Tip:
Highlight text to annotate it
X
W piątek szłam tędy do szkoły
i było naprawdę ślisko.
I nagle... ojej!
Upadłam i leżę na środku ulicy.
Byłam cała mokra, bo to był roztopiony śnieg.
Nazywam się Lisa Adachi. Mam 18 lat.
Uwielbiam lody i jogę.
Uwielbiam koszykarzy. I koszykówkę.
W grupie jestem jak mama,
bo zawsze dużo wiem
i zawsze mam chusteczki w kieszeni.
Każdy mówi do mnie: „O, cześć, mamo".
To moje kuzynki, córki mojej siostry.
Dużo razem gotujemy. Ile szklanek mąki już dałam?
Myślę, że trzy.
Moi rodzice rozwiedli się, gdy byłam w drugiej klasie.
A wszyscy wokół mnie mieli dwoje rodziców.
Tylko ja byłam kimś, kto miał jednego rodzica.
Siłą rzeczy nie brałam udziału w zajęciach dla ojców i córek.
Nauczyłam się jednak, że ten okres w moim życiu
jest już za mną, zostawiłam go.
Czuję się dobrze ze sobą
i właśnie to pomogło mi stać się bardziej wrażliwą w stosunku
do innych ludzi i zwyczajnie być naprawdę wdzięczna
za to, co już mam.
Pisałam pamiętnik przez około dwa lata
i to jest jedna z najlepszych rzeczy, jakie zrobiłam w życiu.
Kiedy się czymś bardzo martwię,
zaglądam do pamiętnika kilka kartek wcześniej
i widzę, że wszystko się układa, To jest fajne.
Pisanie pamiętnika jest jedną z moich ulubionych rzeczy,
bo myślę, że bardzo mi to pomaga w życiu.
Kończyłam właśnie gimnazjum
i czułam się przytłoczona i nieprzygotowana do życia.
Bardzo chciałam znaleźć coś, w czym byłabym dobra.
Inni uprawiali sport albo grali na jakimś instrumencie
lub robili coś innego. Wtedy znalazłam „Operation Smile" -
organizację dla dzieci, która leczy chirurgicznie rozszczep
wargi i rozszczep podniebienia na całym świecie.
Przez 45 minut, czyli przez tyle czasu, ile trwa mój obiad,
można naprawić coś, co odmieni czyjeś życie.
Wyruszyłam na medyczną misję z lekarzami i pielęgniarkami.
Cel: Amman w Jordanii, Bliski Wschód, między Irakiem i Syrią.
Mieliśmy szkolić dzieci i rodziny na temat, jak dbać
o zęby i właściwe żywienie.
Oto jedno z najmilszych przeżyć, jakie miałam w Jordanii:
siedziałam na podłodze otoczona dziećmi.
Byłam bardzo brudna i bardzo zmęczona.
A dzieci po prostu śmiały się do mnie. Wtedy poczułam,
że nigdy nie byłam szczęśliwsza, w całym moim życiu.
Wiedziałam, że warto to robić,
choćby dla jednego dziecka, które uśmiechało się do mnie
i mówiło: „Shukran, shukran", czyli „Dziękuję, dziękuję".
Pomyślałam sobie: „Przecież ja nic specjalnego nie robię".
To doświadczenie w jednej chwili odmieniło moje życie.
Wiedziałam, że chcę zatrzymać to na zawsze.
Służba to nie dobre uczynki, ale sposób życia.
Wierzę, że lody, joga
i ciasto czekoladowe mogą przynieść komuś uśmiech.
Nazywam się Lisa Adachi. Jestem w starszej klasie liceum.
Przepraszam, przepraszam, ale gapa ze mnie.
Pomagam ludziom, uwielbiam się śmiać.
I jestem mormonką.