Tip:
Highlight text to annotate it
X
Lekarz bada ostatnie zdjęcie Mackiewicza. Bez wątpienia, co się stało
Artur Domanasiewicz to nie tylko lekarz polskich himalaistów.
Domanasiewicz sam niejednokrotnie wspinał się na najwyższe szczyty świata.
Medyk dokładnie zna wszelkie choroby, jakie czekają na człowieka w wysokich górach.
Kiedy obejrzał ostatnie zdjęcie Mackiewicza, nie miał wątpliwości, co się stało z himalaistą.
Domanasiewicz z zawodu jest lekarzem.
To jeden z najlepszych w Polsce transplantologów i lekarz himalaistów w jednym.
Sam zdobywał szczyty mierzące ponad 7 tys. metrów ponad poziom morza.
Ekspert przyjrzał się zdjęciom Tomasza Mackiewicza z jego ostatniej wyprawy na Nanga Parbat.
Niestety, krążące w sieci zdjęcia Mackiewicza na pakistańskim szczycie nie napawają optymizmem.
Ostatnie zdjęcie Mackiewicza mówi wszystko.
Domanasiewicz nie ma wątpliwości, że Tomasz Mackiewicz był na skraju wyczerpania po zdobyciu szczytu Nanga Parbat.
Jak mówi, Mackiewicz był już „na kompletnym zerze”.
Co więcej, ekspert zaznacza, że Mackiewicz nie miał żadnych szans na przeżycie.
Jego zdaniem himalaista umarł już pierwszej samotnej nocy w jamie 900 metrów pod szczytem góry.
Jak tłumaczy, na wysokości 8 tys. metrów człowiek ma jedynie 1/4 tlenu, którą ma do dyspozycji na poziomie morza.
Oznacza to, że dochodzi do tzw. deterioracji, czyli permanentnego pogorszenia stanu zdrowia.
Bez odpowiedniej ilości tlenu organizm Mackiewicza nie był w stanie się regenerować.
Co więcej, Domanasiewicz podkreśla, że zejście Revol w dół góry było dobrą decyzją.
Jak mówi bowiem, gdyby Francuzka została w jednej jamie z Mackiewiczem, podzieliliby ten sam los, oboje umierając.
– Jak patrzę na te zdjęcia, to widzę człowieka w stadium choroby wysokościowej. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że marzeniem byłyby możliwości udzielenia mu pomocy, ale najprawdopodobniej on nie przeżył pierwszej nocy, kiedy został sam.
Nawet gdyby zostali we dwójkę, obydwoje by tak skończyli. Ten człowiek był na kompletnym zerze.
Kontynuacja jakiegokolwiek wysiłku, nawet w dół, nie była już możliwa – mówi Domanasiewicz.