Tip:
Highlight text to annotate it
X
Jestem Kerry Cassidy z projektu Camelot. Jesteśmy tu z Laurą Knight-Jadczyk.
Jej dorobek pracy jest ogromny, jestem zdumiona.
Masz bardzo przenikliwy umysł, jesteś niesamowitym badaczem.
Jesteś również wspaniałym kanałem, jeśli chcesz tak o sobie mówić.
To takie szerokie określenie. Laura: Unikam tego terminu.
Studiowałam twoją pracę. Jestem naprawdę pod wrażeniem.
Dziękuję.
Świetnie byłoby usłyszeć coś o twojej intelektualnej historii, jesteś niesamowitym pisarzem i piszesz bardzo jasno.
Twój sposób myślenia jest bardzo klarowny. Myślę, że to szczególna umiejętność.
Może na początek powiesz coś o sobie?
Ludzie będą chcieli wiedzieć, czy ukończyłaś jakieś studia, wiesz, tego typu rzeczy?
Nie, nie ukończyłam studiów. Miałam dzieci.
Jest to dość powszechne dla wielu bystrych, inteligentnych kobiet, które są tak wychowywane, żeby dbały o innych.
Mają dzieci, rodziny. Uczy się nas, że to jest najważniejsze dla kobiety.
Tak uczono moje pokolenie. I kiedy pojawia się rodzina, wszystko inne idzie na bok.
Dla mnie to było dość trudne, bo jest we mnie ogromna ciekawość, naprawdę przeogromna.
jeśli miałabym scharakteryzować się jednym słowem, byłaby to właśnie ciekawość, jestem chodzącym znakiem zapytania.
Chcę wiedzieć dosłownie wszystko. Wiem, że nie da się wiedzieć wszystkiego, ale póki żyję, chcę łapać wszystko, co się da.
Poszłam na studia. Przez dwa, trzy lata nie robiłam nic innego, tylko studiowałam.
ale, jak już mówiłam, urodziłam dziecko i to był koniec mojej studenckiej kariery.
Ale nie był to koniec moich intelektualnych poszukiwań, bo już jako dziecko
nabrałam zwyczaju czytania średnio jednej książki dziennie.
To się na dobre zaczęło, kiedy skończyłam siódmą klasę, miałam może trzynaście lat.
Jeden z nauczycieli nauczył nas szybkiego czytania, co było bardzo mądrym posunięciem.
Przynosił do klasy pewne urządzenie i uczył szybkiego czytania.
Pomyślałam: To najlepsza rzecz od czasu krojonego chleba, bo mogłam czytać bardzo szybko.
A do tego miałam dar fotograficznej pamięci,
więc nie tylko mogłam czytać, ale pamiętałam wszystko, co przeczytałam.
Bardzo się to przydawało na klasówkach.
Więc byłam bardzo dobra w sprawdzianach, ale marnie mi szło odrabianie lekcji. Praca domowa była dla mnie pańszczyzną.
Dlaczego mam siedzieć i pisać coś dla kogoś, by udowodnić, że się uczyłam. To mnie nie interesowało.
Przeczytałam książkę, znałam materiał, nie widziałam sensu w wałkowaniu tego. Chciałam przejść dalej.
Więc często nie odrabiałam lekcji, ale wszystkie testy zaliczałam na szóstkę.
To wprawiało w zakłopotanie nauczycieli, bo nie było to normalne.
Zachowałam ten nawyk przez cały okres, kiedy moje dzieci były małe. Tak jak pisałam, do urodzenia czwartego dziecka,
a byłam wtedy przykuta do łóżka, nie tylko bardzo dużo czytałam,
ale też zaczęłam robić inne rzeczy, gdyż moje życie było bardzo stresujące.
Zaczęłam praktykować medytację, i tak dalej.
Ile mniej więcej miałaś lat, kiedy zaczęłaś medytować?
Kiedy zaczęłam medytować. Pomyślmy... czwarte dziecko urodziłam w 1985, to wtedy zaczęłam medytować.
I jak ci szło?
Miałam niezwykłe rezultaty w bardzo krótkim czasie. To zupełnie inna historia,
bo później opracowaliśmy program oddychania i medytacji
w oparciu o technikę, którą sobie wypracowałam
na podstawie przeczytanego materiału na temat medytacji. To była kombinacja technik
medytacyjnych i hipnoterapeutycznych, bo byłam też wykwalifikowaną hipnoterapeutką.
Kiedy uczyłaś się hipnoterapii?
Kiedy szłam na studia, miałam 21 lat.
Naprawdę? Więc już wtedy postanowiłaś pójść w tym kierunku?
Tak, bo chciałam wiedzieć wszystko. Między innymi, co dzieje się w ludzkim umyśle.
Co sprawia, że ludzie zachowują się tak, a nie inaczej? Co sprawia, że ludzie myślą tak, jak myślą?
Dlaczego ludzie mówią, że coś kochają, a potem traktują to tak okropnie?
Dlaczego mówią: „Jestem dobrym człowiekiem", a postępują tak źle.
Skąd te wszystkie sprzeczności w życiu, ludzie mówią jedną rzecz, ale widzisz, że w rzeczywistości wcale tak się nie dzieje.
I, oczywiście, wpływ religii. Wychowywałam się w bardzo religijnej rodzinie. Byliśmy metodystami, kiedy dorastałam.
Chciałabym się przy tym zatrzymać. Wiem, że był w twoim życiu moment, kiedy byłaś
nie wiem, czy nazwiesz to porwaniem, coś w tym rodzaju. Przez członka rodziny, jak myślę? Kogoś spokrewnionego z tobą?
Tak, przez ojczyma.
Bo to, jak się wydaje, dodało ci motywacji.
Tak, to zdarzenie coś uruchomiło. Miałam dwa, dwa i pół, trzy latka. Moja matka i ojciec rozwiedli się, kiedy byłam bardzo mała.
Rozwiedli się zanim miałam dwa i pół czy trzy lata. Matka wyszła ponownie za mąż za człowieka, który służył kiedyś w marynarce,
poznała go w Orlando, gdzie wtedy pracowała i gdzie mieszkaliśmy.
Po krótkich szalonych zalotach… myślę, że to dlatego, że tak dobrze tańczył.
Moja matka była tancerką. Przeprowadziliśmy się do Jacksonville
i dopiero tam zaczął zachowywać dość nieobliczalnie, delikatnie mówiąc.
Robił dziwne rzeczy, np. ona wracała do domu, a on leżał skulony w pozycji embrionalnej w schowku,
z rękami na głowie i mówił, że ktoś po niego idzie, czy że coś się dzieje, miał straszną paranoję.
Matka wiedziała, że to nie było normalne zachowanie. Potem się jeszcze pogorszyło, więc się rozstali.
A ja byłam dzieckiem, w tamtych czasach rodzice nie mówili dzieciom, co się dzieje.
Nie powiedziała mi: „Nie rozmawiaj więcej ze swoim ojczymem".
Właściwie to go lubiłam. Był zabawny. Był dla mnie dobry.
Pokazywał mi zdjęcia samochodów i powiedział, że chce kupić nowy samochód i zapytał, jaki kolor bym chciała.
Powiedziałem, że żółto-czarny. Kilka tygodni później, już po ich rozstaniu,
podjechał pod dom żółto-czarnym kabrioletem. „Masz ochotę na przejażdżkę?”
Nikt mi nie powiedział, że mam z nim nie rozmawiać ani nigdzie z nim nie chodzić.
„Jasne, że pojadę". I wsiadłam. Jechaliśmy długo, przez lasy.
Wjechaliśmy do lasu. Na końcu drogi była polana, idealnie kwadratowa, skoszona,
a na środku polany był biały drewniany domek z werandą.
Wyglądał jak zwyczajny dom, jak dom rolnika. Tyle tylko, że wokół nic nie było.
To znaczy stał na samym środku tej dużej polany, bardzo dobrze utrzymanej.
Na ganku stało dwóch mężczyzn w mundurach khaki i kobieta w białej sukience.
Podjechaliśmy pod dom, a oni powiedzieli: „Czekaliśmy na ciebie". I zaprosili mnie do domu. Posadzili mnie przy stole w jadalni.
Pamiętam, że siedziałam przy tym stole, a oni zadawali mi pytania. Nie pamiętam pytań.
Potem jeden z nich powiedział: „Musisz być bardzo zmęczona. Powinnaś się przespać".
Zgodziłam się, a oni zaprowadzili mnie do pokoju, w którym było metalowe łóżeczko.
Włożyli mnie do tego łóżeczka i dali mi butelkę. Pomyślałam, że przecież mam już dwa i pół roku, czy trzy lata.
To znaczy pomyślałam, że jestem za duża na butelkę. Ale dali mi tę butelkę i powiedzieli: „Wszystko w porządku, możesz to wypić".
Zaczęłam pić, bo byłam głodna. I to jest ostatnie, co pamiętam. Potem pamiętam, jak siedzę w samochodzie z ojczymem
i jedziemy bardzo szybko wśród migających świateł,
jakby w mieście. I ścigała nas policja.
On starał się kluczyć, by nie dać się złapać, jechał bardzo szybko, ścinał zakręty i tak dalej.
Skończyło się tak, że ktoś nadjechał z naprzeciwka, więc on wjechał na czyjś trawnik
i rozbił się na palmie. A ja uderzyłam twarzą w deskę rozdzielczą.
Pamiętam, jak podszedł policjant i wyjął mnie z samochodu. A potem przekazał mnie mojej matce.
I to w zasadzie wszystko, co pamiętałam przez większość życia.
Wszystko, od czasu, gdy piłam z butelki, aż do chwili. kiedy doszłam do siebie w samochodzie, to zupełna pustka.
Kiedy zaczęłaś odzyskiwać te wspomnienia?
Problem w tym, że mówimy tu o pamięci dwu i pół- trzyletniego dziecka.
Czy dziecko pamięta? Rozumiałam to i zastanawiałam się, czy ja to dokładnie pamiętam? Oczywiście, pytałam o to matkę
i dodała pewne szczegóły. Dowiedziałam się, że jak tylko odkryła moje zniknięcie,
zadzwoniła do mojej babci w Tampa. My mieszkaliśmy wtedy w Jacksonville.
Zadzwoniła do babci w Tampa. Babcia zadzwoniła do mojego dziadka, który był w Nassau.
Właściwie nie sądzę, że był w Nassau, był na jakiejś wyspie, pracując jako inżynier.
Wysłano po niego samolot, żeby zabrał go z tej wyspy do Nassau, z Nassau do Tampa,
tam wsiadł do samochodu i przyjechał do Jacksonville.
Czyli minęły co najmniej dwa, może trzy dni, zanim poszedł z matką na policję.
Bo matce na policji powiedziano, że ponieważ jest żoną tego człowieka i on jest moim prawnym ojczymem,
to nie może oskarżyć go o porwanie mnie, gdyż ma prawo zabrać mnie, gdzie chce.
Kiedy dziadek tam dotarł, był bardziej stanowczy od mojej matki.
Potraktowali więc sprawę poważnie i jak zobaczyli ojczyma jadącego ze mną samochodem, zaczęli go ścigać.
Wiesz, ile dni minęło?
Kiedy w końcu zapytałam o to matkę, pamiętała tylko, że to było kilka dni.
I jak mówiłam, musiało to trwać dwa lub trzy dni, może nawet trzy lub cztery dni.
Zanim dziadek otrzymał informację i tam dotarł, musiał ...
Czy dziadkowie byli bogaci? Bo mówisz, że przyleciał samolotem i tak dalej.
Należeli do klasy średniej. Dziadek był inżynierem w marynarce. Projektował i nadzorował budowę statków.
Wcześniej projektował mosty, pogłębiarki itd. Więc był dobrze sytuowany.
Czy twój ojciec pracował? To znaczy, czy twój ojczym wtedy pracował?
Nie potrafię powiedzieć, nie wiem. Nie wiem.
Widziałeś go kiedyś w mundurze?
Nie, ale to była dziwna sprawa, gdyż po tym wydarzeniu, jak mówiła mi matka, poszli na policję wnieść oskarżenie.
I tam okazało się, że został aresztowany, że pojawił się ktoś z Marynarki, żeby go zatrzymać, bo należał do nich.
Później sugerowano, że pracował dla Biura Wywiadu Marynarki Wojennej.
Dużo czytałam o eksperymentach, jakie przeprowadzają na ludziach.
Czy masz rodzeństwo?
Mam brata.
Jego nie porwano?
Nie.
Ciekawe. A jakie jest twoje, jeśli mogę zapytać… Czy jesteś Celtem?
Tak przypuszczam.
Bo są do tego podstawy. Nie wiem, czy słyszałaś o Duncanie O'Finioan,
super żołnierzu, z którym zrobiliśmy wywiad, wywodzi się od Celtów i Indian.
Szukali… Zabrali go, kiedy był dzieckiem. Jego ojciec pracował dla CIA.
Wydaje się, że zwłaszcza w latach 50. interesowali się dziećmi ludzi powiązanych z wojskowymi służbami specjalnymi.
Moja genealogia jest na mojej stronie internetowej. Przez jakiś rok dość obsesyjnie
badałam swoją genealogię, po dziewięć, dziesięć godzin dziennie.
W końcu mąż powiedział: „Kiedy wreszcie będziesz zadowolona? Jak dojdziesz do Adama?
Wtedy zdałam sobie sprawę, że poświęcam temu stanowczo zbyt wiele czasu.
Ale pochodzę od Percych. Z linii sławnego Henry’ego Hotspura. To ciekawa rodzina. To także ich…
Ale to nazwisko z Illuminati, prawda?
Nie sądzę, ponieważ obecna rodzina nosząca nazwisko Percy nie jest nawet spokrewniona z pierwotnym rodem Percych.
Rodzina Percych była długo w opozycji do rządzących rodzin królewskich Anglii,
sporo przodków zakończyło swój żywot w klatkach wywieszanych na murach zamku.
Ich zamku, który oczywiście już do nich nie należy. Jest tam rodzina o nazwisku Percy.
Wiesz, to w tym zamku księcia Northumberlandu kręcili filmy o Harrym Potterze.
Ale mówisz, że to nie jest twój ród?
Nie, ludzie, którzy obecnie noszą to nazwisko, to wcale nie Percy.
Ciekawe.
Oni wzięli to nazwisko i ...
Więc ich prawdziwe nazwisko to Perceval?
Naprawdę ich nazwisko to Smithson. I są bezpośrednio powiązani z człowiekiem,
który wyjechał do Ameryki i założył Instytut Smithsona.
Jest też inna gałąź rodziny, niechętnie to przyznaję, ale ta inna gałąź to Pierce,
z której wywodzi się Barbara Pierce, która poślubiła George'a Busha.
Naprawdę?
Bardzo dalekie pokrewieństwo. Bardzo dalekie.
Wszystko to ludzie, prawda? Więc ...
Swoje nazwisko piszą „P-i-e…", a moi Percy, kiedy przybyli do Ameryki, pisali się „P-e-a-r-c-e".
Dawno temu, około 1600 r. nagle się rozdzielili.
Więc nie łącz mnie z tymi ludźmi.
Rozumiem. Ale wracając do tematu, to kiedy twoje wspomnienia o tym incydencie,
o którym nie wiemy dokładnie… Przynajmniej nie mówisz o tym.
Ale czy przez jakąś terapię regresywną dowiedziałaś się, co dokładnie się działo przez te cztery dni?
Naprawdę mnie to dręczyło, bo mam fotograficzną pamięć
i pamiętam wszystko od czasu, gdy jako niemowlę byłam karmiona w krzesełku.
To jedne z moich najwcześniejszych wspomnień, nawet nie potrafiłam sama trzymać łyżeczki,
ale byłam świadoma, w pełni świadoma siebie
i ludzi w pokoju, i pamiętam, co się działo. A to jest okres, który zaczął się dość dramatycznie
i dramatycznie zakończył, z którego absolutnie nic nie pamiętam.
To naprawdę dręczyło mnie latami, a spora część mojej pracy w hipnoterapii polegała na
pomaganiu ludziom w odzyskaniu wspomnień. Ale ja niestety jestem nie do zahipnotyzowania.
Kerry: Naprawdę? Laura: Tak. Kerry: Jak wcześnie to odkryłaś?
Kiedy szkoliłam się w hipnoterapii. Jest nauczyciel i ćwiczy się na sobie nawzajem. Nauczyciel pracuje i praktykuje na tobie.
Naprawdę jestem nie do zahipnotyzowania. Nawet jeśli rozmyślnie próbuję wejść w stan autohipnozy,
gdy nie ma obawy o poddanie się czyjejś kontroli, nawet to nie działa.
Bo jest ta świadoma, obserwująca część mojego umysłu. Ta analityczna część,
która nigdy się nie wyłącza. Martwiło mnie to i sporo o tym myślałam.
I jak odzyskałaś te wspomnienia?
To się stało jeszcze bardziej męczące, kiedy w 2000 r. Tom French napisał o mnie artykuł
dla St. Pete Times. To był 2000 rok? Przez pięć lat praktycznie mieszkał u nas.
Bo uważał, że to, co robię, jest interesujące. Rozmawialiśmy o tym i był ciekawy. I jakoś to odżyło.
Rozumiem.
Pytał: „Co się stało, co się stało?" Rozmawiał z członkami rodziny i oni potwierdzili moje wspomnienia.
Ale nikt nie wiedział, co się stało, więc zaczęło mnie to nękać. Nie dawało mi spokoju.
Poprosiłam męża, żeby poszedł ze mną do uznanej hipnoterapeutki. Chciałam spróbować ponownie.
Myślałam, że jeśli spróbuję i będzie ze mną mąż, i naprawdę się zrelaksuję, to może, może mi się uda.
Więc poszliśmy i spróbowaliśmy, ale nie udało się. Ta kobieta próbowała wszystkiego,
naprawdę była dobra. Ale siedziałam tam, cały czas analizując jej technikę.
„Ja pociągnęłabym to trochę dłużej. To ujęłabym trochę inaczej. To jest niezłe, tak, to mi się podoba. Muszę to sobie zapamiętać".
Tego typu sprawy. Później zaczęłam pracować *** snami. Zaczęłam intensywnie o tym myśleć każdej nocy przed zaśnięciem.
Myślałam i przeglądałam wszystkie wspomnienia aż do tego momentu,
wszystko, co pamiętałam, plasterek po plasterku.
Rozmawialiśmy z mężem o wielu rzeczach i wyzwoliło mi się sporo różnych emocji,
bo stosowałam swój własny program oddychania i medytacji, o którym później porozmawiamy.
Który to był rok, jak myślisz?
To było w latach 1997-98.
Ok.
I zaczęłam miewać bardzo wyraziste sny, które wydawały się z tym związane.
Raz miałam sen kiedy zasnęłam, myśląc o tym,
jak podjechaliśmy pod ten dom, jak weszłam do środka i dostałam butelkę – i we śnie widziałam, co działo się potem.
To było tak intensywne i tak rzeczywiste, że obudziłam się płacząc niepohamowanie.
Mąż zapytał: „Co się dzieje?", a ja odpowiedziałam: „Pamiętam, pamiętam, pamiętam!”
Tak.
Jestem przekonana, że naprawdę sobie przypomniałam. Ale to jest jedna z tych rzeczy,
gdzie nie ma empirycznych dowodów. Nadal polegasz na bardzo zawodnym ludzkim umyśle.
Wiem dobrze, może lepiej niż inni, jak zawodny jest ludzki umysł, jak może być podatny na wpływy.
Mogę powiedzieć, co pamiętam z tego snu, ale nie mogę powiedzieć, że to jest fakt.
Ok.
Nie mogę nawet powiedzieć, że w to wierzę. I tym właśnie trochę się różnię od większości ludzi,
bo nie wierzę w nic, przypisuję prawdopodobieństwo,
a prawdopodobieństwo może się zmienić wraz z nowymi informacjami.
Ale dałbym ponad 50%, może nawet do 65-70% prawdopodobieństwa, że tak się to odbyło.
Chcesz o tym opowiedzieć?
Jestem pewna, że inni ludzie mówili o czymś takim. Pamiętam, że byłam w pokoju
i wydaje mi się, że oni używali jakichś narkotyków, jak LSD, do eksperymentowania na mnie,
żeby wprowadzić mnie w odmienny stan i zaprogramować. Programowanie miało mnie
wytłumić, żebym była nieśmiała, wycofana, jak ktoś, kto nie lubi albo nie potrafi się z nikim przyjaźnić,
albo boi się zaprzyjaźnić, czy też boi się rozmawiać z ludźmi.
Kerry: A miałaś wtedy jakieś dwa lata... Laura: Trzy, dwa lub trzy.
Kerry: ... trzy. Niesamowite. To fascynujące, że zaczynają tak wcześnie. Ale to było właśnie wtedy, myślę, że powinnaś to opisać,
mówiłyśmy już wcześniej o wglądzie, jaki miałaś, i to nie jednym, bo taka jest technika programowania, jak sądzę?
Zaczęło się tak, że siedziałam na drewnianej podłodze w pustym pokoju. Dano mi jakieś zabawki.
Chyba nie było tam nawet żadnego koca, pokój był chyba całkiem pusty.
Siedziałam tam i ktoś wszedł, dał mi coś, a potem powiedział:
„Zaczekaj tutaj, zaraz wrócimy". I tak siedziałam, rozglądając się po pokoju. I nagle ściany zaczęły topnieć.
Z tego, co wiem, jest to dość powszechny efekt działania halucynogenów.
Następne, co pamiętam, to że zostałam wprowadzona do jakby klasy.
Jakaś kobieta wprowadziła mnie do klasy i przedstawiła nauczycielowi i dzieciom, wszyscy byli bardzo przyjaźni,
uśmiechali się, jakby bardzo radośni, nowe dziecko w szkole, w pełni przez wszystkich akceptowane.
„Tu jest twoje miejsce". Wszyscy przyjaźni, dzieci mówiły mi miłe rzeczy.
Siedziałam w swojej ławce, a dziewczynka obok mnie spytała: „Możemy być najlepszymi koleżankami?”
Czyli to, co każdy dzieciak chce usłyszeć.
Oczywiście dla mnie to było cudowne, bo marzyłam wtedy, żeby iść do szkoły! No i jestem w prawdziwej szkole!
I są tam inne dzieci, i mnie lubią i akceptują. Więc usiedliśmy i ta dziewczynka podała mi liścik.
i wtedy wpadają do klasy żołnierze, strzelają z karabinów. I wszyscy zostają rozerwani na strzępy!
Coś potwornego, ciała podskakują i padają wokół, rozpryskujące się mózgi, krew i kawałki kości, lejąca się krew itd.,
i to wszystko rozpryskuje się na mnie. I tylko ja jedna stoję!
Niewiarygodne.
Krzyczę i płaczę, krzyczę i płaczę! W następnej scenie idę jakby w parku. I jest tam staruszek, chyba z psem,
siedzi na ławce. Ma jakieś ciasteczka czy ciasto. Prosi mnie, żebym usiadła i częstuje mnie, rozmawia ze mną,
chyba coś mi opowiada. Potem daje mi kartkę papieru. I kiedy mi ją podaje, nagle znowu pojawiają się żołnierze!
I rozwalają go na kawałki, rozwalają psa na kawałki, chyba też ludzi w parku, jakbym miała mglisty obraz innych ludzi w parku.
Rozwalają wszystkich na kawałki, krew i posoka, kawałki kości i tak dalej, i ja jedna stoję! Tylko ja ciągle stoję!
A potem trzecia scena, stoimy w rzędach. Stoję w rzędzie z wieloma ludźmi
i sprawiało to wrażenie obozu koncentracyjnego, coś takiego.
Och.
Te rzędy. Jakbyśmy mieli coś zrobić lub gdzieś pójść. Miało się wydarzyć coś złego. I wiedziałam, że musimy uciekać.
Wiedziałam, że muszę uciekać. I była tam dziewczynka. Jakby ta sama, co była w klasie.
Stała obok mnie. Poznała mnie, widziałam to. I wiedziałam, że lepiej, żeby nic do mnie nie mówiła,
bo jeśli to zrobi, przyjdą żołnierze i znowu wszystkich wystrzelają!
Więc trzymam spuszczoną głowę i mówię do niej kącikiem ust,
„Nie patrz na mnie, nie odzywaj się do mnie. Nie okazuj, że mnie znasz.
Proszę, bo jeśli pokażesz, że mnie znasz, wszystkich nas zabiją!"
A ona spojrzała na mnie, uśmiechnęła się i podała mi kawałek papieru, jakby liścik. I jak tylko to zrobiła,
znowu przychodzą żołnierze i rozwalają wszystkich! Tylko ja jedna stoję.
Miałaś te trzy kolejne sny tej samej nocy?
Tak. To wszystko był jeden sen.
I wtedy się obudziłaś?
Wtedy się obudziłam, krzycząc i płacząc.
Niesamowite. Jak rozumiem, wnioskujesz z tego snu czy serii snów, że byłaś programowana,
żeby być samotnikiem, nie zwierzać się, a jeśli ktoś poda ci informacje, czy da ci cokolwiek, to zginie?
Nie tyle, że dadzą mi informacje, ale jeśli spróbują zbliżyć się do mnie po przyjacielsku
i poproszą o coś… Bo oni prosili o pomoc, chcieli coś ode mnie,
chcieli się zaprzyjaźnić, żebym się czymś z nimi podzieliła,
więc ostatecznie było to coś jak ‘ostatni sprawiedliwy’…
A więc odzyskałaś tę pamięć i to niedawno, może dziesięć lat temu...
Tak, jedenaście.
I to zasadniczo wpłynęło na całe twoje życie.
Z pewnością. To było całkowicie podświadome, bo jak coś takiego mogłoby nie wpłynąć na całe życie?
Jak mogłoby nie zrobić z ciebie paranoika, w pewnym sensie?
I może kogoś trochę aspołecznego?
Aspołecznego, tak, zdecydowanie.
I samotnika. I jeśli ktoś ma specjalne dary… innymi słowy, czy szukając wglądu w siebie doszłaś do wniosku, że może
miałaś specjalne zdolności i to dlatego zostałaś wybrana
i chcieli, żebyś zachowała te sekrety dla siebie, odseparowała się? Czy do takiego wniosku doszłaś?
Na pewno, patrząc na to, co działo się w moim życiu i na późniejsze wydarzenia,
widzę, że w efekcie zaczęłam czuć, że muszę
być zupełnie zwyczajna, nie wyróżniać się, nie robić niczego, co przyciąga uwagę.
W przeciwnym razie ludziom stanie się coś złego.
I to był chyba największy tego efekt. Przez wiele lat starałam się naprawdę wtopić w normalne, banalne życie.
To fascynujące. Starałaś się zakamuflować w zupełnie normalnym życiu.
W którym momencie twoje życie przestało być normalne?
Kiedy zaczęłam medytować. A zaczęłam, bo po urodzeniu czwartego dziecka
byłam przykuta do łóżka, a z tak aktywnym umysłem jak mój
i przy takim stresie, trzeba uwolnić ten stres i frustrację
i oczywiście próby prowadzenia normalnego życie są ogromnie stresujące i frustrujące,
zrobiło się ostro, byłam przykuta do łóżka i postanowiłam nauczyć się medytować,
połączyłam kilka sprytnych technik hipnoterapii z jakąś standardową techniką medytacyjną,
i bardzo szybko zaczęłam mieć niezwykłe doświadczenia. Można powiedzieć,
że miałam doświadczenia typowych szamańskich inicjacji.
Znasz pojęcie kundalini, myślisz, że obudziłaś kundalini?
Wiem, co mówi się o kundalini, nie wiem, czy to, co się działo, to dokładnie kundalini, ale było to potężne oczyszczenie
i opisy doświadczeń „kundalini" pasowałyby do tego, co mi się przydarzyło. Ale nie wiem, czy to było właśnie to,
bo powtórzę, to jedna z tych rzeczy, gdzie brak empirycznych dowodów. Ja w nic nie wierzę.
Ok.
Przeżyłam coś potężnego, z niezwykłymi fizjologicznymi symptomami,
co przyniosło niezwykłe efekty psychologiczne, uwolnienia, wyzwolenia.
W tym czasie doświadczałam psychokinezy do takiego stopnia,
że naprawdę bałam się gdziekolwiek pójść z obawy, że coś ulegnie zniszczeniu w mojej obecności,
szyby, urządzenia elektroniczne, szklanki, obrazy, czasem wystarczyło, że na coś spojrzałam.
Wciąż się to zdarza, jeśli nie wsłuchuję się
w siebie, nie dbam o siebie czy o coś innego, lub kiedy pojawia się
jakieś zagrożenie - różne rzeczy się psują. Pokażę ci, co ostatnio się stało.
Ok.
Poproszę kogoś, żeby to przyniósł, i będziesz miała ...
Dobry pomysł.
Zobaczysz moje ostatnie doświadczenie psychokinetyczne.
Niesamowite...
Widzisz, to mój ostatni przypadek.
Nie mogę w to uwierzyć.
To jest żeliwna patelnia, była jedną z moich ulubionych. Należała do mojej babci.
I nawet nie była gorąca, kiedy spojrzałam na nią, była tam, a ja...
Byłeś wtedy zdenerwowana?
Sporo się wtedy działo i było wiele spraw, które musiałam jakoś rozgryźć.
Wiesz, wszechświat i podświadomość są cudownie metaforyczne, więc był to jakiś znak dla mnie.
Ok.
Tak jest z większością przypadków psychokinezy. To ludzie wysyłają sobie samym przekazy.
Nawet duża część zjawisk typu poltergeist, ale to zupełnie inny temat.
Przestraszyłaś się, kiedy to się stało?
Nie.
Musiał być głośny trzask, prawda?
Tak, i wszyscy byli wtedy w kuchni.
Naprawdę?
Tak. Anna, byłaś tam, prawda?
Anna: Nie, dowiedziałam się tuż po fakcie, byłam wtedy w biurze.
Nieważne. Było w kuchni 4-5 osób, kiedy to się stało, staliśmy jak wryci!
Odwróciłam się i powiedziałam: „No dobra, kto mnie wkurza?"
Niesamowite. Czy kiedykolwiek zrobiłaś sobie krzywdę?
Nie.
Nigdy. I nikt inny nie został zraniony?
Nie. Nie.
Więc są to po prostu znaki ...
Wysyłam sobie wiadomości i zwykle jest jasne, co to za wiadomość.
Jedna z moich ulubionych to popiersie Edwarda VII,
dziadkowie kupili je tuż przed koronacją, do której nigdy nie doszło,
bo on abdykował, by poślubić Wallace Simpson. Kupili je jako pamiątkę i po śmierci dziadków trafiło do mnie.
Popiersie Edwarda VII stało na szczycie regału i weszła moja najmłodsza córka. Ja czytałam książkę o templariuszach,
weszła z kawałkiem złotej folii i powiedziała: „Mamo, możesz wyciąć dla mnie koronę?”
Powiedziałam: „Oczywiście”. Odłożyłam książkę, wzięłam nożyczki, wycięłam koronę
i skleiłam ją, żeby mogła ją założyć. I kiedy ją jej podałam, nagle Edward VII spadł z półki, rozpadł się na kawałki,
wgniótł róg stołu. Potem przewróciłam stronę - kiedy już wszystko posprzątałam,
byłam bardzo niezadowolona, bo nie było oczywistego powodu, żeby Edward spadł z półki - ale potem przewróciłam stronę
i była tam stara rymowanka o tym, jak Jack i Jill wchodzili na wzgórze i toczyła się tam jakaś królewska bitwa, czy coś takiego,
Jack i Jill szli pod górę, żeby przynieść wodę i Jack spadł i stłukł koronę.
A ja właśnie zrobiłam koronę, Edward VII, który nigdy nie został koronowany,
spadł z półki, a ja odwracam stronę i czytam o tym, jak Jack stłukł koronę.
Nigdy nie doszłam do tego, jaka to była wiadomość,
ale to była jedna z tych bardzo dziwnych rzeczy, jakie mi się zdarzają.
Czy znasz swoje poprzednie życia?
Większość z nich, tak.
Kerry: Myślisz, że byłaś kiedyś królem? Laura: Nie. Kerry: Nie byłaś?
Nie, nie sądzę, żeby to miało coś wspólnego.
O Boże, nie chciałabym być królem. Nie, w moim poprzednim życiu byłam Niemką
w nazistowskich Niemczech, żoną żyda, i naziści przyszli i zabrali mojego męża i dzieci,
a ja popełniłam samobójstwo. Więc rzeczywiście spadłam i rozbiłam sobie głowę.
Rozumiem.
Wyskoczyłam przez okno.
W którym momencie weszłaś w kontakt z Kasjo, z Kasjopeanami?
Myślę, że to zaczęło się wtedy, w 1985 roku, bo robiłam te... kiedy jesteś skazana na leżenie w łóżku,
czasami medytujesz dwa, trzy razy dziennie, żeby obniżyć poziom stresu.
Zaczęłam to robić tylko po to, żeby złagodzić stres, taki był mój cel.
Czyli nie szukałaś oświecenia, per se?
Nie.
Technika, którą opracowałam, miała na celu złagodzenie stresu. Nie miałam pojęcia, do czego to doprowadzi.
Więc to wtedy skontaktowałaś się z Kasjo. Z tego co wiem, używasz tablicy ouija?
I jest grupa, z którą pracujesz. Opowiesz o tym? Jak od medytacji doszłaś do tego?
Rzecz w tym, że kiedy nie medytowałam, czytałam. Zapisałam się do biblioteki wysyłkowej i czytałam książki,
i to wtedy pojawiła się ta cała sprawa z religią. Postanowiłam, że czas poczytać o tym wszystkim,
co mi chodziło po głowie, czego byłam ciekawa,
bo interesowała mnie kwestia dobra i zła, końca świata, i idee eschatologiczne.
W młodości często miewałam sny o końcu świata.
Ok.
Były to powracające sny. Czy też o tym, co tłumaczyłam sobie jako koniec świata.
Czy to faktycznie był koniec świata, nie wiem, ale były to bardzo niepokojące i powtarzające się sny.
Przypuszczam, że widziałaś jakieś kataklizmy?
O, tak.
Widziałaś wodę, tsunami, tego typu rzeczy?
Kataklizmy, dym, ogień, spaloną ziemię, spękaną ziemię,
stworzenia typu dinozaury, gado-podobne stwory, węże pełzające wszędzie.
Te sny były koszmarem dla dziewczynki, która nigdy nie oglądała filmów grozy.
W tak młodym wieku nigdy nie widziałam
żadnych filmów, książek, fotografii, obrazów, które mogłyby zaszczepić mi tego rodzaju myśli.
Dorastałam w latach 50., takie rzeczy nie były dostępne.
Kiedy miałam 21 czy 22 lata,
znowu miałam takie sny i powiedziałam koleżance, kiedy jechałyśmy drogą:
„Wiesz, źle się będzie działo na tej planecie. Czuję, że zanim skończę 50 lat, zrobi się bardzo, bardzo źle”.
Po prostu czułam, coś mi mówiło… Wiesz, zazwyczaj spławia się takie myśli, są normalne tylko u wrażliwej nastolatki.
A więc medytowałaś, sądziłaś, że masz jakiś kontakt z Kasjo, ale jak się to manifestowało?
Czytałam książki i przeczytałam „Zderzenie światów” Immanuela Velikovskiego,
bo wcześniej przeczytałam artykuł opisujący eschatologiczne
scenariusze, gdzie wspomniany był Velikovsky, i powiedziałam: „Muszę dorwać tę książkę”.
Trudno było ją znaleźć, ale w końcu poszłam do miejskiej biblioteki
i znalazłam egzemplarz na wyprzedaży za 25 centów. Kupiłam książkę, przeczytałam
i otworzyła mi zupełnie nowe spojrzenie na Biblię.
Bo jak mówiłam, wychowałam się w rodzinie bardzo religijnej i czytałam całą Biblię
kilka razy, od deski do deski, a to był zupełnie inny sposób patrzenia na Biblię niż ten oparty na wierze.
Chociaż właściwie Velikovsky pisał raczej z perspektywy wiary, tyle że żydowskiej, a nie chrześcijańskiej.
Wierzył, że Exodus naprawdę się wydarzył, więc interpretował te rzeczy jako wydarzenia Exodusu.
Ale ja myślę, że były to znacznie starsze opowieści, scalone później z innymi,
by stworzyć historię Exodusu, bo Exodus znany z Biblii nigdy nie miał miejsca.
A więc siedziałam i czytałam coś, co napisał, i zatrzymywałam się, i myślałam: „Czy to możliwe?"
I jak tylko to pomyślałam, wszystkie te informacje zaczęły płynąć, jak moje własne myśli. “Tak, to możliwe,
rozważ to, itd, to było porządkowanie całego materiału,
jaki znałam po tylu latach czytania książek, jednej dziennie,
był reorganizowany w głowie i następnie wypluty w odpowiedzi na moje pytanie.
Wiesz, mózg jest jak komputer, kto wie, co może zrobić, to niesamowite.
Zdecydowanie. Ale czy pojawiały się też nowe informacje, o czymś, czego nie studiowałaś?
Tak, i różne rzeczy były łączone ze sobą w zupełnie unikalny sposób. I co zabawne, zaczęłam to zapisywać
i tu zrobiło się naprawdę dziwnie, bo zaczęłam pisać i pisałam, nie wiedząc, co napiszę.
Co masz na myśli?
Zadawałam w myślach pytanie, np. czy to możliwe, by Słońce robiło to czy tamto, tutaj opisują temperaturę korony,
temperaturę powierzchni słońca, wnętrza słońca, coś było nie tak, te liczby nie miały sensu.
Dlaczego? I zaczynałam pisać i pisałam coś, czego nigdy wcześniej nie słyszałem i nie wiedziałam… Bo kiedy rozmawiasz
albo kiedy piszesz list: „Drogi taki a taki, piszę, by poinformować cię, że przyjadę w odwiedziny we wtorek następnego...”
Wiesz, co zamierzasz napisać w tym liście. Kerry: To prawda.
Wiesz, co masz zamiar powiedzieć, i jest tylko kwestia przekazu.
To jest coś innego niż kiedy piszesz, nie wiedząc, co przyjdzie, to coś niezwyczajnego.
A potem mówiłam sobie, że muszę iść zająć się dziećmi, przygotować obiad, zrobić to czy tamto,
więc odkładałam to i wszystko się jakby zatrzymywało.
Ale jednak gromadziło mi się głowie, aż do momentu, kiedy czułam jakby ciśnienie,
jakbym miała ból głowy. Mówiłam sobie: „Muszę iść…” Bo niektóre rzeczy wyciekały, różne słowa, jak: ‘chwileczkę’,
jakbym właśnie myślała. Mam teraz gotować, ale tak naprawdę myślę o związku pomiędzy magnetyzmem tej planety
i tamtej planety i promieniowaniu słonecznym, o grawitacji, o odległościach między planetami
i co by było, gdyby stało się to czy tamto,
myślałam o tym, aż zaczynało się przelewać.
Więc w końcu musiałaś iść i pisać?
Musiałam przerwać i pójść to zapisać. Mam całe pudła pełne tego materiału.
Fascynujące.
Więc ...
Jak przeszłaś do następnego etapu?
Rzecz w tym, że ja nie ufałam temu, że to jest channeling.
Czyli wtedy zaczęło ci się to składać w całość.
Medytowałaś, złapałaś kontakt z Kasjo, choć właściwie nie wiedziałaś, że to Kasjo.
Musisz zrozumieć, że w czasie tych doświadczeń medytacyjnych czy podczas medytacji…
Niektórzy nazywają to samadi, kiedy po prostu cię nie ma, nie ma cię przez dłuższy czas.
Więc jeśli ktoś chce to tak nazwać, to właśnie to się działo i nie było mnie przez długie okresy czasu
i to, co działo się w mojej głowie, nie było czymś obcym czy innym,
to byłam zasadniczo ja w przyszłości, szerszy zakres świadomości.
Więc gdy ludzie mówią o Kasjo, zawsze mnie to bawi, bo mówią:
„Mam kontakt z Kasjo”, a ja myślę, „Nie pamiętam, żebym ostatnio z tobą rozmawiała”.
Zasadniczo jest tak, tak jak oni powiedzieli i co się potwierdzało przez lata,
to naprawdę bardzo poszerzony stan świadomości, rozciąga się w przyszłość
i w przeszłość, chyba też poprzecznie, bo jeśli należy się do grupy dusz,
to z pewnością są też inni ludzie na świecie, którzy mogą być częścią 'grupy dusz’ Kasjo.
To nie jest coś pojedynczego, ale powiedziałabym, że również nie obejmuje całej ludzkości.
To ma sens.
To nigdy nie było coś narzucającego się. Nigdy nie czułam,
żeby to było coś innego niż działanie mojego mózgu, pracującego *** problemem.
I wiele razy było tak, jak np. kiedy byłam w szkole i pracowałam
*** matematyką, a kiedy ciężko pracujesz *** problemem matematycznym, czujesz taki nacisk tutaj,
coś się dzieje w przedniej części mózgu, i w pewnym sensie tak się to właśnie odczuwa.
Czułam, jakby mój mózg używał jakiejś potężnej mocy myślenia *** problemem, rozwiązując go.
Może tak właśnie jest.
Wróćmy do sytuacji, w jakiej wtedy byłaś
bo to stamtąd przeszłaś do używania tablicy ouija. Opisałabyś ten process?
Dużo jeszcze musiało się wydarzyć, bo w 1985 r. miałam przed sobą jeszcze dobrych 7 lat studiowania i badania wielu spraw,
zanim zaczęłam eksperyment, który doprowadził do tej innej formy komunikacji z Kasjo.
Było dużo różnych eksperymentów, hipnoterapia, egzorcyzmy,
dużo nauki, wiele badań, kiedy to próbowałam dowiedzieć się, co jest ... I oczywiście, wpadłam trochę w obsesję
odnośnie materiału, który przechodził mi przez głowę. Zapisywałam to,
napisałam rękopis pod tytułem „Syndrom Noego", bo wszystko skupiało się wokół idei,
która w moim umyśle sformułowała się jako kwantowa metamorfoza na makrokosmiczną skalę.
Bo wydawało mi się, że to centralna idea tezy eschatologicznej. I zaczęłam badać, czy to rzeczywiście jest możliwe.
Dużo studiowałam i czytałam o fizyce kwantowej,
oczywiście nie jako profesjonalista, badając wszystkie te tropy, które kompletowałam
w tej książce. Chciałam sprawdzić, czy cokolwiek z tego było choćby trochę możliwe, bo scenariusz, który wyłaniał się
z tych moich myśli, był dość przerażający, co oznaczało, że tak, planeta się transformuje.
Ale transformacja planety jest zasadniczo, dla nas na naszym poziomie,
zdarzeniem katastroficznym. Bo jeśli atom zmienia się przez skok kwantowy,
lub nabywa albo traci elektrony, przechodzi z jednego stanu w drugi,
jeden pierwiastek zmienia się w inny przez nabycie lub utratę jakiejś cząstki, jakiejś swojej części,
na tym poziomie musi to być katastroficzne dla atomu. A jeśli pomyślisz o układzie słonecznym jako gigantycznym atomie
i wiem, że pewne nurty myśli naukowej krzywo na to patrzą,
ale ja i tak uważam, że jest to przydatna metafora, więc jeśli pomyślisz, że układ słoneczny
przechodzi kwantową transformację, by stać się czymś innym, alchemicznie mówiąc,
to będzie to katastroficzne. Nie może być inaczej. A kataklizm na tym poziomie nie wróży dobrze dla ludzkości.
I zaczęłam myśleć, że to były właśnie te sny, to co widziałam, że to wskazywało na tę katastroficzną transformację.
I oczywiście, kiedy myślisz o katastroficznej transformacji swojego świata,
pierwszą myślą jest „o mój Boże, gdzie ten Noe z Arką, kiedy jest potrzebny?”
Ta koncepcja Noego i jego Arki przykuła moją uwagę z racji tych wszystkich opowieści
o dawnych kataklizmach, które można by odnieść do transformacji stanu świata,
takich jak „Wygnanie z raju". Inne transformacje były niewątpliwie kataklizmem
i jeżeli czytasz prace naukowe, studiujesz geologię, archeologię, paleontologię,
zdajesz sobie sprawę, że kataklizmy występowały wielokrotnie na tej planecie.
I nie wiemy, jak wyglądało życie zamieszkujących ją istot przed każdym z tych kataklizmów.
Na przykład układ słoneczny w innym środowisku promieniowania kosmicznego
może bardzo różnić się od naszego, czy od rzeczywistości, jakiej doświadczamy teraz.
Trzymajmy się chronologii. Przeżywałaś właśnie otwieranie się twojego umysłu na te wszystkie aspekty
i na swoje myśli na ten temat, powiązałaś ze sobą fakty i doszłaś do wniosku,
że świat w przyszłości czeka kataklizm, coś nadciąga.
Patrzysz na to, nie wiem, czy w ogóle koncentrujesz się na 2012 r., czy patrzysz na wszystko?
Daj spokój, to był rok 1985, 1986, czy ktoś naprawdę mówił wtedy o 2012 r.? Może raptem kilka marginalnych osób.
Ale nikt o tym nie rozmawiał.
Zajmowała mnie wtedy koncepcja Noego i Arki, ponieważ wszystkie te historie
mówią o wygnaniu z Raju czy upadku z wyższego stanu,
że ludzkość kiedyś była w innym stanie istnienia i upadła,
a to bez wątpienia był zasadniczo opis kataklizmu, globalnego kataklizmu.
Czy wtedy wiedziałaś np. o ET (Obcych)?
Absolutnie nie.
Laura: To znaczy ... Kerry: Ale, czy to jest ...
Byłam dobrą chrześcijanką, o czym ty w ogóle mówisz?
No tak. Mówiłaś też, że to się zaczęło, kiedy zaczęłaś medytować, tak? Miałaś te wszystkie doświadczenia,
wkrótce miałaś zacząć coś nowego (tablica ouija). Mówiłaś, że to przejście zajęło ci 7 lat?
Czy wciąż otrzymujesz informacje przez tych 7 lat?
Innymi słowy, wszystko zapisywałaś, mówisz, że masz zapisy? Laura: Tak.
Ale nie temu ufałaś?
To nie tak, problem polegał na tym, że nie uświadamiałam sobie, co robię,
myślałam, że to się dzieje w mojej głowie, że po prostu myślę.
Chcę wiedzieć więcej niż tylko to, o czym mogę myśleć.
Więc nie sądziłaś, że channelingujesz, to masz na myśli?
Nie. Nie, oczywiście że nie.
Czy w tym czasie czytałaś jakieś channelingi?
Wtedy nie. Czytałam kiedyś Edgara Casey, dużo czytałam o tych rzeczach.
Czy czytałaś na przykład materiał Ra?
Nie. Dopiero dużo później.
To było jakoś pod koniec lat 80., na początku lat 90.,
prawdopodobnie w 1989 -90 r. zaczęłam naprawdę czytać channelingi,
bo chciałam się dowiedzieć, czy ktoś jeszcze myśli to samo co ja.
Wiesz, o tej makrokosmicznej transformacji kwantowej, zasadniczo o wydarzeniu alchemicznym.
Jesteś też żoną eksperta w dziedzinie fizyki hiperwymiarowej?
Wtedy nie byłam jego żoną.
Kiedy nią zostałaś?
Laura: On się pojawił po Kasjo. Kerry: Rozumiem.
Zabawne, że kiedy robiłam to wszystko, to w pewnym sensie niszczyło to moje małżeństwo.
Bo nie możesz być dobrą chrześcijanką,
a ja już naciągałam bycie dobrą chrześcijanką,
angażując się w hipnoterapię i czytając takie różne rzeczy, studiując je,
naprawdę przekraczałam tu granice i nie rozmawiałam o tym w moim chrześcijańskim środowisku,
więc kiedy zaczynasz stopniowo wycofywać się z tego, co kiedyś zajmowało dużo miejsca w twoim życiu,
a partner tego nie podziela i uświadamiasz sobie, że nie możesz wyprzeć się
swoich myśli, swoich pytań, nie możesz zaprzeczyć faktowi, że musisz ...
A jego rozwiązaniem było: „Jeśli szukasz odpowiedzi, znajdziesz ją w Biblii".
„Jeśli tego nie ma w Biblii, to jest szatańskie".
Nie mogłam z tym żyć, chciałam, żeby się otworzył, ale za bardzo się bał.
Lata mijały, a ja kontynuowałam studia i badania. Nie masz pojęcia, ile książek przeczytałam.
Widziałaś moją bibliotekę. Przeczytałam prawie wszystkie. Widziałeś te, które leżą na górze,
to moja obecna lektura. A jeszcze te książki z biblioteki, które musiałam zwrócić.
Tak, oczywiście.
Przeczytałam więc ogrom materiału i nie myślałam, że uprawiam channeling, nie.
Więc jak przeskoczyłaś do używania tablicy? Czy to był tylko jeden z twoich eksperymentów?
Naprawdę dużo o tym mówiłam. Te książki zaraz spadną, ale pokażę ci. W "Amazing Grace" omawiam to bardzo szczegółowo.
Książka nie jest już dostępna. Zamierzam zamieścić ją z powrotem w internecie, żeby ludzie mogli przeczytać za darmo.
Byłoby świetnie.
Niezwykle szczegółowo omówiłam cały proces myślenia, prowadzący do wyboru tablicy.
I chcę powiedzieć tym świrom, którzy uważają, że tablica ouija ma moc demonicznego opętania kogoś,
że tablica ouija nie ma żadnej mocy, to jest narzędzie. To jest najzwyklejsze narzędzie.
Jeśli w wyniku używania narzędzia typu tablica w waszym życiu manifestuje się
coś dziwnego, to dlatego, że to już tam było, tyle że ukryte.
Dzięki tablicy jedynie to wydobyliście i stanęliście z tym twarzą w twarz.
A ja zdecydowanie wolę stanąć twarzą w twarz z czymś, co już kręci się w moim środowisku
i móc się tym zająć, niż pozwolić na to, by stale subtelnie wpływało na mnie zza kulis. Rozumiesz?
Ale coś takiego zauważyłam u wielu ludzi... Przecież to jedno z najlepszych narzędzi
do rozwoju parapsychicznego i duchowego, jakie dotąd wynaleziono.
Czekaj, jak on się nazywał? Pitagoras jej używał i starożytni Chińczycy.
A o Pitagorasie wciąż mówimy z ogromnym szacunkiem za jego matematykę,
za twierdzenie Pitagorasa itd., a ten facet używał bardzo podobnego przyrządu, który pod dotykiem wskazuje litery czy cyfry.
Zgoda.
Najlepsze materiały channelingowe albo zaczęły się od tablicy,
albo w całości przyszły za pośrednictwem instrumentu typu tablica.
To, co nazywa się dziś channelingiem, gdy ktoś siada, wkłada czapkę z folii aluminiowej
i zaczyna gadać z jakimś tam panem statku kosmicznego, to tandeta.
To śmieci. Poczytaj historię. Przeczytaj relacje Towarzystwa Badań Parapsychicznych.
Poczytaj, jakie robili eksperymenty.
Całe badania *** zjawiskami paranormalnymi zostały skierowane
na boczny tor przez środowisko naukowe pod koniec XIX, na początku XX wieku,
kiedy te towarzystwa starały się pozyskać prawdziwych naukowców do tych badań.
Weszli w to i kompletnie to zniszczyli, a co potem wypełniło lukę? Szarlatani!
Szarlatani i ludzie, którzy nie znają historii, nie znają narzędzi i nie wiedzą, co robią.
Jeśli nie wiesz... Na przykład mój mąż i fizycy. Przychodzi jakiś ważny fizyk, matematyk,
mówi: „Mam świetny pomysł, bla bla bla" i pisze pracę, publikuje ją, a potem odkrywa, że ktoś myślał o tym 100 lat temu
i napisał już 10 prac na ten sam temat. Nie czyta najpierw prac innych ludzi.
Myśli, że wynalazł koło. Wszyscy ci ludzie myślą, że wynależli koło. Istnieje mnóstwo dobrych materiałów channelingowych.
Doskonałych materiałów, ale bardzo niewiele z tego powstało po 1915 r.!
Kerry: Ok. Laura: Przepraszam.
Kerry: Jestem pewna, że przerobiłaś historię w tym zakresie? Laura: O tak.
Chciałbym się dowiedzieć, co uważasz za dobre materiały channelingowe. Na przykład mówisz o materiale Ra...
Materiał Ra jest wyjątkowy. To było badanie. To było eksperymentalne badanie.
Prowadzone w kontrolowanych warunkach. To był wysiłek grupowy.
Nie było tak, że ktoś usiadł pewnego dnia i jego wolna wola została pogwałcona.
Och, to kolejny przykład. Doprowadza mnie to do szału.
Ludzie, którzy mówią, że jest różnica między channelingiem a byciem medium.
Medium wchodzi w trans, coś przejmuje kontrolę i można rozmawiać ze zmarłymi, itd.
A potem mówią: „To jedno, a w channelingu to kosmita ładuje ci materiał".
Ładuje ci coś i mówi przez ciebie, to czym to się niby różni od tego, że coś w ciebie wchodzi
i używa twoich zmysłów, ust, oczu itd. do komunikowania się?
Czy możesz wymienić niektóre z kanałów w przeszłości, czy nawet obecnych, jak… myślę, że on się nazywa „Bashar"?
Wolałabym nie, jeśli nie masz nic przeciwko temu?
Jasne, w porządku.
Wiesz, łatwo jest ...
A w przeszłości? Powiedziałabyś o przeszłości?
Allen Kardec. Materiał Patience Worth. To są fantastyczne prace.
Materiał Ra, z pewnością. Jane Roberts i Seth. Ona zaczynała od tablicy.
To sposób na rozwinięcie własnej wewnętrznej komunikacji.
Tak.
I oczywiście, nawet Seth mówi „jestem alternatywą ciebie".
W tym momencie rozpoczęłaś pracę z tablicą, jak zakładam. Czy pracowałaś sama?
Przede wszystkim przyszło mi do głowy, że… wiesz, kiedy czytasz historię zjawisk paranormalnych,
uświadamiasz sobie, że w przypadku ludzi, którzy zrobili naprawdę fantastyczną pracę,
często nakładało to ogromną presję na ich ciało.
Cała banda z Towarzystwa Sceptyków próbuje obalić niektóre z tych przypadków.
Deborah Blum napisała świetną książkę pt. „Łowcy duchów".
Jest też „First Psychic" Daniela Dunglasa Home’a. Gorąco polecam te książki.
Jeśli naprawdę chcesz poznać niezwykłe zjawiska paranormalne,
przeczytaj „The History of Spiritualism” Conana Doyle'a z niezwykłą analizą sióstr Fox.
Wprowadza nas w tzw. zjawisko kontaktu chanelingowego.
I jest oczywiste, że to nakłada ogromną psychiczną presję na tych ludzi i na ich życie.
W niektórych przypadkach na ich fizyczne ciało.
Wiadomo, że niektóre z dawnych wybitnych mediów traciły do 6-7 kg podczas sesji. To dużo.
I były wspaniałe media, które wytwarzały ektoplazmę. A Towarzystwo Sceptyków prostu się odsunęło.
Ja nie wierzę w coś tak po prostu, ale te świadectwa, zdjęcia, świadkowie.
Jestem w 99% przekonana, że wszystko to się wydarzyło i to tak, jak opisali to ci niezwykli świadkowie.
Więc dajcie mi spokój, nawet się do mnie nie odzywajcie.
Wykonano fantastyczną pracę, fantastyczny materiał i chciałam to przestudiować,
zanim sama coś zrobię. Przeczytałam wszystkie materiały channelingowe
opublikowane do początku lat 90. i uważam, że to bełkot.
Nazywam to channelingiem z maszynką do produkcji sieczki.
Nie ma w tym głębi, nie ma żadnego znaczenia, same banały. To jak przyśpiewka o miłości i świetle.
I widać wyraźnie, że to, co mówią te kanały, te istoty, czymkolwiek one są,
nie ma żadnego praktycznego zastosowania w życiu.
Niektórzy ludzie mówią: „Och, po prostu musisz kochać i robić to czy tamto..." Daj spokój.
Tak więc czytałam historię. Chciałam wiedzieć... i widziałam, że byli ludzie, którzy robili fantastyczne rzeczy.
Bo jeśli chcesz channelingować i ktoś mówi: „Jestem Lord Wielki Poohbah
z Dowództwa Międzygalaktycznego i chcę ci wszystko powiedzieć" i klepiesz to… Świetnie!
Kto może to udowodnić lub obalić? Kerry: Rozumiem.
Praca, którą wykonywali eksperymentatorzy w tamtych czasach - oni starali się potwierdzić to, co robili.
Robili doświadczenia z korespondencją krzyżową po dwóch stronach Atlantyku.
A było to w czasach, kiedy nie było jeszcze komunikatorów, błyskawicznej komunikacji.
Czasami trzeba było tygodni na zebranie wyników eksperymentów i stwierdzenia,
że wszystko stało się w pewien sposób. Niektóre były niesamowite.
Oni faktycznie pracowali *** czymś wartościowym. Co dobrego wynika
z waszego channelingowania… Po prostu uwielbiam, jak ktoś mówi:
“W Ziemię miała uderzyć asteroida, ale dzięki oficerom Lorda Wielkiego Rady Federacji Galaktycznej
przekierowaliśmy asteroidę i ocaliliśmy Ziemię”. Nikt nic nie wiedział o rzekomej asteroidzie
poza tym, że oni ją przepowiedzieli, więc masz tylko ich słowo,
a że nic się nie stało, masz im wierzyć, że ją przekierowali. To jak Jehowa z Biblii.
Ja jestem jedynym Bogiem, nie będziesz miał innych bogów przede mną, a masz w to wierzyć, bo ja tak mówię.
Kerry: To prawda. Laura: Co takiego?
Więc w tym momencie chciałaś pracować z tablicą i musiałaś mieć ...
Nie postanowiłam wtedy pracować z tablicą. Przerobiłam cały materiał
i to materiał historyczny wskazał mi, że należy zacząć od tablicy.
Tak należy zacząć, bo trzeba włożyć dużo pracy, aby channelingować.
Nie można po prostu usiąść i rozmawiać. Och, możesz pogadać ze zmarłymi, każdy to może.
Racja.
Jak powiedział Casey: „Martwy prezbiterianin to tylko martwy prezbiterianin".
Nie jest ani lepszy ani gorszy od innych zmarłych.
Ja nie chcę rozmawiać z martwymi kolesiami. Rozmawiałam z wieloma.
Latami robiłam uwalnianie od duchów. Z tych, których wprowadziłam w hipnozę, wszyscy mieli podczepione duchy.
A więc miałaś niesamowitą wiedzę, kiedy usiadłaś do tablicy. Z jedną osobą, czy było ich więcej?
Zwykle była jedna lub dwie osoby
i zmieniałam je, gdyż eksperymentowałam, starałam się uzyskać właściwe połączenie energii.
Był taki jeden… właściwie to uczestniczył w większości sesji
lub w prawie wszystkich, bo jako jedyny przychodził regularnie.
Inni ludzie przychodzili i odchodzili. Zaczynało ich to nudzić,
bo nie dostawali tego, co chcieli. Nie dostawali natychmiast,
nie dostali numerów totka, typów na wyścigi konne itd.,
a ja dużo z tym eksperymentowałam, żeby zobaczyć, jakie są możliwości.
Ok.
I okazało się, że część z przychodzących ludzi wykorzystywała to...
Ja robiłam to, bo chciałam zapisać te rzeczy, a potem sprawdzić.
Nie obstawiałam tych numerów. Po prostu sprawdzałam wszystko,
ponoć przepowiednie są częścią channelingu, prawda?
Nie przyszło mi do głowy, że większość przepowiedni to bzdury, bo albo są tworzone
przez samych przepowiadających, albo to oni sprawiają, że się spełnia, aby się uwiarygodnić.
Ponieważ wszechświat jest naprawdę otwarty. A czasem prawdopodobieństwa się zawężają,
kiedy zbliżamy się do wydarzenia. Są takie sytuacje.
Ale wiedziałam, że chcę to robić i że potrzebuję kogoś,
kto by robił to ze mną. I chciałam znaleźć kogoś z odpowiednią energią.
I robiliśmy to. Siadaliśmy i robiliśmy ciągle to samo.
Kiedy używa się tablicy ouija, to rozmawia się z mnóstwem martwych kolesi,
możesz mi wierzyć. Ale że miałam doświadczenie w terapii uwalniania duchów, w egzorcyzmach,
łatwo było mi używać tablicy jako medium do egzorcyzmów, bo tutaj, zamiast osoby pod hipnozą,
poprzez którą komunikujesz się z podłączonymi bytami...
Mówisz do kogoś pod hipnozą: „Masz podłączoną istotę, zapytaj ją, kiedy przyszła”.
Ten ją pyta mentalnie, słyszy odpowiedź i powtarza mi ją, tak dowiadujesz się
różnych rzeczy i prowadzisz rozmowę z zahipnotyzowanym.
„Zapytasz podłączoną istotę, jak się nazywa? " „Ma na imię John”. „Kiedy John przyszedł?" „W 1945 roku”
I muszą zadać tej istocie pytanie, i oczywiście, tak naprawdę nie wiesz.
Mówię tylko, jak wygląda ta technika.
Nie wiem, czy to prawda, czy nie, wiem tylko, że ta terapia działa.
A z tablicą nie musisz mieć kogoś pod hipnozą jako medium do rozmowy z tym zmarłym.
I można rozmawiać z martwymi kolesiami mniej więcej bezpośrednio.
Czyli zaczęłaś to robić i zaczęłaś uzyskiwać odpowiedzi. Czy na przykład okazało się,
że początkowo korzystając z tablicy otrzymywałaś dużo negatywności?
Laura: Nie. Kerry: Aha, nie.
Nie. Rozmawialiśmy z wieloma martwymi kolesiami, ale wiedziałam, co z nimi robić. Jeśli przychodzi
jakiś martwy dziwak i mówi: „Cześć, jestem zmarłym hipisem. Pokój, miłość, no, ale odjazd!" I tak się zdarzało.
A kolejna rzecz, na którą oczywiście zwracałaś uwagę, to te banały, które ci ludzie...
Banały. Allen, przyniósłbyś notatki z pracy z tablicą, chciałbym je pokazać Kerry.
Laura: Mam notatki z tablicy. Allen: Wszystkie?
Całą stertę, tak. Część jest w moim biurze, ale tym się nie przejmuj, to mała część.
Robiliśmy notatki, bo taki był charakter eksperymentu.
Laura: Chciałam zapisać ... Kerry: Czyli robiłaś to metodą naukową.
Każdy ruch tablicy. Wszystko, co przyszło. I robiłam to przez całe dwa lata, czasem dwa razy w tygodniu i...
Zakładam, że twoje ręce są przynajmniej po jednej stronie.
Zazwyczaj trzy palce. Zazwyczaj kładę trzy palce.
Kerry: Czyli dotykasz jej. Zastanawiałam się… i druga osoba jej dotyka?
Laura: Tak. Kerry: Masz więcej niż dwie osoby?
Co najmniej dwie, czasem trzy lub cztery.
Bardzo długo były trzy osoby. Tak było naprawdę dobrze, to dobra liczba.
Trzecia osoba równoważyła tę drugą obecną osobę, której energia była może nieco negatywna.
On miał fantastyczne zdolności parapsychiczne. Niesamowite medium.
To właśnie odkryłaś później?
Tak, ale to wszystko opowiedziałam w moim cyklu Fala.
Kerry: To fascynująca lektura.
Zwykle były co najmniej 2, 3 osoby i czasem się zmieniały.
Ciekawa jestem, czy… bo dopiero po latach zaczęłaś pracę z tablicą i miałaś już własny materiał,
który, jak mówisz, pochodził z twojego własnego umysłu, ale zawierał informacje,
jakbyś nie ty je pisała i nie znałaś ich przed rozpoczęciem pisania.
Nie były w moim świadomym umyśle.
Aha. A kiedy już pracowałaś z tablicą albo jak już, powiedzmy, skontaktowałaś się z Kasjo,
czy zauważyłaś jakieś podobieństwo do tego, co otrzymywałaś wcześniej?
Laura: Dopiero po Kasjo. Kerry: Dopiero po Kasjo.
Jest to jakby tworzenie szlaku, obwodu bezpośrednio od mojej wyższej świadomości
do ręki. Coś w rodzaju automatycznego pisania.
Kerry: To jak dostrajanie radia. Może przez te wszystkie lata dostrajałaś radio ... Laura: To jest dostrajanie radia.
Allen: To przynieśliśmy z sali nagrań.
Tyle tu mamy, ale jest tego więcej. To tylko część tego, co nazywam moimi notatkami z tablicy.
Każdy jeden ruch.
Kerry: Więc musiałaś mieć kogoś do notowania. Laura: Tak.
Kerry: Czy również nagrywałaś sesje?
Nie nagrywaliśmy, dopiero dobrze po pojawieniu się Kasjo.
To znaczy, nie mamy nagrań z niektórych wcześniejszych sesji z Kasjo,
bo nagrywanie było drogie. Staraliśmy się robić notatki.
Przy którym roku jesteśmy?
Jesteśmy przy roku 1992. 1991, 92, 93.
Więc jesteś w kontakcie z Kasjo od 1993?
Od 1994. Od lipca 1994.
Kerry: 1994. To niesamowite. Laura: 16 lipca.
Kerry: Teraz jest 2010, to długo. Laura: Tak.
Więc miałaś możliwość potwierdzić dużo z tego, co oni mówią?
O Boże, czytałam historyczny materiał channelingowy. Czytałam współczesny materiał channelingowy.
Mam całą biblioteczkę z książkami o współczesnym channelingu z ostatnich 15-20 lat.
Kasjo są bardzo oszczędni w słowach. Nie są gadatliwi.
Tak, zauważyłam to.
Ale to, co mówią, jest tak naładowane i tak cholernie trafne. Czasami uderzająco nie mają racji albo pozornie bardzo się mylą,
a potem się dowiadujesz, że mieli rację. Coś, co naprawdę mnie uderzyło,
to kiedy na którejś sesji była jedna z moich przyjaciółek
i zapytaliśmy o coś, a oni powiedzieli, że w Europie było bombardowanie kometarne
w czasie, z którego pochodzą legendy o królu Arturze.
Jacyś ludzie pracowali już *** tym, chyba archeolodzy czy geolodzy.
Pisali na ten temat prace naukowe, ale nie były jeszcze opublikowane. Nie dotarły jeszcze do wiadomości publicznej.
Czyli ta informacja istniała gdzieś w biosferze, ale nikt inny o tym nie wiedział.
Więc kiedy to powiedzieli, to nie było jak… podali nawet rok.
Znalezienie tego w pracy naukowej cztery czy pięć lat później,
kiedy w końcu została opublikowana, to jedna z tych niesamowitych rzeczy.
I rzeczy o biologii, rzeczy o historii starożytnej i, oczywiście, największe rzeczy,
to ich przepowiednie dotyczące tego, jak będzie wyglądać nasz świat w przyszłości.
Teraz pamiętaj, to było w 1994, przed 9/11, i oni opisali, co nadchodzi, jak to się rozegra.
Nie, nie powiedzieli, że będzie zamach 11 września i odbędzie się tak...,
ale podali wystarczająco dużo wskazówek. Częścią problemu jest też to, że nie zadawaliśmy właściwych pytań.
Ale w wielu wypadkach sami z siebie dawali wskazówki i podpowiedzi
na temat zbliżającej się konspiracji rządowej, która zmieni świat.
I że to będzie coś ogromnego, ogromnego, powiedzieli nawet, że duże, duże, duże, duże z wieloma wykrzyknikami.
Sami stawiają znaki interpunkcji. Jest więc cały opis naszej rzeczywistości,
przeszłe wydarzenia, co mogliśmy zweryfikować, rzeczy o starożytnych językach,
o DNA. I staraliśmy się badać, weryfikować.
Wiem, że większość kanałów to: „Och, to z channelingu, tego nie trzeba badać." Przykro mi,
ale ja będę to badać i w miarę możliwości będę się starała to potwierdzać,
bo to jest eksperyment. To nie tak, że ktoś tu rozmawia z Bogiem. Zapomnijcie o tym.
Często też mówią, że nie odpowiedzą na jakieś pytanie, bo nie będą ingerować w wolną wolę
a to na coś wskazuje, może byś o tym opowiedziała?
Chodzi mi o pozytywny, nieingerujący i niekontrolujący aspekt samego kanału.
Tak, dla niektórych ludzi jest to frustrujące, bo chcą, aby ktoś poręczył
za ich doświadczenia na ziemi, chcą zapewnienia, że wszystko jest właśnie tak.
A Kasjo mówią, że to jest szkoła i jesteś tutaj, aby się uczyć. Można się uczyć,
trochę studiując z planem studiów i streszczeniami, ale wielu rzeczy trzeba naprawdę doświadczyć.
I wszyscy wiemy, każdy tego doświadczył w młodości, kiedy ktoś wam mówił: „Zrozumiesz to, jak będziesz starszy",
i myślisz sobie: „Ale ja wiem. O czym ty mówisz? Ja wiem, doskonale to rozumiem”.
Upływa kilka lat, masz pewne doświadczenia i: „O mój Boże, to o to mu chodziło. Teraz rozumiem".
Ile jest takich spraw, których nie możesz naprawdę zrozumieć, dopóki nie masz pewnego doświadczenia,
a gdy już tego doświadczysz, rozumiesz to tak, jak nigdy byś nie rozumiała, choćby ci to ktoś nie wiem jak to tłumaczył.
Jest taka stara legenda o magicznej skórze aligatora, która kurczy się za każdym, kiedy wypowiadasz jakieś życzenie.
Otrzymywanie odpowiedzi na pytania podanych na tacy też prowadzi do kurczenia się skóry.
Ta skóra w pewnym sensie reprezentuje coś z ciebie,
bo zawsze, kiedy nie robisz tego, co do ciebie należy, to tak, jakbyś była niesiona. Jak dziecko.
Nie rozwijasz mięśni.
Nie rozwijasz się, nie uczysz się chodzić, nie uczysz się myśleć. Kasjo wielokrotnie powtarzali:
„Jesteśmy tu, by uczyć was wykorzystywania waszego najcenniejszego atutu, umysłu".
I to używać go dobrze, tak jak ma być używany. Nie jak coś, co wykonuje programy
zainstalowane przez rodzinę, społeczeństwo, religię, polityków czy twój system przekonań.
Nas nie obchodzą przekonania. Staramy się nauczyć, jak korzystać z umysłu,
nie przyjmując nic na wiarę. Wierzenie w coś niewiele kosztuje ludzki mózg.
Ludzki mózg to cudowne narzędzie i jest do dyspozycji tej wyższej istoty, esencji, jaką jesteś.
Umysł, który łączy się z naszą rzeczywistością poprzez mózg.
Wiesz, trochę szacunku. Nie proś, by wszystko ci podano.
Ktoś mnie kiedyś zapytał, czego najważniejszego nauczyłam się od Kasjo.
A ja pomyślałam, że najważniejsze jest to, że nie muszę już ich o wszystko pytać.
Mogę sama coś przemyśleć. Mogę sama zrozumieć. Nauczyli mnie,
jak myśleć. Odprogramowali mnie z moich iluzji.
Z niektórymi było bardzo trudno. Miałam iluzje, jak każdy. Wierzyłam w tę całą miłość i światło,
i że wystarczy myśleć miłe rzeczy, a nigdy nic złego się nie wydarzy.
Rządców tego świata, władzę realną, hiperwymiarowych mieszkańców, którzy mają plany
co do naszej przyszłości i naszej energii, bardzo cieszy, jeśli w to wierzysz. Wystarczy mieć miłe myśli.
Jest taka stara indyjska opowieść o słoniu i jego poganiaczu. Mistrz mówi do uczniów:
„Wszystko jest Bogiem, Bóg jest we wszystkim. Wszystko jest Bogiem,
tylko stańcie się jednym ze wszystkim i jednym z Bogiem". Idą do lasu,
mistrz i uczniowie, i spotykają poganiacza słoni, który biega i wrzeszczy:
„oszalały słoń sieje zniszczenie, szalony słoń, uciekajcie!"
Mistrz i większość uczniów uciekli na drzewa, a jeden pomyślał
„Słoń mnie nie skrzywdzi, muszę tylko pamiętać, że słoń jest jednym z Bogiem i ja też".
Więc stał tam, będąc jednym z Bogiem, aż słoń go stratował. Leży poturbowany na drodze, przychodzi mistrz i mówi:
„Dlaczego się nie usunąłeś?" A on na to: „Byłem jednym z Bogiem i jednym ze słoniem”.
Mistrz: „Poganiacz, który był jednym z Bogiem, mówił ci, żebyś zszedł z drogi!"
Prawda, absolutnie.
Bóg ma wiele twarzy, nie wszystkie przyjemnie się ogląda.
Oczywiście, i to jest bardzo mądre. Chciałabym się dowiedzieć,
czy opowiadałaś o tym, co Kasjo mówią o teraz i o przyszłości, i co mówią o 2012 r.?
Kasjo poprowadzili nas przez proces uczenia się, gdzie wiele się dowiedzieliśmy na temat patologii i ludzkości.
Musieliśmy przejść przez pewne doświadczenia,
zanim mogliśmy zacząć rozważać niektóre z rzeczy, które nam powiedzieli.
Na przykład mówią, że istnieją ludzie, którzy nie mają duszy w naszym rozumieniu, zindywidualizowanej duszy,
są ożywiani odpowiednikiem duszy zwierzęcej, która po śmierci ciała wraca do puli duszy.
To oczywiście naprawdę tłumaczy jeden z problemów, który dręczył ludzi od tysiącleci.
Część ludzi jest przekonana, że mają duszę, a część twierdzi, że dusza nie istnieje.
A jeśli jedni i drudzy mają rację? Jeśli ludzie, którzy naprawdę wiedzą,
że mają duszę, i naprawdę wierzą w istnienie duszy, to ci, którzy ją mają.
A ci, którzy po prostu nigdy, w żadnych okolicznościach, nie mogą wyobrazić sobie
czegoś takiego ani wierzyć w tego istnienie, ani zobaczyć dowodów na coś takiego,
ani doświadczyć świadomości, która nie jest bezpośrednio połączona z ciałem fizycznym, może oni mówią prawdę?
I to jest naprawdę duży konflikt między ludźmi.
Istnieje pewna forma tego odchylenia… Nawet nie można tego nazwać odchyleniem,
bo jeśli to istnieje na tej planecie,
jeśli są istoty z duszą i istoty bez duszy, to tak po prostu jest.
Ale istnieje wadliwa wersja istoty bez duszy, czyli to, co znamy pod nazwą psychopaty.
Nasza definicja psychopaty jest bardzo specyficzna: to kwestia genetyki. Takim się ktoś rodzi.
Tego nie można nabyć, nie można się takim stać i niekoniecznie każdy może to rozpoznać na podstawie zachowania.
Często trzeba mieć z kimś takim kontakt przez bardzo długi czas, zanim zdasz sobie sprawę, że on nie ma sumienia
i że wszystko, co robi, służy zrealizowaniu własnych celów i nikt ani nic
nie odwiedzie go od tego, co chce zrobić dla natychmiastowej gratyfikacji.
Jestem pewna, że każdy w swoim życiu spotkał kogoś takiego, ale złe jest to, że tego rodzaju ludzie,
z racji swojej natury, dochodzą do pozycji władzy. Istnieje również zwykły typ psychopaty
i ci po prostu wiodą życie pasożytując na innych ludziach.
To była pierwsza rzecz, którą musieliśmy poznać.
I tacy ludzie rzeczywiście jak lustro pokazują zachowanie, które na ich wyczucie chcesz zobaczyć,
więc oczywiście pną się w górę, bo jeśli zwierzchnik zawsze słyszy „tak" i dostaje to, czego chce,
takie zachowanie, jakiego oczekuje od swojego pracownika, to będzie go promować.
To nie tylko kwestia odbijania obrazu, bo oni świetne naśladują, fakt,
ale większy problem polega na tym, że psychopaci przejęli religię,
tysiące lat temu i zaczęli tak ją kształtować, by tworzyła systemy wierzeń, które służyłyby ich celom.
W naszym rozumieniu, te istoty bez duszy i sami psychopaci
są narzędziami istot hiperwymiarowych, czyli paranormalnych, czyli obcych.
Jeśli znasz dorobek Johna Keela, a wiem, że jego książka „Opercja koń trojański" jest trudno dostępna,
ale każdy, kto interesuje się tematyką UFO czy obcych, naprawdę musi ją przeczytać, to wiesz, że tzw. obcy nie są niczym nowym,
to nie są obcy z kosmosu, chociaż nie wykluczam istnienia istot pozaziemskich,
ale zjawisko UFO i obcych jest głównie zjawiskiem paranormalnym.
I jeśli rozumiesz, że na czele rządów, religii, środowisk akademickich są istoty bez duszy,
wśród sędziów, prawników, lekarzy, psychologów, psychiatrów, nauczycieli,
wniknęli i przejęli wysokie stanowiska, żebyśmy żyli w świecie skupionym na materialistycznym stylu życia.
Jeśli pomyślisz o tym, wykorzystują religię do stworzenia wiary w zmartwychwstanie umarłych na końcu czasów,
kiedy to wszyscy zbawieni ludzie zostaną wskrzeszeni i będą mieli ciało fizyczne. To jest materialistyczny światopogląd.
Nawet jeśli mówisz, że wierzysz w Boga, który jakoby jest duchem, lub jeśli wierzysz w Jezusa czy kogokolwiek, to wciąż jest to...
Jest też wyraźna sprzeczność w pójściu do nieba, jak wyznają pewne formy islamu… innymi słowy, że będziesz...
Tak, i oczywiście według religii żydowskiej będzie ziemskie królestwo,
żydowski mesjasz będzie rządził całym światem na ziemi.
czyli masz różne odmiany tych samych materialistycznie tworzonych i propagowanych systemów wierzeń, więc ...
Ale kiedy mówisz o niefizycznych istotach, hiperwymiarowych, to mówisz również o przejściu międzywymiarowym.
Można to więc nazwać zewnętrzną przestrzenią, bo to jest przestrzeń,
przestrzeń i różne planety, a ET z innych planet mogą być z innych wymiarów.
Oczywiście. Na początku naszych sesji z Kasjo naprawdę pociągała nas idea, że może komunikujemy się z jakimiś obcymi.
Wszyscy inni to robili, my też chcieliśmy rozmawiać z obcymi.
Zapytaliśmy ich: „Jesteście obcymi?" Odpowiedzieli: „Z waszej perspektywy".
Oczywiście ludzie od razu zaczęli mówić: „Och, to są obcy!" A później, kiedy wrócili i powtarzali:
„Jesteśmy wami w przyszłości, jesteśmy wami w przyszłości, jesteśmy wami w przyszłości",
ludzie nie mogli zapomnieć, że powiedzieli, że są obcymi z naszej perspektywy. Ale niedokładnie to powiedzieli.
Ale na koniec powiedzieli też, że są Plejadanami, prawda? A to były inne istoty, zależnie od ...
Jeśli przeczytasz ten konkretny fragment to zrozumiesz, że mówią,
że to są różne źródła informacji, które niekoniecznie mają cokolwiek wspólnego
z rzeczywistą istotą pozaziemską, jako czymś lub kimś z innej planety.
Chociaż inne planety, inne systemy gwiezdne - nie wiemy, czy to, jak coś widzimy, jest dokładnie takie.
Mamy naukowców, oni mają instrumenty i teleskopy i mówią: „O, ta galaktyka jest oddalona o ileś tam zillionów lat świetlnych".
Może jest, a może nie, może to tylko kwestia naszej percepcji. Tak jak czas jest kwestią naszej percepcji.
Może to tak naprawdę jest tuż obok, ale różnice wymiarowe są przez nas postrzegane jako różnice przestrzenne.
Możemy mówić, że to miliardy lat świetlnych stąd, a naprawdę to jest w innym wymiarze.
Dokładnie. Na tej samej zasadzie np. Wenus wydaje się być planetą nienadającą się
do zamieszkania, gdy w rzeczywistości może być zamieszkiwana w innym wymiarze.
Więc patrzymy na to przez teleskop widząc pewien wymiar.
To całkiem możliwe, bo jak każdy, kto zna sprawę, wie, Wenus jest gorętsza niż piekło,
to znaczy, jeśli istnieje piekło, to jest właśnie tam.
900 stopni, kwaśny deszcz 24 godziny dziennie… tam nie ma 24-godzinnej doby, ale wiesz, o co mi chodzi.
Powiedziałabym, że to zdecydowanie może być sprawa naszej percepcji, z naszego stanu istnienia
odbieramy to jako 900 stopni i gorętsze niż piekło, a może w innym wymiarze
czy gęstości… Kasjo rozróżniają między wymiarami i gęstościami:
Wymiary są poziome i jest ich nieskończenie wiele, a gęstości są pionowe i jest ich tylko siedem.
Gęstość odnosi się również do stanu świadomości, bo jeśli jesteś w wyższej gęstości,
jesteś bardziej świadoma wielu wymiarów w niższej gęstości od twojej.
Im wyżej, tym bardziej to wzrasta, bo my, ludzie, jesteśmy niezwykle świadomi
istnienia wielu stworzeń z królestwa zwierząt, otaczającego nas świata, natury itd.,
więc my jesteśmy świadomi wielu wymiarów poniżej i należałoby powiedzieć,
że istoty wyższych wymiarów czy wyższej gęstości mają taką samą perspektywę na nas.
To dość przerażająca myśl, zwłaszcza jeśli uświadomisz sobie,
że może wcale ich nie obchodzi nasze dobro, tak jak rolnik ma dużą świadomość
wielu wymiarów jego stada krów, zna je dobrze, bo wie, które z nich pójdą pod nóż i trafią do zamrażarki.
Racja, i tak dochodzisz do, jak je nazywasz, jaszczurek, ale my mówimy o „Draco" lub istotach reptaliańskich.
Miałaś z nimi do czynienia poprzez Kasjo albo przynajmniej ...
No cóż, nie wiem, czy mieliśmy z nimi do czynienia, z pewnością uzyskaliśmy pewne informacje, bo czyta się o tym.
Ludzie pod hipnozą mówią, że mają do czynienia z reptalianami, jeśli wprowadzi się ich
w regresję hipnotyczną „doświadczenia uprowadzenia przez obcych",
i mówią o tym, że są gwałceni przez reptoida…
Słyszę te historie, zadaję te pytania i przechodzę przez to wszystko
i pytam o nich Kasjo. Prawie od początku przyjęliśmy określenie „jaszczurki",
pochodzi chyba od Barbary Marciniak,
naszym zdaniem był to dość poręczny termin, bo jakby trochę zmniejszał horror.
Bo jeśli się *** tym zastanowić, to naprawdę przerażające, że są stworzenia,
- z danych, jakie udało się nam zgromadzić, pośrednich, bo dowodów nie ma,
ale daję temu wysokie prawdopodobieństwo ze względu na ilość świadectw świadków -
które najwyraźniej są obcymi i wiele z nich je ludzi, a szczególnie preferują niepalących wegetarian.
Prowadzona jest duża kampania, wpływają na rządy świata, żeby zakazać palenia,
i zobaczysz, że podjęte będą intensywne działania,
aby nawet zminimalizować i wyeliminować jedzenie mięsa.
Widziałaś już to - straszenie chorobą szalonych krów i ptasią grypą
i miliony kurczaków, które zostały zlikwidowane, miliony wybitych krów.
A teraz mówią, że krowy przyczyniają się do globalnego ocieplenia,
które, nawiasem mówiąc, jest bzdurą. Kasjo od 1990 roku mówią nam,
że zmierzamy w kierunku epoki lodowej i że sytuacja będzie poważna. I tu dochodzimy do tematu, który cię interesuje – rok 2012.
Rok 2012 jest tylko przybliżonym markerem, myślę, że data 2012 pochodzi z czyjejś interpretacji kalendarza Majów.
A istnieją różne interpretacje kalendarza Majów, nie wiemy, czy właśnie ta jest prawidłowa.
Nawet nie wiemy, czy się zazębia z naszym kalendarzem, bo nasz kalendarz był nie raz zmieniany.
Ale generalnie jest to przybliżona data, wiesz, wystarczająco blisko.
Ale uzyskujesz informacje od Kasjo nie tylko o… Rozmawiałaś z nimi już w 94 r.,
otrzymywałaś informacje o czasach dzisiejszych, tak? I otrzymujesz również informacje...
I to się dzieje.
... i widzisz, że to się dzieje. I otrzymujesz również informacje dotyczące przyszłości,
kolejnych lat, nie wiem, jak daleko w przyszłość wybiegasz?
W którym roku, według nich, naprawdę nastąpi przejście, który rok jest rokiem początku, za ile lat to będzie?
To było za pięć lat około pół roku temu, więc ...
Sześć miesięcy temu powiedzieli, że mamy pięć lat.
Na co?
Do pierwszego roku nowej rzeczywistości.
Ok.
I jak wiesz, oni tak przedstawiają sprawy, że można to różnie interpretować.
Albo że to jest koniec, albo początek, albo jedno i drugie.
A co to oznacza w kategoriach początku - myślę, że to od nas zależy stworzenie tego.
Kerry: I to jest również bardzo ważne. Laura: Tak.
Ale równocześnie rozgrywane są różne scenariusze i plany, o których [Kasjo] mówili w kategoriach Illimunati ...
Tak.
... i które zostały wprowadzane w życie.
Tak, to się dzieje. Powiedzieli, że to szaleńcze dążenie do kontroli
ze strony „jaszczurzych istot" czy służących sobie osobników z 4 gęstości
stanie się tak opresyjne, że ludzie nie będą chcieli wychodzić z domu. I myślę, że już tak jest,
w dużej części. Z wyjątkiem eksmitowanych, bo ci nie mają już domów.
Co jest kolejnym strasznym przejawem tego wszystkiego, to ich dążenie do kontrolowania systemu monetarnego.
Dążą do kontrolowania każdego aspektu naszego życia. Kiedyś zapytaliśmy, czy nastąpi inwazja obcych.
Powiem ci tak przy okazji, po co nam obcy, kiedy mamy psychopatów?
Ale psychopaci są motywowani przez hiperwymiarowe istoty, a także jaszczurki i szarych, tak? Którzy są w czwartej...
Szarzy to są cybergenetyczne sondy, to nawet nie są prawdziwe istoty, są prawie jak rośliny, jak roboty.
Są jak skrzyżowanie rośliny i stworzenia, hodują je jak rośliny i wysyłają tu,
bo dużo łatwiej im funkcjonować w naszej rzeczywistości niż ich panom,
którzy mają spore problemy z zestrojeniem swoich wibracji z naszą rzeczywistością.
Pracują także *** hybrydyzacją, stworzeniem hybryd zdolnych do przekraczania gęstości,
które mogą być bi-gęstościowe i przemieszczać się między gęstościami
gdyż chcą wykorzystywać te ciała jako możliwości inkarnacyjne i w pewnym sensie jako portale do naszego świata.
Czyli wtedy, jak mówisz, natknęłaś się na fakt istnienia patologicznych istot i…
Nie zaczynaliśmy od patologicznych istot, zaczęliśmy zadawać pytania o obcych i dostaliśmy wiele odpowiedzi.
I napisałam książeczkę „High Strangeness", gdzie zebrałam cały materiał na temat obcych, UFO, itp.
Tak przy okazji, myślę, że to wspaniałe podsumowanie twojej pracy.
Tak, przynajmniej na ten temat. Bo jest dużo, dużo więcej. Z powodu mojej pasji transkrypty są pełne pytań na temat historii.
Musiałam zapytać o każdą tajemnicę, której byłam ciekawa.
A o obcych zaczynaliśmy rozmawiać, kiedy coś przeczytaliśmy lub obejrzeliśmy jakieś wideo,
czy usłyszeliśmy jakąś nową informację.
To było w czasie, kiedy siadłam i przeczytałam „Matrix” Vala Valeriana, 4 tomy,
jednym ciągiem, co zajęło mi dwa tygodnie, bo są dość grube,
ale przeczytałam od deski do deski, czytałam, aż oczy mi nabiegały krwią, bo nie mogłam uwierzyć w to, co czytam.
O mój boże, to wariactwo! Nawet wspomniałam w sesjach o tych książkach, bo to było w tym czasie.
Mieliśmy dużo naprawdę niecodziennych doświadczeń, ale wzięliśmy się za kwestię patologii,
bo Kasjo stale sugerowali, że z tym zjawiskiem wiąże się coś więcej,
więcej niż moje upraszczające pytania pozwalały im przekazać
i musieliśmy zacząć poszerzać nasze myślenie i dopuszczać nowe możliwości.
Pewne nasze doświadczenia prowadziły do zagadnień ludzkiej patologii i jak patologiczni ludzie…
Może patologia jest niewłaściwym słowem, bo jeśli ktoś genetycznie takim się rodzi i to w określonym celu,
to jak można mówić, że to jest patologiczne? Jest, czym jest. Patologia sugeruje istnienie choroby.
To jest choroba z punktu widzenia normalnych ludzi,
których obchodzi los innych, co dotyczy większości ludzi, czy raczej dotyczyło,
Innymi słowy, chcą zamienić tę planetę w swój ogródek zła, by mieć *** nią kontrolę i dominację,
w której zamierzają inkarnować w czasie tego nadchodzącego
makrokosmicznego kwantowego wydarzenia, by móc panować *** resztą ludzkości,
tym, co pozostanie, w stanie wyższej gęstości.
jak oczywiście uważają, na całą wieczność. Taki jest ich plan, ich intencja. A my chcielibyśmy, żeby tak się nie stało.
Chcielibyśmy, żeby przyszłość wiązała się z wolnością ludzi, a Kasjo powiedzieli, że to też jest możliwe.
Ale ludzie nie będą mogli tego osiągnąć, dopóki nie będą mogli połączyć się
w pewien określony sposób, a nie mogą się połączyć…
Po to, żeby zablokować tych hiperwymiarowych. Innymi słowy, chcemy odciąć im dostawy energii.
Są na naszej planecie patologiczni ludzie i są oni zasilani przez te hiperwymiarowe negatywne istoty, które są negatywne.
Nie można nawet pojąć głębi ich negatywności.
Poczytaj o najbardziej przerażających zbrodniach, jakie kiedykolwiek miały miejsce,
popełnionych przez tzw. ludzi, a zobaczysz cząstkę ich wewnętrznego krajobrazu.
Ok? Więc pedofilia, filmy snuff z udziałem dzieci, kanibalizm ...
Mogę ... Dokładnie, możemy pozwolić wyobraźni ludzi...
Takiego to typu istoty próbują oni stworzyć. Chciałabym, żebyś naprawdę zrozumiała, jak straszny byłby świat,
gdyby im się to udało, bo mieliby pełną swobodę, mogliby robić, co tylko chcą,
z każdym normalnym człowiekiem, który ma duszę
i sumienie, i zadawać mu mnóstwo cierpienia, aby żywić się tą energią cierpienia, bo to właśnie robią,
żywią się energią cierpienia. To nie są psychopaci, to są psychofagi,
pożeracze dusz, jedzą dusze, jedzą światło, tym się żywią.
Kasjo powiedzieli, że jest sposób na to, żeby odciąć dostawy energii
tym patologicznym, którzy przejmują naszą planetę,
ale to wymaga połączenia się w bardzo specyficzny sposób,
nie mogę teraz podać wszystkich szczegółów, bo nie mam przed sobą tekstu,
ale wiąże się to z oczyszczeniem emocjonalnym, uwolnieniem się od programów,
manipulacyjnych programów, które są w nas instalowane od momentu narodzin,
programów kulturowych, religijnych, politycznych itd. Ale jeśli ludzkość…
Bo co oni zrobili - podzielili nas i tym sposobem nas podbili.
Mężczyźni przeciw kobietom, hetero przeciwko gejom, czarni przeciwko białym, Latynosi przeciwko białym.
Wszystkie te powierzchowne różnice, które nic nie znaczą i nie mają nic wspólnego z prawdziwą, zasadniczą różnicą,
jaką jest różnica między człowiekiem, który ma duszę, który ma współczucie i empatię dla innych ludzi,
a tymi, którzy tego nie mają, którzy są… nazywamy ich patologicznymi,
już to wyjaśniłam, ale będziemy tego używać dla wygody.
Więc prawdziwa różnica jest taka, czy jest dusza, czy nie ma duszy.
A historia tego, jak krew została wymieszana, jest w naszych najstarszych legendach,
że gdzieś po drodze była mutacja, może była to celowo stworzona istota,
czy grupa istot, które zostały sprowadzone na tę planetę,
by rozprzestrzenić te psychopatyczne geny w całej populacji. Te osobniki… Każda rodzina może wyprodukować psychopatę.
Niektóre bardziej niż inne, gdyż łączy się wiele nici (genów), więc to nie jest kwestia czarny czy biały,
czy coś takiego, pytanie brzmi z duszą czy bez duszy? I nawet tzw. portale organiczne, ludzie, którzy nie mają dusz,
sam fakt, że nie są zindywidualizowanymi duszami, nie oznacza, że są źli,
są tylko bardziej podatni na wykorzystanie przez negatywne siły.
Bo podążają za liderem, a kto jest liderem w naszym świecie? Psychopatyczne osobniki na pozycji władzy.
Tak więc mamy szansę, możemy, i Kasjo dali nam techniki, konkretne instrukcje. Wprowadzamy je w życie.
Mamy program oddechowy i medytacyjny, specjalnie zaprojektowany,
Kasjo powiedzieli, że jest on starszy od wszystkiego, czego można się nauczyć z jogi,
którzy budowali megality i wykonali malowidła naskalne.
Ci ludzie mieli stabilne społeczności. Nie było wojen. Archeologia nie znalazła oznak przemocy ani wojen z okresu 25 tys. lat.
Przez 25 tys. lat ludzie żyli w zasadzie w rajskim stanie, a potem około 13 tys. lat temu nastąpił kataklizm.
W jednej chwili w całej Ameryce Północnej i Europie została zniszczona megafauna i nastała kolejna epoka lodowcowa.
To była ta tymczasowa, krótsza niż ta długa, z której właśnie wyszliśmy.
Ale to z tego czasu, jak sądzę, pochodzą mutacje, z którymi mamy teraz do czynienia,
mutacje psychopatii – wtedy się zaczęły.
Mówisz o czasach przed Atlantydą czy po?
Powiedziałbym, że prawdopodobnie to właśnie zapisało się w pamięci jako zatonięcie Atlantydy.
Właśnie skończyłam czytać naprawdę wspaniałą książkę, która zbiera legendy i mity z Europy Wschodniej i Azji Środkowej,
nawet z Europy Północnej, i porównuje je ze sobą. Bo większość z nas wie jedynie o oriencie lub środkowym wschodzie,
o biblijnej historii potopu, a biblijna historia potopu powstała później,
była zmieniana i modyfikowana. Istnieją naprawdę starożytne opowieści o tym wydarzeniu i pochodzą one od Indian,
australijskich aborygenów, są historie z wysp Pacyfiku, są historie południowoamerykańskie,
istnieje wiele opowieści, które są znacznie starsze i bardziej autentyczne niż ta mocno edytowana i oczyszczona wersja z biblii,
która przenika naszą kulturę. Musimy to poznać, bo to się wydarzyło
i istnieje na ten temat wiele prac naukowych, jak Victora Clube’a i Billa Napiera, jest Richard Firestone, Alan West
i Simon Warwick-Smith, który napisał książkę „Cykl kosmicznych katastrof" na temat tego wydarzenia,
jest dużo prac naukowych, potwierdzających wszystko, co Kasjo mówili o tych wydarzeniach.
I, oczywiście, ci faceci nie chcą wiedzieć, że jakieś tzw. źródło channelingowe,
ja w przyszłości nazywana Kasjopeanie, mówiło o tym, co oni udowadniają naukowo.
Kerry: Tak. Laura: Ale tak jest.
To interesująca kwestia do przemyślenia, tzn. czy to jest, czy nie… I twój mąż,
jak to wymawiać, Arkadiusz? Czy tak wymawiasz jego imię?
Nazywaj go Ark.
Kerry: Ark, Ok Laura: Znalazłam Arkę.
Kerry: Łapię to. Ark zajmuje się nauką i tymi sprawami, prawda?
Pracuje *** tym, pracuje *** wieloma rzeczami i wskazówkami, jakie otrzymał od Kasjo,
matematycznych wskazówek na temat modelowania wymiarów i gęstości, i grawitacji, tego typu rzeczy.
Robi znakomite postępy, nie chcę o tym zbyt wiele mówić, ale naprawdę posuwa się do przodu.
I powiem, że nauka również została przejęta przez patologię.
Jest wielu dobrych naukowców, których interesują te tematy, których interesują zjawiska paranormalne i to, co robimy.
I możesz wierzyć albo nie, ale mamy z nimi kontakt i rozmawiamy o Kasjo.
Dostaję maile od ludzi z całego świata, którzy robią prawdziwe badania naukowe i pytają mnie „Co Kasjo myślą na ten temat?"
Oczywiście nigdy nie podałabym ich nazwisk publicznie, nie zawstydziłabym ich,
nie ściągnęłabym na nich problemów z instytucjami.
Np. taki Brian Josephson, Noblista, zaczął mówić o zjawiskach paranormalnych i od razu pojawiły się plotki
w środowisku naukowym, że ma załamanie nerwowe i potrzebuje długiego odpoczynku.
Tak się dzieje, bo w nauce nie dopuszcza się do wykazania, że świadomość, która istnieje poza ciałem, jest faktem.
Nie twierdzę, że kiedykolwiek w zadowalającym stopniu udowodnimy w materialny sposób niematerialne zjawiska,
ale możemy pokazać, że tak właśnie jest. To znaczy, jeśli siedzisz na poboczu drogi i przechodzą obok ciebie ludzie
i mówią, że przed zakrętem przeszli mostem *** rzeką, a ty nie możesz wstać i podejść do zakrętu,
ale minęło cię 500 ludzi, niektórzy nawet powiedzieli: „Zatrzymałem się i zamoczyłem nogi" i widzisz, że mają mokre stopy,
albo: „Spadłem z mostu do rzeki” i jest cały mokry. I wszyscy ci ludzie mijają cię i mówią o tej rzece i moście,
to jest to dość przekonujące, że ten most i rzeka faktycznie istnieją. Może nawet słyszysz płynącą wodę.
A może słyszysz statki parowe lub kąpiących się ludzi.
Nie możesz tego zobaczyć na własne oczy, nie zanurzyłaś w wodzie swojej stopy,
ale jest to przekonujące. Tak jest ze zjawiskami paranormalnymi. Takie są paranormalne wydarzenia.
Oczywiście, i to właśnie robimy tu dzisiaj. Rozmawiamy ze świadkiem tych wydarzeń,
tej informacji, i to jest nasz portal do nieznanego – ludzie. W istocie to my jesteśmy portalami
przynoszącymi informacje o tym, czego nie można zobaczyć w tej rzeczywistości, w 3D, w materialistycznej rzeczywistości.
Więc musimy wyjść poza nią i musimy używać tych oczu, które mamy, i tych zmysłów, które mamy,
i na pewno mamy ich więcej niż wskazują tradycyjne liczby, że mamy pięć zmysłów, nawet nie wiem.
Podobno pięć.
Jestem tak przyzwyczajona do wielu więcej, będących częścią mojego zrozumienia.
Problem w tym, że zjawiska paranormalne są jak makrokosmiczne zjawiska kwantowe.
W świecie kwantowym można obserwować pęd albo położenie, nigdy oba na raz.
Kiedy obserwujesz pęd, wpływasz na położenie i vice versa.
Więc materialiści… myślę, że powinny istnieć jakieś testy, żeby móc stwierdzić,
czy ktoś ma duszę czy nie, zanim będzie mógł zostać naukowcem.
Przykro mi, ale myślę, że ludzie bez duszy, którzy nie mają też sumienia,
nie powinni być autorytetem w żadnej działalności dotyczącej ducha.
Oni mówią: „Musisz to udowodnić, to musi być powtarzalne".
Jak powtarzalne jest obserwowanie tego samego atomu w tym samym ruchu lub położeniu,
wielokrotnie w laboratorium? To absolutnie, nawet teoretycznie, niemożliwe.
Mimo to chcą narzucić ten wymóg na zjawiska paranormalne,
zjawiska, które są niefizyczne, które są w zasadzie makrokosmicznie kwantowe.
I Carl Sagan: „Nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnego dowodu".
Gdyby to była sprawa w sądzie o morderstwo,
już by ktoś wisiał. Wiesz, setki lat temu, jak to się stało, że popełniliśmy taki błąd?
Ponieważ patologiczni opanowali nasz rząd, naszą religię, społeczeństwo, edukację.
Całkowicie wyeliminowali ducha, świadomość, duszę.
Żyjemy w postmodernistycznym, racjonalnym świecie, gdzie być człowiekiem oznacza bycie maszyną.
Dokładnie tak, absolutnie.
I chociaż mam podejście naukowe i chcę dowodów, to chcę dowodów, które
dają mi prawdopodobieństwo, bo znam, rozumiem moje zjawiska. Przeżyłam je.
Opowiem ci zabawną historię, zanim to zakończymy. Skontaktował się ze mną językoznawca,
który był zainteresowany moją książką: „Tajemna historia", bo zajęłam się tam trochę lingwistyką.
Napisał do mnie, bo znalazł moją książkę na kongresie Fortean Times, czy czymś tam.
Wymieniliśmy trochę emaili i nie podobało mu się, że polecałam książkę „Tam, gdzie kiedyś stała Troja" Imana Wilkensa.
Wspaniała książka! Myślę, że to, co autor tam proponuje - chociaż może się trochę mylić co do czasu i niektórych szczegółów -
jest w zasadzie bardzo uzasadnioną hipotezą. Że Troja nie istniała w basenie Morza Śródziemnego.
Że Troja istniała na obszarze Anglii. I że trudności, jakie przez lata mieli naukowcy ze zrozumieniem, co miał na myśli Homer,
mówiąc o morzu w kolorze ciemnego wina, dziwnych kierunkach żeglowania
i dziwnych miejscach, wynikały z tego, że to działo się w innym miejscu i w innym czasie.
I oczywiście archeologia nie odkryła Troi w basenie Morza Śródziemnego.
Jeżeli Troja istniała, z pewnością nie była taka, jak opisał ją Homer.
Więc rozmawialiśmy o książce Imana Wilkensa - gorąco polecam,
jeśli uda ci się ją dostać. Iman, wiem, że nie dostanę od tego działki.
Pisaliśmy tak do siebie i wyjaśniłam mu, że główna teza książki dotyczy tej ukrytej,
hiperwymiarowej rzeczywistości, która stoi za naszą historią.
Jak odciska się ona na chronologii historycznej i jak można obserwować
te długie historyczne zdarzenia i dostrzegać ruch hiperwymiarowej energii
w postępowaniu ludzi, w cyklach historycznych, w zachowaniach grup ludzi, manipulacjach.
Oman odpisał, że nigdy niczego takiego nie doświadczył itd., i że mówię o czymś, czego nie można udowodnić.
Zdałam sobie sprawę, że mogę prowadzić z nim długą debatę i przytaczać wszystkie dowody.
Jeśli naprawdę ich chce, one istnieją - idź do biblioteki, przeszukaj katalog i przeczytaj odpowiednie książki.
Jeśli nie przeczytałeś książek, nie odzywaj się. To tak jak ten facet,
który krytykował Ruperta Sheldrake’a, nie przeczytawszy jego książki.
Kerry: Jasne. Laura: Nie rób tego!
Więc powiedziałam, że nie wchodzę w tę dyskusję, nie angażuję się w to,
nie zamierzam dawać temu facetowi swojej energii.
Napisałam do niego to, co powiedziałam przed chwilą, że po długich obserwacjach zdałam sobie sprawę,
że są dwa podstawowe typy ludzi - ci, którzy wierzą w duszę, i ci, którzy nie wierzą.
I wyjaśniłam mu, że wszyscy zostaliśmy zaprogramowani
przez judeo-chrześcijanizm, że „wszyscy mają duszę,
wszyscy grzeszą i nie dostaje im chwały Bożej” itd. I to przesiąka wszystko. Przesiąka nawet naukę.
Naukowiec, który dorasta w naszym społeczeństwie, nie może tworzyć nauki
w oderwaniu od wpływów judeochrześcijańskiego światopoglądu.
To zatruwa wszystko, co myślimy, robimy i mówimy. Powiedziałem mu to, a on odpisał „Ja jestem przeciw religii".
Odpisałam i wskazałam… bo mówił o etymologii, więc powiedziałam: „Pomyśl o tym, że właśnie krytykowałeś te etymologie,
(chodzi o znajdowanie źródeł słów). Zapytałam: „Gdzie znajdujesz te swoje źródła? "No, w hebrajskim i w grece".
„No dobra, jeśli przeczytasz Biblię i zrozumiesz, skąd te słowa pochodzą, zrozumiesz, że nawymyślali stek bzdur,
żeby wyjaśnić pochodzenie słów w taki sposób, by uzyskać to, co chcieli.
Cała podstawa waszej nauki opiera się na czymś, co jest wymyślone, i nie można temu ufać.
I powiedziałam, cały problem w tym, że istnieją dwa rodzaje ludzi.
Ci, którzy mają duszę i którzy mają przeżycia, jakie ja miałam.
Nie mogę przekazać ci swoich przeżyć. Jeśli ich nie miałeś, to ich nie miałeś.
I nie ma sposobu, żebym ci je przekazała.
Kerry: Jasne.
Laura: 10 tys. osób może powiedzieć, że je miało, ale jeśli ty ich nie masz
i nigdy nie miałeś, nie możesz wiedzieć, o czym oni mówią.
To tak jakby ktoś opisywał różnicę między niebieskim a zielonym komuś, kto nie odróżnia niebieskiego od zielonego.
Nie masz duszy, nie widzisz tych kolorów. Nigdy nie zobaczysz, nie możesz tego zrozumieć. Są tacy ludzie.
Powiedziałam mu: „Prawdopodobnie jesteś jednym z tych, którzy jej nie mają, więc dla ciebie to jest prawda.
Nigdy nie miałeś tych doświadczeń, nigdy nie będziesz ich miał. Wiele osób je miało, ja je miałam, wiele innych osób je miało.
Dla nas to jest prawdziwe, dla ciebie nie jest. Bo są dwa rodzaje ludzi, ci, którzy mają duszę i ci, którzy nie mają”.
I co ci powiem, ten członek sceptycznej społeczności, ten całkowicie naukowy postmodernista, racjonalista, językoznawca,
który kupił moją książkę, bez wątpienia po to, by móc ją skrytykować,
odpisał: Jak śmiem sugerować, że on nie ma duszy!
Teraz chce mieć to, czego istnieniu zaprzeczał!
Dokładnie, tak.
Czyż to nie zadziwiające!
To ma sens. Kłopot z tymi patologicznymi jednostkami, jakkolwiek chcesz je nazywać, tymi, które z gruntu służą sobie
i będą, i nie mają duszy, bo są i tacy, którzy służą sobie i mają duszę ... Laura: Tak.
... i poprzez ewolucję chcą powrócić do tego, kim byli kiedyś.
Jednocześnie twierdzą, że mają duszę, bo chcą pasować, i są to jedni z najbardziej zaciekłych fundamentalistów,
bo w rzeczywiści prawie naśladują to, jaka, ich zdaniem, byłaby istota z duszą.
To znaczy, to naprawdę ...
Więc wchodzisz do ogromnej… To jest sala luster,
więc rozróżnienie jest absolutnie… Tzn. innymi słowy, jeśli masz duszę, to nie jest coś, co można... bo jak to udowodnić?
Laura: Jak to udowodnić? Kerry: Tak. Laura: Nie można tego udowodnić.
Taka jest natura tego, o czym tu mówimy.
To jak ta rzeka za zakrętem. Można usłyszeć jej szum, można zobaczyć ślady dowodów, jakie się ciągle pojawiają,
ludzi, którzy ci o niej opowiadają, i ludzi, którzy mają mokre stopy lub mokre ubrania.
Tak, i oni wszyscy się między sobą różnią, bo jest tyle przebrań, które istoty i ludzie, tak zwani ludzie, noszą i tak dalej.
Mówimy o tym, że niektórzy myślą, że ponieważ ktoś zachowuje się
w określony sposób, to znaczy, że jest dobrym człowiekiem i ma duszę.
Nie. Nie, pamiętaj, że ...
A tak naprawdę to ten, kto ...
Zło toruje sobie drogę, jawiąc się jako dobro. To znaczy, ludzie mają
wewnątrzgatunkowego drapieżnika, który je naśladuje.
Pomyśl o tym facecie w Australii, który okazał się być kompletnym oszustem, psychopatą, a przez lata był filantropem
a jak się okazało, sam był najgorszym pedofilem i dręczycielem kobiet.
Bo taka jest istota bycia psychopatą - maska. Oni mają życie publiczne i życie prywatne.
I dlatego robimy rozróżnienie między psychopatami a osobowością antyspołeczną.
W pewien sposób psychopata jest krańcowo antyspołeczny, ale nigdy nie zobaczycie tego na zewnątrz.
To jest zamaskowane. Ukryte. To naprawdę są wilki w owczej skórze.
Tak, absolutnie. Chociaż to wydaje się być naprawdę przygnębiająca informacja,
to wyjawienie tego jest jedną z najcenniejszych rzeczy, jakie robisz. Laura: To wzmaga potencjał.
Czyli to fakt, że ciemna strona ma twarz, ale jest to twarz, która wygląda jak światło. I jeśli coś z tego, co oferujesz,
jest pomijane, zwłaszcza w new age’owej społeczności, jakkolwiek na to spojrzeć, to jest to prawdopodobnie ta największa rzecz.
Tak, bo ilu ludzi w społeczności New Age to psychopaci? Wiesz, jest otwarta dla wszystkich. Nie ma żadnych regulacji.
To miejsce, gdzie ludzie szukają odpowiedzi, szukają guru, szukają kogoś, kto ich poprowadzi.
Szukają tego, co psychopata im zapewnia: „Ja mogę ci to dać, tylko uwierz we mnie, płać mi, przyjdź...
Kerry: Absolutnie. Laura:. ... na moje sesje czy cokolwiek”.
To jeden z powodów, dlaczego byłam takim samotnikiem. Nie chcę iść tą drogą.
Tak, absolutnie. Będziemy musiały to kończyć, ale chcę dać ci okazję powiedzenia jeszcze o… na przykład
palisz tu przed kamerą i chciałabym, żebyś powiedziała coś o paleniu, bo masz tu swoją filozofię.
To jest coś więcej niż filozofia. Indianie używali tytoniu w święty sposób.
Robili to, bo wiedzieli, że używanie tytoniu pomaga im połączyć się z ich wyższym ja, wewnętrznym ja, z ich przodkami.
Pomagało im dostroić się do tego, co się dzieje. Widzieć. Postrzegać.
Ale jest tego powód. Są związki chemiczne...
Tak. Kiedy palisz tytoń, on zachowuje się jak acetylocholina,
neuroprzekaźnik wytwarzany przez myślenie, naprawdę, przez akt myślenia.
Jest także wytwarzany przez innego typu aktywności, ale jest to jedna z głównych.
A także stabilizuje przywspółczulny układ nerwowy.
Kiedy stymulujesz nerw błędny, czego uczę w moim programie oddychania,
to także powoduje, że organizm wytwarza acetylocholinę,
co wprowadza cię w stan spokojnej czujności. Stabilizuje cię.
Łagodzi stres. Więc to naturalne, że władza realna
stara się pozbawić nas jednego z najwygodniejszych i użytecznych narzędzi.
Tak jak kiedy zrobili film o Egzorcyście, odebrali tablicę ouija,
bo każdy się jej boi, to wywołało przerażenie. To prawie równoległe zjawiska.
Kerry: Tak, to fascynujące. Laura: Przerazili ludzi, by nigdy nie używali tablicy ouija.
Teraz każdy powtarza: „Ach, tablica ouija! Och, tablica ouija! O Boże.
To straszy, spaliłem ją, bo kiedy jej używałem, działy się różne rzeczy".
I to samo z tytoniem. Mam na myśli kampanię i kłamstwa na temat tytoniu.
Podkreślę tu, że substancje chemiczne, jakie są dodawane do wielu papierosów,
jeśli nie do większości, np. te podtrzymujące żarzenie się,
te, które dodają smaku lub przedłużają czas palenia, pewne składniki w bibułkach, są zdecydowanie złe.
A ponoć najgorsze, co wchłaniasz, paląc papierosy, to odrobina kadmu. Tak, kadm jest rakotwórczy.
Ale wdychasz więcej kadmu, jadąc samochodem do supermarketu, oddychając powietrzem, niż paląc papierosy.
A jeśli przeczytasz książkę: „Odtruj się lub giń” Sherry Rogers
- świetna książka - jest w niej zestawienie wielu wspaniałych dowodów,
zauważysz, że ona tam wspomina, mimochodem, że ilość toksyn, które wchłaniasz z papierosa, jest bardzo mała
w porównaniu z tym, co pochodzi z żywności, uwalnia się z dywanów, z ubrań, plastików używanych w kuchni, teflonu,
z powietrza, z silników spalinowych na drodze, z fabryk. Prawie wszystko w środowisku jest totalnie śmiertelne i trujące,
nie wspominając o igrających z hormonami chemikaliach w plastikach, o rtęci w szczepionkach.
Musimy też porozmawiać o umyśle. Wiesz, o roli umysłu...
Wszystkie te rzeczy zatruwają umysł.
…że sposób, w jaki ludzie myślą, też tworzy choroby - tak dotarlibyśmy do źródła tego, co powoduje, na przykład raka.
Ale co wpływa na sposób myślenia? Chemia. Co zmienia twoją chemię?
To, co dostarczasz ciału. I spójrzmy prawdzie w oczy, nie możemy tego uniknąć.
Nie ewoluowaliśmy w środowisku tak toksycznym jak to, w którym żyjemy, i nasz system nie może ***ążyć.
Każdy jest trochę inny. Niektórzy mają lepszy system odtruwania.
Wątroba, nerki, to układ odtruwania, u niektórych bardzo wrażliwy.
Czy wiesz, że w USA jest 40 milionów ludzi, którzy cierpią
na choroby autoimmunologiczne, spowodowane toksycznością chemiczną?
Od ubrań, farb, środków konserwujących, pestycydów, detergentów, ilekroć coś pierzesz.
Obejrzyj mój film na ten temat, a zobaczysz, że jest to niesamowity problem.
Przydaje się mieć kozła ofiarnego. Są nim papierosy.
Jeśli jesteś chory, to z powodu papierosów. Dobra, większość ludzi przestała palić.
No to jest jeszcze bierne palenie. Potem dym z trzeciej ręki.
Wkrótce będzie tak, że będziesz chorować i umierać od wyimaginowanego dymu.
Będzie tak jak z terroryzmem. Musimy iść i zabić tych ludzi, bo mogą kiedyś pomyśleć o zostaniu terrorystami.
Rzecz w tym, że równowaga neurochemiczna to bardzo delikatna sprawa
i nie może się utrzymać, kiedy mechanizm „walcz lub uciekaj”
stale się włącza, ponieważ się boisz. Ludzie są bardzo zestresowani. Depresja jest zabójcą. Ludzie umierają z depresji.
Spójrz na liczbę ludzi w USA, którzy są na środkach antydepresyjnych.
Ludzi, którzy nie wytrzymują i strzelają, i zabijają swoje rodziny lub przyjaciół itd. To jest poważny problem.
A to dlatego, że ludzie nie palą, nie mają wentyla, nic, co pomogłoby im zrównoważyć te inne toksyczności.
Bo przynajmniej, jeśli jesteś zatruta toksynami ze środowiska zewnętrznego,
poszłaś do Walmartu, który jest tak naładowany chemikaliami, że powinnaś paść trupem już w drzwiach…
Absolutnie.
…i wychodzisz stamtąd, zapalasz papierosa, to papieros daje ci
wystarczającą ilość acetylocholiny, żeby ustabilizować ci mózg,
żebyś nie padła trupem i mogła uruchomić swój system odtruwania. Ale oni cię tego pozbawili.
Pozbawili ludzi prawie wszystkiego, co mogłoby im pomóc ustabilizować się
lub radzić sobie ze środowiskiem. I nie tylko to, zatruwają też żywność.
I nawet nie mówimy tu o chemtrails.
Zostaw to. Mówimy o tym, co znajduje się w codziennej żywności, codziennej wodzie,
amalgamatach dentystycznych, wypełnieniach w zębach.
I również o elektromagnetyzmie. Chodzi mi o smog, zasadniczo.
Promieniowanie elektromagnetyczne! Najgorsze, absolutnie najgorsze,
promieniowanie mikrofalowe z telefonów komórkowych!
Ludzie chodzą z tym przyklejonym do głowy. Wiesz, że są onkolodzy,
którzy nie używają telefonów komórkowych, bo wiedzą, że powodują raka mózgu?
Nie pozwalają dzieciom z nich korzystać. Ale nie złożą publicznego oświadczenia,
bo gdyby to zrobili, medyczny establishment, który jest własnością ludzi patologicznych,
psychopatów, i przez nich zarządzany, zniszczy im karierę.
Jasne. Tak, to jest niesamowite.
Gdziekolwiek spojrzysz, rządzi patologia, normalni ludzie obrywają i są kontrolowani.
Wszystko się im odbiera. Teraz zabierają im domy. Zabrali im pieniądze.
Odebrano im prawo do prywatności. Musisz pokazać się nago, żeby wejść na pokład samolotu.
Tak manifestuje się w tych patologicznych ludziach parcie jaszczurek do przejęcia pełnej kontroli na naszej planecie.
A jeśli uważasz, że obcy są problemem, tak, może i są, ale kto potrzebuje obcych, kiedy mamy do czynienia z psychopatami.
Ok, Laura, ostatnia minuta, bo musimy kończyć. To było wspaniałe. Bardzo cenię twoje zrozumienie,
twoją chęć posiadania tak otwartego umysłu i gotowość mówienia o tym wprost i zgodnie z prawdą.
I myślę, że to jest coś, czego potrzebujemy więcej i dlatego poprosiłam cię dziś o rozmowę.
Ale czy jest coś jeszcze? Może powiedziałabyś o tym, co zamierzasz zamieścić
na DVD dla ludzi. I podać swoje strony internetowe.
Tak zamierzamy, to już zrobione. Mamy program oddechowy. Mamy ludzi, którzy będą uczyli programu oddychania,
ponieważ jedna z technik jest faktycznie trochę zawiła. I chociaż uczę jej na wideo,
i podchodzę do tego na kilka sposobów, żeby można było zrozumieć, jak wykonywać ten program oddechowy,
to i tak dobrze jest mieć nauczyciela. I nauczyciele tu przyjeżdżają.
To jest technika oddychania, którą opracowałam,
ta, którą sama stosowałam i która bardzo szybko doprowadziła mnie do
naprawdę niesamowitych doświadczeń medytacyjnych i szamańskich inicjacji.
Kasjo byli w pewnym sensie rezultatem tego programu oddychania,
jeśli naprawdę cofniesz się do źródeł. Czyli mamy taki pakiet.
Zamierzamy zrobić wersję, którą spróbujemy rozprowadzać możliwie tanio, jeśli nie za darmo.
Jeśli uda nam się uzyskać wystarczające wsparcie finansowe,
zamierzamy to rozprowadzać wśród żołnierzy. Nie oszukujmy się,
jeśli ludzie zaczną wchodzić w kontakt ze swoim wyższym ja,
jeśli zaczną oddychać prawidłowo i nauczą się, jak stymulować nerw błędny
i dostarczać sobie acetylocholinę, jeśli zaczną się uczyć, jak zrobić niektóre z tych rzeczy,
to będą w stanie lepiej rozumieć się wzajemnie, będą mogli zejść się
i patrzeć po szamańsku, zobaczyć to, czego nie mogli wcześniej dostrzec.
I będą w stanie zobaczyć, gdzie jest prawdziwy wróg.
Na pewno, i dostrzec prawdę, kiedy trenują.
I dostrzec prawdę. Jest to program, który z pewnością bardzo szybko podniesie twój poziom rozeznania.
Mamy ludzi, którzy robią to od początku lata i niektórzy mieli niemal natychmiastowe rezultaty,
innym zajęło to nieco więcej czasu, ale dosłownie każdy osiąga stopniową poprawę nie tylko w radzeniu sobie w życiu,
ale mają też te cudowne doświadczenia z własnym ja, z wyższym ja, i wspaniale jest widzieć te efekty.
Na sam koniec chciałabym porozmawiać o tym, z czym będziemy mieli do czynienia w najbliższej przyszłości,
tzn. co masz przed sobą, dlaczego teraz robisz to, co robisz. Bo tak naprawdę mówimy o przejściu,
w którym dotarcie do tego miejsca wyższej świadomości jest tak ważne.
Ok, to jest ważne, bo jak powiedzieli Kasjo, zbliża się, jak to nazywają, Fala.
Mówią o Fali od 1994 roku. Więc mówimy o tym i publikujemy to.
Inni ludzie podchwycili tę terminologię i zaczęli… tak czy owak, my mówimy o tym od 1994 roku.
Chodzi o to, że to jest coś jak załamanie makrokosmicznej fali kwantowej,
a rzeczywistość po drugiej stronie tego załamania
będzie zależeć od stanu, w jakim będzie ludzkość.
Potrzebujemy dużej, ogromnej liczby ludzi, którzy będą w stanie „widzieć”.
Kiedy to się stanie, znaczenie będzie miało nie to, gdzie jesteś, ale to, kim jesteś i co widzisz.
Kim jesteś, czyli czy masz duszę. Co widzisz, czyli czy naprawdę potrafisz widzieć te energie.
I właśnie temu ma służyć ten program.
Ma doprowadzić ludzi do takiego stanu, by mogli być w kontakcie z własnym wyższym ja, własnym „ja w przyszłości".
To prawda. I potrzebujemy masy krytycznej…
Potrzebujemy masy krytycznej.
…abyśmy dokonali tego przejścia w pozytywny sposób dla Ziemi i ludzkości.
Tak, bo jak powiedziałam wcześniej, ich plan to zamknąć ludzkość w swoim małym prywatnym ogrodzie zła,
gdzie będą *** nią panowali i mieli swój ogród ziemskich rozkoszy jak z Boscha.
Racja, ale jednym z przejawów wchodzenia w Falę i tej zmiany, która ma zajść -
i jest to kolejna część twojej pracy, naprawdę ważna - jest rój komet,
który się zbliża, wchodzimy w ten obszar i on zbliża się do nas.
O tak, chcesz, żebym o tym powiedziała, w porządku, jak mówiłam,
załamaniu makrokosmicznej fali kwantowej musi towarzyszyć jakaś katastrofa.
Jednak możliwe, że jeśli będzie wystarczająca ilość świadomej energii wspierającej,
to być może Ziemi będą oszczędzone niektóre z tych naprawdę poważnych kataklizmów.
Nie chcę dawać fałszywej nadziei,
wiem tylko, że po zgłębieniu tematu, mam sporą wiedzę. Badania naukowe wskazują, że to się wydarzy. To twarde dane.
Przyjdzie taki dzień, to już się dzieje. Pole magnetyczne słabnie, a to oznacza, że magma zacznie tryskać pod oceanami.
To już się dzieje – oceany się ogrzewają. Kiedy oceany zaczynają się ogrzewać, zwiększa się parowanie.
Kiedy zbiega się to z przesłanianiem planety przez wybuchy wulkanów, co ochładza atmosferę,
mamy opady atmosferyczne w postaci śniegu.
Geologiczne zapisy wykazują, że początek każdej epoki lodowej był tak nagły, że to aż niewiarygodne.
Innymi słowy następnej zimy może się zdarzyć wiele wybuchów podwodnych wulkanów z wypływem magmy do oceanów.
Nastąpi duże parowanie. Jeśli zdarzy się to zimą, to śnieg może spaść w ilościach przekraczających najśmielsze wyobrażenia.
Tak już bywało! To geologiczny fakt. Tak się działo wielokrotnie.
Czy możesz sobie wyobrazić 9 pięter śniegu w ciągu jednego dnia?
Niewiarygodne.
Co, jeśli pewnego dnia będziesz siedzieć w domu i zacznie sypać i pomyślisz sobie:
„Znowu sypie śnieg, jutro będziemy musieli wziąć szufle i odśnieżać",
obudzisz się następnego dnia i będziesz pod 9 piętrami śniegu, który sprasował się w twardy lód.
I nigdy nie przestanie padać i nigdy już się nie ociepli. Pomyśl o tym. To się może zdarzyć. I może się zdarzyć w każdej chwili.
Kerry: Ok ... Laura: Tak mówi nauka.
Rozumiem. Ale jest również rój komet zmierzający w naszą stronę, opowiedz o tym.
Tak, i to może się zdarzyć. Nauka wykazuje, że była w przeszłości gigantyczna kometa, która rozpadła się na kawałki
i przerażała ludzi swoim widokiem na niebie. Takie są początki religii.
Przeczytaj „Kosmicznego węża" i „Kosmiczną zimę" Victora Clube’a i Billa Napiera.
Poczytaj Firestone’a. Jest dużo materiału.
Ale Kasjo też o tym mówili.
Mówili o tym na samym początku, zanim jeszcze dotarłam do książek na ten temat.
Clube i Napier pisali o swoim „Kosmicznym wężu” i tak dalej, ale w trochę inny sposób.
Nie miałam dostępu do tych książek w czasie, kiedy Kasjo o tym mówili.
Dopiero zgłębiając temat odkryłam, że istnieje ogromna ilość badań naukowych potwierdzających to,
co według Kasjo ma się wydarzyć. Że jest w Układzie Słonecznym rój komet, który krąży po orbicie i zbliża się do nas.
Wielu ludzi myli to z Nibiru.
To całe Nibiru, planeta X, to wszystko odwracanie uwagi, dezinformacja,
mająca odciągnąć was od prawdziwej nauki.
A według prawdziwej nauki te ciała, wiele z nich, nie są widoczne przed zderzeniem, ponieważ są to
ciała węglanowe, z których wypalił się lód. Wpadają w atmosferę i eksplodują.
Czy możesz sobie wyobrazić tysiące zdarzeń podobnych do Tunguskiej na całym świecie?
Ziemia obraca się i to nadciąga w ten sposób,
wpadają w atmosferę i eksplodują. Spójrz na Carolina Bays.
W Tunguskiej były formacje podobne do tych w Karolinie.
Pochodzą z napowietrznych eksplozji, które powodują powstawanie płytkich
wydłużonych formacji w ziemi od fali uderzeniowej.
Ile jest tych formacji w Ameryce? Setki tysięcy i pochodzą z okresu, kiedy wyginęła megafauna.
I są setki tysięcy kości dinozaurów, czy nie dinozaurów, ale mastodontów i mamutów, i tych wszystkich stworzeń.
I mamuty, które zostały zamrożone na stojąco, bo akurat tam były, kiedy to… bo kiedy to się stało,
spowodowało to również wiele wybuchów wulkanów
te wulkany ogrzewały ocean, woda odparowywała tak szybko, jak mogła,
a następnie zamglenie atmosfery i eksplozje itd. chłodziły wszystko, a potem były gwałtowne burze,
bardzo podobne do tych w filmie „Pojutrze", jak ostateczna burza. Lata temu zostało to opisane w książce pt. „Matka Burz”.
To znaczy później Whitley Streiber i, jak mu tam, napisali o tym książkę, ale cała idea, o której pisali,
pierwotnie opisana była w książce "Matka Burz". Więc wyobraź sobie,
że to wszystko się dzieje i to jest w zasadzie scenariusz opisany przez Kasjo.
Ale powiedzieli, że możemy coś zrobić. Nauka potwierdza to, co oni mówią. To jest zła wiadomość.
Zła wiadomość jest taka, że nauka potwierdza to, co powiedzieli Kasjo.
Ok. Ale mówimy tu także o latach, w które właśnie wchodzimy, właśnie tu docieramy, teraz.
Wiem, że Kasjo dawno o tym mówili, nawet kiedy po raz pierwszy skontaktowałaś się z nimi, koło 1994 r., teraz mamy 2010 r.,
więc wchodzimy w ten czas, i mówisz, że kiedy ostatni raz rozmawiałaś z nimi, było okno pięciu lat do zmiany, że tak powiem.
Mamy okno pięciu lat, żeby coś zrobić.
Bo świadkowie z Camelota, mamy dużo świadków, którzy również potwierdzają tę informację.
Czyli właśnie wchodzimy w ten horyzont zdarzeń, że tak powiem, kiedy to dotrzemy do czasu,
w którym jedynie świadomość może nas ocali.
To prawda.
To dlatego robimy ten wywiad, kiedy robi się naprawdę gorąco, ponieważ chcemy, by ludzie zrozumieli,
że nie tylko coś się dzieje, ale trzeba przygotować się w określony sposób, i to *** tym teraz pracujesz.
Właśnie w tym kierunku pracujemy. Mamy ludzi, którzy będą uczyć programu oddychania.
Medytacja jest bardzo, bardzo specyficzna, jest tak zaprojektowana, aby aktywować…
Ludziom, którzy nie mają duszy bardzo pomoże,
gdyż pomoże im zrozumieć… obudzi ich głód wiedzy
i pomoże im wzrastać, bo tacy ludzie mogą wzrastać, aż ostatecznie posiądą duszę.
Może mogą ją w sobie wykształcić. Ale ludziom, którzy mają szamańską krew, a jest wielu szamanów
w dzisiejszym świecie, którzy nie zostali aktywowani, aktywuje to ich prawdziwy [szamanizm] i nie mówimy tu o ayahuasca
ani innych „nadprzyrodzonych" bzdurach, bo prawdziwy szaman nie potrzebuje narkotyku.
A szamańskie doświadczenia bez narkotyków są tak niesamowite, miałam je.
Czytałam o ludziach, którzy próbują drogi narkotyków, i nic, czego doświadczyli, co opisali, nawet nie zbliża się do tego,
co dzieje się dzięki naturalnej chemii mózgu w czasie szamańskiej inicjacji.
Więc nie wierzcie w to. Tu jest technika, która naprawdę, naprawdę obudzi prawdziwych szamanów, a innym ludziom
umożliwi kontakt z sobą samym w przyszłości, w bardzo realny sposób.
I oczyści wasz bagaż emocjonalny, programowanie...
I uwolni od stresu i strachu, ponieważ żyjemy teraz w świecie, w którym rząd...
Oni chcą, żebyśmy się bali.
Chcą, żeby strach był wpisany w nasze codzienne życie, i jest, a ta technika oddychania szczególnie
zmierza w kierunku pozbycia się go, daje możliwość radzenia sobie ze strachem.
Tak. I relacje...
Może pozbycie się to niewłaściwe określenie, bo strach jest rzeczą dobrą.
Wprowadzenie w stan uważnej czujności. Kerry: Dokładnie.
Bo odczuwanie strachu w sytuacji zagrożenia, twój mechanizm ‘walcz lub uciekaj’…
Kerry: Uratuje wam życie. Zamienia strach w coś pozytywnego, w działanie, tak rodzi się odwaga.
Laura: Trzeba wiedzieć, co robić, tak.
A więc te techniki mogą być bardzo cenne.
Te techniki… odzew, jaki otrzymaliśmy, był wspaniały, to było cudowne, nigdy nie marzyliśmy
ja nigdy nie marzyłam… Jezu, gdybym wiedziała, że to będzie…
Wiesz, stworzyłam to dla siebie, nigdy nie przyszło mi do głowy, że ktoś inny może to robić,
czy że mogłabym uczyć tej techniki i że inni ludzie będą mieli podobne doświadczenia.
To znaczy, to jak jedna z tych rzeczy, kiedy robisz da-ch!
Przez ten cały czas, który został stracony, od 1994 roku. Może częściowo wynika to
z mojego braku zaufania do takich rzeczy i dzielenia się nimi,
a może to było elementem programu, który próbowali mi zapodać, o czym rozmawiałyśmy na początku,
żeby zapobiec dzieleniu się tym z ludźmi. Bo to jest tak potężne narzędzie, naprawdę potężne.
Kerry: Ok, Laura, bardzo dziękuję... Laura: Dziękuję. Kerry: ... za twoją służbę dla ludzkości.