Tip:
Highlight text to annotate it
X
Pierwszy dzień mojej ponad 80 kilometrowej, mam nadzieję, 4 dniowej wędrówki
Po Parku Stanowym Henry W. Coe
Witam. Dzisiaj i przez następne dwa dni, Szymon będzie odkrywał tę część Kalifornii
To oficjalnie moja pierwsza dzika tarantula
Nawet nie wiem czy żywa bo nie chciałem jej jeszcze denerwować
Martwa. Coś ją zmiażdżyło
Muszę się do czegoś przyznać
Przed tym wyjazdem czułem się trochę gruby i wystraszony
W zasadzie, to ten filmik można by tak nazwać ;)
Tak naprawdę nie byłem gruby. Raczej mi się nie zdarza
Ale czułem się trochę jak powolny gruby kot kanapowy i nie wiedziałem czego się tu spodziewać
Ale w końcu udało mi się przezwyciężyć ten wewnętrzny opór i wywlokłem tu swoje dupsko
I właśnie widziałem parę orłów przednich. Widziałem tarantulę (nie istotne, że była martwa)
I zaczynam czuć, że naprawdę chce tutaj być
W Ameryce wszystko jest większe :)
Dobra jesteśmy w moim pierwszym obozowisku
Mają tu takie specjalne miejsca, czego się nie spodziewałem
Nikogo tu nie ma, a to co wygląda jak schronisko czy sklep jest puste i zamknięte
Ale mam tutaj idealne warunki: płaski teren, osłonę przed wiatrem, wodę...
To wszystko będzie dzisiaj tylko moje. I tych wiewiórek ziemnych tam na kłodzie
Będzie to moja pierwsza nocka więc to nawet dobrze, że będzie trochę łatwiej
Coś mi mówi, że te wiewiórki mogą sprawiać problemy bo niczego się nie boją
(Nie były. Poszły spać o 8)
Mam gościa - jeleń mulak ze 30 metrów za namiotem
Pozwolę mu podejść bliżej, żeby wam go pokazać
Dzień drugi
Nie wiem czy będę nagrywał każdy dzień ale na pewno dam wam znać jak wydarzy się coś ciekawego
Zimno tu z rana
Szron na ławce? Na to wygląda
To dzisiaj pochłaniam na śniadanie
Jajecznica
A na obiado-kolację coś takiego
No i oczywiście różne rzeczy w międzyczasie
Jak suszonego indyka czy bekon
Orzechy włoskie czy suszone banany
Które smakują lepiej od świeżych
Następnym razem zabiorę ich więcej
Gotuję sobie wodę na śniadanie
Będzie zielona herbata i jajecznica
Ten palnik jest trochę hałaśliwy
Żadnych problemów w nocy
Na szczęście nie pada bo nie wiem co by było gdyby padało
Namiot jest cały mokry od rosy i mojego oddechu
Dobra. Idziemy
Wczoraj przeszedłem jakieś 20 km, a dzisiaj spróbuję zrobić trochę więcej
Wczoraj miałem nieco spóźniony start bo musiałem tu przyjechać, a to prawie 150 km
Dzisiaj zaczynam niewiele wcześniej ale zawsze
To dlatego, że liczyłem, że uda mi się wysuszyć namiot na słońcu zanim go spakuję
Ale nic z tego nie wyszło bo powietrze jest nadaz zbyt wilgotne a nie mogę już dłużej czekać
Spakowałem namiot na mokro i spróbuję go wysuszyć po południu w następnym obozie
Zbliżam się do rezerwatu Orestimba i szlak robi się trochę niewidoczny
Ale w końcu, po to tu przyszedłem
Okazuje się, że muszę zmienić plany i skrócić tę całą wyprawę
Z kilku powodów
Po pierwsze, za bardzo muszę się spieszyć i nie mam czasu na podziwianie i nagrywanie
Po drugie z mapy wynika, że gdyby iść wytyczonym szlakiem, to w następnym obozie nie będzie wody
Ciężko mi było przewidzieć ile uda mi się przejść dziennie w kompletnie nieznanym terenie
Teraz widzę, że aby dojść do sensownego miejsca z wodą, musiałbym przejść znacznie więcej
niż chodziłem do tej pory z takim dużym plecakiem
I jeszcze dwie rzeczy, które są wyłącznie moją winą
Nie doceniłem Marcowego słońca w Kalifornii i zaczynam się spiekać na raka
A kolejna rzecz, to zwyczajnie kończy mi się jedzenie
Pewnie bym nie umarł z głodu ale nie jestem tu na survivalu i zabawa by była raczej średnia
Trochę mi głupio, że się przeliczyłem ale z drugiej strony, to po to tu jestem
Żeby się przekonać czego mi będzie potrzeba i gdzie są słabe ogniwa
Ciężko ocenić na oko np. zapotrzebowanie na kalorie, które będzie się znacznie różnić kiedy dźwigamy ciężki plecak w górach
Mój błąd ale jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz
Jesteśmy już w rezerwacie
Tutaj szlak jest tak niepozorny, że znaczą go wiążąc wstążki na gałęziach
Ta lekko wydeptana trawa, to mój szlak
Ale ciężko się zgubić dzięki tym wstążkom. Dlatego nawigacja nie jest tu zbyt wymagająca
Nie lubię tych wąskich korytarzy
Mam wrażenie, że zaraz coś na mnie wyskoczy z za krzaka
Ciężko się tu przecisnąć z tym plecakiem
O k*rwa jego mać jak tu stromo!
Słońce jest nieubłagane
Wygląda na to, że tylko ja jestem na tyle głupi, żeby się tu prażyć w samo południe
Czy ta góra się kiedyś skończy?!
Przestaje mieć wyrzuty sumienia w związku ze skróceniem trasy
Wreszcie na szczycie
Chyba już dzisiaj nie będę się wspinał bo nic tu wyższego nie widzę
Trochę mnie to nauczyło jeśli chodzi o rozpoznawanie niebezpiecznych sytuacji
Jakbym się uparł i poszedł starą trasą, to było by ze mną kiepsko bez wody i jedzenia
Czasem trzeba się przed sobą przyznać, że się nie da rady i podjąć decyzję kiedy jeszcze jest na to czas
Następnym razem będzie lepiej
Nie zawsze trzeba się uczyć na poważnych błędach
Tak się tylko tłumaczę przed samym sobą :)
Teraz robi się całkiem nieprzyjemnie bo jestem już tak głodny, że boli mnie głowa
Chyba po prostu się tu prześpię i rano spróbuje długim rzutem wrócić do samochodu
Niby to tylko około 26 km ale z tą mapą to nie wiadomo
A nawet jeśli jest, to dokładnie na to liczyłem dzisiaj i okazało się, że pod górę, to te kilometry jakoś nie znikają
Będę musiał przełożyć filmowanie sprzętu i reszty tego co zaplanowałem na później bo nie chce marnować czasu
Opowiem o swoich błędach w przygotowaniu po powrocie do domu
Pewnie niektórzy pomyślą, że mogę sobie po prostu pozbierać jakieś jadalne rośliny
Prawda jest taka, że przy takim wysiłku potrzeba mięsa i tłuszczu, żeby się wyżywić
A na polowanie nie mam czasu ani pozwolenia
Dlatego po prostu wolę uciąć jeden dzień z wyprawy i uniknąć niepotrzebnych kłopotów
Dzień trzeci. Zobaczmy na ile mnie stać
Okazuje się, że mam do przejścia jakieś 30 km
Ciężko powiedzieć bo na mapie zdarzają się znaczniki bez odległości albo bez końca
Ale czuję się dzisiaj znacznie lepiej. Jak to z rana bywa
Nic mnie w nocy nie zjadło więc jest ok
Wszystko albo nic :)
Słońce uświadamia mi z samego rana, że łatwo nie będzie
Ale mogło być gorzej. Mógł padać deszcz :)
Ten szlam ma swoje dobre i złe strony
Złą stroną jest to, że tutaj to już go prawie nie widać
To jest akurat jego lepszy odcinek
Ale dobrą stroną jest to, że idę doliną
Więc słońce mnie nie tyka
Mogę nosić długi rękaw więc nic mnie nie gryzie
No i płynie tu woda
Praktycznie całą drogę mam strumień na wyciągnięcie ręki
Znalazłem sposób na poparzenie słoneczne
Nie zdjąłem swojej wełnianej koszuli z długim rękawem
I okazuje się, że mimo, że jest czarna, nie jest mi w niej gorąco
Schnie dzięki temu praktycznie na bieżąco, a ciemny kolor zatrzymuje promienie UV znacznie lepiej niż jasne ciuchy
Właściwie, to nie czuję już oparzeń
Ostatni wysiłek - 1,8 km przez piekło
Już prawie na miejscu
Zanim mi się wszystkiego odechce, to podzielę się jeszcze z wami swoimi przemyśleniami na temat szlaku PCT
Te 3 dni sprawiły, że muszę się zastanowić czy podejmować się przejścia całego szlaku
Mimo, że ta wycieczka jest o wiele łatwiejsza i krótsza, to już zaczynam się czuć jak na jakimś wyścigu
gdzie zaliczam punkty na mapie
Bieganie z miejsca na miejsce, brak czasu na podziwianie okolicy, zdjęcia czy nacieszenie się otaczającą przyrodą
Moje łażenie po lesie, to lornetka i sporo czasu *** każdym ciekawym krzaczkiem
I pewnie dlatego skończył mi się czas i żarcie bo nie wyrabiałem dziennej normy kilometrów
Potem próbując to nadrobić spalałem się za szybko
Zostawia to pewien niedosyt
Wydaje się, że mogłem zobaczyć i przeżyć więcej gdybym się tak nie spieszył zaliczając kilometry
Wreszcie widzę drogę i rzekę w dole
Już wiem, że nie padnę tu trupem. Zostało mi może z 800 m
Pewnie odpalę jedną z moich rac, żeby to uczcić
Na szczęście nie musiałem ich użyć ale chcę zobaczyć jak działają
Nie chciałem podpalić lasu więc uczciłem powrót nieco później *** oceanem
Tak jest bezpieczniej
Dzięki za uwage i do zobaczenia następnym razem
Link do mojej strony na górze ekranu