Tip:
Highlight text to annotate it
X
TRUE LOVE, odcinek 3, HOLLY t³umaczenie: sasenna
OK, dziêkujê. Dziêkujê.
Czy mo¿ecie uosi¹œæ teraz, proszê? Czy mo¿ecie usi¹œæ, proszê?
OK, wszyscy do przodu.
Obróæcie siê do przodu, proszê. Mamy zamiar... Do przodu!
Przepraszam!
Przeprosi³a... ciê.
Przestañcie. Bez rzucania, proszê.
Trafi³a?
Tak ma³o inteligentny.
OK, zacznijmy, czytaj¹c opowiadanie.
OK.
Czy mo¿ecie przeczytaæ w podrêczniku do koñca rozdzia³u, proszê?
Zasuñcie krzes³a, proszê. Jesteœcie wolni.
OK, mo¿ecie iœæ. Dziêkujê bardzo.
Dziêkujê.
Dlaczego nie zostaniesz?
Nie mogê, Holly, Ja.. Zostañ ze mn¹, tylko dziœ wieczór.
Chcia³bym... Zawsze idziesz. Tylko zostañ ze mn¹.
Och, kochanie... Proszê?
Wiesz, nie mogê.
Zadzwoni jutro... - OK. - Holly? Tak.
Kocham ciê.
Czy mogê po¿yczyæ skalpel? Hello. Co my tu robimy?
Jaki masz plna?
Chcia³am zrobiæ coœ z morzem. - Dobrze.
- Bo bardzo je lubiê - OK.
A to pla¿a, na któr¹ chodzi³am, kiedy by³am ma³a.
To moja mama i tata, kiedy byli razem.
To...naprawdê spokojne i ³adne miejsce.
U¿y³aœ piêknych zdjêæ. Sama je zrobi³aœ?
Proszê pani, chcê tylko powiedzieæ...
Chcê tylko powiedzieæ, ¿e jest mi naprawdê przykro...
za to, jak traktuj¹ pani¹ na angielskim.
Nie zas³u¿y³a pani na to.
Myœlê, ¿e jest pani naprawdê dobrym nauczycielem. - Oh.
Chris i tamci to tylko... idioci.
Dziêkujê.
Jestem pewna, ¿e siê u³o¿y, ale dziêkujê. To naprawdê mi³e z twojej strony, ¿e tak mówisz.
Doceniam to.
Có¿, hmm... A to tutaj, to twój projekt kolorów? Mm-hmm.
Myœlê, ¿e powinnaœ kontynuowaæ dalej tak samo.
Myœlê, ¿e zrobi³aœ to œwietnie. Popracuj jeszcze *** tym.
Witam. CzeϾ, Karen.
W czym mogê pomóc? Wszystko w porz¹dku?
Jest taka wystawa w Centrum Turner w sobotê. - Zgadza siê.
Zastanawiaam³ siê, czy pójdziesz ze mn¹?
- Myœla³am, ¿e to by³oby dobre dla projektu. - Oczywiœcie, ze wzglêdu na projekt.
- Mogê daæ znaæ póŸniej? - Tak, tak. Dobrze.
- Czeœæ. Do zobaczenia póŸniej. - Do zobaczenia póŸniej.
Wola³bym byæ sama, mamo, ni¿ w jakimœ, nie wiem, kiepskim zwi¹zku.
- Wiesz, ja... - Wiêc jest ktoœ, kto to jest?
Jest ktoœ, ale nie na powodu do ekscytacji. Bo myœlê, ¿e...
Nie, bo ja bym chcia³a, ¿ebyœ TY siê tym ekscytowa³a.
Mamo, nie wiem, czy jestem tym podekscytowana. To jest...
Wiesz, jest, jak jest. Nie wiemy dok¹d to zmierza.
Nasze ¿ycia bardzo siê ró¿ni¹.
I s¹ równie skomplikowane.
To jak, wiesz, jak mówi³aœ...
Nie wiem, nie jestem...
Jeœli to jest skomplikowane, to nie mo¿e byæ dobre.
Nie powinno byæ skomplikowane.
To powinno byæ, wiesz, w Twoim wieku powinno byæ piêknie, ³¹czyæ, i wiesz...
Wiem, ale ja... - Spotkaæ w³aœciwych ludzi to jest po prostu...
Nie lubiê widzieæ ciê samej.
Jest w porz¹dku, mamo.
CzeϾ!
Tak mi przykro! - Och, nie, w porz¹dku. - SpóŸni³am siê na autobus.
- Nie martw siê, nic siê nie sta³o. - Tak mi przykro.
Popatrz na szczegó³y, tam. Niezwyk³e, prawda?
Co o tym s¹dzisz? Podoba ci siê?
Tak. Bardzo du¿e d³onie.
Faktycznie, masz racjê! Jest...
To znaczy, bardzo dobrze pasuj¹ tutaj
bo jest prawie tak, jakby wyrastali ze ska³y. Tak.
I ma ten rodzaj nadmorskiego klimatu. Tak.
Podoba mi siê pomys³, ¿e mo¿na...
Uchwyciæ moment...
Nie jestem pewna, czy czujê siê ca³kiem ustatkowana.
Nie wiem, mog³oby byæ mi³o uciec znowu, podró¿owaæ trochê.
To znaczy, kiedyœ kocha³am podró¿e.
Ale moja mama tu jest, wiesz, i to w pewien sposób...
Trzyma mnie tutaj, albo mnie tu œci¹ga.
To znaczy, osobiœcie, nie wiem...
wiesz, gdzie sobie siebie wyobra¿am.
- Nie jesteœ mê¿atk¹, prawda? - Nie jestem mê¿atk¹, nie mam dzieci...
- Jestem sama. - Brzmi doϾ ponuro.
A jesteœ z kimœ?
Hm, nie wiem, czy powinnam byæ...
Mo¿esz mi powiedzieæ.
No wiesz, w jakimœ sensie siê z kimœ widujê. Ale to...
Kto wie, co z tego bêdzie?
- A to ciê uszczêœliwia? - Tak.
- Myœlisz, ¿e za niego wyjdziesz? - Nie, nie wiem.
- Szybko odpowiedzia³aœ! - Nie wiem.
Dlaczego nie? - Nie wiem. Nie s¹dzê, ¿ebym za niego wysz³a...
Nie wiem.
Mo¿esz mi powiedzieæ.
Nie, ja po prostu nie znam odpowiedzi na Twoje pytania.
To jest po prostu trochê ¿enuj¹ce... Przepraszam. Ju¿ dobrze!
Nigdy nie spotka³am...
nigdy nie rozmawia³am, nigdy nie widzia³am faceta
przy którym mog³abym ca³kowicie siê otworzyæ.
Myœlê, ¿e ca³y sens bycia z kimœ,
jest taki, ¿e mo¿na z nim rozmawiaæ i powiedzieæ mu wszystko
a nawet kiedy poka¿esz swoj¹ najgorsz¹ stronê,
on nadal ciê lubi, nadal chce z tob¹ rozmawiaæ, i dba o ciebie i takie tam.
A ty... nie czujesz, ¿e coœ takiego znalaz³aœ? - Nie.
Nie, kto znajdzie mi³oœæ w moim wieku i pozostaje z kimœ na zawsze?
To siê nie zdarza.
Wszystko jest zawsze skomplikowane w twoim wieku. Myœlê, ¿e to znajdziesz.
To znaczy, ostatecznie, zostaje przyjaŸñ, prawda? Ja...
To jest to, czego chcê.
Chcê prawdziwej przyjaŸni z kimœ.
Kogoœ, komu mogê powierzyæ wszystkie moje sekrety.
wszystkie dziwne nawyki, i inne drobiazgi.
A on wci¹¿ mnie bêdzie za to kocha³.
Chcê historii, która dzieje siê przed ostatnim zdanie, które brzmi:
"Drzwi siê zatrzasnê³y..." - Co?
".. i nigdy wiêcej siê nie otworzy³y."
Takie ma byæ ostatnie zdanie waszych opowiadañ.
OK? Drzwi, znak zapytania.
Co za drzwi?
Gdzie mog¹ byæ drzwi? W klasie.
Nie, nie teraz, w twojej historii, kiedy bêdziecie pisaæ opowiadanie,
o którê poproszê nied³ugo, za chwilê.
Czy ktoœ ma jakieœ lepsze, ciekawsze pomys³y?
Drzwi w psychiatryku. Drzwi w zak³adzie psychiatrycznym.
Proszê pani! Proszê pani! - To mo¿e byæ bardzo dobre... Lorraine?
A drzwi, jak, w sejfie, w banku, coœ takiego?
Tak... jedne z tych wielkich? Mog³yby byæ. A jaki to bêdzie gatunek?
Coœ jakby duch, który nie wie, ¿e jest duchem,
a potem zatrzasn¹³ drzwi domu duchów
a potem by³a super- naprawdê-dobra historia!
CzeϾ.
CzeϾ.
Chcesz obejrzeæ? Nie ma salonu.
- Jest naprawdê mi³e. - Dziêki.
Dok³adnie tan to sobie wyobra¿a³am. - Naprawdê? - Tak.
iêkny widok. Podoba mi siê.
Opowiesz mi o tym facecie, z którym siê widujesz?
Co chcesz o nim wiedzieæ, Karen?
Czy jesteœ szczêœliwa?
Nie wiem. To jest naprawdê... To, hmm... To jest naprawdê...
To jest po prostu skomplikowana sytuacja...
Mo¿e byæ skomplikowane.
A rozmawiamy o wszystkim.
Jest ¿onaty.
- Przepraszam. - Nie mów przepraszam.
Nie mogê sobie ciebie w tym wyobraziæ.
Ja nigdy...
z nikim siê tak nie czu³am.
Ja te¿.
I to niesamowite uczucie...
I straszne.
Czynisz mnie naprawdê szczêœliw¹.
Bardzo lubiê pani¹ Shawcross.
Tak?
Tak, ona jest naprawdê fajna. Jest...
To znaczy,... Dostajemy na nie my? Dostajemy od niej.
Jest mi³a.
Myœlê, ¿e pewnie siê na bardziej z ni¹ ni¿ ja, wiesz?
Nadajecie na tych samych falach...
Ona jest fajna.
Ona chyba te¿ tak o tobie myœli...
Nie ma nic miêdzy tob¹ i ni¹, prawda?
Nie!
Nie, wcale.
Nie.
To by³oby dziwne. - Nie.
Jest moj¹ nauczycielk¹, to wszystko.
Ta flaga tam, to oznaczenie jednej z pu³apek na homary mojego wuja.
Mo¿e pójdziemy na homara? - Nie, dziêkujê.
Co siê sta³o, Holly? - S³uchaj, ja ju¿ tak nie mogê.
Czego nie mo¿esz?
Nie chcê d³u¿ej z tob¹ byæ.
- Pójdê ju¿. - Tak, mo¿e powinnaœ, tak.
Holly, proszê, nie rób mi tego.
- Nie, nie wysiadaj z samochodu. - Puœæ mnie. Idê do domu.
- Dlaczego nie wsi¹dziesz do samochodu? - Zamierzam siê przejœæ.
Nie, David, nie. Proszê, nie jedŸ za mn¹.
- Nie, nie rób tego! - Holly, po prostu zatrzymaj siê na chwilê.
S³uchaj, to ju¿ koniec. - Proszê, kochanie. - To ju¿ koniec.
Holly, wsi¹dŸ do samochodu. Pozwól mi przynajmniej ciê odwieŸæ..
Nic mi nie bêdzie.
Obróæcie siê do przodu, proszê.
Jeœli mo¿ecie, twarzami do przodu, proszê,
poniewa¿ to, co mamy zrobiæ jest bardzo wa¿ne
kiedy wszyscy zbli¿acie siê do matury.
Bêdziemy æwiczyæ pisanie w warunkach kontrolowanych.
Dziesiêæ minut przed koñcem egzaminu,
dam wam znaæ, ¿e dobiega koñca i powinniœcie koñczyæ swoj¹ pracê.
Czy ktoœ ma jakieœ pytania?
Mam pytanie. Tak?
Jak d³ugo pieprzysz Karen?
Jak d³ugo?
Jak d³ugo?
- Jak d³ugo? - Ktoœ ma jakieœ konstruktywne pytania?
- Jak d³ugo? - OK, Chris, dziêkuje bardzo.
Wszyscy zaczynacie pisaæ. Jest 13.10. Zaczynajcie.
- Czy wiesz jak chore to jest? - OK, Chris, doϾ!
Chris! To jest chore! - Chris, dosyæ!
Zabierz swoje rzeczy. Mam tego doœæ. Zabierz swoje rzeczy, i wyjdŸ z mojej klasy.
Jest niegrzeczny. Jesteœ bardzo niegrzecznym ch³opcem. Zabierz swoje rzeczy.
Zabieraj torbê, swój p³aszcz, i wynoœ siê siê z mojej klasy!
WYNOŒ SIÊ!
Pójdziesz do pokoju pana Stabley natychmiast
- ...i powiesz mu, dlaczego ciê wyrzuci³am! - No, powiem mu.
Wynocha z klasy.
Muszê wiedzieæ, dlaczego mu powiedzia³aœ.
Co? Co?
Dlaczego mu powiedzia³aœ?
Nie powiedzia³em niczego, Karen. Nie wiem o czym mówiesz.
Wiem, ¿e tak. Obserwowa³am ciê tam. Nie mog³aœ na mnie spojrzeæ.
Nie wiem, o czym mówisz.
Widzia³aœ, jaka zdenerwowana by³a? Kocham j¹.
Co?
Kochasz j¹?
Czy wiesz, jak obrzydliwe to jest? Ona jest nasz¹ nauczycielk¹.
Karen!
Wiesz co? Tak, powiedzia³am wszystkim!
Kochanie?
- Mamo, przestañ to robiæ. - Co robiæ?
Zdajesz sobie sprawê, ¿e to jest miêdzy nami?
Zawsze to robimy. Siedzisz tam i pytasz: "Co jest nie tak
" Dlaczego nie jesteœ szczêœliwa? Z kim siê widujesz?" To naprawdê wkurza, mamo.
Wszystko czego chcê to ¿ebyœ by³a szczêœliwa. To wszystko.
Kiedyœ rozmawia³yœmy bez przerwy.
Na mi³oœæ bosk¹, mamo. Spotykam siê z dziewczyn¹.
widujê siê z dziewczyn¹, m³od¹ dziewczyn¹.
Ma 16 lat. Jest moj¹ uczennic¹. Rozumiesz?
Mo¿esz to zaakceptowaæ?
- Co ty mówisz? - Teraz ci ³atwiej, s³ysz¹c to?
Chwileczkê. Twoja uczennica? Jesteœ nauczycielem. Mm.
Nie wiem co... Dlaczego to robisz?
- Co ty do mnie mówisz? - Widzisz, mamo, jestem zakochana!
Nie s¹dzê, czy wiesz czym jest mi³oœæ. Jestem w niej zakochana.
Masz uczennicê, która siê w tobie zadurzy³a.
To jest zupe³nie... Dobrze, dobrze!
Bêdê musia³a odejœæ.
Co masz na myœli? - Muszê iœæ. Nie mogê...
Nie mogê zostaæ. To jest...
Dlaczego?
Poniewa¿ wszyscy wiedz¹, co zasz³o miêdzy nami.
Myœlê, ¿e poniesiemy wielkie konsekwencje
i muszê odejœæ gdzieœ indziej, zanim to wszystko siê stanie.
Czujê siê, jak to wszystko siê wokó³ nas zacieœnia i ja ..
Trzymaj mnie za rêkê.
Muszê odejœæ.
Mogê iœæ z tob¹.
- Chcê iœæ z tob¹. - Nie mo¿esz tak po prostu...
- Mogê. - Nie.
Chcê byæ z tob¹ ka¿dego dnia.
Lesbijka. Lesbijka.
Lesbijka. Lesbijka. Lesbijka.
Lesbijka. Lesbijka.
Lesbijka. Lesbijka.
Lesbijka! Lesbijka! Lesbijka!
LESBIJKA! LESBIJKA! LESBIJKA!
LESBIJKA! LESBIJKA! LESBIJKA!
LESBIJKA! LESBIJKA! LESBIJKA!