Tip:
Highlight text to annotate it
X
Ognia! Ognia! Ognia!
Jedno życie?
Brak kontynuacji?
Co oni sobie myśleli?
W dół i "R".
Na przodzie pada są cztery przyciski.
To za mało, żeby z nimi pracować?
Mam coś, co rozwali pokrywę
beczki kału.
Czas przestawić włącznik gówna
i zakręcić biegunkową korbą,
oto "Bible Games" na CD-I!
Nie jesteś przypadkiem
pierdoloną stertą gówna?
Mario, Mario, Mario.
Było tak wiele gier o Mario,
że to niemal jak plaga.
A co z Luigim?
Nikt się nim nie przejmował.
Został zepchnięty na margines,
podczas gdy jego brat zbierał zaszczyty.
Ale pojawiła się
"Mario is Missing".
Pierwsza gra, w której
gwiazdą był Luigi.
Nie był wystarczająco dobry,
by umieścić go w tytule,
ale gdy gra się pojawiła, myślałem:
"To świetny pomysł".
Ale niestety - tylko ugruntował pozycję bohatera,
jako wiecznego odpadu.
Pierwsze co widzimy,
to Mario, któremu rzucono worek na głowę.
Jak znalazł się wewnątrz?
Czy w dnie jest dziura?
Dlaczego więc nie może wyjść?
To prosi się wręcz o wyjaśnienie.
W każdym razie rolą Luigiego
jest ocalić brata.
Pojawia się wjeżdżając na Yoshim.
Oczywiste jest, że grafika
jest zerżnięta z "Super Mario World".
I jak na 8-bitowego NESa,
wygląda całkiem nieźle,
ale sprawia to tylko mylne wrażenie,
że ta gra może być całkiem przyzwoita.
Fragment w zamku stanowi
jedynie tło,
z którego zostaję przeniesiony
do zasadniczej gry.
Zasadnicza gra polega na chodzeniu
po nudnym mieście
i rozmowach z ludźmi,
którzy nie wyglądają jak z gry o Mario,
ani o Luigim.
Zaczynają mi opowiadać o Wyspie Wolności
i wtedy do mnie dociera,
że gram w grę edukacyjną.
To gra edukacyjna?
Nie chcę być edukowany!
Chcę, by mózg mi się lasował.
To pierwsza gra Luigiego
i to właśnie biedak dostaje?
Co za gówno.
Cała idea polega na tym,
że Koopa Troopas ukradły różne obiekty
ze znanych punktów widokowych,
a ja muszę je odzyskać.
Koopa Troopas nie mogą mnie zranić.
No dalej, no dalej!
Skaczę na nie
i zbieram torby z pieniędzmi
To tyle.
Ale to nie torby z pieniędzmi,
pomimo że znajduje się na nich symbol dolara,
zamiast tego, to torba,
w której znajduje się skradziony obiekt.
Muszę więc dowiedzieć się,
do jakiego znanego punktu widokowego należy.
Zastanawia mnie, co w ogóle
Luigi robi.
Nie powinien przypadkiem ratować Mario?
Dlaczego jest w Nowym Jorku
i próbuje znaleźć punkty widokowe?
A jak myślicie, co to jest?
Wygląda jak Empire State Building,
obejmowany przez King Konga.
Oczywiście, ta sama małpa,
która była w stanie wspiąć się na ten budynek,
teraz jest na tyle duża,
że może objąć go dłonią?
Co tu mówią?
"Koopas udało się uciec z King Kongiem."
Czy to znaczy, że mam zwrócić
King Konga na Empire State Building?
Rozwala mnie to na tylu poziomach.
Przede wszystkim, jak Koopas
złapały King Konga?
Po drugie, dlaczego miasto Nowy Jork
ma się przejmować, że King Kong
został skradziony z Empire State Building?
Pamiętacie, kiedy samoloty
próbowały go zestrzelić?
Czy to nie oczywiste, że chcieli
wówczas zdjąć King Konga z budynku?
Po trzecie, jeżeli ma to być
gra edukacyjna,
która uczy nas o rzeczach,
które znajdują się w Nowym Jorku,
dlaczego, do kurwy nędzy, wybrali wielką małpę,
która nawet nie istnieje?
Po czwarte - torba.
OK, King Kong jest wysoki
na jakieś 15 metrów.
Choć w grze zrobili go wielkiego
na 450 metrów.
Jak wielki jest dokładnie?
Jeśli fakt, że jest większy niż
Empire State Building,
nie jest wystarczającą analogią,
może po prostu uznajmy,
że z pewnością znacznie większy
niż ta pierdolona torba!
I po piąte, nie mogą pojąć pomysłu,
że King Kong jest w grze o Mario.
Ta sama postać, która była
bezpośrednią inspiracją dla Donkey Konga,
który również pojawił się w grze razem z Mario.
Czy wpadamy tu w jakiś paradoks,
czy co?
W grze znajduje się coś w rodzaju okienka,
do którego należy
zwracać znalezione obiekty,
czy punkty widokowe.
Jednak kasjerka nie chce ze mną rozmawiać
dopóki nie pojawi się Yoshi
i mnie dodatkowo podniesie.
Mam rozumieć, że przyczyną,
dla której ta głupia suka nie chce ze mną rozmawiać,
jest fakt, że Luigi jest za niski,
by dosięgnąć okienka?
Do kurwy jasnej, Luigi potrafi skakać
wyżej niż znajduje się to zasrane okno.
Czy oni myślą, że jesteśmy kompletnie głupi?
Użyj Yoshiego, by sięgnąć do okienka.
A może użyć mojego śliskiego, włoskiego
chuja hydraulika
i pookładać cię nim po pysku?
Sterowanie jest niewyobrażalnie złe.
I można się zastanawiać,
jak można spieprzyć sterowanie w grze o Mario?
Przez większość czasu
jest w porządku.
Ale czasem, gdy przechodzę do innego ekranu,
Luigi blokuje się na chwilę.
Boże!
Ruszaj się!
Ruszaj się!
Co za sterta łajna!
Wiecie, czego rozgryzienie zajęło mi
naprawdę dużo czasu?
Jak skorzystać z drogi.
Musiałem stać dokładnie na linii.
Kiedy byłem choćby kilka pikseli dalej,
nic się nie działo.
Dla porównania spójrzcie na wersję
z Super Nintendo.
To niemal ta sama gra,
choć z lepszą grafiką.
Lecz tutaj, kiedy chce się użyć drogi,
jedyne co słychać,
to dźwięk klaksonów samochodów.
Kto do cholery na mnie trąbi?
Czy te auta są niewidzialne?
W każdym razie,
miejsce które powinienem zająć,
jest zupełnie inne -
to chodnik.
Domyślam się, że starali się
oddać realizm w tej wersji.
Jedyna rzecz, której uczy ta gra,
to nie chodzić środkiem jezdni.
Sprawdźcie to, teraz dopiero
czeka nas pierdolenie.
Oto "Mario's Time Machine".
Sądząc po tytule,
można przypuszczać, że będzie zajebista.
Wyobraźcie sobie Mario,
podróżującego w czasie.
Trochę jak "Turtles in Time".
Ale nie, nie, nie,
nawet tego nie porównujmy.
To kolejna "gra edukacyjna".
I umieściłem to w cudzysłowie,
bo to ledwie gra,
w dodatku ledwie edukacyjna.
Jak można nazywać to grą,
skoro nie można nawet zginąć.
Idea polega na znalezieniu określonych przedmiotów
i zwróceniu ich do właściwego punktu w czasie.
Żeby znaleźć te przedmioty,
trzeba chodzić po muzeum
i otwierać różne drzwi,
za którymi walczy się
z Koopa Troopas w stylu,
starego "Mario Bros.".
Jak tylko zabije się je wszystkie,
pojawia się przedmiot.
Jak tylko zdobędzie się przedmiot,
należy zabrać go do wehikułu czasu,
który zbudowany jest z rur.
Należy wtedy wybrać odpowiedni okres
i w drogę.
Ale gdy już dotrę na miejsce
i uświadomię sobie,
że jestem nie tam gdzie trzeba,
to nie zgadniecie...
Muszę wrócić i ponownie walczyć
z Koopa Troopas.
Po czasie staje się to naprawdę nudne.
Jedna sprawa to zrobić
gównianą grę o Mario,
ale kiedy sprawi się, że oryginalne
"Mario Bros." wydaje się gówniane,
to już całkiem spore osiągnięcie.
Więc z miejsca trzeba skojarzyć przedmiot,
z odpowiednim okresem oraz wydarzeniem.
Kiedy przejdę do innego okresu,
dostaję podpowiedzi
wśród wskazówek i klepsydr.
Nie miałoby więcej sensu,
gdybym dostał podpowiedzi
przed udaniem się do określonej czasoprzestrzeni?
A nie na odwrót?
Kolejną czynnością jest umieszczenie
przedmiotu w określonym punkcie.
Znalazłem jabłko, podpowiedź wspomina
o Izaaku Newtonie,
a na planszy znajduje się drzewo.
Czy Newton nie wpadł na teorię ciążenia,
ponieważ jabłko spadło mu na głowę?
Wszystko się zgadza,
więc położyłem jabłko,
a gra powiedziała mi,
że to nieodpowiednie miejsce
i przyleciał ptak, który zabrał jabłko.
Wiecie co muszę teraz zrobić?
Wrócić do pierdolonych
Koopa Troopas!
Ale nawet nie wiem
co źle zrobiłem.
Powinienem stać na drzewie,
a może w ogóle byłem w złym okresie?
Nigdy nie wiadomo,
chyba że w kółko się będzie
biegać jak pieprzony idiota!
Nie chcę tego mówić,
ale jest też wersja
na Super Nintendo.
Więc po prostu szybko rzućmy okiem.
Tutaj można wybrać przedmiot,
zaraz po rozpoczęciu gry.
Następne pojawia się wehikuł czasu.
Ale, w odróżnieniu do wersji na NESa,
gdzie wybierało się daty,
tutaj trzeba wybrać lokację,
a następnie ręcznie ustawić rok
i wybrać przedział "p.n.e" lub "n.e".
Istnieje więc tyle możliwych kombinacji.
Jeżeli czas i miejsce
nie zostaną rozpoznane przez grę,
dowiem się o tym w ten sposób,
że zostanę wysłany na surfing.
Tak, to zajmuje miejsce
poziomu z Koopa Troopas,
ale jest jeszcze bardziej monotonne.
Trzeba tu zebrać 10 grzybów,
a później wjechać w wir.
Jednak grzyby są tak małe
i trudno je odróznić od pozostałych rzeczy,
które wyglądają jak jeżowce.
I te jeżowce odbierają mi grzyby
i, co gorsza, jest na to limit czasu.
Jeśli przekroczę limit,
muszę zaczynać od nowa.
Jak ironicznie to brzmi,
że jest limit czasu,
na cofanie się w czasie!
Później idę do określonego okresu,
sprawdzam wskazówki,
odpowiadam na pytania...
Więcej wskazówek i pytań...
O kurwa...
Uwierzcie mi, to niezbyt zabawne.
Wiecie co?
Edukujcie mnie.
Proszę - edukujcie mnie.
Ponieważ przechodzę
przez zanik sensoryczny.
Jestem tak znudzony,
że wolałbym wrócić do szkoły niż grać w to gówno.
Wiem, że istnieje mnóstwo innych
gier edukacyjnych z Mario.
Wiele z nich pojawiło się na komputery.
Ale te, które wyszły na NESa i SNESa,
powodują, że ma się wrażenie,
że będą dobre.
Są przecież na tej samej platformie,
na której pojawiły się wszystkie wspaniałe,
klasyczne gry z Mario.
Platforma, która oferuje taką grafikę,
jak w "Super Mario World".
Tytuły zaś nawet nie brzmią edukacyjnie.
Mogli to nazwać "Geografia z Mario"
i "Lekcje historii z Mario".
Mogli to nazwać "Geografia z Mario"
i "Lekcje historii z Mario".
Edukacyjne czy też nie,
te gry są potwornym paskudztwem
czasu i przestrzeni.
Stanowią obrazę dla istoty materii natury.
Innymi słowy -
ssą pałę!
Tłumaczenie: Michał Kozownicki
Korekta: Marta Kozownicka