszawy.
- Daj mi buziaka.
- Masz.
O czym myślisz?
Myślę, że coś ze mną musi być nie tak,
bo nigdy nie byłem w związku,
który trwał dłużej niż ten
między Hitlerem i Evą Braun.
Chyba ciągle jesteś pijany!
Jest cudowna... Jest...
Nie gram na harmonijce, ale to
niesamowita... harmonijka, właśnie tak.
No wiesz, wspominałeś, że chcesz się
nauczyć. Próbuję ci w tym pomóc.
Tracy, marnujesz ogrom
prawdziwego uczucia
dla niewłaściwej osoby.
Nie jest niewłaściwa dla mnie.
Posłuchaj, nie... nie sądzę,
że powinniśmy się dłużej spotykać.
Czemu nie?
Bo myślę, że masz na moim punkcie
za dużego bzika, wiesz?
"Masz bzika".
Zaczynam gadać jak ty.
Nie mam żadnego bzika.
Jestem w tobie zakochana.
Nie możesz się we mnie zakochać.
Już o tym mówiliśmy.
Jesteś młoda. Nie wiesz, co znaczy
miłość. Ja sam nie wiem, co to znaczy.
Nikt nie ma pojęcia, co się dzieje.
Śmiejemy się razem.
Zależy mi na tobie.
Twoje zmartwienia są moimi.
Mamy wspaniały seks.
Ty... Ale ty masz dopiero 17 lat.
Do czasu, jak będziesz miała 21,
będziesz miała tuzin związków...
uwierz mi,
o wiele bardziej ognistych od tego.
To co, nie kochasz mnie?
Prawda jest taka,
że kocham kogoś innego.
Tak?
Hej, daj spokój... My...
To miał być tylko przelotny romans.
Wiesz to.
Poznałeś kogoś?
Nie patrz tak na mnie
tymi dużymi oczami.
Wyglądasz jak jedno z tych bosych dzieci
z Boliwii, które proszą o adopcję.
Spotykasz się z kimś?
Nie. Tak. Kimś starszym.
Znaczy, wiesz... wiesz...
Nie takim starym jak ja,
ale w tej samej sytuacji co ja.
Jezu, już nie jest mi tak dobrze.
To nie w porządku. Nie powinnaś się...
Powinnaś rozszerzyć swoje życie.
Sama wiesz, że musisz.
Mówisz to tak,
jakby to było dla mojego dobra,
a tak naprawdę to ty chcesz zerwać.
Hej, nie bądź taka dorosła, co?
Znaczy, nie bądź taka mądra.
Mam 42 lata. Wypadają mi włosy.
Zaczynam tracić słuch w prawym uchu.
Czy tego chcesz?
Nie mogę uwierzyć, że poznałeś kogoś,
kogo lubisz bardziej ode mnie.
Dlaczego mam się czuć winny
z tego powodu?
Zawsze cię zachęcałem, żebyś spotykała
się z chłopakami w twoim wieku.
Jak chłopaki z twojej klasy,
Billy, Biff i Scooter.
l ten mały Tommy czy Terry.
Hej, przestań, nie płacz.
Nie płacz.
Daj spokój, nie płacz.
Tracy... Tracy, nie...
Daj spokój. Nie płacz, Tracy.
- Tracy...
- Zostaw mnie w spokoju.
Tracy, daj spokój...
Zostaw mnie.
- To było cudowne.
- Jasne.
- Uwielbiam wycieczki na wieś.
- To bardzo odprężające.
Komary wyssały całą krew
z mojej lewej nogi. Poza tym...
- Czy to nie poprawia ci nastroju?
- Tak, byłaś jak dynamit...
chociaż przez około dwie sekundy
czułem, że udajesz.
- Troszeczkę.
- Nie.
Tak. Kiedy wbiłaś mi
paznokcie w kark, byłaś trochę...
Cóż, chyba jestem
przy tobie trochę spięta...
- Ciągle jeszcze?
- No... tak.
- To śmieszne.
- Bo chcę, żeby wszystko się udało.
Uda się. Zostaw wszystko mnie. Ja
dopilnuję, żeby wszystko było jak trzeba.
Serio, obiecujesz?
Bo cię lubię.
Dobrze mi przy tobie.
Nie dziwię ci się.
Tak... Yale był fajny,
był naprawdę bardzo fajny, ale był żonaty.
I Jeremiasz, mój były mąż.
Był jak taki przeciążony seksualnie,
cudowny rodzaj zwierza.
- Hej, a ja co jestem? Babunia Moses?
- Wcale nie. Nie, nie.
- Jesteś zupełnie inny.
- Tak?
Tak. Jesteś kimś,
z kim mogłabym mieć dzieci.
- Naprawdę?
- Tak.
Wyłącz światła. No już. Wyłącz je.
Zaimprowizujemy.
Nie spotykamy się już wcale.
Bo pracuję *** książką.
Jestem zatopiony.
- Przez tę dziewczynę. To poważne, co?
- Poważne, no wiesz.
Kiedy ją poznamy? Jestem pewna,
że Yale chciałby ją poznać.
Powinniśmy się kiedyś spotkać.
Nie rozumiem. Po co mu samochód?
Nagła żądza.
Po prostu go chce.
Co...? Czy nic nie mogę zrobić,
żeby cię od tego odciągnąć?
Szaleństwo. Powinni zabronić
wjazd samochodom na Manhattan.
To pokręcone.
Słuchaj, Emily chce wiedzieć,
czemu nigdy nie przyprowadzam Mary.
Dlaczego nie przyprowadzisz Mary?
Już z nią rozmawiałem.
To dla niej nie problem.
- No to czemu nie?
- No wiesz...
Hej, nie kupuj tego. Nienawidzę
samochodów. Pieprzą środowisko.
- To jest dzieło sztuki.
- Jasne.
- Cześć.
- Cześć.
- To jest Emily.
- Witaj. Miło cię poznać.
- To jest Yale.
- Cześć, Yale.
To co, idziemy?
- Tak, idziemy.
- Dobra.
Spójrz na to.
Ten budynek już prawie rozebrali.
Czy nie mogą takich rzeczy
ogłosić zabytkami?
Tak, kiedyś próbowałem
powstrzymać rozbiórkę.
Zebrałem ludzi, żeby się położyli przed
budynkiem i gliniarz stanął mi na rękę.
Miasto bardzo się zmienia.
Potrzebuję coś do chodzenia w domu,
w czym nie wyglądam za meksykańsko.
To...
- Mary?
- O, mój Boże. Jeremiasz. Och...
Cześć.
- To mój przyjaciel Isaac Davis.
- Cześć. Miło mi.
- Boże, to niesamowite.
- Niebywałe.
Jestem w mieście na parę dni.
Jest sympozjum o semantyce.
- Cóż...
- Wspaniale wyglądasz. Ja...
- A ty... Jaki jesteś szczupły. Schudłeś.
- Wiesz, mam maszynę do ćwiczeń.
Wspaniale wyglądasz.
Naprawdę świetnie.
Boże. Jestem trochę spóźniony,
ale miło było cię spotkać.
- Ciebie też.
- Czytałem twój artykuł...
...na temat Brechta.
- O cholera! Wiem.
Zawsze miałam hopla
na punkcie germańskiego teatru.
- No, cóż.
- Boże.
- Dobra, tak... To do zobaczenia.
- Do widzenia, Jeremiaszu.
Do widzenia.
Boże, co za niespodzianka.
Nie mogę uwierzyć. Mój były mąż.
l naprawdę wygląda o wiele szczuplej.
Wygląda świetnie.
Udało ci się mnie nabrać. Byłem
zaskoczony, bo nie tego oczekiwałem.
- Czego oczekiwałeś?
- Nie wiem. Zawsze mi mówiłaś...
Mówiłaś, że to kobieciarz,
że wyzwolił cię seksualnie.
- No i co z tego?
- A teraz taki karzełek, no wiesz...
Jest zupełnie nie do powstrzymania.
Serio?
To... to zadziwiające,
jakie to wszystko subiektywne.
Nie wiem, co ty...
- Nieźle ci idzie pisanie.
- Tak, to pestka.
Ciągle recenzujesz Tołstoja?
Nie, tamto skończyłam dwa dni temu.
Teraz robię przeróbkę na powieść.
Co... czemu marnujesz czas na przeróbki?
Czemu? Bo to łatwe i dobrze płatne.
Kolejne współczesne, amerykańskie
zjawisko, kompletnie kretyńskie.
Przerabianie filmów na powieści.
Za dobra jesteś na takie rzeczy.
Powinnaś robić co innego.
- Jak na przykład co?
- Fikcja. Widziałem twoją fikcję. Cudowna.
Halo?
Mary, cześć. Tu Yale.
Miałem nadzieję, że odbierzesz.
Posłuchaj, możemy iść na kawę?
Czemu? Co się stało?
Cóż, no wiesz, brak mi ciebie.
Pomyślałem, że moglibyśmy pogadać.
Nie, nie sądzę, że to możliwe.
Nie sądzę, żeby to było w ogóle możliwe.
Przykro mi. Muszę...
Nie... przepraszam. Muszę kończyć.
- Kto to był?
- Co?
Kto przed chwilą dzwonił?
- Lekcje tańca.
- To były lekcje tańca?!
Tak. Czy chcemy darmowe lekcje tańca?
Jasne. Dają ci jedną lekcję za darmo,
a potem naciągają cię na 50.000 dolców.
W Viking spodobała się moja książka.
Pierwsze cztery rozdziały...
i no wiesz,
byli bardzo pochlebni.
Yale je czytał i uważał,
że można wiązać nadzieję.
Ale Yale to rodzina,
więc to jasne, że będzie zachęcał.
A Viking wyłoży pieniądze.
Może to zainspiruje Yale'a, żeby skończył
swoją książkę. Już od dawna o niej gada.
Mary czytała ją i śmiała się na głos.
Szanuję jej ocenę.
- Choć ona pracuje *** tym artykułem...
- Cześć!
Hej, gdzie byłeś?
Miałeś być w domu godzinę temu.
- Kupiłem samochód.
- O, nie. Serio?
Wiem, że to ekstrawagancja,
ale musiałem go mieć.
- Ten co widzieliśmy?
- Tak.
Słyszałeś, że w Viking podobały się
pierwsze rozdziały książki lke,a?
- Świetnie!
- Byli bardzo schlebiający.
W przyszłym tygodniu odbieram
samochód i pojedziemy to uczcić.
- Dobra.
- Naszym nowym samochodem.
MAŁŻEŃSTWO, ROZWÓD I OSOBOWOŚĆ
Jezus, posłuchajcie tego.
"Uprawianie miłości z tą głębszą,
władczą kobietą...
spowodowało, że zdałam sobie sprawę,
jakim pustym przeżyciem,
jaką dziwną szaradą
był seks z moim mężem".
Błagam.
To przyprawia o mdłości.
To prawda?
Kochałeś się z Jill i inną kobietą?
Ona to opisała?
Chryste! Ona tego chciała. Chyba.
Nie chciałem być złym kochankiem.
- Dobrze się bawiłeś?
- Nie, raczej nie.
Słyszeliście o tym,
jak próbował przejechać jej kochankę?
- O, tak.
- Po czyjej jesteś stronie?
Nie próbowałem jej przejechać.
Padało. Samochód mi wyrwał.
Jezu, teraz wszyscy w mieście
będą znali wszystkie szczegóły.
Wszyscy... Wszyscy moi znajomi i...
Słuchajcie: "Miał napady wściekłości,
żydowskiej, liberalnej paranoi,
męskiego szowinizmu,
zadufanej mizantropii
i nihilistycznych nastrojów rozpaczy".
"Ciągle narzekał na życie,
ale nie szukał rozwiązań".
"Pragnął być artystą,
ale unikał niezbędnych poświęceń".
"W najbardziej osobistych chwilach
mówił o strachu przed śmiercią,
którą wznosił do tragicznych wyżyn,
gdy w sumie to był zwykły narcyzm".
- Przyszedłem, żeby cię udusić.
- Napisałam tylko prawdę.
Przedstawiasz mnie jak
Lee Harvey Oswalda!
To szczere sprawozdanie.
- Że jestem narcystyczny?
- Masz obsesję na swoim punkcie.
- Mizantropiczny i zadufany?
- Napisałam też dobre rzeczy o tobie.
Na przykład? Co?
Że płaczesz,
jak oglądasz Przeminęło z wiatrem.
Z czego się śmiejesz?
- Pozwalasz jej pisać takie bzdury?
- Czekaj. To jest między wami.
Czy ty poważnie myślisz,
że próbowałem cię przejechać?
Po prostu zdarzyło ci się nacisnąć na gaz,
jak byłam przed samochodem?
- Zrobiłem to specjalnie?
- A co Freud by powiedział?
Że naprawdę chciałem ją przejechać.
Właśnie dlatego był geniuszem.
Słuchajcie, idę na górę.
Mam dużo pracy.
Nie zapomnij,
że Willie jest na lekcji baletu.
Słuchaj, lepiej żebym cię ostrzegła.
Miałam parę propozycji
na sprzedaż tej książki na film.
Jest ktoś?
Tak? Mam ci coś niewiarygodnego
do powiedzenia. Zupełnie niesamowite.
Wszystko w porządku?
- O, tak.
- Tak?
Wezmę tylko szklankę brązowej wody,
bo umieram z pragnienia.
- Isaac, chcę z tobą pierwsza pogadać.
- Więc poszedłem dziś do Jill,
bo naprawdę jestem zły o te bzdety,
które napisała w książce. l...
Isaac, zanim się wkurzysz,
chcę ci coś powiedzieć.
- Co się stało? Jesteś blada.
- Cóż...
Co się stało?
Hej, co... Coś nie tak?
Co jest?
Chyba ciągle jeszcze kocham Yale'a.
Co?
Żar... Żartujesz sobie...?
- Kochasz go?
- Tak.
Kiedy to się stało? Co...
Kochasz go, czy sądzisz, że go kochasz?
Znów zaczęłam się z nim spotykać.
Kiedy? Od kiedy?
Dopiero od dzisiaj.
Właśnie dlatego chcę, żebyś wiedział.
Jezus, ja... jestem zszokowany.
Zszokowany. Zaskoczony.
Chyba zawsze go kochałam.
Co on o tym sądzi?
No cóż...
Chce się wyprowadzić z domu,
żebyśmy mogli razem mieszkać.
Jestem oszołomiony.
Znajduję się w stanie...
Niech mnie ktoś okryje kocem. Wiesz...
Zadzwonił do mnie parę razy
w stanie głębokiego załamania...
i on mnie ciągle kocha.
To się układa jak sztuka Noela Cowarda.
Niech ktoś idzie i naleje martini.
Nie winię cię o to,
że jesteś na mnie wściekły.
Jestem zbyt oszołomiony,
żeby być wściekły.
Ja się nie wściekam.
Mam tendencję do skrytości.
Nie potrafię wyrazić złości.
To jeden z moich problemów.
W zamian hoduję wrzód.
Od samego początku mówiłam ci,
że ja to tylko kłopoty,
od kiedy tylko zaczęliśmy się spotykać.
A co na to twój analityk?
Donny jest w stanie śpiączki.
Miał okropny wypadek z kwasem.
Och, to cu... To cudownie.
No wiesz...
- Sądzę, że popełniasz tu duży błąd.
- Czemu?
Czemu? Bo ty... Czemu?
Bo wolisz Yale'a ode mnie.
Wiem, że to brzmi egoistycznie,
ale, no wiesz...
Ten facet jest żonaty od 1 2 lat.
Jak sądzisz, co się stanie?
Odejdzie od niej na miesiąc i oszaleje.
A jak się z tobą zwiąże, gdy tylko
poczujesz się bezpieczna, to go rzucisz.
Wiem to. Daję temu wszystkiemu...
cztery tygodnie.
Nie mogę planować
tak daleko w przyszłość.
- Na cztery tygodnie naprzód?!
- Nie!
A co to za planowanie?
Wiesz, jak zaczynaliśmy się spotykać,
wiedziałem, że jesteś szalona.
Zawsze myślisz,
że uda ci się zmienić drugą osobę, ale...
Isaac, przepraszam.
Naprawdę. Bardzo mi przykro.
No cóż...
Przykro... Dokąd idziesz?
Muszę się przewietrzyć.
Co ty tu robisz?
Rozmawiałem z Mary.
Miałeś zamiar mi powiedzieć?
- Miałem, ale... prowadzę lekcję.
- Gdzie możemy pogadać?
- Jak minąłeś stróża?
- Przeszedłem obok niego.
i uciekniesz ze... zwycięzczynią...
Nagrody Dojrzałości Emocjonalnej
imienia Zeldy Fitzgerald?
Słuchaj, ja ją kocham.
- Co z ciebie za szalony przyjaciel?
- Dobry przyjaciel. Poznałem was ze sobą.
- Czemu? Po co to było?
- Bo myślałem, że ją lubisz!
- Bo tak! Teraz obaj ją lubimy!
- Tak, ale ja ją pierwszy lubiłem.
"Ja ją pierwszy lubiłem".
Co ty, masz sześć lat? Jezu!
Słuchaj, czy zachęcałbym cię do
spotkania z nią, gdybym ją wciąż lubił?
To co, najpierw lubisz,
potem nie, potem znowu?
Jeszcze wcześnie. Możesz zmienić
zdanie jeszcze raz przed kolacją.
Nie bądź taki złośliwy.
Sądzisz, że mi się to podoba?
Jak długo chciałeś się z nią spotykać
w tajemnicy przede mną?
Nie rób z tego jednego
z tych twoich moralnych dylematów.
Mogłeś powiedzieć, ale... Wystarczyło
zadzwonić do mnie i pogadać.
Jestem wyrozumiały. Powiedziałbym nie,
ale przynajmniej czułbyś się uczciwie.
Chciałem ci o tym powiedzieć.
Wiedziałem, że ci się nie spodoba...
Mieliśmy kilka niewinnych spotkań.
Kilka? Ona powiedziała, że jedno.
Powinniście się dogadać, co mówicie.
Nie robicie prób?
Spotkaliśmy się dwa razy na kawę.
Hej, ona nie pija kawy.
Poszliście na bezkofeinową? To niezbyt
romantyczne. Jak dla starych pryków.
Nie jestem święty, dobra?
Za łagodny jesteś dla siebie.
Nie widzisz tego?
Wszyst... Wszystko racjonalizujesz.
Nie jesteś ze sobą szczery.
Mówisz, że chcesz pisać książkę,
ale w końcu wolisz kupić Porsche.
Trochę zdradzasz Emily
i mnie też nie mówisz całej prawdy.
Ani się obejrzysz, a będziesz przed
komisją senacką wymieniał nazwiska.
Ale się wymądrzasz.
Jesteśmy tylko ludźmi. Tylko istotami
ludzkimi. A ty uważasz się za Boga!
Muszę się na kimś wzorować.
Nie da się tak żyć.
Wszystko takie perfekcyjne.
Jezu, co przyszłe pokolenia
o nas będą mówiły? Mój Boże!
Wiesz, pewnego dnia
będziemy tacy jak on.
Był pewnie wspaniały,
tańczył i grał w tenisa.
A teraz zobacz. To się z nami dzieje.
Wiesz, to ważne,
żeby mieć pewną osobistą prawość.
Ja też pewnego dnia zawisnę w klasie
i chcę być pewien, że kiedy już wyparuję,
to... będą mieli o mnie dobre zdanie.
Ike!
Isaac, dokąd idziesz?
DRUŻYNA ROZWIEDZIONYCH
OJCÓW Z SYNAMI
Wiedziałam, że Yale miał romanse.
W końcu nie ma nic doskonałego.
Małżeństwo wymaga... pewnych
małych kompromisów, tak mi się zdaje.
Zabawne,
bo ja nie zawieram kompromisów.
Nie mogę... Nie potrafię tego zrozumieć.
Sądzę, że patrzenie przez palce to zawsze
błąd, bo w końcu i tak za to zapłacisz.
Sama widziałaś,
co Jill napisała o mnie w tej książce.
Żyję przeszłością.
A co u ciebie? Spotykasz się z kimś?
Tak. Wiesz... nigdy nie miałem kłopotów
z poznawaniem kobiet. To dość...
Ale właśnie o tym myślałem
jakiś tydzień temu.
Wiem, że to dziwnie zabrzmi,
ale chyba zrobiłem poważny błąd...
kiedy pozwoliłem, żeby Tracy odeszła.
- Pamiętasz Tracy?
- Tak. Podobała mi się.
Tak. Myślałem o tym
w zeszłym tygodniu w domu...
i chyba ze wszystkich kobiet, jakie znałem
w ostatnich dziesięciu latach...
kiedy jestem ze sobą szczery,
to chyba najbardziej odprężony okres...
no i wiesz, najlepszy okres był z nią.
To była wspaniała dziewczyna,
ale młoda, zgoda?
No i to na tyle.
Dlaczego do niej nie zadzwonisz?
Nie, nigdy bym tego nie zrobił.
Raczej to spieprzyłem.
Trzymałem ją na dystans
i nigdy nie dałem jej szansy.
A ona była taka kochana, wiesz.
Dzwoniła do mnie. Zostawiła wiadomość
na sekretarce jakiś miesiąc temu,
żebym oglądał Towarzyszy broni
w telewizji, a ja nigdy nie oddzwoniłem.
Bo, wiesz, nie chciałem jej
robić nadziei czy coś takiego.
Jej naprawdę na mnie zależało...
Wiesz, byłam na ciebie trochę wkurzona.
Na mnie?
Bo gdybyś nie poznał Mary z Yale'em,
mogłoby się to nigdy nie zdarzyć.
Pomysł na krótkie opowiadanie
o ludziach z Manhattanu,
którzy ciągle tworzą
te naprawdę niepotrzebne
problemy neurotyczne dla siebie,
bo to ich powstrzymuje
od zajmowania się
bardziej skomplikowanymi,
przerażającymi problemami
dotyczącymi... wszechświata.
Bądźmy...
To musi być optymistyczne.
Dobrze, czy moje życie warte jest życia?
To jest bardzo dobre pytanie.
Chyba są pewne rzeczy,
które sprawiają, że jest warte.
Jakie?
Dobra, dla mnie...
Rzekłbym Groucho Marx,
żeby wskazać jedną.
No i Willie Mays.
Oraz... druga część
Symfonii Jowiszowej.
I... wersja Louisa Armstronga
utworu Potato Head Blues.
Szwedzkie filmy, oczywiście.
Edukacja sentymentalna Flauberta.
Marlon Brando, Frank Sinatra.
Te niesamowite
jabłka i gruszki Cézanne'a.
Kraby u Sama Wo.
Twarz Tracy.
Cześć.
Cześć.
Ja...
Co tu robisz?
Biegłem.
Próbowałem do ciebie zadzwonić,
ale... było zajęte...
więc wiedziałem,
że to dwie godziny może...
Nie mogłem złapać taksówki,
więc biegłem.
Dokąd jedziesz?
Do Londynu.
Teraz jedziesz do Londynu?
Co... Co chcesz powiedzieć? Jakbym
przybiegł dwie minuty później, to ty...
ty już byś jechała do Londynu?
Cóż, przejdźmy prosto do sedna sprawy.
Nie sądzę, że powinnaś.
Chyba popełniłem duży błąd
i wolałbym, żebyś nie jechała.
Och, Isaac.
Serio. Wiem, że teraz
to wygląda strasznie, ale wiesz...
Spotykasz się z kimś?
Masz kogoś?
Nie.
Więc... czy...
Kochasz mnie jeszcze,
czy już ci przeszło, czy co?
Jezu, ty... tak wyskakujesz...
Nie dzwonisz do mnie,
a potem nagle się pojawiasz.
A co... Co stało się z tą kobietą,
którą poznałeś?
Cóż, powiem ci,
już się z nią nie spotykam.
Popełniłem błąd.
Co jeszcze mam ci powiedzieć?
Nie sądzę,
że powinnaś jechać do Londynu.
Muszę pojechać.
Wszystko już zostało zaplanowane,
zorganizowane.
Moi rodzice są teraz tam
i szukają dla mnie mieszkania.
Cóż...
Kochasz mnie jeszcze czy co?
A ty mnie kochasz?
Tak, to właśnie... Oczywiście.
Właśnie o to w tym wszystkim chodzi.
- Wiesz co? Niedawno skończyłam 18 lat.
- Tak?
Jestem legalna,
choć jestem jeszcze dzieckiem.
Nie jesteś już takim dzieckiem.
Masz 18 lat.
Mogliby cię już powołać.
W niektórych krajach byłabyś...
- Ładnie wyglądasz.
- Bardzo mnie zraniłeś.
To nie było celowe, wiesz.
Wiesz, to było... znaczy...
Tylko wtedy właśnie
tak patrzyłem na pewne sprawy.
Wiesz, wrócę za pół roku.
Sześć miesięcy! Żartujesz sobie?
Jedziesz na sześć miesięcy?
Tyle ze sobą byliśmy. Czym jest sześć
miesięcy, jeśli ciągle siebie kochamy?
Hej, nie bądź taka dorosła, dobra?
Sześć miesięcy to długi okres.
Sześć miesięcy!
Będziesz... pracowała w teatrze
z aktorami i reżyserami.
Wiesz, będziesz chodziła na próby
i wychodziła z tymi ludźmi.
Pójdziesz na lunch i zanim się
zorientujesz, tworzą się związki...
Zaangażujesz się...
Zmienisz się.
Za sześć miesięcy
będziesz zupełnie inną osobą.
To co, nie chcesz,
żebym zdobyła takie doświadczenia?
Niedawno przedstawiłeś
tak bardzo przekonujące argumenty.
Oczywiście, że chcę, ale wiesz...
Nie chcę, żeby zmieniło się to,
co w tobie lubię.
Muszę zdążyć na samolot.
Daj spokój, nie musisz...
Nie musisz... Nie musisz lecieć.
Dlaczego nie mogłeś o tym wspomnieć
w zeszłym tygodniu?
Sześć miesięcy to nie tak długo.
Nie wszyscy zmieniają się na gorsze.
Musisz mieć trochę wiary w ludzi.
Napisy wykonane przez Visiontext
>> Napisy pobrane z http://napisy.org >>>>>>> nowa wizja napisów