Tip:
Highlight text to annotate it
X
SYNEKDOCHA, NOWY JORK
Pierwszy dzień jesieni.
W ROLACH GŁÓWNYCH
Profesor literatury Elke Putzkamer
porozmawia z nami o jesieni
w poezji i literaturze.
- Dzień dobry, pani profesor.
- Cześć, Alex.
Dlaczego tak wielu
ludzi pisze o jesieni?
Postrzega się ją
jako początek końca.
Jeśli rok jest życiem, to z wrześniem,
początkiem jesieni,
kończy się rozkwit
i wszystko zaczyna umierać.
To melancholijny miesiąc
i przez to piękny.
Mogłabyś nam coś przeczytać?
Chętnie.
"Kto dziś domu nie ma,
nie będzie go mieć.
Kto jest sam, sam pozostanie,
czytając długie listy wieczorem
i błąkając się po bulwarach,
gdy suche liście unoszą się na wietrze."
Przygnębiające.
Ale prawdziwe.
SCENARIUSZ I REŻYSERIA
Mamo, skończyłam!
- Dzień dobry.
- Nie chciałam cię obudzić.
Nie obudziłaś.
Nie mogłem wstać.
- Caden, odbierzesz?
- To Maria. Nie chcę.
- Dziwne.
- Coś nie tak z moją kupką?
Jest zielona.
- Pewnie jadłaś coś zielonego.
- Nie jadłam. Co mi jest?
Muszę odebrać.
Będzie dobrze.
- Mamusiu!
- Zaraz wrócę.
Nic, podcieram tyłek Olive.
A ty?
Żartujesz?
Źle się czuję.
O rany.
Umarł Harold Pinter.
- Był stary.
- Zdobył Nagrodę Nobla.
- Tak, kochanie?
- Musisz znowu zobaczyć moją kupkę!
- Na pewno jest w porządku?
- W porządku.
Olive, spłucz!
Może to żyje? Może to zabiłam?
Jest zielone.
Nie żyje.
Pamiętasz moją adaptację
"Samoobsługi" na Albanyfest?
Twoja owsianka.
- Chcę masło orzechowe z galaretką.
- Masz owsiankę. To nie restauracja.
- Nie chcę owsianki.
- Dobra.
Wykryli ptasią grypę w Turkey.
Nie chodzi o indyka.
Mogę pooglądać
telewizję przed szkołą?
Mleko jest przeterminowane.
- Lepiej zjedz to.
- Zjem.
Umarła pierwsza czarna
absolwentka Uniwersytetu Alabama.
Vivian Malone Jones.
Udar.
Miała 63 lata.
Adele, pomocy!
- Co, do cholery?
- Goliłem się, a to wystrzeliło.
Jezu, twoja głowa.
Nie mogę zakręcić.
Chwila.
Mamusiu, tata ma krew.
- Będzie blizna?
- Prawdopodobnie.
- Wygląda jak błotnik.
- Wolałbym, żeby nie było blizny.
Facet jest wkurzający.
Pojawia się co tydzień, jak w zegarku.
To powinno...
Popatrz na mnie.
Co?
- Jakieś zmiany w pracy jelit?
- Robię bardziej na żółto. A co?
Musi cię zobaczyć oftalmolog.
- Neurolog?
- Nie, oftalmolog.
Słyszysz to?
Tak.
Dziś jest wtorek.
Mamusiu, czy dziś wtorek?
Nie, piątek.
Co ci powiedział?
Że moje źrenice się
nieprawidłowo otwierają i zamykają.
- Rozszerzają.
- Nie.
Tak.
- Chyba nie tak powiedział.
- Tak.
- Nie tak.
- To przez guza na głowie?
Nie wie.
Być może.
Nie sądzi, ale może tak.
Nie wie, ale może. Kto wie.
Jezu, rozumiem.
- Wybacz. Jestem zdenerwowany.
- Dostałeś zastrzyk, tatusiu?
Nie. Dzieje się ze mną
coś okropnego.
- A ja dostanę zastrzyk?
- Oczywiście że nie.
Mówiłeś mu,
że mam zieloną kupkę?
Przesrane.
Przepraszam.
Kurwa, mam próbę.
- Caden, daj spokój.
- Przepraszam wszystkich.
Za ile lat dostanę zastrzyki?
Masz dużo czasu.
Milion lat?
- Pamiętasz co mówił doktor Woodman?
- Tato, kto to jest hydraulik?
- To pan...
- Albo pani.
To pan albo pani,
którzy naprawiają zlewy i toalety.
- Wiesz, co to są rury?
- Nie.
- Cześć Jim, miałem wypadek.
- Takie do zjeżdżania?
Inne.
W domach są rury zrobione z...
Są owalne, schowane za ścianami
i pod podłogami, wszędzie.
- Co się dzieje?
- Zupełnie wszędzie?
Wszystko w porządku.
Przenoszą wodę do zlewów i toalet.
- Jak wewnątrz ciała. Masz żyły...
- Naczynia krwionośne.
- Napełnione krwią.
- Mam krew?
Nie chcę krwi!
- Co ty wyprawiasz?
- Chciałem wyjaśnić kwestie hydrauliczne.
- Przestań.
- Nie zniosę tego teraz.
- Nie bój się, kochanie, nie masz krwi.
- Nie mów jej, że nie ma krwi.
Przestań!
Dzięki, że mnie pan
od razu przyjął.
Czy to przez
uderzenie w głowę?
Nie.
Może, ale powinienem pana
wysłać do neurologa.
- Neurologa?
- Eksperta od mózgu.
- Wiem, kto to taki.
- Tak pan spytał, że...
Myślałem, że mówi pan o urologu.
Po co mi wizyta u neurologa?
Musi pana zbadać.
Oczy są w końcu częścią mózgu.
To nieprawda.
Po co bym to mówił,
gdyby nie było prawdą?
Coś mi tu nie pasuje.
Moralnie?
A może to nieścisłe?
Nie wiem.
Chyba nieścisłe.
Ciekawe.
Chłopcze, wykop na 70 jardów
i biegnij prosto do piłki.
Kiedy będziesz uderzał,
to nisko i mocno, bo to ważne.
Na widowni będą ważni
ludzie i pierwszą rzeczą...
Ben?
Ben, jak ja?
Will, przyjedziesz?
Odpowiedz!
Nie!
Cholera.
Co się dzieje?
Już za późno na takie problemy.
Przepraszam.
Załatwimy to.
Dobrze się czujesz?
Chyba peruka ocalił mi życie.
Wszystko w porządku.
- Było dobrze, Tom.
- Tak?
Tak.
Próbowałem czegoś nowego.
Inaczej się rozbiłem.
- Dwuznacznie.
- Widziałem. Podobało mi się.
Staraj się zapamiętać, że młody człowiek
grający Willy'ego Lomana myśli,
że tylko udaje koniec
życia pełnego rozpaczy.
Tragizm leży w tym, że my
wiemy, że ty, młody aktor,
też skończysz w rozpaczy.
Dobrze.
Świetnie.
Spróbujmy jeszcze raz.
Za ile, David?
15 minut.
Powiesz mi coś?
Co teraz?
Szukam zasięgu.
Tu zasięg jest dobry.
O dziwo.
Dziwne.
Komórki szaleją.
Do zobaczenia za chwilę.
Doktor Heshbrorg powiedział,
że mam się spotkać z doktorem Scoriano.
Moje źrenice nie działają.
Chyba mam krew w stolcu.
Na stołku w gabinecie?
- Kiedy byłam w ciąży z Olive...
- Jak było?
Miałam nadzieję.
Jakby coś miało się zmienić.
- Coś się zmieniło, prawda?
- To było coś wielkiego.
Nie aż tak, jak miałam nadzieję.
Przepraszam, to okropne.
Nic, co tu mówicie,
nie jest okropne.
- Tylko prawdziwe lub fałszywe.
- Mogę powiedzieć coś strasznego?
Tak.
Fantazjowałam, że Caden umiera.
Mogłabym zacząć od początku,
bez poczucia winy.
Wiem, że to złe.
- Caden, czy to nie okropne?
- Tak.
Dobrze.
Tam jest koszmarnie.
Przykro mi.
- Czytam "Proces".
- Tak?
- Podoba ci się?
- Bardzo.
Idiotka ze mnie,
że nie znałam tej książki.
Okazało się, że jest słynna.
Nie jesteś idiotką.
Teraz powiedz:
"Rzeczywiście, Hazel, jesteś
bystra i masz piękne oczy."
- Rzeczywiście, Hazel, jesteś bystra.
- Tak?
- I masz piękne oczy.
- Naprawdę?
Ojej.
Co mam teraz powiedzieć?
Nie mogę ci zdradzić,
co teraz powiesz?
Dlaczego?
Bo to zbereźne.
Mógłby pan na chwilę wyjść?
Już widywałem, co mają chłopcy.
Mogę się odlać
do twojego zlewu?
Jasne.
Będzie pełna sala.
Wspaniale.
Śliczne.
Dzięki.
Jak wyszła próba?
Koszmarnie.
560 zmian oświetlenia.
Nie lubię, kiedy są
takie skomplikowane.
Tak je robisz.
Jakoś przez to przeszliśmy.
Bardzo ładny.
Caden, przepraszam.
Nie mogę dziś przyjść.
Muszę przygotować
przesyłkę na jutro.
To premiera.
Wiem.
Żałuję, że nie mogę przyjść.
Muszę się przygotować.
Nie wiem, w co się ubrać.
Muszę coś wybrać.
O rany.
Willy?
Wróciłem.
Byłam dziś fatalna.
Cześć, Tom.
- I jestem taka opuchnięta.
- Wyglądasz wspaniale.
Byłem zadowolony.
Wybacz, głowa mnie boli.
Chcę ci za wszystko podziękować.
Byłeś cudowny.
Beznadziejnie będzie
grać bez ciebie.
- Będę pod ręką.
- Dziecko ze mnie.
Idę się upić.
Claire, kochanie.
- Świetna robota.
- Poprawię się.
Postanowiłam działać szybko.
Usiądziemy?
Gdzie "pani żona"?
Pracuje.
Za dwa tygodnie
ma wystawę w Berlinie.
Pojedziemy tam na miesiąc.
- Dlaczego ja cię tak lubię?
- Nie mam pojęcia.
Ani ja.
Lubisz się upalić?
Czasami.
A teraz?
Ze mną w samochodzie?
Trochę świruję,
kiedy jestem upalony.
Świrujesz?
Coś mnie nosi.
- Co znaczy "nosi"?
- No wiesz.
Nie.
Napalam się.
Ze mną w samochodzie
mogłoby być niebezpiecznie.
Może.
Nie ma z tobą zabawy.
Kiedy dotrą recenzje?
Nie wiem.
Najlepsza przyjaciółka
miała dwoje dzieci.
Jedno takie, drugie takie
i dwa kotki.
Cześć.
Jak poszło?
Jest późno.
Maria przyszła dotrzymać
mi towarzystwa.
Zagadałyśmy się.
Wszystko zrobiłam.
Przepraszam, że
nie przyszłam na sztukę.
Jak poszło?
Świetnie.
Mamy hit.
Doskonałe recenzje.
"Times" napisał, że świetne było
obsadzenie młodych ludzi
w rolach Willa i Lindy.
Wspaniale.
Gratulacje.
Nie mogę się doczekać,
żeby ją jutro zobaczyć. Dziś.
Jest strasznie późno.
Strasznie wcześnie.
Późno.
- Też bym ją chętnie obejrzała.
- Załatwisz Marii bilet?
Jesteście upalone.
Troszkę.
- Jesteś zadowolony ze sztuki?
- Tak.
Chciałbym wiedzieć,
co o niej myślisz.
To nie ma znaczenia.
Właśnie.
Chodzi o twoją
satysfakcję artystyczną.
Gratulacje.
- Zawsze uwielbiałam ten dom.
- To wspaniałe miejsce.
Nie sądziłam, że będzie
mnie na niego stać.
Sprzedającym bardzo
na tym zależy.
Boję się.
Nie sądziłam, że będę
kiedyś sama kupowała dom.
Ale mam 36 lat i zastanawiam się,
na co ja jeszcze czekam.
- Kupno domu zawsze jest przerażające.
- Zwłaszcza przez ten ogień.
Ma ponad 200 metrów kwadratowych,
nie licząc częściowo wykończonej piwnicy.
Nie wiem.
Powinnam już chyba iść.
To idealna wielkość
dla samotnej osoby.
Bardzo mi się podoba,
ale boję się umrzeć w pożarze.
Wybór sposobu śmierci
jest poważną decyzją.
Chcesz poznać mojego syna?
Derek mieszka w piwnicy
od czasu rozwodu.
- Pasuje ci to?
- Cześć, mamo.
- Chodźmy, mamo.
- Chwileczkę.
Nigdy...
Wybacz, kochanie,
nie mogę płakać.
Nie wiem dlaczego,
ale nie mogę.
Wydaje mi się,
że jesteś w kolejnej podróży.
Czekam na ciebie.
Dlaczego to zrobiłeś?
Szukam odpowiedzi,
ale nie rozumiem.
Dziś spłaciłam dom.
Jesteśmy wolni.
Wolni.
Doskonałe.
To ogromny sukces.
To było wspaniałe.
Dlaczego ci starsi bohaterowie
wyglądają tak młodo?
To świadomy wybór.
Później ci wyjaśnię.
Nie umiem się podniecać tym,
że wystawiasz czyjeś sztuki.
Nie ma w tym nic osobistego.
- Ludzie wychodzą z teatru płacząc.
- Super.
Bądź sobie niewolnikiem paniuś
z karnetami do miejscowego teatrzyku.
- Sądzisz, że była za długa?
- Nie.
Co po sobie zostawisz?
Zachowujesz się, jakbyś
miał przed sobą wieczność.
Kiedy umierasz,
nie ma już czasu.
Spałam ze trzy godziny.
Oboje jesteśmy zmęczeni.
Tuliłam Olive całą noc.
Było wspaniale.
Dzień dobry.
- Dzień dobry, Caden.
- Chyba mam artretyzm.
Przyjaciółeczki.
Tak zamierzam.
Już wiem dokładnie.
Zadzwonię później.
Wiem, masz rację.
Zesztywniały mi stawy.
Kto to był?
Maria.
No tak.
Nie gadałyście od trzech godzin.
Chcę wyjechać
do Berlina tylko z Olive.
- Tak będzie dobrze dla nas.
- Chryste.
Dzień dobry, dzieciaki.
Dlaczego nie chcesz,
żebym jechał?
Dobrze zrobi nam obojgu,
jeśli pobędziemy osobno.
Jak mam na coś
takiego zareagować?
- Zapiąć ci kurtkę?
- Tak.
Co ci się stało z twarzą?
To krosty.
Takie wyrzuty.
Brzmią tak samo, ale to
nie to samo, co wyrzuty matki.
- Nie wiem, co to znaczy.
- No jasne.
Są dwa rodzaje wyrzutów.
Twoja świrnięta matka
robi mi wyrzuty
i te brzydkie rzeczy na mojej
twarzy to też wyrzuty.
- Mógłbyś mieć obie te rzeczy.
- Tak, ale nie mam.
Mogę cię o coś spytać?
Rozczarowałem cię?
Nie wiem, co robię.
Spędzimy tylko
trochę czasu osobno.
Porozmawiamy, kiedy wrócę.
Wszyscy są rozczarowujący.
Im lepiej się kogoś zna...
Ta cała romantyczna miłość
to tylko projekcja. Tak?
Nie wiem.
Przepraszam.
Kocham cię.
Nie wiem, co robię.
Porozmawiamy, kiedy wrócę.
Dobrze?
Flurostatin pozwala cieszyć się życiem,
kiedy spotkają cię trudy chemoterapii.
Spytaj lekarza, czy Flurostatin
jest odpowiedni i dla ciebie.
Nic nie zrobisz już teraz,
gdy spadochron się nie otwiera.
Spadasz, spadasz i umierasz.
Może ktoś zapłacze,
lecz na żonę nie licz raczej.
- Jestem samotny.
- Coś jeszcze?
Cierpię.
I?
Adele ma rację mówiąc,
że nie robię nic prawdziwego.
Co byłoby prawdziwe?
Boję się, że umrę.
Nie wiem, co mi jest.
Chcę zrobić coś ważnego,
póki tu jestem.
To dobry czas.
Mam książkę, która pomoże
ci poczuć się lepiej.
- Lepiej?
- Nazywa się "Poczuć się lepiej".
- Kto ją napisał?
- Ja.
Te wszystkie.
- Nie wiedziałem.
- Doprawdy?
Koty jedzą szczury.
Jestem nagim nerwem.
Syntetyczne soki pochwowe.
Kosztuje 45 dolarów.
SPRZEDANO MILIONY KOPII.
REŻYSER TEATRALNY,
CADEN COTTARD, MÓWI:
"TO ZMIENI MOJE ŻYCIE".
Piątka.
Piąty stopień, niedobrze.
Czyść nicią.
Zobaczymy się za trzy miesiące.
Sześć.
Polecam wizytę u periodonty.
Zapewne zleci operację dziąseł.
Cieszę się, że nareszcie
cię złapałem.
Kto mówi?
Caden.
Ellen?
Nie mogę się doczekać ciebie
i Olive dwunastego.
Muszę kończyć, mam przyjęcie.
Jestem sławna.
Proszę podać powód wezwania.
Jestem chory!
DOBRZE JEST BYĆ ADELE
Panie Cotard.
CHCĘ BYĆ POŚRÓD
RADOSNYCH, ZDROWYCH LUDZI
Pan Cotard!
Miał pan jakieś drgawki.
- To znaczy?
- To chyba degradacja synaps.
Zakażenie grzybicze.
Funkcje autonomiczne wariują.
Straci pan możliwość
wytwarzania śliny, płakania.
- To poważne?
- Nie wiemy.
Ale tak.
Zapiszemy pana
do programu biofeedbacku.
Może uda się panu
pobudzić niektóre funkcje.
Powinniśmy się napić.
Będzie fajnie.
- Dziwnie.
- Lubię, gdy jest dziwnie.
Lubię ciebie.
Nie chcę, żebyś
czuł się niezręcznie.
Dobrze, chcę, żebyś się tak czuł.
Co z tym zrobimy?
Chcesz iść do mnie, Cotard?
Nie wykręcisz się tym
razem mówiąc: "Nieważne".
Adele wyjechała tylko
na wakacje.
Nie zadzwoniła do ciebie
odkąd wyjechała.
Minął rok.
Tydzień.
Kupię ci kalendarz.
Dobrze.
Tylko na jednego drinka.
Strzępki do mojego pamiętnika.
Nie mogę dużo pić
ze względu na zdrowie.
Dosypałaś tam czegoś?
Jeśli tego ci trzeba,
nie ma sprawy.
Trucizna miłosna numer 69.
Dobre.
Chcesz mnie dzięki
temu pocałować?
Troszkę.
Dlaczego?
Czuję pragnienie.
Proś dziewczynę.
- Proszę, Hazel.
- Na kolanach.
Co?
Błagaj mnie o pocałunek
na kolanach.
Dla zabawy.
Czemu ja to robię?
Dla zabawy.
Pomożesz mi zapomnieć
o moich kłopotach?
Dzieciaku.
Nawet nie wiesz jak.
- Co?
- Nie wiem.
- O co chodzi?
- Przepraszam.
No co?
Jestem pogubiony.
Przepraszam.
Jestem naprawdę chory
i chyba umieram.
Mam dziecko, jestem żonaty.
Myślałam, że to coś zmieni.
Dobrze się bawiłem.
Jesteś miłą osobą.
Nie powinieneś był tego
mówić, Caden.
Idź już.
Tu Hazel, zostaw wiadomość,
w końcu ty płacisz.
Dawno cię nie słyszałem.
Pomyślałem, że zadzwonię.
Cześć, Hazel.
"Bądź tu teraz."
Olive kazała cię poprosić,
żebyś nie czytał jej pamiętnika.
Zostawiła go przez
pomyłkę pod poduszką.
Mam przyjemność powiadomić pana,
że przyznano panu grant MacArthura.
Mamy nadzieję, że swoboda
finansowa pozwoli panu stworzyć
coś przejmująco prawdziwego,
porywająco pięknego
o niezaprzeczalnej wartości
dla pana społeczności i całego świata.
Dostałem grant MacArthura.
- Duże pieniądze.
- Co z nimi zrobisz?
Sztukę teatralną. Coś wielkiego,
prawdziwego, mocnego.
W końcu włożę w coś siebie.
Jaki jesteś prawdziwy ty?
Jeszcze nie wiem.
Wsparcie MacArthura nazywa się
"grantem dla geniuszów".
Chcę na to zasłużyć.
Niech cię Bóg wspiera.
Musisz odkryć prawdziwego siebie.
Tak.
W jakim wieku
dzieci zaczynają pisać?
Czytałam doskonałą
powieść czterolatka.
"Mały Winky" Horacego Aspiazu.
Urocza.
Zjadliwie antysemicka.
To historia jego inicjacji
w Ku Klux Klanie,
wejścia w środowisko pornografii
i ostatecznej deprawacji
przez czarnego skazańca
Erica Washingtona
Jacksona Jonesa
Johnsona Jeffersona.
- Napisał to czterolatek?
- Zabił się mając 5 lat.
- Dlaczego?
- Nie wiem.
- Dlaczego ty się zabiłeś?
- Co?
Dlaczego ty byś się zabił?
Nie wiem.
Chcę wystawić moją sztukę
w Nowym Jorku,
żeby zobaczyli ją ludzie,
którzy się liczą.
- Im szybciej, tym lepiej.
- Ten teatr jest położony w centrum.
- Doskonały do wystawiania sztuk.
- Tak?
Oczywiście.
Oto on.
- Do czego służył ten budynek?
- Do wystawiania sztuk.
Teatralnych?
Szekspira.
Burza w "Królu Learze".
Chcę zrobić potężne
przedstawienie teatralne.
Bezkompromisowe, szczere.
Tym jest dla mnie teatr.
Początkiem myśli,
niewypowiedzianą prawdą.
Tak czuje się facet,
kiedy dostanie w ryj.
Miłość, chaos.
Chcę, żebyśmy wszyscy -
aktorzy i ekipa -
weszli do tej wspólnej kąpieli.
Żydzi nazywają to
pełne zanurzenie mykwą.
Wszyscy jesteśmy
w jednej wodzie.
Toniemy w naszej krwi
menstruacyjnej i nocnych polucjach.
To chcę dać ludziom.
Proszę, sałatka.
I pańska zupa.
- Dziękuję.
- Smacznego.
Co robisz?
Wytwarzam ślinę.
Nauczyłem się
na treningu biofeedbacku.
- Pomożesz mi?
- Sprzedając bilety?
Nie.
Jako moja asystentka.
Chyba nie mogę z tobą pracować.
Jestem na ciebie zła.
Chciałbym to ułożyć.
Moglibyśmy się razem
dobrze bawić.
Tęsknię za tobą.
- To wkurzające.
- Wiem.
Drogi pamiętniku, dziękuję,
że jesteś moim przyjacielem.
Nazywam się Olive Cotard
i mam 4 lata.
Lubię czekoladę, a moim
ulubionym kolorem jest różowy.
To jest różowe.
Doskonałe.
Zaczniemy od szczerej rozmowy.
Z tego powstanie nasza sztuka.
Ja zacznę.
Ostatnio dużo myślałem
o umieraniu.
Wydobrzejesz, złotko.
- Doceniam to...
- Zobaczysz, biedaku.
Niezależnie od tego,
jak się ułoży nasza sztuka i tak umrę.
Wy też.
Wszyscy.
*** tym chcę się pochylić.
Wszyscy pędzimy ku śmierci.
Na razie jednak jesteśmy tu żywi.
Każde z nas wie, że umrze.
Każde potajemnie wierzy,
że go to ominie.
To cudowne.
W tym jest wszystko.
"Bracia Karamazow".
- Przestań.
- Tylko pytam.
- Jesteś nieznośny.
- Ty jesteś.
- Chyba nie chcesz mi się stawiać?
- Nie?
Cześć, Claire.
Cześć.
- Jestem Hazel.
- Wiem. Hazel z kasy.
Panna z kasy.
- Jak się masz?
- Cudownie. A ty?
Dobrze, dziękuję.
Przyszłam na spotkanie
z Cadenem.
- Znasz pana Cotarda?
- Przypominam go sobie.
Czekam...
Cześć, Caden.
- Cześć, Caden.
- Cześć Hazel, Claire.
- To jest Derek.
- Cześć, Derek.
Cześć.
Zostawimy was.
- Miło cię było spotkać.
- Trzymaj się.
Czemu ja się kłaniam?
To było dziwne.
Raczej tak.
Czego ode mnie wymagasz?
Od mojej postaci.
Stworzy się w miarę czasu.
Postaramy się znaleźć prawdziwą
osobę, na której ją oprzemy.
Hazel jest interesująca.
Dlaczego w jej wieku
pracuje w kasie?
Nie wiem.
Może chciała być aktorką,
ale zabrakło jej pewności siebie?
- Pogadamy o tym.
- Jestem podekscytowana.
Dlaczego?
To odważne i czuję,
jakbym brała udział w rewolucji.
Myślę o Artaudzie,
"Ostatniej taśmie Krappa",
Grotowskim.
Nie mam pojęcia, co robię.
To było takie odświeżające.
Wiedzieć, że nie wiesz
to pierwszy krok to wiedzy, wiesz?
Nie wiem.
- Jestem z ciebie dumna.
- Dzięki.
Wczoraj umarła moja mama.
Boże, przykro mi.
Co ty tu robisz?
Taka już jestem.
Miło cię było poznać.
Powiedziałam "poznać"?
Taka jestem głupia.
Zwykłe przejęzyczenie.
Takie freudowskie.
Co w tym freudowskiego?
Poznać.
Znaczy, że poznać.
Wtedy poznała Ralpha Keene'a.
Zakochali się, pobrali i na świat
przyszło ich pierwsze dziecko - Claire.
Byłam dzieckiem.
Claire Elizabeth Keene
była radosnym dzieckiem,
oczkiem w głowie mamy.
Rodzice byli dumni z jej grzeczności
i zdolności gimnastycznych.
Jesteś piękna.
Mając siedem lat mała Claire
załapała bakcyla aktorstwa.
Grała w niemal wszystkich
szkolnych musicalach.
Ado Annie w "Oklahomie",
Adelaide w "Chłopcach i lalkach",
Marię w "Dźwiękach muzyki".
Muszę cię zerżnąć.
Nie będzie innej prócz ciebie.
Chciałbym kupić bilet.
Poczekaj.
Nie próbujemy...
Musimy zbadać,
odkryć esencję każdego bytu.
Muszę popracować
z wami oddzielnie.
Davis, zacznę od ciebie.
Davis, zacznę od ciebie?
Jest różnica między faworyzowaniem
mnie a udawaniem, że się nie znamy.
Mamy Ariel. Ludzie wiedzą,
że ze sobą sypiamy.
Porozmawiamy o twojej postaci,
kiedy położymy Ariel.
Dobrze.
Chyba dokonałam przełomu.
- Ta postać jest taka piękna.
- Muszę znaleźć córkę.
- Twoja córka jest tutaj.
- Prawdziwą córkę.
Słucham?
Pierwszą córkę, Olive.
Muszę ją znaleźć.
Nie rób nam tego.
Ona ma tatuaże.
Każdy ma.
Nie widziałem go wcześniej.
- Masz obowiązki.
- Szybko to załatwię.
"Nadmiar jest płynny.
Życie przenosi się na południe.
Jest tylko tu i teraz,
a ja jestem zawsze z tobą.
Spójrz w lewo."
Cześć.
Kiedy odwołałeś wizytę,
ja też mogłam wyjechać.
Chyba nie rozumiem tej książki.
Ale ona rozumie ciebie.
Trudno cię teraz rozpoznać.
Dziękuję.
"Pokazuję ci nogę.
Stoję blisko i wdychasz
zapach moich perfum.
Oferuję ci swój rozkwitły kwiat,
ale odmawiasz.
To koniec tej książki."
Nie mówię po niemiecku.
Mogę panu w czymś pomóc?
Szukam Adele Cotard.
Adele Lack.
Nie możemy podawać adresów
ani danych personalnych.
- Jestem jej mężem.
- Nie jest pan.
Oni nazywają się Gunther i Hainz.
Jestem ojcem jej córki, Olive.
Rozumiem.
Niestety nie mogę panu pomóc.
"Kochany pamiętniku,
Niemcy są wspaniałe.
Mam tu tylu przyjaciół.
Moi nowi tatusiowie są
świetni i przystojni,
i są cudownymi
reżyserami teatralnymi."
Cześć?
Też tu jesteś?
Mieszkam z Adele, Olive,
Guntherem i Heinzem, Uschi i Britt.
Jestem niańką dla wszystkich.
Chcę się spotkać z córką.
- Oni mnie przysłali.
- Jacy "oni"?
Kim są Uschi i Britt?
Zdecydowali, że nie czas się
z tobą spotkać.
Kto zdecydował?
Wytatuowali ją.
Ja to zrobiłam.
Olive jest moim projektem.
Ma cztery lata!
Ona ma, kurwa, cztery lata!
Ma już ponad jedenaście.
To moja muza.
Kocham ją.
Nie kochasz jej!
Gdzie ona jest?
Co zrobiłaś z moją córką?
Śmierć nadchodzi szybciej,
niż się spodziewasz.
Doktorze Williams,
to był pański ostatni pacjent.
- Skończmy z tą grą.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Ta chemia między nami.
- Macie romans poza planem.
To niedobrze.
Rozumiem.
Jesteście aktorami
grającymi aktorów.
Prowadzicie scenę,
nie tylko ją nagrywacie.
Kiedy mu to mówisz,
uświadamiasz sobie,
że on też cię pociąga
i myślisz, jak mu to powiedzieć.
Tatuś jest mój.
Tata nie może teraz grać.
Tata już z nami nie mieszka.
Musiał odnaleźć siebie.
Nadal są trochę za ciasne.
Kłóćcie się.
- Nie czuję tego.
- Dupek z pana.
Co?
Daj mi te chrzanione buty
w odpowiednim rozmiarze!
Nie zmieniaj się w inna osobę, kiedy
kazałem ci tylko zmienić zachowanie.
To się zaczęło dzisiaj?
Nigdy wcześniej?
Dobrze.
Może się pan ubrać.
Jest pan lekarzem?
Umieram? Powie mi pan?
Nie.
- Nie powie pan?
- Nie powiem.
Nie powie mi pan,
czy mi pan powie?
Nie.
Nie powie mi pan,
bo panu nie wolno?
Nie.
Co ty tu robisz?
Zastanawiałam się,
czy na ciebie wpadnę.
- Świetnie wyglądasz.
- Dzięki.
- Nowa fryzura?
- Tak.
Już od jakiegoś czasu.
Co robisz w Nowym Jorku?
Jestem z Derekiem i chłopcami
na krótkich wakacjach.
Chłopcy?
Myślałam, że wiesz.
- Ile mają lat?
- Pięć.
Trojaczki.
Robert, Daniel i Alan.
No tak.
Ładne imiona.
Gdzie teraz są?
Derek zabrał ich do muzeum.
Mogę iść na zakupy.
Miło cię spotkać.
Jak ci się wiedzie?
Byłem z Claire.
Mamy córkę,
ale jesteśmy w separacji.
A co u ciebie?
Dobrze.
Pracuję w sklepie okulistycznym.
Nosisz fartuch.
- Miło cię było spotkać.
- Miło cię było spotkać, Hazel.
"Kocham Marię.
Jest bardziej moim ojcem
niż kiedykolwiek Caden.
Pił, jego ciało cuchnęło
i miał gnijące zęby.
Gardziłam nim.
Może trochę żałowałam.
Za to Maria..."
Chcę wrócić.
Zająć się tobą i Olive.
Ariel!
Cholera.
Jest za późno.
Proszę.
Halo?
Dobrze.
Mój ojciec umarł.
Ponoć jego ciało było zżarte
przez raka, a on nie wiedział.
Przyszedł do nich,
bo bolał go palec.
Potwornie cierpiał.
Wołał mnie przed śmiercią.
Mówił, że żałuje swojego życia.
Ponoć mówił wiele rzeczy.
Za dużo, żeby zapamiętać.
Mówili, że to była najdłuższa
i najsmutniejsza mowa na łożu śmierci,
jaką słyszeli.
Tak mało z niego zostało.
Musieli napełnić
trumnę wacikami,
żeby nie grzechotał.
- Współczuję ci straty.
- Dziękuję.
Przepraszam.
Muszę skorzystać z toalety.
Niech Bóg błogosławi
twoją rodzinę.
Przepraszam.
Mówi Hazel, zostaw
wiadomość albo nie. Ty płacisz.
Przepraszam.
Cześć, Derek.
Powiesz mi, co mam robić?
Każdy musi sam
ułożyć sobie życie.
Spójrz na mnie tak,
jak kiedyś patrzyłaś.
Już nie umiem.
Przepraszam.
Wszystko schrzaniłem
i nie mam odwagi.
Przepraszam.
U mnie wszystko w porządku.
Nie chcę, żeby tak było.
To znaczy chcę, ale...
To boli.
Pomogę ci to przejść.
Ja też pomogę ci to przejść.
U mnie wszytko w porządku.
Mam Dereka.
Dobrze.
Kochanie, już idę.
"Kochany pamiętniku, dziś
poczułam wilgoć między nogami.
Maria wyjaśniła,
że jestem teraz kobietą.
To cudowne, kiedy
Maria mnie prowadzi."
Olive, to ja, tata.
Jestem twoim ojcem!
Nie gap się na mnie!
Puszczaj, to moja córka!
Puść!
Nie usatysfakcjonuje mnie nic,
poza brutalną prawdą.
Brutalną.
Każdego dnia dam
wam skrawek papieru
i powiem, co się dziś z wami
działo. Wyczuliście guz w piersi.
Spojrzeliście na żonę
i zobaczyliście obcą osobę.
Co?
Kiedy sprowadzimy tu widzów?
Minęło 17 lat.
Przed tym też
nie będę się krył.
Ktoś zagra mnie, żeby dotrzeć
do głębi mojej tchórzowskiej,
samotnej, popieprzonej osoby.
On te dostanie instrukcje.
Będą się zgadzać z tym,
co dostaję co dzień od mojego Boga.
Do roboty!
"MASZ KACA."
"NIC SIĘ JUŻ NIE LICZY."
"TWOJA ŻONA PORONIŁA."
"GRYZIESZ SIĘ W JĘZYK."
"WCZORAJ ZOSTAŁAŚ ZGWAŁCONA."
"DZIŚ STRACIŁEŚ PRACĘ."
Wyrzucili mnie.
- Spowodowałam zapalenie spojówek.
- Boże.
Nie umyłam rąk.
Miałam to na rękach.
Jestem durną krową.
Prywatna szkoła katolicka
nas dobija.
Nie jest tania.
A ja w to nie wierzę.
Trzeba się tylko starać
być dobrą osobą.
Masz coś dla mnie?
Mam już asystenta.
- Nie mam jeszcze nikogo w kasie.
- Proszę, Caden.
Proszę.
Sammy Barnathan?
To Sammy Barnathan.
Nie mam życiorysu ani zdjęcia.
Nigdy nie pracowałem jako aktor.
Dlaczego przyszedłeś?
Śledzę cię od 20 lat.
Wiedziałem o przesłuchaniu,
bo cię śledzę.
Dowiedziałem się
o tobie wszystkiego.
Zatrudnij się, a zobaczysz,
kim naprawdę jesteś.
A kuku.
Hazel, nie rozmawiajmy już z nikim.
Ten facet mnie rozumie.
Od razu go obsadzę.
Potem pójdziemy na drinka
i postaramy się rozwiązać to,
co się stało między nami.
Dlaczego płakałem?
Nigdy do nikogo
nie czułem tego, co do ciebie.
Chcę cię rżnąć,
aż staniemy się jak Chimera,
mitologiczny stwór z penisem
i pochwą złączonymi na wieki.
Dwie pary oczu będą
patrzyły tylko na siebie.
Usta dotykały się wiecznie,
głos szeptał sam do siebie.
Masz tę rolę.
Nigdy nie widziałem,
żebyś srał na szaro.
To coś nowego.
Jesteś grzeczny.
Kiedy premiera?
- Kiedy będzie gotowa.
- Wejdźmy, tu jest nieciekawie.
Przepraszam.
Myślałem, żeby
nazwać to "Symulakrum".
Nie wiem co to znaczy.
Dostanę monetkę,
jak już nie będę sikać w majtki?
Tak.
A może "Skażone światło
miłości i żalu"?
Nie jestem pewna.
Claire, zagrasz samą siebie.
Sammy wprowadzi się
do twojego mieszkania jako ja.
Będę zaszczycony
grając twojego męża.
Jesteś wspaniałą aktorką.
Widziałem, jak grałaś Bernardę
Alba w teatrze Roundabout.
Tak?
Zabawna sztuka.
Trudna emocjonalnie,
ale dająca satysfakcję.
Podobała mi się też praca
z tyloma silnymi aktorkami.
Zaczyna się
zastanawiać *** sobą.
Zaczyna?
Dlaczego odeszliśmy od Adele?
Ona od nas odeszła.
Wiesz to lepiej niż ktokolwiek
inny, oprócz mnie.
To wspaniała artystka.
Najlepsza wśród żyjących.
Nikt tak nie patrzy prawdzie
w oczy jak ona.
I ma śliczną cipkę.
Skąd wiesz?
Czytałem.
Nie wiem, gdzie ona jest.
Może coś wynajmuje
w Nowym Jorku.
Może ma wystawę
w Metropolitan.
Może.
- Dlaczego mi to dajesz?
- Chcę tam za tobą iść i zobaczyć,
jak jeszcze bardziej się gubisz.
To badania.
Do mojej roli.
Partnerze.
Niech pan poczeka!
Prosiłem, żeby
przytrzymał pan drzwi.
Nacisnąłem guzik,
ale chyba za późno.
Nie przycisnął pan.
- Dobranoc.
- Jasne.
Jesteś Ellen?
- Ellen Bascomb?
- Co?
Mam dać klucz Ellen Bascomb.
- Jestem Ellen.
- Mówiła, że powinnaś zacząć.
- Nie zapomnij zmienić pościeli.
- Dobrze.
Kochanie.
"Ellen, kochana, upierz pościel
i resztę z kosza na brudy.
Pieniądze są pod tosterem.
Buziaki, Adele.
P.S. Torba w sypialnianej
garderobie jest dla biednych.
Weź co chcesz."
Byłem na spacerze.
Musiałem pomyśleć.
Całą noc?
Dziwnie pachniesz.
To szminka?
Nie.
Jak pachnę?
Źle?
Jak staruszek?
Pleśnią, środkami czyszczącymi,
miesiączką. Nie wiem.
Miesiączką?
Ty mi to wyjaśnij.
Nie miewam miesiączek,
więc jak mógłbym pachnieć miesiączką?
Nie wiem.
Nie podoba mi się facet,
który ma grać ciebie.
Nie lubisz Sammy'ego?
Uważam, że jest dobry.
PRZYPUSZCZASZ, ŻE JESTEŚ LESBIJKĄ
- Wal się!
Mam 45 lat i już
nie chcę tego robić.
Nie wyrzucę go,
jest najlepszy w całej sztuce.
Obmacuje mnie.
Łapie mnie za tyłek na próbach.
To twój mąż.
To nie mój mąż.
Ty nim jesteś! Co z tobą?
- Idę na próbę.
- Chodzi o sztukę.
- Powstaje coś prawdziwego.
- Wspaniale.
Świetnie, Sammy.
- Przerwa?
- Tak.
Co się dzieje?
Potrzebujemy Hazel.
Nie mogę dotrzeć do części
Cadena bez Hazel.
- Będę miała swoją postać?
- Tak.
"Świetna robota, Ellen.
Zajmij się pościelą.
Rżnęliśmy się i jest upaprana.
Buziaki, A.
Adele, posprzątałam w szafce.
Chciałam ci tylko powiedzieć,
że dostałam grant MacArthura.
Robię sztukę, która
będzie czysta i prawdziwa.
Pozdrawiam, Ellen.
Poszedłem na spacer.
Musiałem pomyśleć.
Co ty robisz nocami?
Mam prawo wiedzieć.
Chodziłem do mieszkania Adele.
Sprzątałem je.
Wiesz, z czego
dla ciebie zrezygnowałam?
Dla ciebie.
Możesz otworzyć?
- To coś poważnego. Przeszkadzam?
- O co chodzi, Hazel?
Aktorka, która ma grać mnie,
może dziś zacząć.
Świetnie. Tego nam było trzeba -
dwóch Hazel.
Rozumiem aluzję.
- Może wyczyść i jej kibel.
- Może tak zrobię.
- To koniec.
- Claire, nie.
Nie mówię do ciebie!
Nie mówiłem, że wyczyszczę
łazienkę Hazel. On mówił.
- Ale o tym myślałeś!
- Myślałem, ale nie mówiłem.
Mam propozycję
zagrania w "Haystack".
Przyjmę ją.
Wyprowadź się z mieszkania.
Z prawdziwego, to zachowaj.
Potrzebujemy zastępstwo za Claire.
Claire, nie powiedziałem tego!
Już zadzwoniłam
po zastępstwo za Claire.
Muszę chyba pójść dalej.
Nie dasz facetowi szansy?
Wolę się dobrze bawić.
Ja też spróbuję.
Mój psychoanalityk mówi,
że masz kompleksy.
Kiedyś lubiłaś
kompleksy Needlemana.
- Zanim mój analityk wytłumaczył...
- To reszta moich rzeczy.
- Pa.
- Pa.
Od początku? Needleman, masz taki
potencjał, ale muszę iść dalej.
Przepraszam.
Needleman, masz taki potencjał,
ale muszę iść dalej.
Nie dasz facetowi szansy?
Wolę się dobrze bawić.
Kiedyś lubiłaś
kompleksy Needlemana.
- Zanim mój analityk wytłumaczył...
- To kłamstwo.
Też chcę się bawić.
Zabuduj to ścianą.
Oh, Needleman!
Dobra!
"Gratuluję ci grantu.
Przerobiłam garderobę
na sypialnię dla ciebie.
Nie musiałabyś się
bujać aż do Queens.
To tylko pomysł.
Całuję, A."
"Drogi dzienniku,
jestem chyba śmiertelnie chora.
Właśnie w takich chwilach
wspomina się przeszłość.
Materiał, w jaki byłam ubierana.
Zieloną kurtkę.
Spacer z tatą.
Zabawę we wróżki.
Ja byłam wróżką Lauralee,
a ty wróżem Teetery.
Udawaliśmy, że ze
sobą walczyliśmy.
Mówiłam: "Nie bij mnie, bo umrę".
Uderzałeś, a ja mówiłam:
"Teraz muszę umrzeć".
Mówiłeś, że będziesz za mną
tęsknił, odpowiadałam: "Muszę".
"Będziesz musiał czekać milion lat,
żeby znów mnie zobaczyć.
Będę leżała w skrzynce i będzie
mi potrzebna tylko mała szklanka wody
i dużo kawałeczków pizzy.
Skrzynka będzie mieć
skrzydła jak samolot".
Pytałeś:
"Gdzie ona cię zabierze?"
"'Do domu' - mówiłam."
Tu będzie po angielsku.
Umieram.
Maria ci pewnie powiedziała.
Tatuaże z kwiatami się zakaziły.
Umierają.
I ja też.
Takie jest życie.
Maria ci to zrobiła.
Maria nadała sens mojemu
życiu, kiedy odszedłeś.
Te kwiaty mnie określały.
Twoja matka
i Maria cię zabrały.
Przez lata próbowałem cię odnaleźć.
Nie zostawiłem cię.
Chcę porozmawiać
o twoim homoseksualizmie.
- Nie jestem homoseksualistą.
- Maria mówiła, że zaprzeczysz.
Okłamywała cię.
Ja też z tym walczyłam,
kiedy zakochałam się w Marii
i zaczęłyśmy uprawiać ostry seks.
- Maria jest twoją kochanką?
- Oczywiście.
Pozwoliła mi poznać
siebie samą.
Moją waginę i jej.
Nie masz pojęcia,
jak ona jest zła.
Muszę ci wybaczyć nim umrę,
ale nie mogę wybaczyć komuś,
kto o to nie prosił.
Nie mam czasu!
Musisz poprosić o wybaczenie.
Wybaczysz mi?
- Co?
- Że cię porzuciłem.
Że cię porzuciłem,
żeby uprawiać seks analny
z moim homoseksualnym
kochankiem Erickiem.
Powiem to.
Że cię porzuciłem,
żeby uprawiać seks analny
z moim homoseksualnym
kochankiem Erickiem.
Nie.
Przepraszam.
Nie mogę.
Jesteś zadowolony, cioto?
Nie jestem.
Mówiłem, że to nie jest sztuka
o randkach, a o śmierci.
Rozejdźcie się.
Nie musi na nich krzyczeć.
Ta sztuka jest o randkach,
nie tylko o śmierci.
O wszystkim.
O randkach, narodzinach,
śmierci, rodzinie.
- To nie wygląda prawdziwie.
- Co?
Nie słyszę.
- Cześć, Haze.
- Cześć, Caden.
- Jak ci minęła noc?
- W porządku. A tobie?
Philip miał kolkę, nie spałam.
Przykro mi. Wszyscy są?
Nie ma Sammy'ego.
Jimmy dzwonił i mówił,
że są problemy w metrze.
Przepraszam.
- Cześć, Hazel.
- Cześć, Sammy.
Podobasz się Sammy'emu.
Zbuduj to.
To fasada.
To mieszkanie Adele.
Poszukamy Ellen.
Wnętrza przyniosę później.
Za kilka dni?
Millicent Weems?
Caden, to jest...
Co myślisz o takim tytule?
"Nieznani, niecałowani, utraceni".
To jest Millicent Weems.
Usiądź, proszę.
Umiesz sprzątać?
- Doskonale.
- Ta rola tego wymaga.
Będziesz grała sprzątaczkę.
Grałam sprzątaczkę Eggę
w "Heddzie Gabler".
Świetnie.
I panią Dobson w "Scrub a Dub".
Zadziwiająco przypominasz
mi tę postać.
Miło być zadziwiająco podobną.
Przepraszam wszystkich.
Co się dzieje?
Mamy kilku nowych,
którzy się jeszcze nie wdrożyli.
- Możemy kontynuować?
- Tak.
Przepraszam.
Ty jesteś Ellen Bascomb?
Cholera. Mój tekst?
Ellen: Co?
No tak. Co?
Mam dać klucz do
31Y Ellen Bascomb.
Jestem Ellen.
To nie ten klucz.
- Zaraz otworzę!
- Słyszałaś to?
Co?
Niszczysz niewidzialną ścianę.
- To nie ten klucz.
- Mogę to otworzyć.
- Jesteś tam?
- Tam nikogo nie ma.
Idę pod prysznic.
Zaraz wracam.
Masz ochotę na kawę?
Widziałeś nowy obraz?
Co o nim sądzisz?
Dzięki za dzisiejsze ruchanko.
- Ludzie tak nie chodzą.
- Zbyt?
Chodź normalnie.
Zobacz to.
Muszę iść.
Popatrz.
Gdzie są Hazel i Sammy?
- Cześć, Caden.
- Co robicie?
Byłem tobą.
Ty lubisz Hazel,
więc ja lubię Hazel.
Ta Hazel dla ciebie nie istnieje.
Masz lubić tamtą.
To mu mówiłam.
Nic się nie stało.
Mamy przerwę.
10 minut przerwy!
- Chyba ci się nie podoba?
- Owszem.
Przypomina mi ciebie.
Ja jestem sobą. Niepotrzebny ci
ktoś, kto mnie przypomina.
Ciebie lubię bardziej.
Ale Sammy jest zabawny.
Ja też.
Nie jesteś.
Chwileczkę. Tak?
- Czy pan Caden Cotard?
- Tak.
Mówi Melnin z posterunku
w Schenectady.
Pańska matka została
napadnięta w domu.
To znaczy?
Nie żyje.
Czy mój ojciec stał koło nas?
Nie wiem jak wygląda.
Nie żyje, więc chyba
wygląda na martwego.
No to pewnie nie był on.
Jest duży.
Dzięki, że ze mną przyjechałaś.
Nie ma sprawy.
Prosiłem Hazel, ale była zajęta.
Ty jesteś zaraz po niej.
To nie znaczy, że jesteś gorsza,
ale ją grasz i możesz mnie pocieszyć.
Czy to ma sens?
Poza sceną zupełnie jej
nie przypominasz.
Ale grasz ją bardzo dobrze.
Czy Hazel wspominała,
co robiła dziś w nocy.
Dzwoniłem do niej, ale jej
mąż powiedział, że wróci późno.
To dziwne, bo mówiła,
że Philip jest chory.
- Idzie na kolację z Sammym.
- Ciekawe.
- To ja powinnam mu się podobać.
- Porozmawiam z nim.
Przepraszam, muszę iść do łazienki.
Nie zapomnij telefonu.
Dzięki.
Mówi Hazel, zostaw
wiadomość albo nie. Ty płacisz.
Możesz spać w pokoju
moich rodziców.
Myślałem, że ktoś go posprzątał.
Kto?
Nie wiem.
Ktoś.
To mój pokój.
Możesz spać tutaj.
A ty gdzie będziesz spał?
Na kanapie w salonie.
Nie chcesz spać ze mną?
To tylko seks.
Jeśli uważasz, że to w porządku.
- Jak ty tak możesz?
- Rozbieram się każdego dnia.
Przed kimś to coś innego.
Dlaczego?
Masz piękne ciało,
dlatego może jest ci łatwiej.
Być może.
Chcesz się rżnąć?
Tak.
A ty?
- Zdejmij ubranie.
- Przepraszam.
Jestem bardzo samotny.
Nie wiem, co jest nie tak.
Przepraszam.
Rozumiesz?
Potrafisz zrozumieć samotność?
Tak.
Na ogół czuję się dobrze.
Rżnięcie może pomóc.
Przepraszam.
Nie przeszkadza mi to.
Zdejmij ubranie.
Jesteś bardzo ładna.
Dzięki.
Czasem żałuję,
że nie jestem taki ładny.
Chciałbyś być dziewczyną?
Czasem sądzę,
że wtedy byłoby mi lepiej.
Ciekawe.
Pociągające.
- Podobają ci się faceci?
- Nie. Kocham tylko kobiety.
Zimno mi.
Ładny Caden.
Dziękuję, że to mówisz.
Chodź do łóżka, ładny Cadenie.
Nie powinnam była
wczoraj chlać tyle piwa.
- Co z tym zrobisz?
- Pójdę na lunch. A ty?
- Dobrze, Roland.
- Dzięki, Caden.
Musimy go zwolnić.
Nie musimy.
Jeremy gra pod nas.
Niech po prostu rozmawia z Donną,
a my usłyszymy, co mamy słyszeć.
Sammy za dużo objaśnia.
Poucza.
Powinien mówić krótko,
jak: "Jeremy, za dużo".
Możemy się
na chwilę zatrzymać?
Jasne.
Jeśli Hazel kocha Sammy'ego,
a Caden kocha Hazel,
byłoby wielką konfrontacją,
gdyby Caden zwróci się do mnie
i powiedział: "On jest
oczywistym substytutem mnie".
Hazel mogłaby płakać,
albo się wściec.
- To byłby dramatyzm.
- To się nie stało.
- Ale Hazel by tak zrobiła.
- Hazel tego nie zrobiła.
Caden, jak uważasz?
Moglibyśmy spróbować.
- Świetnie.
- Kurwa.
Spróbujmy.
To by się mogło stać
przy biurku reżysera.
Kurwa.
Tammy ma rację. Nie rozumiem,
dlaczego jesteś z Sammym.
Jest miły, dostępny.
Rżnie mnie bez płakania.
Od kiedy ty jesteś dostępna?
Derek odszedł.
Przez ciebie.
Kiedy?
Nie powiedziałaś mi.
Jak o wielu innych rzeczach.
Muszę zwolnić aktora,
który gra Dereka.
- Jak on się nazywa?
- Jaka romantyczna reakcja.
To nie reakcja.
Przyszło mi do głowy.
Mamy ogromne
problemy z budżetem.
- Joe.
- Przestań.
Nie lubię Tammy.
Nie przypomina mnie.
- Dlaczego tobie się podoba?
- Wygląda jak ty.
Joe Abernathy.
Nieprawda.
Zaproponowała mi seks.
Abernathy?
Tak.
- Dobrze było?
- Miło.
Jestem szczery.
Miło, choć nie powalająco.
- Płakałeś?
- Nie.
Czynisz postępy.
Płakałem przed.
Jesteś częścią mnie od zawsze.
Twoje imię jest
w każdym moim oddechu.
Co my robimy?
Nie wiem.
To tutaj zatrzymałam się
z Derekiem i dziećmi.
- Caden, spójrz na mnie!
- Co robisz?
Sammy, zostań tam.
Już idę.
Nie ma o czym mówić.
- To nie twoja wina.
- Co ty wyprawiasz?
Obserwowałem cię od zawsze,
ale ty nigdy nie patrzyłeś
na nikogo poza sobą samym.
Patrz na mnie.
Patrz, jak pęka mi serce.
Jak skaczę.
Jak się dowiaduję,
że po śmierci nic nie ma.
Żadnego naśladowania.
Żadnej miłości.
Pożegnaj ode mnie Hazel.
Od siebie też.
- Obaj nie mamy czasu.
- Sammy, zejdź!
Hazel, miłości moja!
Ja nie skoczyłem.
Ktoś mnie powstrzymał.
Wstawaj!
Ja nie skoczyłem.
Już wiem, jak to zrobić.
Na świecie jest prawie
13 miliardów ludzi,
wyobrażasz sobie?
Nie są statystami,
mają własne historie.
Trzeba ich uczcić.
Już wiem, jak to zrobić.
Na świecie jest prawie
13 miliardów ludzi,
wyobrażasz sobie?
Nie są statystami,
mają własne historie.
Trzeba ich uczcić.
Rozumiesz, co mówię?
Przyjdź do mnie w nocy.
Proszę.
Możemy zamieszkać razem.
W jakimś lofcie.
Miły pomysł.
Tęsknię za córką.
Mogłaby zamieszkać z nami.
Ja tęsknię za Olive.
I za tą drugą.
- Jestem złą osobą.
- Nie jesteś.
Jestem. Nie powinnam się była
umawiać z Sammym.
Chciałam dotrzeć do ciebie.
Nie możesz zmusić
nikogo do samobójstwa.
On był poplątany.
Boże, Caden.
Szkoda, że do tego nie doszliśmy,
gdy byliśmy młodzi.
Albo przez te lata potem.
Moje serce tak
bardzo cię pragnie.
Jesteśmy tu.
Ja tu jestem.
Marzę, żeby to się już skończyło.
Koniec jest połączony
z początkiem.
Cóż można poradzić?
Jesteś idealna.
Jestem poplątana.
Ale pasujemy do siebie.
Nie zawsze mi się teraz udaje.
Przez leki i resztę.
- Biorę dużo pigułek.
- W porządku.
Nie chcę, żebyś myślała,
że to przez ciebie.
W porządku.
Mam tytuł.
"Zwyczajny księżyc oświetlający
zwyczajny świat".
Chyba za długi.
Może.
Może pan tu podejść?
To chyba przez wdychanie dymu.
Mówi Hazel, zostaw
wiadomość albo nie. Ty płacisz.
Już wiem, jak zrobić tę sztukę.
Będzie się dziać w jeden dzień.
To będzie dzień
przed twoją śmiercią.
Był najszczęśliwszy
w moim życiu.
Będę mógł go przeżywać wiecznie.
Do zobaczenia wkrótce.
Masz jakieś pomysły
na dzisiejszą próbę?
Mam chyba nowy tytuł.
"Choroby zakaźne bydła".
Ten tytuł oznacza wiele rzeczy.
Potrzebuję Cadena
dla mojej Hazel.
Bardzo chciałabym zagrać Cadena.
To by nie było typowe,
ale potrafię to zrobić.
- Rozumiem go.
- Ja go nie rozumiem.
Caden Cotard jest człowiekiem,
który już umarł.
Żyje w połowie drogi między
zastojem i anty-zastojem.
Koncentruje czas,
miesza chronologię.
Niedawno starał się
mężnie pojąć tę sytuację,
ale teraz zamienił się w kamień.
Brzmi dobrze.
Ona ci pasuje?
Ja tego nie widziałem.
Powinno być więcej nadziei.
Nie są statystami, mają własne
historie. Trzeba ich uczcić.
To jest nudne, nijakie.
Koniec waszej sceny, zejdźcie.
Co ona robi?
Reżyseruje.
Pochylcie się *** trumną.
Ona nie przypomina ciebie, Caden.
Nie kręcisz się tak,
nie rozmawiasz z ludźmi.
Zaczynajmy.
Wszystko jest bardziej
skomplikowane, niż się wam zdaje.
Widzicie zaledwie
dziesiątą część prawdy.
Miliony maleńkich strun
umocowane są
do wszystkich waszych wyborów.
Z każdym wyborem możecie
zniszczyć swoje życie.
I nie wiedzieć o tym przez 20 lat,
a nawet nigdy nie dociec przyczyny.
A możecie to zagrać tylko raz.
Wyobraźcie sobie swój rozwód.
Ponoć nie ma w tym
przeznaczenia, a jednak jest.
Wy je tworzycie.
Świat może trwać eony,
ale wy jesteście tu tylko
przez ułamek sekundy.
Większość czasu spędzacie martwi,
lub jeszcze nienarodzeni,
a gdy żyjecie, czekacie na próżno,
marnując lata na telefon,
list czy spojrzenie kogoś
lub czegoś, kto to ułoży.
Tego nie będzie.
Albo będzie, lecz nieprawdziwe.
Dlatego żałujecie
lub macie nadzieję,
że nadejdzie coś dobrego.
Coś, przez co
poczujecie się pełni.
Przez co poczujecie się kochani.
Tak naprawdę byłem wściekły.
Byłem cholernie smutny.
Cholernie cierpiałem tak długo
i przez tak długo udawałem,
że wszystko jest w porządku.
Nie wiem dlaczego.
Może dlatego, że nikt nie chce
słuchać o moim nieszczęściu.
Każdy ma swoje.
Pieprzyć wszystkich.
Amen.
- Cudownie.
- Dzięki.
Nie mam już pomysłów.
Jestem martwy.
Mogę cię na jakiś czas zastąpić.
Jesteś zmęczony.
Tyle lat pracy twórczej.
Potrzebujesz tylko trochę czasu,
żeby się pozbierać.
- Muszę trzymać rękę na pulsie.
- Trzeba obsadzić rolę Ellen.
Na pewien czas.
To wymarzona rola.
Lubię sprzątać.
Ellen?
Tak.
Caden prosił, żebym ci to dała.
Masz go mieć cały czas.
Jesteś wzruszony smutkiem
bliskiej śmierci sąsiadki Adele.
Podziękuj sąsiadce Adele.
Dziękuję.
Bardzo proszę, młoda damo.
Teraz powiedz: "Miłego dnia".
- Miłego dnia.
- Dziękuję.
Sięgnij po papier toaletowy.
Owiń sobie nieco wokół ręki.
Wytrzyj się.
Powinno być coś jeszcze.
Powinieneś coś jeszcze mieć.
Spokój, miłość, dzieci.
Przynajmniej jedno dziecko.
Sens w życiu.
Wszystko w porządku?
Wszystko jak wszystko.
On mnie nienawidzi.
Rozczarowałam go.
Wszyscy rozczarowują,
kiedy się ich pozna.
Pamiętam piknik z moją mamą.
Popatrz na mnie.
Co się dzieje?
Byłam taka młoda.
Zapamiętam tę chwilę
do końca życia.
Za 20 lat przyjdę tu
z moją córką na taki sam piknik.
Tyle nadziei.
To najmilsze, co
kiedykolwiek słyszałam.
Boże.
Wybacz, mamusiu.
Gdzie ta mała dziewczynka?
Poszukaj na szafce
liściku od Adele.
"Adele umarła wczoraj
na raka płuc.
Możesz zostać, jeśli chcesz."
Wyjrzyj przez okno.
Przypomnij sobie, jak pozowałaś
do jednego z jej obrazów.
Jak mówiła, że jesteś piękna.
Jak sprawiła, że przez chwilę
znów poczułaś się ładna.
Pomyśl, jak za nią tęsknisz.
Wstań.
To czeka i nikogo to nie obchodzi.
Kiedy twoja zmiana się skończy,
ten pokój nadal będzie istniał.
Dalej będą w nim buty,
sukienki i pudła.
Pewnego dnia może
inną czekającą osobę.
A może nie.
Pokojowi wszystko jedno.
Halo?
Nikt już nie obsługuje windy.
To, co był kiedyś przed tobą,
ekscytującą, tajemniczą przyszłością,
jest za tobą.
Przeżyte, zrozumiane,
rozczarowujące.
Zrozumiałeś, że nie jesteś wyjątkowy.
Walczyłeś o życie,
a teraz powoli z niego odchodzisz.
Tego doświadczy każdy z nas.
Nie liczą się
cechy indywidualne.
Wszyscy jesteśmy wszystkimi.
Ty jesteś Adele,
Hazel, Claire, Olive.
Jesteś Ellen.
Jej małe smutki są twoimi.
Jej samotność.
Jej siwe, suche włosy.
Jej czerwone szorstkie dłonie.
Czas, byś to zrozumiał.
Idź.
Gdy ludzie, którzy cię
uwielbiali, przestają.
Gdy umierają, idą w świat.
Gdy ich żegnasz,
żegnasz swą urodę, młodość.
Gdy pozwalasz światu,
by cię zapomniał.
Gdy uznajesz swoją przemijalność.
Gdy zaczynasz tracić
swoje cechy, jedną po drugiej.
Gdy zauważasz, że nikt na ciebie
nie patrzy i nigdy nie patrzył.
Myślisz tylko, by jechać.
Znikąd i donikąd.
Jechać odliczając czas.
Jesteś tu - 7:43.
Jesteś tam - 7:44.
A teraz... cię nie ma.
Gdzie są wszyscy?
Większość nie żyje.
Niektórzy odeszli.
Usiądziesz ze mną na moment?
Jestem bardzo
zmęczony i samotny.
Chyba cię znam.
Byłam matką we śnie Ellen.
Zdajesz się starsza
niż zapamiętałem.
Sen był dość dawno temu.
Przeproś.
Nie miałem na myśli,
że wyglądasz staro.
Sny wszystkich
w tych mieszkaniach...
Tyle myśli, których
nigdy nie poznamy.
To cała prawda.
Chciałem mieć taki piknik
z moją córką.
Czuję, że strasznie
cię rozczarowałem.
Nie. Jestem z ciebie taka dumna.
Spytaj ją, czy możesz
położyć głowę na jej ramieniu.
Mogę położyć głowę
na twoim ramieniu?
Tak.
Kocham cię.
Ja ciebie też.
Już wiem, jak zrobić tę sztukę.
Mam pomysł.
- Myślę, że gdyby wszyscy...
- Umarli?
WYSTĄPILI
TEKST POLSKI: KAROLINA JASZCZUK
Napisy: Studio PRINTEL