Tip:
Highlight text to annotate it
X
movie info: MP4 1280x720 25.0fps 142.7 MB /SubEdit b.4072 (http://subedit.com.pl)/
Spójrz ponownie na tę bladą, błękitną kropkę, o której mówiliśmy.
Wyobraź sobie, że dokładnie się jej przyglądasz.
Wyobraź sobie, że wpatrujesz się w tę kropkę przez dowolną ilość czasu.
A potem spróbuj sobie wmówić,
że Bóg stworzył cały Wszechświat
dla jednego z około 10 milionów gatunków żywych istot
które zamieszkują tę drobinkę pyłu.
Następnie posuń się o krok dalej:
Wyobraź sobie,że wszystko zostało stworzone tylko dla jednej z ras tego gatunku,
albo płci, lub etnicznej czy religijnej podgrupy.
Jeśli nie uderza Cię to swym nieprawdopodobieństwem, wybierz inną kropkę.
Wyobraź sobie, że zamieszkuje ją inna forma inteligentnych istot.
One również wielbią ideę Boga, który stworzył wszystko wyłącznie dla ich korzyści.
Jak poważnie potraktowałbyś ich twierdzenia?
Nasi przodkowie żyli na wolnej przestrzeni.
Nocne niebo było im równie dobrze znane, jak większości z nas
nasze ulubione programy telewizyjne. Słońce, Księżyc, gwiazdy i planety,
wszystkie wschodzą na wschodzie i zachodzą na zachodzie
przemierzając nieboskłon.
Ruch ciał niebieskich nie stanowił jedynie ciekawego zjawiska.
Dla łowców i zbieraczy, jak również dla ludów rolniczych,
znajomość nieba stanowiła sprawę życia i śmierci.
Jak szczęśliwie dla nas się złożyło, że Słońce, Księżyc, planety i gwiazdy,
są częścią jakiegoś elegancko nastawionego kosmicznego zegara!
To nie mógł być przypadek. Zostały tam umieszczone celowo, dla naszej korzyści.
Któż inny mógłby czynić z nich użytek? Do czegóż jeszcze mogłyby służyć?
A skoro światła na niebie, wschodząc i zachodząc, krążą wokół nas, czyż nie jest oczywiste,
że znajdujemy się w centrum Wszechświata?
Te niebieskie ciała - najwyraźniej obdarzone nieziemskimi mocami,
a zwłaszcza Słońce, od którego otrzymujemy niezbędne światło i ciepło -
okrążają nas, niczym dworzanie schlebiający królowi.
Nawet, gdyby od razu nie rzuciłoby się nam to w oczy, już najprostszy ogląd
niebios ujawnia, że jesteśmy wyjątkowi.
Wszechświat wydaje się być stworzonym dla ludzi.
Trudno rozmyślać o tym wszystkim, nie doświadczając
poczucia dumy i pokrzepienia. Cały Wszeświat stworzony tylko dla nas!
Musimy być naprawdę kimś.
Ta satysfakcjonująca demonstracja naszego znaczenia, poparta codziennymi
obserwacjami niebios, uczyniła geocentryczną pychę międzykulturową i uniwersalną prawdą -
wykładaną w szkołach, utrwaloną w języku, stanowiącą fundament
wielkiej literatury i świętych pism.
Odszczepieńcy byli zniechęcani, niekiedy poprzez tortury, a nawet zabijanie.
Nic zatem dziwnego, że przez ogromną część historii ludzkości
nikt tego nie kwestionował.
Arystoteles, Platon, św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu,
oraz niemal wszyscy z wielkich filozofów i uczonych wszystkich kultur
przez 3.000 lat aż po siedemnasty wiek,
dali się zwieść temu złudzeniu.
Niektórzy zajmowali siebie rozważaniami *** sposobem, w jaki Słońce, Księżyc, gwiazdy i planety
zostały zmyślnie przymocowane do doskonale przezroczystych, kryształowych sfer,
wyjaśniając złożone ruchy ciał niebieskich,
tak skrupulatnie odnotowywane w zapiskach pokoleń astronomów.
Nieważne jednak, ilu królów, papieży, filozofów, naukowców i poetów
sprzeciwiało się temu, Ziemia, przez wszystkie te tysiąclecia, uparcie
nie przestawała krążyć wokół Słońca.
Moglibyśmy wyobrazić sobie jakiegoś nieprzychylnego nam pozaziemskiego obserwatora
spoglądającego na nasz gatunek przez cały ten czas.
Na nas, paplających w rozgorączkowaniu: "Cały Wszechświat został stworzony dla nas!
To my jesteśmy w jego środku! Wszystko składa nam hołd!"
Doszedłby do wniosku, że nasze pretensje są zabawne,
nasze aspiracje - żałosne,
że musi być to planeta idiotów.
Taki osąd jest jednak zbyt surowy.
Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Winnym był niefortunny zbieg obserwowanych na co dzień
pozorów i naszych skrywanych nadziei.
Staraliśmy się nie być nazbyt krytycznymi
wobec obserwacji zdających się potwierdzać nasze powzięte z góry założenia.
Filozofia i religia przestrzegały, że bogowie (czy też Bóg) są dalece od nas potężniejsi,
zazdrośni o swe przywileje i skorzy do wymierzania sprawiedliwości
za przejawy arogancji. Jednocześnie, dziedziny te nie miały najmniejszego pojęcia,
że ich własne nauki na temat porządku Wszechświata
oparte były na pysze i złudzeniu.
Każda inna propozycja - a było ich mnóstwo -
usuwająca nas z centrum kosmicznej sceny, również napotykała na opór,
częściowo z podobnych powodów. Zdajemy się pragnąć uprzywilejowania,
zasłużonego jednak nie naszą pracą, lecz samym istnieniem.
Po prostu faktem, że jesteśmy ludźmi i urodziliśmy się na Ziemi.
Moglibyśmy określić to jako antropocentryczna pycha. Swą kulminację
pycha ta znajduje w tezie, że zostaliśmy stworzeniu na obraz i podobieństwo Boga:
Oto Stwórca i Władca całego Wszechświata
wygląda dokładnie tak, jak ja. Och, cóż za zbieg okoliczności!
Jakież to wygodne i satysfakcjonujące!
Żyjący w VI w. p.n.e. grecki filozof Ksenofanes rozumiał arogancję
tkwiącą u podstaw takich twierdzeń. Oto, co na ten temat powiedział:
"Etiopczycy czynią swych bogów czarnymi i tęponosymi; Trakowie powiadają
że ich bogowie mają niebieskie oczy i rude włosy... Tak, a gdyby woły i konie czy lwy
miały ręce i potrafiłyby nimi malować, tworząc dzieła sztuki tak, jak czynią to ludzie,
konie malowałyby by swych bogów na kształt konia, a woły - wołu."
Ogromne ogległości do gwiazd i galaktyk sprawiają,
że wszystko, co widzimy w kosmosie, wydarzyło się w przeszłości, niekiedy nawet
przed powstaniem samej Ziemi. Teleskopy to wehikuły czasu.
Dawno temu, gdy światło pierwszych galaktyki rozświetliło otaczające je ciemności,
nikt nie mógłby odgadnąć, że miliardy lat później jakieś odległe
bryły skał i metali, lodu i cząsteczek organicznych zlepią się razem
tworząc miejsce zwane Ziemią. Albo że powstanie na niej życie i rozwiną się myślące istoty,
które pewnego dnia pochwycą cząstkę tego galaktycznego światła, próbując dociec,
co też posłało je w tę drogę.
A kiedy Ziemia umrze, za jakieś 5 miliardów lat,
gdy zostanie spalona na popiół, a być może nawet pochłonięta przez Słońce,
będą powstawać nowe światy, i gwiazdy, i galaktyki
i nie będą wiedzieć nic o miejscu kiedyś zwanym Ziemią.
Te światy w kosmosie są równie niepoliczalne, jak wszystkie ziarnka piasku
na wszystkich plażach Ziemi. Każdy z tych światów jest tak samo prawdziwy,
i na każdym z nim zachodzi ciąg zdarzeń, wypadków, zjawisk, determinujących jego przyszłość.
Nieprzebrane światy, niezliczoność chwil, bezmiar czasu i przestrzeni.
Tymczasem na naszej małej planecie, doświadczamy oto krytycznego w naszej historii
rozdroża. To, co czynimy z naszym światem właśnie teraz,
zstąpi na przyszłe wieki i potężnie wpłynie na los naszych potomków.
W ramach naszych możliwości z łatwością leży zniszczenie naszej cywilizacji, a być może i gatunku.
Jeśli poddamy się przesądowi, chciwości i głupocie, możemy pogrążyć nasz świat
w mroku głębszym niż czas pomiędzy upadkiem klasycznej cywilizacji
i włoskim renesansem.
Jednakże jesteśmy również w stanie posłużyć się naszym współczuciem i inteligencją,
naszą technologią i dobrobytem, aby wzbogacić i nadać znaczenie życiu każdego
mieszkańca tej planety; aby ogromnie wzbogacić naszą wiedzę o Wszechświecie...
i ponieść nas do gwiazd.