Tip:
Highlight text to annotate it
X
podpisy: ypablo korekta: Andrzej Koraszewski
Jak miło, dziękuję bardzo.
Chciałbym zadedykować ten wykład pamięci George'a W. Burlow'a
Długoletniego pracownika tej uczelni, który zatrudnił mnie tutaj.
Była to moja pierwsza praca w życiu, byłem wyjątkowo młodym asystentem profesora.
Był moim przewodnikiem i mentorem w czasie, gdy byłem tutaj.
Czy mógłbym rozpocząć od małego badania?
To adres strony internetowej, richarddawkins.net, czy osoby, które odwiedziły tę stronę, mogą podnieść rękę?
Czyż nie jest niezwykłym zbiegiem okoliczności, że niemal wszyscy wyznają taką samą religię jak ich rodzice?
I zawsze tak się dziwnie składa, że ta właśnie religia jest "jedyna i prawdziwa".
Religia istnieje dzięki rodzinom.
Gdybyśmy urodzili się w starożytnej Grecji, czcilibyśmy Zeusa i Apollo.
Gdybyśmy urodzili się Wikingami, czcilibyśmy Odyna lub Thora.
Skąd się to wszystko wzięło? Oczywiście w wyniku indoktrynacji dzieci.
Jeden po drugim te starożytne systemy religijne znikały z powierzchni ziemi
i zdaje się, że zupełnie nieźle sobie bez nich radzimy.
Zeus ze swoimi piorunami, Apollo, Odyn, Thor ze swoim młotem,
Baal, Mitra, Amon-Ra - wszyscy byli czczeni jako bogowie.
Ludzi wierzyli w nich, modlili się do nich, składali im ofiary, dzieci były wychowywane w wierze w nich.
Mówiono im, że istnienie tych bóstw jest faktem niepodlegającym dyskusji.
Lecz dzisiaj wszyscy się zgodzą z tym, że niezależnie od tego jak bardzo szczera była wiara tych ludzi, żyli oni urojeniami.
Każdy z tych bogów był urojeniem, w tym również niezliczona liczba innych bogów, w których człowiek szczerze wierzył na całym świecie.
Niektórzy z nas po prostu poszli o jednego boga dalej.
Moja książka - "Bóg urojony" -
muszę tu wyjaśnić, że bóg, o którym mówię jest osobową, inteligentną i kreatywną istotą, jak Jahwe, Allah, Baal, Odyn, Zeus czy Kriszna.
Jeśli jednak pod pojęciem boga kryje się według ciebie przyroda, dobroć, wszechświat, prawa fizyki, człowieczeństwo lub stała Plancka,
nasza dyskusja nie będzie miała sensu.
Amerykańska studentka zapytała swojego profesora, jaką ma opinię na mój temat.
Z pewnością - odpowiedział - jest on dobrym naukowcem, którego poglądy są nie do pogodzenia z religią,
lecz entuzjastycznie wypowiada się na temat przyrody i wszechświata, a dla mnie jest to religia.
Jeśli właśnie tak rozumiesz religię, świetnie, to czyni mnie bardzo religijnym człowiekiem.
Lecz jeśli twój bóg jest istotą, która tworzy światy, słucha modłów, odpuszcza grzechy, czyni cuda, czyta twoje myśli, dba o twój dobrobyt i sprawy łóżkowe
oraz ożywia zmarłych, w tej sytuacji jest mało prawdopodobne, abyś był zadowolony.
Jak powiedział wybitny fizyk Steven Weinberg:
Jeśli chcesz powiedzieć, że bóg jest energią, to w takim razie boga możesz znaleźć w grudce węgla.
Mógłbym jeszcze dodać: nie oczekuj, że wierni będą tłumnie przychodzić do twojego kościoła.
Czasami jest to nazywane religią panteistyczną, ja nazywam to religią Einsteina.
Kiedy Einstein powiedział: Czy bóg miał wybór tworząc wszechświat?
to miał na myśli, czy wszechświat mógł powstać na więcej niż jeden sposób.
Bóg nie gra w kości, było poetycką odpowiedzią Einsteina na zasadę nieoznaczoności Heisenberga.
Einstein nie wierzył w boga, nie wierzył w boga osobowego.
Denerwował się, gdy ludzie mówili, że wierzy.
Lecz właściwie czego się spodziewał? Chęć niezrozumienia go powinna być dla niego ewidentna.
Religijni fizycy, jeśli spotkasz jakiegoś, zazwyczaj okazują się być religijni w tym samym sensie co Einstein.
Są ateistami o poetyckiej naturze.
I ja także.
Lecz dawać wyraz powszechnej tęsknocie za tym wielkim nieporozumieniem
i rozmyślnie mylić panteizm Einsteina z religijną wiarą w siły nadprzyrodzone, jest aktem intelektualnej zdrady stanu.
Następny przykład poglądów Einsteina. Fizyk i noblista, Amerykanin hinduskiego pochodzenia Subrahmanyan Chandrasekhar powiedział:
”To drżenie przed pięknem, ten niesamowity fakt, że odkrycie spowodowane szukaniem piękna w matematyce, znajduje swoje”
dokładne odbicie w Naturze, przekonuje mnie do powiedzenia, że piękno jest tym na co ludzki umysł reaguje w sposób najgłębszy i najbardziej wnikliwy.”
Amerykański fizyk John Wheeler powiedział:
„...zrozumiemy że główna idea tego wszystkiego jest tak prosta, tak piękna, tak fascynująca, że powiemy jeden do drugiego,
„Oh, jak mogłoby to być inaczej? Jak to możliwe, że wszyscy byliśmy tak ślepi przez tak długi czas?”
Tak poza tym, nie zapomnijcie, nie rozmawiamy tutaj wyłącznie o pięknie estetycznym, piękno to nie wszystko, ono również musi być prawdą,
A to w konsekwencji sprowadza się do dowodu.
Piękno jest być może dobrym przewodnikiem na poziomie naukowym, gdy formułujemy hipotezy, lecz te hipotezy muszą być w końcu zbadane.
Carl Sagan powiedział:
„Jak to jest, że prawie żadna wielka religia patrząc na naukę nie doszła do wniosku,
„To jest lepsze niż myśleliśmy! Wszechświat jest o wiele większy niż przewidzieli nasi prorocy, wspanialszy, bardziej subtelny i bardziej elegancki.”
„Zamiast tego mówią: nie, nie, nie, mój bóg jest małym bogiem i chciałbym, aby takim pozostał.”
Religia, stara czy nowa, która podkreśla wspaniałość Wszechświata odkrytego przez współczesną naukę,
może wyciągnąć rezerwy czci i nabożnej grozy ledwie wykorzystane przez konwencjonalne wierzenia.
Prędzej czy później taka religia się ujawni.
Religia Einsteina, religia panteistyczna, nie wiąże się z wiarą w jakiekolwiek siły nadprzyrodzone.
Panteistyczny bóg nie istnieje, chyba że w znaczeniu czysto poetyckim.
Dla tych, którzy jednak wierzą w nadprzyrodzonego boga,
przedstawię różnicę miedzy deizmem, a teizmem.
Deistyczny bóg stworzył prawa fizyki, a później przeszedł na emeryturę i więcej już nikt o nim nie słyszał,
w każdym razie nie jest zainteresowany sprawami ludzkimi.
Teistyczny, interwencyjny bóg -
- tutaj dzieli Morze Czerwone -
interweniuje w świecie, interweniuje w ludzkie sprawy tworząc cuda, odpowiadając na modlitwy i całą listę innych rzeczy, które przytoczyłem wcześniej.
Wielu ludzi nazywa siebie agnostykami i chciałbym to wyjaśnić, ponieważ dla wielu ten zwrot może być mylący.
Oto skala religijności, od 1 do 7,
gdzie liczba 1 to: Wiem, że istnieje Bóg, a liczba 7 to: Wiem, że Bóg nie istnieje.
A pomiędzy tymi liczbami mamy różne przejściowe postawy agnostyczne.
Liczba 4 to dokładnie 50%.
Agnostyk z numerem 4 wierzy, że prawdopodobieństwo istnienia lub nie istnienia boga jest takie samo.
Numer 2, nie jestem do końca pewien, że Bóg istnieje ale uważam, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo istnienia Boga.
de facto jestem teistą, nie wiem na pewno, ale mocno wierzę w Boga i żyję zakładając, że istnieje.
Numer 6 - to osoba, która wierzy, że jest bardzo niewielkie prawdopodobieństwo istnienia boga, lecz jeszcze nie żadne, de facto jestem ateistą,
"nie jestem całkowicie pewien, ale myślę, że istnienie boga jest mało prawdopodobne i żyję w przekonaniu, że bóg nie istnieje."
Osobiście jestem numerem 6.
Jestem agnostykiem, ale na takim samym poziomie wiary w boga jak we wróżki i jednorożce.
Bertrand Russell zilustrował to w swojej paraboli o Niebiańskim Czajniczku.
Zwrócił on uwagę, że nie można dowieść nieprawdziwości hipotezy, że wokół słońca po eliptycznej orbicie krąży porcelanowy czajniczek.
Raczej wszyscy powinni być agnostykami wobec teorii Niebiańskiego Czajniczka.
Lecz w praktyce wszyscy jesteśmy przeciwko tej teorii, jesteśmy aczajniczkowcami.
Chciałbym zaznaczyć, że postawa agnostyczna nie jest, nie powinna być mylona ze ścisłą postawą prawdopodobieństwa pół na pół.
Istnieją ludzie, którzy błędnie i raczej nielogicznie mówią, że nie można ani udowodnić istnienia, ani nie istnienia boga
Dlatego jest dokładnie 50% prawdopodobieństwo istnienia boga, to jest jak rzut monetą.
To jest oczywiście kompletnie nielogiczne, tylko dlatego, że nie możesz obalić pewnych teorii np: Niebiańskiego Czajniczka,
wcale nie oznacza, że szanse istnienia Niebiańskiego Czajniczka można ocenić na 50%.
Traktuję hipotezy dotyczące istnienia boga jako naukowe hipotezy
I nie zgadzam się z wieloma moimi uczonymi kolegami, którzy uważają, że nauka i religia nie mają nic ze sobą wspólnego,
że można być absolutnie dobrym naukowcem, wierzenia zaś to wyłącznie twoja prywatna sprawa, nie mająca nic wspólnego z nauką.
Uważam, że to błąd, ponieważ Wszechświat, w którym istnieje bóg, byłby zupełnie innym Wszechświatem niż obecny, bez niego.
A różnica byłaby różnicą naukową.
W rzeczy samej, bóg może przecież rozstrzygnąć ten problem w przeciągu sekundy na swoją korzyść, gdyby tylko raczył interweniować np: w tym momencie.
Istnieje tylko jeden powszechnie używany argument na istnienie boga, jest to argument teleologiczny, czasami nazywany argumentem z projektu.
Jest to sławny argument zegarmistrza.
Bez wątpienia jeden z najbardziej płytkich, niewiarygodnych i złych argumentów jakie kiedykolwiek powstały.
I jest ciągle odkrywany na nowo, właściwie przez każdego z nas, aż do momentu kiedy odkryjemy jego fałszywą logikę
i wspaniałą alternatywę jaką oferuje nam Darwin.
W znanym nam świecie ludzkich wynalazków np: zegarki i komputery, skomplikowane rzeczy, które wyglądają na zaprojektowane, są zaprojektowane.
Dla naiwnego obserwatora, podobnie skomplikowane rzeczy w świecie przyrody, które wyglądają zaprojektowane np: oczy lub serce, są również zaprojektowane.
To nie jest po prostu zły argument ze względu na analogię, lecz również jest to zły argument z powodów statystycznych.
Jest fałszywy, ale dostarcza pewnego rodzaju iluzji wiarygodności.
Jeśli losowo zgnieciesz fragmenty oka lub serca milion razy, prawdopodobnie nie natrafisz na nic co może widzieć lub pompować krew.
Ten przykład demonstruje, że dane organy nie mogły być stworzone przypadkowo.
I jest wiele ludzi, którzy myślą, że jedyną alternatywą dla przypadku jest projekt.
Ze względu na żałosny poziom edukacji brytyjskich i amerykańskich studentów
po prostu wiele osób nie ma pojęcia czym jest dobór naturalny Darwina.
Dla nich jedyną alternatywą dla przypadku jest inteligentny projekt.
Angielski astronom sir Fred Hoyle udramatyzował swoją wersję tego nieporozumienia.
Zasugerował, że prawdopodobieństwo powstania życia na ziemi jest równie duże, jak szansa, że huragan wiejący *** złomowiskiem doprowadzi do stworzenia boeinga 747.
Nawet przed nadejściem Darwina i udzielenia nam odpowiedzi, impotencja argumentów inteligentnego projektu była oczywista.
Czy mogłaby istnieć jakakolwiek idea, która zakłada że istnieje wyjaśnienie dla tak skomplikowanych i nieprawdopodobnych rzeczy?
Kreator musiałby być jeszcze bardziej skomplikowany i nieprawdopodobny niż to, co próbuje wyjaśnić.
Cały argument jest więc logicznie skazany na niepowodzenie.
Zdał sobie z tego sprawę wspaniały filozof David Hume jeszcze przed narodzinami Darwina.
Lecz nie wiedział on o tej znakomitej alternatywie dla szansy i inteligentnego projektu, którą mamy dzięki Darwinowi.
Dobór naturalny jest zdumiewająco potężny i elegancki.
Nie tylko wyjaśnia wszystkie aspekty życia, lecz również podnosi naszą świadomość.
Zwiększa nasze zaufanie w naukowe możliwości wyjaśnienia prawdopodobnie wszystkiego co nas otacza.
Zasadniczym błędem kreacjonistów, w tym również inteligentnego projektu, bo nie ma tu żadnej różnicy,
jest to co filozof Daniel Dennett określa jako Podniebny Hak.
Podniebny Hak jest wielką ręką, która pojawia się wprost z nieba,
niewytłumaczalna i zaczyna manipulować rzeczami na świecie.
Na pierwszy rzut oka mamy wrażenie, że ta wielka ręka coś nam wyjaśnia,
lecz oczywiście nie wyjaśnia niczego,
ponieważ nie potrafi wytłumaczyć samej siebie.
To jest Podniebny Hak.
Przeciwieństwem Podniebnego Haka jest Dźwig.
Dźwig przedstawia nam wyjaśnienie.
Kwintesencją Dźwigu jest dobór naturalny.
Dobór naturalny jest kumulatywny.
Zaczyna się od prostych początków i rozwija się dzięki stopniowym, powolnym zmianom
aż do najwyższych szczytów skomplikowania i nieprawdopodobieństwa, które możemy zobaczyć w świecie istot żywych.
Mam tutaj parę przykładów, produktów doboru naturalnego.
Najbardziej oczywiste przykłady działania Dźwigu i doboru naturalnego.
Po prawej mamy kolec róży, przystosowanie przez róże, aby uniknąć zjedzenia.
Ten kolec został wyrzeźbiony i ukształtowany dzięki doborowi naturalnemu przez wiele pokoleń.
Po lewej stronie mamy natomiast robaki.
One również zostały uformowane dzięki doborowi naturalnemu w kształt kolca róży
jako obrona przed ich własnymi wrogami.
Dobór naturalny nie jest po prostu kolejną alternatywą dla przypadku.
Jest jedyną ostateczną alternatywą dla przypadku, jaka kiedykolwiek została zaproponowana.
Inteligentny projekt jest wykonalną alternatywą ale tylko na krótką metę,
ponieważ ciągle musisz wyjaśnić skąd pochodzi kreator.
Francis Crick i Leslie Orgel, wybitni biolodzy molekularni
pewnego razu dla zabawy rozważali, że życie na tej planecie może rzeczywiście jest zaprojektowane.
Jest to teoria bezpośredniej panspermii, gdzie obca cywilizacja z kosmosu obsiała naszą planetę
za pomocą rakiety, której ładunek stanowiły bakterie.
I stąd pochodzi życie na Ziemi.
W rzeczywistości wcale w to nie wierzyli, ale promowali ją jako ciekawą hipotezę.
Jest to interesujące z mojego punktu widzenia,
ponieważ nie widzę w niej niczego złego, może być prawdziwa, mało prawdopodobna ale kto wie?
Cokolwiek jeszcze możecie powiedzieć na ten temat, to nie stanowi ona ostatecznego wyjaśnienia,
ponieważ wciąż musisz wyjaśnić skąd wzięli się ci przybysze z kosmosu.
Prędzej czy później ten regres musi się zakończyć.
Jeśli przybysze z kosmosu zostali zasiani przez inną rakietę z innej planety,
to ciągle nie rozwiązuje problemu.
W końcu musisz zakończyć regres postulatem o Dźwigu, zamiast Podniebnego Haka,
a Dźwig to oczywiście ewolucja poprzez dobór naturalny.
Logika argumentów kreacjonistów jest zawsze taka sama:
Jakieś zjawisko naturalne jest statystycznie zbyt nieprawdopodobne, zbyt skomplikowane,
Zbyt piękne, zbyt niezwykłe,
aby mogło zaistnieć w wyniku przypadku.
Projekt jest jedyną alternatywą dla przypadku, jaką autor może sobie wyobrazić.
Zatem to musi byc dzieło inteligentnego projektu.
A odpowiedź naukowców na tę błędną logikę jest również zawsze ta sama:
Inteligentny projekt nie jest jedyną alternatywą dla przypadku.
Dobór naturalny jest lepszą alternatywą.
Zauważ jak kiepska jest to logika.
Mamy teorię A i teorię B.
Teorię A wspiera masa dowodów.
Teorii B nie wspierają żadne dowody.
A teraz klucz do wyprowadzania argumentu:
Nie potrafię zrozumieć jak teoria A tłumaczy zjawisko X.
W takim razie teoria B musi być prawdziwa.
Założę się, że nie wiesz jak wyewoluował staw łokciowy u mniejszej nakrapianej żaby łasicowatej.
Nie wiesz?!
W takim razie Bóg to zrobił!
Ten rodzaj argumentu jest porażką wyobraźni.
Opisałem go jako argument odwołujący się do własnego niedowierzania.
Metafora skrajnego nieprawdopodobieństwa jest zamkiem szyfrowym.
Bardzo dobrego, wysokiej jakości zamku szyfrowego, który mieści się np: w bankowym skarbcu.
Teoretycznie dzięki niezwykłemu szczęściu włamywacz może rozszyfrować kombinację zamka
i ukraść pieniądze z banku, lecz w praktyce zamki szyfrowe, a przynajmniej te w bankowych skarbcach,
są zaprojektowane w taki sposób, że takie zdarzenie byłoby nieprawdopodobne.
Tak samo nieprawdopodobne jak spontaniczne powstanie Boeinga 747 Freda Hoyla.
Lecz teraz wyobraź sobie źle zaprojektowany zamek szyfrowy,
który udziela nam małych wskazówek, tak jak ta gra z dzieciństwa, kiedy mówisz "cieplej, cieplej, zimno..."
Przypuśćmy, że za każdym razem kiedy wybierasz numer jesteś troszeczkę bliżej właściwej kombinacji.
Załóżmy, że wtedy drzwi skarbca ociupinkę się uchylają
i troszkę pieniędzy się z niego wysypuje.
Zamek szyfrowy, który oczywiście włamywacz potraktuje jako swoją żyłę złota,
taki zamek szyfrowy lepiej wyjaśnia teorię ewolucji, niż prawdziwy bankowy zamek szyfrowy,
który oferuje tylko dwie możliwości, żyła złota albo nic.
Problem argumentacji kreacjonistów tkwi w tym, że oni wszyscy uważają,
że ewolucja poprzez dobór naturalny jest argumentem typu "żyła złota albo nic".
Nic nie stoi dalej od prawdy jak właśnie to.
Lecz z drugiej strony to właśnie bóg, teoria boga jest w rzeczywistości argumentem "żyła złota lub nic",
ponieważ zakłada się, że bóg istnieje od zarania, zanim jeszcze zaczęły się procesy ewolucji.
Mogę sobie wyobrazić istoty podobne do bogów,
takie które zaproponowali Crick i Orgel, które rozsiewają życie z ich planety na naszą.
Mogę sobie wyobrazić istoty podobne do bogów,
lecz nigdy ich nie spotkaliśmy i jeśli one przybędą do nas, musiałyby być dla nas jak bogowie,
ponieważ my nie mogliśmy się do nich dostać, co oznacza że musieliby być technologicznymi czarodziejami w dziedzinach o których my nie mamy dzisiaj pojęcia.
Moglibyśmy czcić ich jako bogów, ale nie będą bogami ponieważ automatycznie oni również musieli wyewoluować w wyniku stopniowego procesu.
Lecz bóg Starego Testamentu i Nowego Testamentu,
bóg muzułmanów, który zawsze tam był,
jest ostatecznym boeingiem 747.
Dlaczego nie uczyć kontrowersji?!
>>"Teoria Bociana" będzie uczona wraz z teoria zachodzenia w ciążę w szkołach stanu Kansas>Historia stworzona, aby unikać tematyki seksualnej w nauczaniu dzieci, teraz zdobyła szacunek jako "bociano-inteligentny projekt">Nigdy więcej milczenia>Nowi ateiści>Prawda ukryta za nowym ateizmem>Bojownicy nowego ateizmu>Argument przeciwko pozycji "Bóg urojony" Richarda Dawkinsa>Anioły Darwina>Ateizm jest fałszem>Odpowiedz katolika>Urojenia Dawkinsa>Odpowiedź Boga>Bóg urojony - Powtórna wizyta>Poza Bogiem Urojonym>Listy Dawkinsa>Bóg nie jest urojeniem>Kwestionowanie Richarda Dawkinsa>Tajemnicza rzeczywistość>Bóg i nowy ateizm>Urojenia Richarda Dawkinsa>Urojenie niewiary>Przekonywanie Richarda Dawkinsa>Psia aluzja>Ponad półtorej miliona sprzedanych egzemplarzy... ...a teraz dostępna w miękkiej oprawie