Tip:
Highlight text to annotate it
X
movie info: XVID 608x368 23.976fps 698.3 MB /SubEdit b.3946 (http://subedit.prv.pl)/
To Andreas Winkelman, ma 48 lat.
Od jakiegoś czasu mieszkał sam w tym domu
na wyspie, gdzieś na morzu.
Dach od dawna był dziurawy
i po jesiennych deszczach mocno przeciekał.
Cześć Johan !
Jak się masz?
W porządku.
- Jak przeziębienie? - Nie za dobrze.
Mogę ci dać syrop na kaszel.
Dzięki.
Zostań na jeden dzień. . .
. . . pogawędzimy sobie.
Muszę zdążyć na pocztę zanim zamkną.
Spotkajmy się w najbliższym czasie.
Cześć.
Dzień dobry.
Jestem Anna Fromm.
Muszę zadzwonić, a nasz telefon nie działa.
Może pani zadzwonić ode mnie.
- Proszę do środka. - Dziękuję.
- Tam. - Dziękuję.
Dziękuję.
Sztokholm, 40 09 79.
Proszę mi dać znać, ile będę winna.
Cześć Elis, tu Anna. Przepraszam, że ci przeszkadzam.
Mógłbyś coś dla mnie sprawdzić?
Gdy chłopiec się urodził, Andreas zdeponował pewną kwotę.
Potrzebuję tych pieniędzy.
Nie zdeponował?
Dlaczego?
Miałeś mu pomóc. Rozmawialiśmy o tym.
Nie rozumiem.
To nie jest zwykła transakcja!
To dla mnie wiele znaczy. Nie chodzi tylko o pieniądze!
Elis. . .
Tak.
Do zobaczenia wieczorem.
Wiem już, ile kosztowała rozmowa.
Proszę się tym nie przejmować.
Proszę się nie krępować.
Niech pani dzwoni, kiedy tylko zechce.
Von Sydow. Ujęcie czwarte.
Max, jaka jest, jako dla aktora,
twoja wizja postaci Andreas'a Winkelman'a?
To trudna postać, ponieważ
próbuje się ukryć przed światem zewnętrznym.
Nieudane małżeństwo i problemy prawne
zaprowadziły go w ślepą uliczkę,
w której próbuje ukryć swoją indywidualność.
Próbuje całkowicie zaprzestać wyrażania siebie.
I to miejsce ukrycia,
choć nie miał takiego zamiaru,
staje się więzieniem.
Dla aktora to ciężkie zadanie,
próbować wyrazić ten brak ekspresji.
"Droga Anno,
"Nie potrafię dłużej z tobą żyć.
"Nie chciałem tego długo przyjąć do siebie,
ponieważ cię kocham. "
"Nie mogę i nie chcę dłużej tak żyć.
"Nie wierzę w "próbowanie",
"również w to, że którekolwiek z nas zechce się zmienić.
"Nie chcę tego, bo wiem
"że wywoła to tylko nowe problemy,
"a ich efektem będzie gwałtowne zerwanie
połączone z fizyczną i psychiczną przemocą. "
Wywoła to tylko nowe problemy,
a ich efektem będzie gwałtowne zerwanie
połączone z fizyczną i psychiczną przemocą.
"Dlatego proszę cię, nie próbuj się ze mną kontaktować .
Twój Andreas. "
Czy zastałem panią Fromm?
Przeziębiła się. Leży w łóżku.
Zapomniała portmonetki.
Przekażę jej.
Nie wstąpi pan na kieliszeczek?
Dziękuję, ale muszę już iść.
Proszę kiedyś wstąpić.
Może znajdziemy coś dobrego dla ciebie.
Masz ochotę na to.
Co oni ci zrobili?
Przepraszam.
Myślałem, że coś się stało.
Nie, wszystko w porządku.
Nie mogę w nocy spać.
Czasem sypiam w ciągu dnia.
Przykro mi, że cię zbudziłem. Cześć.
Na razie.
Efektem tego spotkania było zaproszenie na obiad.
Nie wiedząc czemu, przyjął je i ubrał się.
Atmosfera jest szczera, przyjazna i otwarta.
Czuje nagły przypływ ciepłych uczuć do tych ludzi.
Wyglądacie wszyscy tak sympatycznie.
Nie przywykłem do tego. Choć nie jestem pustelnikiem, jak twierdzi Elis.
Lubię spotykać nowych ludzi. A widuję tylko starych sąsiadów.
-To wspaniale, że jesteś tu z nami. -Mam nadzieję, że nie będziesz nami zmęczony.
Nie.
Gdy byłam mała, myślałam, że Bóg ma brodę.
Pamiętam, jak siedziałam ojcu na kolanach.
Czytaliśmy książkę pod tytułem "Światło",
o stworzeniu.
Był tam obrazek, na którym Bóg unosił się *** ziemią.
Miał otwarte w ten sposób ramiona. Nie miał skrzydeł.
Był blisko powierzchni ziemi.
Wyglądał tak strasznie dostojnie, z długą brodą.
Moi rodzice nie wierzyli w Boga, a ja tak.
Ale ja go widziałam w książce.
Czy teraz w niego wierzysz?
Wierzysz w Boga, Elis?
Może nie w drukowane słowo.
Ale w Boga wierzę.
Opowiadałabyś swoim dzieciom o Bogu?
Nie uczyłabym ich wierzyć w Boga.
Nie sądzę, żebym w ogóle poradziła sobie z dziećmi.
- Poradziłabyś sobie. -Nie. To trudne, bo--
Pewnie chciałabyś pozwolić im samym ukształtować swoje umysły?
Chyba tak.
Jadę do Mediolanu zakładać centrum kulturalne.
Mógłbyś mnie odwiedzić.
To ciekawe miasto,
ogromne, pełne nieprzyjemnych, zwyczajnych, odpychających ludzi.
-Przestań! -Przepraszam.
Będą mieli okazję pouprawiać poletko kultury.
Musisz przyjechać i zobaczyć, jak staje się ciałem
ten potworny monument. . .
. . . kulturalnej afektacji. Oczywiście dam sobie radę.
- To naprawdę dom kultury-- -O tak, jak najbardziej.
Jak możesz gardzić swoją pracą?
Nie gardzę.
To prawdziwe wyzwanie. Będę mógł zaspokoić twoje potrzeby,
zwłaszcza te materialne.
Czemu przyjąłeś tę pracę?
Lubię projektować domy. Jestem znanym architektem.
Pochlebiła mi ta oferta. Z wielu powodów. . .
Co takie centrum kulturalne robi?
To pomnik zupełnego braku znaczenia
życia prowadzonego przez ludzi takich jak my.
Dlaczego kpisz z tego?
Czemu to robisz, skoro to nie ma dla ciebie sensu?
W jakim celu?
Wolałbym próżnować. A ty?
Próżnować ?Ja robię to, w co wierzę.
Próbuję żyć w prawdzie.
Skąd wiesz, co nią jest?
Po prostu wiesz, tu, w środku, co jest słuszne i co jest prawdą.
Czasami zawodzimy, ale ja staram się dążyć do duchowej doskonałości.
Często zawodzisz?
Nie popełniłam błędu w żadnej, naprawdę ważnej dla mnie sprawie--
we wspólny życiu z moim mężem, Andreas'em.
Wiesz, czemu nie zawiodłam?
Bo żyliśmy w harmonii, dzięki prawdzie.
Byliśmy wobec siebie szczerzy. Wierzyliśmy sobie i w siebie.
Gdybym miała takie nastawienie w moim małżeństwie
jakie ty masz wobec swojego centrum kulturalnego,
nie miałabym żadnych pięknych wspomnień.
Nie mogłabym w nic wierzyć.
. . . bo wiem, że wywoła to tylko nowe problemy,
a ich efektem będzie gwałtowne zerwanie
połączone z fizyczną i psychiczną przemocą.
Jak się dostaniesz do domu, po ciemku?
Możesz spać tutaj. Prawda?
Wypijemy kawę.
Chcesz kawy?
Andreas!
EIis! Annie śnią się koszmary.
W zeszłym roku kupiłem kawałek ziemi *** morzem.
- To piękne miejsce. -Mamy tu trochę prywatności.
Słyszałeś coś w nocy?
Tak, wcześnie się zbudziłem.
To Anna.
Wciąż ma złe sny po wypadku.
Rozumiem.
Chodźmy do wiatraka.
- Co za miejsce. Chodź. - Och!
Na początku zbierałem wszystko,
zdjęcia, które sam zrobiłem,
z gazet, z magazynów, i stare zdjęcia z albumów.
Zawsze przedstawiają ludzi.
Tutaj są jedzący ludzie.
Niezwykłe.
Ludzie śpiący,
ludzie miotani różnymi emocjami , w osobnych działach.
Przez pewien okres zbierałem tylko zdjęcia aktów przemocy.
Usiądź, proszę.
Dziękuję.
Katalogowałem je według rodzaju zachowania.
Bezsensowna klasyfikacja,
podobnie jak cała kolekcja.
Tu są twarze, zbliżenia.
Sam je zrobiłem. Niektóre są całkiem interesujące.
Miałbyś coś przeciwko, gdybym zrobił ci parę zdjęć?
Skądże. To mi pochlebia.
Cały czas należy tylko do mnie.
Wspaniale.
Jest.
To cię może zainteresować.
Anna Fromm, 23 lata,
szczęśliwa mężatka, siedem lat przed wypadkiem.
Żadnego zdjęcia męża?
A tak, oczywiście.
Byłoby ciekawie zobaczyć, jak wyglądał.
Proszę. Oto on.
Jaki był Andreas?
Mówią , że był naukowym geniuszem,
ale nie miał okazji, żeby się wykazać.
Był zarazem dobroduszny i surowy.
- Napijesz się? - Tak, poproszę.
- Whiskey? - Tak.
Może na to trochę za wcześnie.
Nie dzisiaj.
- Lodu? - Nie, dziękuję.
W szkole średniej byliśmy przyjaciółmi,
ale całkiem do siebie się nie zbliżyliśmy.
Dla Anny stał się katastrofą.
- Proszę. - Dzięki.
Zakochała się w nim do szaleństwa. Nigdy czegoś takiego nie widziałem.
Może tylko gdzieś czytałem.
Myślę , że on też ją kochał, na swój szczególny sposób.
Nie nadaję się na sędziego w tej sprawie.
Po roku moja żona została jego kochanką.
Nie skarżę się. O wszystkim wiedziałem.
Pewnego dnia zostawiła go.
Nie wiem, czemu.
Nie śmiałem zapytać.
Co to chciałem powiedzieć?
Już wiem, chcę ci powiedzieć, że. . .
Eva. . .
. . . jest niezwykle odporna psychicznie. . .
. . . patrząc na nią nie domyśliłbyś się, jak bardzo.
Nie miałem okazji tego zaobserwować.
Ona i Anna były przez wiele lat nierozłączne.
Tak się mają sprawy. Teraz już wiesz.
Czy ja coś słyszę?
Nic, kompletnie nic.
Ni cholery.
Słyszysz co mówię?
Andreas!
Winkelman!
Niech to szlag!
Wstawaj! Nie możesz tu siedzieć.
Wstawaj! Mam cię kopnąć w tyłek?
Siadaj.
Zrobię ci kawy.
Idź do diabła!
Liv Ullmann, ujęcie siódme.
Podzielam pragnienie prawdy Anny.
Rozumiem jej potrzebę, by świat toczył się według ustalonych reguł.
Ale to jej pragnienie, ta potrzeba prawdy, jest niebezpieczna.
Gdy zdaje sobie sprawę, że otoczenie nie spełnia jej oczekiwań,
gdy jej żądania nie zostają spełnione,
ucieka w kłamstwo i obłudę.
Dlatego właśnie tak trudno być szczerym--
oczekujesz od innych tego samego.
Można to dostrzec codziennie w zachowaniu tysięcy ludzi.
Jestem sama od trzech dni. Wynudziłam się jak mops.
A więc przyszłam powiedzieć ci - cześć.
Jak miło z twojej strony.
Zawsze możesz powiedzieć, żebym sobie poszła.
Pokażesz mi, jak żyjesz?
Tak, chętnie.
- Jak przyjemnie. - Mój gabinet.
- Przeczytałeś je wszystkie? - Prawie.
Na podziwianiu biblioteki się skończy?
- Co jest tutaj? - Kuchnia.
Gdzie śpisz--tu?
To sypialnia.
Wygląda na opuszczoną.
Anna namyśliła się w ostatniej chwili.
Będzie miała operację nogi.
Już czwartą.
Miała wypadek samochodowy. Jej mąż i syn zginęli.
Leżała w szpitalu wiele miesięcy.
Chyba wiesz o tym. To stało się tu niedaleko.
Tu pracowała twoje żona?
- Wszystko jest tak, jak to zostawiła. - Jesteś rozwiedziony?
Tak jakby.
- Byłam niedelikatna? - Nie, skądże.
- Czy ona wróci? - Być może.
Tęsknisz za nią?
Przepraszam, byłam nietaktowna.
Jesteś głodna?
Mój przyjaciel-geolog podkpiwa sobie ze mnie,
bo boję się wchodzić do jaskiń .
Jeszcze szynki?
Nie, dziękuję.
To jeden z moich najstarszych albumów.
Mam potworną klaustrofobię. Zawsze miałem.
W szkole marzyłem
o wejściu do jednej z tych francuskich jaskiń.
Ale te marzenia nigdy się nie ziściły.
-Lubisz muzykę? - Tak.
EIis nienawidzi, gdy tańczę. Czuje się wtedy zażenowany.
EIis jest okropnie mną zmęczony.
- Nie wydaje mi się. - Owszem, jest.
Jestem tylko małą cząstką jego ogromnego zmęczenia.
Świat jest obojętny na jego sarkazm, ale ja nie.
Chcę tylko być traktowana sprawiedliwie.
Nie wiem, co robić.
EIis jest fantastyczny.
Tak. Bardzo go lubię.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja go kocham.
Naprawdę go kocham. Nie mogę tego inaczej określić.
Nie wiem, jak mam mu to okazać.
Co będzie z nami? Dlaczego takie rzeczy się zdarzają?
Co za trucizna niszczy w nas to, co najlepsze,
pozostawiając pustą skorupę?
Jestem taka zmęczona.
Naprawdę?
To wino mnie usypia.
Rzeczywiście.
Mogę się u ciebie przespać?
Możesz spać w sypialni.
Albo na sofie.
- Nie będę ci przeszkadzać? - Nic a nic.
Nie spałam całą noc, kręciłam się tylko tu i tam.
Tu masz ciepły koc.
-Dziękuję. -O tak.
- Proszę. - To miłe.
Chodź.
Będzie ci ciepło.
Właśnie tak.
-Wygodnie? -Tak.
Musiałam przespać kilka godzin.
Mogę skorzystać z telefonu? Muszę zadzwonić do Elis'a.
Wyszedł na obiad.
Jasne. Przyniosę ci lampę.
Oto ona. . .
- Proszę. - Dziękuję.
- Chcesz zostać sama? - Nie.
Cześć, kochany. Przepraszam, że dzwonię tak późno.
Jesteś zajęty? Mam zadzwonić później? Nie?
Jestem śpiąca.
Nie, nie. U mnie wszystko dobrze.
Wyszłam na spacer i wstąpiłam do Andreas'a.
Nie, w tej chwili jestem sama.
Wszystko w porządku.
Trzymaj się. Wpadniesz w czwartek?
Spotkamy się na lotnisku.
Myśl o mnie.
Cześć.
Czy to było głupie, gdy powiedziałam, że jestem sama?
Nie.
Zabiłby mnie, gdyby się dowiedział, że tu byłeś.
Muszę wyglądać okropnie. Mogę pożyczyć lusterko i grzebień?
Są w sypialni.
-Jak ciemno. - Tak.
Zapalę światło, dobrze?
Elis nie jest zazdrosny.
A może jest?
Jedzie do Mediolanu. Powinien być wdzięczny.
Jest człowiekiem sukcesu. Na wieki wieków. Amen.
To okropne, zdać sobie pewnego dnia sprawę, że jest się nieważnym, bez znaczenia.
Nikt cię nie potrzebuje,
a ty czekasz tu, gotów się ofiarować.
Pewnie to moja wina, ale ta świadomość jest paraliżująca.
Tyle bym chciała zrobić, robię plany.
Gdy rozmawiam z Elis'em, on mówi- "Tego nie rób, zrób to. "
I nic się nie dzieje.
Nie powinnam winić Elis'a.
Wszystko mi wychodzi nie tak. A Elis, on…
Nie powinnam go winić.
Halo?
- Cześć, tu Elis. - Cześć.
Dzwoniłem do domu, ale nikt nie odbiera.
Zwykle już nie śpi. Martwię się.
Mógłbyś sprawdzić, czy wszystko jest w porządku?
Powiedz Ewie, że się martwiłem. Nie musi do mnie dzwonić.
Oddzwoń do mnie i daj mi znać, czy nic się jej nie stało.
Kiedyś byłam w ciąży, i w ogóle nie mogłam spać.
Umieścili mnie w szpitalu, żebym wreszcie mogła zasnąć.
Ale przez pomyłkę dali mi za mocny zastrzyk.
Nie zasnęłam, a dziecko umarło.
Elis był przy mnie, razem płakaliśmy.
Elis też płakał.
Nigdy przedtem ani potem już się to nie zdarzyło.
Nie miałam więcej dzieci.
I tak jest lepiej.
Musisz już iść?
Zauważyłeś, jaka jestem paskudna?
Spójrz na mnie, Andreas.
Czy miałeś kiedykolwiek mniej interesującą kochankę?
Powiedz , że to nie prawda!
To nie prawda.
Byłeś dla mnie taki miły. Będę tęskniła za tobą.
Niedługo się zobaczymy. Nie martw się.
Nie chcę się spóźnić na prom.
Zadzwonisz do mnie?
Może napiszesz?
Postaram się.
Kiedy wrócisz?
Za dwa tygodnie, na Wielkanoc, z Anną i Elis'em.
- Przyjedź sama, proszę. - Raczej nie.
- Chociaż na kilka dni. - Spróbuję.
Spójrz. . .
Weź.
- Opiekuj się nim. - A powinnam?
Tak. Możesz go mieć. Będziesz lepiej sypiać.
To oczywiste, że na wyspie był szaleniec.
Olsson znalazł osiem swoich owiec zabitych i okaleczonych.
Policja przeprowadziła dochodzenie.
Odkryli inne przypadki znęcania się *** zwierzętami.
Andreas opowiedział policji, jak znalazł swojego szczeniaka.
Gwałtowne, podejrzane wybuchy na całej wyspie.
Może pan już pogrzebać zwierzęta.
Wczoraj spotkałem na promie policjanta.
Nie mają żadnych poszlak, ale. . .
. . . miejscowi podejrzewają Johan'a Andersson'a ze Skir.
Przebywał w zakładzie dla umysłowo chorych, i dlatego jest jedynym podejrzanym.
Całkowicie się izoluje, nic nie mówi, i nie ma zwierząt.
Kilka lat temu robiłem mu zdjęcia.
Znalazłem je. To one.
Był całkiem towarzyski
do czasu, gdy miał proces, i przegrał go.
Od tamtej pory żyje jak pustelnik.
Myślałem o twojej sytuacji finansowej.
Kredyt, który chciałeś, żebym ci podżyrował. . .
To byłoby. . .
Myślę, że mogę ci pomóc.
-Przeszkadza ci światło? - Nie.
Mój prawnik może opracować plan spłat.
Byłbym wdzięczny.
Gorąco?
Nie.
Jest tylko mały problem.
Potrzebujesz jakichś wpływów, żeby można je było wpisać do umowy.
Jakieś sugestie?
Nie.
Nie ma pośpiechu.
Zanim coś wymyślisz,
mógłbyś przepisywać moje notatki.
To przygotowania do tego mediolańskiego projektu.
To niezły pomysł. . .
Obróć głowę lekko w lewo,
ale patrz w obiektyw.
Niżej podbródek.
A teraz obróć powoli głowę w prawo.
Jeszcze trochę. Stój!
Tak trzymaj.
Dziękuję.
- Whiskey? - Nie, dzięki.
Ja mogę?
Tak.
Nie łudzę się, że dosięgnę duszy
moimi zdjęciami.
Rejestruję tylko grę różnych czynników.
A później patrzę na fotografię, i pozwalam pracować wyobraźni.
To czysty nonsens.
Igraszki, poezja.
Nie da się "studiować" człowieka, i mieć nadzieję na ustalenie jakichś pewników.
Nawet na ból człowiek różnie reaguje.
Nie wiedziała, że robię to zdjęcie.
Miała atak migreny.
To cholernie ciekawe.
Przepraszam, że przeszkadzam. Poczta.
Falkman zastanawia się, które termostaty. . .
Powinien dać radę to naprawić.
Dotrzymaj Andreas'owi towarzystwa.
Andreas?
Tak?
Chcę, żebyś wiedział, że nie jestem zła czy zazdrosna.
Anna powiedziała mi o was.
Ona chyba cię kocha.
Też tak myślę, ale trudno mieć jakąkolwiek pewność co do jej uczuć.
Lubię was oboje.
Lubię ciebie. Ciągle o tobie myślę.
Kochany.
Kochany.
Uważaj na Annę.
Nie potrafię sprecyzować swoich obaw, ale uważaj.
Co się stało? Wyglądasz na złego.
Zawsze te drobiazgi, które doprowadzają mnie do szału.
Kontynuujemy, czy jesteś zmęczony?
Nie, wcale nie jestem zmęczony.
- Kiedy lunch będzie gotowy? - Za godzinę.
Cześć.
Byłeś w więzieniu?
Tak.
I?
Spanikowałem.
Byłem skazany za podrabianie czeków.
Potem aresztowali mnie za przekroczenie prędkości po pijaku.
A wreszcie walnąłem policjanta w twarz.
I ukrywasz się jak zaszczuty pies.
Jestem zaszczutym psem.
- Gryziesz? - Przekonasz się.
Nie sądzę.
Anna i Andreas żyją ze sobą od kilku miesięcy.
Ona jest tłumaczką, a on przyjął propozycję Elis'a.
Są umiarkowanie szczęśliwi;
żadnych kłótni czy porywających rozmów.
Jest późna zima.
Pewnego dnia Anna zaczyna mówić o swoim małżeństwie.
Żyliśmy w doskonałej harmonii.
Myśleliśmy tak samo. Rozumieliśmy się.
Rozumiesz?
Wiem, że to brzmi niemądrze i górnolotnie,
ale trudno opisać,
jak dwoje ludzi potrafi być ze sobą tak blisko.
To brzmi banalnie
i kiepsko opisuje nasz związek.
Chłopiec, i wszystko co wiązało się z nim,
było dla nas czymś cudownym.
Zdałam egzaminy i zaczęłam pracę jako nauczycielka,
a Andreas został profesorem.
Kupiliśmy domek za miastem i stopniowo go wyposażaliśmy.
Zbudowaliśmy coś razem.
Nie wiem, jak to nazwać. Prawdziwe bezpieczeństwo.
Bezpieczeństwo.
Wszyscy myśleli o nas, jako o idealnym małżeństwie,
ale tak nie było.
Mieliśmy gwałtowne sprzeczki,
ale nie było między nami nieufności czy okrucieństwa.
Byliśmy całkowicie szczerzy wobec siebie.
Nie było śladu udawania w naszym związku.
Andreas kiedyś mnie zdradził.
Nie wierzysz? Tak było.
Od razu przyszedł do mnie i o wszystkim powiedział,
a ja poczułam, jak bardzo mnie kocha i wybaczyłam mu.
To nas zbliżyło jeszcze bardziej.
Najtrudniej było, gdy mnie porzucił.
Dowiedziałam się, gdzie jest,
a on zmienił zdanie i wrócił do mnie.
Wtedy byliśmy bliżej siebie, niż kiedykolwiek.
Zostaliśmy na wyspie z naszym synkiem przez weekend.
Eva i Elis użyczyli nam domu.
W niedzielę Andreas uciął sobie po obiedzie drzemkę.
Ja chciałam pojechać zobaczyć ruiny kościoła.
Postawiłam na swoim i wyruszyliśmy.
Andreas wypił kilka drinków, więc ja prowadziłam.
Nie jechałam szybko.
Wszyscy byliśmy w doskonałych nastrojach.
Droga była śliska i nagle samochodem zarzuciło.
Andreas próbował złapać kierownicę. . .
. . . ale wyrzuciło nas z drogi i polecieliśmy
rozbijając się o skalną ścianę i drzewa.
Gdy się ocknęłam, zobaczyłam wrak samochodu. . .
i człowieka z podciętym gardłem,
wbitego do połowy w przednią szybę.
Chłopiec leżał trochę dalej.
Wypadł przez drzwi,
a głowę miał w dziwnej pozycji.
Pamiętam, jak pomyślałam: "Co za potworny wypadek. "
Zastanawiałam się, czemu nikt nie przychodzi z pomocą tym biedakom.
Wdrapałam się na drogę
i wtedy zaczęły mnie boleć bok i noga.
Poczułam, że ciągnę za sobą jedną stopę.
Zobaczyłam, że cała jestem we krwi. Była wszędzie.
Moja goleń przebiła pończochę.
Znaleźli nas kilka godzin później.
Nie myślałam, że życie może być takie.
Nie myślałam, że życie może być nieustannym cierpieniem.
. . . psychiczną i fizyczną przemocą.
Utknąłeś?
Możemy pomóc?
Oni mnie zabiją.
Dlaczego?
Przez te męczone zwierzęta.
To wleciało przez okno.
"Przeklęty morderco zwierząt.
Zrobimy ci to samo, co ty im zrobiłeś. "
Przez to okno. . .
Ja i męczenie zwierząt?
Pomówię z policją.
Już tu byli.
Nie może pan się gdzieś przenieść?
A niby gdzie?
- Na pewno coś da się zrobić. - Co?
Poprawię antenę. . .
Tak jest dobrze.
Gotowe.
Czy to ptak?
Może jest ranny.
Obejrzyjmy.
Przyniosę latarkę.
Lepiej skróć mu cierpienia.
Może nie było z nim tak źle?
Było.
Bardzo się poranił.
Teraz lepiej widać.
Ciekawe, czemu latał sam, i to w nocy.
Może coś go spłoszyło.
Przyznaj się-ty i Eva mieliście romans jesienią.
Nie mieliśmy.
Eva jest taka bezbronna.
Każdy może z nią robić, co zechce.
Przede mną nie musi się bronić.
Myślę, że Eva nie może znieść faktu,
iż nie ma osobowości.
Jest tylko kreacją innych.
Brakuje jej spokoju umysłu czy poczucia własnej wartości.
Wydaje mi się, że będzie próbowała popełnić samobójstwo.
Samobójstwo nie jest żadnym rozwiązaniem.
To jeszcze jeden akt egocentryzmu.
Mam nadzieję, że nic jej nie grozi.
Mam nadzieję, że gdy się obudzi. . .
. . . przeżyje coś,
co uwolni ją od samej siebie,
i pozwoli spojrzeć na siebie-jaką-była z miłością
i bez wyrzutów sumienia.
Może zostanie nauczycielką
ludzi z zaburzeniami słuchu,
bo głusi żyją w większej izolacji
niż ona kiedykolwiek.
Myślę, że poczuje ulgę. . .
. . . błogosławieństwo.
A później?
To już wszystko.
Moja egzystencja to zwyczajna formalność.
Lampa gaśnie.
Nie. Dusisz mnie.
Znaki ostrzegawcze są podskórne,
i ukazują się niespodziewanie.
Anna przywołuje długi, spójny sen,
który męczył ją na Wielkanoc.
Szłam sama.
Poczułam ogromne pragnienie towarzystwa,
czyichś otaczających mnie ramion, spokoju.
W tym samym momencie poczułam, że to się już nigdy nie zdarzy.
Mogę pójść z tobą do domu?
Nie. Nie wolno nam przyjmować gości.
Zmieniliśmy zamki.
Dlaczego?
Nie wiem.
- Nie możesz zostać? - Nie, muszę iść.
Stój!
Nie wiem, gdzie jestem. Co to za miejsce?
Proszę, pomóż mi?
Kim jest ta kobieta?
Jej syn zostanie stracony.
Idzie na miejsce kaźni.
Wybacz mi.
Możemy z panem zamienić słowo?
Tak, proszę wejść.
Johan'a Andersson'a ze Skir znaleziono martwego,
zostawił ten list do pana.
Kiedy to się stało?
Znaleźliśmy go dziś, powieszonego.
Miał na głowie paskudne siniaki.
Wygląda na to, że go pobito.
Chcecie panowie wiedzieć, co jest w liście?
Tak, proszę pana, i musimy go dostać z powrotem.
"Drogi Andreas'ie. Kilka godzin temu przechodzili jacyś ludzie.
"Powiedzieli, że byłem kryminalistą, i zasługuję na karę.
"Ciągnęli mnie za włosy po podwórzu.
"Tam bili mnie pięściami i opluwali.
Młodszy podniósł kamień i uderzył mnie nim w głowę. "
"Byłem oszołomiony, powiedziałem im, że jestem niewinny.
Powiedzieli, że jeśli przyznam się, zostawią mnie w spokoju. "
"Powiedziałem, że mogę się przyznać. "
"Wtedy przestali bić po twarzy.
"Pchnęli na ścianę, i kazali mówić.
"Powiedziałem to, co chcieli usłyszeć.
"Miałem już pustkę w głowie, a oni znowu zaczęli bić.
Jeden stał nade mną. . . "
". . . i sikał mi na twarz.
Byłem zbyt wycieńczony, żeby się zasłaniać. "
"Ja leżałem, a oni mnie kopali.
Rozdeptali mi okulary, zgubiłem protezę zębów. . . "
". . . i nie mogę jej znaleźć. "
"Nie wiem, co było dalej, bo zemdlałem.
Gdy się ocknąłem, oni już odjechali. . . "
". . . wróciłem do środka.
Nie chciałem już żyć. . . "
". . . nie mógłbym już spojrzeć nikomu prosto w oczy. "
"Dlatego chcę to skończyć.
"Drogi Andreas'ie, Piszę ten list do ciebie,
"ponieważ zawsze byłeś dla mnie dobry
i ciekawiło cię, jak się mam. "
"Szczerze oddany. "
Dziękujemy panu. To by było wszystko.
Odzyskam list?
Tak, proszę pana, gdy zakończy się dochodzenie.
- Do widzenia. - Do widzenia.
Anna?
Och, tu jesteś. Co ty robisz?
Modlę się za Johan'a.
Modlisz się za siebie.
Odejdź! Zostaw mnie!
Przeklęte, parszywe przedstawienie! Cholerne gierki!
To wygląda jak chlew.
Nie warto tego trzymać.
To się może przydać.
Zostaw to. To było dziadka.
Zatrzymam radio.
Dzień dobry.
Johan napisał do mnie list.
Doprawdy?
Anna i Andreas żyli przez rok we względnej harmonii.
Były kłótnie i pojednania
z powodu nieporozumień czy złych humorów,
ale nie były one nigdy zbyt gwałtowne.
Anna pracowała jako tłumaczka,
a Andreas wciąż pracował dla Elis'a.
Boli mnie głowa.
Może się przeziębiłem.
Zrobię ci coś gorącego do picia.
Miło z twojej strony.
Tylko skończę ten rozdział. To interesujące.
Masz raka duszy.
Potrzebujesz operacji i naświetlań.
Masz wszędzie guzy.
Umrzesz straszną śmiercią.
- Co robisz? - Oglądam zdjęcie.
Mam nadzieje, że to nie jakaś stara flama.
Czemu tak myślisz?
Grosz za twoje myśli.
Myślę o raku, i jestem przerażony.
O czym myślisz?
O niczym.
- Myślę o kłamstwach. - O jakich kłamstwach?
Powinniśmy się wybrać na jakąś wycieczkę.
Powinniśmy się stąd wyrwać.
To by nam obojgu dobrze zrobiło.
To chyba dobry pomysł.
O czym myślisz?
Mógłbym poprosić Elis'a, żeby nam pożyczył pieniędzy.
Ale ciągle jest ta ściana.
Nie potrafię ci okazać, że jestem szczęśliwy.
Widzę twoje oczy, ale nie mogę zobaczyć ciebie.
Rozumiesz to?
Rozumiem.
Jestem na zewnątrz tej ściany. Zamknąłem się.
Jestem tak daleko, że. . .
Wiem, jakie to dziwne uczucie.
To jest dziwne.
Chcę być ciepły, czuły, żywy.
Chcę być wolny.
To jak we śnie. Chcesz się poruszyć, ale nie możesz.
Ręce i nogi są jak z ołowiu.
Usiłujesz mówić, ale nie potrafisz.
Boję się upokorzenia.
To piekło.
Ja zaakceptowałem upokorzenie i pozwoliłem mu wsiąknąć we mnie.
Rozumiesz to?
Rozumiem.
To okropne być nieudacznikiem.
Niektórzy uważają, że mają prawo mówić ci, co masz robić--
pogarda podszyta dobrymi chęciami.
Nagły impuls, pragnienie by zadeptać coś żywego.
Rozumiem. Nie musisz. . .
Jestem martwy.
No nie, to zbyt melodramatyczne.
Nie jestem martwy.
Ale żyję nie szanując siebie.
Wiem, że to brzmi głupio i pretensjonalnie.
Większość ludzi żyje zupełnie siebie nie szanując.
Upokorzenie w sercu, tłamszenie i opluwanie.
Są żywi, i tyle wiedzą.
Nie widzą innych możliwości.
A gdyby nawet widzieli, nigdy by po nie nie sięgnęli.
Czy można być chorym z upokorzenia?
Czy to choroba, z którą musimy żyć?
Tyle się mówi o wolności.
Czy wolność nie jest lekarstwem na upokorzenie?
Czy może to jest po prostu narkotyk,
zażywany przez upokorzonych, żeby to znieść, przetrwać?
Nie mogę tak żyć.
Poddałem się. Dłużej tego nie zniosę.
Przeciągające dni.
Dławię się jedzeniem, które połykam,
gównem, które wydalam,
słowami, które wypowiadam.
Te wrzaski, we mnie, o świcie, każące mi wstać.
Sen to tylko ścigające mnie sny.
Mrok szeleszczący upiorami i wspomnieniami.
Nie przyszło ci nigdy na myśl,
że najgorzej mają ci, którzy najmniej narzekają?
Przecież milczą. . .
. . . chociaż mają nerwy, oczy, ręce.
Niezliczone armie ofiar i katów.
Słońce bezustannie wschodzi i zachodzi.
Nadchodzi zimno.
Ciemność. Upał. Smród.
A oni milczą.
Może nigdy nie wyjedziemy. Już za późno.
Wszystko-za późno.
Pewnie Elis myśli, że to hipokryzja-
przerażać się ludzkim szaleństwem. . .
. . . i marnowanie uczuć- -domagać się przyzwoitości i sprawiedliwości.
On nie pozwala, by cierpienia innych ludzi
spędzały mu w nocy sen z powiek.
Uważa, że jest neutralny, w oczach swoich i innych.
Takie są warunki, na których żyje,
inaczej nie mógłby funkcjonować.
Co dzisiaj robisz?
-Co robisz? - Nie wiem.
Zadałam ci pytanie.
Zdajesz sobie sprawę, że to koniec?
Odpowiedz!
Nie mam nic do powiedzenia, o ile mnie nie sprowokujesz.
Możesz iść, gdzie chcesz.
Jesteś kłamcą.
Kłamałeś o swoim małżeństwie.
Kłamałeś o rozwodzie.
Znam prawdę o tobie.
Czyżby?
Wiem, jaki jesteś.
Jesteś pasożytem. Nie lubię cię ani trochę.
Żyć z tobą to piekło. Marzyłam o wyplątaniu się z tego.
Biedna Anna. Byłaś taka szczęśliwa, zanim mnie spotkałaś.
Miałam dobre wspomnienia o mężu i naszej miłości.
I co się stało?
- Żyłam w prawdzie. -Naprawdę?
Zniszczyłeś to swoimi cholernymi kłamstwami.
Przestań już, Anno.
Nie będziesz mi mówił, co mam robić.
Nie decydujesz za mnie. Idź do diabła!
Ktoś zakradł się do stajni.
Oblał benzyną nieszczęsne zwierzę,
potem rzucił zapaloną zapałkę na siano,
i uciekł szybko jak diabli.
Zamknął wrota i zabrał klucz.
Gdy w końcu wyłamano drzwi,
koń wyleciał i biegał w koło płonąc.
Już idę!
Przeklęty koń nie chciał umrzeć.
Anno. . .
Chcę być wolny.
Chcę z powrotem moją samotność.
Nie chcę dłużej tak żyć.
Może by się nam udało, gdybyśmy naprawdę się kochali, ale tak nie jest.
Tak jest łatwiej się rozstać. . .
. . . prawda?
Bardziej prawdziwie. A ty musisz żyć w prawdzie, prawda?
Tak to widzisz.
Bądźmy chodź raz szczerzy.
Czemu nie odpowiadasz?
Pamiętasz, jak zapomniałaś portfela,
gdy korzystałaś z mojego telefonu?
Znalazłem w nim list twojego męża.
Przeczytałem go.
Biedna Anna. Nie masz szczęścia do mężczyzn.
Coś musi być nie tak z tobą albo z twoimi mężczyznami.
Ciągle mówisz o życiu w prawdzie.
Co za zakłamanie.
Pamiętam, jak opowiadałaś o swoim małżeńskim szczęściu.
To było kłamstwo!
Kłamstwo.
To wszystko były kłamstwa!
Uspokój się.
Czy zabijesz mnie, tak jak --
Oszalałaś!
Postradałaś zmysły!
Co się z tobą dzieje?
Powiedz coś.
Czemu przyjechałaś po mnie, tam, gdzie się paliło?
Przyjechałam prosić cię o przebaczenie.
Tym razem nazwali go Andreas Winkelman.
KONIEC
z angielskiego-mawoj
>> Napisy pobrane z http://napisy.org >>>>>>> nowa wizja napisów