Tip:
Highlight text to annotate it
X
N O C Ż Y W Y C H T R U P Ó W
Zmiana czasu na letni to dobra rzecz.
Czyżby?
Już ósma a jeszcze jest jasno.
Żaden z tego pożytek.
Przed nami jeszcze trzy godziny powrotnej jazdy.
W domu będziemy najwcześniej o północy.
Nie jechałbyś tutaj gdyby cię to nie obchodziło.
Znam kilka lepszych sposobów spędzania niedziel.
Albo mama przeprowadzi się tutaj albo przeniesiemy grób do Pitsburga.
Mama nie nadaje się na taką podróż.
Ona do niczego się nie nadaje. Został jeszcze jakiś cukierek?
Nie.
Spójrz na ten napis. 'Wciąż pamiętamy'.
Ja nawet nie pamiętam jak on wyglądał.
To tylko kwestia pięciu minut.
Tak. Pięć minut na złożenie wieńca plus sześć godzin jazdy.
Dlatego, że matka wciąż pamięta tłuczemy się 300 km wiejskimi drogami...
- A ona siedzi sobie w domu... - Przestań gderać.
/Proszę państwa. Po przerwie /spowodowanej usterkami technicznymi
/powracamy na antenę...
Nasze radio jest w porządku. To w rozgłośni była jakaś awaria.
Gdzie jest ten grób?
Ani żywej duszy.
Ściemnia się. Gdybyś wstał wcześniej...
I tak przez tą zmianę czasu straciłem godzinę snu.
Użalasz się *** sobą żeby tylko gadać.
Jest.
Ciekawe co się stało z wieńcem z zeszłego roku.
Wydajemy na te rzeczy niezłe pieniądze a one znikają bez śladu.
Kwiaty szybko więdną. Przychodzi dozorca i je sprząta.
Można je trochę odświeżyć, oczyścić...
...i za rok jak znalazł. Tylko sprzedawać.
Jak myślisz? Ile razy kupiliśmy ten sam?
Chodźmy Barbaro. Przecież rano byłaś w kościele.
Kościół jest miejscem na modły! Chodźmy!
A ty kiedy ostatnio byłeś w kościele?
Moje chodzenie tam nie ma większego sensu.
Pamiętasz jak przyjechaliśmy tu jako dzieci?
To było dokładnie tam. Wyskoczyłem na ciebie zza drzewa.
Wtedy dziadek wpadł w złość, pogroził mi i powiedział:
'Chłopcze! Skończysz w piekle!'
Pamiętasz? Dokładnie tam.
Ale się wtedy przestraszyłaś.
Johny!
- Nadal się boisz. - Przestań! Mówię poważnie.
/Idą po ciebie Barbaro
Przestań! Jesteś głupi!
/Idą po ciebie Barbaro
Przestań! Zachowujesz się jak dziecko!
/Idą po ciebie...
/Popatrz. Jeden właśnie nadchodzi
Usłyszy cię.
/Jest blisko. Zwiewamy
John.
John!
Johny... Pomóż mi...
W porządku.
Niech się pani nie boi. Poradzę sobie z nimi.
Za chwilę może ich tu być znacznie więcej.
Skończyła mi się benzyna a pompa jest zamknięta na klucz.
Spróbujemy się stąd wydostać ale muszę mieć klucz.
Domyślam się, że już pani próbowała.
Pani tu mieszka?
Jezu...
Musimy się stąd wydostać i dotrzeć do większego skupiska ludzi.
Trzeba zabrać trochę jedzenia.
Rozejrzę się za czymś.
Co się dzieje?
Co się dzieje?!?
Dwóch.
Jest ich dwóch. Widziała pani jakiś innych w okolicy?
- Zajmę się nimi. - Nie wiem.
- Wiem, że się pani boi ale...
NIE WIEM!!!
Co się dzieje?
Wiedzą gdzie jesteśmy.
Nie patrz na niego!
Trzeba zapalić więcej świateł.
Poszukaj desek, drewna, polan do kominka...
Coś czym można zabić drzwi i okna.
Posłuchaj mnie do diabła!
Wiem, że się boisz.
Ja też się boję.
Musimy jednak zabezpieczyć dom. Razem.
Zabić deskami drzwi i okna. Rozumiesz.
Tutaj nic nam nie grozi. Zaczekamy aż ktoś przyjdzie z pomocą.
Ale trzeba działać wspólnie.
Chcesz mi pomóc to poszukaj jakiś desek.
Zabarykadujemy drzwi i okna. Wszystko jasne?
To powinno ich zatrzymać. Wygląda solidnie.
Teraz wybierz gwoździe. Potrzebne są największe.
Ten pokój sprawia wrażenie bezpiecznego.
W razie czego możemy się w nim schować i zabarykadować deskami.
Za chwile te stwory mogą się tu zjawić i zacząć natarcie.
Teraz się boją.
Odkryłem, że boją się ognia.
Wiesz gdzie znajduje się gospoda Bitmana?
Tam właśnie znalazłem tą ciężarówkę.
Było w niej radio.
Wskoczyłem do środka żeby posłuchać wiadomości...
Wtedy wielka cysterna przetoczyła się obok mnie z piskiem opon.
Ścigało ją 10 a może 15 tych stworów.
Czepiały się jej i próbowały zatrzymać.
Początkowo ich nie zauważyłem...
Ale zobaczyłem, że cysterna porusza się w dziwny sposób.
Gdy stwory ją dopadły zjechała na przeciwny pas.
Musiałem ostro zahamować żeby uniknąć zderzenia.
Wpadłem na balustradę.
Kierowca cysterny też zjechał z drogi...
I wylądował na stacji benzynowej obok gospody Bitmana.
Staranował zbiornik z paliwem...
Wyrwał pompę benzynową i jechał dalej.
Cysterna płonęła jak pochodnia.
Za chwilę mogła eksplodować.
Wciąż jeszcze słyszę krzyk kierowcy.
Stwory powoli odstępowały od cysterny.
Spojżałem do tył.
Nie było nikogo kto by mógł pomóc.
Zaczęły okrążać gospodę pierścieniem.
Ze środka nie dochodziły żadne głosy.
Uświadomiłem sobie...
...że jestem sam...
Pośród 50, a może 60, stworów...
Które stały w miejscu i wlepiały we mnie wzrok.
Uruchomiłem silnik.
Ruszyłem w ich kierunku.
Nie poruszyły się. Nie uciekały...
Stały w miejscu wpatrzone we mnie.
Chciałem je zmiażdżyć.
Rozgnieść jak pluskwy.
Przyjechaliśmy na cmentarz.
Johny i ja.
Chcieliśmy złożyć wieniec na grobie ojca.
John zapytał:
'Został jeszcze jakiś cukierek Barbaro?'
Nie było już ani jednego...
Jak tu gorąco.
Marudził, że jest późno. Że mamy daleko do domu.
Powiedziałam, że gdyby wstał wcześniej nie przyjechalibyśmy tak późno.
Żartował i straszył mnie.
Mówiłam mu, że się nie boję.
Wtedy na ścieżce pojawił się jakiś mężczyzna.
Szedł wolno.
Johny wciąż drażnił się ze mną i ciągle powtarzał:
'Idą po ciebie Barbaro'
Roześmiałam się i kazałam mu przestać.
Johny uciekł.
Podeszłam do tego mężczyzny żeby go przeprosić.
Proszę się opanować.
Spojrzałam na niego i powiedziałam:
'Dobry wieczór'
Wtedy on rzucił się na mnie!
Rzucił się!
Zaczął mnie dusić! Rozerwał mi bluzkę!
Uspokój się.
Krzyknęłam: 'Johny! Na pomoc'
Wtedy nadbiegł Johny i rzucił się na niego.
Okropnie się wystraszyłam i zaczęłam uciekać.
Johny nie wrócił.
Musimy na niego zaczekać.
Musimy po niego iść.
Musimy go zabrać.
Jest na zewnątrz.
Proszę! Słyszy mnie pan? Musimy go stamtąd zabrać!
Proszę! Musimu zabrać Johny'ego!
PROSZĘ!!! NIECH MI PAN POMOŻE!!!
Zrozum wreszcie, że to nie jest piknik szkółki niedzielnej.
Nie rozumiesz! Mój brat tam został!
Twój brat nie żyje.
Nie prawda! On żyje!
/Z uwagi na niebezpieczeństwo /zagrażające ogromnej liczbie obywateli
/oraz pogłębiający się kryzys /będziemy nadawać komunikaty przez całą dobę
/Powstało też Centrum Informacyjne /do, którego nasza rozgłośnia
/oraz stacje telewizyjne /działające w tej części kraju
/będą przekazywały wszystkie raporty /dotyczące inwazji
/Dzięki temu będziemy mogli /informować państwa o rozwoju wypadków
/Jeszcze raz podajemy fakty /które udało się ustalić
/W kraju wybuchła seria masowych morderstw
/popełnianych przez wielką armię /niezidentyfikowanych zabójców
/Wydaje się, że mamy do czynienia /z nagłą eksplozją zabijania
/bez żadnego motywu i wbrew logice
/Jesteśmy w posiadaniu rysopisów /kilku zabójców
/Zdaniem naocznych świadków /wyglądają jak normalni ludzie
/ale sprawiają wrażenie zahipnotyzowanych
/Świadkowie opisuję te istoty /Jako zdeformowane potwory
/Za wcześnie jednak by w sposób /wiarygodny określić kogo lub czego
/należy się wystrzegać
/Reakcje stróżów prawa /można śmiało nazwać szokiem
/Jak dotąd nie zdołaliśmy ustalić /czy prowadzone jest jakiekolwiek śledztwo/
/Policję, szeryfów, pogotowie ratunkowe /zasypuje lawina wezwań o pomoc
/Panuje wielki chaos
/Burmistrzowie Pitsburga, Filadelfii i Miami
/oraz gubernatorzy kilkunastu stanów
/oświadczyli, że w każdej chwili /należy się spodziewać
/mobilizacji gwardii narodowej /Jednak jak dotąd nic takiego nie nastąpiło
/Jedynym zaleceniem dla osób prywatnych /Jest prośba o pozostanie w domach
/Dopóki przyczyna kryzysu /nie zostanie rozpoznana
/prosimy nie wychodzić z domu
/Prosimy o pozostanie przy odbiornikach /radiowych i telewizyjnych
/W razie niekorzystnego rozwoju sytuacji /podamy specjalne instrukcje
/Pracownikom biurowym i robotnikom
/zaleca się pozostanie w miejscach pracy
/Pomimo tych ostrzeżeń ulice pełne są
/oszalałych ludzi próbujących uciec
/Powtarzamy /Prosimy o pozostanie w domach
/Na razie to jedyny sposób uniknięcia tragedii
/Wiadomość z ostatniej chwili /Prezydent zwołał posiedzenie gabinetu
/w celu ustalenia jakie kroki należy podjąć
/Posiedzenie powinno zacząć się za godzinę
/Odbędzie się za zamkniętymi drzwiami
/Rzecznik Białego Domu poinformował nas /że po zakończeniu konferencji
/zostanie wydany specjalny komunikat
/A oto depesza przekazana przez
/Narodową Agencję Prasową w Waszyngtonie
/Na konferencji będą również /wybitni naukowcy z NASA
/Dzięki Centrum Informacyjnemu /możemy państwa informować
/o rozwoju wypadków /Nalegamy aby pozostali państwo przy odbiornikach
/Ostatnie raporty jakie dotarły do nas /mówią o przerażonych ludziach
/szukających schronienia w szkołach /i budynkach rządowych
/Domagają się ochrony /przed falą masowych morderstw
/która dotknęła już znaczną część społeczeństwa
Znalazłem strzelbę, trochę naboi
i... to.
Teraz dom wygląda jak prawdziwa forteca.
Przez jakiś czas będziemy mieli spokój.
Mamy strzelbę, naboje, żywność i radio.
Na pewno ktoś nas odnajdzie i zabierze stąd.
Świetnie nam idzie.
Nie wiem czy mnie słyszysz...
...ale teraz pójdę na górę.
Jeżeli te potwory będą próbowały wedrzeć się tutaj...
Na pewno usłyszę i zejdę tu aby im przeszkodzić.
Na razie jest dobrze. Później wzmocnimy jeszcze okna i drzwi.
Teraz nic ci nie grozi. Jasne?
Jasne?
/Dowództwo Obrony Cywilnej /poinformowało nas
/że ciała ofiar noszą ślady /częściowego pożarcia przez swych morderców
/Relacje naocznych świadków /mówią o tym, że stwory
/zabijające i pożerające ludzkie ciała /zachowują się jak w transie
/Obdukcja niektórych ciał /dokonana przez władze sanitarne
/potwierdziła fakt /częściowego pożerania ofiar
/Powtarzamy najświeższy komunikat /który nadszedł przed kilkoma minutami
/ Tamtejsze dowództwo obrony cywilnej /poinformowało reporterów
/że ciała ofiar noszą ślady /częściowego pożarcia przez morderców
/Oględziny zwłok dowodzą /że potwory zjadają swoje ofiary
/Tak więc każda nowa informacja /potwierdza te potworne zdarzenia
/Trudno sobie wyobrazić /że coś tak ohydnego rzeczywiście ma miejsce
/Jednak zdarzenia te zostały /potwierdzone przez świadków
/Ostrzegamy i apelujemy o ostrożność /Bowiem każdy może stać się
/ofiarą fali masowych morderstw
Nie strzelaj! Jesteśmy z miasta.
Radio.
Od dawna jesteście w piwnicy? Dlaczego nie przyszliście nam pomóc.
W piwnicy jest najbezpieczniej.
Nie słyszeliście żadnych hałasów?
Słyszeliśmy. Ale myśleliśmy, że to te stwory.
Ta dziewczyna krzyczała. Dziewczęcy głos łatwo rozpoznać.
Stwory nie wydają żadnych odgłosów!
Każdy by się domyślił, że ktoś potrzebuje pomocy.
W piwnicy słabo słychać co się dzieje na górze.
Słyszeliśmy coś ale myślałem, że to te stwory wpadły do środka.
I nie chcieliście pomóc?
Huk był taki jakby dom miał się zawalić.
Skąd miałem wiedzieć co się tu naprawdę dzieje?
Chwileczkę. Mówił pan, że na dole nic nie słychać.
Teraz mówi pan, że był ogromny huk.
Zdecyduj się pan.
Ani mi się śni ryzykować gdy siedzę w bezpiecznym miejscu.
Chcesz mi wmówić, że mam ryzykować życie bo ktoś potrzebuje pomocy?
Coś w tym rodzaju.
Słuchaj pan. Wyszliśmy z piwnicy...
A teraz wrócimy tam wszyscy zanim te stwory nas namierzą.
Nie zejdę tam.
Wszystkie okna są zabite deskami?
Oprócz tych na górze. Stwory są za słabe żeby się wedrzeć.
Pan chyba zwariował! Najbezpieczniej jest w piwnicy!
Zapewniam pana, że te stwory nie dostaną się tutaj.
One przewróciły nasz samochód. Mieliśmy szczęście, że udało nam się uciec.
Chce mi pan wmówić, że nie dostaną się przez stertę zbutwiałych desek?
Na dole jest jego żona i ranne dziecko.
Mimo wszystko uważam, że najbezpieczniej jest tutaj.
Możemy wzmocnić okna.
Weźmy się razem do roboty to szybko skończymy.
Mamy tu wszystko co potrzeba.
Możemy wszystko znieść na dół.
Oszalałeś?! Okien tu tyle, że nie damy rady wszystkich wzmocnić.
Mówiłem już, że stwory są słabe.
Trzy załatwiłem a dwa wypchnąłem na zewnątrz.
A ja mówiłem, że wywróciły nasz samochód.
Do diabła! To robota dla 5 facetów.
Ale stworów może być więcej. 20, 30 a nawet 100.
Gdy nas wywęszą będą ich tysiące.
To i tak nas dopadną. Bez względu na to gdzie się schronimy.
W piwnicy są tylko jedne drzwi, których musimy bronić.
Można je zamknąć i zabarykadować się od środka.
A tu jest tyle okien, że nigdy nie będziemy wiedzieli...
Przez, które nas zaatakują.
Punkt dla pana. Jednak z piwnicy nie ma dokąd uciec.
Gdyby stwory wdarły się do środka będzie po nas.
Stąd zawsze możemy wyjść.
Przez okna można obserwować co się dzieje.
Jeśli przyjdą ratownicy to siedząc na dole nie będziemy o tym wiedzieć.
W piwnicy jest najbezpieczniej.
To śmiertelna pułapka.
Sam nie wiem panie Cooper...
Myślę, że on ma racje.
Ile ich tam jest?
Sześć. Może siedem.
Możecie robić co wam się podoba. Ja wracam do piwnicy.
Szybko się decydujcie bo zabijam drzwi deskami i na pewno ich nie otworzę.
- Proszę zaczekać. - Ani mi się śni!
Już podjąłem decyzję. Teraz kolej na was.
Chwileczkę! Zastanówmy się!
Do piwnicy zawsze zdążymy uciec.
Ale jeśli postanowimy tam zostać będą nam potrzebne pewne rzeczy.
Przemyślmy wszystko jeszcze raz.
Jeśli zamkniecie się w piwnicy jak w trumnie...
I stwory tam się wedrą to po was.
Tu macie szansę walczyć.
Wygląda na to, że na zewnątrz jest ich teraz 8 albo 9.
Ciągle ich przybywa. Z tyłu domu też jest sporo.
/Harry?
/Harry? Co się dzieje? - Wszystko w porządku.
Trzeba wzmocnić okna.
Oszalałeś!
Stwory wejdą wszystkimi drzwiami i oknami.
Musimy zejść do piwnicy.
No to schodź pan do tej cholernej piwnicy!
Zabieram dziewczynę.
Dziewczyna zostaje. Nie waż się jej tknąć.
I cała reszta też.
Będę walczył o wszystko. Także o radio i żywność.
A teraz wynoś się do tej swojej piwnicy.
Ten facet jest nienormalny.
Musimy mieć na dole jedzenie. Mamy prawo.
Czy to jest twój dom?
Schodzisz tam z nim?
Tak albo nie. To twoja ostatnia szansa.
Tam jest moja córka. Nie mogę jej stamtąd przynieść.
Ona nie może się chronić przed stworami wchodzącymi przez okna.
Jesteś jej ojcem.
Jeśli jesteś tak głupi żeby umrzeć w tej pułapce to twoja sprawa.
Ja nie jestem głupi.
To musi być trudne dla dziecka mieć tak głupiego ojca.
Wynoś się do tej piwnicy.
Będziesz szefem na dole...
A ja tu - na górze.
Ty draniu!
Nie otworzę już tych drzwi. Mówię poważnie .
- Z pana pomocą moglibyśmy... - Z moją pomocą?
Puść go. Już się zdecydował.
Chwileczkę!
Judy. Chodź tutaj.
Ją też chcesz oddać?
Przepraszam kochanie. Przejdź tam.
Jeśli będziemy trzymać się razem poradzimy sobie.
Na górze mamy większą możliwość ucieczki.
Byłoby lepiej gdybyśmy współpracowali.
Mała.
On się myli.
Nie zamknę się w tym piwnicznym pudle.
Teraz jest bezpiecznie.
Zabiłem drzwi deskami.
Co z Tomem i Judy?
Chcą zostać na górze.
Są tam jeszcze dwie osoby - mężczyzna i dziewczyna.
Słyszeliśmy jak krzyczeli.
Ale nie wiedziałem kim są.
Nie chciałem niepotrzebnie ryzykować.
Oczywiście, że nie.
- Jak ona się czuje? - Nie wiem co jej jest.
Jest rozpalona... może w szoku.
Skąd wzięłaś bandaże?
Wyjęłam z kosza prześcieradła i podarłam.
Pozwólmy im zostać na górze.
Te potwory w różny sposób mogą się tam dostać.
Zobaczymy kto miał rację.
Będą jeszcze błagać żeby ich tu wpuścić.
- To bardzo ważne?
- Co takiego? - Mieć rację kiedy wszyscy są w błędzie.
Co masz na myśli?
Czy ci na górze wiedzą czemu zostaliśmy zaatakowani?
Cokolwiek to jest nie dzieje się tylko tu.
Stwory zabijają wszystkich wokół.
- W radiu powiedzieli... - W radiu?!?
Jest na górze słyszałem komunikat.
Na górze jest radio a my siedzimy tutaj?
- Wiem co robię. - Co mówili?
Nic... nic jeszcze nie wiedzą.
Morderstwa popełniane są masowo. Najlepiej stąd nie wychodzić.
Otwórz drzwi.
Zostaniemy tutaj Helen.
Harry. Radio jest formą łączności ze światem.
Gdy władze ustalą co się dzieje zorganizują pomoc.
Jeśli zamkniemy się w tym lochu skąd będziemy wiedzieli.
Nie chcę z tobą żyć ani umierać z tobą.
Ci na górze nie są naszymi wrogami.
/Panie Cooper
/Ben znalazł telewizor
Idziemy.
Tom. Niech Judy zejdzie tu na chwilę.
Chcemy z Harrym wejść na górę.
/W porządku. Już się robi
Zejdziesz tam?
A muszę?
Kochanie. Trzeba trzymać się razem.
Zrób to dla mnie.
Dobra otwieraj.
Zajmę się nią.
Tylko ona mi została.
Idź na górę.
Zabili jej brata.
/Pomóż mi
Muszę pomóc Benowi przenieść telewizor.
Nie bój się mnie.
Jestem Helen Cooper. Żona Harry'ego.
Tu jest beznadziejnie.
Spójrz tylko na te okna. Nie możemy tu zostać.
Daj mi papierosa.
Zabili jej brata.
Na zewnątrz mogą być miliony tych stworów ale i tak ich nie widać.
Oto jaki pożytek mamy z tych okien.
Może byś tak komuś pomógł?
Postaw razem te krzesła.
Tutaj jest gniazdko.
Popatrz sobie i spróbuj zrozumieć co się tutaj dzieje.
Nie chcę mieć na sumieniu czyjegoś życia.
- Może w czymś pomóc. - Ani słowa więcej.
Jeśli chcesz tu zostać musisz wykonywać moje rozkazy.
Dziewczynę zostaw w spokoju.
Jest! Jest!
Nie ma głosu.
Popraw antenę.
/...chociaż tak nieprawdopodobne /nie są wytworem zbiorowej histerii
Zbiorowej histerii? Myślą, że to wszystko jest wytworem naszej wyobraźni?
Zamknij się!
/Fala masowych morderstw objęła /znaczną część społeczeństwa
/Morderstwa popełniają stwory /delektujące się mięsem swoich ofiar
/Pierwsze wiadomości pochodziły od osób /przerażonych i mówiących bezładnie
/Ich opowieści były zupełnie niewiarygodne
/Początkowo przedstawiciele władz i prasy /odnosiły się do nich z rezerwą
/Jednak te przerażające relacje /uparcie się powtarzały
/Obdukcja zwłok niektórych ofiar /wykazała, że zostały one częściowo pożarte
/Przed chwilą dotarła do nas /najświeższa informacja
/Przerywamy program aby przekazać /wiadomość, która do tej pory stanowiła tajemnicę
/Jak podaje kwatera główna /obrony cywilnej kraju z siedzibą w Waszyngtonie
/ustalono, że osoby, które niedawno umarły
/ożyły i popełniają morderstwa
/Raporty z domów pogrzebowych /kostnic i szpitali pozwalają przypuszczać
/że nie pogrzebani zmarli ożywają
/i szukają ludzkich ofiar
/Nam tutaj w studiu trudno jest w to uwierzyć /jednak wydaje się to faktem
/Na początku tej historii radio i telewizja
/radziły ludziom by zostali w domach
/Obecnie sytuacja uległa zmianie
/Możemy podać państwu sposób postępowania
/Powstały punkty zaopatrzone w żywność
/oraz opiekę medyczną
/Wszystkie lokalne rozgłośnie radiowe /będą podawały listę punktów
/W razie niebezpieczeństwa należy /udać się do najbliższego punktu ratunkowego
/Tak szybko jak to możliwe
Mamy ciężarówkę. Zdobędziemy benzynę i wydostaniemy się stąd.
- Obok szopy jest pompa. - Widziałem ją. Jest zamknięta.
/W nadzwyczajnym posiedzeniu /zwołanym przez prezydenta
/uczestniczyli członkowie gabinetu
/FBI, CIA oraz dowództwo sił zbrojnych
/Jak dotąd do wiadomości publicznej /nie przedostały się żadne informacje
/Zadziwiające jest dlaczego poproszono /ekspertów od badań kosmicznych
/Powstała na ten temat teoria która /dotyczy wystrzelonego na Wenus satelity
/Satelita rozpoczął podróż powrotną /Nigdy jednak nie dotarł na ziemię
/Długo krążył po orbicie Wenus /po czym został zniszczony przez NASA
/Podobno na jego pokładzie odkryto /promieniowanie o dużej mocy
/Zachodzi pytanie czy to promieniowanie /jest odpowiedzialne za falę morderstw
/Nasz waszyngtoński korespondent /Zadał właśnie to pytanie...
To oczywiste. Musimy się jak najszybciej stąd wydostać.
Jak zamierzasz dotrzeć do pompy?
Patrzcie.
/Wraca pan ze spotkania poświęconego /wybuchowi sondy na Wenus
/Zgadza się
/Czy istnieje jakiś związek między /tym co przeżywamy a.../
/Wyraźny związek... wyraźny
/Czy dawka promieniowania /była tak duża żeby to spowodować?
/Dawka promieniowania była bardzo wysoka
/Nie jestem pewien czy został pan upoważniony...
/To jedyne logiczne wytłumaczenie tego zjawiska
/Jednak w opinii wojska /to promieniowanie nie jest przyczyną mutacji
/Nie mogę się wypowiadać w imieniu /całych sił zbrojnych
/Nie zgadzam się jednak z panami /Chyba, że zostanie to dowiedzione
/Robimy wszystko co w naszej mocy
/Przepraszam ale mamy następne spotkanie
/Panie profesorze czy istnieje ścisły związek...
/Tak. W opinii doktora Hellera i mojej
/Chyba zgodziliśmy się co do tego /że nie zostało to jeszcze dowiedzione
/Kiedy na satelicie nastąpił wybuch.../
/Dawka promieniowania była tak duża/
/żeby w określonych warunkach /dokonać mutacji
Musimy spróbować się stąd wydostać.
Powiedział, że w punktach ratunkowych będą lekarze i sprzęt medyczny.
Jeśli zawieziemy tam Caren udzielą jej pomocy.
Willard! Widziałem drogowskaz z napisem 'Willard'.
Do Willard jest 25 km.
Znasz okolicę? Jesteś tutejszy?
Oboje z Judy mieszkamy tutaj.
Wybraliśmy się *** jezioro żeby popływać.
W radiu, które miała Judy nadawano pierwsze komunikaty.
Schowaliśmy się w tym starym domu.
Na górze znaleźliśmy zwłoki właścicielki.
Gdy zjawił się Harry z żoną zeszliśmy do piwnicy i zaryglowaliśmy drzwi.
Wiele wytrzymają.
Nie zdołamy się stąd wydostać.
Mamy chore dziecko i trzy kobiety w tym jedną w szoku.
A dom otaczają stwory.
/Cały pański zespół ciężko pracuje
/*** wyjaśnieniem przyczyn inwazji
/Czy zna pan odpowiedź na któreś pytanie?
/Tak. Chcę jednak podkreślić jak ważne jest
/udzielenie pomocy zranionym
/Nie wiemy jeszcze jakie komplikacje /mogą z tego wyniknąć
Czy pani córka jest poważnie ranna?
Proszę posłuchać. Niech pani zejdzie do piwnicy...
I powie Judy żeby tu przyszła. A pani niech zostanie z dzieckiem.
/W uniwersyteckiej chłodni /znajdowały się zwłoki
/Pozbawione wcześniej /wszystkich kończyn
/Dziś rano ten korpus /otworzył oczy i zaczął się ruszać
/Był martwy a mimo to /otworzył oczy i poruszał się
Idź na górę.
Pytała o mnie?
Nie odezwała się ani słowem.
Nie rozumiem.
Maleńka.
To ja mama.
Boli mnie...
Zaraz wrócę. Dowiem się tylko czego chcą.
Dziękuję.
/Ciała należy pozbyć się natychmiast /Najlepiej przez kremacje
/W jakim czasie po śmierci ciało ożywa?
/To kwestia minut
/Nie ma więc czasu na zorganizowanie...
/Pogrzebu? Tak
/Ciało należy wynieść na ulicę i spalić
/Nasączyć benzyną i spalić
/Bliscy muszą zrezygnować /z nabożeństwa żałobnego
/Martwe ciała są bardzo niebezpieczne
Poszukajcie narzut i prześcieradeł. Trzeba je podrzeć na paski.
- Jest tu jakaś spiżarnia? - Tak.
Potrzebne są butelki na benzynę żeby trzymać stwory na dystans.
W piwnicy widziałem kanister z naftą. Zobaczę co da się zrobić.
Poszukam butelek.
Na dole wisi pęk kluczy. Może jest tam klucz od pompy.
Sprawdzę.
Kiedy będziemy wyrzucać koktajle dwóch z nas wyjdzie po benzynę.
Potem wrócą po resztę.
W tym czasie drzwi będą otwarte.
Racja. Lepiej te są bliżej ciężarówki.
Przed wyjściem część zapasów zniesiemy na dół.
Reszta ukryje się w piwnicy.
Znalazłem kilka weków i klucz z napisem 'Pompa benzynowa'.
Nie znam się na ciężarówkach. Znalazłem ją porzuconą.
Poradzę sobie. Nie ma sprawy.
Pójdziemy razem.
Potrzebne rzeczy złożymy pod drzwiami do piwnicy.
Idź na górę wyrzucać koktajle.
My odblokujemy drzwi.
Po wyrzuceniu koktajli zbiegniesz na dół i zamkniesz drzwi.
Nie możesz ich zabijać deskami bo będziemy musieli wrócić.
Potem pomartwimy jak przetransportować wszystkich do samochodu.
Ciągle się do mnie uśmiechasz.
Jak możesz uśmiechać się cały czas?
Kochanie musimy już iść.
Co się dzieje z tym telefonem?
Telefon nie działa. Odzywa się tylko sekretarka.
Nie wiem jak zawiadomić moich staruszków.
Pewnie się o nas martwią.
Wszystko będzie dobrze. Jak dotrzemy do Willard zadzwonimy do nich.
Może już tam są.
Wiem.
Czy jesteś pewien, że postępujemy właściwie...
- Opuszczając ten dom? - Tak.
W telewizji mówili, że tak właśnie mamy zrobić.
Musimy dotrzeć do punktu ratunkowego.
- Sama nie wiem. - Daj spokój.
Dlaczego musisz tam iść?
Bo umiem sobie poradzić z ciężarówką i pompą.
Ben nie ma o tym pojęcia.
Ale tutaj jesteśmy bezpieczni.
Jak długo kochanie? Teraz może tak...
Ale tych stworów będzie coraz więcej.
Wiem to wszystko.
Pamiętasz tą wielką powódź?
Jak trudno było cię przekonać żeby wyjechać.
Wyjechaliśmy właśnie do Willard.
To co się teraz dzieje nie jest chwilowe.
Nie przeleci jak wiatr.
Musimy działać i to szybko.
Ja tylko nie chcę żebyś tam szedł.
Gdzie się podział twój promienny uśmiech?
Poczekaj na mnie. Dobrze?
Zrozum, że muszę tam iść.
Zabierzmy ją na dół.
Barbaro musimy zejść do piwnicy.
Ma racje.
Musisz zejść. Na krótko. Tylko do naszego powrotu.
Wtedy wszyscy będziemy mogli wyjechać.
Chciałabym wyjechać.
Powodzenia.
- Jesteś gotowy?!? - Tak!
Dobra! Rzucaj!
Wychodźcie.
- Idę z nimi. - Wracaj do piwnicy.
Za późno.
Skoro idziesz z nami to chodź.
Wskakuj.
- Szybciej. - Klucz nie pasuje.
Uważaj.
Uważaj na pochodnię.
Musimy odjechać od pompy.
Trzymaj się.
Tom ogień przeniósł się na ciężarówkę.
Wysiadamy.
No już.
Kurtka mi się zaczepiła.
Wpuść mnie.
Cooper!
Cooper! Cooper!
Powinienem cię wywlec przed dom!
Jest już trzecia?
O trzeciej mają być wiadomości.
Jeszcze 10 minut.
Tylko dziesięć?
Nie musimy zbyt długo czekać.
Możemy wyjechać.
Wyjedźmy najlepiej za 10 trzecia.
Zna pani tę okolicę?
Czy Willard jest najbliższym miastem?
Nie wiem.
Chcieliśmy tylko dojechać do jakiegoś motelu.
Mówiła pani, że stwory wywróciły wasz samochód.
Czy damy rade go postawić i uruchomić? Gdzie on jest?
Chyba dość daleko.
Biegliśmy.
Zapomnij. Do samochodu jest najmniej półtora kilometra.
Johny ma kluczyki.
Ma zamiar nieść dziecko półtora kilometra?
Między tymi stworami?
Mogę ją nieść.
Co z nią? Jakie ma obrażenia.
Jeden z tych stworów zranił ją.
Ugryzł ją w ramię.
Dlaczego pan pyta?
Kto wie jakie choroby roznoszą.
Jest przytomna?
Tak
Nie pójdzie sama. Jest bardzo słaba.
Jeden z nas niech spróbuje dotrzeć do samochodu.
Chcesz sam go obrócić?
- Nie uruchomisz samochodu. Johnny miał kluczyki.
- Masz samochód, gdzie on jest?
- Nie uruchomisz go. - Wiem ale gdzie on jest?
Dobry Boże.
/Naukowcy oświadczyli, że poziom /promieniowania wykazuje
/stałą tendencję zwyżkową
/Rzecznik rządu ostrzega, że dopóki /utrzyma się ta sytuacja
/martwe ciała będą przeistaczały się /w upiory szukające ludzkiego mięsa
/Wszyscy, którzy w tym okresie umrą
/ożyją i będą gonić za ludzkimi ofiarami
/Chyba, że wcześniej ich ciała /zostaną poddane kremacji
/Za chwile pokażemy reportaż
/z przebiegu akcji poszukiwawczo-likwidacyjnej
/Proszę o materiał filmowy
/Wszystkie służby porządkowe i wojsko
/zostały powołane do likwidacji potworów
/Centrum dowodzenia w Pentagonie /ujawniło, że można je zabić
/strzałem w głowę albo silnym ciosem w czaszkę
/Potwierdza to opinie ekspertów /którzy twierdzą, że skoro promieniowanie
/uaktywnia mózg to zabijając mózg /zabija się potwora
/Potrzebujesz czegoś z samochodu dostawczego?
/Mamy wszystko
/Niech płonie! /Chyba nie chcemy żeby znów ożył!
/Szeryfie. Czy dajecie sobie radę?
/Nie jest źle. Ludzie radzą sobie dobrze
/Przejdźmy na drugą stroną!
/Proszę opowiedzieć o ostatniej akcji
/Zabiliśmy 19 potworów
/Ostatnie 3 chciały wejść do opuszczonej szopy
/Musiały wyczuć tam czyjąś obecność /Nie było jednak nikogo
/Robiły potworny hałas /Podeszliśmy i zlikwidowaliśmy je
/Przypuśćmy, że otoczyło mnie kilka potworów /Mam jakąś szanse?
/Oczywiście. Jeśli ma pan strzelbę
/Należy celować w głowę /Można też podpalić
/Ile czasu zajmie opanowanie sytuacji?
/Trudno powiedzieć. Nie znamy /dokładnej liczby stworów
/Wiemy tylko o tych, które zlikwidowaliśmy
/Poruszają się bardzo wolno
/Tak. Przecież są martwe /Wyglądają jakby były na prochach
/W jakim czasie zdołacie /opanować sytuację?
/W ciągu 24 godzin?
/Naprawdę nie wiem
/Prawdopodobnie zajmie to całą noc
/Przedzieramy się teraz do Willard
/Tam połączymy się z Gwardią Narodową
/Wtedy będę mógł coś więcej powiedzieć
/Dziękujemy bardzo
/Dziękujemy za relacje
/Przedstawiciele władz unikają spekulacji
/na temat długości akcji likwidacyjnej
/Na razie...
Szafka z bezpiecznikami jest w piwnicy?
Nie wiem.
To nie bezpieczniki.
Padło zasilanie.
Helen. Muszę mieć jego strzelbę.
Nie masz już dość?
Przez tego faceta mamy dwa trupy.
Wyjrzyj przez okno.
Chodź tu! Szybko!
No dalej. Nadal chcesz tu zostać.
Helen.
Schodź do piwnicy!
Caren?
Córeczko...
Dziecinko...
Johny! Nie!
Na pomoc!
Jak leci stary?
Weź kilku ludzi z psami.
Za tymi drzewami jest dom.
Trzeba go przeszukać.
Jest pan tu jeszcze?
Zostaniemy tu dopóki nie spotkamy Gwardii Narodowej.
Skąd pan ma kawę?
- To dla pana. Niech pan pije. - Dziękuję.
Chyba uporamy się z tym w ciągu kilku godzin.
Niech pan idzie z nami do Willard.
Nick. Idziesz ze mną?
Tylko zamelduję się w biurze.
W porządku. Powiedz im, że zostajemy tutaj...
I, że prawdopodobnie opanowano sytuację.
Jesteś potrzebny koło stodoły.
Weź tych facetów i idźcie za samochodem.
Do przeszukania domu wystarczy mi kilku ludzi.
Ktoś urządził sobie gril na świeżym powietrzu.
Na to wygląda.
Ten jest martwy.
Nick, Tony, Steve.
Rozpalcie ognisko na holu.
Zabierz go stąd i wrzuć do ognia.
Tu nic nie ma.
W porządku. Chodźmy im pomóc.
Przeszukamy dom.
Ktoś tam jest. Słyszałem hałas.
Celuj w głowę. Dokładnie między oczy.
Dobry strzał. Nie żyje.
Chodźmy po niego. Następny na podpałkę.