Tip:
Highlight text to annotate it
X
(Brawa)
Czy TEDxYouth jest dobrym miejscem, żeby słuchać dziada z siwiejącą brodą,
odzianego w kostium z zamierzchłej przeszłości?
(Brawa)
Ale mam coś wspólnego z młodością i innowacyjnością.
Moje dzisiejsze wystąpienie jest krokiem na drodze,
na którą wstąpiłem, nie wiedząc o tym, jeszcze jako nastolatek.
W liceum wpadła mi w ręce gra fabularna "Dzikie pola".
Narracyjna gra fabularna, nie jakaś tam komputerowa.
Co robimy w tej grze?
W tej grze siadamy przy stole w małej grupce
i prowadzący snuje opowieść,
a gracze na bieżąco prowadzą dialogi, podejmują decyzje za głównych bohaterów.
W tej akurat grze wcielamy się w rolę polskiej, ruskiej, litewskiej szlachty
żyjącej w XVII wieku.
Śmieszne, wtedy jeszcze nie byłem pasjonatem epoki sarmackiej.
Historię, owszem, lubiłem jako przedmiot w szkole,
ale nigdy na tyle, żeby zgłębiać ją w większym stopniu
niż potrzeba do matury.
Nie miałem też szczególnego sentymentu do epoki XVII wieku.
Jak widać na załączonym obrazku, to się zmieniło.
Przy "Dzikich polach" przeszedłem długą drogę
od gracza, prowadzącego, autora scenariuszy.
Punkt zwrotny nastąpił,
gdy zostałem redaktorem działu "Dzikich pól"
w nowo powstałym magazynie o grach fabularnych.
I jako ów młody, ambitny redaktor rzuciłem się w wir pozyskiwania autorów,
pisania tekstów, animowania społeczności fanowskiej.
I tę karierę zwieńczyłem rolą współautora podręcznika do drugiej edycji gry.
To jest ten, którego okładkę widzicie za moimi plecami.
Im więcej angażowaliśmy się w promocję gry o szlachcie polskiej,
tym bardziej zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie jest tylko zabawa.
Że poniekąd przy okazji, trochę świadomie, trochę nieświadomie,
robimy całkiem solidną edukację historyczną i obywatelską.
Dowiadywaliśmy się, że dzięki naszej grze młodzież sięga po trylogię Sienkiewicza,
że wybiera Sarmację jako temat prezentacji maturalnej.
Zaczyna lubić lektury szkolne,
takie jak "Zemsta" czy "Pan Tadeusz",
które mają coś wspólnego z epoką, w którą oni się wcielają.
To samo zresztą stało się ze mną.
To samo stało się ze mną,
a później, po "Dzikich polach", po publikacji tej drugiej edycji,
moja pasja do Sarmacji oderwała się od "Dzikich pól"
i poszybowała w inne rejony.
Zająłem się rekonstrukcją historyczną, materialną, tak jak widać.
Zająłem się popularyzacją kultury sarmackiej w Internecie.
No a po trzecie i najciekawsze,
zabrałem się za większe projekty edukacyjne.
I o jednym z nich dzisiaj opowiem.
Panie i panowie, poznajcie projekt "DEMOkracja".
Jest to pomysł grupki moich przyjaciół ze stowarzyszenia
Pospolite Ruszenie Szlachty Ziemi Krakowskiej.
To jest stowarzyszenie edukacji i rekonstrukcji historycznej.
Co chcieliśmy osiągnąć w projekcie "DEMOkracja"?
Chcieliśmy dotrzeć do młodzieży województwa małopolskiego
z promocją idei społeczeństwa obywatelskiego.
Z promocją idei aktywnego uczestnictwa w życiu publicznym.
Za obszar działania wybraliśmy sobie gminy małopolskie,
które miały najniższe wskaźniki frekwencji wyborczej
wśród młodego pokolenia.
Grupą targetową stali się gimnazjaliści ostatnich klas,
czyli piętnasto-, szesnastolatkowie.
I pytanie: Jak dotrzeć do tej grupy wiekowej,
żeby przekaz był skuteczny?
Nie książki, nie wykłady.
Postawiliśmy na interaktywną symulację.
Na symulację teatralną, dramową,
w której oni sami znajdą się w rolach obywateli
dyskutujących *** sprawami publicznymi.
Oni sami znajdą się w rolach wyborców i kandydatów na posłów.
Ale jednak nie mogliśmy osadzić naszych gier
w realiach dzisiejszej polityki.
Dlaczego nie?
Wyobraźcie sobie, co by się stało,
gdybyśmy przypadkiem sportretowali jedną partię
mniej pozytywnie niż drugą.
Zaraz byłyby okrzyki:
"Zdrada! Hańba! Targowica!
Za publiczne pieniądze, pod pozorem edukacji
robią nam kampanię propagandową przeciw naszej partii!".
Musieliśmy tego uniknąć,
więc bardzo chętnie przesunęliśmy scenariusz
do przeszłości, do XVII wieku, naszej ulubionej epoki,
która przy okazji miała całkiem zaawansowany system parlamentarny
i duże poczucie obywatelskiej odpowiedzialności za państwo.
Tematem naszych scenariuszy uczyniliśmy rokosz Zebrzydowskiego,
kiedy to potężny magnat Zebrzydowski
zbuntował się przeciw królowi Zygmuntowi III.
Ale nie był to zwykły bunt lorda przeciw królowi
o władzę *** jakąś prowincją,
ale było to odwołanie się do idei rokoszu,
czyli legalnego, czy może półlegalnego,
sprzeciwu społeczeństwa przeciw nadużyciom władzy.
Nie chodziło tu o walkę zbrojną,
tylko o kontrolę *** lokalnymi sejmikami,
na których zbierała się szlachta, obywatele,
żeby decydować, czy poprzeć króla, czy Zebrzydowskiego.
I w taki właśnie zamęt wrzuciliśmy naszych graczy.
A dzięki dofinansowaniu
z Polsko-Szwajcarskiego Programu Współpracy
mogliśmy zrobić to na naprawdę dużą skalę.
Odbyło się 56 sejmików ziemskich,
w których wzięło udział łącznie ponad 1100 osób.
Każdy sejmik był klasą gimnazjalną.
Część owych sejmików ziemskich to były legalne sejmiki
zwołane w świecie gry niby to przez króla,
aby wybrać posłów na sejm walny do Warszawy.
Druga część to były zjazdy zwoływane oddolnie
w odpowiedzi na wezwanie Zebrzydowskiego.
One z kolei miały decydować, jak się odnieść do zarzutów korupcji
wysuniętych przeciw królowi i królewskim doradcom.
Każdy z tych sejmików wybierał po trzech posłów
na sejmiki wyższego rzędu, tak zwane sejmiki generalne,
których odbyło się siedem,
cztery z nich królewskie, a trzy - rokoszowe.
I każdy z tych trzech wybierał po trzech posłów
na sejm walny koronny,
który był wielkim finałem naszego projektu.
Do sejmu walnego wrócę za chwilę.
Opowiem wam najpierw, jak wyglądały te pomniejsze sejmiki,
zanim dojdziemy do finału.
Przed grą musieliśmy dać krótki rys historyczny,
o co chodziło w rokoszu Zebrzydowskiego
i w jakim momencie historycznym znajdują się sejmiki.
Każdy z graczy dostawał indywidualną kartę postaci.
Na niej było napisane, kim jesteś, jakie masz poglądy
i, co najważniejsze, jakie cele masz starać się osiągnąć
na nadchodzącym sejmiku.
Cele były punktowane.
Na przykład gracz wiedział, że dostanie cztery punkty,
jeśli sejmik generalny, to jest karta z generalnego,
uchwali to, co zalecili mu wyborcy
w instrukcji poselskiej z pierwszego sejmiku.
Albo dostanie cztery punkty,
jeśli zostanie wybrany jako poseł na sejm walny.
Albo dwa punkty,
jeśli sejmik generalny poprze interwencję zbrojną w Moskwie.
I tak dalej, i tak dalej.
Pierwszy etap gry, przygotowawczy, wyglądał tak:
Podzieliliśmy klasę na dwie grupy:
katolików i protestantów.
Każda z nich miała odprawę pod okiem jednego z koordynatorów.
Ważnym zadaniem koordynatora było wprowadzenie uczniów do gry.
Bo dla każdego z ponad 1100 uczniów
był to pierwszy w życiu kontakt z grą tego typu.
Dlatego koordynator,
poprzez zadawanie pytań, ciągnięcie za język,
musiał przyzwyczaić gracza do wypowiadania się w roli.
Na przykład pytał:
"Powiedz mi waszmość, co ty sądzisz o interwencji moskiewskiej".
"A za kim waszmość chciałbyś głosować na najbliższym sejmiku?".
Albo: "Czy waszmość uważasz, że będziesz dobrym posłem?".
Trwało to niedużo, około 15 minut, ale to wystarczy.
Jest to niezbędne jako rozgrzewka.
Żeby uczniowie przyzwyczaili się mówić w rolach
i identyfikować się z celami, które mają przydzielone na karcie.
Główny etap gry, drugi, to były kuluary.
Oba stronnictwa spotykały się w jednym miejscu
i natychmiast rozpadały się na małe grupki,
które kłóciły się zawzięcie, targowały, przekupywały,
a my siedzieliśmy z boku i nie musieliśmy niczego robić.
Spokojnie mogłaby taka druga faza gry trwać
godzinę i półtorej.
Niestety mieliśmy trochę mniej czasu i musieliśmy to przerywać,
aby wprowadzić oficjalną, końcową część obradową.
Tutaj już przejmowaliśmy większą kontrolę.
Naszych trzech koordynatorów
stawało się sekretarzem, marszałkiem sejmikowym,
legatem królewskim.
I przeprowadzali oficjalne obrady
oraz głosowanie *** kandydatami na posłów.
Uczniowie, którzy zdobyli najwięcej głosów,
przechodzili do kolejnej gry.
A kolejna gra wyglądała już w ten sposób.
Zobaczymy kilka zdjęć z naszego finału.
Tam, jak przypomnę, brało udział 21 uczniów.
Tutaj weszli w rolę izby poselskiej,
która obradowała wspólnie z delegatami z obozu rokoszowego.
My zaś, Pospolite Ruszenie Szlachty Ziemi Krakowskiej,
dołożyliśmy 11 rekonstruktorów w kostiumach i pod szablami
w rolach Senatu i samego króla.
Skończyło się trochę nudno,
bo powszechnym pojednaniem i przepraszaniem.
Większość rokoszan wyrzekła się buntu i przeprosiła króla,
co nie znaczy, że przegrali,
ponieważ król i sejm
zgodzili się uwzględnić niemal wszystkie postulaty,
z jakimi rokoszanie przyjechali.
A na koniec opowiem wam, jak się nazywa ta technika.
Gra, którą zastosowaliśmy, nazywa się LARP,
"live action role-playing".
Bardzo jest podobna do niektórych form dramy szkolnej.
W czym ona jest innowacyjna, jak na TED?
Tak, wydawałoby się, staroświecka technika,
jaką są negocjacje w rolach,
od ponad dziesięciu lat święci triumfy w krajach anglosaskich,
a zwłaszcza nordyckich,
jako innowacyjna metoda edukacji,
kampanii społecznych, również działalności artystycznej,
tu nie będę wchodził.
Bardzo polecam sięgnięcie do baz danych:
nordiclarp.org i larpbase.pl.
Bardzo zachęcam zainteresować się członkostwem w tych społecznościach.
Zwłaszcza mówię do osób, które pracują z dziećmi,
pracują w świetlicach, w żywym kontakcie z ludźmi.
Jest to narzędzie, które potrafi zdziałać cuda.
W naszym projekcie
ankiety 1100 uczestników
pokazały 93-procentowy wskaźnik głosów na "tak" na pytanie:
"Czy chcecie wziąć udział w najbliższych wyborach parlamentarnych?".
A jeśli chodzi o możliwości sięgnięcia po to narzędzie,
powiem tak.
Ja nie robiłbym dzisiaj projektów edukacyjnych na 1100 osób,
gdybym wtedy, jako nastolatek,
nie zajął się narracyjnymi grami fabularnymi.
A jest to metoda,
którą uważam za doskonałą do uczenia historii,
do uczenia literatury, do uczenia o obcych kulturach
czy o sytuacji innych osób,
bo ona pozwala wejść w skórę drugiego człowieka
i brać się za rozwiązywanie jego problemów,
które na czas gry stają się twoimi problemami.
Uczniowie, którzy brali udział w naszych grach,
ilekroć usłyszą o rokoszu Zebrzydowskiego,
będą mieli w głowie to wspomnienie:
"Ja tam byłem, ja gardłowałem na sejmikach".
Za Zebrzydowskim albo przeciw Zebrzydowskiemu.
Powiem wam jeszcze,
że to narzędzie nie wymaga ani finansów, ani technologii,
wymaga jedynie odrobiny kreatywności
i wysiłku, który trzeba włożyć w napisanie scenariusza
i w napisanie indywidualnych ról dla postaci.
Tak więc jest to narzędzie,
które znajduje się w zasięgu każdego z was.
Dziękuję państwu.
(Brawa)