Tip:
Highlight text to annotate it
X
Cześć, jestem Gemma z Savages. Możecie posłuchać naszej muzyki w WiMP.
Na samym początku miałyśmy pomysł, że to muzyka ma decydować o wszystkim.
Chciałyśmy się skupić na występach i pozwolić muzyce nas poprowadzić.
Gdy miałyśmy wydać pierwszy singiel i powstawała informacja prasowa,
Jehn napisała pierwszy manifest, który stał się dla nas prawie jak mantra:
"Będziemy grać głośno i szybko".
Ta informacja prasowa została naszą mantrą, a potem pojawiło się "I Am Here",
które jest wynikiem naszych doświadczeń ze spotkań z różnymi muzykami, z którymi po drodze się zaprzyjaźniłyśmy.
Próbowałyśmy zrozumieć, jakie jest ich miejsce w biznesie muzycznym,
z czym się zmagają, z czym my się zmagałyśmy i jak podobne były nasze doświadczenia.
Im więcej ludzi poznawałyśmy, wyraźniej uświadamiałyśmy sobie, że trzeba mówić o tym, co robimy.
Chyba niewiele zespołów próbuje kwestionować kontekst, w jakim są umieszczane.
Skupiają się na tworzeniu i odcinają od reszty.
Żeby tworzyć coś więcej, musisz rozumieć kontekst, w którym się to znajduje.
Oczywiście może to być uważane za formę sztuki - muzyka gitarowa.
Próbujesz poprzez nią zrozumieć siebie, doświadczać różnych rzeczy z innymi ludźmi.
Chodzi o ten rodzaj komunikacji.
Naturalnie to stało się sposobem, w jaki kwestionujemy to, co robimy, chcemy zrozumieć więcej.
Nigdy nie grasz po prostu po raz kolejnych tych samych rzeczy - zawsze starasz się zrozumieć, po co to robisz.
To sprawia, że jest to bardziej interesujące.
Cały czas występujemy, ale musimy myśleć o każdym koncercie jako o oddzielnym występie, czymś zupełnie innym.
Ważne dla nas jest skupienie się właśnie na tym, że każdy występ jest wyjątkowy - to zależy od publiczności i od miejsca, w którym się odbywa.
Za każdym razem inaczej podchodzisz do piosenek, możesz je zmieniać - to bardzo zależy od okoliczności i sprawia, że każdy występ jest inny.
Potem możesz na tym pracować.
Gdy tylko uwalniasz to, co tworzysz, swój pomysł, on przyjmuje jakąś formę w oczach lub poprzez uszy innych osób.
I w pewien sposób też właśnie to chcesz osiągnąć.
Gdy gram muzykę dla ludzi i publiczność to przeżywa, zawsze myślę o naszych przeżyciach, gdy słuchałyśmy muzyki, która naprawdę nas inspirowała
Traktujesz ją, jako coś swojego i używasz w taki sposób, w jaki czujesz, że powinieneś.
Staje się urządzeniem albo bronią, której używasz w swoim życiu.
Ludzie zawsze będą ją traktować w taki sposób, jakiego akurat potrzebują.
Niektórzy mogą to źle odbierać i będzie to negatywne,
ale musisz mieć nadzieję, że więcej osób odbierze to dobrze i użyje jej dla nich samych.
Byłam w zespołach, w których oprócz mnie byli tylko faceci, tylko dziewczyny i w mieszanych
Wszystko zależy od ludzi.
Oczywiście zawsze pojawia się pewne napięcie,
ale u nas wszystko działa ok.
Potrafimy sobie ze sobą radzić.
Od początku się nauczyłyśmy, że powinniśmy się otaczać ludźmi, których szanujemy i których znamy od dawna, jak Matt Farrar, nasz inżynier dźwięku.
Kiedyś zajmował się dźwiękiem u John & Jehn, a z nami pracuje od naszego czwartego koncertu.
Gdy mamy go przy sobie, nikt nie kwestionuje tego, że potrafimy grać.
To smutne, że to wciąż zdarza się zespołom, w których są same dziewczyny lub tym, które mają inne podejście do czegoś - niektórzy ludzie będą to traktować z naiwnością.
Kluczem jest otoczenie się ludźmi, których szanujesz i stworzenie małej rodziny.
Nasza nowa EP'ka ukaże się w maju, w rocznicę wydania albumu.
To nagranie naszego ostatniego koncertu w Londynie.