Tip:
Highlight text to annotate it
X
["Powrót do Przyszłości"]
Ta gra jest okropna!
Ta gra jest tak kiepska, że naprawdę nie chce mi się w nią grać.
Ale Darth Vader przybył z planety Wolkan i powiedział, że stopi mi mózg, jeśli tego nie zrobię, więc nie mam wyboru.
Pierwszą rzeczą, którą bardzo podziwiam jest to, jak wiernie odwzorowano film.
A tej muzyki nie da się nie lubić.
- Dobry Boże!
Brzmi dokładnie tak, jak w filmie, nie?
- Nie!
I to wszystko. Zapętla się w nieskończoność.
I nie uwierzysz, ale przez całą grę słychać tylko to!
- Nie wierzę!
Tak. Od ekranu tytułowego aż po sam koniec. Ta sama pierdolona muzyka.
Wolałbym, żeby jebany bawół spuścił mi sraczkę do ucha, byle tylko uchronić je przed tą horrendalną tandetą.
A teraz o rozgrywce. Cóż, ścigasz się z czasem i musisz zbierać zegary, żeby zdobyć więcej czasu.
Całkiem twórcze, prawda?
Spacerujesz po Hill Valley i wszystko, co tylko potrafisz sobie wyobrazić, próbuje cię zabić.
- Jasna cholera!
Łobuzy, dziewczyny z hula-hoop, zabójcze pszczoły...
...i faceci trzymający szklane szyby - zupełnie, jak w filmie.
Co tu się stało? Czy to Hill Valley, czy piekło?
- Nie, to Hill Valley, ale w piekle musi być niewiele gorzej.
Nie miałem pojęcia, że dziewczyna z hula-hoop może być śmiertelnie niebezpieczna.
Dlaczego w ogóle chce zabić Marty'ego?
- Bo to dupek!
Nie wspominając o tym, że nawet nie wygląda jak Marty.
Spójrz na tę czarną michę! I kiedy niby nosił ten czarny podkoszulek?
O, patrz! Mam kulę do kręgli. Pamiętasz ten moment w filmie?
Pamiętasz, jak Marty latał po mieście i rzucał w ludzi kulą do kręgli? Czyj to był pomysł?
- Ptasie móżdżki...
Co oni sobie myśleli?
- Halo? Jest ktoś w domu?
Ach, deskorolka. To ma już o wiele więcej sensu, ale to najbardziej denerwująca rzecz w całej grze.
Zgoda, dzięki niej poruszasz się szybciej, ale nie możesz się zatrzymać!
Rozbijasz się o wszystko, więc gra staje się w chuj trudniejsza.
- Ciężka sprawa.
Skok jest bezużyteczny. Spróbuj przeskoczyć *** ławką - nigdy ci się nie uda.
Więc po co komu przycisk skoku, skoro w niczym nie pomaga?
Co ci kolesie w ogóle wyprawiają z tą szybą? I skąd się biorą te ogromne pszczoły? Dajcie mi spokój!
I co u diabła wyprawia Marty, kiedy umiera?
Wygląda, jakby miał jakiś atak padaczki!
Chociaż pewnie też bym go dostał, gdyby latały za mną pszczoły, dziewczyny z hula-hoop...
...i cała reszta tego pokręconego gówna.
Po prostu odwalcie się ode mnie! Próbuję tu zbierać zegary.
- Cholera.
- Cholera!
- Cholera, cholera!
Nigdy nie doszedłem w tej grze daleko, ale kiedy kończą się segmenty chodzone...
...odwiedza się kawiarnię, która w tym momencie stanowi już wytchnienie. Nareszcie widać coś innego...
...i można odpocząć od tej okropnej muzyki.
Poruszasz się w górę i w dół za jakimś barem, rzucając w ludzi koktajlami mlecznymi.
A jeśli którykolwiek z nich dotknie baru, już po tobie.
Wydawałoby się, że łatwo ich trafić, ale tak nie jest.
Zdrowy rozsądek podpowiada, że jeżeli stoisz przed kimś i coś rzucasz, trafisz tę osobę.
Tu nie da się określić, gdzie trzeba stanąć.
Jeśli jednak jesteś wystarczająco cierpliwy, żeby przejść przez level z kawiarnią, zgadnij, co cię czeka.
Więcej chodzenia!
- Nie! Proszę, Boże, nie!
Wiesz, co jest najgorsze w tej grze? To, że nosi tytuł: "Powrót do Przyszłości".
Filmu jak najbardziej wartego porządnej growej adaptacji, w którą włożono więcej czasu i wysiłku.
A film wyszedł w '85 roku. Gra - w '89. Nie ma żadnego usprawiedliwienia. Żadnego, kurwa.
Po prostu nagle ktoś nakazał: "Szybko! Zróbcie gównianą grę, nazwijcie ją po udanym filmie...
...a potem wyplujcie ją po sklepach, żeby wszystkie dzieciaki dały za nią po 50 dolców."
Ta, 50 kurwa dolarów.
Wtedy nie było Internetu, żeby sprawdzić recenzję. Po prostu kupowało się grę i miało nadzieję na najlepsze.
W końcu to "Powrót do Przyszłości". Jak można było się pomylić?
O tak, można kurwa było. To tak, jakbym teraz nasrał do wora i napisał na nim:
..."Powrót do Przyszłości". Nie różniłoby się to niczym od tego dennego gówna.
Mocz się w żyłach gotuje.
Co za gówno.
I nigdy więcej w to nie zagram. To był mój ostatni raz.
Wolałbym wyjadać zgniłą dupę przejechanego skunsa, niż musieć w to jeszcze kiedykolwiek zagrać.
I mówię śmiertelnie poważnie.
A wiesz, co jest jeszcze gorsze? Wiesz, co jest naprawdę o wiele, wiele gorsze?
Zgadnij.
Jest druga część!
Tak, to prawda. "Powrót do Przyszłości 2 i 3". Dwie gówniane gry w cenie jednej. Sprawdźmy.
Jasna cholera, patrz! To DeLorean. To już pamiętam z filmu.
Chociaż nie bardzo piranie, ślimaki, dziwną twarz, biegającą żabę, skaczące coś...
...rzecz ze ścieków, która wychodzi i zabija Marty'ego...
...małe dinozaury, chmurę zrzucającą kulki...
...i cokolwiek to u pierdolonego diabła jest. I spójrz na to. Co to ma być?
Goomby i te kolczaste rzeczy zryte z "Super Mario Bros."? Jebane nieroby!
I za każdym razem, kiedy giniesz, DeLorean zrzuca cię z powrotem...
...i wygląda na to, że zawsze zabiera cię w przeciwnym kierunku niż tym, w którym próbujesz iść.
Zupa gówniana!
Boże, tylko nie daj się złapać niebieskiemu ptakowi!
Dupa!
Bierz klucz! Bierz klucz!
O tak, deskolotka!
Fajnie, plansza bonusowa.
Wow.
Jebać to.
Chciałbym móc cofnąć się w czasie, żeby zapobiec stworzeniu tej gry.
Niestety, muszę zbudować Kondensator Strumienia...
...i w dodatku potrzebuję plutonu, żeby wygenerować 1.28 gigawatów prądu, więc... odpada.
Cóż, zakończmy pozytywnym akcentem. Musi być przynajmniej jedna zaleta tej gry.
I wiem, jaka.
Mieści się w tosterze.
[Tłumaczył: Moto200]