Tip:
Highlight text to annotate it
X
Nie wyobrażaliśmy sobie, ile pracy trzeba włożyć,
aby przygotować taki program.
Chcieliśmy zrobić coś,
co pozostawi wrażenie
„Tak, to był Dan i Phil”.
Czy dobrze nam idzie zabawianie ludzi na żywo?
Panie i Panowie z zespołu The Amazing Tour,
czas zaczynać.
Chcieliśmy stworzyć coś wielkiego.
Coś większego, niż wszystko, co było do tej pory.
W każdym momencie coś mogło pójść nie tak.
Ok, wchodzimy na scenę. To się dzieje naprawdę.
Gdybym powiedział Philowi sprzed 5 lat,
że będzie stać na scenie teatru Dolby
przed tysiącami osób,
uciekłby, gdzie pieprz rośnie. A jednak tu jesteśmy.
Dan i Phil prezentują historię trasy TATINOF
Jak to się zaczęło, Phil?
Wszystko zaczęło się od pisaka Sharpie.
Czas na wąsy. O mamo.
Wąsy gotowe.
Zaczęło się od filmu z pytaniami i odpowiedziami
„Phil Is Not On Fire”.
Pierwszym pytaniem było
„Dlaczego zawsze rysujecie na twarzy kocie wąsy?”
Zawsze masz kocie wąsy?
Nie. Dlatego to było dziwne,
ale mnie rozbawiło. To było jak...
- Zrobię to. Czemu nie? - Czemu nie?
Teraz są na scenie za nami O co chodzi?
Tak.
Cześć, przyjacielu.
Witam Pana.
Przyjaźń. Tak.
Gdyby pokazać tę scenę ówczesnemu Danowi i Philowi,
co by zrobili?
Mikrofalówka.
Tak, dokładnie.
Robisz to od długiego czasu, dinozaurze Philu.
Jestem dinozaurem w YouTube. YouTube'owym pterodaktylem.
Robisz to od 10 lat.
Cześć, jestem Phil. Witajcie w moim vlogu.
Mam nadzieję, że podoba Wam się bycie jego częścią.
Zacząłem tworzyć filmy,
bo wygrałem kamerę w promocji płatków.
To ciekawy początek.
Była biało-czarna.
Jak Batman.
Wyglądałem jak... jak Batman.
Byłem typową osobą z północy.
„Cześć, witajcie w moim vlogu”.
Kupiłem to mamie na Dzień Matki.
To małpa w klatce.
Bez edycji. Nie miałem programu do edytowania.
Byłem tylko ja.
Robiłeś 1 ujęcie i wstawiałeś do YouTube.
Jedno ujęcie. Dokładnie.
Uważam, że to i tak lepsze,
niż mój pierwszy film.
Tak.
Cześć. Mam na imię Dan.
- Mam na imię - Dan.
A to mój pierwszy prawdziwy film.
Łii!
Kiedy zaczęliśmy nagrywać,
filmów w YouTube nie oglądało zbyt wiele osób.
- Zupełnie. - Nie to, co teraz.
- Nawet tyle osób nie używało chyba internetu.
Przez rok miałem tylko 100 subskrybentów.
Rok.
Robiłem to, bo to lubiłem.
Nie spodziewaliśmy się,
że tyle osób będzie oglądać
nasze filmy.
Nie, nigdy.
Nic w sumie nie zmieniliśmy.
Nie jesteśmy już tak beznadziejni,
- ale poza tym... - Lepiej edytujemy.
...wszystko potoczyło się samo.
Zrób dziwną minę. Łał.
Nagle zdaliśmy sobie sprawę,
że mamy ogromną grupę odbiorców.
To coś znaczy.
Co by się stało, gdyby trafił w nas meteor?
Musimy coś zrobić, nim będzie za późno.
Co po sobie zostawimy? Zaczęliśmy się zastanawiać,
co możemy zrobić? Coś, co zaangażuje widzów
i jest zupełnie nowe.
Coś, czego jeszcze nie robiliśmy,
a co pozostawi poczucie:
„Tak, to był Dan i Phil”.
Książka i program na scenie.
Widzowie będą mieć coś namacalnego
i zobaczą nas na żywo.
- Tak. - W zasadzie to tyle.
I oto tu jesteśmy.
Początek
Chcieliśmy stworzyć coś wielkiego.
Większego niż do tej pory robili...
Musieliśmy zawrzeć wiele rzeczy.
...ludzie z internetu.
Oczywiście Phil i ja na scenie.
Musiała być interakcja z widzami,
bo tego chcą doświadczyć.
Musiały pojawić się elementy z naszych filmów,
ale to musiało być też dobre przedstawienie.
Takie, które byłoby ciekawym twórczym wyzwaniem.
Jesteśmy w teatrze. Na scenie. Mamy publiczność.
Możemy zrobić coś, o czym zawsze marzyłem.
Chcieliśmy zawrzeć wiele elementów
z naszych kanałów YouTube
podczas programu. Wyzwaniem było to,
jak zmienić 7-sekundowe wyzwanie
w coś, co można pokazać na scenie.
Albo serię Weird Kid lub Internetową grupę wsparcia.
- I czy możemy to zrobić? - Czy to w ogóle możliwe?
Czy wychodzi nam rozśmieszanie ludzi na żywo?
Kto jest gotowy na udział publiczności?
Większość programu to żarty i odniesienia
skierowane do naszych widzów.
Cały występ taki jest.
Myśląc o wszystkich, którzy przyszli, stwierdziłem
„Jeśli nas nie oglądasz...
- „...większości nie zrozumiesz”.
Cześć. Mam na imię Dan.
Naprawdę? Poważnie?
Nie chcieliśmy występu, który będzie obiektywnie dobry.
Miał być dobry dla nas i tych odbiorców,
którzy są z nami przez pół dekady.
Próby
Wiedzieliśmy, że przenosimy internet na scenę,
ale potrzebowaliśmy reżysera.
- Od technicznej strony. -...który powie nam, jak grać.
Krótkie dialogi.
„Wejdź do pudełka. Nie wejdę do pudełka”
Znaleźliśmy Eda.
Dobrze. To okropny pomysł.
Ed jest niesamowity.
Oto trik reżysera Eda. 3, 2, 1.
Hej, to działa.
Przed rozpoczęciem projektu
nie wiedziałem kompletnie nic o Danie i Philu.
Spędziłem kilka tygodni na oglądaniu
setek godzin filmów.
Starałem się zrozumieć kim są.
Jakich mają fanów.
I jak pracują.
Zrozumiał to, co chcieliśmy zrobić.
Jak to wyglądało
przy końcu przedstawienia?
- Tak, to było dobre. - Ok.
- To było dobre. - Tak.
Dan i Phil zazwyczaj tworzyli
wszystko sami.
Ustawiali kamerę, oświetlenie.
Edytowali film, pisali scenariusz.
Robili wszystko.
Dlatego współpraca z kimś innym
początkowo była wyzwaniem.
Poproszenie kogoś, by mówił nam, co mamy robić,
było czymś zupełnie obcym.
Miałem z tym problem.
Lubię mieć kontrolę. Każdy wam to powie.
Wydaje mi się, że cisza, gdy
Dil milknie, zanim powie „Tak”, jest za długa.
Wcale nie, było bardzo dobrze.
Jednak potrzebny jest ktoś, kto ma odwagę
powiedzieć, że jesteś beznadziejny
i musisz coś poprawić.
- Dzięki, Ed. - Spoko. Pa.
- Miłego wieczoru. - Nawzajem.
Jednym z najciekawszych wyzwań w tym przedstawieniu było to,
że zaczynaliśmy zupełnie od zera.
Teraz będę spać przez tydzień.
Na stworzenie tego wszystkiego
mieliśmy mniej niż dwa tygodnie.
To było ekscytujące.
Mówiliśmy, że nie chcemy po prostu
robić rzeczy, których widzowie się spodziewają.
Poszliśmy jeszcze dalej. Stwierdziliśmy,
dlaczego by nie zrobić szalonych rzeczy,
które robią na scenie normalni ludzie,
ale nikt po nas się ich nie spodziewa?
Chyba jedna z pierwszych rozmów
dotyczyła mnie i magicznych sztuczek.
Łał!
Trudno było mi się ich nauczyć. Wcale nie są takie proste.
Sztuczek ciąg dalszy.
To było całkiem niezłe.
Jest tyle trików, o istnieniu których nie macie pojęcia.
W każdym momencie coś może pójść nie tak.
Cześć. Zaraz mam próbę magicznych sztuczek
razem z niesamowitym Chrisem Coxem.
- Cześć. - Jesteś niesamowity?
Zależy, kogo zapytasz.
Będę więc robić coś takiego.
Łał, przed samym nosem.
Gdy Phil po raz pierwszy pokazywał mi sztuczki,
był bardzo podjarany.
„Dan, Dan, siadaj. Zobacz, co Ci pokażę”.
Byłem podekscytowany.
Wszystko schrzanił. To była kompletna porażka.
Co do...?
Za miesiąc występujemy na scenie. To się dzieje naprawdę.
Tak, ale potem poszło mi lepiej. Prawda? Było super.
Tak.
Phil stał się bardzo przekonującym magikiem.
Vegas wzywa.
Phil, Twoim pomysłem były magiczne sztuczki.
Ja wpadłem na pomysł
zakończenia programu piosenką.
A co mi tam. Też się dołączę.
Spotkaliśmy się z zawodowcami z Broadwayu.
Chcieli nam pomóc.
Powiedzieliśmy, że nie, dzięki.
Nie chcemy pomocy. Damy radę.
Dałem im mój tekst, a muzyk stwierdził,
że nic tu się nie rymuje, więc to nie wyjdzie.
Siedziałem na kanapie
i myślałem: „Nic się nie rymuje ze słowem internet.
„Splinternet?”
Tylko nie przestańcie oglądać YouTube, bo stracimy pracę.
Na szczęście spotkaliśmy Jimmy'ego Jewela, który...
- Jest wspaniały. - Geniusz.
Muzyczny geniusz.
Jest muzycznym geniuszem
i pomógł nam stworzyć „Internet jest tutaj”.
Pamiętaj, że jeśli rozciągniesz
pierwsze cztery wersy do chwili, gdy
śpiewasz „tli”, całość będzie dążyć do tego dźwięku.
Pierwszy wers, drugi...
♪Tam jasny promyk się tli...♪
To dobry...
Tak.
Musisz zatrzymać się na tym dźwięku.
Jednym z wyzwań podczas nauki
było glissando,
czyli technika płynnego przechodzenia
od jednego dźwięku do drugiego w tej samej części.
♪ Sprawia, że chce mi się śpiewać ♪
Nie chodzi o to, żeby skrócić słowo „chce”,
a tak to robisz.
„Sprawia, że chce mi się śpiewać”
Nie możesz robić glisów.
- Ok. Ale nie wiem jak.
♪ Sprawia, że chce mi się śpiewać ♪
Pięknie.
Wyobraźcie sobie śpiewające pijane osoby.
One ciągle stosują tę technikę.
Według Jimmy'ego tak brzmieliśmy.
Nie róbcie tak.
Nasza nauka tańca była śmieszna i żenująca.
A raczej „tańca”.
Nie mam poczucia rytmu. Widzieliście, jak gram w Just Dance.
Nie było dobrze. Nie był to piękny widok.
Pracowaliśmy z prawdziwym
choreografem z West Endu.
Próbował nauczyć nas kroków,
a my się staraliśmy.
Byliśmy tak przerażeni
wizją występu,
że obaj mieliśmy dwie lewe nogi.
Nie tak.
Zdarzyło się nawet, że Phil zapomniał, jak się chodzi.
Muszę o tym wspomnieć.
Żenujące.
Jest taki krok, „The Spotty Dog”,
który polega na tym, że robisz tak.
To takie bardziej przesadzone chodzenie.
O mój Boże. Źle to robisz.
Jakim cudem nie umiesz normalnie chodzić?
Tak jak pocierasz brzuch i klepiesz...
Nawet teraz nie umiem.
To jest dokładnie to samo, tylko z tańcem.
Phil!
To taka rzecz, którą nawet jeśli zepsujemy,
to i tak będzie fajnie, bo tacy są Dan i Phil.
Ciągle mówię, że jestem niezdarny.
Teraz pokazałem to na żywo.
Dobra wymówka.
Naprawdę ciężko pracowali.
W zasadzie nie ma rzeczy niemożliwych dla Dana i Phila.
Oni po prostu pracują, aż dana rzecz im się uda.
Jednym z najważniejszych elementów
podczas programu był Dil.
Oczywiście.
- Nasz wirtualny syn. - W The Sims.
Nawet napisaliśmy do firmy EA, aby dostać pozwolenie
na występ Dila.
Wysłałem zabawną...
„Czy możemy stworzyć sima w 3D
„i pokazać go na scenie w całej Ameryce?”
Wyobraź sobie minę osoby, która to czytała.
Coś jak „Co?”
Ale zareagowali miło.
Pozwolili nam na to.
Praca z Dilem była wyzwaniem, muszę przyznać.
Dobre słowo. Wyzwanie.
Wieki zajmowało mu przygotowanie się.
Okupował scenę, poważnie. Mimo, że jego występ trwał 2 minuty.
Wiem, że potrzebny był czas dla Dila na scenie.
Potrzebowaliśmy powodu, żeby Dil mógł się pojawić.
Myślę, że stał się ostatnim kawałkiem układanki.
Wieńczył całość.
Tak.
To Dil!
To moja ulubiona część.
Nikt nie spodziewał się Dila na żywo.
Miny publiczności były niesamowite.
Moment, w którym krzyczymy „To Dil, bum, bum, bum”,
jest najbardziej niedorzeczny ze wszystkich.
Wszyscy się odwracają
i nie dowierzają.
Pomiędzy nimi stoi postać z ogromną głową.
Niektórzy bili mu pokłony.
Kostiumy i rekwizyty
Chyba nigdy nie wyobrażaliśmy sobie,
ile wysiłku kosztuje stworzenie przedstawienia.
Zazwyczaj mieliśmy pomysły
i łatwo było je zrealizować w domu.
Potrzebowaliśmy rekwizytów.
Dużej sceny, gdzie można zagrać to wszystko.
Treści interaktywnych.
Potrzebowaliśmy kostiumów i reszty.
Nóg lamy.
Dan właśnie przymierza nogi lamy.
Zobaczmy, jak to wygląda.
Niesamowite. Jak się czujesz?
Ciepło mi. Ale oczywiście super. Tylko spójrz na nie.
Niesamowite.
- Człowiek-lama. - Tak.
Najlepiej przystrzyżona lama jaką widziałem.
To było szalone.
Pokażesz swój kłus?
Mój chód lamy?
- Wszędzie jest futro. - Wszędzie.
Zupełnie jak brokat. To Ci zniszczy dom.
Nadal masz na sobie trochę futra.
Wiem. Zawsze, gdy się przebierałem z tych nóg,
dobre 5 minut musiałem się czyścić.
Każdy chciał to zobaczyć.
Dobrze jest znowu stać na własnych nogach?
Bardzo dobrze.
Jak mi idzie ściąganie kłaczków?
Ktoś marzy o tej robocie.
To nie chce zejść. Rolka chyba mnie nie lubi.
Za dużo. Tu jest za dużo kłaczków.
Jak leci? Witamy w garderobie TATINOF.
Zgadza się.
Oprowadzimy was i pokarzemy ciuszki.
Phil, nie używaj więcej tego słowa.
Staram się.
Zdecydowałem się na tę klasyczną koszulkę Dana z zaćmieniem.
Tę, którą mam na strasznym zdjęciu profilowym
od 3 lat. Wiecie, o której mówię.
Wybranie koszuli zajęło mi wieki.
To chyba ta. Koszuleczko, wygrałaś X-Factor.
- Nazwałeś ją „Koszuleczką”? - Tak.
Założę stylowe buty na zamek.
Plus jest taki, że gdy magicznie zamieniam się w lamę,
łatwo je zdjąć.
Minusem jest to, że same się odpinają,
gdy ruszam się w trakcie programu.
Na końcu przy machaniu nogami
kiedyś dojdę do „internet”,
a but mi spadnie i uderzy kogoś w twarz.
Na pewno mu się to spodoba.
Ale tak naprawdę, to była wymówka,
żeby dostać wiele sztuk ulubionej odzieży.
Chyba więc dobrze na tym wyszedłem.
Zdecydowanie. To nasz kostium.
- Magia garderoby. - Ta-da.
Scena
Scenografię zaprojektował
geniusz, James Turner.
Przygotował tyle różnych propozycji.
To było niesamowite.
Dan i Phil mają bardzo rozwinięte poczucie estetyki.
Bardzo się angażują.
Mają niezwykle charakterystyczny styl.
Dobrze było więc poznać ich opinie.
Próbowaliśmy różnych rzeczy. Aż pewnego dnia wpadliśmy na pomysł.
Phil włoży laptopa do mikrofalówki. To zniszczy internet.
Mikrofalówka to drzwi i ekran.
- I wyjaśnia całą historię. - Tak.
Cała scenografia to ogromna mikrofalówka.
To dziwne, że będziemy wewnątrz
i w pewnym momencie na niej.
Jeden z fajnych aspektów robienia
czegoś większego niż YouTube
to pokazanie po raz pierwszy swoich pomysłów
profesjonalistom,
którzy zajmują się tym od dawna
i są najlepsi w swojej dziedzinie.
A oni zrobili coś dla nas, co kompletnie nas zaskoczyło.
Scena w Wielkiej Brytanii musiała być zbudowana szybko.
Słyszeliśmy, że została zrobiona
z papieru i gumy do żucia w 10 minut,
ale wyglądała niesamowicie.
W Stanach powiedzieli nam,
że mają na to cały miesiąc.
Będzie większa i lepsza,
bo jest więcej widzów.
Nie wiedzieliśmy, co to oznacza.
Ale potem ją zobaczyliśmy. Byliśmy w szoku.
Czuję się wilgotny.
- Czujesz się wilgotny? - Przez to powietrze Florydy.
Trochę ciężkie.
Cały się kleję.
Dopiero wyszedłem, a już czuję się jak hobbit.
- Tak. - Jesteś gotowy?
- Boję się. - Jak duża będzie scena?
Słyszałem, że jest większa niż dom.
Naprawdę się denerwuję.
To tutaj? Ok.
Raz, dwa. Raz, dwa. Hej, raz, dwa.
O mój Boże.
Do dzieła. Wchodzimy.
O mój Boże.
To największa rzecz, jaką kiedykolwiek...
Spójrz na rączkę mikrofalówki. Ekran jest ogromny.
Jak szeroka jest ta scena?
Będę musiał się nabiegać, żeby do Ciebie podejść.
To ogromna metafora tego,
co nas czeka w Ameryce, Phil.
Nie powinienem był tego robić.
Nie przywitaliśmy się jeszcze z ekipą.
Nie popsujmy niczego.
Dopiero to ustawili.
Na scenie jest wiele elementów
z naszych kanałów w YouTube.
Jest lew i lama.
Stanowią ramę całej scenografii.
Larry jest większy i jakby bardziej elegancki.
- Tak. - Zobaczmy, jaki jest duży.
- Niebezpiecznie. - Ok.
Najpierw miały wyglądać jak rzeźba z roślin.
Zgadza się.
Ale niewygodnie
wozić ze sobą żywopłot.
Przyciski na mikrofalówce symbolizują
to, co kochamy, np. popcorn i pizzę.
Phil, to normalne przyciski na mikrofalówce.
Myślałem, że dotyczą nas.
To nie żart. Ty faktycznie... o mój Boże.
Tak myślałem.
Phil, podsumowując,
jaka była Twoja reakcja na scenę w Stanach?
- Duża. - Duża. Bardzo duża.
Tak.
Phil to poeta znany ze swojego rozbudowanego słownictwa.
Jest większa niż Godzilla. Większa niż Kaiju.
To TATINOF, wersja amerykańska.
Mamy najbardziej losowy asortyment rekwizytów,
jaki tylko może być.
- Czy to głowa Dila? - Tak. Załóż ją.
- Łał. - Widzisz coś?
Dużo gorzej, niż myślałem.
- Jak się masz, Phil? - Nie przewróć się.
To przerażające. Nie!
Nie, nie, nie, nie.
To wózek. W porządku.
Wszystko dobrze.
Ostrożnie, bo wszystko zepsujesz
jeszcze przed występem.
Zamknijmy się w naszych garderobach.
Mamy auto na pilota, kaktusa,
tajemniczy czerwony przycisk, rozkładane pałeczki.
Tak.
O mój Boże.
Jakby moja osobowość została zamieniona w wózek.
Taki był zamysł.
Phil, to jest lepsze, niż sobie wyobrażałem.
Tak.
Pamiętasz ten moment,
gdy skończyliśmy próbę i stwierdziliśmy,
że jesteśmy gotowi.
Tak.
Nagle zdaliśmy sobie sprawę,
- że musimy ruszyć w trasę. - Tak.
Podróżować przez kilka miesięcy pod rząd i występować co wieczór.
- To było przerażające. - Tak.
W trasie
Występy w Wielkiej Brytanii były zabawne,
bo po raz pierwszy prezentowaliśmy
cały pomysł.
Ale życie w drodze okazało się dziwne.
Podróżowaliśmy w ciągu dnia.
- Małym szarym autkiem. - Tak.
Jedziemy na kolejny występ.
Dan przybrał już pozycję do przeglądania internetu.
Hej, to, że jesteśmy w samochodzie
nie znaczy, że nie można korzystać z Tumblra.
Było dużo jeżdżenia.
Fatalnie, bo mam chorobę lokomocyjną.
Każdy był zajęty własnym komputerem
i odpowiadaniem na e-maile,
a ja patrzyłem za okno i źle się czułem.
Nie zrobimy tego.
Przeczytam napisy na paczce czipsów
i zobaczymy, ile czasu minie
zanim zwymiotuję.
Zanim Phil zacznie w nas celować.
40% mniej tłuszczu
niż zwykłe czipsy. Mniej tłuszczu...
Już mi niedobrze. Ile to było? 7 słów?
Nie mogliśmy się doczekać, żeby zobaczyć pokój.
Tak, coś jak
„Ciekawe, gdzie będę uwięziony przez kolejne dwa... Fuj”.
Albo „Och”.
Ok, czy to jest więzienie?
Nasze życie właśnie... Co Ty robisz?
Phil stanął na krześle. Co robisz?
Czego się boisz?
Miałeś spojrzeć i pomyśleć, że jestem wysoki.
Wyglądasz jak Slender Man.
Bałem się o Twoje bezpieczeństwo.
Podoba mi się, bo jest tu wysoki sufit.
Jak Ci się podoba mieszkanie w hotelach?
- Polubiłem to. - To zabawa.
I interesujące.
Wiedziałem, że będzie mi brakować
mojej poduszki, więc zabrałem ją ze sobą.
Przydaje się, gdy musisz się zdrzemnąć.
Niektóre dni są bardzo długie.
Więc trzeba się zdrzemnąć.
Nie ufam hotelowym poduszkom.
Nie wiadomo, kto na nich spał.
Phil, proszę Cię.
Są pełne skóry, włosów, śliny.
To Twój sposób radzenia sobie ze stresem, Phil.
Co symbolizuje Twoja poduszka?
Kawałek domu, który mogę ze sobą zabrać.
Podczas trasy po Wielkiej Brytanii
świetna była możliwość zobaczenia tylu miejsc,
których nigdy nie widziałem.
Jesteśmy Brytyjczykami, a dotarło do nas,
jak mało miejsc w naszym kraju odwiedziliśmy.
- To było ciekawe. - Tak.
I ładne. Widzieliśmy wzgórza,
bujne pastwiska, dostojne zwierzęta.
Może jazda do Basingstoke przez Slough nie była taka ciekawa.
- Trochę mniej atrakcyjna. - Kochamy nasz kraj.
Bycie w trasie brzmi super.
Będziemy prowadzić efektowne życie.
Będziemy jak gwiazdy rocka.
Będą okulary, szampan, psy.
Nie wiem, o co mi chodziło.
Okazuje się, że to bardziej życie na walizkach.
Wtłoczenie swojego życia do tej małej przestrzeni.
Phil zupełnie nie umie się pakować.
Mamy trzy lewe buty.
Nie wiem, co się dzieje.
Typowa sytuacja Phila Lestera.
Gdzie są pozostałe buty?
Pewnie zostawiłem je gdzieś pod łóżkiem.
Trasa po USA
- Ameryka atakuje! - Co Ty robisz?
Spędziliśmy w Ameryce 2 miesiące.
Nie mogę uciec przed wolnością.
To ogromny kraj.
Więc potrzebowaliśmy autobusu.
Życie w drodze na nowym poziomie.
Ale ogromny.
Tam będziemy mieszkać? Ok, nie zatrzymuje się.
Zaraz w nas uderzy. Czekaj, chwileczkę.
Łał.
To chyba mały krok na przód,
w porównaniu z Wielką Brytanią.
- Jak myślisz? - Zdecydowanie.
W tym busie zmieściłoby się
7 takich vanów, jak ten z Wielkiej Brytanii.
OBCZAJCIE NASZEGO BUSA
- Jak leci? Cześć, jestem D-Hizzle. - A ja P-Lizzle.
Witamy w naszym busie. Wchodźcie.
6 KÓŁ, 1 KIEROWNICA, ŁÓŻKA I TAKIE TAM
Oto salon.
To tutaj przeglądam internet.
Spójrzcie na tę pozycję. Jest ergonomiczna.
Tak trzymaj, Phil.
Mata antypoślizgowa.
Nie wiem, po co nam 2 telewizory, ale ten jest ogromny.
Odtwarzacz video.
Wszystkie moje kasety z Kubusiem Puchatkiem.
Obejrzymy wszystkie.
Phil, patrz. Połowa pokoju jest składana.
Ile tu miejsca. Phil, nie przestawaj.
Działaj dalej swoją mocą.
- Bum. - Strasznie mnie to wyczerpało.
- Bing. - Mikrofalówka.
Onomatopeja do przygotowywania jedzenia.
Mamy Wi-Fi.
Gdy weszliśmy do autobusu, myśleliśmy,
że będzie okropnie. Życie jest do bani.
Potem to zobaczyliśmy
i okazało się, że jest Wi-Fi.
- Poważnie, potrzebujemy tego do życia. - Bardzo potrzebujemy.
Nie wiem, co by było,
gdyby w autobusie nie było Wi-Fi.
Szafki. Patrzcie, mamy szafki.
To kosz. Ta nawet się nie otwiera.
- Plastikowe sztućce. - Jest łopatka.
Nożyczki. Nie są dla leworęcznych, nie mogę ich używać.
Szafki.
Fakt: wiecie, że z tego autobusu
korzystali Ed Sheeran i Kanye West?
Co? Kanye jeździł nim w trasy? Czy on...
Korzystał z niego, był tutaj.
Potrzebuję chwili.
Dan?
Witamy w sypialni. Co? Nie widzę żadnych łóżek.
Phil, może pokażemy im nasze kuszetki?
Witajcie w mojej kuszetce.
Mamy materac w brązowym kolorze,
który jest nieco twardy.
Mamy odtwarzacz DVD.
Mogę oglądać swoje anime i płakać,
gdy wszyscy już śpią.
Jest też czerwone światło, które wygląda
jak z piwnicy mordercy.
Do zobaczenia później.
Już słyszę pytania „A co z zapachem?”
Nie możesz śmierdzieć, gdy w busie
spędzasz z innymi aż 2 miesiące.
Pokażę Wam.
Oto prysznic.
Jest lekko przezroczysta zasłona.
Kto by się przejmował, że wszyscy obecni
zobaczą Twój tyłek.
Jest za mały dla wysokiej osoby, więc będzie śmiesznie
i śmierdzi jak kanał ściekowy.
Czas się namydlić.
Dajmy mu trochę prywatności.
Chwila, już mam.
Jesteście gotowi na najlepszą rzecz w tym busie?
Oto główna sypialnia.
- Czyli mój pokój. - Co?
To mój pokój. Już sobie zaklepałem.
Nie możesz zająć pokoju z telewizorem.
Mogę. Jestem na łóżku, oznaczyłem terytorium.
Nieważne. Możemy to rozwiązać tylko w jeden sposób.
Kamień, papier, nożyce.
PAPIER, KAMIEŃ, NOŻYCE: OSTATECZNE STARCIE
RUNDA 1
Raz, dwa, trzy.
DAN WYGRYWA
RUNDA 2
- Raz, dwa, trzy. - Tak!
PHIL WYGRYWA
RUNDA 3
Raz, dwa, trzy.
PHIL WYGRYWA
Nie!
Wygrałem. Złaź z łóżka.
- Złaź. - Nie rób mi tego.
Nie, jest za małe. Jestem za duży.
- Tak. - Ok, nieważne.
Pa.
Raz poszliśmy do restauracji
zaraz po przyjeździe do Stanów.
Rozłożyliśmy mapę i stwierdziliśmy,
że skoro wiemy, dokąd jedziemy,
to narysujemy drogę,
żeby wiedzieć, na co się porwaliśmy.
Ameryka.
Zaczęliśmy od Florydy. Koniec był w Los Angeles.
Po drodze Nowy Jork
gdzieś po środku i...
Na szczęście w sklepie z mapami były też przyklejane gwiazdki.
Nie wiem czy czekasz na
quiz geograficzny, Phil, ale niech będzie.
Pierwszy przystanek to Orlando na Florydzie.
- Orlando. - Potem Jacksonville.
Też Floryda?
- Tak. - Mam.
Później Reading w Pensylwanii.
To szaleństwo.
10 Anglii można ułożyć obok siebie.
Ten kraj powinien się skurczyć.
- Potem Nowy York. - Jest.
Zaznacz Manhattan, głupku.
Przepraszam, Manhattan.
Byłeś na uniwersytecie w starym Yorku.
Tak.
Czym się różni od Nowego?
Mniej drapaczy chmur, Statui Wolności.
Ale to bardzo ładne miasto.
- Więcej gęsi? - Więcej gęsi.
- Kalamazoo. - To nie jest miejsce.
Proszę bardzo, znalazłem. Potem Charlotte.
- Alabama. - Nie.
- Wirginia Zachodnia. - Nie.
- Kentucky. - Nie.
Baltimore, MD. Co to jest MD?
- Nie mam pojęcia. - Maryland.
- Maryland. - Waszyngton D.C.
Nie wiedziałem, że Chicago leży na morzu.
To jezioro, Phil.
Stacja kontroli lotów i Beyonce. Houston w Teksasie.
Później Cupertino. Nie brzmi jak prawdziwa miejscowość.
To miasto Pokemonów.
Milwaukee. Phoenix w Arizonie, a na koniec Hollywood.
- Da da da da. Nie udało mi się. - Bum.
Udało nam się. Dużo tych gwiazdek, Dan.
Zjedzmy corn doga.
- Co to jest? - Dowiemy się.
Ok.
Założę się, że smakuje jak wolność.
Nawet nie chcę o tym myśleć. Dzięki.
- „Proszę używać drugich drzwi”. - Za późno.
Jedna z najfajniejszych rzeczy
w podróżowaniu
to poczucie celu.
Codziennie budziliśmy się z myślą,
że naszym celem jest występ.
To całkiem motywujące.
Lubiłem chodzić do amerykańskich knajp
i jeść naleśniki.
Co to jest?
Naleśnikowa babeczka.
- Spróbujmy. - Spróbujmy.
Wpylamy. Ocena? Kciuk w górę.
Po Ameryce podróżowaliśmy nocą.
Coś jak teleportacja podczas snu.
Kładziesz się spać w jednym miejscu,
budzisz w drugim.
Dzień dobry. Czas na śniadanie.
Dan, wstawaj. Niedługo będziemy na miejscu.
Przestań, nie nagrywaj mnie. Nie nabijaj się ze mnie.
„Mam łóżko. Muszę tylko...”
O mój Boże.
Jak narodziny żyrafy.
Kuszetka jest za mała na moje długie nogi.
Musiałem więc wyginać się w literę S.
W autobusie nie można robić kupy. Taka prawda.
Nie chciałem poruszać tego tematu,
ale Ty to powiedziałeś.
Po prostu nie można.
Najbardziej niebezpieczną rzeczą
jest nalewanie mleka podczas jazdy.
Jedziemy prostą drogą, więc powinno być ok.
Phil, to nie jest śmieszne. Nie żartuj.
Nie żartuję.
Bywały dni,
gdy wychodziliśmy. Było fajnie.
Niech żyje sport.
Pozdrawiamy z Chicago.
Jemy polecane danie.
Pizzę na bardzo grubym cieście.
- Patrzcie na to. - Tylko spójrzcie.
Witamy w Ameryce. Jestem gotowy
doświadczać waszej kultury, nawet na swoich ubraniach.
Były też spontaniczne wycieczki.
- Wodospad Niagara. - Niagara!
Jechaliśmy z Ameryki do Kanady
i wiedzieliśmy, że to gdzieś blisko.
Ale mogliśmy nie mieć czasu.
Potem przejeżdżaliśmy obok
i stwierdziliśmy, że powinniśmy się zatrzymać.
Zaraz przez niego przejdziemy.
Niezbyt dobrze radzę sobie z byciem mokrym.
A Ty Phil?
Nic nie widzę.
Mogę to jeszcze zapiąć? Może...
Nie wydaje mi się. Twarz Ci odpadnie.
O tak? Tak będzie dobrze?
Jesteśmy w oku cyklonu. Moment.
Czyli tutaj nie pada.
Nie. Jesteśmy na jego brzegu.
Za minutę ten telefon
będzie całkowicie mokry.
Zaraz spadnę. Pomocy.
To było niesamowite.
Podobało Ci się. Najlepszy dzień życia.
Zgadza się.
Najlepsza rzecz, jaką widziałem.
Idąc przez Vegas, odkryliśmy
nemezis Dana. Maszynę z włosami hobbita.
O mój Boże, to Pan.
Dosłownie.
To fontanna Bellagio.
Psuję widok.
Phil wygrał ponad 400 dolarów na automacie z Gremlinami.
Nie uprawiajcie hazardu.
Jest około 2:00.
Idę środkiem kasyna
z piniatą w kształcie lamy-jednorożca.
To były fajne urodziny.
Autobus się zepsuł.
A my jesteśmy na pustkowiu.
Dosłownie...
Spójrzcie. Co to jest?
3 godziny później autobus nadal jest popsuty.
Jakieś łożysko wentylatora, albo coś takiego.
Nie znam się na autach.
Nie mamy internetu i zaczynam wariować.
Zaraz zjem własną twarz.
Jednym z wyzwań tak długiej podróży
jest choroba.
- Co wtedy? - Tak.
Phil oczywiście się rozchorował
w 2 tygodniu trasy.
Tak.
Jak źle się czujesz?
Używam mocy podświadomości
i wmawiam sobie, że nie jestem chory.
- Jak Ci idzie? - Jestem bardzo chory.
Mam straszny kaszel,
dreszcze i gorączkę.
Przed występem w Georgii spałeś cały dzień.
Ciągle chciało mi się spać.
Mógłbym spać 20 godzin dziennie.
Nagrywam Cię.
Co?
O nie.
Po prostu
spałem w garderobie aż do rozpoczęcia programu.
Potem występowałem,
zużywając na to całą energię,
i znów kładłem się spać.
O nie.
Mam nadzieję, że nie zdarzy mi się to podczas Weird Kid.
Ktokolwiek chuchał na mnie na Playlist Live, nie lubię go.
Kolejnym wyzwaniem była codzienna zmiana miejsca.
Nie masz więc żadnej bazy.
Nie masz pokoju, do którego wracasz.
- Nie masz domu. - Nie masz własnego domu.
Spokojny, relaksujący poranek w hotelu. Nie tym razem.
Obudziłem się obok tego gościa.
Poszedłem więc do pokoju Dana.
Zobaczcie, jaką willę dostał.
O co Tu chodzi? Dlaczego?
Powiedziałeś im, że zamieniłeś klucze?
Nie.
Najlepsze jest to, że Phil zapytał,
na którym jestem piętrze. Powiedziałem, że na 5.
- A on na to: „Ha, a ja na...” - Na 14.
Stwierdziłem, że ma lepiej,
bo dostał dobry pokój.
A Phil na to: „Tak, w końcu.
„Mam pokój wysoko, Dan nisko”.
- Tak. - Patrzcie, jak wygląda ten dolny.
I spójrzcie na to, co on dostał.
A ja mam Kapitana Wiertarkę
za oknem.
To pałac ciszy z 5 pokojami.
To nie fair.
Za czym najbardziej tęskniłeś na wyjeździe?
Zdecydowanie za stabilnym Wi-Fi.
Nawet nie żartujcie z tego.
Nie żartujcie z Wi-Fi.
Tacy jesteśmy.
Pierwszym pytaniem po przyjeździe było
„Jakie jest hasło do Wi-Fi? Gdzie jest Wi-Fi?
„Czy ten hotel ma Wi-Fi?”
Hasło do Wi-Fi.
Jakie jest hasło?
Wi-Fi.
Masz hasło?
Wi-Fi.
Macie Wi-Fi?
Mamy własną sieć, Phil.
- To wiele znaczy. - Cudowny dzień. Dzięki.
- Jakie hasło? - Musi być.
- O tak. - Gotowy? Daniphil26.
O mój Boże, to się dzieje naprawdę. Ok, dziękuję.
Sale
Podczas trasy występowaliśmy
w różnych miejscach.
Dobry dobór słów, Phil.
- Różnych. - Różnych, naprawdę.
Niektóre z nich to duże budynki opery.
Inne przypominały małe teatry lokalne.
Niektóre garderoby były niesamowite.
Łał.
To nasza garderoba? Jak na Titanicu.
Może tutaj się ułożę.
Widzę, że już czujesz się jak w domu.
Tutaj spędzę resztę dnia.
Niektóre przypominały wilgotną piwnicę.
Mieliśmy dwa krzesła.
Jedno tutaj, drugie tam.
Zlew i paczka chusteczek.
Bajka.
W innych
informacje o tym, kto tam występował przed nami,
uświadamiało nam, co to za miejsce.
Zwłaszcza, gdy ściany były popisane.
Idziesz korytarzem i widzisz takie nazwiska
jak Frank Sinatra, Andre 3000, Amy Schumer.
- The Beatles. - Dokładnie.
Elmo's healthy heroes.
Takie przedstawienie chcę mieć.
Disney na żywo: Kubuś Puchatek. O rany.
Będziemy wśród bohaterów, jeśli się podpiszemy.
Jesteśmy w teatrze Fox w Detroit.
Gdzie każdy występujący artysta podpisywał się
na ścianie. To niesamowite.
Wielu legendarnych artystów złożyło tu swój podpis.
Szaleństwo.
Ciągną się aż po sufit.
Będziemy nagrywać na tle tych drzwi.
Tu się podpiszemy.
Dan i Phil. Bum. Patrzcie tylko.
Na zawsze. Chwila, gdzie to jest?
Na zawsze w historii teatru w Detroit.
Trasę po Ameryce zakończyliśmy w teatrze Dolby w Hollywood.
Tam nagraliśmy program, co było przerażające.
Dlatego, że tam
nagrywane są rozdania Nagród Akademii Filmowej.
Witamy w teatrze Dolby.
- Dziękujemy. - Jesteśmy podekscytowani.
- To dobrze. - Bardzo.
Cieszę się. Na zewnątrz już czekają na Was fani.
- Naprawdę? - Widzieliśmy po drodze.
Matko jedyna. Ale to wysokie.
- Łał. - Cześć. Ok.
- To szaleństwo. - Ok.
Spójrz tylko.
To tylko kilka miejsc. Jak się teraz czujesz, Phil?
Wiele sławnych osób tu siedziało.
Jedyne, co nam teraz pozostało,
to wystąpić.
- Powiedziałeś tak, jakby to było łatwe. - Zrobiliśmy to już 42 razy.
To tylko kolejny.
Tak. Jeszcze jeden występ.
Masz rację. Jeszcze raz.
A cokolwiek zrobimy, ludzie będą to pamiętać na zawsze.
O mój Boże. To jest super.
Mimo że to całkowicie bezpieczne,
zawsze czuję, że pakuję się w kłopoty,
gdy stoję na dachu.
Spójrz na te domy.
Cześć, Halle Berry.
To zabawne, że nadszedł moment,
do którego dążyliśmy przez ostatnie półtora roku.
Kiedy zdecydowaliśmy się wydać książkę i odbyć trasę?
- Dawno temu. - Początek 2014 roku?
Dosłownie cały czas
dążyliśmy do tego momentu...
Aż do teraz.
...do dzisiaj, gdy wystąpimy na żywo przed kamerami.
- Tam pod nam. - Pod nami.
Powinienem się schować, zanim się spalę.
Dosłownie przed każdym występem
witaliśmy się z fanami.
Poznawaliśmy od 100 do 150 osób.
To była ważna część trasy,
bo nie chodziło tylko
o występy na scenie, oglądane przez widzów.
Jest wiele osób, które chciały
poznać mnie i Phila.
Widzowie
Nasi odbiorcy to ogromna anonimowa masa ludzi w internecie.
Poznanie każdego z osobna
i wysłuchanie ich historii oraz szansa
na kontakt z osobami, które dały nam wszystko,
jest naprawdę bardzo ważne.
Najważniejszymi momentami trasy
były zdecydowanie spotkania z fanami. Poznanie ich.
Są naprawdę super
i wnieśli do programu dużo radości i energii.
Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak wielki wpływ
wywarliśmy na niektórych osobach, dopóki ich nie poznaliśmy.
- Cześć, jak się masz? - O mój Boże, to jest niesamowite.
Patrzenie na ludzi, którzy tak się cieszą na nasz widok
to niewiarygodne uczucie.
Zawsze reagują cudownie.
Dzięki temu czuję się super naładowany.
Jak bateria podłączona do ładowarki.
- Trafne porównanie. - Dzięki.
Nie wydają się wielkimi gwiazdami.
Są sobą i to bardzo w nich lubię.
Gdy widzisz kogoś na ekranie,
masz wrażenie, że go znasz.
Potem widzisz ich w prawdziwym życiu.
Widzisz ich twarz tutaj.
Mają fajne twarze. To mi się podobało.
Rodzice byli zabawni. Niektórzy mówili,
że oglądają filmy wspólnie i dobrze się bawią.
Inni, że zostali tutaj zaciągnięci
i nie wiedzą, co się dzieje, ani kim jesteśmy.
Chcieli tylko wyjść.
Nie spodziewałam się, że spotkanie ich tak mnie poruszy.
Byłam onieśmielona.
To coś jak
Beatlemania tego pokolenia.
Jestem bardzo podekscytowana. Nie mogę uwierzyć, że ich spotkałam.
Nie wierzę, że widzę ich na żywo.
♪ Program Dana i Phila był niesamowity ♪
Nasi widzowie to duża społeczność.
Mają wspólne zainteresowania.
Wiele osób przyszło tutaj,
nie znając nikogo.
Gdy wychodzili, mieli mnóstwo nowych znajomych.
Kocham Cię. Naprawdę.
Ich nieśmiałość w towarzystwie i poczucie humoru
pozwalają mi się z nimi identyfikować.
Chyba to lubię w nich najbardziej.
Ich filmy są kreatywne i wyjątkowe.
Rozśmieszają mnie.
Przyszłam na występ TATINOF.
Zobaczyłam osoby, które uratowały mi życie.
Dzięki nim znowu piszę, śpiewam
i znowu gram na pianinie.
Dziękuję, chłopaki. Uwielbiam was.
Tworzymy tylko filmy w YouTube.
Nie sądzimy, że to ważne
lub że coś się za tym kryje.
Ale czasami podchodzą do nas ludzie i mówią
„Przechodziłem ciężki okres w życiu.
„Spotkało mnie to i to, a Wasze filmy
„pozwoliły mi się uśmiechać, gdy byłem smutny”.
To najważniejsza rzecz, jaką ktoś może nam powiedzieć.
Są tacy mili. Tacy uprzejmi.
Wiedzą, co jest dla nas ważne.
♪ Chcę im po prostu podziękować. ♪
Gdy spotykamy się z fanami,
nasz cudowny menedżer Greg
w towarzystwie reszty zespołu
zbiera treści
do Weird Kid i Internetowej grupy wsparcia.
I Kącika rękodzieła i 7-sekundowego wyzwania.
- Czyli bardzo dużo rzeczy. - To dla nich pracowita godzina.
Łał.
Ważne było, by każdy widz poczuł,
że wydarzenie jest skierowane do niego.
Za każdym razem wygląda ono inaczej,
bo fani przynoszą nowe, interesujące
i dziwne rzeczy.
Przed każdym występem
musimy przejrzeć rzeczy przyniesione przez fanów.
Dostajemy wiele niesamowitych rzeczy,
tworzonych na występ.
Dziwnie to wygląda, gdy idziemy korytarzem,
a tam leży to wszystko.
Są kaktusy, ciasta, głowy z masy papierowej, rysunki.
jest Tweety w puszce.
Mamy laleczki voodoo Dana i Phila.
- Absolutnie nie upiorne. - Prawdziwe portrety.
Było też kilka wartych zapamiętania
dzieł do Kącika.
Była mozaika, przedstawiająca nas, wykonana w całości z płatków.
Byłem zaskoczony, że jej nie zjadłeś.
Chciałem ją polizać,
ale osoby z 1 rzędu krzyczały
„Nie liż”.
Ktoś stworzył pluszowego sima, Dila Howltera, więc powiedziałem,
„O, patrz. Dil bobas”.
Dostaliśmy 11 historii o dziwnych dzieciakach.
Musieliśmy wybrać 5.
To trudne.
„Chowałem się w zmywarkach”.
- Niebezpieczne. - Niesamowite.
Pytania do Wujka Dana były śmieszne.
Nie miałem pojęcia, jakie mogą być.
Niektórzy pytali szczerze.
„Zastanawiam się *** rzuceniem szkoły”.
Z kolei następna osoba pytała
„Moi znajomi mnie nie lubią,
„bo opowiadam dowcipy o Shreku”.
Potem 7-sekundowe wyzwania.
Zbierane do naszej pięknej puszki.
Dostaliśmy 100 albo 200.
Sami je wybieraliśmy
i przekopywaliśmy się przez nie.
Czytaliśmy i próbowaliśmy wybrać
najbardziej żenujące zadania
do wykonania dla tego drugiego.
Zarapuj o gołębiach.
Co?
Gołębie. Gołębie. Bakterie lubią siać.
Gdy je pocałujesz, będziesz strasznie prychać. No.
Gdy jeden z nas
zrobił coś okropnego drugiemu,
zawsze była szansa na rewanż.
- Zatańcz dab 10 razy. 1, 2, 3, 4, 5, 6...
Nie wiedzieliśmy, jakie wyzwania
ten drugi wybrał.
Phil czasami nie wiedział,
jak dziwne mogą być historie dzieciaków.
Czasami ja nie wiedziałem, jak dziwne
pytanie trafi do Wujka Dana.
Jestem uzależniona od anime od czterech lat.
Czy kiedykolwiek uda mi się z tego wyjść?
To są chwile, gdy jesteśmy naprawdę zaskoczeni.
To Dil bobas.
Albo gdy coś popsujemy, wystraszymy się.
Wyjdziemy z roli, bo czujemy,
że to wszystko właśnie się rozpadło.
To czyni dane przedstawienie wyjątkowym dla publiczności.
Dzień przedstawienia
Energia w powietrzu w dzień występu,
to coś wyjątkowego.
Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem.
Dan, zacznij się rozgrzewać.
Zaczynamy odliczanie. Ostatnie 5 minut.
Czas na śpiewanie.
Puszka Red Bulla. Mam moc.
Pijesz Red Bulla?
Phil naładował się Transformersami.
- Przekąskami. - Rozgrzewka? Ok.
Tak, zaczynajmy.
Przed każdym występem mieliśmy swój rytuał.
Najpierw rozgrzewka, żeby rozgrzać głosy.
Bardzo profesjonalne.
Mi-mo, Mi-mo. To bardzo ważne.
1, 2, 3.
♪ Danger men at work, danger men at work, ♪
♪ Danger men at work danger men at work danger, men ♪
♪ At work danger men, at work danger men ♪
♪ At work danger, men at work danger men at work dan- ♪
♪ -Ger men at work dan- -ger men at work dan- ♪
♪ -Ger men at work danger men at work, danger men at ♪
♪ Work danger men at, work danger men at ♪
♪ Work danger men at work danger, men at work danger ♪
Nie mogę.
♪ Men at work danger, men at work danger ♪
♪ Men at work, danger men at work, danger, men at work ♪
Udało mi się. Bez żadnej pomyłki.
Pierwszy raz od chyba 5 miesięcy.
Mistrz piosenki Danger men at work.
Pokonałem ją.
Dil rozgrzewa się dłużej niż my.
- Poważnie. Straszna z niego diwa. - Wiem.
Jako gwiazda światowego formatu, mam specjalny rytuał przed występem.
Pieczołowicie wdziewam mój legendarny strój.
Każdy element reprezentuje ważną cząstkę mojej duszy.
Każdy jest bezcenny.
Potem sesja jogi. Jest kluczowa dla mojej niezwykle wyczerpującej roli.
Moje samopoczucie jest doskonałe po miesiącach przygotowań w SPA z Tabithą.
Ostatnia kontrola grzywki i brwi. Wszystko idealne. Jestem gotów.
- Nigdy nie pracuj z Simem. - Te Simy.
Koszmar.
Właśnie mam robioną najważniejszą fryzurę w życiu.
Zostanie uwieczniona na zawsze.
Jak się z tym czujesz, Neil?
Zero presji.
Żadnej presji. Kompletnie nic.
Tylko nie obetnij mi brwi.
Widziałem przeróbki z Tumblra. To nie wygląda dobrze.
Wdycham wodę, żeby nawilżyć struny głosowe.
To naprawdę woda.
Serio.
Później spędzamy godzinę
na „przyczepianiu” naszych twarzy.
To mój sztuczny nos,
który Maryann zaraz przyklei mi do twarzy.
- Mój pokazowy nos. - Pokazowy nos.
Nie rób takiego zbliżenia.
Czasami po zejściu ze sceny
patrzę w lustro i widzę strużki
spływającego makijażu.
Zupełnie jakby kropelka potu była jak pług,
który odsłania to, co jest pod spodem.
Możesz posmakować makijaż,
kiedy spływa do buzi.
„Mogę posmakować makijaż”.
O tym nie powinieneś mówić.
Całkiem smaczny.
Zaraz Maryann spryska mi twarz.
To straszne.
- Gotowa? - 1, 2, 3.
- Ach. Ach! - Jedno na szczęście.
Jak w oceanarium.
Tylko mniej okrutne.
Potem jest czas bez internetu.
To najgorszy moment, bo wyłączamy telefony
i skupiamy się na tym, co nas czeka.
Siedzimy, mamy lekkie załamanie nerwowe,
a potem wszystko się zaczyna.
Panie i Panowie z zespołu The Amazing Tour,
zostało Wam 30 minut.
Siedzimy z Philem w garderobie.
Słyszymy tysiące ludzi *** nami,
jak chodzą i klaszczą.
Czasami zaczynają skandować „Dan i Phil”,
a ja chcę, żeby przestali.
Reżyser Ed dał nam mądrą radę: „Bądźcie w swoim ciele, nie w głowie”.
Tak.
Jeśli nie myślisz o niczym,
wszystko się uda.
Gdy zaczynasz się na tym skupiać, wszystko Ci się pomyli.
Panie i Panowie z zespołu The Amazing Tour,
pozostało 15 minut.
Napięcie rośnie i zamienia się
w przerażające, niesamowite crescendo.
Panie i Panowie z zespołu The Amazing Tour,
czas zaczynać. Proszę zająć miejsca.
To już.
Jest dużo ludzi.
Im głośniejsza publiczność, tym lepszy występ, tak myślę.
Też tak sądzę.
Dodaje nam to energii.
- Cześć, witajcie. - Cześć.
Jak się macie?
Witajcie, cześć.
Gdy już wyskoczymy z mikrofalówki
i zaczniemy przedstawienie,
jestem podekscytowany, ale już się nie denerwuję.
Gdy zobaczę publiczność,
nie są już potworami z mojej głowy.
To mili i weseli ludzie. Do dzieła.
O, to moje pliki Weird Kid.
Denerwuję się podczas tej części,
bo to strasznie długi monolog.
I za każdym razem musi być taki sam.
- Masz dużo do zapamiętania.
Boję się, że zapomnę czegoś.
To zabawne, gdy Phil mówi o dzieciństwie,
a ja pcham to pudełko
ubrany w nogi lamy.
Natychmiast je zdejmuję.
Otwieram laptopa. Piję. Przecieram twarz.
Nawet w czasie przedstawienia
znajdujesz wymówkę, żeby włączyć laptopa.
Chociaż na 5 minut.
To ważne. Muszę się odprężyć
przed resztą występu.
Po sekcji o dziwnych dzieciakach ja idę za kulisy.
Siadam i patrzę, jak prowadzisz
Telefoniczną linię wsparcia Wujka Dana.
Za każdym razem jest coś nowego.
Słucham odpowiedzi.
To jedna z najśmieszniejszych części.
To też dobra okazja, aby poprawić grzywkę.
Za kulisami jest lustro.
Więc mogę poprawić włosy. Trochę to krępujące.
Są dosyć niesforne.
A to latarka, żebym mógł je poprawić.
Od razu lepiej.
Halo?
Cześć, Dan. Mam na imię Paulina i jestem z Kalifornii.
To dziwne uczucie, patrzeć na reakcje publiczności.
To jedyna rzecz, której w YouTube nie ma.
Wydaje mi się, że coś jest zabawne
i spodoba się widzom,
ale dowiaduję się o tym z komentarzy.
Tutaj po raz pierwszy
wyszliśmy na scenę,
opowiedzieliśmy żart, a widzowie zaczęli klaskać.
Dziękuję.
Oburęczne wycieranie.
Tak to należy robić.
Nie, bo nic nie widzę.
Ważnym momentem
jest starcie wąsów z twarzy.
Odkryliśmy, że najlepszym sposobem
jest wycieranie ich sobie nawzajem.
Nie każdy swoje, bo wtedy nie widzi się twarzy.
To takie dziwne.
Wszystkie nowe osoby, które pracują za kulisami
zawsze się zastanawiają, czego właśnie są świadkami.
Najstraszniejszym, najbardziej intensywnym momentem
jest piosenka końcowa.
Dan i Phil, Dan Is Not On Fire oraz The Amazing Phil
mają razem zaśpiewać piosenkę przed tysiącami widzów.
Ty przynajmniej nie zaczynasz.
Stoję w wielkiej plamie światła,
a wszyscy czekają, aż zacznę śpiewać.
♪ Mogę wyjść na zewnątrz i czuć, że żyję. ♪
♪ Bez Twittera jak odnalazłbym się? ♪
♪ Kondycją nikt by mi nie dorównał.
♪ I nie publikowałbym g... - Byle czego!
♪ Jednak Tumblr jest część mnie. ♪
Obserwowanie reakcji na piosenkę i taniec
to jedna z moich ulubionych chwil, bo nikt się jej nie spodziewa.
Nikt nie wie, że zaśpiewamy i zatańczymy.
Mimo że kilka razy to robiłeś.
Zawsze myśleli, że to żart.
Tak.
Podobała mi się piosenka. Taniec też.
Piosenka i taniec.
To coś, czego zazwyczaj nie robią.
To mój ulubiony moment,
bo to coś innego, niż zwykle.
Jest okropnie chwytliwa. Chcę ją mieć na winylu.
Mimo, że nie mam gramofonu.
Położę na niej ręce i będę słuchać Braillem.
Muszę to zapamiętać.
♪ Internet jest tutaj, Internet jest świetny. ♪
♪ Gdy masz wielu subskrybentów, ♪
♪ kumpel jest Ci zbędny.♪
Próbowałem nie patrzeć
na widzów.
Patrzyłem w lampę.
Ale gdy widziałem, że wszystkim się podoba,
czułem się wspaniale.
♪ Życie jest dużo lepsze, kiedy w sieci spędzasz je. ♪
- Chyba nam się udało. - Chyba tak.
Gdy schodzimy ze sceny,
jesteśmy jak spocone kłębki emocji, które zaraz eksplodują.
Chyba poszło nam naprawdę dobrze.
Też tak myślę. Jak się czujesz?
Przytłoczony. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec.
Jestem wykończony. A Ty?
Strasznie zmęczony. W życiu tyle nie tańczyłem.
Tańczyliśmy, jakby od tego zależało nasze życie.
Naprawdę dobra robota.
Dziękuję.
Teraz wymieniasz
wszystkie nieudane momenty.
Występ był niesamowity. Bardzo mi się podobał.
Widziałem go już dwa razy. Chyba jestem ogromnym fanem.
Niczego podobnego jeszcze nie widziałem.
Zaczynamy.
Słowa nie oddadzą tego, jak ważny
jest cały zespół pracujący za kulisami.
Za TATINOF! Za TATINOF.
To dzięki nim nasze pomysły
zostały zrealizowane tak dobrze.
Uwielbiamy ich.
To niesamowite zobaczyć ich naprawdę.
Po tym jak od lat oglądało się ich w internecie.
Są tacy zabawni. Bardzo spontaniczni.
Oni naprawdę
cieszą się tym, co robią.
To było... Nie mogę przestać się uśmiechać.
Mamy nadzieję, że wszystkim się podobało.
Ten występ wiele dla mnie znaczył.
Nie tylko dzięki spotkaniom z widzami
i zobaczeniu, jak na nich wpływamy
i tak dalej.
Ale dlatego, że mogliśmy
jeździć po całym świecie i występować.
To wyjątkowe wydarzenie, którego nigdy nie zapomnę.
Razem z bratem tworzymy filmy od dawna.
Ważną częścią jest dla nas społeczność.
Dan i Phil czasami inspirowali się nami.
Teraz jednak mam wrażenie, że uczeń przerósł mistrza
i to my możemy inspirować się nimi.
Cieszę się, że zmusiłem się do spróbowania czegoś nowego.
To był tylko pomysł.
Zrobimy przedstawienie.
Napiszemy piosenkę, zatańczymy.
To było przerażające.
Ale zrobiliśmy to, a widzom się podobało.
Dlatego jestem z nas dumny.
Teraz chyba mniej boję się nowych rzeczy.
Mają najlepszą, najbardziej zaangażowaną
społeczność w internecie. Nie wiem, jak to zrobili.
To dwa zabawne nerdy w internecie.
Mówią, co im ślina na język przyniesie.
Kocham Was.
Zmieniliście moje życie i inspirujecie mnie.
Chcemy, by nasi fani nabrali przekonania,
że bycie dziwnym to nic złego.
Każdy powinien być sobą i próbować nowych rzeczy.
Każdy może mieć kryzys egzystencjalny.
Nie wiedzieć, co jest ważne.
Nie móc znaleźć motywacji.
Ale ostatecznie,
jeśli coś sprawiło, że jesteś szczęśliwy,
to jest właśnie ważne.
Nie wyobrażam sobie życia po powrocie do domu.
Tak.
Zajmowaliśmy się tym bardzo długo.
Chyba nie jestem emocjonalnie gotowy.
Będę siedział w samolocie
i tęsknił za busem.
- Będziesz tęsknić za busem? - Tak.
Będę spać chyba przez rok.
Potem się zobaczymy.
Tylko nie planuj. Wiesz, o co mi chodzi?
Wystarczą filmy w YouTube.
Wrócimy na chwilę do bycia YouTuberami.
- Hej, Phil. - Co?
- Wróćmy do domu. - Ok.
To robi Dan po występie.
Skąd tyle energii?
Zostawię go samego.
- Cześć. - Właśnie...
Jesteśmy w tajemniczej zielonej pustce.
- Hej. - Cześć. Pachnie...
Ok, popsułem prysznic.
Nadal mam jeszcze blizny na tyłku.
To dobry moment, by skończyć tę historię.
- Straszne. - Straszne.
- Boję się. - To przerażające.
- Straszne. - To przerażająca myśl.
- Dan Howell kontra obrus. - Chyba nie dam rady.
- 3, 2, 1.
To było obrzydliwe.
Zła fryzura.
Kompletnie to zepsuliśmy.