Tip:
Highlight text to annotate it
X
Moje dwie ulubione rzeczy z dzieciństwa
to gry video i japońskie filmy o potworach.
Godzilla, Mothra, Rhodan, Hedora, Mechagodzilla.
Potwory napierdalające się wzajemnie i rozkurwiające wszystko w zasięgu.
Uwielbiałem to gówno.
Być fanem Godzilli w późnych latach 80-tych i wczesnych 90-tych
nie było łatwe dla Amerykanina.
Przede wszystkim dlatego,
że jedyną możliwością, żeby zobaczyć z nią film,
było analizowanie co niedzielę programu TV,
albo chodzenie do wszystkich wypożyczalni video
z nadzieją, że znajdzie się tam używaną kasetę VHS.
Od czasu moich narodzin, w kinach w USA wyemitowano tylko dwa filmy z Godzillą:
Godzilla 1985 i Godzilla 2000.
Amerykańska wersja z 1998 roku się nie liczy.
Dopiero z internetu, dowiedziałem się że TOHO
nadal produkował te filmy w latach 90-tych.
Ale tylko na rynek japoński.
Byłem ostro wkurwiony.
W kwestii gier - też zostaliśmy mocno wyruchani.
Oto moja pierwsza gra z Godzillą.
"Godzilla" na NESa.
Wsadźmy więc to jaszczurze pierdolstwo.
"Godzi... - Monter of Monsters"
Z miejsca dostaję wskazówkę, jak bardzo z dupy jest ta gra.
Potwór zasłania połowę tytułu.
W dwa tysiące X X X A.D.
O co chodzi z tymi "X"?
Nie mogli podać dokładnej daty,
więc wstawili po prostu "X".
Ziemia... otrzymała... dekla... rację...
A pierdolę to, zacznijmy po prostu grę.
Nieźle wyglądająca gra.
Co to ma być? Szachy Godzilla?
Kontroluję Godzillę i Mothrę.
I poruszam się nimi po tych sześciokątnych polach.
Później wchodzę do tych stref walki.
To już bardziej wygląda jak gra, prawda?
Klasyczny sidescroller...
Bardziej jak klasyczny napierdalacz w przyciski.
A co tam - przynajmniej mam kilka ataków.
Godzilla wali z pięści, kopie, macha ogonem
i zionie swoim firmowym, atomowym oddechem.
Jak często Godzilla była w kosmosie?
Raz, z tego co pamiętam.
W "Godzilla vs. Monster Zero".
Dlaczego to się nie dzieje na Ziemi?
Chcę zrównać z ziemią kilka budynków.
Zamiast tego spuszczam manto głazom.
I jak Godzilla skacze bez zginania kolan?
Wygląda jakby skakała na trampolinie.
Co to jest? Śmiercinośne totemy?
A to co? A to?
Co to wszystko ma być?
Czy oni wysłali Godzillę na jakieś zadupie,
które się okazało śmietnikiem kosmosu,
gdzie zostało wyrzucone wszystko, co nigdy nie miało istnieć?
Po przejściu strefy walki, konsola rusza swoimi potworami.
Później znów moja tura.
Mogę ruszać Godzillą albo Mothrą...
Tak, sprawdźmy Mothrę.
Dobre jest to, że może latać, co jest oczywiste.
Oznacza to, że można omijać przeszkody.
Grając jako Godzilla, co dwie sekundy napotykam na drodze stertę kamieni.
Mothra po prostu przelatuje *** tym całym gównem.
Poza sytuacją kiedy zostaje trafiona.
Cokolwiek ją dotknie, zmusza ją do zejścia na ziemię.
Potrafi strzelać pomidorami.
I zrzucać skrzydła.
Tak - zrzuca skrzydła...
To tak jakbym rzucał własnymi rękami.
Mothra jest do dupy - to wszystko co można o niej powiedzieć.
Kiedy wybieram Mothrę - gra się ze mnie śmieje.
Co jest? Co mnie, kurwa, trafia?
Co to ma być?
A, to wulkan?
Nie mogę przejść obok wulkanu, który jest w tle?
Muszę go po prostu walnąć?
To się nazywa rozsądne rozwiązanie - kopnę szczyt wulkanu.
Na każdej planszy chodzi o to, by zniszczyć pozostałe potwory.
Tutaj mamy Moguerę i Gezorę.
Jaja sobie robią?
Moguera i Gezora?
Ze wszystkich dostępnych potworów w uniwersum Godzilli,
wybrali dwa, które nie pochodzą z filmów o Godzilli.
Maguera pojawia się co prawda w "Godzilla vs. Space Godzilla"
i jest też fragment z Gezorą w "Godzilla Final Wars",
ale te filmy zostały wydane znacznie później niż ta gra.
Znalazłem błąd, który pozwala walić Moguerę ogonem.
Spójrzcie na to - jakie proste.
Co się stało? Jest limit czasu?
Jest, więc jeśli za długo będę walczył z potworami,
muszę zaczynać od nowa.
I potwory odzyskują część życia, a ja nie.
Najgorsze jest, że po pokonaniu Moguery i Gezory, i przejściu do następnego etapu,
następne w kolejce są, nie zgadniecie, Moguera i Gezora.
Tak, ciągle wykorzystują te same potwory,
ale dodają jednego w każdym poziomie.
Tutaj jest Varan - kolejny rzadki potwór, który miał własny film,
a później wystąpił w małym epizodzie u Godzilli.
Rozpoczęcie pojedynku też sprawia trudności.
"Będziesz walczył z przeciwnikiem?"
Tak.
"Będziesz walczył z Gezorą?"
Tak - to właśnie wróg, prawda?
Zdarza się, że nie chcę walczyć z przeciwnikiem,
ale gra nie przyjmuje odmowy.
Nie!
Do cholery, powiedziałem nie!
Innym razem jeszcze, gra myśli, że próbuję się poruszyć,
a potwory blokują przejście.
"Tak, jest tam potwór - chcę z nim walczyć!"
W ciągu gry, wybór potworów zaczyna przypominać to czego bym oczekiwał.
Pojawia się Baragon i The Smog,
Gigan i Ghedorah.
Ale jest ona schowana w rogu, więc będę szczęściarzem, jeśli dojdę tak daleko.
Jest też Mechagodzilla - i o to mi właśnie chodziło.
Prawie go mam - wygram!
Pokonam Mechagodzillę.
Pierdolonony limit czasu!
Skurwiały gównopij - limit czasu!
Nie ma nawet licznika.
To tak jakby gra wyciągnęła wtyczkę.
"O, masz zamiar wygrać?"
"Nic z tego analny kałojebco, gównokształtny dupiomóżdżu!"
Gra oszukuje, to wszystko - gra, kurwa, oszukuje.
Ale nie skończyliśmy, bo jest jeszcze sequel.
"Godzilla 2" - ta musi być dużo lepsza, prawda?
Eksperymentowali z pierwszą częścią.
Metoda prób i błędów.
Teraz czas na udoskonalenia.
Czasem trzeba zrobić ohydną kupę, zanim zrobi się normalną kupę.
Co to jest?
To nawet nie wygląda jak gra o Godzilli.
To taka gra o Godzilli jak SimCity, kiedy atakują potwory.
Nie można nawet grać jako Godzilla.
Gra się wojskiem.
Rozmieszcza się czołgi i samoloty,
jak w pieprzonej grze planszowej.
Walka odbywa się w trybie RPG.
Każdy atakuje w swojej turze.
A to czy trafię czy nie, zależy od wyniku jednorękiego bandyty.
Właśnie tak - pierdolonego jednorękiego bandyty.
Nie mam nawet pojęcia jak to wszystko działa.
Jedno jest pewne - nigdy nie dostanę wszystkich trzech ikon.
W najlepszym wypadku zadam minimalną ilość obrażeń,
ale potworom regeneruje się życie.
Mi jednak nie.
Muzyka w tej grze, jest tak straszna,
że umieścili w menu opcję wyłączenia.
Ale kiedy wyłączam muzykę,
wyłączone zostają też efekty dźwiękowe.
Jaki ma to sens?
Mogłem po prostu wyciszyć telewizor.
Myśleliście, że pierwsza gra była kiepska?
To jest obraza dla pierwszej części.
To nie powinno być nazwane "Godzilla 2".
To tak jakby na NESa było "Ninja Gaiden 4",
ale jako gra logiczna.
Nie można udawać, że to sequel, jeśli gry nie są nawet tego samego gatunku.
To powinno się nazywać:
"Godzilla - symulator operacji strategicznych",
albo "SimZilla".
Aż boję się to powiedzieć -
sprawdźmy "Godzillę" na Gameboya.
OK - to wygląda obiecująco.
Demo wyświetla listę potworów.
Wszystkie wyglądają znakomicie.
Godzilla wygląda w porządku, choć jego głowa jest trochę spieprzona.
Wygląda trochę jak to coś wyłażące z asteroidy w "Imperium Kontratakuje".
Zobaczmy samą grę.
Czy to ma być jakiś, kurwa, żart?
Godzilla wygląda jak smok z "Bubble Bubble".
Wspinam się po lianach, przepycham kamienie
i okładam inne potwory za pomocą rękawicy bokserskiej,
którą Godzilla wyrzuca z pyska!
Jak mogli to zrobić królowi potworów?
Równie dobrze mogli przebrać Godzillę w strój klowna i kazać mu skakać na drążku pogo.
Nie zamierzam tracić czasu na to gówno.
Najlepszym sposobem, żeby to podsumować,
jest zacytowanie bardzo słynnego fragmentu z Shakespeare'a:
"Pierdolić to!"
Przeskoczmy na Super Nintendo.
Mamy tu "Super Godzilla".
Dostajemy teraz coś "super".
Oznacza to, że nie ma już opierdalania, czas wziąć się za to na poważnie.
Rok 199X - udało im się określić dekadę.
Domyślam się, że byli nieco bardziej pewni daty w tej produkcji.
Grafika jest ładna.
Wygląda tak, jakbym oczekiwał tego w grze o "Godzilli".
Ale sama gra to już zupełnie inna bajka.
Kontroluję Godzillę, który jest niebieską kropką na ekranie.
Górna część jest tylko na pokaz.
Grając jako Godzilla chciałoby się niszczyć budynki - prawda?
Tutaj budynki odbierają ci życie.
Nie ma to żadnego sensu.
Godzilla niszczy budynki bez przerwy,
w tym jest właśnie dobry.
To jakby Mike Tyson nie mógł okładać nikogo,
nie raniąc przy tym siebie.
Gdy dochodzi do starcia z innym potworem,
gra przechodzi do innego ekranu.
Wygląda to jak gra o Godzilli, na którą czekałem.
Ale nie, niezupełnie.
Bo jest inna niż jakakolwiek bijatyka w jaką kiedykolwiek grałem.
Instrukcje na ekranie nie mają żadnego sensu.
Są dwa paski "staminy", które są określane jako "duch walki".
Należy stłamsić ducha walki przeciwnika,
następnie zadać cios, by otworzyć możliwość ataku Godzilli,
a następnie szybko się wycofać.
Pozwólcie, że spróbuję to podsumować.
Należy podejść do przeciwnika, zadać mu cios,
a później wycofać się i wciskając "L" i "R" wybrać rodzaj ataku.
Ale tego już nie mówią. Nie powiedzieli, że trzeba wcisnąć pierdolone "L" i "R".
Dlaczego tak trudno jest dostać grę, w której walczą dwa potwory,
nie będącą projektem naukowym!
Trudno mi to przyznać, ale nadal wolę wersję na NESa.
W tej przynajmniej łatwo jest zrozumieć jak się w nią gra.
Poddałem się jeżeli chodzi o poszukiwania gier o Godzilli.
Jeżeli nie dali rady zrobić tego dobrze na Super Nintendo,
to cała nadzieja przepadła.
Moim marzeniem była tradycyjna bijatyka,
zawierająca wszystkie potwory ze świata Godzilli.
Moje życzenie częściowo zostało spełnione.
Gra moich snów powstała, lecz tylko w Japonii.
Będziemy musieli w to zagrać na Super Famicom.
Nazywa się "Godzilla Kaijuu Daikessen".
To słodko-gorzkie uczucie, móc w końcu w nią zagrać.
Dziś to już nic szczególnego,
ale wtedy pokochałbym ją.
Ma większość potworów znanych z filmów.
Wszystkie mają ataki specjalne, tła są rozpoznawalne,
i muzyka jest taka jak powinna być.
To pierdolona "Godzilla".
Ale cała tragedia w tym wszystkim, której nigdy nie wybaczę,
to ta, że Nintedno Power szczuło mnie tą grą.
Wydanie 72, maj 1995.
"Już wkrótce!" "Godzilla - Destroy All Monsters"
Gdy zobaczyłem tę stronę, zesrałem się w spodnie.
"Bijatyka z Godzillą?"
"O mój Boże! Nie mogę się doczekać, żeby w to zagrać!"
Nigdy więcej o tym nie wspomniano
i nigdy nie znalazłem jej w sklepach.
Tylko w Japonii, tylko w Japonii.
15 lat później, ciągle jestem wkurwiony.
Chciałem tylko dobrej gry z Godzillą.
Ale moje dzieciństwo minęło,
a ja nigdy jej nie dostałem.
Dziś jest pełno gier z Godzillą.
"Godzilla - Destroy All Monsters Melee"
"Godzilla - Save the Earth"
"Godzilla Unleashed"
To już nie moje czasy.
Nic nie wiem na tematy tych tutaj, Playstation 2 i Xboksowych gównach.
Ale dam im szansę.
KURWAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Dlaczego nie mogłem mieć tych gier gdy byłem mały?
Do cholery, urodziłem się za wcześnie.
Musiałem dorastać z tymi żałosnymi analnymi wyrzutami gówna.
Te gry ssą spocone jaja Baragona!
Wolałbym zostać porażony prądem, obciągając mechaniczną parówę Mechagodzilli!
Te gry to gówno wyciekające ze zjełczałego anusa Smoga!
Przełknięte i zwrócone przez Anguirusa, na którego kolcach leżę,
gdy Gigan piłuje mnie w dupę,
a Destoroyah jednocześnie zrzuca swą diaboliczną biegunkę prosto na moją twarz.
To kupa chujstwa i sterta cipstwa,
kurwa, gówno, kurwa, pizda,
kurwa...
Do cholery, właśnie powiedziałem "kurwa" z głębi serca.
Wypowiedziałem każde możliwe przekleństwo.
Nic już nie zostało.
Wiecie co, ktoś musi wynaleźć nowe przekleństwo.
Myślę, że mam pomysł.
Te gry! Te pierdolone gry...
są...
O tak - aż tak złe.
Tłumaczenie: Michał Kozownicki Korekta: Marta Kozownicka