Tip:
Highlight text to annotate it
X
Był 30 września 2008 roku
kiedy lekarze powiedzieli mi że serce mojej matki przestało pracować
powiedzieli że muszę podjąć decyzję co mają robić
próbowali ją wskrzesić
ale to prawdopodobnie połamie jej wszystkie kości i będzie czuła ten ból
albo po prostu pozwolić jej odejść w spokoju...
miałem więc chwilę na podjęcie decyzji czy wybieram życie czy... śmierć.
chciałem żeby decyzja którą podejmę nie dręczyła mnie przez resztę życia.
więc podjąłem decyzję by pozwolić jej odejść
pamiętam leżałem przy niej i po prostu płakałem jak opętany.
powiedziałem jej wszystko za co byłem wdzięczny...
podziękowałem za to jak mnie wychowała...
smutne jest to że był to jeden jedyny raz kiedy tak z nią rozmawiałem
nigdy nie powiedziałem mamie jak bardzo ją kochałem...
nigdy nie powiedziałem jej...
nigdy nic jej nie powiedziałem do tamtego momentu
potem pocałowałem ją i pożegnałem się
poszedłem do poczekalni...
znów usłyszałem wszystkie te dźwięki pikanie umilkło nie było nic
zajrzałem do środka i spytałem to już koniec?
"Tak to koniec"
do dziś wciąż myślę o niej... robiąc pracę do szkoły...
robiąc cokolwiek
pokazała mi jak kochać
pokazała mi jak być uprzejmym szczerym dobrym dla ludzi...
pokazała jak żyć każdą sekundą jakby miała być tą ostatnią
i zawsze pomagać potrzebującym
żyć zwyczajnie żeby inni ludzie mogli po prostu żyć