Tip:
Highlight text to annotate it
X
-BOOK dziewiąty. ROZDZIAŁ I.
DELIRIUM.
Claude Frollo nie był już w Notre-Dame, gdy jego przybrany syn tak nagle odcięta
śmiertelnych internetowej, w którym archidiakon i cygańskie były splątane.
Po powrocie do zakrystii miał wyrwany jego alb, radzić sobie, i ukradł, rzucił wszystkie
w ręce obezwładniony woźny, że uciekł przez prywatną drzwi
klasztorze, kazał wioślarz z
Teren do transportu go na lewym brzegu Sekwany, i pogrążył się w
strome uliczki Uniwersytetu, nie wiedząc, dokąd idzie, napotykając
na każdym kroku grupy mężczyzn i kobiet, którzy
spieszyli radośnie w kierunku Pont Saint-Michel, w nadziei, że wciąż przybywającego
w czasie, aby zobaczyć czarownicę zawisł, - blady, dziki, bardziej zmartwiony, bardziej niewidomych i więcej
gwałtowny niż nocny ptak wypuszczony i
prowadzonej przez oddział dzieci w biały dzień.
On już wiedział, gdzie jest, co myśli, czy też śnili.
Udał się do przodu, chodzenie, bieganie, przy każdej ulicy w przypadkowy, dzięki czemu nie ma wyboru,
tylko nalegał coraz dalszy od Greve, straszne Greve, który czuł się
mętnie, być za nim.
W ten sposób, że omijała Góra Sainte-Genevieve, a na końcu wyłonił się z
miasta przy Porte Saint-Victor.
Naukę kontynuował lot tak długo, jak mógł zobaczyć, kiedy się odwrócił, wieżyczkami
Obudowa z University oraz rzadki domów na przedmieściach, ale, kiedy w końcu,
wzrost o ziemię, gdyby całkowicie ukryte
od niego, że ohydne Paryżu, gdy mógł uwierzyć siebie za sto mil
odległe od niej, na polach, na pustyni, zatrzymał się, i zdawało mu się,
że odetchnął swobodniej.
Następnie przerażające pomysły tłoczyli się jego umysł. Po raz kolejny widać było wyraźnie w jego
duszy, a on zadrżał. Myślał, że nieszczęśliwa dziewczyna, która
zniszczył go, a którą miał zniszczone.
Rzucił mizerny oka na podwójne, tak skomplikowana, które los spowodował ich
dwa losy prowadzić do ich punktu przecięcia, gdzie miał je przerywana
ze sobą bez litości.
Medytował na głupotę wieczne śluby, *** marnością czystości, nauki,
religii, cnoty, na bezużyteczność Boga.
Zanurzył się dusza zapragnie w złe myśli, i, w miarę jak się zwalił
głębiej, czuł się śmiać Satanic wybuchnie w nim.
A gdy tak przesiewa jego duszy na dnie, gdy dostrzegł, jak duża przestrzeń
charakter przygotował tam dla namiętności, zadrwił jeszcze bardziej gorzko.
Poruszył się w głębi serca wszystkim nienawiść, wszystkie jego złej woli, a,
z zimnym spojrzeniem lekarz, który bada pacjenta, uznał fakt,
że wrogość była tylko
dotknięta miłością, że miłość, że źródłem wszelkich cnót w człowieku, zwrócił się do strasznych
co w sercu kapłana, i że człowiek stanowi jak on sam, w podejmowaniu
sam kapłan, stał się demonem.
Potem zaśmiał się przeraźliwie, i nagle stał się znowu blady, gdy uznał
Najbardziej ponure strony jego śmiertelne namiętności, że korozyjnych, złośliwe jadowitych,
nieubłagany miłości, która zakończyła się dopiero w
szubienicy dla jednego z nich i w piekle dla innych; potępienie dla niej, potępienia
dla niego.
I wtedy jego śmiech przyjechał ponownie, gdy pomyślał, że Phoebus żyje, że
po wszystkich, kapitan mieszkał, był gejem i szczęśliwy, że przystojniejszy dublety niż kiedykolwiek
i nowego kochanka, którego prowadził, aby zobaczyć stary powieszony.
Jego szyderstwo zdwojoną jego gorycz, kiedy pomyślał, że z istot żywych
którego śmierć miał potrzeby, gypsy, jedynym stworzeniem, którego nie nienawiści, był
Jedynym, który nie uciekł mu.
Następnie od kapitana, jego myśli przekazywane do ludzi, i nie przyszła do niego
zazdrość bezprecedensowego sortowania.
Pomyślał, że lud ten, cała ludność, miał przed oczami
kobieta, którą kochał narażone prawie nagi.
On wił ramiona w agonii, jak myślał, że kobieta, której postać, złowiony
przez niego samego w ciemnościach byłby najwyższym szczęściem, został dostarczony
w biały dzień w pełnym południe, do
całego narodu, ubranych jak na noc zmysłowość.
Płakał z wściekłości przez te wszystkie tajemnice miłości, sprofanowane, zabrudzone, obnażone,
zwiędły zawsze.
Płakał z wściekłości, jak wyobrażał sobie, ile wygląda nieczyste zostały zaspokojone w
oczach, że źle zamocowany zmiany, i że to piękna dziewczyna, dziewica ta lilia,
ten kielich skromności i radości, do których
byłby on śmiał się tylko ustami drżenie, właśnie został przekształcony w
rodzaj publicznej miski, przy czym najbardziej nikczemnych ludność Paryża, złodziei, żebraków,
lokajów, przybył do quaff wspólne przyjemność zuchwały, nieczyste, i zdeprawowany.
A kiedy chciał zdjęcie do siebie szczęście, które mógłby znaleźć
na ziemi, gdyby nie był Cygan, a jeśli nie był księdzem, jeśli Phoebus
gdyby nie istniał i gdyby go kocha;
gdy wyobrażał sobie, że życie spokoju i miłości nie byłaby możliwa
do niego też, nawet do niego, że nie było w tym momencie, tu i tam na
ziemi, szczęśliwe pary wydatków godzinach
w słodkim rozmawiać pod pomarańczowy drzew, *** brzegiem strumieni, w obecności
słońce, z gwiaździstą noc i że gdyby Bóg tak chciał, mógłby utworzony
z nią jeden z tych błogosławionych pary, - jego serce topi się w czułość i rozpacz.
Oh! ona! jeszcze ona!
To właśnie idee fixe, która wróciła bez przerwy, co go torturowali, które jadły
do jego mózgu, i rozdarł swoje wnętrzności.
Nie żałuję, że nie żałować; wszystko, co zrobił, że jest gotów zrobić jeszcze raz;
wolał oglądać ją w ręce kata, a nie w ramionach
kapitan.
Ale cierpiał, on cierpiał tak, że w odstępach rozdarł się garściami włosy
aby sprawdzić, czy nie kręciły się białe.
Wśród innych chwilach przyszedł jeden, kiedy przyszło mu na myśl, że być może
bardzo minutę, gdy ohydny łańcuch, który widział, że rano, naglił jego
noose żelaza bliżej o tej szyi wątły i wdzięku.
Ta myśl spowodowała pot zacząć od wszystkich porów.
Nie było innej chwili, śmiejąc się diabolicznie na siebie,
reprezentowane sobie la Esmeralda jak widział ją, że pierwszego dnia, żywy,
beztroski, radosny, gayly ubrany, taniec,
skrzydlate, harmonijnym i la Esmeralda ostatniego dnia, w jej skąpe zmiany, ze sznurem
na szyi, montaż powoli z jej bose stopy, kątowe drabiny
szubienicy, on wyobrażał sobie tę podwójną
obraz w taki sposób, że dał upust straszny krzyk.
Podczas ten huragan rozpaczy przewrócił, złamał, podarł, gięte, wysiedlonych wszystko
w jego duszy, on spojrzał na naturę wokół niego.
U jego stóp, kury szukali zarośla i dziobania, emaliowane chrząszczy
biegały w słońcu, *** głową, niektóre grupy pstrokaty szare chmury krążyły po
błękitne niebo, na horyzoncie, iglica
Opactwo Saint-Victor przebity grzbiet wzgórza z obelisk łupków, a
młynarz z Copeaue pagórku gwizdał jak patrzył pracochłonne skrzydłami
młyn zwrotnym.
Wszystko to aktywne, zorganizowane, spokojne życie, powtarzające się wokół niego pod tysięcy
formy, zranić. On wrócił do lotu.
On pędził tak przez pola aż do wieczora.
Ten lot od natury, życia, siebie, człowieka, Boga, wszystko, trwała cały dzień.
Czasami rzucił się twarzą do ziemi i podarł młodych ostrza
pszenicy z jego paznokcie.
Czasami zatrzymywał się w pustej ulicy wsi, a jego myśli były tak
nie do zniesienia, że chwycił głowę w obie ręce i próbował oderwać od jego
ramiona w celu dash ją na bruk.
Pod godzina zachodu słońca, badał się ponownie, i znalazł się blisko
szalony.
Burza która szalała w nim już od chwili, gdy stracił nadzieję
i woli, aby zapisać cygańskiej, - że burza nie opuścił w jego sumienie
jeden zdrowy pomysł, jedna myśl, która utrzymała pozycji pionowej.
Powodem leżał prawie całkowicie zniszczone.
Pozostał jednak dwa różne obrazy w swoim umyśle, la Esmeralda i szubienicy; wszystkie
reszta była pusta.
Te dwa obrazy zjednoczona, wręczył mu grupy przerażające, a tym bardziej
koncentruje uwagę i myśli, co pozostało mu więcej ujrzał ich rozwoju,
zgodnie z fantastycznym rozwoju,
to, w łasce, w uroku, w pięknie, w świetle innych deformacji i horroru;
tak że w końcu la Esmeralda ukazał mu się jak gwiazda, szubienicy jak
ogromne, bezcielesną rękę.
Jeden niezwykły jest fakt, że podczas całej tej tortury, idea umiera
nie poważnie przyszło mu do głowy. Nieszczęśnik został tak.
Przywarł do życia.
Być może naprawdę widział piekło poza nim. Tymczasem dzień spadało.
Żywa istota które nadal istniały w nim odzwierciedlenie niejasno na odtworzyć jego kroki.
Uważał się za daleko od Paryża, w związku z podjęciem jego łożyska, dostrzegł
że miał tylko krążył obudowy Uniwersytetu.
Iglica Saint-Sulpice, a trzy wzniosłe igły Saint Germain-des-Pres,
uniosła się *** horyzontem na prawo. Odwrócił się kroki w tym kierunku.
Gdy usłyszał, że energiczny wyzwanie men-at-arms opactwa, wokół
crenelated, opisującego ścianie Saint-Germain, odwrócił się, wziął do ścieżki
zaprezentowała się między opactwa i
lazar-house z Luksemburga, a po upływie kilku minut znalazł się
na skraju Pre-aux-Clercs.
Ta łąka była sprawowana z powodu bójek, które się tam dzień i noc;
był to hydra ubogich mnichów z Saint-Germain: quod mouachis Sancti-
Germaini pratensis hydra fuit, Clericis
nova semper dissidiorum mieszkańca suscitantibus.
Archidiakon bał się spotkania ktoś tam się bał każdego człowieka
oblicze, miał po prostu unikać Uniwersytetu i Bourg Saint-Germain, bo
chce ponownie wejść na ulicach jak najpóźniej.
On omijała Pre-aux-Clercs, wziął puste drogi, która oddziela go od
Dieu-Neuf, i w końcu dotarł do brzegu.
Istnieje Dom Claude znalazł rybak, który przez kilka Farthings w paryskich monet, wiosłując
go Sekwany aż do punktu w mieście i wylądował nim na tym język
opuszczonych, gdzie czytelnik ma już
oglądaliśmy Gringoire marzeń, i który został przedłużony poza króla ogrody,
równolegle do Ile du Passeur-aux-Vaches.
Monotonne kołysanie łodzi i pulsacji wody był, w jakimś,
uspokoiło nieszczęśliwy Claude.
Gdy przewoźnik zabrał jego odejściu, on pozostał głupio na
nici, patrząc prosto przed siebie i obiektów postrzegania tylko przez powiększające
drgania, które świadczone wszystko rodzaj fantasmagorii do niego.
Zmęczenie wielki smutek nierzadko tego zjawiska na
umysłu.
Słońce zaszło za wzniosłe Tour-de-Nesle.
Była to godzina zmierzchu. Niebo było białe, woda z rzeki
był biały.
Pomiędzy tymi dwoma przestrzeniami biały, na lewym brzegu Sekwany, na których oczy
stałe, przewidywane jego masy i ponury, świadczonych coraz cieńsze i cieńsze przez
perspektywy, pogrążył się w mroku horyzontu jak czarna wieża.
To był ładowany z domów, z których tylko niejasny zarys można odróżnić,
ostro wyprowadził się w cieniu przed jasnym tle nieba i wody.
Tu i tam okna zabłysnął, jak otwory w kosza.
To ogromny czarny obelisk ten sposób izolowane między dwiema przestrzeniami białego nieba
i rzeki, która była bardzo szeroka w tym miejscu, produkowane na Dom Claude pojedynczej
efekt, porównywalny do tego, co będzie
doświadczane przez człowieka, który leżąc na plecach u stóp wieży Strasburg,
Należy patrzeć na ogromne iglica pogrąża się w cieniu zmierzchu *** jego
głowy.
Tylko w tym przypadku, to Claude, który był wyprostowany i obelisk, który leżał;
ale, jak rzeka, co odzwierciedla niebo, długotrwałe przepaść pod nim, ogromny
cypel zdawał się być tak odważnie rozpoczęła
w przestrzeń, jak każdy wieżę katedry, a wrażenie było takie same.
To wrażenie było nawet silniejsze i bardziej głęboki punkt o tym, że
rzeczywiście wieży Strasburgu, ale wieża w Strasburgu dwie ligi w wysokości;
coś niesłychanego, gigantyczne,
niemierzalne, takie jak gmach nie ludzkie oko nigdy nie widział, wieża Babel.
Kominy domów, murów ścian, olbrzymie szczyty
dachy, iglica Augustines, wieża Nesle, wszystkie te prognozy, które
złamał profil kolosalny obelisk
dodane do iluzji, wyświetlając w ekscentryczny sposób dla oka
wgniecenia rzeźby wspaniałe i fantastyczne.
Claude, w stanie halucynacji, w którym znalazł się, wierzył, że
zobaczył, że widział jego rzeczywiste oczy, dzwonnica z piekła tysiąca świateł
rozrzucone na całej wysokości
straszny wieża wydała mu się tak wiele ganki ogromnego pieca wnętrza;
głosy i dźwięki, które uciekły z wydawało się tak wiele krzyku, tyle śmierci
jęki.
Potem został zaalarmowany, że położył ręce na jego uszy, że może on nie słyszy,
Odwrócił się, że może on nie widzi, i uciekł z straszną wizję
z pochopnych kroków.
Ale wizja w sobie.
Kiedy ponownie wszedł na ulicach, przechodniów przepychanki między sobą świetle
w witrynach, produkowane na niego efektu stałego będzie i przyjście
widma o nim.
Nie było dziwne odgłosy w uszach; niezwykłe zachcianki zaburzenia mózgu.
Widział, ani domów, ani chodników, ani wozów, ani mężczyzn i kobiet, ale chaos
nieokreślonych przedmiotów, których krawędzie topi się ze sobą.
Na rogu Rue de la Barillerie, był sklep spożywczy, którego był ganek
przyozdobionym o, według odwiecznego zwyczaju, z obręczami z cyny
który wisiał koło drewniane świece,
, która weszła w kontakt ze sobą na wietrze, i brzęczały jak kastaniety.
Myślał, że usłyszał klastra szkieletów w Montfaucon starcia ze sobą w
"Och!" Mruknął "kresek wiatr nocy je przed siebie, i miesza się
hałasu ich łańcuchów z grzechotką ich kości!
Być może jest wśród nich! "
W jego stan szaleństwa, nie wiedział, dokąd idzie.
Po kilku krokach znalazł się na Pont Saint-Michel.
Nie było światło w oknie na parterze pokoju, zbliżył.
Przez popękane okna ujrzał oznacza komory, która przypomina trochę mylić pamięci
mu do głowy.
W tym pokoju, źle oświetlone przez lampę skromne, nie było świeże, jasnowłosy młody
człowiek, z twarzą wesołą, którzy wśród głośnych wybuchów śmiechu obejmował bardzo
odważnie ubrana młoda dziewczyna, a w pobliżu
lampy siedziała stara wiedźma przędzenia i śpiew drżącym głosem.
Jako młody człowiek nie śmiał się ciągle, fragmenty starej kobiety śpiewka osiągnięta
księdza, to było coś niezrozumiałego jeszcze straszny, -
"Greve, aboie, Greve, grouille! , Pliku, ma quenouille,
Plik sa corde au bourreau, Qui siffle dans le pre au,
Greve, aboie, Greve, grouille!
"La belle corde de Chanvre! Semez d'Issy jusqu'a Vanvre
Du Chanvre et non pas du bleu. Le Voleur n'a vole pas
La belle corde de Chanvre.
"Greve, grouille, Greve, aboie! Pour la fille de voir radości,
Prendre au gibet chassieux, Les Fenêtres sont des yeux.
Greve, grouille, Greve, aboie! "*
Kora *, Greve, narzekać, Greve! Spin, spin, mój kądzieli, spin jej liny
kata, który gwiżdże na łące.
Jakie piękne liny konopne! Sow konopi nie, pszenicy, z Issy do Vanvre.
Złodziej nie ma, ukradł piękne liny konopne.
Grumble, Greve, kora, Greve! Aby zobaczyć rozwiązły dziewucha powiesić na
mętny-eyed szubienicy, okna są oczy.
Wtedy młody człowiek uśmiechnął się i pogłaskał dziewucha.
Crone był la Falourdel, dziewczyna była kurtyzaną, młody człowiek był jego brat
Jehan.
Nadal wzrok. Że spektakl był tak dobry jak każdy inny.
Widział Jehan przejść do okna na końcu sali, otwórz go, rzucić okiem na
nabrzeże, gdzie w odległości płonęły tysiące zapalonych skrzydeł, i usłyszał
mu powiedzieć, jak zamknął skrzydła, -
"" Pon mojej duszy! Jak ciemne jest, ludzie są światła
świece, a dobry Bóg swojej gwiazdy. "Wtedy Jehan wrócił do wiedźmy, rozbił
butelka stoi na stole, wołając: -
"Już puste, cor-boeuf! i nie mam więcej pieniędzy!
Isabeau, mój drogi, nie są zadowoleni z Jupiter, dopóki nie zmienił swoich dwóch
biały sutki na dwie czarne butelki, w której mógłbym ssać wina Beaune dzień i noc. "
Ten wspaniały dowcip się śmiać kurtyzany i Jehan opuścił pokój.
Dom Claude ledwie raz rzucić się na ziemię w celu, że nie może być
spełnione, wpatrywał się w twarz i uznane przez jego brata.
Na szczęście na ulicy było ciemno, i uczony był pijany.
Niemniej jednak, ujrzał archidiakon podatne na ziemi w błocie.
"Oh! ! oh "rzekł" here'sa człowiek, który jest liderem wesołe życie, na dzień ".
On wzbudził Dom Claude nogą, a ten wstrzymał oddech.
"Pijany", wznowione Jehan.
"Come on pełny. Regularne pijawka oderwaniu od beczka.
On jest łysy ", dodał, pochylając się," 'tis stary!
Fortunate Senex! "
Następnie Dom Claude usłyszał rekolekcje, mówiąc: - -
"'Tis wszystkie takie same, dlatego jest dobrą rzeczą, a mój brat archidiakon jest bardzo zadowolony
w tym, że jest mądry i ma pieniądze. "
Następnie archidiakon wstał i pobiegł bez zatrzymywania, do Notre-Dame,
których ogromne wieże ujrzał wznoszące się ponad domy w mroku.
W chwili, gdy przybył, dysząc, na Place du Parvis, on cofnął i
nie śmiał podnieść oczy do fatalnego gmachu.
"Och!" Powiedział cichym głosem, "jest to prawda, że coś takiego miało miejsce
tutaj, dzisiaj, dziś rano? "Still, odważył się spojrzeć na kościół.
Z przodu był ponury, a niebo było za błyszczące gwiazdy.
Sierp księżyca, w jej lot w górę z horyzontu, nie zatrzymał się
Obecnie na szczycie wieży świetle strony, i wydawało się, że wznosi się,
jak świetliste ptaki, na skraju balustrady, wycięte w kolorze czarnym trefoils.
Drzwi klasztor został zamknięty, ale archidiakon zawsze niósł ze sobą klucz
wieży, w której znajdowało się jego laboratorium.
Posługiwał się on, aby wejść do kościoła.
W kościele znalazł w mroku i ciszy jaskini.
Do głębokich cieni, który spadł w szerokim arkusze ze wszystkich kierunków, poznał
fakt, że zasłony na uroczystość rano nie zostały jeszcze usunięte.
Wielki srebrny krzyż świeciło z głębi mroku, sproszkowane z niektórymi
musujące punktów, takich jak Droga Mleczna tego nagrobne nocy.
Duże okna chóru pokazał kończyn górnych ich łuki ***
czarny draperie, i ich pomalowane szyby, ciągnie się przez promień księżyca nie ma
już barwy, ale wątpliwe kolory
nocy, jakby fioletowy, biały i niebieski, których odcień jest dostępna tylko na twarzach
zmarłych.
Archidiakon na postrzeganie tych miejscach wan całego chóru, myślał, że
Spojrzałem na mitry z cholernie biskupów.
Zamknął oczy, a kiedy je otworzył, pomyślał były koła
blady Visages patrząc na niego. Zaczął uciekać w całym kościele.
Wtedy wydawało mu się, że kościół też się trzęsie, w ruchu, staje się obdarzony
animacja, że żyje, że każdy z wielkich kolumn stawał się
ogromne łapy, które biło na ziemi
z łopatką duży kamień, a gigantyczne katedry nie było już nic
ale swego rodzaju ogromny słoń, który oddychał i maszerować z jej filarów
stóp, jego dwie wieże na pniach i ogromną czarną tkaniną do jego obudowy.
Ta gorączka lub szaleństwo osiągnęło taki stopień intensywności, że świat zewnętrzny
nie było już nic więcej do nieszczęśliwego człowieka niż swego rodzaju Apokalipsy, - widoczne,
namacalny, straszne.
Na jednej chwili, poczuł ulgę. Jak sam pogrążył się w naw bocznych, on
postrzegane czerwonawe światło za klaster filarach.
Pobiegł w jego kierunku, aby gwiazda.
To była słaba lampa, która oświetlona publicznej brewiarz z Notre-Dame dobę
dni, pod jego krat.
Rzucił się chciwie na święta księga, w nadziei znalezienia jakiegoś pocieszenia, lub
niektóre zachęty nie. Hak leżał otwarty w tym fragmencie pracy,
, na które oko patrząc okiem, -
"A duch przeszedł przed moją twarz, i usłyszałem cichy głos, i włosy z
ciała wstał. "
Czytając te ponure słowa, poczuł, że co niewidomy człowiek czuje, kiedy czuje się
się poruszeni przez personel, który ma zebrać.
Kolanach oddał się pod nim, a on zapadł na chodniku, myśleć o niej, którzy
zmarł tego samego dnia.
Czuł się tak wiele par przechodzi potworne i rozładowania się w jego mózgu, że
Zdawało mu się, że jego głowa stała się jednym z kominów piekła.
Wydaje się, że pozostał długo w tej postawie, już nie myśli,
przytłoczony i biernego pod ręką demona.
W końcu trochę sił wrócił do niego, przyszło mu do głowy, aby schronić się w swojej wieży
obok swoich wiernych Quasimodo. Wstał i, jak bał się, wziął
lampa z brewiarza na światło jego drodze.
Było to świętokradztwo, ale on dostał poza zważając na taki drobiazg teraz.
Powoli wspinał się po schodach z wież, pełne tajemnicy strachu, który musi mieć
zostały przekazane do rzadkich przechodniów w Place du Parvis przez tajemnicze światło
jego lampy, montaż tak późno z luki do luki z dzwonnicy.
Nagle, poczuł świeżość na twarzy, i znalazł się przy drzwiach
najwyższej galerii.
Powietrze było zimne, niebo pełne chmur pośpiechu, którego duże, białe płatki
dryfował jedna na drugiej, jak rozbicie lodu rzeka po zimie.
Sierp księżyca, linka w środku chmury, wydawało się niebieskich
Statek złapany w lodzie ciasta z powietrza.
Opuścił wzrok, i rozważał przez chwilę, przez poręcz smukłych
kolumny, która łączy dwie wieże, daleko, przez gazy z mgły i dymu,
cichy tłum dachy Paryża,
wskazał, niezliczone, zatłoczone i małych jak fale spokojne morze na sumy
nocy mer. Księżyc rzucał słabe ray, który udzielił
do ziemi i nieba szary odcień.
W tym momencie zegar podniósł przenikliwy, pęknięty głos.
Midnight zabrzmiało. Ksiądz myśli południa, dwanaście
rano wróciła ponownie.
"Och!" Powiedział tonem bardzo niski, "musi być zimno teraz".
Wszystkie na raz, podmuch wiatru zgasił lampę, a prawie w tym samym momencie,
ujrzał cień, bieli, forma, kobieta, pojawiają się z przeciwnego kąta
wieży.
Zaczął. Oprócz tego kobieta była trochę kóz, które
mieszały jej beczenie z ostatnich beczeć zegara.
Miał dość siły szukać.
To była ona. Była blada, była ponura.
Jej włosy opadały jej na ramiona jak rano, ale nie było już liny na
szyję, ręce nie były już związane, była wolna, że nie żyje.
Ona była ubrana na biało i miała biały welon na głowie.
Podeszła do niego, powoli, z jej wzrokiem utkwionym w niebo.
Nadprzyrodzone kozy za nią.
Czuł się jakby z kamienia i zbyt ciężkie do ucieczki.
Na każdym kroku, który wzięła z góry wziął jeden do tyłu, i to było wszystko.
W ten sposób cofnął się jeszcze raz pod ponury łuku schodów.
Był chłodzone przez myśl, że może ona wprowadzić tam również, że zrobiła tak, to
by nie umarł z przerażenia.
Ona nie przyjechać, w istocie, przed wejściem do klatki schodowej i zatrzymał się tam
kilka minut wpatrywał się uważnie w ciemność, ale bez pojawiające się aby zobaczyć
kapłana, i poszedł dalej.
Zdawało mu wyższy niż kiedy był żywy, widział księżyc przez jej
białą szatę, słyszał jej oddech.
Kiedy odszedł, zaczął schodzić po schodach ponownie z powolnością
którą obserwuje się w widmo, wierząc, że sam się za widmo,
mizerny, z włosy na głowie, jego ugaszony
lampa jeszcze w ręku, a jak zszedł kroki spirali, że usłyszał wyraźnie w
ucha głos śmieje i powtarza, -
"A duch przeszedł przed moją twarz, i usłyszałem cichy głos, i włosy z
ciała wstał. "