Tip:
Highlight text to annotate it
X
MÓJ BRAT - BUDDYJSKI MNICH
- Zmieścił się bez problemu. - Miałaś rację.
Co teraz?
Jadę do Tajlandii,
aby drugi raz w życiu zostać buddyjskim mnichem.
Tym razem do końca życia.
Przyniosę następne.
Zazwyczaj gdy opuszczam mieszkanie zostawiam po sobie mały ołtarzyk.
Tak dla zabawy.
Zawsze jest przykro opuszczać miłe miejsce.
Było miło, ale się skończyło.
- Nie nagrywasz. - Nagrywam.
- Nie widzę świecącej się lampki.
- Jest napisane Rec? - Tak.
Z początku nie potrafiłam zrozumieć dlaczego mój brat chce wyjechać
i zostać buddyjskim mnichem w Tajlandii.
Byłby tak daleko. Bałam się go stracić na dobre.
Zawsze opiekowałam się moim małym braciszkiem, Santerim.
Gdy nasz ojciec zmarł miałam 10 lat, a Santeri tylko 2.
Byłam dla niego jak taki drugi rodzic.
On oszalał?
Spotkaliśmy się w rodzinnym gronie po raz ostatni przed wyjazdem Santeriego.
Smutno mi, że wybiera samotne mnisie życie.
Spójrz na to zdjęcie!
Od dziecka marzyłem o tym, by kiedyś przejechać się na quadzie.
Nigdy takiego nie miałem. Tylko zwykły motorower.
Jako siostra, martwię się...
Boję się, że coś cię ominie...
Na przykład wspólne chwile ze swoją rodziną, albo z jakąś kobietą.
Nie chodzi o torturowanie się tylko o rezygnowanie z różnych rzeczy.
Chodzi o uproszczenie życia.
Chcemy osiągnąć szczęście za pomocą medytacji.
Będę musiała jakoś samą siebie przekonać, że będziesz szczęśliwy.
Gdybym zaczęła myśleć o tym, że wyjeżdżasz,
porzucasz wszystko
i nie będzie komu cię pogłaskać, albo przytulić
i nikt nie będzie ci mówił, że cię kocha,
to byłyby to bardzo smutne myśli.
Zmieści się?
- Santeri spójrz! - Tak. Poduszka
Złap z drugiej strony.
To porządna sofa. Powinnaś ją zatrzymać.
Buddyjski mnich nie może posiadać niczego.
To smutne, że Santeri musiał oddać wszystkie swoje rzeczy.
Nie będę jednak tęskniła za rzeczami, tylko za starym Santerim.
Nasza ciotka, jej partner i nasze kuzynostwo
chcieli zobaczyć się z Santerim przed jego wyjazdem.
Mam tylko nadzieję, że naprawdę tego chcesz i to nie jest pochopna decyzja.
Nie każdy znajduje pracę zaraz po szkole.
Gdybym miał wszystko uporządkowane, gdybym miał dziewczynę,
pracę ze stałym przychodem,
to możliwe, że nie podjąłbym wtedy tej samej decyzji.
Poczułem, że to ostatnia okazja do wyjazdu,
bo wkrótce pewnie miałbym rodzinę.
Tak pytając wprost - Czemu mnich nie może mieć żony?
Gdybyś zawsze miał jakąś dziewczynę tu czy tam
zaburzałoby to twoje myślenie.
Kontrolę przejęłyby twoje hormony
i nie byłbyś w stanie osiągnąć takiego duchowego poziomu.
Już raz tam byłem.
Żyłem w klasztorze dwa i pół roku,
więc całkiem dobrze rozumiem czego się muszę spodziewać.
Uczyłem się tego i myślę, że spełniam warunki,
aby zostać buddyjskim mnichem i spędzić tam resztę mojego życia.
Tak właśnie postanowiłem.
To jest to, co chcę robić w moim życiu. Wóz, albo przewóz.
Chcesz wziąć prysznic?
Nie mogłam za bardzo spać. To przez te nerwy.
Nie jestem załamana. Raczej powiedziałabym, że jestem pełna nadziei.
To wspaniale, że on w końcu tam jedzie.
To prawdziwe błogosławieństwo.
Również dla nas oznacza to szansę do praktykowania buddyzmu.
To ekscytujące.
- Dasz sobie dzisiaj radę? - Tak
Nie uważam, że Tajlandia jest zbyt daleko.
Świat w naszych czasach jest o wiele mniejszy.
Owsianka jest już chyba gotowa.
Gdy mama następnym razem zobaczy Santeriego
on będzie już ogolony na łyso i w szatach, a ona nie będzie mogła go nawet dotknąć.
Wkrótce stary Santeri przestanie istnieć.
Pojawi się coś nowego i nieznanego.
Kiedy przyjedziesz do Tajlandii?
- Zobaczymy jak mi tam będzie. - Jak już się ustatkujesz.
Do widzenia. Do zobaczenia.
Metta! Sadhu, sadhu, sadhu!
Pa!
Buddyzm ma uczciwy cel wyjaśniania rzeczy -
Pokazać jak wszystko naprawdę wygląda.
Ważne, aby zwrócić uwagę na cierpienie towarzyszące naszemu życiu
i szukać bardziej stałego zadowolenia
niż cokolwiek, co ma nam do zaoferowania to życie.
Postanowiłam wyruszyć z Santerim w jego podróż do nowego klasztoru,
aby spróbować zrozumieć jego decyzję.
Jesteśmy w Bangkoku i jest dość gorąco.
- Według ciebie jest gorąco? - Tak.
Tam gdzieś idą teraz mnisi przyjmując od ludzi jałmużnę.
To dziwne uczucie znowu tu wrócić.
To była trudna decyzja.
Nadal myślisz o swojej byłej dziewczynie?
Tak. Pisaliśmy do siebie.
Ale moje postanowienie jest naprawdę silne
i jeżeli wszystkie te zewnętrzne sprawy będą rozwiązane,
zostanę mnichem.
Mieć dziewczynę też byłoby fajnie, ale jestem przygotowany...
Jestem gotów na to,
że już żadnej mieć nie będę.
Wydaje się tu bardzo spokojnie.
Tutaj chociaż są jacyś ludzie.
Dzień dobry.
W czym mogę pomóc?
- Są tu jacyś mnisi? - Mnich?
- Mnisi są teraz tam - Jest jakiś mnich tutaj?
- Nie. Teraz wszyscy piją. - Piją herbatę?
Chwilkę.
- Denerwujesz się. - Tak. Trochę.
- Jak się masz? - W porządku.
- Skąd jesteś? - Trochę się denerwuję. Z Finlandii
- Pisałeś list? - Tak.
- A ty skąd jesteś? - Z Australii.
- Byłeś wyświęcony tutaj, w Wat Marp Jan? - Zgadza się.
- Jakieś trzy lata temu. - Trzy lata temu?
- Byłem kiedyś mnichem w Wat Pah Nanachat. - O! To fajnie.
- Więc postanowiłeś to powtórzyć? - Tak.
Tym razem planujesz zostać mnichem na dłuższy czas?
Jeżeli zostanę mnichem, to spróbuję pozostać nim do końca życia.
To bardzo dobrze. Co się stało ostatnim razem?
Kilesa (splamienia umysłu). - Wszyscy je mamy.
Nie. Nie wiem... Byłem dość młody. Miałem 21 lat.
- Ile masz teraz? - 26.
- Powiem Ajahnowi, że jesteś. - Dobrze.
W środku pokłoń się trzy razy.
Możecie wejść.
Przez długi czas Santeri podążał za naukami
znanego nauczyciela medytacji Ajahna Anana.
Tak się denerwowałam, że aż kamera trzęsła mi się w rękach.
Powiedział, że na tę jedną noc będziesz mógł zostać w "sala".
A jutro dostaniesz porządne kuti.
Pierwsze dni były trudne.
Po przybyciu do klasztoru Santeri jakoś się zmienił.
Komuś, kto już był mnichem niełatwo zacząć od początku.
Do tego obecność siostry też nie pomaga.
Jedzenie jako osoba świecka nie było łatwe.
Przykro było patrzeć jak mnisi idą jeść pierwsi.
Później kolej na pakhow czyli anagarika (nowicjuszy).
Ja mogłem iść dopiero na końcu.
Mogę prosić o miskę na jedzenie?
Nie masz nastroju?
Mam dobry nastrój, ale ty mnie trochę irytujesz.
- Dlaczego? - Chciałem zjeść w spokoju.
Zobaczmy kuti.
Buddha powiedział, że każdy musi sam nauczyć się dostrzegać
to o czym On mówi w naukach o Czterech Szlachetnych Prawdach.
Nikt nie może się przebudzić za innych.
Ktoś już tutaj zamiótł. Jakiś dobry człowiek.
Nie jest łatwo żyć jako mnich.
Ale lubię mieć w życiu wyzwania. Inaczej życie byłoby nudne.
- Mówisz po angielsku? - Nie.
Jak ci się podoba nowy dom?
Pasuje. Jest idealny.
Jest na wzgórzu i ma świetną ścieżkę do chodzonej medytacji.
Wyjątkowe miejsce.
Muszę sobie tutaj wszystko poukładać. Mam wszystko czego potrzebuję.
Nie masz nawet materaca.
Tutaj rozłożę swoją karimatę.
Przyjdziesz o 17:00?
Wtedy będę wiedział o moim pakhow.
- A co to jest? - Zgolą mi głowę,
dostanę białe szaty i będę mógł już jeść z mnichami.
Widzisz węża? Zabija żabę.
O mój boże!
No więc rozmawiałem z Ajahnem i on powiedział,
że ponieważ w wypadku ludzi z zachodu to bardziej długoterminowa sytuacja,
a czymś innym jest powiedzieć „Przyjechałem tu na stałe,”
a czymś innym jest po prostu to zrobić...
On będzie musiał włożyć dużo swojego zaangażowania,
więc musi też zobaczyć zaangażowanie z twojej strony.
Wie, że już przeszedłeś przez ten proces,
ale powrót tutaj oznacza rozpoczęcie wszystkiego od początku.
Nie wiem ile to potrwa,
ale powiedział OK. Zgól głowę,
przyjmij osiem wskazań i żyj jako pakhow.
To znaczy, że jest dla mnie nadzieja. To najważniejsze.
Ciężko mi patrzeć jak tak tracisz swoje włosy.
Dar dla Buddhy.
- Jesteś gotów? - Tak.
Na pewno?
Na jak długo chcesz być wyświęcony? Na miesiąc czy...
- Nie. Dłużej. - Dłużej.
Tak długo jak to możliwe. Może nawet na resztę życia.
Od tej pory Santeri zostaje kandydatem na mnicha
i nie mogę być z nim sam na sam, bez obecności drugiego mężczyzny.
Pewien rodzaj bliskości znika,
ale być może zastępuje ją coś innego, coś głębszego?
Zachciało mi się płakać, ale nie chciałam by Santeri to zobaczył.
Dziękuję.
Cieszę się, że postanowiłeś zostać mnichem.
- Ty się cieszysz? - Tak. Dziękuję.
To wspaniałe uczucie ściąć sobie wszystkie włosy.
- Zrobiłaś tak kiedyś? - Nie.
To symbol wyrzeczenia. Wyrzekamy się całego świata.
W klasztorze człowiek zadaje sobie egzystencjalne pytania.
Życie musi mieć jakiś głębszy sens.
Chciałam zapytać nauczyciela Santeriego
czy mógłby mi poradzić jak prowadzić dobre życie.
Jeżeli będziemy szukać szczęścia na zewnątrz
stawiając sobie za priorytet dobra materialne,
to możemy szukać ile chcemy, a i tak nie znajdziemy prawdziwego szczęścia.
Dlatego musimy rozwinąć nasz umysł,
aby zaczął widzieć wszystko takim jakie jest naprawdę.
Widzieć szczęście, widzieć cierpienie... Te rzeczy powstają w naszym sercu.
Nie są ani stałe, ani pewne.
To umożliwi nam poznanie prawdziwego szczęścia,
szczęścia, które przekracza ten świat.
Oczywiście przyjechanie do leśnego klasztoru nie jest czymś łatwym.
Nie jest łatwo zrezygnować ze wszystkich wygód, do których jest się przyzwyczajonym.
W umyśle o wiele częściej powstaje ten rodzaj bólu i cierpienia.
Ale przyjechałem tu, aby życie mnicha stało się moją codzienną pracą.
Zanim wyjechałam kupiłam bratu rzeczy niezbędne do przetrwania w lesie.
Wkrótce zdałam sobie sprawę, że czas wyjechać.
Czas pozwolić mu żyć tak jak chce.
Tutaj jest bezpiecznie.
Mnisi Krooba Ajahna są w pobliżu i bardzo ich szanuję.
Czuję ich mettę, miłującą dobroć.
Jakbym wrócił do domu.
Opuszczasz klasztor jako lepsza osoba?
Chyba stałam się trochę lepsza.
Cieszę się, że tutaj zostaję.
- Zadzwoń do mnie. - Zostańmy w kontakcie.
- Życzę udanej podróży. Idę już. - Pa!
Czuję, że to właściwa decyzja. Nie tylko dla mnie,
ale również dla mojej rodziny, dla mojej matki i dla wszystkich.
Myślę, że to może być dla nich inspiracją do zmiany myślenia.
Myślę, że bałam się całkowicie stracić mojego brata.
Ale w szatach czy bez nich, Santeri zawsze pozostanie moim małym braciszkiem.
- Nagrywasz? - Tak.
Sytuacja nam się rozwinęła. Dzisiaj zostanie wyświęcony na mnicha.
Nie zostaje nowicjuszem, tylko już prawdziwym mnichem.
Od razu go wyświęcą.
Jest trochę zdenerwowany i podekscytowany.
Nagle musi się tego wszystkiego nauczyć na pamięć.
- Podchodzi do tego na poważnie. - Tak.
Spójrzcie jaki jest szczęśliwy, śmieje się. Doznał ulgi.
- Ceremonia dobiegła końca. - Teraz jest szczęśliwy.
Tłumaczenie na język polski: Tomek Roksela - Sasana.PL