Tip:
Highlight text to annotate it
X
Turk i ja poznaliśmy się przy krążkach cebulowych.
Lubię uważać to za metaforę naszego związku.
Są one pyszne, ale niezdrowe.
Skrzywdzę cię, malutki.
Ona jest jak gremlin.
Tydzień tu uczę, a z moim przyjacielem
i mentorem Perrym Coxem zaczynało być już po staremu.
Piękny dzień. Co nie, Big Per?
Dobry Boże, Młody. Skądś ty się wziął?
Ma on zawsze nosić znak z napisem "Numer 1".
Oznacza on, że jest to jedyny student, dla którego istnieje nadzieja.
- Dzięki. To spełnienie koszmarów. - Powodzenia, Numer 1.
Nie musisz tego nosić.
Patrz, jak głupio to wygląda na mnie.
Jak ja nie cierpię tego nosić.
Powiedział "Nałóż to!" I krzyczał.
A ja na to "dobrze, nie denerwuj się".
Ale ja nie chcę tego nosić. Nie chcę.
Strzeż tego, Numer 1.
Nie!
- Jesteś niebezpieczny, co? - Tak jest.
Pewnie słuchasz rapu.
To byłem ja, dr D.
Stary, znowu?!
- W końcu! Gdzie się podziewałeś? - Przyszedłem od razu po wiadomości.
Gdzie są te pszczoły, o których mówiłeś?
Są teraz ciche, ale myślę, że planują coś wielkiego.
- Nie możemy znowu potrząść drzewem? - Potrząście.
Dalej, biały dzieciaku. Skocz mi w ramiona.
Wszystko gra?
Czuję się, jakby mnie trzymał duży kawałek karmelu.
Chcę, żebyście byli świadkami.
Numerze 1, pożegnaj się ze znakiem Numer 1...
Jaka szkoda!
...i przywitaj się
z koszulką Numer 1.
Co?!
Piękna. Naprawdę najładniejsza, jaką dostałem od dorosłego, żonatego męzczyzny.
Kontynuuj.
- Zostaw mnie w spokoju, proszę. - Nakładaj ją.
Niezłą masz dziarę.
Co to w ogóle za diabelstwo?
Nie wiem.
Po 3-dniowym kacu obudziłem się z tym w wózku widłowym.
"Nazywam się Drew i jestem super, bo byłem w więzieniu i mam tatuaż."
Przedrzeźniaj go, to zjem twoją duszę.
Dobra, drużyno. Teraz powinno być z górki.
Skalpel.
Drew robi mi na złość tą koszulką.
J.D., co ty wyrabiasz? To jest operacja!
Kolor mu nawet nie pasuje. Wyraźnie widać, że jest jesienią.
- Straciłeś kontrolę. - Dr Turk ma rację.
Pani powinna spać. Ona powinna spać!
Nie ma lepszego sposobu na uczczenie
uratowania życia niż udawać, że się lubi piwo.
Lepkie.
Tak, siedzę z kumplem i obelżywym wymarzonym
ojcem, oglądając to, co od teraz lubię najbardziej.
Footbolowanie!
Gapią się. Szybko! Mów jak mięśniak.
Sportowa trawa jest prześliczna.
A myślałem, że nie zabieramy żon.
Szkoda. Myślałem, że chciałeś być dobrym nauczycielem.
Za dnia jestem dobrym nauczycielem.
Ale teraz jestem gotowy ma mały zarost w stylu "Magnum, P.I.".
Ja będę Magnum, a ty czarnym Higginsem.
Powinieneś porozmawiać z dr. Coxem.
- Coś ty na siebie włożył?! - Ducha Sowich Kotów.
Jak to za mało, mam skrzydła i pazury w samochodzie.
To brokat?
- Nic z tego! - Dostałem go do makijażu.
Nie muszę go użyć...
...dzisiaj.
Na miłość boską, Francine!
Idę po bilety. Nie pozwól mu użyć brokatu.
Nigdy nie słyszałem takiego zdania skierowanego do mężczyzny.
Czego dokładnie ode mnie oczekujesz?
Rób co chcesz, ale nie czekaj na poklepanie po plecach.
Bo, uwierz mi, to się nigdy, przenigdy...
No daj spokój!
Kocham cię, sportowa trawo.
Jest całkiem miękka.
"Całkiem"? Czuję się, jakbym leżał na chmurze.
Czemu cię niszczą, malując te wszystkie numery i linie?
Kapitanie. Więcej dziwolągów na murawie.
- Co znalazłeś? - Patrzy pan.
To jest obrzydliwe!
Rozgrzej wózek widłowy i weź paralizator.
- Ten meksykański? - El conquistador.
Do dzieła.