Tip:
Highlight text to annotate it
X
Dobra robota chĹopcy, wyglÄ
da na to,
Ĺźe bÄdziemy mieli mroĹźone shushi na Ĺniadanie.
Nie, nie synku, tutaj.
To lew, patrzysz na lwa i masz lwa.
SĹuchaj synu, jak uroĹniesz i bÄdziesz
chciaĹ byÄ kiedyĹ taki jak tata...
...musisz siÄ nauczyÄ walczyÄ.
Alakay, pokaĹźÄ ci coĹ, OK?
Widzisz ten znak?
Ty i ja jesteĹmy tacy sami.
A jak uroĹniesz bÄdziesz
przywĂłdcÄ
stada tak jak tata.
Teraz pokaĹź jak walczysz.
Gotowy?
Nie, Alakey, nie taĹcz!
Lubisz siÄ bawiÄ, prawda?
JesteĹ dziwny maĹy,
bardzo dziwny.
No dalej,
sprĂłbuj jeszcze raz.
Nie, Alakay, przestaĹ.
Jest siÄ bardzo rozczarowanym
gdy nie rosnÄ
tak jak chcemy.
Makunga, nie chcesz znowu
ze mnÄ
walczyÄ, prawda?
Popatrz na to z jaĹniejszej strony, Zuba.
Gdy ciÄ pokonam i stanÄ siÄ przywĂłdcÄ
stada,
bÄdziesz mĂłgĹ spÄdzaÄ wiÄcej czasu
ze swoim ĹźaĹosnym synem.
Zanim skopiÄ ci tyĹek,
chcÄ ciÄ o coĹ zapytaÄ.
Dlaczego chcesz zostaÄ
przywĂłdcÄ
stada?
Jestem przystojniejszy,
mam ĹadniejszÄ
grzywÄ, jestem mÄ
dry...
...i chcÄ, aby wszyscy
robili to co im kaĹźÄ.
Zaczynamy na trzy.
Jeden...
ZwrĂłÄ uwagÄ, Alakay.
Tata pokaĹźe ci jak to siÄ robi.
Dwa, trzy!
- I kto jest przywĂłdcÄ
stada?
- Ty.
I nie zapominaj o tym.
I tak wĹaĹnie siÄ
atakuje, Alakey.
Alakey?
WĹaĹnie tak.
ChodĹş tu, kotku.
PiÄkny okaz.
BÄdziesz wart parÄ dolcĂłw.
To siÄ robi coraz prostsze.
Tatusiu!
Alakay! Alakay!
Alakay!
Nie! Nie! Nie!
Alakay!
- Tata!
- TatuĹ ciÄ ma, trzymaj siÄ!
Tatusiu!
LEW WYĹOWIONY Z MORZA
- On mi siÄ nie podoba.
- WyglÄ
da sĹodko.
- WyglÄ
da na takiego, co lubi siÄ popisywaÄ.
- UwaĹźasz, Ĺźe jest sĹodki?
KrĂłl Nowego Jorku!
Lew Alex!
WciÄ
Ĺź uwaĹźam,
Ĺźe lubi siÄ popisywaÄ.
Musimy mu to przyznaÄ,
ten facet to zwierzÄ.
MoĹźe powinien zrobiÄ sobie przerwÄ.
Wiecie, nam wszystkim przydaĹyby siÄ wakacje.
A dokÄ
d niby moglibyĹmy
pojechaÄ na wakacje?
Nie wiem jak ty, ale ja bym
pojechaĹ do Connecticut!
Kilka zwierzÄ
t,
w tym sĹynny Lew Alex...
...uciekĹy dzisiaj z ZOO
z Parku Centralnego.
Zostali jednak otoczeni
i zĹapani w Central Station.
To byĹ bardzo zĹy kotek.
ObroĹcy Praw ZwierzÄ
t, ktĂłrzy przekonali ZOO,
aby odesĹaÄ zwierzÄta do Afryki...
...zostali zaszokowani
wiadomoĹciÄ
...
...Ĺźe statek, ktĂłrym
pĹynÄĹy, zaginÄ
Ĺ.
Dzisiejszego wieczoru,
setki NowojorczykĂłw zebraĹo siÄ w ZOO...
...aby oddaÄ czeĹÄ
ich ukochanym zwierzÄtom.
KaĹźdy zadaje sobie pytanie:
"Gdzie teraz sÄ
?"
BÄdzie nam was
brakowaĹo, malutcy.
MiĹo nam, Ĺźe mogliĹmy
przedstawiÄ was toalecie.
JeĹli chcielibyĹcie kiedyĹ wpaĹÄ do nas
na Manhattan, to najpierw zadzwoĹcie!
NaprawdÄ, najpierw zadzwoĹcie.
UspokoiÄ siÄ!
Cisza!
Nie moĹźecie odjechaÄ bez tego!
Niespodzianka, dziwolÄ
gi!
SpĂłjrzcie!
Jestem damÄ
! Jestem damÄ
!
Jestem damÄ
! Nie!
To ja, KrĂłl Julian!
KtĂłremu z was siÄ podobam?
Ĺapa w gĂłrÄ!
Hej, dziwolÄ
gi! BÄdziecie bardzo
szczÄĹliwi sĹyszÄ
c, Ĺźe jadÄ z wami.
- Nie, dziÄkujemy.
- Tak, dziÄkujÄ, to mĂłj samolot!
DopĂłki nie powrĂłcÄ
z nowego kraju...
...Stevie bÄdzie tu rzÄ
dziĹ.
Nie sÄ
dzÄ, Ĺźeby
im siÄ to podobaĹo.
- Co mĂłwisz Stevie?
- Nie.
Nie, nie mĂłw tak.
Jak to w ogĂłle moĹźliwe?
Ty maĹy urwisie!
Stevie powiedziaĹ:
"PozwĂłlmy im zjeĹÄ ciastko"
Julian, zaczekajcie na mnie!
Jestem spakowany i mam
ze sobÄ
caĹy plan podróşy.
O nie! To Mort!
On jest taki denerwujÄ
cy!
Nie wpuszczajcie go.
On ma noĹźyczki i krem do rÄ
k.
Szybko! Wsiadajcie!
Szybko!
- Amortyzatory.
- Sprawdzone.
- Klapy.
- Sprawdzone.
- Silniki. Ekspres do kawy.
- Sprawdzone.
To chyba bÄdzie druga najwiÄksza proca,
jakÄ
kiedykolwiek widziaĹem.
Ale musi wystarczyÄ.
Uwaga.
Tu mĂłwi wasz kapitan.
W razie niebezpieczeĹstwa
proszÄ zaĹoĹźyÄ te kamizelki...
... i pocaĹowaÄ swojÄ
du...
na dowidzenia.
Nowy Jorku nadchodzimy!
MĂłdlcie siÄ do waszych bogĂłw,
aby ta kupa zĹomu lataĹa.
Waszych bogĂłw?
Kupa...co?
Wszystko gotowe, sir.
OtwĂłrzcie drzwi,
jestem na zewnÄ
trz!
W razie utraty ciĹnienia
w kabinie...
...zaĹóşcie maski na gÄby, aby ukryÄ
wasze przeraĹźenie przed innymi pasaĹźerami.
Przepraszam paniÄ
...
Czy to nie powinno byÄ przymocowane
do mojego siedzenia?
- Nie, proszÄ pana.
- Dobra chĹopaki, odpalajcie!
OdpalaÄ!
- OdpalaÄ!
- OdpalaÄ!
DZIÄKI WAM, DZIWOLÄGI.
Gremlin!
CzeĹÄ, Mort.
CzeĹÄ.
To dziwne.
- KomuĹ siÄ coĹ przyĹniĹo, ha.
- WydawaĹo mi siÄ, Ĺźe widziaĹem Morta na skrzydle.
Masz jeszcze w gĹowie Madagaskar.
Wiem, Ĺźe bÄdÄ za tym tÄskniĹ.
To byĹo niesamowite.
Im dalej szliĹmy
tym byĹo coraz lepiej.
Na przykĹad, kiedy ugryzĹeĹ mnie w tyĹek?
WezmÄ to, czego siÄ trzymasz...
...i uĹźyjÄ na scenie
do mojego wystÄpu.
Nie musisz byÄ
sarkastyczny, Marty
ChĹopaki, tak sobie pomyĹlaĹam,
Ĺźe kiedy wrĂłcimy...
...to mogĹabym siÄ zapisaÄ
do programu Ĺlubnego.
Programu Ĺlubnego?
Nadchodzi taki moment w naszym Ĺźyciu,
kiedy chcemy kogoĹ poznaÄ.
MieÄ jakiĹ zwiÄ
zek.
Co?
CoĹ jak randka?
Tak, randka.
Z inn...inn...inn...
Innymi chĹopakami?
Co masz na myĹli mĂłwiÄ
c
z innymi chĹopakami?
Kurde.
Czemu siÄ tak dĹugo spóźniajÄ
z podaniem napojĂłw?
PĂłjdÄ zobaczyÄ
co siÄ dzieje z obsĹugÄ
.
Wy tu sobie gadajcie,
a ja siÄ trochÄ zdrzemnÄ.
Ale Ĺmieszne!
LubiÄ siÄ ĹmiaÄ,
to takie miĹe uczucie.
Czy moĹźesz wrĂłciÄ z powrotem.
To jest pierwsza klasa.
Nie traktuj tego osobiĹcie,
ale po prostu jesteĹmy lepsi niĹź ty.
Maurice, czekam!
Uderz, uderz!
- On rzuca i zdobywa punkt!
- Czy to Vivaldi?
- Hej, niewolniku pokĹadowy.
- W czym mogÄ pomĂłc, panie Mankiewicz?
PrzynieĹ mi orzeszki
na srebrnej tacy.
ChcieliĹmy siÄ tylko dowiedzieÄ
co z drinkami, ktĂłre zamĂłwiliĹmy.
Przepraszam, byĹem trochÄ zajÄty.
- Chyba wrĂłcÄ...
- Hej, a co z twoim kolegÄ
?
DziaĹasz mi na nerwy.
Czy moĹźesz pĂłjĹÄ tam, proszÄ?
Co siÄ staĹo z dawnym
podziaĹem na klasy?
Na pewno caĹa ta demokracja
to tylko plotki.
Zaraz wyjdziemy coĹ zjeĹÄ,
moja ty bÄ
belko.
Kapitanie, spĂłjrz.
Zanalizuj.
WyglÄ
da jak maĹa ĹźarĂłwka
do wskazywania czegoĹ nietypowego,
np. jakiegoĹ uszkodzenia.
Mnie siÄ podoba,
i dziaĹa na mnie hipnotycznie.
Na mnie teĹź, sir.
Riko, instrukcja.
Problem rozwiÄ
zany.
MoĹźliwe, Ĺźe skoĹczyĹo
nam siÄ paliwo.
Dlaczego tak uwaĹźasz?
StraciliĹmy silnik numer 1.
Co gorsza silnik 2
przestaĹ siÄ juĹź paliÄ.
ZapiÄ
Ä pasy, chĹopcy.
Nie patrz, laleczko,
finaĹ moĹźe byÄ mroczny.
Uwaga!
Tu mĂłwi wasz kapitan.
Mam dobrÄ
i zĹÄ
wiadomoĹÄ.
Dobra jest taka,
Ĺźe lÄ
dujemy natychmiast.
A zĹa, Ĺźe moĹźemy siÄ
przy tym rozbiÄ.
Wiemy, Ĺźe nie mieliĹcie wyboru
innych linii lotniczych.
Ale mimo wszystko dziÄkujemy
za wybranie linii Air Pingwin.
Maurice, sprĂłbuj z podniesionymi
rÄkami. To duĹźo fajniej!
Umiem lataÄ!
To moĹźe byÄ koniec, Marty...
ChcÄ ĹźebyĹ wiedziaĹ, Ĺźe jesteĹ przyjacielem,
ktĂłry siÄ trafia raz na milion.
DziÄki, ty teĹź jesteĹ moim
najlepszym kumplem!
I nie bÄdziesz miaĹ nic
przeciwko jak ci powiem...
Powiedz mi, powiedz!
To ja rozwaliĹem ci iPoda.
Co?
Guziki byĹy takie malutkie.
DoprowadzaĹy mnie do szaĹu.
- To jakiĹ horror!
- Przepraszam!
- ZabijÄ ciÄ, ty gryzidupku!
- To byĹ wypadek!
- Wypadek!
- Gryzidupek!
Kocham ciÄ, Glorio!
Zawsze kochaĹem!
Tak jak kocha siÄ plaĹźÄ...
Albo dobrÄ
ksiÄ
ĹźkÄ. Albo plaĹźÄ.
MĂłj BoĹźe, laleczko,
trzÄsiesz siÄ jak liĹÄ.
Rico, juĹź siÄ pobawiĹeĹ,
podnoĹ ster do gĂłry.
OpuĹciÄ koĹa.
Delikatnie, chcesz tylko
ledwo dotknÄ
Ä ziemi.
Tak jakbyĹ caĹowaĹ
swojÄ
siostrÄ.
PowiedziaĹem, dotknij tylko!
Teraz powoli hamuj,
tylko delikatnie.
To chyba szach mat.
ZastosowaÄ procedurÄ awaryjnego
lÄ
dowania. Klapy w gĂłrÄ, ciÄ
gnÄ
Ä.
O, juĹź jesteĹmy!
Co u diabĹa...?
Co siÄ staĹo z samolotem?
Co wyĹcie z nim zrobili?
Nic mi siÄ nie staĹo.
ĹťyjÄ.
Nie moĹźna siÄ nawet przespaÄ przez minutÄ.
To nie jest lotnisko JFK!
Kowalski, raport ofiar.
Brakuje dwĂłch pasaĹźerĂłw.
Z takÄ
cyfrÄ
moĹźna ĹźyÄ.
Ĺwietne lÄ
dowanie, chĹopcy.
Kto powiedziaĹ, Ĺźe pingwiny
nie umiejÄ
lataÄ.
Hej! Czy jest tu jakiĹ powĂłd
do ĹwiÄtowania?
Popatrzcie na samolot.
Naprawimy to.
Niby jak to naprawicie?
UpĂłr, Ĺlina i duĹźo
taĹmy samoprzylepnej.
PowinniĹmy sie z tym uporaÄ
za... powiedzmy... 6-9 miesiÄcy.
69 miesiÄcy!?
Nie, 6 do 9-ciu miesiÄcy.
Kowalski, co powiesz jak wykorzystamy
tÄ
kraksÄ dla wĹasnych korzyĹci.
SkÄ
d wziÄ
ĹeĹ takÄ
liczbÄ?
ChcÄ, abyĹ zrekonfigurowaĹ projekt.
Jak ty to wyliczyĹeĹ?
Hej, przystojniaczku, a moĹźe byĹ siÄ
zabraĹ razem ze swoimi kumplami do
wykopania maĹego kibelka.
Tylko spokojnie. Kto ciÄ niby zrobiĹ
krĂłlem tego wraku samolotu?
Co takiego? Dobra. Ty moĹźesz tu rzÄ
dziÄ.
Ty naprawisz samolot.
Kto ci daĹ prawo decydowania,
Ĺźe ja mam tu rzÄ
dziÄ?
Dobra, w takim razie
ja bÄdÄ rzÄ
dziĹ.
Tak, ty dalej bÄdziesz rzÄ
dziĹ.
Ty i twoi przyjaciele moĹźecie
zejĹÄ nam z oczu.
DokĹadnie, bo ja tak postanowiĹem.
Niech ci bÄdzie.
Tak, ale ta dyskusja
jeszcze siÄ nie skoĹczyĹa.
WyĹźsze ssaki!
Zostajecie z nami.
PrzydadzÄ
nam siÄ
wasze gĹowy i kciuki.
Phil! PowinieneĹ
umyÄ rÄce mydĹem.
Jak do diabĹa oni niby
naprawiÄ
ten samolot?
No wiesz, upĂłr, Ĺlina, taĹma.
Wiele Ĺliny i taĹmy.
To nie brzmi zbyt obiecujÄ
co.
Masz racjÄ.
UtknÄliĹmy tutaj.
Hej, dopĂłki jesteĹmy razem,
wszystko bÄdzie dobrze.
Tak, tak, ale miĹoĹÄ nie
zawiezie nas do domu.
SpĂłjrzcie, oto lew!
Hej, to ludzie.
Jest jeszcze duĹźo do obejrzenia,
ruszamy dalej.
Czekajcie, czekajcie!
Ludzie!
- MoĹźe nam pomogÄ
.
- Hej, czekajcie.
- Ludzie, stĂłjcie!
- Pomóşcie nam!
JeĹli siÄ zatrzymacie,
to dam wam swĂłj autograf!
Znam ciÄ!
To ty!
To ten zĹy kotek.
Co powiesz na trochÄ takich?!
Prosto w baterie.
MyĹlisz, Ĺźe starsza kobieta
nie potrafi o siebie zadbaÄ?
NastÄpnym razem
nie bÄdÄ siÄ z tobÄ
bawiÄ.
DziÄkujÄ, skarbie.
Ruszamy!
OszalaĹeĹ? Potrzebujemy pomocy,
a ty napastujesz jakÄ
Ĺ staruszkÄ?
OszalaĹem?
I kto tu oszalaĹ?
- SprĂłbuj, czy uda ci siÄ poĹÄ
czyÄ z operatorem.
- Nie ma sprawy.
OszalaĹem.
Wracamy do domu.
Informacja E-4.
Poza zasiÄgiem,
spróbuj później.
Czy coĹ mi siÄ pokrÄciĹo?
To zebry... takie jak ja.
- Gdzie my jesteĹmy?
- W San Diego.
Tym razem, jestem pewny na 40%.
- Znam to miejsce.
- To chyba Afryka.
Afryka?
To musi byÄ.
Kolebka naszych przodkĂłw.
Mamy to we krwi. CzujÄ to!
To coĹ nawet wiÄcej, to jak...
...deja vu.
Jakbym tu juĹź kiedyĹ byĹ.
To jak "Korzenie"!
Nie, to jak...
...deja vu.
Jakbym tu juĹź kiedyĹ byĹ.
Ja Alex!
Ja i mĂłj przyjaciele,
lecieÄ, lecieÄ.
W wielkim metalowym ptaku.
I... spaĹÄ!
UderzyÄ... ziemia!
ZrobiÄ bum!
Wtedy tu, my przyjĹÄ.
My oferowaÄ tylko szczÄĹcie...
...i powitanie.
Czy on taĹczy o tym,
Ĺźe rozbili siÄ samolotem?
Tak, my tylko... tak...
MyĹlaĹem, Ĺźe...
Przepraszam.
MĂłwisz, Ĺźe przybywacie
z poza rezerwatu?
Tak, jesteĹmy z ZOO z Central Parku.
Nie forsuj siÄ za bardzo.
Co tu siÄ dzieje?
Co to za zgromadzenie?
MĂłwiÄ
, Ĺźe przybyli
z poza rezerwatu.
To niemoĹźliwe. Tylko ludzie
przychodzÄ
z poza rezerwatu.
WyglÄ
dasz znajomo,
czy ja ciÄ nie znam... skÄ
dĹ?
Jak mogliĹcie umknÄ
Ä Ĺowcom?
Ĺowcom?
Nie widzieliĹmy Ĺźadnych ĹowcĂłw.
- Na co siÄ gapisz?
- Ja?... Na nic.
Ta oaza nie potrzebuje wiÄcej
gÄb do wykarmienia.
WiÄc wracajcie
skÄ
d przybyliĹcie.
Czy jest tu moĹźe jakiĹ menadĹźer?
Rozumiem, chcesz ze mnÄ
walczyÄ.
Co? Nie! Nie!
Dla mnie tak to wĹaĹnie wyglÄ
da!
Nie, Zuba!
Zaczekaj.
Nie widzisz, kobieto,
Ĺźe prĂłbujÄ tutaj...
Tak, tak, Zuba, zaczekaj.
Alakey?
Czy to ty?
Nie, jestem Alex, przez "x".
Zuba! Patrz!
Zawsze to miaĹem.
Weterynarz teĹź to sprawdziĹ.
To tak Ĺadnie wyglÄ
da.
ZnamiÄ.
To staje siÄ trochÄ dziwne.
Kochanie, on wrĂłciĹ.
Co?
WrĂłciĹeĹ do domu.
Synu.
Tata?
Mama i tata?
Mama i tata!
Mama i tata!
Moja mama i tato!
Mam mamÄ i tatÄ!
Moje dziecko Ĺźyje!
Tata!
MĂłj syn!
MĂłj syn jest w domu!
Alakay!
Alakay wrĂłciĹ do domu!
Alakay! Tak! Marnotrawny
syn powrĂłciĹ. Ĺwietnie.
MyĹlaĹem, Ĺźe nienawidzisz Zuby.
Bo to prawda, prawda.
NienawidzÄ go.
Zamierzam uĹźyÄ Alakay, tak.
UĹźyjÄ go, Ĺźeby siÄ pozbyÄ
Zuby raz na zawsze!
ZrobiÄ przejĹcie! Z drogi!
PrzesunÄ
Ä siÄ na bok!
To miejsce wyglÄ
da jak maĹy Ĺmietnik.
JesteĹ pewny, Ĺźe nie jesteĹmy w New Jersey?
Witajcie, Nowojorczycy.
PrzybyĹ wasz nowy krĂłl!
Trzeba to uczciÄ!
Maurice, oni chyba mnie lubiÄ
.
Uwielbiam pokojowy sposĂłb
przejÄcia wĹadzy.
Przepraszam, jestem Marty.
Jestem tu trochÄ nowy.
CzeĹÄ, Marty.
JesteĹcie fajnÄ
grupÄ
.
Lubicie biegaÄ?
Taak!
Bieganie jest w dechÄ!
Tak, w dechÄ.
Teraz mĂłwicie moim jÄzykiem.
Co?
Nie macie tu lekarzy?
JuĹź nie.
A co, jeĹli siÄ przeziÄbicie?
Wchodzimy do dziury i umieramy.
NaprawdÄ, potrzebny wam jest lekarz.
- Mamy wolny etat.
- JesteĹ zainteresowany?
Ja? Lekarzem?
Jest tu mnĂłstwo facetĂłw.
Alleluja!
Jak to moĹźliwe, Ĺźe nie masz faceta?
Masz robaki?
Nie. Ich siÄ juĹź pozbyĹam.
Ale wiecie...
...na Manhattanie brakuje dwĂłch rzeczy:
parkingĂłw i hipopotamĂłw.
SĹuchajcie, wĹaĹnie siÄ dowiedziaĹem,
Ĺźe mĂłj syn jest krĂłlem.
KrĂłlem Nowego Jorku!
PokaĹź mi jakieĹ ruchy, synu.
Nie bÄ
dĹş nieĹmiaĹy.
Dobra, ten jest nienajgorszy.
Uwaga! KrĂłl jest zĹy!
KrĂłl jest zĹy!
Powitajmy go w naszym stadzie
z otwartymi ramionami!
Witamy w stadzie, Marty.
Ja w stadzie?
Zawsze chciaĹem naleĹźeÄ do stada.
Jeden za wszystkich i
wszyscy za wszystkich.
Jak wyglÄ
dam?
Tradycyjnie, znachor ma koĹÄ
przechodzÄ
cÄ
przez nos.
Nie martw siÄ,
to siÄ tylko zakĹada.
Oto i nasz nowy znachor.
Mama byĹaby taka szczÄĹliwa.
UwaĹźaj! Chyba Moto-Moto lubi ciÄ.
JuĹź idzie.
CzeĹÄ, dziewczyno, jesteĹ wielka.
To twĂłj kolega, czy twĂłj tyĹek?
JesteĹ tak szybka
jak jesteĹ wielka.
WiÄc to ty jesteĹ Moto-Moto?
ImiÄ tak miĹe,
Ĺźe mĂłwisz je 2 razy.
Chyba mi siÄ podoba, grubasie.
Do zobaczenia, dziewczyno.
Nie bÄdzie to trudne, bo
jesteĹ taka...pulchniutka.
Nie lubiÄ psuÄ zabawy Zuba...
...ale inne lwy zastanawiajÄ
siÄ,
kiedy zamierzasz wygoniÄ swojego syna.
O czym ty mĂłwisz, Makunga?
To nic takiego, naprawdÄ. MĂłwiÄ
o tym,
Ĺźe Alakey nie byĹ poddany prĂłbie pasowania.
WiÄc technicznie rzecz biorÄ
c,
nie moĹźe naleĹźeÄ do stada.
ZapomniaĹem o prĂłbie.
Co to za prĂłba?
To tradycyjny rodzaj ceremonii...
...kiedy mĹody lew staje siÄ dorosĹym
przez demonstracjÄ swoich umiejÄtnoĹci.
CoĹ jak pokaz talentĂłw?
Tak, coĹ takiego.
Przedstawienie!
CoĹ, co potrafiÄ.
JeĹli to tradycja, to chcÄ to zrobiÄ.
ZyskaÄ mÄstwo.
Chce byÄ Alaki.
- Alakay.
- Alakay! Nawet lepiej.
Zrobimy to jutro z samego rana.
To wspaniale!
Powodzenia Alakey!
Tam skÄ
d pochodzÄ
mĂłwi siÄ "poĹamania nĂłg".
To mĂłj chĹopak!
PiÄknie, prawda?
Tak, jest cudownie.
Koledzy...
tu jest nasze miejsce.
Operacja "turyĹci w puĹapce"
zaczÄĹa siÄ.
Podoba mi siÄ, niezĹe.
DziaĹa na wielu poziomach, sir.
JesteĹcie bandÄ
podlizywaczy.
- To teĹź.
- Absolutnie.
Na stanowiska.
Etap 1.
Jazda!
Oh, nie! Co ja zrobiĹem!
No dalej, chwyÄ przynÄtÄ.
- Co jest, co siÄ staĹo?
- Oh, spĂłjrz na tego maĹego biedaka.
Czy nie Ĺźyje?
Etap 2.
Jazda! Jazda!
Dam mu pocaĹunek Ĺźycia.
Riko!
Riko!
Wsteczny!
Gazu!
Muzyka!
Nie! Stop! StĂłjcie!
StĂłjcie! Wracajcie!
Co to za wrzawa rock'n roll'owa.
Czy nie Ĺźyje?
Nie!
Wy chuligani!
Wielkie nieba! Nic pani nie jest?
ZnalazĹem pani bagaĹź.
O, moja torebka!
Taki dobry chĹopak,
bez niej trudno jest przetrwaÄ.
JesteĹ twarda
DruĹźyna harcerska Yonkers,
oddziaĹ 416.
Dobra, nie panikujcie, najlepsze co
moĹźemy zrobiÄ to trzymaÄ siÄ razem.
Poczekamy na nastÄpny samochĂłd wycieczkowy,
to moĹźe potrwaÄ kilka godzin, ale...
Gdzie idziesz?
Nie bÄdÄ tu czekaĹa, aĹź znowu zaatakujÄ
mnie
zwierzÄta, jestem za stara Ĺźeby umieraÄ.
Nie wiem jak wy,
ale ja idÄ z niÄ
.
Zaczekaj!
ProszÄ, musimy siÄ trzymaÄ...
razem.
Dobrze, idziemy w tÄ stronÄ.
KtoĹ chce cukierka?
Spokojnie, uwaĹźaj.
To tutaj
Gotowy?
To tutaj zawsze spaĹeĹ.
O rany!
To byĹo moje?
Popatrz na niego, skarbie.
Oh, a to...
Patrzcie! Patrzcie
- PamiÄtam to!
- On pamiÄta.
Twardsze niĹź myĹlaĹem.
Nigdy nie spaĹeĹ po wĹaĹciwej stronie.
Zawsze na samym dole.
Czy to...?
Czy to moja...?
Czy to ja?
MiaĹeĹ takie sĹodkie Ĺapki.
Takie maĹe, malutkie.
ZrobiĹeĹ to w tym samym dniu,
w ktĂłrym ciÄ straciliĹmy.
ByĹem taki mĹody.
Co siÄ ze mnÄ
staĹo?
To wszystko moja wina,
odwrĂłciĹem siÄ na chwilÄ i...
To nie twoja wina.
TwĂłj ojciec zrobiĹ wszystko co mĂłgĹ.
TropiĹ tych kĹusownikĂłw przez wiele tygodni.
Daleko poza granicami rezerwatu.
W koĹcu, doszedĹem do wniosku, Ĺźe...
...no cóş...
MyĹleliĹmy, Ĺźe ciÄ zabili.
Ale mĂłj syn sobie z nimi poradziĹ.
Nie zaczynajcie z krĂłlem Nowego Jorku
Dobra, dobra, ostroĹźnie,
uwaĹźajcie, bo coĹ rozwalicie.
MĂłwiĹeĹ na to "Fufi"
Fufi?
Fufi!
On tego nie chce.
To moje Fufi!
Zuba, lepiej oddaj mu jego Fufi.
To znaczy...nie, dziÄkujÄ.
Jest Ĺwietny.
Synu, odpocznij teraz.
Jutro masz wielki dzieĹ.
BÄdziesz potrzebowaĹ
caĹej swojej siĹy.
RzucÄ ich wszystkich
na kolana, tato.
Mam takÄ
nadziejÄ, inaczej twĂłj
ojciec bÄdzie musiaĹ ciÄ wygnaÄ.
O, rany!
NaprawdÄ?
Wiem, Ĺźe bÄdziemy
z ciebie dumni.
Wiesz, dlaczego?
UrodziĹeĹ siÄ z tym.
Dobranoc, Alakey.
MĂłj chĹopak
MĂłj wĹasny chĹopak.
MĂłj syn jest krĂłlem.
MĂłj syn jest krĂłlem.
Dobranoc, mamo.
Dobranoc, Alakey.
Fufi...
Fufi, moje fufi...
Ĺťadnych oznak cywilizacji,
wszyscy sÄ
bardzo zmÄczeni.
Chyba siÄ zgubiliĹmy.
Hej, Nana, wiesz chociaĹź
gdzie idziemy?
Nie, ale idÄ tanecznym krokiem
i z uĹmiechem na twarzy.
No pewnie, Ĺwietnie.
- To ludzie.
- Jak siÄ tu dostaliĹcie?
- MoĹźecie nam pomĂłc? ZgubiliĹmy siÄ!
- My teĹź!
To byĹo straszne, bĹysk ĹwiatĹa
i znikli, zabrali jeepa, wszystko.
- To samo i nam siÄ przytrafiĹo.
- Co teraz zrobimy?
Jak mamy tu przetrwaÄ?
Nie mamy jedzenia ani wody. Co my zrobimy?
MoĹźecie pozwoliÄ przeznaczeniu
aby siÄ wami zajÄĹo...
...albo weĹşmiecie sprawy
w swoje wĹasne rÄce.
PodejdĹşcie, dzieci.
JesteĹmy Nowojorczykami, prawda?
Tak.
Potrafimy ĹźyÄ w dĹźungli betonowej!
Kiedy chcemy coĹ zjeĹÄ,
polujemy na przyzwoitego hot-doga.
- Czy mam racjÄ?
- Ona ma racjÄ!
Kiedy potrzebujemy schronienia,
budujemy wieĹźowce.
- DokĹadnie!
- Gdy potrzebujemy wody, budujemy tamÄ.
No dalej, jesteĹmy Nowojorczykami.
JeĹli potrafimy przetrwaÄ tam...
...to potrafimy przetrwaÄ wszÄdzie.
NadchodzÄ, krĂłlu Julianie!
ZĹa rybka! ZĹa rybka!
Nie, rekinie, leĹźeÄ!
Czemu ja siÄ w ogĂłle ĹmiejÄ?
Kapitanie, mamy juĹź wszystkie czÄĹci.
Ale jesteĹmy trochÄ spóźnieni.
- Jak bardzo?
- 6-9 lat.
- 69 lat?
- Nie, 6 do 9-ciu lat.
ĹťoĹnierzu, co siÄ staĹo z naszymi
pracownikami, wyposaĹźonymi w kciuki?
Nie widziaĹem ich od wczoraj.
Niech ciÄ diabli, Darwin!
Nikt nie bÄdzie siÄ obijaĹ na mojej zmianie.
ĹťoĹnierzu, idziesz ze mnÄ
.
Rico, idziesz ze mnÄ
!
Postawimy ich przed
TrybunaĹem Wojskowym.
To nie bÄdzie konieczne.
ZatrudniliĹmy kilku dodatkowych
robotnikĂłw z kciukami, kapitanie.
A ja bÄdÄ maĹpim wujkiem.
WÄ
tpiÄ.
Koniec zabawy.
Zabieramy siÄ do roboty.
Podzielicie siÄ na 3 grupy. Grupa Alfa
zajmie siÄ fabrykacjÄ
czÄĹci metalowych.
Grupa Bronsona pracuje przy montaĹźu.
Grupa Georga Pepparda przy serwisie.
JakieĹ pytania?
Ĺwietnie.
ZabieraÄ siÄ do pracy.
Mam ochotÄ ciÄ pocaĹowaÄ, maĹpiszonku.
No dobra, ale jesteĹ taki ohydny.
PamiÄtajcie dzieciaki, prawdziwy
taniec zawsze pochodzi z serca.
To ma iĹÄ prosto z serca.
Jasne.
Alakey, wpadĹem tylko...
...Ĺźeby ĹźyczyÄ ci szczÄĹcia.
- Chyba siÄ nie denerwujesz, co?
- Nie, to nie nowoĹÄ dla mnie.
WedĹug mnie, wszystko zaleĹźy
od wyboru odpowiedniego przeciwnika.
To znaczy, bÄdzie to coĹ
w rodzaju zawodĂłw taĹca?
- CoĹ, jak taniec do upadĹego?
- Pewnie.
Ĺwietnie, uwielbiam to.
Styl dowolny.
Jak myĹlisz, kto by byĹ dobrym
przeciwnikiem dla mnie?
Tak, Ĺźeby wszystko
byĹo interesujÄ
ce.
ChciaĹbym ci pomĂłc...
...ale jest to wbrew naszej tradycji
i wszystkiemu, co dla nas ĹwiÄte.
Ale gdybym byĹ na twoim
miejscu, wybraĹbym Teetsi.
Teetsi? OK, brzmi nieĹşle.
Makunga, prawda?
DziÄkujÄ.
Wszystko dla syna Zuby!
PokaĹź im, tygrysie!
PiÄÄ, szeĹÄ, siedem, osiem.
ĹmiaĹo, zrĂłbmy to.
Zacznijmy naszÄ
ceremoniÄ!
- Dalej skarbie, chcÄ byÄ z ciebie dumna!
- Kobieto, prĂłbujÄ tutaj zajÄ
Ä siÄ...
SiÄ robi mamo!
WiÄc kto bÄdzie pierwszy?
Ja, ja chcÄ, ja! ja! ja!
MoĹźe ty, ten wysoki przystojniak.
Tak.
Wybierz swojego przeciwnika.
Zobaczmy...
MyĹlÄ, Ĺźe... wezmÄ...
Teetsi?
Teetsi?
Dlaczego wybraĹ Teetsi?
To mĂłj chĹopak!
Ma olej w gĹowie!
Niech go ktoĹ obudzi!
No dobra, Teetsi, chodĹş.
ZrĂłbmy to.
No dalej, maĹa muszko tse-tse,
pokaĹź, co potrafisz!
- ZataĹczmy!
- Dobra.
Ale chcÄ ciÄ ostrzec, Ĺźe...
...jestem Ĺwietny w piruetach.
Nie taĹczyÄ, Ĺźeby taĹczyÄ,
walczyÄ!
Taniec-walka, proszÄ bardzo.
- Czy on taĹczy?
- Co on robi?
To jest nawet lepsze niĹź myĹlaĹem.
Alakey, odwrĂłÄ siÄ!
Nie, tato, najpierw podskok, wymach nogÄ
,
krok do przodu, ruch biodrem, obrĂłt...
O nie...
Alakey, jesteĹ ranny?
Tak.
Czy ja...
czy ja wygraĹem?
Nie, synu.
Jak mogĹo do tego dojĹÄ?
MĂłwiĹeĹ nam, Ĺźe jesteĹ krĂłlem.
A krĂłla nie moĹźna pokonaÄ.
Jestem krĂłlem - KrĂłlem Nowego Jorku.
To mĂłj pseudonim artystyczny.
No wiecie, na przedstawienia.
Przedstawienia?
Oh nie, to straszne.
Alakey nie przeszedĹ prĂłby!
Kto by przypuszczaĹ, Ĺźe dzisiaj Zuba
bÄdzie musiaĹ wygnaÄ...
...swojego wĹasnego syna?
Zuba, nie...
Zuba, tak...
Niestety, przywĂłdca stada musi wypÄdziÄ tych,
ktĂłrzy nie przeszli prĂłby.
WiÄc nie jestem juĹź
przywĂłdcÄ
stada.
Tato, co ty robisz?
Tato, nie!
Nie moĹźesz tego zrobiÄ.
Kto niby ma zajÄ
Ä miejsce Zuby?
Jest ktoĹ?
Ktokolwiek? Nikt?
Pan!
Chyba nie.
CĂłz, ja...
to bardzo niezrÄczne...
...ale sadzÄ, Ĺźe ja mĂłgĹbym podjÄ
Ä siÄ
tych trudnych obowiÄ
zkĂłw.
Teetsi, przynieĹ czapkÄ.
Jako wasz nowy przywĂłdca,
skazujÄ Alakey'a na wygnanie.
BÄdzie nosiÄ tÄ CzapkÄ Wstydu...
...i opuĹci naszÄ
oazÄ...
...na tysiÄ
c lat, albo caĹe Ĺźycie!
KtĂłrekolwiek bÄdzie dĹuĹźsze.
Wynocha! UciekaÄ, uciekaÄ stÄ
d!
PowinieneĹ byĹ nam powiedzieÄ,
Ĺźe nie jesteĹ prawdziwym krĂłlem, synu!
Nie wiedziaĹem, Ĺźe bÄdÄ
musiaĹ z kimĹ walczyÄ.
A czego siÄ spodziewaĹeĹ?
Nie wiem, moĹźe jakiejĹ
ojcowskiej rady.
Jak np. Hej, synu,
to bÄdzie walka!
- JesteĹ lwem.
- Ale nigdy nie walczyĹem z drugim lwem.
No nie, ty taĹczyĹeĹ.
A poza tym, twĂłj kumpel Makunga
wrobiĹ mnie.
To by siÄ nie zdarzyĹo, jeĹli...
ByĹbyĹ prawdziwym lwem
- Zuba!
- Tak, powiedziaĹem to!
Prawdziwym lwem...
DziÄki.
Wielkie dziÄki.
PiĹa...
IgĹa...
Chusteczka...
ZasĹaniasz mi, Steven.
Masz brÄ
zowÄ
plamkÄ na ramieniu.
JesteĹ bardzo spostrzegawczy.
Jak widaÄ caĹy jestem pokryty brÄ
zowymi plamkami.
Dobra. Ta koĹÄ bÄdzie jak nowa
za kilka tygodni.
WiÄc nie muszÄ wchodziÄ
do dziury i umieraÄ?
Nie, Timo.
Masz przed sobÄ
caĹe Ĺźycie.
- NaprawdÄ?
- Tak. IdĹş i korzystaj z niego.
- DziÄkujÄ, doktorze Mankiewicz!
- PoĹamania nĂłg! SĹodki dzieciak.
Ta plamka wyglÄ
da jak
Choroba ZnachorĂłw.
Choroba ZnachorĂłw?
To najgĹupsza choroba o jakiej sĹyszaĹem.
- Nie pytaj...
- KtoĹ tu byĹ niegrzeczny.
To nie bÄdzie bolaĹo.
Nasz wczeĹniejszy znachor Joe,
miaĹ takÄ
samÄ
plamkÄ.
- I?
- W poniedziaĹek jest Joe, we ĹrodÄ nie ma Joe.
We ĹrodÄ nie ma Joe?
MogÄ oddychaÄ.
DziÄki, doktorku.
WiÄc ta Choroba ZnachorĂłw
istnieje naprawdÄ?
Znajdziesz lekarstwo.
Masz co najmniej 48 godzin.
Ale nigdy o niej nie sĹyszaĹem.
Nie mam nawet penicyliny.
Na poczÄ
tku przydaĹoby siÄ pewnie
zrobiÄ chociaĹź zdjÄcie tomograficzne.
Lwy mogÄ
ciÄ zbadaÄ.
ZrobiÄ
to z przyjemnoĹciÄ
.
- Ten goĹÄ ma talent!
- Niesamowity!
ZaĹoĹźÄ siÄ, Ĺźe nigdy czegoĹ
takiego nie widzieliĹcie.
W Nowym Jorku to byĹ nokaut.
- SprĂłbujmy wszyscy!
- ZrĂłbmy to!
MoĹźecie prĂłbowaÄ jak tylko potraficie...
...ale potrzebne sÄ
do tego
lata praktyki.
Nigdy nie uzyskacie
wÄ
skiego strumienia...
...jeĹli nie wyÄwiczycie miÄĹni warg do momentu,
aĹź bÄdziecie mogli je ĹciÄ
gnÄ
Ä w ten sposĂłb. ZrozumieliĹcie?
Jakim cudem wam siÄ to udaĹo
za pierwszym razem?
JeĹli ty tak umiesz,
to my teĹź tak umiemy.
Mamy to we krwi!
Zawsze myĹlaĹem,
Ĺźe jestem wyjÄ
tkowy.
My jesteĹmy wyjÄ
tkowi.
JesteĹmy jak siĹa przyrody!
- Milion punktĂłw ĹwiatĹa!
- W czarne pasy!
DokĹadnie tacy sami.
DokĹadnie tacy sami.
WyglÄ
da imponujÄ
co, Kowalski.
Ale czy poleci?
Tak, jeĹli zĹoĹźymy tu, tu i tu.
Ĺadnie!
O rany!
MĂłj tata myĹli, Ĺźe jestem
skoĹczonym frajerem.
ZrujnowaĹem Ĺźycie moim rodzicom.
RzeczywiĹcie, nie wyglÄ
da najlepiej.
Jest bardzo Ĺşle, mĂłj przyjacielu.
MuszÄ to naprawiÄ.
WiÄc...
...jest...
Jest coĹ, co muszÄ wam powiedzieÄ.
Hej, chĹopaki.
CzyĹź to miejsce nie jest Ĺwietne?
Niby dlaczego?
Powiem wam dlaczego.
Nie uwierzycie, ale...
...mam randkÄ z Moto Moto.
Kto to jest Moto Moto?
Jest taki wielki i przystojny.
I wielki!
- Wiecie co znaczy Moto Moto?
- BliĹşniaki?
To znaczy Napalony Napalony.
Napalony Napalony?
Od kiedy mĂłwisz po AfrykaĹsku?
Mam to we krwi.
MoĹźesz sobie chodziÄ z panem
Napalonym jak mnie juĹź nie bÄdzie.
Melman, dlaczego ja jestem paradÄ
szczÄĹcia a ty deszczem smutku?
A dlaczego ty wjeĹźdĹźasz swojÄ
paradÄ
pod mĂłj deszcz?
MoĹźe wiÄc zacznÄ paradowaÄ
w innej czÄĹci miasta.
Spokojnie!
GĹĂłwna ulica jest moja!
MoĹźesz sobie wziÄ
Ä tÄ
ĹmierdzÄ
cÄ
GĹĂłwnÄ
ulicÄ.
A ty moĹźesz siÄ wypchaÄ tym
swoim napalonym panem Moto Moto...
- O czym ty mĂłwisz?
- A o czym ty mĂłwisz?
Melman, czemu po prostu
jej nie powiesz?
Co? Co powiedzieÄ?
Nie wiem, o czym mĂłwisz.
No to sobie pĂłjdÄ.
Wiesz co, nie kĹopocz siÄ.
Melman! Gloria!
MyĹlaĹem, Ĺźe jesteĹcie przyjaciĂłĹmi!
Marty ma absolutnÄ
racjÄ.
- Marty?
- Marty?
Marty?
Co tu jest grane?
Ty nie jesteĹ...? On byĹ... myĹlaĹem, Ĺźe...
Nie jesteĹ nim. On jest...
MyĹlaĹeĹ, Ĺźe ten goĹÄ...
...to ja?
Nie, znaczy tak, ty...
MyĹlaĹeĹ, Ĺźe byĹem nim?
WyglÄ
dacie trochÄ jakby...
WyglÄ
dacie bardzo podobni do siebie.
JesteĹ podobny do niego, Marty.
Ĺmiejesz siÄ jak on,
mĂłwisz tak jak on.
To trochÄ nawet dziwaczne,
naprawdÄ.
WiÄc mĂłwisz, Ĺźe nie ma
we mnie nic szczegĂłlnego.
Jestem jak inne zebry.
Nie, oczywiĹcie, Ĺźe siÄ róşnicie.
Jakie?
No dobra, nie widzÄ róşnicy.
MoĹźe mĂłgĹbyĹ nosiÄ dzwonek,
lub coĹ w tym rodzaju.
- Dzwonek?
- Dobra, nie dzwonek, to zĹy pomysĹ.
A moĹźe koszulkÄ z napisem
"Jestem z gĹupim"?
- Ja nie jestem gĹupi!
- Nie ty gĹupi, on gĹupi!
Wiesz, ty tu sobie hasasz
z innymi konikami w paski...
....a ja przeĹźywam najgorszy
dzieĹ w swoim Ĺźyciu.
Zawsze chodzi tylko
o ciebie, prawda?
Moje problemy sÄ
tylko trochÄ
wiÄksze niĹź twoje, Marty
Dobra, nie widzÄ
róşnicy i co z tego?
Tak, uciekaj Marty, uciekaj!
To robisz najlepiej.
Tak jak w Nowym Jorku.
Tutaj jestem, ale ty tego
nie widzisz, prawda?
TwĂłj przyjaciel, ktĂłry jest jeden
na milion, ma nadziejÄ...
...Ĺźe bÄdziesz siÄ cieszyĹ swoimi
wiÄkszymi od innych problemami, sam.
Ĺwietnie, idĹş. Nie potrzebujÄ ciÄ
do rozwiÄ
zania moich problemĂłw!
JesteĹ jednym z wielu i nie wiem,
ktĂłry z was to Marty.
KtĂłry to Marty? Czekaj, czekaj,
tak, wisi mi to!
Ĺadna czapka.
Jak na paradÄ.
Marty, nie odchodĹş.
Wio, wio...
SpĂłjrz, Maurice, Ĺwietne miejsce
na mĂłj letni obĂłz.
Zasyp te dziury i zajmij
siÄ przeprowadzkÄ
.
- Kto tu zostawiĹ takÄ
dobrÄ
gĹowÄ?
- Co za marnotrawstwo.
Prawie wyjÄ
ĹeĹ mi to z ust.
Jestem jeszcze w kwiecie wieku.
Ale dla mnie to koniec, wiesz?
Pewnie zostaĹy mi
jeszcze jakieĹ 2 dni Ĺźycia.
Co ty powiesz?
Gdybym ja, krĂłl Julian...
...tak mam na imiÄ...
...miaĹ jeszcze tylko 2 dni Ĺźycia...
...robiĹbym wszystkie rzeczy...
- ...o ktĂłrych zawsze marzyĹem.
- Jakie na przykĹad?
ChciaĹbym zostaÄ
profesjonalnym gwizdaczem.
JuĹź teraz jestem w tym dobry,
ale chciaĹbym gwizdaÄ jeszcze lepiej.
MoĹźe nawet zarabiaÄ tym na Ĺźycie.
Wiesz, co jeszcze bym zrobiĹ?
NapadĹbym na sÄ
siednie paĹstwo...
...i narzuciĹ im wĹasnÄ
ideologiÄ,
nawet gdyby tego nie chcieli.
Ĺatwo ci to mĂłwiÄ.
JesteĹ krĂłlem.
Tak, a ty jesteĹ tylko
maĹÄ
, smutnÄ
gĹowÄ
.
Ale musi byÄ coĹ, co chciaĹbyĹ
zrobiÄ przed ĹmierciÄ
!
- Jest taka jedna rzecz.
- Jaka, powiedz?
- Nie, nie mogÄ.
- Powiedz, co to jest?
Nigdy nie powiedziaĹem
Glorii, co czujÄ do niej.
Co takiego, powiedz?
Nigdy nie miaĹem odwagi,
Ĺźeby powiedzieÄ Glorii, co czujÄ do niej.
Co zawsze do niej czuĹem.
Dobra, jak nie chcesz
to nie mĂłw.
Oh, chodzi o kobietÄ?
Nie powiedziaĹeĹ mi tego.
Czego siÄ boisz?
I tak jesteĹ juĹź trupem.
Tak, tak.
Masz racjÄ
Musisz podejĹÄ do niej
i zrobiÄ tak...
Popatrz jej prosto w oczy,
pochyl siÄ do przodu...
Tylko trochÄ,
albo prawie do koĹca.
Później, pozwĂłl jej siÄ
wychyliÄ do przodu...
...aĹź bÄdziecie od siebie
tylko w odlegĹoĹci ust...
...i wtedy powiesz jej,
jak bardzo jÄ
nienawidzisz.
WĹaĹciwie to chodzi
bardziej o... miĹoĹÄ do niej.
O ty podstÄpna bestio!
Umiesz zmyliÄ przeciwnika.
Teraz posĹuchaj mnie.
Musisz wstaÄ, sĹyszysz?
- On ciÄ nie sĹyszy.
- Nie sĹyszÄ ciÄ.
- Musisz sie podnieĹÄ!
- Podnosimy siÄ!
- WyleĹşÄ z tej dziury.
- PodnoszÄ siÄ z ziemi!
- On wstaje z ziemi, Maurice.
- Ja wstajÄ, Maurice.
- WstajÄ!
- IdĹş prosto do tej kobiety!
Czy czujesz to?
PodejdĹş do niej
i powiedz prawdÄ!
- Powiem jej!
- Powiedz "MaĹa podobasz mi siÄ".
Tak, zrobiÄ to.
Uwielbiam tÄ maĹÄ
,
szczÄĹliwÄ
gĹowÄ.
Moto Moto, jeĹli sprawy
miaĹyby siÄ na powaĹźnie...
ZastanawiaĹam siÄ...
Gdybym miaĹa na przykĹad tu zostaÄ...
ChciaĹam ciÄ zapytaÄ...
Niech twoje sĹodkie usta bÄdÄ
posĹaĹcem
dla mojego... kanaĹu sĹuchowego.
Nie wiem, mam tyle pytaĹ...
ObiecujÄ, Ĺźe odpowiedĹş
bÄdzie zawsze "tak".
Chyba, Ĺźe "nie" jest konieczne.
Dobra, wiÄc...co wedĹug ciebie
jest we mnie tak interesujÄ
cego?
JesteĹ najbardziej pulchniutkÄ
dziewczynÄ
jakÄ
spotkaĹem.
Dobra, a co jeszcze?
PomyĹlmy...
Tak...wiesz...
JesteĹ okrÄ
glutka.
Jasne.
O kurcze...dziewczyno,
jesteĹ ogromna.
JuĹź to mĂłwiĹeĹ.
No, tak...racja.
Nie musimy przecieĹź rozmawiaÄ.
Gloria...
Gloria...
Melman.
Melman...
ChcÄ ci przedstawiÄ Moto Moto.
Ah, Moto Moto.
Tak, miĹo ciÄ poznaÄ.
- WiÄc, ja chyba...
- Wszystko w porzÄ
dku, Melman.
Przeprosiny przyjÄte.
Oh...tak...rzeczywiĹcie.
To dlatego ja... Dobrze.
Dobra...
To w takim razie wszystko.
JesteĹmy tu trochÄ zajÄci.
Nie, nie, to nie wszystko.
SĹuchaj, Mototo, lepiej traktuj
tÄ dziewczynÄ jak krĂłlowÄ
.
PoniewaĹź, przyjacielu, znalazĹeĹ
sobie idealnÄ
kobietÄ.
Gdybym ja kiedykolwiek miaĹ szczÄĹcie
znaleĹşÄ idealnÄ
kobietÄ...
...przynosiĹbym jej kwiaty kaĹźdego dnia.
I nie jakieĹ tam zwyczajne kwiaty.
Jej ulubione to orchidey. BiaĹe.
I Ĺniadanie do Ĺóşka.
6 bochenkĂłw pszennego chleba,
z masĹem po obu stronach.
Bez skĂłrki,
takie wĹaĹnie lubi.
MogĹaby siÄ wypĹakaÄ na moim ramieniu
i byĹbym jej najlepszym przyjacielem.
I spÄdzaĹbym kaĹźdy dzieĹ myĹlÄ
c,
jak sprawiÄ by siÄ ĹmiaĹa...
Ona ma cudowny Ĺmiech.
Znaczy siÄ...
Tak bym zrobiĹ gdybym byĹ tobÄ
.
Ale nie jestem, wiÄc ty tak zrĂłb.
Dobra...
Co?
To byĹo piÄkne.
A wiÄc...
Na czym to skoĹczyliĹmy?
Jestem "ogromna"?
Zdziwiony, Ĺźe mnie widzisz, Makunga?
Jestem tu, Ĺźeby wszystko wyprostowaÄ,
jak prawdziwy lew.
Czy to dla ciebie doĹÄ prawdziwe?
A masz... A to, za to, Ĺźe mnie wrobiĹeĹ.
A to, za to, Ĺźe ukradĹeĹ mojemu tacie pracÄ!
To, za upokorzenie mojej rodziny!
I za to, Ĺźe wyszedĹem na gĹupka!
Macie doĹÄ? Pewnie...
Uciekajcie!
TchĂłrze.
Woda...
ZniknÄĹa...
Jeziorko nigdy wczeĹniej
nie wysychaĹo.
- BÄdziemy potrzebowaÄ znacznie wiÄcej dziur do umierania.
- Jak to siÄ mogĹo staÄ?
Z drogi!
Co tu siÄ dzieje?
Jeziorko wyschĹo, wody nie wystarczy
nawet dla jednego z nas.
- Dobre spostrzeĹźenie, Shirley.
- Jestem Bobby.
Makunga, co teraz zrobimy?
Cisza!
SĹuchajcie, obawiam siÄ, Ĺźe jest tylko
jedno wyjĹcie z tej okropnej sytuacji.
- Musimy walczyÄ o wodÄ.
- WalczyÄ?
- Nie moĹźemy walczyÄ!
- To szaleĹstwo!
To niesprawiedliwe, ty wygrasz...
DokĹadnie, Shirley.
Jestem Bob...
Przepraszam was,
ale Ĺźycie nie jest sprawiedliwe.
Ja tu teraz rzÄ
dzÄ,
dziÄki Alakey'owi.
TaĹczÄ
cemu Lwu.
ProszÄ, Makunga, to jedyna woda
jaka zostaĹa w rezerwacie.
Chce ci siÄ piÄ?
To musisz szukaÄ wody poza rezerwatem.
- Za rezerwatem?
- To zbyt niebezpieczne!
MyĹliwi mogÄ
nas zastrzeliÄ!
Nikomu nie udaĹo siÄ przeĹźyÄ
poza rezerwatem.
Ja kiedyĹ opuĹciĹem rezerwat...
i przeĹźyĹem.
MogÄ coĹ w tej sprawie zrobiÄ.
WyglÄ
da na to, Ĺźe rura siÄ zapchaĹa.
To siÄ czÄsto zdarza w Nowym Jorku.
Tylko pĂłjdÄ w gĂłrÄ rzeki...
- W gĂłrÄ rzeki?
- Za teren rezerwatu?
Ty?
Tak, ja. Naprawie rurÄ
i odzyskam wodÄ.
PomĂłgĹbym ci siÄ spakowaÄ, ale patrzÄ
c
na tÄ czapkÄ, sÄ
dzÄ, Ĺźe jesteĹ gotowy.
Tak, dobrze, no dalej, Ĺmiej siÄ,
UdowodniÄ, Ĺźe siÄ mylisz.
MoĹźe powinieneĹ sprĂłbowaÄ
przywoĹaÄ deszcz taĹcem.
Zuba wiedziaĹby co zrobiÄ.
- Gdzie jest Zuba?
- Nie przejmujesz siÄ nami.
Zuba powinien rzÄ
dziÄ, nie ty.
Dobrze, w porzÄ
dku.
SkonsultujÄ to z ZubÄ
.
Marty?
Hey! Marty!
Marty?
Marty.
Gdzie wytrzasnÄ
ĹeĹ takÄ
czapkÄ?
Przepraszam! Przepraszam!
Czy jest tutaj Marty?
Czy ktoĹ widziaĹ Marty'ego?
KtĂłry z was jest Marty?
JeĹli go zobaczycie
to powiedzcie mu...
...Ĺźe jego przyjaciel Alex
przyszedĹ siÄ poĹźegnaÄ.
PoĹźegnaÄ?
A dokÄ
d idziesz?
- MoĹźemy pĂłjĹÄ z tobÄ
?
- Nie, muszÄ to zrobiÄ sam.
Nie wolno wychodziÄ
poza rezerwat!
Co robisz?
- ZauwaĹźÄ
twojÄ
czapkÄ.
- Jest tu peĹno myĹliwych!
MoĹźesz zostawiÄ czapkÄ?
Marty, wiem, Ĺźe tam jesteĹ.
Zanim pĂłjdÄ, chciaĹbym ci
coĹ powiedzieÄ.
ByĹeĹ wspaniaĹym przyjacielem.
Tak czÄsto mi pomagaĹeĹ
gdy miaĹem problemy...
...a ja nawet nie pomyĹlaĹem,
Ĺźe ty teĹź moĹźesz je mieÄ.
Nigdy mnie nie byĹo,
gdy mnie potrzebowaĹeĹ.
Tak jak tam,
w ogrodzie zoologicznym.
Jakiego to robi ze mnie przyjaciela?
Chyba doĹÄ kiepskiego.
ChciaĹem tylko, ĹźebyĹ wiedziaĹ...
...Ĺźe jesteĹ jeden na milion.
Chyba siÄ rozpĹaczÄ.
WiÄc, czy mĂłgĹbyĹ siÄ odwrĂłciÄ Ĺźebym
mĂłgĹ ci to powiedzieÄ prosto w twarz?
No wĹaĹnie, mam ciÄ.
WidzÄ ciÄ, tak, tak, ty.
No wĹaĹnie, ty
Dwunasty rzÄ
d, 203-ci od lewej.
WidzÄ ciÄ, Marty.
Wiem, Ĺźe to ty.
Wiesz, co czyni ciÄ wyjÄ
tkowym?
Ci goĹcie sÄ
biali w czarne paski.
A ty jesteĹ czarny w biaĹe paski.
JesteĹ marzycielem, Marty.
Zawsze taki byĹeĹ.
Masz Ĺwietny gust do muzyki,
ale Ĺźadnego w dobieraniu przyjaciĂłĹ.
Nie mĂłwiÄ o Melmanie,
czy Glorii, tylko o mnie.
Dobra wchodzÄ w to.
Nie Marty, nie moĹźesz iĹÄ ze mnÄ
.
Nie sÄ
dzÄ abyĹ miaĹ wybĂłr.
- Tam sÄ
ludzie!
- ZwariowaĹeĹ! Wracaj!
Nie zgub czapki!
Jest jakaĹ woda?
Nie, tylko diamenty i zĹoto.
OK, nie poddawajmy siÄ.
SĹuchajcie, ja wam pomogÄ.
Jest tylko jeden sposĂłb
na odzyskanie wody.
Ja...
Wasz ukochany krĂłl Julian...
muszÄ kogoĹ zĹoĹźyÄ w ofierze...
...moim dobrym przyjacioĹom,
bogom wody...
...w...wulkanie!
A co to da?
Co to da? Ĺwietne pytanie.
Moja ofiara spĹonie w wulkanie.
A wtedy bogowie
zjedzÄ
sobie mojÄ
ofiarÄ.
Bardzo dobrze, dziÄkujÄ za ofiarÄ.
MoĹźe jeszcze jednÄ
?
Nie, na dzisiaj wystarczy.
PoczujÄ siÄ obraĹźony, jeĹli
nie przyjmiesz kolejnej ofiary.
Nie chcÄ nastÄpnej ofiary,
rozumiesz?
SpĂłjrz na siebie,
sama skĂłra i koĹci.
Mam juĹź doĹÄ, zrozumiano?
Bogowie zjedzÄ
ofiarÄ, bÄdÄ
wdziÄczni...
...i dadzÄ
mi trochÄ wody.
A wtedy ja jÄ
dam wam.
Co?
Czy to siÄ uda?
Nie...
To znaczy tak...
WiÄc, Maurice?
PóŠna pĂłĹ.
ZrĂłbmy to!
Wspaniale.
Teraz, muszÄ znaleĹşÄ kogoĹ,
kto wejdzie do wulkanu...
...i zostanie zjedzony przez bogĂłw.
KtoĹ na ochotnika moĹźe,
rÄ
czka w gĂłrÄ.
PotrzebujÄ kogoĹ, kto nigdy
nie zaznaĹ miĹoĹci...
...i bÄdzie mĂłgĹ spojrzeÄ Ĺmierci prosto w oczy.
KogoĹ, kto jest prawdziwym bohaterem.
Ja to zrobiÄ.
Melman?
PoĹpieszmy siÄ, zanim nie
przyjdziemy po rozum do gĹowy!
Melman, co siÄ z tobÄ
dzieje?
I tak umieram.
JeĹli jest szansa, Ĺźe dziÄki temu
bÄdziesz miaĹa wodÄ, to warto.
ZwariowaĹeĹ?
Glorio, chcÄ ĹźebyĹ wiedziaĹa,
Ĺźe tam w ZOO, to nie lekarze,
ani lekarstwa, pozwalaĹy
mi przetrwaÄ.
To byĹaĹ zawsze ty.
MoĹźliwoĹÄ patrzenia na ciebie codziennie.
DziÄki temu mogĹem ĹźyÄ dalej.
Melman! Zaczekaj!
Masz zamiar tak siedzieÄ
przez caĹy dzieĹ?
Nie odpowiadaj mi Ĺźadnym "mmhh".
PosĹuchaj, Zuba.
WydarzyĹ siÄ cud.
Nasz syn wrĂłciĹ.
Czy to ci nie wystarczy?
Co ty gadasz kobieto?
JuĹź raz go straciliĹmy, Zuba.
Nie pozwĂłlmy na to kolejny raz.
Zuba, Zuba!
WynoĹ siÄ!
Czego chcesz, Makunga?
To straszne!
Jezioro wyschĹo.
WyschĹo?
To niemoĹźliwe.
Nic nie zostaĹo.
Ty jesteĹ przywĂłdcÄ
stada, Makunga.
Co masz zamiar zrobiÄ?
TwĂłj syn, Alakey, powiedziaĹ,
Ĺźe to naprawi. PoszedĹ w gĂłrÄ rzeki.
Po za teren rezerwatu?
PrĂłbowaĹem go powstrzymaÄ,
mĂłwiĹem, Ĺźe to samobĂłjstwo.
Ale chciaĹ to zrobiÄ dla ciebie.
ZostaĹ tu!
Na wypadek gdyby wrĂłciĹ.
Szybko, Zuba!
Jestem taki spragniony.
Czy to miejsce nie
zaczyna ciÄ przeraĹźaÄ?
Zakradniemy siÄ, naprawimy problem,
i nikt siÄ nawet nie dowie, Ĺźe tu byliĹmy.
Dlaczego MY to robimy?
MoĹźe mĂłj tata pomyĹli,
Ĺźe jestem...
ChcÄ mu pokazaÄ,
Ĺźe jestem prawdziwym lwem.
A nie czekoladowym lwem.
Wiem, Ĺźe to moĹźe byÄ
trudne do uwierzenia...
...ale najwidoczniej lwy nie taĹczÄ
.
Co?
Przynajmniej mĂłj tata tak twierdzi.
Ale ludzie uwaĹźajÄ
,
Ĺźe jesteĹ Ĺwietny.
Tak byĹo w Nowym Jorku, a tu jest Afryka.
Znacznie trudniejsza publika.
Marty, Marty, to jest to.
To tama.
Jest i woda.
Marty, nie wychylaj siÄ, popatrz.
To ona.
Bardzo dobrze...
Nana, zwolnij.
TrochÄ siÄ zaplÄ
taĹeĹ, co?
Nie ciÄ
g, sam to zrobiÄ.
Potrzebujemy dynamitu.
Masz trochÄ?
O, szlag, uĹźyĹem ostatniÄ
laskÄ dziĹ rano.
- Dzikusy!
- Manewry unikowe!
Biegnij zygzakiem!
Zygzakiem!
Alex!
Uciekaj, Marty!
Nie mogÄ ciÄ tu zostawiÄ.
SprowadĹş pomoc! Biegnij zygzakiem!
Ratuj nas!
Kochamy ciÄ!
Dobra.
Dobra, dobra, dobra.
Ratuj nas. Melman.
Ratuj nas.
Dobra.
Melman. Ratuj nas.
Zaczynamy, zaczynamy...
Co to za impreza?
Znachor Joe?
MyĹleliĹmy, Ĺźe nie Ĺźyjesz.
Ja teĹź, ale potem zdaĹem sobie sprawÄ,
Ĺźe caĹy jestem pokryty brÄ
zowymi plamkami.
WiÄc Melman nie umiera!
Melman nie umiera.
Melman!
Przepraszam.
Nie rĂłb tego!
Julian, zatrzymaj to szaleĹstwo.
WiÄc wrzucenie Ĺźyrafy do wulkanu,
aby dostaÄ wodÄ, to szaleĹstwo?
Tak!
- ProszÄ Melman, stĂłj!
- Gloria?
Nie moĹźesz tego zrobiÄ.
Dlaczego nie?
PoniewaĹź...
Nie moĹźesz tego zrobiÄ, Melman.
Po pierwsze to boli.
Po drugie, i tak zostaĹo mi
tylko 18 godzin Ĺźycia.
Melman, muszÄ wiedzieÄ, czy to
co mĂłwiĹeĹ wczeĹniej o mnie...
Czy naprawdÄ tak myĹlisz?
OczywiĹcie, Ĺźe tak.
- To jest szalone!
- NaprawdÄ?
Szalone jest to, Ĺźe musiaĹam
przejechaÄ póŠĹwiata...
...aby siÄ dowiedzieÄ, Ĺźe idealny
facet dla mnie, mieszkaĹ tuĹź obok.
WiÄc to ty i ja, sÄ
siadko.
Ty i ja przez nastÄpne 18 godzin.
WezmÄ wszystko co zostaĹo.
Maurice, co siÄ staĹo?
Chyba ta gruba nam przeszkodziĹa.
- Hej, co tu jest grane?
- Marty!
Alex ma powaĹźne kĹopoty.
Musimy iĹÄ w gĂłrÄ rzeki i to szybko.
- A moĹźe samolotem?
- Doskonale!
Samolot nie zostanie naprawiony,
dopĂłki nie speĹnicie naszych ĹźÄ
daĹ.
A teraz, jeĹli chodzi o
urlop macierzyĹski.
Urlop macierzyĹski?
JesteĹcie wszyscy facetami.
Potrzebujemy tego samolotu
do misji ratunkowej.
Nic nie poradzÄ, dopĂłki siÄ
z nimi nie dogadam.
JeĹli ten samolot nie bÄdzie dziaĹaĹ,
to ja pogadam sobie z wami wszystkimi!
Nie widzisz, Ĺźe nic nie mogÄ zrobiÄ?
Ĺťadnego urlopu macierzyĹskiego.
MoĹźe jest ktoĹ, kto by nie chciaĹ, aby tego
rodzaju zdjÄcia bĹÄ
kaĹy siÄ gdzieĹ po sawannie.
No dobra, dostaniecie swĂłj
urlop macierzyĹski.
Nareszcie!
DokÄ
d idziemy?
Co tu siÄ dzieje?
O nie!
Nie, nie!
Nie wsadzajcie mnie tam.
Tak nie moĹźna.
Widzicie?
Wy potraficie przeĹźyÄ.
A teraz, moĹźe usmaĹźymy sobie lwa?
Nie moĹźesz zjeĹÄ lwa.
Eee tam, smakuje jak kurczak.
Nie sĹuchajcie jej!
Ona oszalaĹa.
Hej, ja teĹź jestem z Nowego Jorku.
To ja Lew Alex.
Tato!
Co ty sobie myĹlaĹeĹ, synu?
Nie powinieneĹ tu przychodziÄ.
Masz zostaÄ z tyĹu.
To Nowojorczycy, to tylko niegrzeczni
i przestraszeni ludzie.
Nie zbliĹźaÄ siÄ!
PozwoliĹbyĹ, aby ci obiad
umknÄ
Ĺ sprzed nosa?
Co robisz synu?
Jedyne, co umiem robiÄ dobrze.
Hej, znam te ruchy.
Alex?
- To Lew Alex!
- Z Parku Centralnego!
RzeczywiĹcie, to Alex!
Tylko jeden lew
moĹźe siÄ tak poruszaÄ!
Jest piÄkny.
Nie mogÄ uwierzyÄ!
Jak on to zrobiĹ?
- Tato, co robisz?
- TaĹczÄ z synem.
- Tak myĹlÄ...
- Nie myĹl tato, czuj!
Motylek!
CzujÄ to! CzujÄ to!
Oh, To byĹo piÄkne!
A teraz, jedzmy!
Tato, uwaĹźaj!
Co do...?
Alex, wskakuj!
Ona ma broĹ!
Uciekajmy pĂłki moĹźemy.
- Co?
- Ona ma broĹ!
Uciekajmy pĂłki moĹźemy!
PrzekaĹź dalej!
On powiedziaĹ: "Zabawmy siÄ i rozwalmy tamÄ".
Kapitanie, Alex chce rozwaliÄ tamÄ.
Dobra, ale to bÄdzie
jego pogrzeb.
Wracajcie, to mĂłj obiad!
Kowalski, gaz do dechy!
Muzyka!
LubiÄ tÄ piosenkÄ.
Nigdy siÄ nie znudzi.
Ĺatwo lgnie do ucha.
Zawracamy i niĹźej!
Trzymajcie siÄ,
czas rozwaliÄ tamÄ!
TrzymaÄ siÄ!
I jazda!
Powiedzcie im "Nie"!
Niech podciÄ
gnÄ
w gĂłrÄ! Bo nas zabijÄ
!
Musi byÄ jakieĹ inne wyjĹcie!
PrzekaĹź dalej.
Powiedzieli: "Nie podciÄ
gajcie w gĂłrÄ,
zabijcie nas, nie ma innego wyjĹcia!
Na pewno?
Nie ma lepszej ofiary
niĹź ktoĹ inny.
Nie!
Lekarza!
PrzyspieszyÄ!
ChodĹşcie!
Niegrzeczne kotki!
Nie wiem, czemu zĹoĹźenie
ofiary nie pomogĹo.
Nauka w tej sprawie
wydawaĹa siÄ taka mocna.
WskoczyĹbym do tego wulkanu,
gdybym tak dobrze nie gwizdaĹ.
To ty!
ZnalazĹem ciÄ!
Mort?
ZĹa rybka!
Ciekawe czy bogowie
lubiÄ
owoce morza.
Przekonajmy siÄ.
Popatrz, Maurice.
To byĹo szybkie.
ZrobiĹem to! ZrobiĹem!
No dobra, ty to zrobiĹeĹ!
O, tak!
Popatrzcie!
To Alakey i Zuba!
ZrobiliĹcie to!
Alakay, Zuba, zrobiliĹcie to!
Tak siÄ cieszÄ, Ĺźe jesteĹcie cali!
ZejdĹşcie mi z drogi!
No, no, no, no, no.
Zuba, jeĹli dobrze pamiÄtam
to odszedĹeĹ ze stada.
A ty zostaĹeĹ wyrzucony.
WiÄc nie myĹlcie nawet przez
chwilÄ, Ĺźe to coĹ zmieni.
Masz racjÄ.
Mamy tu dla ciebie maĹÄ
niespodziankÄ,
na dowĂłd wdziÄcznoĹci.
To torebka, bardzo popularna
tam skÄ
d przybyĹem.
- Nie wiem, co powiedzieÄ.
- MoĹźesz w niej nosiÄ swoje rzeczy.
Czy ma regulowane rÄ
czki? Tak, bÄdzie Ĺadnie
wyglÄ
daĹo, gdy wyjdÄ sobie z niÄ
na spacer.
Ale wciÄ
Ĺź jesteĹ na wygnaniu.
WiedzieliĹmy, Ĺźe to powiesz.
Moja torebka!
Ty niegrzeczny kotku!
ZasĹuĹźyĹeĹ na to, synu.
Witaj w stadzie.
DziÄki, tato,
ale to naleĹźy do ciebie.
Nie synu, to naleĹźy do nas.
MĂłj syn! KrĂłl Nowego Jorku!
MiĹoĹÄ niweluje wszystkie róşnice.
ZebraliĹmy siÄ tu dzisiaj,
aby ĹwiÄtowaÄ takÄ
wĹaĹnie miĹoĹÄ.
Czy pobieracie siÄ ze sobÄ
na dobre i na zĹe?
Na dobre, proszÄ.
Jaka piÄkna, dziwaczna para!
Nie potrwa za dĹugo.
Czy mogÄ pocaĹowaÄ
pannÄ mĹodÄ
, kapitanie?
Nie!
Muzyka!
- Amortyzatory?
- Sprawdzone.
- Klapy?
- Sprawdzone.
- Diamenty i zĹoto.
- Jest.
- Do zobaczenia.
- BÄdziemy za wami tÄskniÄ!
Do zobaczenia!
WrĂłcimy tutaj po powrocie z naszego
miesiÄ
ca miodowego w Monte Carlo...
...albo gdy zĹoto siÄ skoĹczy.
Wracajcie szybko!
Wiesz mamo, daj im trochÄ czasu.
Nowy Jork nigdzie nie ucieknie, prawda?
Prawda.
DopĂłki jestem z niÄ
...
...i z wami obydwoma,
niewaĹźne gdzie jesteĹmy.
Ona ma taki cudowny Ĺmiech.
MiĹoĹÄ nie ma granic.
WyglÄ
da na to,
Ĺźe z nami utknÄliĹcie.
Tato? Co jest?
MyĹlaĹem, Ĺźe trochÄ tu pobÄdziemy i...
- Masz mnie!
- Mam ciÄ, synu!
Mam ciÄ, synu!
Staruszek nie jest taki zĹy,
prawda Marty?
Marty?
Kto to jest Marty?
Nie znam Ĺźadnego Marty'ego.
Nie nabierzesz mnie.
Nie ma tu Ĺźadnego Marty'ego.
Wystarczy, Ĺźe popatrzÄ ci w oczy
i wiem, Ĺźe to ty.
RuszaÄ bioderkami!
RuszaÄ! RuszaÄ!