Tip:
Highlight text to annotate it
X
Tłumaczenie na podstawie tekstu angielskiego i ze słuchu: MATSUNAGA
Wytwórnia filmowa NIKKATSU prezentuje
{y:i}SOSHUN KOCHIYAMA
Film na podstawie sztuki teatru kabuki autorstwa Kawatake MOKUAMIEGO
Scenariusz: Shintaro MIMURA i Sadao YAMANAKA
Reżyseria: Sadao YAMANAKA
Muzyka: Goro NISHI
Zdjęcia: Harumi MACHII
Udział biorą:
Chojuro KAWARAZAKI, Kanemon NAKAMURA,
Shizue YAMAGISHI, Sansho ICHIKAWA,
Daisuke KATO, Setsuko HARA
...Bowiem gdy ropucha spogląda na otaczające ją lustrzane odbicia
ogarnia ją strach
i powolutku zaczyna wydzielać śluz.
My zaś zbieramy go i umieszczamy na rondelku
i mieszamy dokładnie, ze stu ośmioma rodzajami ziół, dodajemy liść bambusa
i gotujemy na wolnym ogniu. Tak oto wytwarzamy ową cudną maść.
Witam. Dzięki za przybycie.
Jak interesy?
Hejże, dzieciaki! Zmykać stąd!
{y:i}Ej, Kimura.
Witam mistrzu.
- Idzie interesik? - Nie. Ta kiepska pogoda zniechęca klientów.
Cóż, pracuj wytrwale.
Dziękuję.
Teraz zademonstruję ostrość daikatany.
Panie, dzisiejszej nocy taki ziąb, miałem tylko kilku klientów.
- Proszę, wybacz mi. - Idiota!
Szef i tak się o wszystkim dowie!
Ależ w okolicy jest tak wiele sklepów i sprzedawców,
nie sposób dociec, że jeden handlarz nie zapłacił.
Szef zawsze wszystko dokładnie sprawdza, skąpiec z niego.
Proszę już nie grymasić.
W końcu i tak te pieniądze nie trafiają do twojej kieszeni.
Przymknij się!
Witaj Onami-san. Dobry wieczór.
Jak leci? Dobry masz dziś utarg?
Pewnie z powodu tego zimna dosyć niewielki.
Tak, w rzeczy samej.
Ale nie przejmuj się. Nie przejmuj się.
Dziś nic nie musisz płacić. Kramów ci tutaj dostatek.
Nikt się nie zorientuje, że jeden czy dwa nie wniosły haraczu.
Wstyd mi, sprawiam panu zawód za każdym razem.
Nie, proszę nie brać tego tak do serca.
Bądź co bądź, to i tak nie moje pieniądze.
Kogóż to widzą moje oczy? Pan Kaneko?
Witam panie Kitamura.
Co za niespodziewane spotkanie.
Niezmiernie się cieszę, że pan tak zdrowo wygląda.
Przybył pan do Edo w jakiejś ważnej sprawie?
- Jestem w mieście już od miesiąca. - Doprawdy?
Przejdę się jeszcze kawałek, zanim zapadnie zmrok.
Cóż Onami-san, dobranoc.
Panie Kaneko! Czemuż to traktuje mnie pan tak ozięble!
Czyż nie widzieliśmy się od bardzo dawna?
Zamieńmy parę słów w jakimś szynku!
- Przepraszam, dziś jestem bardzo zajęty. - Panie Kaneko!
Nie użalaj się *** sobą, nawet jeśli zostałeś roninem.
Tyle czasu minęło od naszego ostatniego spotkania. Jak się pan miewa?
Doszły nas niejakie pogłoski,
dotyczące poważnych zmian w pańskim życiu. Co się stało?
Nic, po prostu żyję jak żyję. Proszę się mną nie przejmować. Żegnam.
Siostrzyczko!
Hiro-chan, gdzieś ty się włóczył o tak późnej porze?
Siostro, przestań! Wciąż mówisz do mnie tylko "Hiro-chan" i "Hiro-chan"!
O co ci chodzi? Co złego widzisz w tym zdrobnieniu?
Nie jestem już dzieckiem.
Tak?
Hirotaro, późno już. Lepiej wracaj do domu.
Zaiste, dziwak z niego!
Dawniej taki nie był.
Widocznie gdy samuraj traci swego pana, potrafi stać się zupełnie innym człowiekiem.
Siostro, dziś nie wrócę na noc!
- Hiro-chan, dokąd tak pędzisz? - Panienko, ile to kosztuje?
Dziękuję za przybycie.
Mój sztylet zniknął!
Co się panu przytrafiło?
Zgubiłem gdzieś pewien sztylet. Będę miał kłopoty!
Zgubiłem sztylet!
A niech cię, znowu wygrałeś. Nie mam z tobą szans.
Grasz w shogi niczym wytrawny zawodnik!
Przegrałem już trzeci raz z rzędu.
Ale następna partia będzie należała do mnie.
Prawdę mówiąc panie, nie interesują mnie już stawki rzędu 10 czy 20 ryo.
Proszę, podbijmy pulę. Mam tutaj 50 ryo.
Przyjmę każdą kwotę nie większą niż 10 ryo.
No, panie. Proszę rzucić kwotę.
- Cóż, dorzucę jeden ryo. - Jeden ryo!
A więc grajmy.
Jeśli wygrasz będę ci winny 5 ryo.
{y:i}Radzę panu przestać.
Hiro, lepiej się zamknij!
Wynoś się, jeśli coś ci nie pasuje!
Proszę grać, panie.
To był godny pożałowania ruch. Proszę bardzo, już wygrałem 1 ryo.
W takim układzie proponuję dorzucić 2 ryo żeby się pan odegrał.
{y:i}Proszę tego nie robić. {y:i}Pan niczego nie rozumie.
Lepiej uważaj Hiro-ko.
Niech pan nie zwraca uwagi na tego dzieciaka.
Proszę raczej postawić 2 ryo, zgoda?
Nie, wolę postawić 10 ryo.
Dziesięć?
Tak, jeśli uda mi się wygrać zgarniam 50 ryo.
Zgadza się. Jeśli przy stawce 10 ryo wygra pan,
wypłacę panu 50 ryo. Na pewno chce pan postawić aż 10 ryo?
No chłopaki, widzicie to co ja?
To typowe dla mieszkańców stolicy.
W jeden wieczór potrafi przepuścić cały zarobek.
Patrzcie i podziwiajcie! Powinniście brać z niego przykład.
A więc zapytam raz jeszcze: jeśli wygram przy stawce 1 do 5
wypłacisz mi 50 ryo?
Tak.
W porządku. Zatem płać.
Cóż mogę powiedzieć, ten typ mnie po prostu oszukał.
Załamuję ręce, kiedy słyszę o oszuście, który dał się oszukać.
Przepraszam.
Całe 50 ryo które od szefa pożyczyłem i moje 2 ryo oszczędności...
Głupcze! Zejdź mi lepiej z oczu!
I przestań błaznować.
Proszę szefie.
Zdaje mi się, że jednego brakuje.
Dziś były chyba 43 stragany?
Doliczyłem się 42. Jestem tego pewien, 42.
Nie ma mowy o pomyłce.
O co chodzi, panienko?
Mniemam, że na piętrze jest jakiś mężczyzna, mam rację?
Zaraz go zawołam. Jak mu na imię?
Cóź, czy Hiro-chan tam jest?
- Jaki Hiro-chan? - Ma na imię Hirotaro.
Nigdy o nim nie słyszałem.
Podobno przesiaduje tu całymi dniami.
Dobrze, zapytam o niego. Chwileczkę.
{y:i}Kto tam?
- To ja. - A to ty, zatem witaj.
Proszę pana...
Jeśli go pan zastanie proszę mu przekazać,
że siostra tu była i każe mu wracać do domu.
Więc chodzi o twojego brata?
Co się stało?
- Góra dziś otwarta? - Jak zwykle, przez całą noc.
- Przyszedł dziś jakiś Hiro-chan? - Jaki Hiro-chan?
Brat tamtej dziewczyny. Przyszła ściągnąć go do domu.
W takim razie wejdź na piętro i sam się rozejrzyj.
Nie ma sprawy. Zaraz o niego popytam.
Czy jest tu Hiro-chan? Jego siostra czeka na dole.
- Jaki znowu Hiro-chan? - Dziś nie ma tu nikogo o tym imieniu.
Dobrze, przekażę jej.
Dzisiejszej nocy go tu nie ma. Może poszedł do Torako?
Sklep Torako. Sprzedają tam galanterię. Nie wiesz gdzie to jest?
Zna pan jeszcze jakieś podobne lokale w okolicy?
Ależ oczywiście. Objaśnię panience.
Ken-san, co to za jeden?
Nie znasz go? To mąż szefowej.
- To znaczy... - To Soshun Kochiyama.
...kwatery pracownicze Saito. I jeszcze zaplecze tego sklepu z galanterią.
To chyba wszystkie jaskinie hazardu w okolicy, które znam.
{y:i}Pięknie dziękuję za pomoc.
{y:i}- Trafi panienka? {y:i}- Tak, teraz z łatwością.
{y:i}Urodziwa dziewczyna.
Już wychodzisz?
Mistrzu, przepraszam za niedawne zamieszanie.
Czy to przypadkiem nie ty przestrzegałeś mnie przed grą w shogi?
Słyszałem o panu wiele opowieści, ale nie znałem pana twarzy...
Wstyd mi.
Nie powinieneś się wstydzić. Pragnę ci podziękować.
- Pan nie mówi poważnie! - Wejdź, śmiało.
Jak ci na imię?
Zapomniałem się przedstawić. Zwę się Hirotaro, to znaczy...
Naojiro. Miło mi pana poznać.
Nao-san, napij no się.
Nie rób tego. Takiemu młodzieńcowi nie powinno się nalewać do dużej czarki.
Nie zaszkodzi mu.
- Jesteś pewien? - Jasne.
- Potrafisz sobie golnąć! - Mogę wypić nawet 2 sho.
Wspaniale.
Niesamowite. Nigdy bym się nie spodziewała.
Oshizu, nie ma już ani kropli. Przynieś nam pełną butelkę.
- Obawiam się, że nie mam. - Jeśli nie masz
to obudź gorzelnika i napełnij butelkę.
Ale nie płaciłam mu już od dwóch miesięcy.
Jesteś nieporadna. Powinnaś zawsze mieć w zapasie 10 albo 20 baryłek.
W końcu to twój interes, nie?
Doprawdy świetny.
Oshizu, chcesz coś jeszcze kupić? Proś śmiało.
Teraz mogę kupić ci wszystko, czego zapragniesz.
W takim razie przydałoby mi się nowe haori.
Dobrze, załatwione. Coś jeszcze?
Kredens z zaplecza tak naprawdę jest tylko pożyczony z lombardu.
Pożyczony? Co za skąpstwo! Wykup go na własność!
Brakuje nam rąk do pracy.
- Chciałabym zatrudnić jakąś dziewczynę. - Dobrze, zapłacę, zapłacę!
- Szefowo. - Co jest?
Przykro mi znów to mówić...
Ken-san, znowu przegrałeś, nie?
Tak, jestem kompletne spłukany.
Dlatego jestem zmuszony prosić o niewielką pożyczkę.
Dobrze, zapłacę. Masz pieniądze.
Ee? Jakże się cieszę!
Wybacz mi mistrzu. Dzięki.
Kochanie, ten pas obi, który kupiłeś mi rok temu...
Jaki znowu obi? Aa, kupię, kupię!
Dzisiejszej nocy mogę kupić wszystko.
Nao-san, chodźmy do Yoshiwary zabawić się z kurtyzanami. Będzie pięknie.
Dobry pomysł.
Oshizu, idź i kup nam dwie riksze.
- Lepiej nie. - Co?
Nie musisz ich kupować. Wystarczy, że zapłacisz za przejazd, rozumiesz?
Dalej Nao-san, pij.
Nierozważnie jest tak go poić. Lepiej ja się napiję, dobrze?
Daruj sobie.
Ale taki dzieciak...
Dzieciak? Wszak to tęga głowa do picia!
- Naprawdę taki z niego hojrak? - Tak, tęga głowa.
Nao-san, koniec zabawy.
Pij lepiej z tego. Polać mu.
Wszystko w porządku?
Pomimo, że na takiego nie wygląda, potrafi wypić aż 2 sho.
{y:i}To prawda.
A nie mówiłem!
Do dna.
Nao-san, mężczyzna taki jak ty pewnie nie może opędzić się od kobiet.
Nie wydaje mi się.
To przecież Nao-san. Powinien mieć kobietę.
- Nie spotykam się z żadną dziewczyną. - Nao-san, nie ukrywaj niczego.
Mówię prawdę, nie mam znajomych.
Pierwszy raz jesteś w takim miejscu?
Nao-san, dokąd to?
Mistrzu, nie jestem jeszcze pijany.
Hiro-chan, czy to ty?
Ależ oczywiście.
Omit-chan.
Tak, to ja, Omitsu. Ale żeś wyróśł.
Ledwiem cię poznała.
Naprawdę jest niesamowity.
- Co u Onami-chan? - U mojej siostry?
Wszystko po staremu.
Nao-san, chociaż mówiłeś, że nie masz dziewczyny to ta jest naprawdę niezła.
- To nie tak! - Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi z dzieciństwa.
Tak między nami mówiąc: szef ostatnio wynajął kurtyzanę.
To kosztuje przecież krocie.
Tak, około 500 ryo.
Co? Jakoś nie moge sobie wyobrazić, żeby ten skąpiec mógł wydać taką sumę.
Ushi,
zdaje mi się, że wczoraj prosiłem cię, żebyś to naprawił.
Nie wczoraj.
- Co? - To było przedwczoraj.
Durniu! I ty jeszcze tego nie zrobiłeś!?
Nie masz kleju?
Nie, nie mam. Za dużo z tym wszystkim kłopotu.
W taki razie ja pójdę i kupię.
Naprawdę?
Jest Onami-san?
O, pan Kitamura. Co się stało?
Przepraszam za swoją natarczywość zeszłej nocy.
Przyszedłem tu wczoraj, bo miałem pewną sprawę do tej dziewczyny.
- O co konkretnie chodziło? - Cóż, mam naprawdę poważne kłopoty!
Czy to dotyczy też Onami-san? Gdzież ona jest?
Właśnie wyszła szukać swojego brata.
Kitamura-san, o co chodzi?
W rzeczy samej to bardzo przykra sytuacja!
Pewnie widziałeś mój zdobiony sztylet.
Tak, misterna robota. Z czego był zrobiony, z bambusa?
Nie kpij. To skarb rodziny Kitamura.
Dawniej władał nim sam wielki Sengo Muramasa.
Tenże sztylet skradziono mi zeszłej nocy.
Prawda, brakuje krótkiego ostrza. Kto mógł to uczynić?
To sprawka tego chłopaka, brata młodej sprzedawczyni.
Hiro-ko? Trudno mi w to uwierzyć.
Jeśli dowie się o tym mój pan,
będę zmuszony popełnić seppuku.
Popełnić harakiri? Sprawa jest poważna.
- W rzeczy samej! - Istotnie.
A tak przy okazji: Kitamura-san, ile ma pan lat?
Pytasz o mój wiek? Niedługo skończę 53 lata.
53?
Niektórzy mówią, że powinno się żyć 50 lat.
A więc mężczyzna 53-letni pożył sobie nawet ponad miarę.
Masz, możesz to wystawić.
Mamy tu sztylet, bogato inkrustowany złotem i srebrem.
Z pewnością musiał należeć do samuraja,
różni się znacząco od pospolitych noży kupieckich.
O ile mnie pamięć i wzrok nie mylą,
nieczęsto widuje się takie okazy w sklepach.
W tak niebezpiecznych czasach każdemu nóż się przyda!
Przekonajcie się sami. Tylko ostrożnie.
Jest wart co najmniej 3 ryo!
Nie jest wcale taki wspaniały.
A zatem, jakąż cenę wyznaczycie dla tego cudownego noża? Licytujcie.
{y:i}Ile?
- Jeden ryo. - Zatem jeden ryo, jeden ryo.
{y:i}Zatem dwa ryo, dwa ryo...
Dwa ryo i dwa bu.
{y:i}Zatem dwa ryo i dwa bu...
Trzy ryo!
Pieć ryo, pięć ryo!
Siedem ryo!
{y:i}Siedem ryo i dwa bu!
Dziesięć ryo.
Jedenaście!
Późno już. Gdzież on polazł po ten klej?
Hiro-ko.
Dzień dobry, bracie.
- Hiro-ko, zaczekaj! - Spieszę się.
Wczoraj pomieszałeś mi szyki.
Pomówimy o tym później.
Czekaj no.
Niechybnie musisz być w zmowie z tym mnichem.
Nie mam pojęcia o czym mówisz.
Powiedz no -
- kim do licha on jest? - Pojęcia nie mam!
Mówże co to za mnich?
No cóż, masz za brata łobuziaka?
Nie jestem w stanie odmówić samurajowi.
Dlatego jestem w tarapatach.
Domyślam się. Jeśli twój brat wpadnie do nas nocą,
odeślę go z powrotem do ciebie.
Będę panu wdzięczna.
Zwie się Hirotaro?
Tak, przepraszam za kłopot.
{Y:i}Kiedy wpadnie mój brat dołączę do niego.
{Y:i}- Dobra, Kenta-san. - W porządku.
Ten facet był tu zeszłej nocy.
Znasz-li kogoś imieniem Hiro-chan?
Nie znam takiego chłopaka.
Jego siostra twierdzi, że przychodzi do naszego lokalu każdej nocy.
Musisz go więc znać.
- Podejrzewam że Nao-san może go znać. - O co ci chodzi?
O tego chłopca, którego poszukuje siostra,
zwanego Hirotaro.
Zadziwiające. Dlaczego tak przejmujesz się tym dzieciakiem?
Po prostu szkoda mi dziewczyny.
Bracie, jestem.
Nao-san wrócił.
Nao-san, gdzieś ty był? Muszę cię o coś zapytać.
Znasz chłopaka, którego wołają Hiro-chan albo Hirotaro?
Wiesz kto to?
Nie za bardzo. To znaczy niezbyt się z nim kumpluję.
Wiesz gdzie teraz może być?
Nie wiem. Coś mu się stało?
Cóż, jego siostra wyglądała na srodze zaniepokojoną.
Co mu jest?
Najmocniej przepraszam! Ten młodzieniaszek który dopiero co wszedł...
Ach to ty, przychodzisz z salonu gry w shogi!
Nie poznałem cię. Proszę o wybaczenie.
Nie wiedziałem, że to twój lokal.
Zagrajmy partyjkę. Oshizu, podaj no szachownicę.
Nie mówisz pan poważnie. Spieszno mi,
- i jestem zmuszony odmówić. - Chwileczkę.
{Y:i}Myślę, że ty możesz znać chłopaka imieniem Hiro-chan.
{y:i}Co?
Zwie się Hirotaro.
Znasz go?
- Mistrz raczy ze mnie żartować. - Niby czemu?
Bez cienia wątpliwości, nie znam żadnego Hirotaro!
Hiro-ko? Co robisz?
Bracie, nie jestem Hiro-ko. Zwą mnie Naojiro. Zapamiętaj to sobie.
Jeśli go ukrywasz nie ujdzie ci to na sucho!
- Bądź co bądź i tak nie możemy go znaleźć. - To nie rozwiązuje problemu.
Nie wywinę się przed możnym panem takim gadaniem.
Nie pozostaje mi nic innego, jak wymusić na sędziemu Minami-no-machi
wystawienie nakazu aresztowania jej brata!
Kitamura-san, co nagle to po diable.
Mam nadzieję, że wróci jeszcze tej nocy.
Dobra, pan poczeka jeszcze kilka dni a jak chłopak nie wróci,
wtedy albo wkroczy pan do akcji, albo popełni harakiri.
W porządku. Zrobię, jak pan radzi Kaneko-san.
Poczeka pan? Kitamura-san, tego się po panu spodziewałem.
Nie wiem jak dziękować. Z pewnością odnajdzie pan swój sztylet.
Jeżeli sztylet nie wróci do mnie w ciągu trzech dni,
sprawa trafi do sądu, Kaneko-san.
Kto jest teraz sędzią w Minami-no-machi?
Kato-san, o ile mi wiadomo.
Zna go pan?
Spotkałem go parę razy. Jak mu na imię?
- Kiyomasa, tak myślę. - Zgadza się. Kiyomasa Kat...
Powiadam raz jeszcze: jeśli za trzy dni nie zobaczę noża,
oficerowie sądowi dostaną nakaz rewizji. Bądź i na to gotów.
Żegnam, Kaneko-san.
Jeśli sprawa wyjdzie na jaw grozi mu poważne niebezpieczeństwo.
Raczej nie poskarży się sędziemu. Nie ma co się martwić.
Mistrzu, coś nie tak?
Ushi! Tak, pamiętam. Wpadłem tu by kupić klej.
Onami-san, przygotuj mi to, o co proszę.
Bracie, co to był za samuraj?
Ach, nieważne, drobnostka.
Onami-san, co się stało?
Któż u licha dałby 10 ryo za tak pospolity nóż?
Czysta strata pieniędzy.
To twoja wina, w końcu to ty podbijałeś cenę.
Ja, podbijałem?
Chciałem go kupić za jednego ryo.
Brać takie cacko za jednego ryo!
Tylko głupiec zapłaciłby 10 ryo.
Zanim do tego doszło i poszedł za 10, ty wykrzykiwałeś "7 ryo, 2 bu".
Tylko dlatego, że ty wcześniej oferowałeś 7 ryo.
Ale wcześniej ty chciałeś dać 5 ryo, to ja krzyczę: "7 ryo".
A cożeś mówił uprzednio? Zdaje się, że krzyczałeś "3 ryo"!
Bo kiedy chciałem kupić sztylet za 2 ryo,
to trzeba było trzymać język za zębami.
Ale twoją winą jest, że podbiłeś cenę na 2 ryo, 2 bu.
Co?! Przecież jako pierwszy rzuciłem cenę na 2 ryo.
Co?
Hej, wy dwaj!
O co podnosicie cały ten raban?
Otóż, ten poręczny sztylecik, który ostatnio zakupiłem...
- Poręczny sztylecik? - Tak!
A to ci dopiero, też poszukuję pewnego sztyleciku.
Wy także, Możny Panie?
To może rzuci pan okiem na ten.
Dziś nabyłem go od przyjaciela za 20 ryo.
Co? 20 ryo?
Zaiste, cena i tak okazyjna.
Dla was, Możny Panie,
a niech tam, mogę i odstąpić za kwotę 20 ryo.
Nie, ten, którego poszukuję do tak tanich nie należy...
Coś nie tak?
Rozumiem...
Podoba się?
Wspaniały, nawet jeśli to podróbka.
Niemal identyczny z oryginałem. Skąd go macie?
Cóż, tam za rogiem...
Tak między nami mówiąc: ten nóż jest dla mojego przyjaciela wprost bezcenny,
gdyż uważa go za skarb rodowy.
Nawet jeśli to lewizna, musiał wykonać go przedni rzemieślnik.
Wasze oczy nie dostrzegają, że to podróbka, zaś moje zdają sobie z tego sprawę.
Ależ oczywiście, macie świetny wzrok Możny Panie.
- Ile miało być? - 20 ryo, o panie.
Niech będzie. Dam 30 ryo.
- 30 ryo? - Ni mniej, ni więcej. Daję 30 ryo.
I jeszcze jedno: ani mi się ważcie mówić komukolwiek, że to nie oryginał.
Tak, przysięgam.
Oddaj mi 10 ryo!
Ależ nie kłopocz się. Nie musisz płacić!
Mi i tak nie skapnie z tego ni jedna moneta.
Ushi, tylko nic nie mów szefowi.
Dziękuję.
Onami, do widzenia.
Onami-san, cóż za samuraj był dziś w twoim sklepie?
Nieważne.
Obiło mi się o uszy, że ma o czymś donieść do sądu.
Domyślam się, że Hiro-ko znów coś zmalował.
Niesforny chłopak.
Ushi-san, mogę prosić cię o przysługę?
O co chodzi?
Hiro-chan ostatnimi czasy rzadko bywa w domu.
Doprawdy? Toć nawet dziś go widziałem w okolicy.
Podejrzewam, że skoro unika domu,
musi całymi dniami przesiadywać u mnicha.
U mnicha?
Hiro-ko ostatnimi czasy wszedł w komitywę z tym podejrzanym mnichem.
Onami-san, to on.
Co?
Ten mnich, z którym się zadaje.
No proszę, otwierasz swój kramik nawet i w tym miejscu.
Skoro tak, skuszę się na czarkę słodkiego likieru.
Szachisto, czyżbyś dziś miał wolne?
Mistrz raczy nie kpić ze mnie!
Onami, płacę. Mistrzu - bywaj.
Samotne życie nie jest usłane różami.
A przecież Hiro-chan w dzieciństwie był taki grzeczny.
Chcesz przez to powiedzieć, że jeszcze nie wrócił?
To niedobrze.
Dlaczego nie może prowadzić uczciwego żywota?
Kiedy wreszcie wróci radzę ci: zbesztaj go raz, a porządnie.
Myślę, że to przez złe towarzystwo.
Dokładnie, ponoć twój brat każdej nocy
odwiedza moje pięterko. To nie wróży nic dobrego.
Moje słowa z pewnością brzmią dziwnie,
ale na tym poddaszu uczciwych ludzi nie znajdziesz, choć oko wykol.
Błagam, przyprowadzisz Hiro-chana z powrotem?
Ma dobre serce, łagodny i nieśmiały zeń chłopiec.
Zdaje się, że raczej nie będziecie przyjaciółmi.
Masz rację. W końcu to twój brat.
Powinien trzymać się z dala od ludzi mojego pokroju.
Zwrócisz mi Hiro-chana?
Błagam, jest moim jedynym bratem.
Zaiste, chyba pomylona jesteś.
Gadasz jakbym to ja na siłę więził twojego brata.
Ej, ty tam! Czego dręczysz dzieciaka.
Co?
Ushi, czy to ten typ?
Hej, to ty okantowałeś tego oto człowieka na 50 ryo!
No i co mi zrobisz?
Zgrywasz hojraka, pójdziesz z nami.
Panienko, naprawdę żal mi ciebie i chcę ci pomóc, ale wybacz
muszę przedyskutować parę spraw z tym oto "samurajem".
Ej, dokąd idziemy?
Nie, Onami, zostań proszę. Wrócę niebawem.
Dobrze, możemy przejść od rzeczy.
Trzymaj.
Ależ nie przejmuj się.
Zdaje się, że masz za krótkie nóżki.
Dureń! Może jedną, ale druga długa jest na tyle, byś dostał manto!
Niezbyt rozsądnie i godnie jest walczyć z kaleką.
Nie martw się, za to ramiona mam mocne i w pełni sprawne.
Gotuj się.
Mistrzu, nie musisz tego robić!
O mnie się nie martw. Nie powinnaś tu przychodzić, to niebezpieczne.
Odejdź. Gotuj się!
Onami-san, cóż się stało?
Skaleczyłaś dłoń. Niedobrze.
- Koniec walki. - Ma ktoś maść?
Ushi, biegnij po balsam. Przynieś też smarowidło z ropuchy.
Bracie, pleciesz bez sensu!
Dureń! Dlaczego sam nie sprzedajesz maści?
To idź i kup. Ino szybko.
Widzę, że zdąrzyliście się nawet zaprzyjaźnić.
Cóż, tak Ushi jak i rodzina Morita-ya nie cieszy się dobrą reputacją,
więc nawet nie chce mi się dla nich rabować pieniędzy.
Pracujesz jako straż przyboczna dla Morita-ya?
W sumie tak, nie mam nic lepszego do roboty.
Cóż, dzięki swoim zdolnościom...
Zdolnościom? Skąd o nich wiesz?
Byłem zaskoczony tym, z jaką gładkością potrafisz wyciągnąć długi miecz.
Prawdę mówiąc ja też się zdziwiłem.
Chociaż kupiłem ten miecz dwa miesiące temu,
dopiero dziś dobyłem go po raz pierwszy.
Zdziwił mnie fakt, że taki miecz może być aż tak poręczny.
Niezwykły z ciebie człowiek.
Onami-san, polej jeszcze.
Panienko, powiedz no o czym wcześniej rozmawialiście.
Czyżby o tym, że wyrządzam jakoby krzywdę twemu bratu?
{y:i}Ushi-san powiedział mi,
że ostatnimi czasy mój brat wciąż kręci się koło ciebie.
Mój kompan zwie się Nao...
I tenże Nao wydaje mi się dość dziwnym jegomościem.
Nigdy nie zauważyłem, żeby mistrz Kochiyama lubił słodkie likiery.
Mój mąż pija słodkie trunki?
Sama widzisz. Zdaje ci się, że wiesz wszystko, a tymczasem nie wiesz nic.
Ciągle to samo.
{y:i}Co tam mówisz?
Zmierzam do tego, że słodki likier jest po prostu słodki. Niechże się pani nie denerwuje.
Ken-san, nie powinieneś stroić sobie ze mnie żartów.
Zdaje mi się, że jestem dla ciebie aż nadto dobra.
Powinieneś być ze mną bardziej szczery.
Jakkolwiek twoja pozycja wprost zabrania mi o tym mówić...
a niech tam, pamiętasz tą dziewczynę, szukającą chłopca imieniem Hiro?
To jest sprzedawczyni ze sklepu ze słodkimi trunkami.
Tylko nie mów mistrzowi, że się wygadałem.
To najprawdziwszy sekret.
Nao, ulubieniec naszego mistrza...
naprawdę zwie się Hirotaro i jest bratem tej dziewczyny.
Nie przejmuj się. Jeśli poprosisz mistrza Kochiyamę z pewnością nie odmówi.
Czekaj no chwilkę.
Ken-san, dobry wieczór.
Zastałem mistrza?
- Nie ma go. - Prze pani!
Za chwilę wrócę.
Pokornie proszę, mógłbym u was dziś przenocować?
- Przepraszam, że się narzucam. - Odmawiam.
- Co? - Ano odmawiam.
Naprawdę nazywasz się Hirotaro?
Przepraszam panią.
Ale prze pani, skoro tak bardzo pani zaufałem,
błagam, pozwól mi przenocować, tylko jedną noc.
{Y:i}Wybacz mi. To wszystko w ogóle nie powinno było się zdarzyć.
Nie przejmuj się. Nawet lepiej się złożyło, teraz mogę z tym skończyć.
Ach, gdyby tylko mistrz Kochiyama tu był!
Od czasu kiedy się w to wszystko wplątałem...
powiedz Omit-chan: co robić?
Hiro-chan, jestem gotowa.
Gotowa? Na co?
Omit-chan, ty zamierzasz umrzeć?
Tak, nawet gdyby dane mi było żyć długo, wszystko jest benzadziejne.
W takim razie ja także odbiorę sobie życie.
Hiro-chan, cóżeś rzekł?
Nie ważne. Gdybym jeszcze pożył,
stałbym się nieudacznikiem. Omit-chan, zabijmy się.
Nie, tobie nie wolno.
Zabijając cię wyrządziłabym wielką krzywdę Onami.
Nie zważaj na moją siostrę.
Jestem z powrotem.
Itt-san, no śmiało, nie krępuj się. Wejdź do środka.
Nie jest to zbyt przytulne miejsce ale ujdzie w tłumie.
Napijmy się.
Ofumi-chan, zaserwuj nam jakiś truneczek.
Nie uwierzysz kogo spotkałem ostatnio w nocnym barze.
- Proszę, usiądź. - Dzięki.
Nao jeszcze nie wrócił?
{y:i}Pragnę z nim pomówić.
Pomówić z Nao-sanem, ach jasne.
Rusz się i przywitaj gościa.
Dziwnie się zachowujesz. Poczekaj chwilkę.
No już, idź się przywitać.
{y:i}Szybko.
Nao-san tak naprawdę zwie się Hirotaro, nie?
Skąd wiesz?
Nie twoja sprawa.
Nigdy nie przypuszczałam, żebyś mógł polubić słodkie trunki.
Coś ty się tak uczepiła tych słodkich trunków?
Nie zgrywaj niewiniątka.
Nic mnie nie obchodzi twoje upodobanie do słodkich likierów.
Ktoś musiał napaplać ci jakichś bzdurnych plotek.
Zawiodłeś mnie.
Dziewczyna, która była tu wczoraj - siostra Nao.
Toć to jeszcze dziecko!
Coś ty powiedziała!
Zdaje jej się, że wszystkie rozumy pozjadała!
Wybacz Itt-san, lepiej będzie, jak sobie stąd pójdziemy.
Twoja pani ma dziś kiepski humor. Ja też...
Co mówisz, Itt-san? Przepraszam za wszystko,
ale naprawdę lepiej będzie napić się gdzie indziej.
{y:i}Dokąd to?
Zamilcz! Ja, Kochiyama, słucham tylko rozkazów shoguna!
Tyś tu już wcześniej była. Wejdź proszę.
Ponownie przepraszam za najście.
Ależ nie ma sprawy, o co chodzi?
Zastałam pana Kochiyamę?
Chcesz porozmawiać z moim mężem?
Doceniam to, co dla mnie robicie
Pan powiedział, że rano mam tu przyjść po swojego brata, Hirotaro.
My wołamy na niego Nao-san.
Dzisiejsza młodzież jest doprawdy bezwstydna.
Prawda, był tu zeszłej nocy, ale...
Hiro-chan tu był?
Przyszedł z kobietą wątpliwej reputacji i poprosił o nocleg. Niestety, męża nie ma.
- W takim razie, gdzie mógł pójść? - Pojęcia nie mam.
Mój mąż także jeszcze nie wrócił.
Czyli nie zastałam pana Kochiyamy?
Sądzę, że prędzej znajdziesz go w swoim lokalu.
Ken-san, dzisiejsze panienki wyglądają tak niewinnie, że nie skrzywidziłyby muchy,
{y:i}ale trzeba mieć się na baczności.
{y:i}Tak to już jest.
Na pierwszy rzut oka jeszcze dziecko, a potrafi mężczyznę za nos wodzić.
Doprawdy, kobiety potrafią być potworne.
Ta na przykład: przychodzi do mnie, żeby sobie bezwstydnie pokpić.
Przerażające.
{Y:i}Niby małomówne, o czystym sercu i dobrych manierach.
{Y:i}Nawet mi, jako kobiecie, słabo się robi.
Zaiste, pani zna się na ludziach.
Co?
{Y:i}Jeśli zbytnio spoufalisz się z tą dziewką, nawet mój mąż da ci łupnia.
{y:i}Rozumiem.
Toji-san, coś ty dziś taki pobudzony?
Pobudzony? Raczej trzęsę się jak osika.
Dziś rano widziałem zły omen.
Co się stało?
Stać to się nie stało. Widziałem zwłoki kurtyzany.
Z..wło..ki kur..tyz..any?
Zwło-ki k-urtyza-ny...
Noo cóż, zaa zwłokii kuurtyzanyy.
Wybacz stary, że opowiadam ci takie historyjki,
ale była niesamowicie piękna.
Kiedy trzymałem jej ciało w swych ramionach aż mnie ciarki przeszły.
To było podwójne samobójstwo?
Noo too chlup, za drugieg..o uczes..tnika podwójnego samobójstwa!
Hiro-chan, kiedy wróciłeś?
Gdzieś ty był?
A ja zrozpaczona, szukałam cię wszędzie.
Hiro-chan, proszę, pomyśl czasem o mnie.
Coś ty narobił? Przemokłeś do suchej nitki.
Szefie, tutaj.
Onami-san! Nie ma jej?
Szefie, co teraz?
Ushimatsu?
Onami-san, Hiro-ko jest w domu?
- Nie. - Z pewnością jest!
Nie. Czy Hirotaro coś przeskrobał?
To już nie przelewki.
Hiro-ko przesadził ze swoją bezczelnością.
Hiro już tu jest, prawda?
Jeśli kłamiesz, też nabawisz się kłopotów.
Nie, brata nie ma od dobrych paru dni.
Co zrobił Hirotaro?
Uciekł z kurtyzaną imieniem Mitsutose, którą żem wykupił.
Jeśli Hiro nie dostanie nauczki, stracę twarz.
Onami, możesz przecież żyć ciesząc się wsparciem mojego szefa.
{Y:i}Zapomnij o nim i złe życie przemień w dobre.
{Y:i}Jeśli dopadniemy Hiro, pogruchotamy mu ręce albo nogi.
{Y:i}Dostanie mu się po łapach.
Ushi, daruj sobie. Takim szantażem nic nie wskurasz.
Panienko, czy aby napewno Hiro jeszcze nie wrócił?
Tak panie. Jak tylko mój brat wróci,
każę mu przyjść do pana z przeprosinami.
Z "przeprosinami" czy "pokornym błaganiem o wybaczenie",
co się stało to się nie odstanie - Mitsutose kosztowała mnie 300 ryo.
300 ryo?
Uzbierasz taką sumę?
Mowę ci odebrało?
Myślę, że podoła.
Ależ tak, ma szef rację.
Onami-san, 300 ryo to kupa pieniędzy.
Lepiej poważnie się zastanów, co się opłaca.
Jeśli ci się nie uda, przyjdź do rezydencji szefa.
On potrafi być naprawdę litościwy. Bywaj.
Prze pani, poproszę ten balonik!
O ten, prze pani!
Hibo, dostaniesz balonika.
Masz Hibo.
Co się stało siostro?
Gniewasz się na mnie?
Coś ty narobił!
Siostro!
Nie dam rady, interes i tak marnie przędzie.
Znów złe wieści?
Cóż, chyba nigdy nie zaspokoję swoich pragnień. Kompletna beznadzieja.
A, jeszcze nie wrócił...
Gdzież on się włóczy?
Wiedziałem, martwisz się o niego.
A może leży gdzieś, zamroczony, w śniegu.
Kenta-san, przestań.
Któż odgadnie, co drugi tak napawdę czuje?
Hę, chyba nie jestem takim złym typem.
- Kenta-san. - Co, Fumi-chan?
Ktoś do ciebie.
Kto? Mężczyzna czy kobieta?
Kobieta.
W czym rzecz, pani?
Szefowo, nie zgadniesz kto przyszedł.
{y:i}A więc to tak.
{y:i}Obżarłeś się.
Zdecydowanie. I na dodatek przepiłem.
Rachunek jest dłuższy niż opaska demona.
Doprawdy zadziwiające,
nigdy jeszcze nie obsługiwaliśmy takiego klienta jak ty.
Taniocha. 12 ryo i 2 bu.
Dokładnie. Pokornie dziękuję.
Prawdę mówiąc, jestem spłukany. Daj na krechę.
Nie mówisz poważnie?
Aż nadto.
Działasz mi na nerwy.
W takim razie chodźmy do mnie, Itt-san, i to szybko.
Zmienimy po prostu szynk.
- Zgoda. - Pan z pewnością raczy żartować.
Bez obaw. Też idź się upić.
Nie, poczekaj.
Od kiedy nie muszę za nic płacić, nawet za morze alkoholu,
wszystko mi jedno gdzie wychylam czarkę.
Jeśli będę za długo się włóczył, rodzina Morita-ya mnie wyleje.
Więc lepiej, jak już sobie pójdę. Jeszcze popijemy, tymczasem bywaj.
Jeśli moja żona jest w podłym nastroju,
nie ręczę za to, że ci cokolwiek zapłaci.
Co? Prze pana...
Pójdę już.
Szefowo, stokrotne dzięki za ostatnią pożyczkę.
Dobra passa trwa, no nie Ken-san?
Nie jestem tani.
Czasem wicher zawieje z północy, czasem zaś z południa.
- Sprzedałeś tą dziewczynę, nie mylę się? - Domyśl się sama.
Ach, muszę odnieść pieniądze Hiro.
Dokładnie tak, jak myślałam.
Szefowo, tylko ani słowa mistrzowi.
Jasne.
Cóż, szefowo, lecę już.
Szefowo, pani mąż wrócił.
Witamy w domu, mistrzu. Pani tak się zamartwiała.
{Y:i}Witaj w domu. Tak się martwiłam.
Przyszedłeś sam?
Tak, nie licząc tego konia, który się za mną wlecze.
Konia? Co ty bredzisz?
To koń zbierający rachunki! Zapłać mu!
Przepraszam za kłopot. Proszę wybaczyć mi natarczywość.
To ja przepraszam, że musiał pan przekroczyć me progi.
Dziękuję bardzo. Należy się 12 ryo i 2 bu.
{y:i}A to napiwek.
{Y:i}Jeszcze raz bardzo dziękuję. Do widzenia.
Zdaje się, że nastrój mojej małżonki gwałtownie się poprawił.
Pewnie to nadużycie z mojej strony, ale inaczej nabawię się kłopotów
- jeśli czegoś z tym nie robisz. - W porządku, zajmę się tym.
Moja rodzina utrzymuje wiele gąb do wykarmienia,
ale nikogo tu nie nazwiesz darmozjadem.
Ach tak, darmozjad.
Cóż, więc to tak.
Dostarczysz pewną wiadomość.
Kiedy wykonasz zadanie, wracaj najszybciej jak możesz.
- Mogę poczekać dwa albo trzy dni. - Rozumiem, co to za wiadomość?
- Udasz się do lokalu Onami. - Chodzi o Onami!
Odwiedziny sklepu Onami to dla mnie przyjemność.
Przekażesz jej:
"Przychodzę od Morita-ya. Spłać 300 ryo, które obiecywałaś wczoraj".
Co? Szefie, powtórz no raz jeszcze?
{y:i}Masz zedrzeć z niej 300 ryo.
Dziwnie na mnie patrzysz.
Masz tylko wyegzekwować spłatę.
Szefie, chcę zadać jedno pytanie.
Czy jest możliwe, aby samotna osoba zebrała 300 ryo?
Od kiedy Onami sprzedaje słodkie likiery za 3 i 5 monet,
zgromadzenie tej sumy jest niemożliwe. Nawet jeśli to rozkaz,
wykonanie go byłoby z mojej strony wielką podłością.
- Ej, ty, nie pamiętasz mnie? - Kim pan jest?
Oddaj mój nóż!
To sprawa życia i śmierci. Chłopcze, oddawaj!
A pan ciągle to samo.
Nie chcesz, abym się naprawdę rozzłościł.
Proszę tylko o swoją własność. Będę wdzięczny, proszę.
Zabawny z pana typ, ileż to można gadać wciąż o tym samym.
Kitamura-san!
- Kaneko-san. - W czym kłopot?
W głowie się nie mieści! Co za bachor!
On nawet nie zdaje sobie sprawy, jak cenną rzecz mi ukradł.
Ten elegancki nożyk był upominkiem od mojego pana.
A co będzie, jeśli zechce go z powrotem?
Prawda, każdy władca jest trochę jak dziecko.
Kiedy ma nastrój, rozdaje podarunki;
kiedy ma muchy w nosie, odbiera co podarował.
Nic dodać, nic ująć.
A zatem - kiedy harakiri?
O nie, Kaneko-san.
Wszak mam cię za przyjaciela. Proszę, przemów chłopakowi do rozsądku.
Hiro-ko, nie myśl, że jestem świętoszkiem,
ale kradzież jest podłym występkiem.
- Oddaj panu nóż. - Już go nie mam.
- Co z nim zrobiłeś? - Sprzedałem do domu aukcyjnego.
Ach tak, sprzedałeś. Cóż, w takim razie nic nie mogę zrobić.
Kitamura-san, czas na...
Nie tak prędko! Niech sekretem pozostanie...
że znalazłem zamiennik.
Zamiennik?
Podróbkę noża, naturalnie.
Tylko wytrawny znawca pozna się na rzeczy.
Zatem udało się panu ustrzelić nielichy nożyk.
Ta, co prawda nie jest to szlachetny oryginał,
ale przynajmniej obejdę się bez harakiri.
Do widzenia.
Mój szef z Morita-ya kazał mi zdobyć 300 ryo.
Rozmawiałeś o tym z siostrą?
Ach tak? Już załatwione.
Załatwione? Dlaczego z lekkim sercem godzisz się na haracz 300 ryo dla Morita-ya?
Za tym musi coś się kryć.
Czemu milczysz?
Co się stało z Onami? Gdzie twoja siostra?
Hiro-ko!
Spójrz mi prosto w oczy!
Jesteś tak zepsuty, że nie możesz wyznać mi tego wprost?
Mistrzu, wybacz.
Zeszłej nocy siostra musiała sprzedać się do możnego domu.
Zaprzedać się? Dokąd poszła?
Dokładnie nie wiem. Słyszałem, że jest gdzieś w okolicach Inari-Yokocho.
To niedaleko Kochiyamy.
- Czy to aby na pewno bezpieczne? - O czym ty mówisz?
Chodzi mi o Kaneko-sana.
Ostatnimi czasy dziwnie się zachowuje.
Zaczyna bujać w obłokach, z powodu miłości.
Jeśli coś pójdzie nie tak, wymknie się nam spod kontroli.
Wyszedł jeszcze przed południem. Powoli już zmierzcha.
Cóż, nawet jeśli utyka na jedną nogę, coś długo mu schodzi.
Spodziewałem się tego.
Kiedy wychodził wyglądał jakoś nieswojo.
Może uciekł z pieniędzmi.
Na pewno chcesz przenieść się do Koga?
Ta, jak najbardziej.
W tamtejszych górach będziemy bardzo samotni.
Nie musisz w kółko się upewniać.
Opuszczając okolice Shimofusy, szczęście opuści biednego Kochiyamę.
Jest tu kto? O, jesteś pani.
Itt-san, co się stało?
W samą porę.
Itt-san, czuję, że niebawem stracisz pracę.
A niech mi tam, niech stracę, teraz nie to jest najważniejsze...
Co się stało?
Onami zniknęła.
- Słyszełem, że zaprzedała się. - Zaprzedała? Dlaczego?
Nie ma czasu na gadanie, podobno jest w tej okolicy.
W Inari-Yokocho. Masz jakiś pomysł?
Okolice Inari-Yokocho? Chwileczkę.
Kto w okolicy prowadzi dom uciech?
Itt-san, mam.
Kenta, ten lokal naprzeciwko.
Niegodziwy i brutalny z niego człowiek.
Chodźmy tam razem.
Onami-san. Wejdź proszę, Onami-san.
Co ci się stało, O-nami?
Chodźmy na górę. Porozmawiamy na spokojnie.
No już, śmiało. Nie krępuj się.
Oshizu, nie wpuszczaj dziś nikogo na piętro.
Twoja siostra to porządna dziewczyna, no nie?
Masz tutaj 100 ryo. Weź.
100 ryo? Przecież na tym kwitku jest napisane 300?
To tylko kwitek.
Przecież...
Życia nie znasz szczeniaku, więc morda na kłódkę.
Sprawa załatwiona, jeszcze mi podziękujesz.
Nie jestem naiwniakiem! Odmawiam!
Jeszcze zobaczymy. Podpisuj, póki proszę.
Jest Hiro!
{Y:i}Hiro, przecież wiedziałeś, że przed nami nie uciekniesz!
Jak śmiałeś zamordować Mitsutose!
Martwa dziewczyna nic mnie nie obchodzi.
Jak już mówiłem Onami - przychodzę po 300 ryo.
No, Kenta, podaj szefowi te 300 ryo.
Coś ty powiedział? Więcej jak 100 ryo nie dam.
Jest tu i Kenta. Jak się miewasz?
Biję ukłony, szefie rodziny Morita-ya.
Kenta, przed chwilą pokazałeś mi kwit na 300 ryo.
Nie graj już ze mną w kotka i myszkę.
Ejże, szefie Morita-ya, spójrz no tylko.
Onami naprawdę się zaprzedała?
A czyja to wina?
Zaprzedała się, bo wymusiłeś na niej haracz.
Jakby nie było, masz tu kwit na swoje 300 ryo.
- Hiro, czekaj! - Kenta.
Nie rób ze mnie idioty.
Czego się dziwisz?
Myślałeś, że pozwolę ci na te paskudne interesy?
Gdzie Onami?
Cóż, jeszcze w moim lokalu.
Jest warta 500 a nawet 600 ryo, jeśli sprzedamy ją do Yoshiwary.
Uchi, przyprowadź Onami.
Się robi szefie. Kenta, idziemy.
{Y:i}Niepotrzebnie spanikowałaś.
Potrzebujemy tylko 300 ryo, by cię ocalić.
W porządku, zgromadzę tą sumę, nie ma się co martwić.
Zdaje się, że będziesz potrzebował mojej pomocy.
Masz jakiś plan?
Póki co, nie za bardzo.
A ja mam.
Wiem jak zdobyć 300, a może i 500 ryo.
Tak?
Tak, nic nadzwyczajnego. Posłuchaj...
Kenta. Gdzie Onami-san?
Onami zniknęła!
Hej, czy ktoś wchodził do mojego domu?
Widzieliście młodą dziewczynę?
Puszczaj mnie.
Dokąd ją zabrałeś? Gdzie ją ukrywasz?
Mówię poważnie! Uciekła!
Nie może tego zrobić! Proszę, puść mnie!
Zgrywasz się.
Nie, mówię serio! Popytam o nią!
Ofumi-chan, może ty wiesz?! Ktoś wchodził do mnie?!
Pani, widziała pani tą Onami?!
Nie ma jej u mnie!
- Nie wiem, w czym problem? - Musiała uciec!
Coś ty taki nerwowy!
Nic, nic.
Po coś tu przylazł?
Ach, to nic, wpadnę później.
Gdzie ją ukrywasz?
Jestem bezradny. O, tam jest!
A niech cię! Ani mi się waż!
Cóż, poczynię przygotowania.
Wybacz.
Czekaj.
Oshizu, ile masz w kasie?
Ile?
Starczy 10 ryo.
Ależ potrzebujemy pieniędzy na podróż.
Wiem. Do jutra oddam.
Wydaj na przygotowania.
Itt-san, jesteś gotów?
Jak nigdy przedtem. Już nie ma odwrotu.
Dzięki temu wreszcie stanę się człowiekiem.
Aż do tej chwili byłem zwykłym darmozjadem...
Lecz teraz stoję przed wielką szansą.
Zaiste, człowiekiem zwie się ten, który własne życie gotów jest oddać dla drugiej osoby.
Oshizu, wyjeżdzamy jutro w nocy.
Ty także musisz się przygotować.
- Coś nie tak? - Niezupełnie.
Mogę zostać w Edo tylko dziś i jutro.
Pójdę się ostrzyc przed podróżą.
Możliwe, że jutro nie wrócę do domu.
{Y:i}Zostawiam tą dziewczynę na piętrze pod twoją opieką.
{Y:i}Jeszcze zobaczysz, jutro będziemy w podróży, we dwoje.
Onami uciekła?
Tak, nie mamy pojęcia gdzie może być.
Kenta wyglądał na zakłopotanego.
Zamknij się głupcze!
Gadasz tak, jakby ta sprawa dotyczyła kogoś innego.
A przecież ja tego słucham, mnie to dotyczy.
Jeśli uda jej się zbiec, poniosę dotkliwe straty.
Niewątpliwie.
Szefie, rozpocznę poszukiwania.
Prawidłowo. Przyprowadź Onami. Masz czas do jutrzejszego poranka.
Słuchajcie. Pójdziecie na poszukiwania z Ushim i rozdzielicie się.
Ej, pomożecie mi.
O, to ty Hiro.
Co za niewybaczalna zuchwałość.
Gdzie moja siostra?! Proszę, oddaj mi ją!
Mam oddać ci Onami? To raczej ja się pytam, gdzie ją ukrywasz.
Błagam, nie oszukuj mnie dłużej. Oddaj mi siostrę!
Działasz mi na nerwy! Ushi, jest tam kto?
Co ty...?
Muszę utopić smutki. Straciłem twarz.
Fumi-chan, idź już. Zaraz do ciebie dołączę.
Wychodzę.
Szefowa posłucha,
z Sagami-ya w Shinagawie miałem dostać 300 ryo za pewien "klejnocik";
pieniądze obiecano wysłać jeszcze tej nocy.
Ale, stało się coś...
Komu jak komu, ale tobie mogę się wyżalić.
Zupełnie jakbym puścił lisa wolno, na pola.
Nie mogę dostrzec choćby jej cienia, dlatego płaczę.
Dobry wieczór.
Roku-san, wybacz. Dziś nieczynne.
Szkoda. To ja myk na pięterko.
Nie możesz. Dziś zakaz wstępu.
Sam mistrz nakazał.
Serio? Proszę proszę, co za surowe reguły.
{Y:i}Szefowa powie, co tam się kroi na górze?
Przecież tam na górze...
Pójdę na chwilę do łaźni. Popilnuj proszę interesu.
Skoro mąż mówi, że na górę nie wolno, to nie wolno.
Zrozumiano? Ty też nie wchodź.
O, Świątobliwy Dokai, pokorne dzięki za wizytę z rozkazu Jego Cesarskiej Mości.
Racz oświecić mnie w kwestii, co jest powodem wizyty Jego w domu Izumo.
Niosę jedynie proste posłanie Jego Wysokości, mówiące co następuje:
"Pragnę czym prędzej zobaczyć inkrustowany sztylet pana Izumo".
Co?
Sztylecik, tak, sztylecik.
Dokładnie.
Nie, ten, którego pokornie proszę, nie jest pospolitym nożykiem.
Sztylecik wykonany ręką samego Yujo Goto jest powodem mej wizyty.
Dawno temu, pan na zamku waszem, otrzymał go z rąk shoguna.
Oczy me muszą na nim spocząć za wszelką cenę.
Rzeknę zatem, iż dnia pewnego
Jego Wysokość, będąc w Ueno, zakupił zrazu sztylet.
Był on jednym z arcydzieł słynnego Yujo Goto.
Tak się wszelako złożyło, iż spostrzegł to shogun.
Przemówił słowami temi: "Zdaje się, żem już podobne cudo widział,
albowiem podarowałem kiedyś nóż taki panu Izumo".
Wszak powiedają, że nóż ten jest bezspornie
dziełem kunsztownego rzemiosła - jedynym w swoim rodzaju.
Cóż mówicie, o Panie, że istnieją dwa niepowtarzalne noże?
Tajemnicza sprawa.
Wybacz mi Panie mą śmiałość, ale ośmielę się twierdzić,
że nóż kupiony przez Jego Wysokość w Ueno nie jest oryginałem.
Rację macie, aczkolwiek tylko wtedy, gdy oryginalny nóż jest tu - w tym domu.
Cóż mówisz, o Panie? Mniemasz, jakobym ja, pan Izumo, miał utracić nóż owy?
Czy próbujesz przyznać się do tego, że nóż owy wam skradziono?
Otóż nie. Jako, że wielce osobliwy jest to nóż,
podany mi przez shoguna w Ueno, nie mogłem go zgubić.
Powiadam wam, iż niemożnością jest, by niepowtarzalny nóż tej klasy
istniał w dwóch egzemplarzach.
Prawdę świadczycie mówiąc,
że nóż ofiarowany mojemu zmarłemu ojcu istotnie pochodził z rodziny shoguna?
Ręczę za to, mój panie.
Jest on bezspornie arcydziełem spod ręki Yujo Goto?
- Tak. - Gdzież on jest? Przynieś mi go.
Mój panie, pewien jestem, że zmarły pan powierzył go Daizenowi Kitamurze.
Wezwijcie więc Daizena.
Nie mówiliście nikomu, iż nóż ten nie jest oryginałem?
Klniemy się, że nie.
Zachowajcie milczenie.
Oto jest artefakt, który mój zmarły ojciec otrzymał od rodu shoguna,
arcydzieło rzemiosła Yujo Goto.
Jedyny taki nóż.
Potwierdzicie, iż prawdę świadczę, o Panie?
- Zaiste, niemal identyczny. - Słucham?
Panie Izumo,
w przeciwieństwie do wielu ludzi Dokaia nie tak łatwo zwieść.
Czy mnie uszy nie mylą?
Ten oto nóż nie jest dziełem płatnerskiej sztuki Yujo Goto.
O Panie, na jakiej podstawie wysuwasz sąd ten?
Nożowi temu brak kunsztu i smaku. Zważcie, wygląda niczym pospolity nóż.
Falsyfikat to falsyfikat. Panie Izumo, spójrzcież na to miejsce.
Ono bowiem kłamstwo obnaża. Gdybyż był to oryginał...
{y:i}Panie, pokornie proszę!
Wstrzymaj się przez chwilę z wyrokowaniem.
Któżeś jest?
Jam jest Daizen Kitamura, szambelan tego domu.
W czym rzecz, możny Daizenie?
Pozwól Panie nie zgodzić się z wyrokiem twym. Nóż ten,
bez cienia wątpliwości jest tym, którym zmarły pan
obdarzon został przez ród shoguna.
Nie może być inaczej.
Tak sądzisz?
W rzeczy samej.
Nie jest to falsyfikat.
Daizen wie o wszystkim.
Daizen, w takim razie nóż ten...
Głupcze! Czemuś nie przyznał wcześniej!?
Panie Izumo, jeśli shogun poznałby po was utratę noża sławetnego,
niełaska jego byłaby straszna.
Nie omieszkam nadmienić o tym zajściu Jego Wysokości, jak tylko przybędę do Ueno.
Nie!
Takaż myśl zaprzątała mój umysł,
lecz Daizen Kitamura ostatecznie odegnał ode mnie mgłę podejrzenia.
Pokornie proszę, przekaż o Panie wyrazy mego uwielbienia Władcy na Ueno.
Możny Izumo, ten nożyk niechybnie jest tym,
którym ród twój obdarzon został przez shoguna.
Zaiste powiadam, jest on niepowtarzalnym arcydziełem płatnerza Yujo Goto.
Wspaniałość w pełnej krasie. Wspomnę o nim Panu na Ueno.
{y:i}Wielce rad jestem.
Daizenie, wychylmy proszę czarkę złotej herbaty.
Oczywiście.
Ekhm, przepraszamy. Pomówić chcemy.
Poważna sprawa.
Co się stało?
O panie, wasz niedawny gość jest oszustem.
- Cożeś rzekł? - Tak, oszustem.
Niewdzięcznicy! To nie żadne oszustwo. Naprawdę wykonał go Yujo Goto.
Zejdzcie mi z oczu!
- Ale nam chodzi o... - Precz!
Nie zaprzeczamy wcale, że ten nożyk jest dziełem Yujo Goto.
Pewnie, wszak jest to oczywiste.
Nie, idzie o oszustwo. Ten nóż... eh
Ten człowiek: on jest oszustem!
Mnich jest kanciarzem.
Tak, mnich jest szachrajem, naciągaczem.
Co, mnich naciągaczem?
Dlaczego wcześniej milczeliście? Muszę powiadomić mego pana.
Ej, wy dwaj, mówcie że, co jest w końcu nieprawdziwe?
Powiedzcie, czarno na białym: mnich czy nóż?
Mnich.
Onami-san, udało nam się zebrać pieniądze.
Coś nie tak?
- Nie ma dziewczyny. - Nie ma?
Oshizu, na piętrze nie ma dziewczyny, co się z nią stało?
Nao-san po nią przyszedł.
Nao ją zabrał?
Nie kto inny. Wszystko będzie dobrze.
Gdzie się teraz podziewają?
W drodze powrotnej zahaczyłem o ich dom. Nikogo tam nie ma.
Chciałem im czym prędzej przekazać pieniądze.
Chcesz powiedzieć, że zdobyłeś pieniądze sprzedając dziewczynę?
Tak czy siak zdobyłem pieniądze, teraz jestem w niebezpieczeństwie.
Dosłownie przed chwilą była tu policja.
Doprawdy, tak szybko?
{Y:i}Dobry wieczór. Proszę otworzyć drzwi!
Któżeś jest?
Przychodzę od rodziny Morita-ya. Proszę otworzyć drzwi.
Dobry wieczór.
Dobry wieczór. Zastałem Hiro?
Otóż my także poszukujemy Hirotaro.
- Mówisz, że Hiro tu nie ma? - Co z nim?
Nic nie wiesz? Zamordował szefa.
- Co? Morita-ya? - Mistrzu, błagam!
Jeśli go kryjesz,
nie ujdzie ci to na sucho.
Pokornie proszę. Dobra, chodźcie.
Zostanę na czatach, wy przeszukajcie okolicę.
- Czy Nao mówił dokąd idzie? - Nie, nic z tych rzeczy.
Itt-chan, słyszałeś?
Hiro!
{y:i}Mistrzu.
Widzieliście moją siostrę? Jest tutaj?
Zabiłem szefa gangu Morita-ya!
Przekażcie mej siostrze, że już nie musi się bać!
Dziękuję za wszystko. Żegnajcie!
Chwileczkę, myślałem, że wcześniej przyszedłeś po Onami!
{Y:i}Co? Ja jej szukam!
{y:i}Szukasz?
Oshizu, coś ukrywasz?
Ja nic nie wiem.
- Gdzie ją ukryłaś? - Ja nic nie wiem.
To nie moja wina. Wyszła pod moją nieobecność.
Kobieto, czy ty zdajesz sobie sprawę, jak ja się teraz czuję?
Gdzie ukrywasz Onami? Gadaj!
Że też musiałeś zakochać się w takim dziecku.
Co?
Oshizu, otwieraj!
Coście za jedni?
Nie chcemy z tobą gadać.
Ponoć w środku jest Hiro. Zejdź z drogi.
Po moim trupie, nie wejdziecie do mojego domu!
Takaś harda!
Hiro, jeśliś mężczyzną - wyłaź no!
Dobrze, idę!
Jeśli spadnie jej choć włos z głowy, rozprawię się z wami!
Mistrzu, chodźmy!
Idioto! Pomyśl że przez chwilę.
A co z Onami jeśli zginiesz?
Mości Kochiyamo,
jeśli nie wydasz nam Hiro, wybacz, ale ona zginie.
Dobrze, bierzcie mnie!
Proszę, dajcie mi wyjść. Nie jestem byle kim. Nie zatrzymujcie mnie.
Jeśli ona zginie przeze mnie, nie będę już godzien zwać się mężczyzną!
A to ci dopiero! Mleko masz jeszcze pod wąsem, co z ciebie za mężczyzna!
Wszystkich nas okryłeś hańbą.
Idź lepiej na jarmark, sączyć słodkie likiery.
{y:i}Otwieraj, ino szybko!
{Y:i}Mości Kochiyamo, ostrzegam: jeśli się nie pospieszysz, licz się ze śmiercią.
Nie przejmuj się. Uciekaj razem z Hiro!
A co zamierzasz w stosunku do niej!? Zostawisz ją na ich pastwę!?
Jakby nie było, parałem się już tym zajęciem!
Itt-san, nie o to chodzi. To moja żona. Małżonka Kochiyamy.
{Y:i}Odpowiedzialność za jej los biorę na siebie! Bez obaw!
Itt-san, uciekaj, prędko! I proszę: miej go w swojej opiece!
Nie przejmuj się. Ja ucieknę razem z Oshizu, tylnym wyjściem!
Jeśli się nie pospieszycie, dopadną was! Cóż, uciekajcie!
W porządku, zabieram Hirotaro!
Dobrze, otwieram.
Dopiełaś swego. Opatrz ranę.
- Opatrz ranę, Oshizu. - Onami-san...
Dokąd wysłałaś Onami?
Onami-san... zabrali do Sagami-ya... w Shinagawie. To Kenta, Kenta ją zabrał.
Sagami-ya w Shinagawie?
Hiro, bierz nogi za pas!
Zaczekam tu na Kochiyamę, salwuj się ucieczką! Szybko, szybko!
Pozdrów ode mnie Onami, najpiękniej jak umiesz! A teraz uciekaj, szybko, szybko!
Kochiyama!
- Wiem gdzie szukać Onami! - Dobre wieści!
Zatrzymam ich tutaj, ty uciekaj!
Wybiła moja godzina.
Jeśli człowiek nie wykorzysta takiej szansy od losu,
pozostanie mu tylko dokonać żywota w hańbie.
Rozumiem twe słowa.
- Uciekaj. - Już mnie nie ma.
Uciekaj, szybko! Szybko!
Zatrzymamy ich tutaj.
Nao, pędź do Sagami-ya w Shinagawie.
Weź to i gnaj co tchu ratować Onami-san! Biegnij!
Mistrzu!
Uciekaj! Nao, gnaj co tchu!