Tip:
Highlight text to annotate it
X
Tłumaczenie: Joanna Stefanska Korekta: Krystian Aparta
Psy mają swoje zainteresowania.
Interesują się obwąchiwaniem nawzajem, ganianiem za wiewiórkami.
I jeśli w tresurze nie użyjemy ich jako nagród, będą psa rozpraszać.
Zawsze uderzała mnie ta przerażająca myśl,
że jeśli widzisz psa w parku i jego właściciel go woła,
mówiąc: "Pieseczku, chodź do mnie, no chodź",
a pies myśli "Hm, ciekawe.
Obwąchuję właśnie zadek tego psa, a właściciel mnie woła,
trudny wybór". Prawda?
Zadek, właściciel - zadek wygrywa.
To znaczy, ty przegrywasz.
Nie możesz konkurować ze środowiskiem,
jeśli masz mózg dorastającego psa.
Dlatego w trakcie tresury staramy się brać pod uwagę
punkt widzenia psa.
Jestem tutaj głównie dlatego,
że zachodzi teraz pewien rozłam wśród treserów.
Z jednej strony mamy tych, którzy myślą, że trenując psa
po pierwsze ustala się dla niego zasady, ludzkie zasady.
Ignorujemy psi punkt widzenia.
Człowiek mówi: "Będziesz robił właśnie tak, cholera!
Zmusimy cię byś zachowywał się wbrew swej woli, nagniemy cię do naszej woli".
Po drugie, skrzętnie ukrywamy te zasady przed psem.
I po trzecie, teraz karzemy psa
za złamanie zasad, o których istnieniu nie miał pojęcia.
Dostajesz małego szczeniaczka, który zawinił tylko tym, że wyrósł.
Kiedy był małym szczeniaczkiem, skakał ci z łapami na nogi...
To takie fajne, prawda?
A ty na to: "O, jaki słodki pieseczek".
Schylamy się, głaszczemy go - nagradzamy za skakanie.
Jego jedynym błędem jest bycie mastiffem tybetańskim,
a kilka miesięcy później waży już 35 kg.
Zawsze gdy skacze, jest jakoś krzywdzony.
To naprawdę przerażające, jak dostaje się psom.
Kwestia dominacji, bycia numerem jeden w stadzie,
o czym mówią treserzy, to strywializowana interpretacja
bardzo złożonego systemu społecznego.
A one traktują to poważnie.
Psy-samce poważnie traktują hierarchię,
bo zapobiega ona walkom.
Oczywiście także suki...
One wprowadziły kilka poprawek do psich praw hierarchii.
Najważniejsza to: "Ja to mam, a ty nie".
I można zauważyć, że nawet suka bardzo nisko w hierarchii
dość łatwo uchroni kość przed dominującym samcem.
I tak w psiej tresurze mamy tę ideę dominacji,
psa alfa - na pewno o tym słyszeliście.
Psy są tak bardzo krzywdzone.
Psy, konie i ludzie...
Trzy najbardziej na świecie krzywdzone gatunki.
Przyczyna leży w ich zachowaniu,
zawsze wracają i przepraszają.
"Przepraszam, że musiałeś mnie zbić, to moja wina".
Po prostu dają się bić.
I dlatego są bite.
Biedny szczeniak skacze, otwierasz książkę o psach i co widzisz?
"Złap za przednie łapy, ściśnij przednie łapy,
nadepnij na tylne łapy, pryśnij mu w pysk sokiem z cytryny,
uderz go w głowę zwiniętą gazetą,
przyduś kolanem, przewróć na plecy".
Dlatego, że wyrósł?
I dlatego, że zachował się tak, jak go nauczyłeś?
To obłąkane.
Pytam właścicieli: "Jak chcielibyście, by witał was pies?".
Odpowiadają: "No nie wiem, chyba robiąc siad".
Mówię: "To nauczmy go siadać".
I wtedy dajemy mu powód, by siadał.
Ponieważ na początek po prostu uczy się psy języka obcego.
Ponieważ na początek po prostu uczy się psy języka obcego.
Mógłbym powiedzieć do was: "Laytay-chai, paisey, paisey".
No już, coś się powinno teraz dziać.
Dlaczego nie reagujecie? Och, nie znacie suahili.
No to was zaskoczę.
Pies nie zna ani angielskiego, ani hiszpańskiego, ani francuskiego.
Dlatego pierwszą fazą tresury jest nauczenie psa języka...
Języka angielskiego jako obcego.
Tak używamy jedzenia w ręku jako wabika,
używamy jedzenia, bo pracujemy z właścicielami.
Moja żona nie potrzebuje wabika, jest lepszą trenerką ode mnie.
Moja żona nie potrzebuje wabika, jest lepszą trenerką ode mnie.
I ja nie potrzebuję jedzenia, ale przeciętny właściciel mówi
"Piesku, siad".
I dalej: "Siad, siad, siad".
Nie wiedzieć czemu, machają naprzeciw psiego odbytu,
jakby pies miał tam trzecie oko, bez sensu.
No wiecie: "Siad, siad".
A u nas jest tak: "Piesku, siad!" - i łapie po 6-10 podejściach.
Wtedy usuwamy jedzenie jako wabik,
a pies już wie, że "siad" oznacza siadanie
i możemy się z nim komunikować normalnymi zdaniami.
i możemy się z nim komunikować normalnymi zdaniami.
"Feniks, chodź tu, proszę weź to i idź do Jamie'go".
Ona zna "Feniks", "chodź", "weź to", "idź do",
i imię mojego syna - "Jamie".
I pies może doręczyć liścik,
a ja mam własnego psiego tropiciela.
Znajdzie Jamie'go, gdziekolwiek jest,
może łupie kamienie *** rzeką,
a pies dostarczy liścik:
"Hej, obiad na stole. Wracaj na obiad."
W tym momencie pies wie, czego od niego chcemy.
Czy to zrobi?
Niekoniecznie.
Jak mówiłem, jeśli ma w parku zadek do obwąchania,
po co wracać do właściciela?
Pies mieszka z tobą, ma cię stale pod ręką,
może obwąchać twój zadek, jeśli lubisz, kiedy zechce.
A teraz jest w parku i ty konkurujesz
z zapachami, innymi psami i wiewiórkami.
Dlatego druga faza treningu to uczenie psa, by chciał robić
to co my chcemy, by zrobił. To bardzo proste.
Stosujemy zasadę Premacka.
Po zachowaniu rzadko wykonywanym,
czyli tym, czego pies nie chce robić,
zapewniamy zachowanie często występujące, często nazywane "problemem",
albo "psim hobby" - coś, co pies lubi robić.
Staje się ono wtedy nagrodą za wykonanie pierwszej czynności.
Popatrzmy: "siad", na kanapę, "siad", głaszczemy, "siad",
patrz, rzucam piłeczkę, "siad", przywitaj się z innym psem.
Tak, "wąchanie zadka" też się nadaje.
"Siad", wąchaj zadek.
I teraz, wszystko, co psa rozpraszało w trakcie treningu,
staje się nagrodą, która sprzyja nauce.
W zasadzie, uczymy psa trochę na zasadzie...
Pozwalamy psu myśleć, że to on tresuje nas.
Wyobrażam sobie, jak ten pies
gadając przez płot z, powiedzmy, szpicem,
mówi: "Rany, moich właścicieli niesamowicie łatwo wytresować.
Są jak golden retrievery.
Tylko siadam, a oni wszystko robią.
Otwierają drzwi, wożą mnie samochodem, masują,
rzucają mi piłeczki,
gotują dla mnie i podają jedzenie.
W zasadzie wystarczy, że usiądę, tak im rozkazuję.
Tak załatwiam sobie odźwiernego,
szofera, masażystę, kucharza i kelnera."
I teraz pies jest naprawdę szczęśliwy.
A o to, moim zdaniem, chodzi w tresurze.
Gdy naprawdę zmotywujemy psa, by chciał coś zrobić,
rzadko kiedy trzeba go w ogóle karać.
Teraz przechodzimy do fazy trzeciej...
Czasami po prostu tata wie najlepiej.
Mam taki znaczek na lodówce, który głosi
"Bo jestem Tatą. I kropka!"
Wybaczcie, bez dyskusji - "Ja jestem tatą, a ty nie, siad".
W pewnych sytuacjach,
np. koledzy syna zostawiają otwarte drzwi wejściowe,
pies musi wiedzieć, że nie wolno mu wyjść za próg.
To kwestia życia i śmierci.
Jeśli opuścisz zacisze domu,
może cię coś przejechać na ulicy.
Więc czasem musimy psu przekazać:
"Nie wolno tego robić".
Musimy to na nim wymóc, ale bez przemocy.
Ludzie często nie rozumieją, co to jest kara.
Myślą, że kara to coś wrednego.
Założę się, że wielu z was tak myśli, prawda?
Myślicie, że to coś bolesnego, strasznego lub złośliwego.
Nie musi tak być.
Istnieje kilka definicji kary, ale według najpopularniejszej kara to...
Istnieje kilka definicji kary, ale według najpopularniejszej kara to...
Bodziec zmniejszający częstość występowania zachowania, które nastąpiło wcześniej,
zmniejszający prawdopodobieństwo jego wystąpienia w przyszłości.
Nie musi być wredny, straszny, czy bolesny.
I skoro nie musi, to może nie powinien.
Pracowałem jakiś rok temu z bardzo niebezpiecznym psem...
Przez niego właściciele wylądowali w szpitalu,
tak jak ich szwagier i dziecko.
Zgodziłem się z nim pracować pod warunkiem, że pozostanie w domu
i nigdy nie będą go zabierali na zewnątrz.
Pies został ostatecznie uśpiony,
ale pracowałem z nim jakiś czas.
Wiele agresywnych zachowań działo się w kuchni,
więc gdy tam byłem, to była czwarta wizyta,
pies spędził 4,5 godziny warując na swoim posłaniu,
utrzymywany tam dzięki spokojnej stanowczości właścicielki.
Gdy pies próbował opuścić posłanie,
mówiła: "Rover, na miejsce, na miejsce, na miejsce."
Pies wyłamał się 22 razy w ciągu 4,5 godziny, gdy ona gotowała obiad,
bo wiele z tej agresji dotyczyło jedzenia.
Wyłamania stawały się coraz rzadsze.
Widzicie, kara działała.
Niepożądane zachowanie zanikało.
Ani razu nie podniosła głosu.
Gdyby krzyknęła, zostałaby pogryziona.
Nie krzyczy się na dobrego psa.
Mam wielu kolegów, którzy tresują bardzo fajne zwierzęta...
Niedźwiedzie grizzly.
Wszystkie grizzly w telewizji i filmie tresują moi koledzy.
Orki - kocham je, bo praca z nimi nakręca.
Jak dasz reprymendę niedźwiedziowi?
"Niedobry miś!"... Łups!
Twoja głowa szybuje w powietrzu, jakieś 100 metrów stąd.
Szaleństwo.
Więc jak się za to zabrać?
Chcemy lepszego sposobu.
Psy zasługują na lepsze podejście.
Dla mnie chodzi tu o to, jak psy...
Obserwuję, jak ludzie trenują szczeniaki
i widzę, że mają okropne umiejętności komunikacyjne,
fatalnie wchodzą w relacje.
Nie tylko ze szczeniakiem, ale z całą resztą rodziny, która przyszła.
Mój ulubiony motyw to znów komenda "chodź".
Widzisz kogoś w parku - zakryję zaraz mikrofon,
bo nie chcę was obudzić - i w tym parku właściciel
mówi do psa: "Rover, chodź tu".
"Rover, chodź! Rover, chodź, ty skurwysynu!"
A pies odpowiada: "No, nie sądzę".
(Śmiech)
Kto przy zdrowych zmysłach myśli,
że pies przyjdzie, jak będzie się tak wrzeszczeć?
że pies przyjdzie, jak będzie się tak wrzeszczeć?
Zamiast tego pies mówi: "Znam ten ton.
Poprzednio, jak podszedłem, zostałem ukarany".
Kiedyś wsiadałem do samolotu...
To był punkt zwrotny mojej kariery
i ugruntował we mnie, co chcę robić
z tą całą tresurą szczeniąt...
Zacząłem zastanawiać się, jak uczyć szczeniaki w sposób przyjazny psom,
by chciały robić, to co my chcemy, bez zmuszania.
Swoje dziecko tak wytresowałem.
A ten punkt zwrotny - wsiadałem do samolotu w Dallas.
W drugim rzędzie był ojciec z pięcioletnim synkiem,
który kopał w oparcie fotela.
"Johnny, nie rób tak".
Kop, kop, kop.
"Johnny, nie rób tak". Kop, kop, kop.
Stoję tak ze swoją torbą...
Ojciec się przechyla, łapie go, o tak i robi "wredną minę".
"Wredna mina" to...
Kiedy nachylasz się do dziecka lub szczeniaka
i mówisz: "Co ty wyrabiasz?! Natychmiast przestań!"
Pomyślałem "O Boże, co ja mam zrobić?"
To dziecko straciło wszystko...
Jeden z dwojga ludzi na świecie, którym może ufać,
kompletnie zostawił je na lodzie.
Pomyślałem "Kazać draniowi przestać?"
I pomyślałem: "Ian, nie mieszaj się, odpuść."
Przeszedłem na tył samolotu,
usiadłem i naszła mnie taka myśl.
Gdyby chodziło o psa, to bym gościowi przyłożył.
(Śmiech)
Gdyby skrzywdził psa, tobym go walnął.
Skrzywdził dziecko, potarmosił nim i uszło mu na sucho.
I o to właśnie chodzi. Umiejętności tworzenia relacji są łatwe.
I o to właśnie chodzi. Umiejętności tworzenia relacji są łatwe.
Jacy płytcy jesteśmy wybierając życiowego partnera...
Opieramy się na 3 aspektach: wygląd, pasowanie do "typu", urok.
Jak małe roboty.
Tak wchodzimy z związek i jest fajnie przez rok.
A potem pojawia się problem z zachowaniem.
Nie różni się to od problemów z psem.
Mąż nie sprząta po sobie ubrania,
albo żona zawsze się spóźnia, cokolwiek.
I tak się zaczyna, tak wpadamy.
A jeśli chodzi o informację zwrotną...
W interakcjach ludzi ze zwierzętami bądź innymi ludźmi
widać bardzo mało informacji zwrotnych, pojawiają się zbyt rzadko.
A kiedy już się pojawiają, są złe i wredne.
Szczególnie w rodzinach, z partnerami,
z dziećmi, z rodzicami.
Widać to w miejscu pracy,
szczególnie między szefem a pracownikiem.
Jakby była tam jakaś złośliwa radość,
jakbyśmy cieszyli się, że ludzie robią coś źle,
bo wtedy możemy na nich narzekać, jęczeć i marudzić.
Rzekłbym, że to największa ludzka słabostka.
Naprawdę.
Uważamy, że dobre jest oczywiste, a na złe trzeba narzekać.
Myślę, że powinno się uczyć o istnieniu takich umiejętności.
Rachunek różniczkowy jest wspaniały.
Jako dziecko byłem w nim mistrzem.
Teraz nic z niego nie rozumiem, ale wtedy byłem dobry.
Geometria - fantastyczna; mechanika kwantowa...
To są fajne rzeczy.
Ale nie ocalą małżeństwa i nie wychowają dzieci.
I kiedy planuję, co zrobić w przyszłości
w tej psiej dziedzinie, chcę uczyć ludzi,
że w zasadzie męża da się wytresować równie łatwo.
Pewnie nawet łatwiej, na przykład w porównaniu z rottweilerem.
Dzieci łatwo wytresować.
Wystarczy tylko je poobserwować,
regularnie sprawdzać zachowanie,
zadawać sobie pytanie: "Dobrze to, czy źle?"
I jeśli zachowanie jest dobre, powiedzieć: "O, to miło, dziękuję."
To jest potężna metoda tresury.
Tego powinni uczyć w szkole.
Związki... Jak negocjować?
Jak negocjować z kolegą, który chce twoją zabawkę?
Jak przygotować się na pierwszy związek?
Jak wreszcie wychowywać dzieci?
Jak to jest - jedna noc w łóżku, ciąża
i wychowujemy najważniejszą rzecz w życiu - dziecko.
Tego właśnie powinno się uczyć - dobrego życia, dobrych nawyków,
które tak samo trudno porzucić, jak złe nawyki.
To by było moje życzenie na przyszłość.
A niech to, chciałem skończyć dokładnie o czasie,
ale mam jeszcze osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwie...
Dziękuję bardzo, to był mój wykład, dziękuję.
(Brawa)