Tip:
Highlight text to annotate it
X
Ok. Dlaczego jestem przekonany, że Roswell wydarzyło się naprawdę?
Moja odpowiedź brzmi: było tak wielu ludzi,
którzy to widzieli i każdy z własnego punktu widzenia,
Ale to jest jak kawałki puzzli - jeśli ktoś kłamie,
to ten kawałek nie będzie pasował.
Więc łatwo jest stwierdzić, czy tam byli czy nie.
Wiele faktów jest weryfikowalnych - np. oni byli żołnierzami,
mieli kartoteki i można ich w ten sposób sprawdzić, etc.
Robert Brown, który transportował materiały z miejsca wypadku
i który zaobserwował jak jeden z jego przyjaciół, wkłada jeden z tych materiałów do kieszeni.
Każdy z tych ludzi ma swój własny kawałek układanki z Roswell.
Jeśli kłamią, ten kawałek się nie wpasuje i dlatego mówię, że to musiało się zdarzyć.
Było zbyt wielu ludzi, którzy to widzieli i byli bezpośrednio zaangażowani.
Bardzo dobrze. Więc, najpierw powiem co wiemy, a potem powiem, co na ten temat myślimy
i zamierzam bardzo wyraźnie zaznaczyć, gdzie znajduje się linia, która to rozgranicza.
Wiemy, że było 4 obcych. Jeden z nich przeżył, 3 było martwych. Byli na pustyni przez parę dni.
8 lipca 1947 wszystko zostało przywiezione tutaj.
Obcy zostali przetransportowani tutaj na drugą stronę ulicy do szpitala,
który właśnie wskazuję palcem. To ten szary budynek.
Być może będziemy mogli zobaczyć go później.
Wracając, rozpoczęto autopsję.
Nie udało się jej dokończyć nie tylko z powodu smrodu, ale także wyziewów.
Było to przytłaczające dla lekarzy i obsługi medycznej. Musieli przenieść autopsję do hangaru 84.
Odwiedzimy go również.
Więc, mamy kilka świadectw dotyczących ciał.
Jedno z nich wydarzyło się właśnie tu.
Była to pielęgniarka, która spotkała się z Glennem Dennisem tu w kantynie oficerskiej.
Opisała ona ciała, narysowała je nawet.
Powiedziała, że weszła na autopsję i jej zeznanie brzmi,
że przekonali ją, by została i robiła notatki, dopóki nie zostali zmuszeni do przeniesienia przez wyziewy.
Potem spotkała się z Glennem Dennisem. Był on grabarzem,
pracował w Domu Pogrzebowym Ballard i dostał dwa telefony od armii.
Pierwszy z pytaniem, czy ma 4 trumny dziecięcych rozmiarów.
Miał tylko jedną, ale powiedział, że może zamówić pozostałe.
I następny z pytaniem czy trumny mogą być hermetycznie zapieczętowane.
Jego odpowiedź brzmiała: "Być może,
ale większość moich klientów jest usatysfakcjonowana, jeśli trumna po prostu się zamyka."
Więc jego świadectwem było spotkanie z pielęgniarką tej samej nocy.
Jeszcze do tego wrócimy,
w każdym razie narysowała ona obrazek z tymi obcymi, który widzieliście w muzeum
i to świadectwo idealnie się pokrywa ze świadectwem naszego porucznika-gubernatora (ranga dla wysokiego oficera stanu, przyp. tłum)
ze stanu Nowy Meksyk, który w tym samym momencie przybył z Santa Fe
i spotkał się ze swoimi przyjaciółmi w wieży wodnej, gdzie my się spotkaliśmy.
Opisał on te same istoty, tych samych obcych.
On nie znał pielęgniarki, ona nie znała porucznika-gubernatora,
ale opowiadają oni tą samą historię.
Więc jest to bardzo pewny rodzaj dowodu.
Myślę, że jeśli jesteście zainteresowani Roswell,
nie musicie wierzyć w moje słowa.
Możecie zrobić swoje własne dochodzenie, nawet online
i zobaczycie które elementy układanki pasują.
Sami zdecydujcie, czy jesteście przekonani, że to się wydarzyło, tak jak ja.
Jeśli zdobędziecie wystarczającą ilość informacji, być może się ze mną zgodzicie,
że to wydarzyło się naprawdę i zostało przykryte.
Pierwsza rzecz, którą armia podała do publicznej wiadomości oficjalnie, w wiadomościach
przeczytam teraz wypowiedź oficera prasowego informacji publicznej Waltera Hauta.
Oświadcza on, iż, cytuję:
"Pułkownik Blanchard powiedział mi bym napisał oświadczenie informacyjne
i dostarczył je zarówno gazetom, jak i dwóm stacjom radiowym w Roswell.
Czuł, że powinien dać lokalnym mediom pierwszeństwo do publikacji informacji na ten temat.
Poszedłem najpierw do radia KGFL i radia KSWS,
a potem do gazet "Daily Record" i "Morning Dispatch".
Następnego dnia przeczytałem w prasie, że generał Ramey powiedział,
iż obiekt był balonem meteorologicznym.
Wierzę, że pułkownik Blanchard widział materiał, gdyż zareagował pozytywnie na jego temat.
Nie było żadnej szansy, by pomylił go z balonem meteorologicznym,
jak również i na to, by major Marcel się pomylił."
To jest świadectwo Waltera Hauta.
Interesującym faktem w tej sprawie jest to,
że miał on więcej informacji, które miały się ukazać dopiero po jego śmierci, jako pisemne oświadczenie pod przysięgą.
I ja mam informacje na ten temat.
Mówi on w nim o pułkowniku Blanchardzie zabierającym go do hangaru 84,
pokazującym mu ciała pasujące do opisu pielęgniarki i porucznika-gubernatora.
Mieli 90-120 cm wysokości, duże głowy, wielkie oczy,
szparowate usta, otwory zamiast nosa i uszu.
Potwierdzało to świadectwa dane przez innych świadków, którzy widzieli ciała.
Mówi on, że jest przekonany, że obiekt wraz z załogą pochodzi z kosmosu.