Tip:
Highlight text to annotate it
X
tlumaczenie: Tinplejt
-Co tu sie stalo? Co to jest? Co to ma byc? Mauro, co robisz?
-Nic nie zrobilem, tak bylo jak wyszedlem. -Posprzatasz caly dom.
-To nie ja. -Tak, a co masz w rece? Chodz tu chlopcze, co to jest?
-Tak bylo, jak wyszedlem. -Jasne, oczywiscie. Chodz tu.
-Nie targaj mnie za uszy. -Oduczysz sie brudzic.
-To nie ja. Ktos tu byl przede mna. -Nikogo tu nie bylo.
-Tak, geniuszu. -Teraz musze posprzatac.
-Co tu robisz? -Slucham?
-Co robisz? -Podlewam.
-Chodz no tu. Teraz zobaczysz, ja ci pokaze, wyczyscisz to wszystko.
-Niemozliwe.
-Dlaczego?
-Zoe! -Szukalam cie leniu. -Po co?
-Miales pojechac do sklepu, potrzebuje jablka.
-Musze zawiesc te kobiety, nie moge. Po co ci jablka, jak masz swoje?
-Szkoda, ze nie moge tego samego powiedziec o tobie. -To byl zart, nie wkurzaj sie.
-Ej, Narciso, jedzmy! -Widzisz, musze zawiesc te kobiety, juz jedziemy.
-Szybciej. -Tak, juz. Trzymajcie sie dobrze.
-Male.
-Zanim wyjdziemy, chce powiedziec, ze niczego nie obiecuje. -Jak to panie mecenasie? A pieniadze?
-Moga pomoc, ale nie obiecuje, ze tak bedzie. Idzie tam pan na wlasna odpowiedzialnosc.
-Zgadzam sie, na moja odpowiedzialnosc, chodzmy.
-Jeszcze jedno.. To moze byc dla pana szok.
-Nie wie pan z kim rozmawia, moje nazwisko to sila, jestem Roca. Chodzmy.
-Strasznie zwlekasz. -Mowilem ci, ze nie chce awantury, ona jest jeszcze dziewczynka.
-Juz o tym zapomniala, Dylan. -Jak na swoj wiek, jest sliczna. Coz, jest ladna, ale.. Ladna.
-Dylan, Zoe tu jest. -Co? -Tu jest Zoe.
-O kim mowicie? -O Fridzie. Mowimy, ze dobrze gotuje.
-Tak, ze wysmienicie gotuje. Jak na swoj wiek, nie jest ladna? -Tak, sliczniutka.
-A nie mowilem? -Sluchajcie, jestescie moimi przyjaciolmi, prawda?
-Tak. -Zalezy o co chcesz poprosic.
-Chce, zebyscie powiedzieli mi prawde. -Mozemy ci powiedziec.
-Jak mnie widzicie? Z wygladu, jak mnie oceniacie? -Co to za pytanie?
-Odpowiedzcie. -To zalezy.. -Od czego?
-Jesli by cie porownac z Baldo, jestes przepiekna, ale jesli z Isa, duzo ci brakuje.
-Ale z was kretyni. Kto by chcial przypominac Ise? -Przeciez nic nie powiedzialem, czemu tez jestem kretynem?
-Zoe, zle to zrozumialas! -Dylan, ale dowaliles.
-Najgorsze jak typ sobi "sa, sa, sa" kiedy idziesz, wiesz o co chodzi. -"Sa, sa, sa".
-Prawie umiera. A wracajac do pracy, myslalam, zeby dac tu zielone stoliki, zeby zrobic takie wejscie dziewicze..
-A tam czerwone. To tylko luzny pomsyl, zeby byl kontrast.
-Dobrze myslisz. -Podoba ci sie?
-Tak, wiec koniec gadania, zrobmy kaciki zielony i czerwony i "sa, sa, sa". -"Sa, sa, sa"
-Sluchaj, dzieki za pomoc, ale glupio mi, ze marnuje twoj czas, jesli masz cos do zrobienia i musisz isc, ja zostane.
-Nie, lubie to robic, serio. -Naprawde? -Tak.
-Skoro tak mowisz. -Chodzmy. -Czesc.
-Nie bylo tu Zoe? -Nie, a cos sie stalo?
-Nic, tylko zadala mi i Baldo pytanie jak ja widzimy, ale ja zazartowalem i sie obrazila. Nie wiem, byla jakas dziwna.
-Tu jej nie bylo. -To wasza wina idioci. -Chodz tu.
-Przepraszam, ze sie wtracam, ale jak dla mnie to wina Zoe, jak mogla zapytac mezczyzn o cos takiego, na Boga.
-Isa, prosze cie, to nie mezczyzni, to Baldomero i Dylan. -Ok, jasne.
-Jestes podobna do Baldo.. -Co? -Moge cie o cos zapytac?
-Tak. -Jak widzisz Ise? -Jak dla mnie jest fajna, ale pytanie jak ty ja widzisz.