Tip:
Highlight text to annotate it
X
Kurwa!
Nienawidzę kurwa tej gry!
Ale przede wszystkim - nie oczekiwałem za wiele.
"Milon's Secret Castle".
Jeśli nie wiecie kim jest Milon,
cóż, to ten gość z "Milon's Secret Castle".
To skromna gra.
To nie Mario, Megaman, czy Michael Jackson.
To po prostu Milon, lub jakkolwiek chcecie to wymawiać, kogo to obchodzi.
To może nie jest najsłynniejszy tytuł na NESa,
który ma każdy w swojej kolekcji.
Nie, to jedna z tych gier, które wypożycza się na weekend,
gra może z 5 minut,
utyka się w miejscu,
i cały weekend stracony.
To rozczarowujące, bo gra wygląda w porządku.
To zwykła platformówka, w której ratuje się księżniczkę.
Nic wyszukanego.
Pierwsza rzecz, która mnie zastanawia to broń, dlaczego bańki?
Dlaczego nie miecz, albo magiczny miecz miotający pioruny,
albo kule ognia, albo spluwa,
albo niezdefiniowany rozpikselowany kawał innego gówna?
Wszystko kurwa, ale bańki?
Czy ta gra jest dla małych dziewczynek?
Poza tym - bańki są do dupy.
Mają mały zasięg i zawsze lecą pod górę,
przez co trudniej w cokolwiek trafić,
chyba że trzyma się krzyżak w dziwny sposób.
Trudno to wyjaśnić.
Sterowanie nie jest może najgorsze, ale jest dość sztywne.
Jak tylko puści się krzyżak, Milon zatrzymuje się w miejscu.
Nie nabiera tego pędu, który występuje na przykład u Mario.
Po mniej więcej 30 sekundach, dochodzi się do miejsca,
gdzie nie można iść dalej.
Można skakać i skakać, aż do usranej śmierci,
a i tak się tam nie wskoczy.
W tym momencie albo wyłącza się grę,
albo odkrywa, że bańki mogą burzyć ściany.
Proszę...
Ściany trzeba też burzyć, by znaleźć skarby, klucze, drzwi, wszystko...
Dosłownie, nic nie jest na widoku.
Ale co naprawdę jest irytujące - nie da się odróżnić które ściany można niszczyć,
a które nie.
W dobrej grze, jak "Zelda", zawsze jest pęknięcie w ścianie,
które wskazuje, że coś tam jest.
W złej grze, jak ta, nie ma wyjścia i trzeba na ślepo strzelać bańkami we wszystko, co się widzi.
I wiecie jak to jest, prawda?
Jak w "Simon's Quest", kiedy trzeba rzucać wodę święconą wszędzie.
Jaki ma to cel?
Nie żadnego rozumowania.
Trzeba po prostu strzelać do bloków cementu.
Tak samo jak gra eliminuje moje szare komórki.
Ale nawet teraz, nie zajmuje długo, by zdać sobie sprawę,
że znów się utknęło.
Pozwólcie, że was oprowadzę.
Oto pierwsza część gry.
Można zbadać tereny wokół zamku, ale nie można wejść jeszcze na drugą kondygnację.
Póki co do dyspozycji są 3 drzwi i okno.
Pierwsze drzwi prowadzą do pokoju, w którym nie ma nic ciekawego.
Jedyne interesujące miejsce, to obszar z kupą siana,
ale jak niby mam się tam dostać?
To jakby gra, celowo ze mnie drwiła.
"Chcesz tej kasy, nie? Chcesz jej, chcesz..."
"Chcesz jej? Chcesz tej kasy? Pierdol się - nie dostaniesz jej!"
Rozwalam więc ścianę, znajduję klucz, a później sprawiam, że pojawiają się drzwi,
strzelając w powietrze.
Używam klucza, by przejść przez drzwi
i po tym całym zamieszaniu, dokąd prowadzą?
Na zewnątrz przez te same drzwi, którymi wszedłem.
Więc cała idea tych pierwszych drzwi, to kompletna straca czasu.
Drugie drzwi prowadzą do sklepu.
Na sprzedaż jest tylko jeden przedmiot - mikstura zmniejszenia.
"Zmniejsza gdy dotkniesz rękawicy."
Jaka rękawica? Ta rękawica?
Pierdolona rękawica bokserska, która sprawia, że się zmniejszam?
Jasne, cokolwiek...
W sklepie można dostać też wskazówki.
Jak na przykład "Kryształ ma tajemniczą moc."
I "Znajdź piłę".
Ok, jak niby ma mi to pomóc?
Teraz wiem, że szukam piły?
Oczywiście, jeśli zobaczę coś, co wygląda jak piła, to i tak to wezmę.
Teraz kolej na okno.
To po prostu pusty pokój.
Nie ma w nim nic poza drzwiami.
Jednak nie moge przez nie przejść.
Oczywiście...
Czy są zamknięte?
Czy potrzebuję klucza?
Gra nie jest nawet na tyle uprzejma, żeby mi powiedzieć.
Mała wiadomość byłaby miła.
Trzecie i ostatnie drzwi prowadzą do pomieszczenia.
Chciałbym zaznaczyć tutaj, że po wejściu do środka, nie można wyjść na zewnątrz.
Więc jest się uwięzionym i nie ma wyjścia - trzeba iść na przód.
Trzeba znaleźć drzwi.
Jest to wystarczająco bezmyślne, że trzeba strzelać bańkami w powietrze,
ale na dodatek spójrzcie jak dokładne musi to być.
Strzeliłem bańką tam gdzie są drzwi i nic się nie dzieje.
Muszę strzelić nieco wyżej.
Skoro bańka leci tam gdzie są drzwi, to dlaczego ma to znaczenie?
Ale nawet po odkryciu drzwi, okazuje się, że są zamknięte
i trzeba znaleźć klucz.
Nawet jeśli wie się, gdzie klucz jest,
to sprawienie by się pojawił to już inna bajka.
Wiem, że tu jest!
Dlaczego się nie pojawia?
Ale jeśli odejdę i powłóczę się gdzieś przez chwilę,
a później wrócę - klucz będzie.
Nadal nie rozumiem co sprawia, że ten klucz się pojawia.
Tak naprawdę gra mówi mi:
"Żeby zdobyć klucz i znaleźć drzwi - musisz po prostu zmarnować wystarczająco dużo czasu."
I w końcu, dokąd drzwi prowadzą?
Do tego samego pierdolonego wyjścia, którym wszedłem.
Jeśli celem tego pomieszczenia, było po prostu znalezienie drogi wyjścia,
dlaczego nie było po prostu drzwi gdzie zacząłem?
Oszczędziłoby to zamieszania.
Wszystko jest ślepym zaułkiem.
Jak można zaprojektować grę, w której dostępne są jedynie dwoje drzwi,
które prowadzą do pomieszczeń, które prowadzą ponownie do tych samych drzwi.
Czy to labirynt bez końca?
I wtedy właśnie potrzebna jest... moc.
Moc Nintendo! (Nintendo Power)
Trochę jakby mówili "Chcecie wiedzieć jak przejść grę?
Musicie kupić nasz magazyn wy mali głupi gówniarze!"
Oto sekcja "Zakazane informacje".
Zazwyczaj zawiera kody.
"Golgo 13" - wybór poziomu. "Spy Hunter" - zacznij grę z pełnym arsenałem.
"Wizards and Warriors" - omiń czarownika. "Mario 2" - Skrót do Birdo.
"Milon's Secret Castle" - jak zacząć?
Ginę raz i wracam na początek gry? "Milon's Secret Castle" - jak zacząć?
"Milon's Secret Castle" - jak zacząć?
To przecież nie kod.
To instrukcja jak grać w tę pierdoloną grę.
Żeby opanować podstawowe zasady gry, potrzebne jest "Nintendo Power".
To dopiero chujstwo.
Chodzi o to. Pamiętacie ten pusty pokój?
Trzeba w nim walczyć z demonem.
Demon jednak się nie pojawia, aż nie zdobędzie się sprężynowych butów,
które służą także temu, żeby dostać się do tych trudno dostępnych miejsc.
Skąd wziąć sprężynowe buty?
Najpierw trzeba rozwalić te ściany.
Później trzeba przepchnąć ten jeden blok, który nie daje się rozwalić.
Już to jest niemal niemożliwe do wykombinowania.
Na początku trudno sobie zdać sprawę, że można cokolwiek przepychać,
ponieważ zanim cokolwiek się wydarzy, trzeba czekać z 3 sekundy.
I nie wygląda to jakby Milon pchał.
Po prostu biegnie.
Ale to nie wszystko!
Trzeba jeszcze strzelić w pustą przestrzeń, gdzie był blok.
Pojawiają się sekretne drzwi i tam można kupić sprężynowe buty.
Jak można to zrobić tak tajemniczym, jeśli to coś absolutnie niezbędnego,
by kontynuować grę?
Trzeba przeczesać każdy zakamarek zamku.
Jeśli się to rozrysuje na każdy obszar, który może być ukrytymi drzwiami,
daje to około 240 bloków na ekran.
A jeśli policzyć wszystkie bloki, które może będzie trzeba przepchnąć,
czyli jakieś powiedzmy 120.
I zgrubsza są 4 ekrany na pomieszczenie,
czyli to w sumie około 2880 baniek, które trzeba wystrzelić
tylko po to, by przejść przez pierwszy poziom zamku.
Gdy już zdobędzie się wszystkie wymagane przedmioty,
można wrócić do tego pustego pokoju, gdzie czeka pierwszy boss.
Wtedy właśnie uświadamiam sobie, jak szybko znika mi energia.
W większości gier, gdy zostanę trafiony, przez jakiś czas migam.
Jestem wtedy nietykalny przez chwilę.
W tej grze mogę zginąć niemal natychmiast.
Gdy już pokonam bossa, pojawia się kryształ.
Co to jest? Castlevania?
Czy muszę cisnąć kołkiem w kryształ?
Przechodzę wreszcie do drugiego poziomu zamku.
Tutaj tajemniczość i zagubienie jedynie przyspiesza.
Jest tu całkowicie ciemna studnia i pomieszczenie pełne śmiercionośnych płomieni.
Nigdy nie wiadomo dokąd iść najpierw.
Co więc robimy?
Sięgamy po "moc"!
W tym numerze jest sekcja "kącik doradców",
w której gracze dostają odpowiedzi na swoje pytania.
Dlaczego "kącik doradców"?
Bo będziecie potrzebować porady specjalisty po przejściu tego gówna.
No dobra, sprawdźmy, co tu piszą.
Co u licha!
Po prostu stałem sobie na zewnątrz zamku, zajmowałem się swoimi sprawami
i zaczynają we mnie ciskać piorunami.
Czy to nie powinien być bezpieczny obszar?
Wyobraźcie sobie, że jakakolwiek inna gra ma tak samo.
Kiedy jestem na mapie świata i nagle zaczyna mnie atakować rozmaite gówno.
Przynajmniej gra ma pauzę.
Żeby wejść w ciemności potrzebna jest latarnia.
Żeby wejść do ognistego pomieszczenia, potrzeba ognioodpornej kamizelki.
Trzeba przejść przez sekretne ściany, czasami trzeba się zmniejszyć.
Powoli zaczynam tracić cierpliwość.
Księżniczka może spierdalać.
Oto drugi boss.
Wygląda jak wielki kloc przejechany przez walec.
No dobra, dawaj, ty gnoju.
O kurwa, zginąłem!
Co?
Ekran tytułowy?
Daj spokój.
Musi być możliwość kontynuacji.
Co?
Wracam do początku?
Nie ma kontynuacji?
Nie ma dodatkowych żyć?
Co to jest?
Ginę raz i wracam na początek gry?
To największa obraza w historii gier.
I nawet nie zaczynam z pełnym paskiem energii.
Mogliby dać chociaż tyle!
Musi być jakiś kod.
Sprawdźmy.
Jest kod na kontynuację.
Przytrzymać w lewo i nacisnąć start.
Całkiem łatwe,
ale jeśli bym nie wiedział jak to zrobić, miałbym przesrane.
"Sekretny pałac Milona", bardziej jak "Jebnięty pajac z Milona"!
To mogła być dobra gra, ale zamiast tego twócy się po prostu opierdalali.
Nie wierzę, że twórcy udostępnili swoje logo.
Można znaleźć ich pszczołę oraz litery składające się w HUDSON.
Domyślam się, że skoro ukryli tyle swojej marki w grze, byli z niej naprawdę dumni.
I ja też jestem, ponieważ zabiłem więcej szarych komórek niż sobie wyobrażałem.
Całą gra oparta jest na sekretach.
Ale jest różnica między sekretami, a pierdoloną niemożliwością!
Pierdolić tę grę!
Tłumaczenie: Michał Kozownicki Korekta: Marta Kozownicka