Tip:
Highlight text to annotate it
X
Tłumaczenie: ARMON(2009)
Poprawki: Anonim1979. (v. 1.01)
Obserwatorium amerykańskie
FAB220 - Antarktyda
Beniu... spójrz.
Może masz ochotkę sprawdzić,
co wykrył program Palomar.
Wygląda to na UFO i
wytyczony ma taki tor lotu.
Ile razy mam Ci powtarzać, że UFO nie
istnieje i nie ma szans, żeby zobaczyć...
O rany. Znacznik energii
jest niesamowity.
Rany Julek, i co my zrobimy? Nikt
nam nie powiedział, co mamy robić.
Przecież wziąłem tę robotę właśnie
dlatego, że nic w niej nie trzeba robić.
Beniu, wyluzuj! Wyliczymy
miejsce zderzenia z Ziemią.
Wygląda na to, że będzie to...
Modesto w Kalifornii.
Calineczka: Tu Czerwony Krasnal.
Właśnie coś namierzyliśmy.
Mamy kod Zbłąkana Owieczka.
Powtarzam: Zbłąkana owieczka.
POTWORY KONTRA OBCY
Dziewczyny... co wy tu
robicie? Jest piąta rano.
Pośpiesz się..., włącz
telewizor I to już!
...i odrobina porannej mgiełki,
która wyznaczy drogę słonecznemu niebu
Mamy 24 stopnie Celsjusza.
Doskonały dzień, aby podjechać na wystawę ogrodnictwa
ludowego na terenie dorocznego jarmarku.
Lub doskonały dzień,
aby poślubić Zosię Bąk.
Kocham cię, Skarbie.
Ja też cię kocham.
I... dzień doberek Modesto...
Dla kanału 172.
Wyglądasz wspaniale, słoneczko.
Dzięki, mamo.
O... moja dziecinka.
Tato!!
Chcę, żebyś wiedziała, że
chociaż pozwolę ci odejść
Zawsze będę przy tobie,
aby się tobą opiekować.
Nie płacz, bo ja też zacznę.
I rozmażę sobie makijaż.
Nikt mi nie pomoże. Nikt.
Witam wszystkich. Słuchajcie...
ślub rozpoczyna się za pół godziny.
Moja piękna synowa.
Witam, Pani Kulewa.
- Historia prawie jak z bajki.
Prezenter pogody i jego żonka.
Jak romantycznie.
- O tak.
Tylko pomyśl... Jutro o tej
porze będę już w Paryżu.
I kiedyś... nie dlatego, że spędzimy tam
miesiąc miodowy, Edek zostanie tam prezenterem
lub korespondentem zagranicznym i
będziemy mogli zwiedzić cały świat.
Och.... słodziutka...
Trzymam za was kciuki.
Tak już w naszej rodzince jest —
jeden kciuk krótszy od drugiego.
Ale przecież Edek tak nie ma.
- Po prostu w czepku urodzony.
Ale wasze dzieci będą tak miały.
Jejku! Wyglądasz wspaniale.
Ty także... To znaczy...,
atrakcyjnie. Mam na myśli, że...
Przepraszam, to ze zmęczenia.
Zbyt dużo czasu spędziłam z rodzicami.
Nie przejmuj się, jasne?
Niedługo będziemy sami... tylko ty i ja.
Hmmm... zajadając ser i bagietki
przy promieniach słońca.
Karmiąc się nawzajem
czekoladowymi naleśnikami. Hmmm...
Coś nie tak?
- Nie, chodzi tylko o to, że...
Nasz plan uległ drobnym zmianom.
Nie jedziemy do Paryża.
Co?
A to dlaczego?
Ponieważ udamy się w lepsze miejsce.
Lepsze niż Paryż?
Właśnie.
- Czyli gdzie?
Taiti!
- Nie?!
Fresno
Fresno!
Fresno?
A w jakiej galaktyce leży..
Fresno? Lepsze niż Paryż, Edek?
W...
Na kanale 23 mam być nowym
prezenterem wiadomości wieczornych.
Właśnie dzwonił do mnie kierownik. Chce, żebym
przyjechał jak najszybciej. Czyż to nie wspaniałe?
Edek.
To...
Fantastycznie.
To fantastycznie. Fresno znajduje się wśród
50 najwspanialszych miejsc, zgadza się?
Właściwie jest na 55 pozycji, ale
to jest dla nasz szansa, skarbie.
Posłuchaj. Jeśli chodzi o Paryż...
Nie ma o czym gadać... Wszystko w
porządku. Fresno będzie najwspanialszym
miejscem na świecie tak długo,
jak będziemy ze sobą razem.
Jestem z ciebie duma.
Z nas... Tu nie chodzi tylko o mnie.
No może..., ale od teraz jesteśmy
zespołem. Możemy być z siebie dumni.
A teraz zmykaj. To przynosi pecha, jak
pan młody widzi wybrankę w sukni ślubnej.
Daj spokój! Wiesz, że nie
wierzę w takie zabobony.
Czekam na ciebie przy ołtarzu.
Przystojny prezenter wiadomości
w gangu. Zgadza się?
Kocham cię. Do ciebie mówię.
Ja też cię kocham.
Zosiu!
Gdzie ona się mogła zapodziać?
Zosiu!
Gdzie jesteś?
Zosiu. Gdzie byłaś?
Zdaje mi się, że właśnie
uderzył we mnie meteoryt.
Daj spokój, Zosiu. Każda panna młoda
czuje się tak samo w dniu ślubu.
Mój Boże, spójrz na siebie. Jesteś cała
brudna. Na szczęście mam wilgotne ściereczki.
Rany... Wyglądasz... promiennie.
Dziękuję.
Nie, nie... Zosiu. Ty naprawdę
promieniujesz. Jesteś cała zielona.
Och nie!
Nie... Edek.
Co się dzieje? Co tu się stało?
Wszyscy zmniejszacie się!
Nie, nie, to ty rośniesz
- Zróbcie coś.
Wezwijcie władze!
To niemożliwe.
Nie. To się nie dzieje naprawdę.
Czekajcie, czekajcie wszyscy!
Wszystko jest pod kontrolą.
Napijcie się szampana i
wszystko będzie dobrze.
Mój kciuk! No dalej!
Edek. Pomóż mi!
Nadciąga panna młoda.
Och... Krzysiu. Przecież to jej ślub.
Edek! Edek!
Jak to boli. Do diaska.
Zosiu. Wszystko będzie
dobrze (Otworzyć ogień! )
Co się ze mną dzieje?
Bez paniki. Nie martw się. Cokolwiek
się będzie działo.. nie puszczaj mnie...
Edek!
(przepraszam najmocniej)
Kim jesteście?
Co wy robicie?
Przestańcie!
Uważaj!
Zabierajcie łapska ode
mnie. Wiecie, kim jestem?
Proszę. Dajcie mi spokój!
Ruszać się, ruszać! Dalej, ruszać się!
Edek!
Zabierzcie dziecinkę do autobusu.
Kochanie... wyłączyłeś alarm?
Czemu go ustawiłeś?
Przecież to nasz miesiąc miodowy.
Czy jest tu ktoś?
Co się dzieje?
Halo?
Cicho, bo nas usłyszy.
Halo?
Czy jest tu ktoś?
Czy może mi ktoś
powiedzieć, gdzie ja jestem?
Co to było?
Witam.
Czy możesz przestać?
Uważaj.
Proszę paniusiu. Przestań...
tak...
robić.
Jakikolwiek szalony
naukowiec ciebie zrobił...
Musiał mieć niezłego świra.
Ty umiesz... mówić.
Witam!
Feee... moje plecy!
Żartowałem. Nie mam pleców.
Wybacz mu, ale jak
widzisz, nie ma też mózgu.
Okazuje się, że wcale go nie potrzebuję.
Całkowicie zbyteczny. W rzeczy samej...
Nawet nie...
Zapomniałem, jak się oddycha.
Naprawdę zapomniałem.
Potrzebuję pomocy doktorze
Kaszalot. Pomocy!
Złap wdech, Bodzio.
Dziękuję doktorku. Uratowałeś mi życie.
Nieźle... spójrz na siebie.
Wiem, co ci chodzi po głowie.
Pierwszy dzień w więzieniu, a ty chcesz wyrwać
najlepiej zbudowanego twardziela w okolicy.
No cóż... chciałbym to zobaczyć.
O rany. No co?! Zaniemówiła.
Ona?
Tak, Bodziu. Mamy przed sobą
potwora rodzaju żeńskiego.
W żadnym wypadku. To chłopak.
Spójrz na jego klatkę...
Chyba musimy pogadać.
- Panowie.
Obawiam się, że nie
zrobiliśmy dobrego wrażenia.
Dobrze, że to ja mówię.
Pojawił się nowy potwór pierwszy
od wielu lat, jak wilkołak,
czy jakieś mumie... wiecie,
jak ktoś do pary do gry w karty
Zdradzisz nam swoje imię, paniusiu?
Zosia.
Nie, nie, nie. Nam chodzi
o twoje potworzaste imię.
To znaczy takie, jakie ludzie
wykrzykują, gdy się do nich zbliżasz?
Rozumiesz... np.:
"Uważajcie. Nadchodzi...".
Zosia.
Naprawdę?
Zoosia.
Faktycznie. Sam się przestraszyłem.
Tak! Pora obiadowa.
To jest odrażające.
Ooo... uwielbiam takie smakołyki.
O Boże... powiedz, że to
się nie dzieje naprawdę.
Powiedz, że to jest tylko
chwilowe załamanie przed ślubem.
I że teraz jestem w psychiatryku
i biorę silne leki.
Od których mam halucynacje.
Nie wystrasz Robalozaura, bo się zmoczy
i wtedy wszyscy będziemy mieli kłopoty.
Wszyscy biegiem do drzwi! Tu
powinny być drzwi, gdzie one są?
Tylko spokojnie, koleś.
O nic się nie martw.
Kto jest milusim robaczkiem?
Lubisz takie pieszczotki?
Niech ktoś mi pomoże. Ja tu
nie pasuję. Wypuście mnie.
Hej, hej. To nie jest dobry pomysł.
Wypuście mnie!
Potwory. Wracajcie do swoich cel.
Dzięki Bogu. Człowiek.
Jesteś człowiekiem? Prawda?
Nie jakimś tam półczłowiekiem,
półmaszyną... wiesz, o co mi chodzi?
Jak wy nazywacie coś takiego?
Cyborg?
- O nie!
Jesteś cyborgiem?
Paniusiu, zapewniam, że
nie jestem cyborgiem.
Nazywam się generał W.R. Paluch.
Jestem tutaj szefem. Proszę za mną.
Czas najwyższy, żeby ciebie oświecić.
W 1950 roku podjęto decyzje, że żaden śmiertelnik
nie może dowiedzieć się o istnieniu potworów.
i jego głowę powinny zaprzątać ważniejsze
sprawy... na przykład płacenie podatków.
Dlatego rząd przekonał świat, że
potwory są tylko tworem wyobraźni
I zamknął je wszystkie z dala od
świata ludzi właśnie w tym miejscu.
Ale ja nie jestem potworem.
Jestem człowiekiem z krwi i kości.
Nie stanowię zagrożenia
dla nikogo i niczego.
Trzymajcie ją z dala ode mnie!
Przepraszam.
Jak długo tu pozostanę?
- Do odwołania.
Czy mogę skontaktować się z rodzicami?
- Nie.
Z Edkiem?
- Odmawiam.
Czy wiedzą, gdzie jestem?
- Nie. I nigdy się o tym nie dowiedzą.
To miejsce jest ściśle tajne.
Zaszufladkowane i głęboko zakonspirowane
Dlatego nie ma mowy o jakimkolwiek
kontakcie ze światem zewnętrznym.
7,8,899
1000.
O.... Zosia.
Nie masz przypadkiem uranu przy sobie?
Potrzebuję odrobinkę.
Odbierzcie natychmiast przywileje doktorowi
Kaszalotowi do posiadania zabawek.
Twoja cela została właśnie przygotowana
przez naszego psychologa więziennego.
To pomoże ci zachować spokój.
Ale ja nie chcę takiego plakatu.
Chcę prawdziwą kiciunię
zwisającą z prawdziwego drzewa.
Chcę wrócić do domu.
Daj spokój. I nie płacz,
bo to rani moje uczucia.
Nie traktuj tego miejsca jak więzienie.
Wyobraź sobie, że to jest hotel, którego nigdy
nie opuszczasz, bo jest zamknięty od zewnątrz.
Aaa... i jeszcze jedna rzecz.
Rząd zmienił twoje imię na Olbrzymka.
Rozpocząć sekwencję przebudzania.
Kto ośmielił się mnie zbudzić?
Klantoria została zlokalizowana w pobliżu
odległej planety w kwadrancie Omega.
W kwandrancie Omega?
Kiepsko.
Tor lotu meteorytu Klantoria
został namierzony w sektorze 72-4.
Planeta ta nazywana jest Ziemia.
Co za nędznie wyglądająca kupa mułu.
Wysłać sondę.
Sprowadźcie Klantorię bez
najmniejszego uszczerbku.
Chcę ją w całości.
Co do kropelki.
Tak jest, Galaksarze.
Nic już nie stanie mi na przeszkodzie.
Nie popędzaj mnie, Krysiu.
Nie jestem jeszcze... gotowy.
Daj na luz, Hubercie.
To tak jak z tańcem.
Zatańczymy?
Krysiu.
Mam jutro zawody
gimnastyczne, więc może...
Widziałaś??
Dzięki Bogu! Policja.
Nic złego nie robiliśmy, Panie władzo.
Tak. Nic, a nic.
??
Dlaczego zawsze daję ci się podpuścić?
Może powinniśmy stąd znikać?
A może powinniśmy
sprawdzić, co sie stało?
Krysiu... zwariowałaś?
Czekaj. Nie zostawiaj mnie samego.
Ała... Moja kostka.
Chyba ją skręciłem.
Krysiu.
To chyba jest najgorsza
randka, jaką miałam w życiu.
Krysiu... Mam pietra.
Dostrzegła to ostatniej nocy
para zakochanych w romantycznym uścisku.
Nikt nie wie, co to jest
i skąd to się wzięło.
Wszystkie oddziały wojska zostały
postawione w stan gotowości.
Masz to?? OK
Właśnie otrzymałem informację, że Prezydent
Stanów Zjednoczonych przybył na miejsce zdarzenia
i spróbuje nawiązać pierwszy kontakt.
Muszę tam dotrzeć sam.
Tego wymaga protokół dyplomatyczny.
Tak jest, Panie Prezydencie.
Warunki stabilne. Niedźwiadek
w polu widzenia. Teren czysty.
Dowódco... Pokażcie, na co was stać.
Słyszeliście, co powiedział Prezydent??
Rozwalcie to coś.
Nie dajemy rady. Wzywam wsparcie z powietrza.
Powtarzam: Wzywam wsparcie z powietrza.
E.T. - WRACAJ DO DOMU!!!
Wydaj rozkaz... Wydaj rozkaz odwrotu.
Wycofujemy się. Wszyscy wycofujemy się.
Niedźwiadek przemieszcza się.
Czekaj.
Tak sobie pogrywasz?
Wypchaj się ołowiem, kosmito.
Wyraźnie wypchał się ołowiem.
- Zabierzcie Prezydenta do helikoptera.
Niczego się nie boję. Jestem
odważnym Prezydentem.
Sir, potrzebujemy wyraźnych rozkazów.
Na to zgodę musi wyrazić rząd.
Musimy poświęcić robota.
...pozostały nam tylko dwa tygodnie.
Jeżeli to coś przedostanie się na
zamieszkały teren, skutki mogą być opłakane.
Potrzebujemy najlepszych mózgowców
Połączcie mnie z Indiami.
Jeżeli przetransportujemy naszych
obywateli na bezpieczniejsza planetę...
Powinniśmy przyznać obcemu wizę pobytową i
sprawić, że stanie się dumnym Amerykaninem.
Kiedyś w podobnej sytuacji, zapytałem się samego
siebie: Co zrobiłaby na moim miejscu Oprah?
Wyluzuj. Jaki z tego wniosek?
To jest katastrofa.
Proszę przestać. - Nie wolno
tego Panu robić. NIE!!!
Ten przycisk odpali nasze
wszystkie rakiety nuklearne.
To który przycisk przygotuje mi kawusię?
Uffff... To ten drugi,
Panie Prezydencie.
Który dureń to zaprojektował?
Pan, Panie Prezydencie.
I całkiem mi to wyszło.
Kowalski, zwolnij kogoś.
Słuchajcie!
Nie zamierzam zapisać się na kartach
historii jako Prezydent, który siedział
za biurkiem, gdy świat chylił się ku upadkowi.
Dlatego ktoś musi coś wymyślić i to całkiem szybko.
Ta kawusia jest całkiem, całkiem.
Panie Prezydencie.
Nie tylko mam pomysł, ale nawet plan.
Żadna broń konwencjonalna
nie zagraża tej kreaturze.
I wszyscy wiemy, że broń
nuklearna nie wchodzi nawet w grę.
Pewnie, że wchodzi. Naciskaj..
- Nie, nie, nie ten przycisk, Powstrzymajcie go!
Nie zamierzam się z Panem niańczyć,
Panie Prezydencie. Nastały trudne czasy.
Kłótnie tylko nam szkodzą.
Potrzebujemy pewniaka, potrzebujemy
mięsa armatniego, potrzebujemy...
potworów.
Ależ tak.... potworów.
To takie proste.
Nie... Nie kumam.
Przez ostatnie 50 lat chwytałem
siejące zniszczenie potwory
i zamknąłem je w więzieniu
objętym tajemnicą.
Więzieniu tak tajemnym, że samo wymówienie
jego nazwy jest przestępstwem federalnym.
Jeżeli chodzi mu o
Strefę pięćdziesiąt...
Panie Prezydencie,
przedstawiam Panu Robalozaura.
Panno Zawadzka, czy mogę prosić?
Promieniowanie nuklearne doprowadziło
do przeobrażenia małego robaczka
w 100-metrowego potwora,
który zaatakował Tokio.
I wreszcie mamy brakujące ogniwo —Lesia.
To jest zamarznięty rybaka,
Którego odkryli nasi naukowcy.
Udało mu się uciec, siejąc
zniszczenia w pobliskich kurortach.
Ten przystojniaczek to doktor Kaszalot.
Najinteligentniejszy
człowiek na całym świecie.
Wynalazł maszynę naukową,
która pozwoli ludziom posiąść
Zdolności karaluchów do
przetrwania w trudnych warunkach.
Niestety, pojawiły się skutki uboczne.
Stworzenia te nazywamy w skrócie BOB.
Czy może ją ktoś wyrzucić stąd?
Dziękuję.
Genetycznie wyhodowany pomidor został
połączony z uzyskaną chemicznie polewą deserową
o smaku farmerskim w zakładzie
produkującym przekąski.
W rezultacie uzyskano mieszankę, z której
powstała niezniszczalna galaretowata masa.
I na sam koniec — Olbrzymka..
Generale, proszę kontynuować.
Została napromieniowana czystą energią. W ten sposób
uzyskała niesamowitą siłę i gigantyczny wzrost.
Panie Prezydencie, te potwory są dla nas najlepszym
rozwiązaniem i jedyną szansą na pokonanie robota.
Czy nie mamy już kłopotów
z samymi obcymi, Generale?
Nie sądzę, żebyśmy jeszcze
potrzebowali kłopotów z potworami.
Masz lepszy pomysł, ofermo?
OK. Nie zbliżaj się.
Generale, Pana plan potwory konta
obcy jest godny realizacji. Dziękuję.
Dobieraj
Czy... masz.. jakąś...
trójkę?
Tak. Jak ty to robisz? Jesteś
największym farciarzem, jakiego znam.
Fart nie ma tu nic do rzeczy.
Co jest...? Hej.
Mówią, że jestem wariatem.
Ale pokażę im.. Już ja im pokażę.
Doktorku, wolałabym, żebyś nie śmiał się tak
przerażająco, kiedy jestem podłączona do tej maszyny.
Masz rację, Robalu.
Już pracujesz *** tym szarlatańskim
projektem od ponad miesiąca.
Nie jestem szarlatanem.
Jestem szalonym naukowcem.
A to różnica.
Chłopaki. A jaki ja mam wybór?
Jeżeli uda się przywrócić mój normalny wzrost lub
chociażby 2-metrowy, będę mogła się stąd wydostać.
I powrócić do życia, na jakie zasługuję.
Chodzi mi o to, że powinnam być w....
- Niech zgadnę: we Fresno?
No cóż, Fresno jest
jedynie pierwszym krokiem.
Następny przystanek: Milwaukee, a potem
Nowy Jork i mam nadzieję, że pewnego dnia
Tak, wiemy: Paryż.
Wyluzuj, Doktorku. Nie
ma się z czego śmiać.
Teraz poczujesz delikatne
ukłucie w mózgu.
Przepraszam.
Zosia! Halo!
Czy znowu jestem mała?
Obawiam się, że nie, kochana.
Właściwie to...
Odrobinkę jeszcze urosłaś.
W porządku, Doktorku.
Jutro spróbujemy ponownie.
Jeszcze nie skumałaś, co?
Żadnemu potworowi nie udało
się jeszcze stąd wyjść.
Nieprawda... Udało się to
niewidzialnemu człowiekowi.
Raczej nie. Właściwie tak ci
powiedzieliśmy, żebyś się nie denerwował.
Zmarł na atak serca 25 lat temu.
Nieee!
Tak.
Na tamtym krześle.
Czy nadal tam jest?
Czy już teraz rozumiesz? Nikt stąd nie nie
może wyjść. Nikomu nie uda się stąd wyrwać.
Potworki, mam dobre
wieści. Wypuszczamy was.
Aż do teraz.
Czy dobrze zrozumiałem...
Chcesz, żebyśmy walczyli z kosmitą.
A w zamian, Prezydent USA upoważnił
mnie do wypuszczenia was na wolność.
Och! Nie mogę w to uwierzyć!
Już niebawem będę w ramionach
Edka. Albo on w moich.
Nie mogę doczekać się powrotu do Spring
Break na Plaży Kokosowej, aby...
postraszyć kogo się da.
A ja powrócę do swojego laboratorium
i wreszcie ukończę swoje eksperymenty.
Nie, nie. To jest moje
zadanie,.. Bodziu.
W taki razie będę... olbrzymią paniusią.
Zosia już jest, Bodziu.
No dobrze, w taki razie wrócę do
Modesto i resztę życia spędzę z Edkiem.
Taa... to też dotyczy Zosi, Bodziu.
Sądzę, że zasługuję chociaż
na wspólne życie z Edkiem.
No dobra... Lecimy.
Poruszajcie się w sposób zorganizowany.
To jest sytuacja kryzysowa.
Ewakuujemy całe miasto. Doceniamy
równe opłaty, ale nie będą one konieczne.
Wynosimy się!
To jest San Francisco! Stąd
mam niedaleko do domu.
Poczuć podmuch wiatru w
antenkach. Czy to nie cudowne?
Nie byłem na powietrzu od 50
lat. To jest niesamowite.
Wydaje mi się, że zrobiło się nieco cieplej.
Czy na Ziemi zaszły jakieś zmiany klimatyczne?
Wspaniale byłoby wiedzieć,
o tej "wygodnej prawdzie".
To ten robot!
Jest ogromny.
Nie uszkodźcie go za bardzo, potworki.
Jeszcze przyda mi się na farmie.
Nie, nie, czekaj. Nie mówiłeś,
że jest taki ogromny.
Zaczekaj, Nie odlatuj.
Zdaje się, że już nas namierzył.
Halo, cześć! Co słychać?
Witam. Przybyliśmy, żeby cię zniszczyć.
Nie mogę walczyć z tym
czymś. Nie mogę nawet...
Nie... Nie mogę oddychać.
Czy ma ktoś może papierową torbę?
Wyluzuj.
Staruszek ma wszystko pod kontrolą.
- Ukryj się w mieście, Zosiu. Tam będziesz bezpieczna.
Ale nie zbliżaj się do
piorunochronów. Są zdradliwe.
Wreszcie coś się dzieje.
Przerobię tę przerośniętą puszkę...
W bardzo powgniataną, przerośniętą puszkę.
OK.
Czy ma ktoś namiary na Robala?
Rany... ta wielkość robi wrażenie.
Stopa!
Mam go, chłopaki. Mam...
Bez obaw, nie pozwolę mu
odejść. Zrobię z nim porządek...
Już zwalnia.
Idź do miasta, Lesiu. Tam cię znajdę.
Chociaż... To ty będziesz
musiał mnie odszukać.
Nie! Nie!
Dobra, dobra. Już łapię..
Ufff.... To bolało.
Wsiadaj! Mam plan.
Hot dogi!
W porządku, Lesiu. Przecisnę się przez
to, a ty dostaniesz się do środka
i zajmiesz się jednostką centralną i...
Hej, chłopaki. Złapcie mnie!
Dalej, dalej, ruszać się!
Hej, nie trąbimy.
Przepraszam. Z drogi.
Jestem z prawej...
Wszystko pod kontrolą.
O nie.
OK. Wszystko będzie dobrze.
Słuchajcie, muszę was stamtąd
wydostać. Wytrzymajcie sekundkę.
Musicie opuścić most, zanim...
Na pomoc!
Nie, nie, nie!
Nie zbliżaj się!
Z drogi. Uważaj koleś.
Hej... futrzaku. Gdzie byłeś?
Tak, wiem. Trochę nabrałem kształtów.
Przepraszam, on próbuje nas zabić.
Czemu on to robi, czemu...?
Rany.
Super! Dobrze ci idzie!
Tylko ja coś robię!
Już niedługo. Dalej chłopaki.
Zróbmy z tym porządek.
Pole ochronne. Typowe.
Nie uda ci się zmiażdżyć karalucha.
Dobra, dobra. Zaczynamy.
Robalozaur.
Robalozaur.
Bodzio!
- Czego?
Pomóż mi!
Przepraszam, zapatrzyłem
się na tamtego ptaszka.
Musimy zabrać tych ludzi z mostu.
Robi się.
Nie, Bodziu. Usuń tylko te belki.
No tak... masz rację. Moja wina.
Teraz, jedźcie.. Jedźcie.
Lesiu!
Och... nie czuję się dobrze.
Ok, Zosiu. Dasz sobie radę.
W porządku. Rozwalmy tego stwora.
Misja nie powiodła się.
Proszę się nie denerwować. To
może się przydarzyć każdemu.
Ta niższa forma życia. Myśli,
że może ukraść mi Klantorię?
Natychmiast wyślij kolejną sondę.
Robotowi nie uda się odzyskać Klantorii.
Forma życia pochodzenia węglowego,
zwana Zosią jest teraz zbyt silna.
Myślisz, że jesteś duża i silna...
..i, że możesz zniszczyć moją sondę,
a potem bawić się w kotka i myszkę?
Już wyrosłem z takich zabaw.
Komputer: ustaw kurs na
Ziemię. Sam odzyskam Klantorię.
Nawet, jeśli miałbym ją wyciskać
po kropelce z jej ciała.
Ostrożnie. Jest gorące.
Jeżeli trzy tygodnie temu ktoś poprosiłby
mnie, żebym pokonała olbrzymiego robota,
odpowiedziałabym: "Nie dam rady".
Ale to zrobiłam! Sama! Jestem taka
zadowolona. Widzieliście, jaka byłam silna?
Prawdopodobnie nie ma na świecie
słoika, którego bym nie otworzyła.
Byłaś *** wyraz bohaterska, kochaniutka.
Szczególnie podobało mi się, jak
uratowałaś tych ludzi na moście.
To było niezłe. Czy ona
nie jest wspaniała, Lesiu?
Tak, była niezła. Naprawdę
luzacka. To mi się podobało.
Biedny Lesiu. Mimo wszystko, mówi tak, bo
nie może znieść, że pokonała go dziewczyna.
Chyba jest załamany.
Hej.... nie jestem. Po
prostu czuję się zmęczony.
Niby czym? Nic przecież nie zrobiłeś.
No cóż, jakoś kiepsko spałem,
pasuje? Miałem bezdech senny.
Bezdech., senny... Nieważne.
To nie jest zabawne.
No cóż... Lesiu jest nieco osłabiony.
To znaczy, pozbawiony snu.
Już niedługo wrócisz do
starej postaci. I ja także.
A co ze stwierdzeniem: "Nie ma takiego słoika
na świecie, którego bym nie otworzyła"?
Czekaj. Znalazłaś już słoik,
którego nie otworzyłaś?
Co w nim było? Czy były w nim ogóraski?
Gdzie jest ten największy słoik z ogóraskami?
Mój współtowarzysz próbuje powiedzieć,
że nowa Zosia dostała pazurki.
Przepraszam.
Dzięki chłopaki. To takie słodkie.
Ale czeka na mnie normalne
życie. Rozumiecie to?
Powiedz mi wreszcie, jak to normalne życie
wygląda, kiedy jesteś taka olbrzymia.
Nie planuję być wielka wiecznie.
Edek nie spocznie, dopóki nie
znajdzie jakiegoś lekarstwa...
dla mnie. Jesteśmy przecież zespołem.
I Edkowi w tym pomożemy. Może
kiedyś nawet będziemy przyjaciółmi.
Naprawdę?
Chcecie chłopaki poznać Edka?
Pierwszy przystanek: Modesto
Powiadomiłem twoich rodziców,
że przybędziesz, Olbrzymko.
Przestrzegłem także policję w Modesto,
żeby nie strzelali do ciebie.
Dzięki, generale.
OK, pamiętajcie. Ludzie nie
przywykli spotykać takich stworzeń...
Jak ty lub ty... Albo ty...
Więc postarajcie się... wiecie, być
wyluzowani. Po prostu wzorujcie się na mnie.
Przestańcie. To było nieumyślnie!
Nie niszczcie niczego.
Zosia?
Zosia?!
Mama? Tata?
Czy eksperymentowali na tobie?
Nie, mamo. Czuję się dobrze.
Wszystko w porządku. Oni są ze mną.
To są moi nowi przyjaciele.
Och, Edek. Jak ja tęskniłem za tobą.
Pomyśl.. znowu będziemy razem.
Nie wierzyłem, że kiedyś wyjdę z więzienia.
Kocham cię. Jak ja kocham tego faceta.
Nie, Bodzio. To moja mama.
Udusisz ją!
Kochanie, wszystko w porządku?
Poczułam szynkę.
Przepraszam, mamo. On już taki jest.
Gdzie jest Edek?
Jest w pracy, kochanie.
Wiesz, jak ważna jest dla niego kariera.
No cóż... nie będziemy
świętować bez niego.
Zosiu... co ja mam począć z
twoimi małymi przyjaciółmi?
Daj im jakieś chipsy. Jedzą wszystko.
Och... mój nektar życia!
Jak się bawicie?
Moi przyjaciele.
Zróbcie miejsce dla Robala
Kto ma ochotę popływać z Lesiem?
Cześć, jestem Bardzo Obślizgła Bestia.
Ale możesz mówić mi BODZIO. Jak wolisz.
Czy nie jestem zbyt nachalny?
Przepraszam. Trochę jestem drętwy.
Całe życie przesiedziałem w więzieniu.
Po co ja w ogóle gadam o więzieniu?
Rany... nie chciałem ciebie
wystraszyć. Muszę już iść.
Czuję się głupio.
Zachowajcie spokój. Cokolwiek
zrobicie, nie prowokujcie ich.
Czy ktoś ma ochotę na atomowego
drinka z dżinem? To daje niezłego...
Kopniaka.
Chlor, chlor. Chlor
dostał się do moich oczu.
Ratujcie się wszyscy!
Przed czym oni uciekają?
...to było komiczne, Jerzy.
To jest właśnie poczucie humoru,
którego będzie mi brakowało w Fresno.
Edek Kulewa. Wystąpił
dla was po raz ostatni.
Dobranoc... Modesto!
Dla kanału 172
I... Cięcie!
Podobał ci się mój
występ? Kwestia wprawy.
O mój Boże!
Czekaj, czekaj cze... kaj!
Och Edku!
Nie uwierzysz, przez co przeszłam w ciągu
ostatnich trzech tygodni. Mówię ci.
Tylko pamięć o tobie
sprawiała, że nie zbzikowałam.
...Nie mogę oddychać!
Rany Julek... Tak mi przykro.
Och... Czy teraz lepiej?
OK, OK.
Jeszcze nie potrafię
kontrolować posiadanej siły.
Rany... jesteś naprawdę wielka.
Tak, ale nadal jestem tą
dziewczyną, w której się zakochałeś.
Poza tym, że zniszczyłaś
most Golden Gate.
No cóż... to był jedyny
sposób, aby powstrzymać robota.
Czy pomyślałeś, że kiedykolwiek będę mogła coś takiego zrobić?
- Raczej nie
Muszę szczerze przyznać, że nie przypuszczałem,
że coś takiego mi się przytrafi.
Wiem, że to trochę dziwne... No dobra....
Bardzo dziwne. Ale jakoś sobie z tym poradzimy.
Wiem, że wspólnie znajdziemy
sposób, abym stała się normalna.
Zosiu. Spójrz na to z mojej strony.
Mam swoich widzów, którzy ufają
mi, gdy przekazuję wiadomości,
prognozę pogody, informacje sportowe
oraz inne przyjemne pierdoły.
Oczekujesz ode mnie, że
wszystko to porzucę,
gdy ty będziesz próbowała odwrócić
to wszystko, co ci się przytrafiło?
A ja nie mam absolutnie
z tym nic wspólnego?
Tak.
Tego właśnie oczekuję.
Co z naszym wspólnym życiem, o którym
rozmawialiśmy? Czy nadal tego pragniesz?
Oczywiście. Ja tylko... nie rozumiesz...
Nie rozumiesz, że nie mogę
spędzić życia z tobą?
Edek. Proszę...
Nie rób mi tego.
Musisz spojrzeć prawdzie w oczy, Zosiu.
Nie miej mi za złe, że to
mówię, ale nie mogę poślubić
i spędzić resztę życia z kimś,
będąc tylko w jego cieniu.
A twój cień Jest raczej duży.
Przykro mi.
To koniec.
Powodzenia, Zosiu.
Modesto żegna.
Rany... niezła rozróba.
Twoi rodzice faktycznie wiedzą,
jak zabawiać towarzystwo.
To była niezła imprezka. Najlepsza, na
jakiej byłem od wyjścia z więzienia.
A ja musiałbym być na innej,
żeby móc cokolwiek powiedzieć.
Nie sądzę, żeby twoi
rodzice mnie lubili,
i zdaje mi się, że żelatynka
podała mi fałszywy numer telefonu.
Dobrze, że chociaż
śmieci były darmowe i...
Kogo my chcemy oszukać?
Moglibyśmy uratować każde miasto na Ziemi,
a oni i tak traktują nas w ten sam sposób.
Jak potwory.
Właśnie, potwory.
No dobra. A co... A co słychać u Edka?
Edek... okazał się samolubem.
Nie!
- Tak!
Cała gadka o "nas"
Jestem dumny z "nas". "My"
dostaliśmy pracę w Fresno.
"Nas" już nie ma. Jest tylko Edek.
Dlaczego musiałam oberwać
meteorytem, żeby to dostrzec?
Jaka ja byłam głupia!
Dlaczego wyobrażałam sobie, że życie
z Edkiem może być takie wspaniałe.
Spójrzcie na to wszystko, co
udało mi się osiągnąć bez niego.
Pojedynek z robotem?
To byłam ja, a nie on.
I to było cudowne.
Spotkanie was. Cudowne.
Doktorze Kaszalot. Możesz
przestawiać ściany i...
i zbudować superkomputer z pudełka od pizzy
i dwóch puszek po lakierze do włosów oraz...
Spinacza.
Cudownie!
A was... was nie trzeba przedstawiać.
Jesteście brakującym ogniwem!
Osobiście przegoniłeś 250
studenciaków z Plaży Kokosowej.
I nadal masz siłę, aby stawić
czoła gwardii narodowej.
I straży przybrzeżnej oraz ratownikom.
Cudownie.
Bodziu... a kto jeszcze mógłby
spać z niewyobrażalnej wysokości
i wyjść z upadku bez
najmniejszego szwanku?
Lesiu?
Ty!
Cudownie!
Masz słuszność, Robalu.
Zosiu, nie zapominaj o sobie.
Cóż... nie zamierzam.
Święte słowa.
Zosiu!
Nie daj się, Robalu!
Robalu, uważaj!
Robalu... Nie!
Nic ci nie będzie.
Wszystko będzie dobrze. Spójrz na mnie.
Patrz na mnie.
Nie zamykaj oczu.
Nie możesz...
Ach.
Musisz mieć pietra.
Budzisz się w obcym miejscu.
Masz ubrane dziwne ciuchy.
Uwięziona przez obcą istotę na
pokładzie latającego spodka.
Dziwne uczucie. Nieprawdaż?
Raczej nie.
To nie jest mój pierwszy raz.
Rany... Faktycznie jesteś obyta.
Do komory ekstrakcyjnej z nią.
Słuchaj. Czego ty
właściwie chcesz od mnie?
Ukradłaś mi coś, co
prawnie należy do mnie.
Nic ci nie ukradłam.
Twoje dziwacznie groteskowe ciało zawiera Klantarię.
Najpotężniejszą substancję we wszechświecie.
Czy naprawdę wierzysz, że
możesz ją ukrywać przede mną?
A, o to chodzi? Zniszczyłeś San Francisco.
I wystraszyłeś miliony obywateli...
Zabiłeś mojego przyjaciela. I
tylko po to, żeby mnie dorwać?
Milcz!
Twój głos świdruje moje małżowiny uszne.
Szkoda, że nie będziesz miała tej przyjemności
zobaczyć, co potrafi moc Klantarii.
W mackach kogoś, kto wie, jak ją używać.
Ja wiem, jak z niej
korzystać. Po prostu...
Nie trudź się. Nie przebijesz
się przez pole siłowe...
Co jest!
Ha! To powinno powstrzymać
twoją słabość...
Komputer. Zamknij drzwi hangaru 2
Zamknij drzwi hangaru 3
Zamknij 4
Zamknij je wszystkie!
Komputer. Rozpocznij proces ekstrakcji.
Ostatecznie mogę odbudować
cywilizację na innej planecie.
Jakieś pomysły, gdzie
mam postawić sklep?
Może na twojej planecie?
- Trzymaj swoje obślizgłe macki z dala od mojej planety.
Jeżeli chcesz mnie powstrzymać, powinnaś
to zrobić, gdy posiadałaś Klantorię.
Teraz jesteś niczym.
Tam są niewinni ludzie.
Nic ci nie zrobili.
Na mojej planecie byli niewinne
istoty, zanim została ona zniszczona.
Słuchaj... przykro mi, że twoja
planeta została zniszczona.
Och... nie musi ci być.
To ja ją zniszczyłem.
Zażenowana?
Zanim pojawiłaś się w moim
życiu, wszystko było jasne.
Komputer. Uruchom maszynę klonującą.
Tak jest, Galaksarze.
Wiele zentonów temu, kiedy
jeszcze byłem kałamarnicą.
Stwierdziłem, że moi rodzice byli...
Żadne dziecko nie powinno
przez to przechodzić.
Dlatego też na mojej drodze
pojawiła się wielka...
I krótko po tym pobraliśmy się.
Wszystko układało się do
czasu, gdy chciała...
I wtedy ja na wszystko odpowiadałem: "nie
ma mowy", a ona: "A właśnie, że tak".
No cóż, i tak powiedziałem ci za dużo.
Niech nowa planeta nazywa się...
Zaczątek planety Galaksara!
Ponownie UFO wylądowało
w Stanach Zjednoczonych.
Jest to jedyny kraj,
gdzie zaobserwowano UFO.
..przepraszam... co
to jest?? W porząsiu.
Mamy transmisję na żywo ze
statku kosmicznego kosmitów.
Ludzie na Ziemi.
Przybyłem w pokoju. Nie
musicie się obawiać.
To znaczy, nie zrobię
wam żadnej krzywdy..
Jednakże, muszę zauważyć, że większość
z was nie przetrwa kolejnych 24 godzin.
Natomiast ci, którzy przetrwają, zostaną wzięci
do niewoli i poddani zostaną eksperymentom.
Nie powinniście tego brać do
siebie. To tylko interesy.
Powtarzam zatem:
Przybyłem w pokoju, to znaczy
nie zrobię wam żadnej krzywdy,
ale wszyscy zginiecie.
Koniec przekazu Galaksara.
Dobra, chłopaki. Ogłaszam brązowy
alarm, ponieważ muszę przebrać galotki.
Co zrobimy, Doktorku?
Nie mam pojęcia.
Ja wam powiem, co zrobimy.
Nie pozwolimy, aby
Robal zginął na marne.
Dostaniemy się tam, znajdziemy Zosię
i spierzemy tyłek temu kosmicie.
Dobra, Panowie. Macie wystarczający
zapas soków w swoich zbiornikach,
aby tam się dostać. Jednak
zbyt mało, aby powrócić.
Przybędę po was, jak tylko to będzie możliwe.
Ale jeśli nie, oznaczać to będzie, że nie żyję.
Albo mam małe spóźnienie.
Pilnowałem was przez ponad 50 lat.
Ale to już jest nieważne.
Gdy walczymy o słuszną sprawę.
To nie było miłe. Co teraz zrobimy?
Nie, Bodziu. Wręcz przeciwnie.
To był wyraz szacunku.
Generale, namierzają nas.
- O to chodzi, Poruczniku. Utrzymać kurs.
Jeszcze.... jeszcze
Mocno w prawo, mocno w
prawo. Mocno w prawo!
Nie mogę się tego pozbyć.
Nie mogę się tego pozbyć.
Trzymajcie się mocno.
Czeka nas mała przejażdżka.
Dlatego właśnie zawsze mam
założony spadochron, Poruczniku.
Już możesz mnie puścić, Poruczniku.
Komu dajesz znaki? Już tu jesteśmy.
- Hej, morda w kubeł.
Słuchajcie
- Chwała, Galaksarze.
Nie, nie, nie wszyscy. Do ciebie mówię.
Jakby to powiedzieć?
Trzeci z tyłu. Nie, nie, nie.
Tamten gość, obok ciebie.
Tamten, którego wskazuję.
Właśnie ty.... klonie, o
ciebie chodzi. Tak, dokładnie.
Zaprowadź więźnia do spalarni.
Już nam się nie przyda.
Chwała, Galaksarze. Chwała dla mnie.
Rany... Olbrzymka już nie jest...
olbrzymia.
Jak się do niej dostaniemy?
Jest ich zbyt wielu.
Nie uda nam się.
Może jestem bezmózgowcem,
Panowie. Ale mam pomysł.
To się nie uda.
Stać!
Ja,
Galaksar, rozkazuję wam
uwolnić więźnia... I to już.
Wyraźnie brakuje ci piątej klepki.
Straż. Zabierzcie tego
uszkodzonego klona do spalarni.
No na co czekacie? Ty i ty!
Co, poważnie?
A jakby inaczej? Zabierzcie więźnia
i uszkodzonego klona do spalarni.
A... oczywiście, Sir.
A tu macie hasło. Tak
na wszelki wypadek.
Czy chcesz broń?
- Poproszę.
Hej... Patrzcie.
Nie mogę uwierzyć, że przybyliście
mnie uratować. Dziękuję wam.
Nie ma sprawy. My potwory
musimy trzymać się razem.
Ale ja już nie jestem
potworem. Jestem... sobą.
Kochaniutka, tu nie chodzi
o wzrost. Zawsze będziesz...
tylko plugawą formą życia
pochodzenia węglowego.
Chwała, Galaksarze.
Chwała Galaksarze.
Ci kolesie są chodzącą bombą!
O to chodzi. Za mną.
Jedynym sposobem, aby uratować... (Chwała Galaksarze).
- Chwała Galaksarze.
Jedynym sposobem, aby uratować... (Chwała Galaksarze).
- Chwała Galaksarze.
Jedynym sposobem, aby uratować Ziemię jest wysadzenie
tego statku, zanim rozpocznie się inwazja.
Ale jak to zrobimy?
- Musimy znaleźć główny rdzeń zasilający.
Przepraszam, czy możesz nam wskazać,
gdzie jest główny rdzeń zasilający?
Chętnie. Jest dokładnie tam,
za komorą ekstrakcyjną.
Stokrotne dzięki. Chwała Galaksarze.
Uwaga!
- Hej... ostrożnie bezmózgowcu.
Oddaj mi to.
Taka broń powinna być w
rękach osoby odpowiedzialnej.
Co?
Chwała Galaksarze?
Potwory
- (Potwory)
Potwory?
Uwaga. do wszystkich kosmitów.
Zniszczyć wszystkie potwory.
Chcecie tego spróbować?
Jeśli chcesz skrzywdzić mojego kumpla,
Musisz najpierw zmierzyć się ze mną.
No tak.
Zosiu!
Patrzcie... udało nam się.
O... MÓJ..... BOŻE.
- Witam was, intruzi.
Nigdy nie zgadniecie
mojego kolorowego kodu.
Szesnastkowy system kolor-kodowy.
To powinno zająć tylko chwilkę.
Czerwony, zielony, niebieski,
żółty, pomarańczowy, błękitny...
Doktorku, dalej! Tańcz, ile wlezie.
Twój nierytmiczny taniec nie pasuje
do moich protokołów bezpieczeństwa.
Dłużej już nie wytrzymamy!
O jednej rzeczy nie wiesz, moja droga.
Posiadam... doktorat.... z... tańca.
Protokół bezpieczeństwa złamany.
Włączono samozniszczenie statku.
Samozniszczenie nastąpi
za T minus 6 minut.
Co? Uruchom pozbycie się ich.
- Pozbycie się nie jest możliwe.
Och... te kosmiczne kule. Nakieruj Klantarię
na mostek i przygotuj kapsułę ratunkową.
Spójrzcie tylko. Wszyscy uciekają
w popłochu. Potwory górą.
Nie sądzę, aby uciekali z tego powodu.
Samozniszczenie statku
nastąpi za T minus 5 minut.
Chwała, Galaksarze.
Nie uda nam się.
Trzymajcie się.
To jest bezskuteczne. Ani drgną.
Gdybym nadal była Olbrzymką,
poradziłabym sobie.
Zosiu, Uciekaj stamtąd, póki możesz.
Nie... nawet o tym nie myśl.
Nie zostawię was, chłopaki.
A właśnie, że możesz. Spotkaj się z generałem.
Jest na zewnątrz statku i czeka na ciebie.
Idź, bo zostało niewiele czasu.
Samozniszczenie statku
nastąpi za T minus 4 minut.
O nas się nie martw, Zosiu. To twoja jedyna
szansa, aby powrócić do swojego poprzedniego życia.
Nie chcę.
Sądzą, że mnie powstrzymają?
To im się nie uda.
Żeńska forma życia pochodzenia węglowego,
albo "Zosia" jest poza kontrolą.
Co?
Uwaga, sondy. Zgładzić Ziemianina.
Pokład robotów został zniszczony.
Wystrzelić broń fazeoidalną.
Oszalałaś? Mogłaś mnie zabić!
Więc się rozumiemy.
A teraz otwórz drzwi I
wypuść moich przyjaciół.
Bo co?
Nie sądzisz chyba, że
możesz się mierzyć ze mną?
Nakierowanie Klantorii na
mostek zakończone powodzeniem.
Kapsuła ratunkowa gotowa do odpalenia.
Już ci mówiłem, że zniszczyć mnie
mogłaś, gdy byłaś w posiadaniu Klantorii.
Życzę udanego wybuchu.
Otwórz drzwi i to już!
Nawet, gdym chciał, To i tak nie mogę.
Tak się dzieje, gdy ma nastąpić
samozniszczenie statku.
Teraz wszyscy zginiemy.
I nic na to nie poradzisz.
Zosiu...
Nie byłabym tego taka pewna.
A na imię mam Olbrzymka.
Samozniszczenie statku
nastąpi za T minus 1 minutę.
Jestem dumny, że cię poznałem, Doktorku.
- I wzajemnie, przyjacielu.
Spotkamy się jutro,
chłopaki. Na obiedzie.
Zgadza się, Bodziu.
- Będą słodycze, ciacho i baloniki.
Ciacho i baloniki na obiad?
To będzie najwspanialszy
dzień w życiu. Kocham was.
Kurka wodna!
Samozniszczenie statku
nastąpi za T minus 30 sekund.
Gdzie Generał?
Powinien już tu być.
Powiedział, że się nie zjawi
tylko wtedy, jak zginie.
Albo będzie spóźniony.
Robalozaurze! Ty żyjesz!
...i jesteś motylkiem.
8,7,6,5,4
(3,2,1)
- No dalej.
Hmm.. nic się nie dzieje. Może coś
jest nie tak z moim licznikiem...
Wspaniale.
O rany!
Zosia??
Tato!
- Zosia.
Nawet wtedy, gdy byłaś dzieckiem
Wiedziałam, że pewnego dnia
No wiesz... uratujesz Ziemię
przed inwazją z kosmosu.
Dziękuję, ale to nie
tylko moja zasługa, Mamo.
Przeprasza. Halo?
Przepuśćcie mnie. Co słychać?
Zosia!
Edek?
Kochanie, Długo *** tym myślałem,
co było między nami nie tak.
I chcę, żebyś wiedziała,
że... Wybaczam ci.
Ty mi wybaczasz.
Dokładnie. To nie była twoja wina, że uderzył w
ciebie meteoryt i wszystko zepsuł, i wiesz co?
I chyba ty też nie wszystko zniszczyłaś.
Właśnie dzwonili do mnie z Nowego
Jorku. Zaproponowali mi pewien układ.
Jedyne, co muszę zrobić, to mieć
wywiad z tobą na wyłączność.
Naprawdę?
Tak, ja będę miał wymarzoną
pracę, a ty wymarzonego faceta.
To będzie podwójne
zwycięstwo zespołu Kulewa.
Edek. To cudownie.
Kamera włączona?
Jak najbardziej...
Dobrze. Nie chciałabym, żeby
twoi fani coś stracili.
Mówi Zosia Bąk.
Żegnaj, Edek.
Bodziu, czy mógłbyś...?
Edek, jesteś samolubem. I wiesz co?
Poznałem jeszcze kogoś. Jest koloru cytrynki
I składa się z 14 kawałeczków ananasa
A także ma to wszystko,
na co zasługuję od życia.
Teraz jestem szczęśliwy,
Edwardzie. Bez ciebie. To koniec.
Wyłącz to.
Potwory.
Jestem z was dumny. I rozpłakałbym się, gdybym
nie stracił kanalików łzowych na wojnie.
Ale nie rozpaczajmy, To musi zaczekać.
Świat ponownie potrzebuje waszej pomocy.
O co chodzi, Generale?
Podobno ślimak wpadł do
francuskiego reaktora nuklearnego.
I tak zwana Panikara - powoli -
zbliża się do Paryża.
No cóż... zawsze chciałam
pojechać do Paryża.
Wchodzicie w to, chłopaki?
Co ty na to, Motylozaurze?
Jesteśmy z tobą.
Pasuje!
- Na mnie też możesz liczyć.
Do zobaczenia, słoneczko.
Bezpiecznego lotu.
Tak... I trzymajcie się.
Żegnaj, Edku. Życz mi szczęścia,
żebyśmy się więcej nie spotkali..
Ach... Bodziu. To dotyczy mnie,
żeby się z nim więcej nie spotkać.
Czekaj. Ty też umawiałaś się z Edkiem?
Co za podwójny samolub!
POTWORY KONTRA OBCY
(GDZIE IDZIECIE! ZARAZ BĘDZIE DODATKOWA SCENA!)
REŻYSERIA
PRODUKCJA
SCENARIUSZ
NA PODSTAWIE OPOWIADANIA
MUZYKA
Tłumaczenie: ARMON(2009)
Poprawki: Anonim1979.
Wszyscy powitajmy nowego
przewodniczącego sztywniaków.
Generał — J.M. Zakolski.
Dziękuję, Panie Prezydencie.
Co za wspaniały sposób,
aby uczcić urodziny
Jasne.
W porządku. Niech
wszystko tu się zacznie.
Norbercik?
Panowie. Mam tutaj wstępne wyliczenia budżetu,
jakiego potrzebujemy na odbudowę San Francisco.
Rany... To dopiero musi być nudne.
Dobry moment na filiżaneczkę kawusi.
Pierwsza.
Jaką sobie życzysz?
Poproszę podwójne capuccino genetyczne
z przyrumienionym karmelem,
ekstra gorące z dodatkiem kurczaka.
Wstrząśnięte, nie mieszane.
Robi się.
Zgodnie z zamówieniem.
Nie, nie... powstrzymać go.
Rany boskie, człowieku.
Coś ty zrobił najlepszego?
Czas pomachać białą flagą
i udać się do schronu.
Sprawdzimy sytuację za jakieś 500 lat.
Kto chce zamrozić moją głowę?