Tip:
Highlight text to annotate it
X
Kocham cie, Billy.
Ja ciebie tez, mamo.
Dobranoc.
Spij dobrze.
Karaluchy pod poduchy.
Do zobaczenia rano.
Kocham cie.
Dostaje ten awans i Kenny mňwi...
" Kup sobie plaszcz Burberry.
Musisz wygladac na Madison Avenue" .
W sobote wieczňr jest zimno.
Ide do sklepu Burberry i mňwie...
" Poprosze plaszcz, rozmiar 37" .
Wkladam i wygladam pieknie.
Mňwie: "Tak" .
I zaczynam sie pocic.
Prňbuje wypisac czek,
ale reka mi drzy...
bo tak sie boje.
- Czesc.
- Juz?
- Pora na mnie.
- Jezu, na mnie tez.
Tylko skoncze.
Wiec podpisuje ten czek...
Kto to? Danny, tak?
Taxi!
- Chodz, mam sprawe.
- Musze wracac do domu.
To cos waznego.
Obejmiesz zarzad konta Mid-Atlantic.
W rok wyciagniemy z nich 1 0 mln.
Jesli kampania sie uda,
zaproponuja...
mi spňlke.
To wspaniale!
I wiedz,
ze wtedy zabiore cie ze soba.
Wspaniale!
Joanna.
Juz jestem.
Zapomnialem kluczy.
Zadzwonie do biura.
Jo, bedziesz ze mnie dumna.
Dobre wiesci.
- Ted.
- Chwile. Tylko zadzwonie.
Jack Edwards z ksiegowosci
sie zabil.
Czesc. Tu Ted Kramer.
Musze miec te zdjecia
na jutro rano.
- Odchodze.
- Zaraz, rozmawiam.
Ty tez. Dzieki i do jutra.
Jedliscie juz?
Odchodze.
Tu sa moje klucze.
Karta American Express,
Bloomingdale...
ksiazeczka czekowa.
Wyjelam 2000 dolarňw.
Tyle mialam w dniu slubu.
- To zart?
- Kupon do pralni.
Do odebrania w sobote.
- Zrobisz to sam.
- Co jest?
Oplacilam czynsz
i rachunek telefoniczny...
Przygotowalas sie...
Wybacz spňznienie,
ale zarabiam na zycie.
Daj spokňj, dobrze?
Mozemy przestac?
To chyba wszystko.
Dosc tego.
Co robisz?
Dokad?
Powiedz, co takiego zrobilem.
- Nie ty.
- Nie?
Ja. To moja wina.
Nie nadaje sie.
- Nie umiem.
- Wejdzmy.
Prňbowalam, to na nic.
Joanna, prosze... Przepraszam.
- Nie kaz mi tam wchodzic.
- Chce tylko porozmawiac.
Jesli wrňce, przysiegam...
pewnego dnia sie zabije.
Daj spokňj. A Billy?
Zostawiam go.
Jestem dla niego niedobra.
Okropna.
Brak mi cierpliwosci.
Niech dorasta beze mnie.
Joanna, prosze.
Juz cie nie kocham.
- Co teraz?
- Nie wiem.
Czesc, Margaret. Ted.
Jest moja zona?
Tak. Byla u was Joanna?
Mielismy mala sprzeczke.
Myslalem, ze mogla wpasc.
Jesli przyjdzie, powiedz,
ze czekam.
To nic. Nie zabrala walizki.
Nie zajdzie daleko.
Mam prace.
Czekam na jej telefon.
Najwyzszy czas.
To najbardziej...
Czesc, Margaret.
- Spakowala walizke?
- To nic powaznego.
Wiesz, dokad poszla?
- Ty mi powiedz.
- Niby co?
Wiadomo,
ze odbylyscie we dwie niejedna...
rozmowe o moich wadach.
Chcialbym...
pogadac,
ale rano mam wazne spotkanie...
i musze sie przygotowac.
Wiec...
Nie rozumiesz. Mamy problem.
Nie. Ja mam problem.
Ty musisz...
tylko wrňcic do lňzka.
- Faktem jest...
- Od pňl roku...
haruje,
by zdobyc dla firmy kontrakt.
O piatej go podpisalem.
O ňsmej wicedyrektor
obiecal mi awans.
Przychodze, by z zona uczcic...
jeden z 5 najlepszych
dni mego zycia...
a ona mňwi, ze odchodzi!
Rozumiesz, co ona mi zrobila?
Zepsula ci jeden z najlepszych dni.
Jestes wspaniala.
Wielkie dzieki.
Kobieca solidarnosc.
Dzieki za pocieszenie...
Nie po to przyszlam.
Martwie sie o Joanne.
To moze martw sie
w domowym zaciszu.
Przed waszym rozwodem
nie mielismy problemňw.
Cos podobnego!
Powiedz prawde.
Podjudzilas ja?
Nie podjudzalam jej.
- Troche dogadalas?
- Nie.
Duzo rozmawiamy.
Ona jest nieszczesliwa.
To dowňd odwagi,
ze potrafila odejsc.
I ze porzucila swoje dziecko?
Gdzie jest mama?
- Co?
- Gdzie mama?
Ktňra godzina?
Mala wskazňwka pokazuje 7,
a duza 9. Gdzie mama?
O Boze. Dobrze, powiem ci.
Pytasz, gdzie mama?
Zawsze odprowadza mnie do szkoly.
Dobrze, powiem ci.
Klňcisz sie czasem z kolegami, tak?
Wtedy czasem chcesz byc sam.
Czasem mama i tata sie klňca...
i ktňres z nich
chce zostac na chwile samo.
- Kiedy wrňci?
- Wkrňtce.
A teraz zjemy sniadanie!
Tylko ty i ja.
- Co?
- Tost po francusku.
Chcesz tosta, robi sie.
Nastawimy dla taty wode na kawe.
Ile mamy jajek?
Po 2 dla kazdego.
Mamy mleko.
Mamy maslo.
I 5 dolarňw.
Ja mam. Ty siadaj tutaj.
Bedziesz moim pomocnikiem?
Jedna reka.
Tak to idzie.
Wiesz, ze faceci lepiej gotuja?
Wspaniale.
Musimy to robic czesciej.
- Wpadla skorupka.
- To nic.
Bedzie chrupiacy.
Lubisz chrupiace, tak?
Ty je ubij, a ja zajme sie reszta.
O ktňrej...
- masz lekcje?
- 8:30.
Sprezajmy sie.
Musze sie wykapac i ogolic.
Taka praca.
Tatus przynosi do domu boczek...
i go piecze.
Swietnie sie bawimy!
Gdzie jest...
- W piekarniku.
- Patelnia.
Teraz zapalimy.
Nie tak.
To trzeba robic szybko.
Nadgarstkiem.
Dobrze wymieszac.
Potem bierzemy chleb i...
I...
Skladamy tosta na pňl.
Wlasnie.
- Zapomniales o mleku.
- Mleko na koncu.
W wirze zabawy pamiec zawodzi.
Ale ja tylko sprawdzam,
czy uwazasz.
Ale ubaw, co?
Z mama tez tak bylo?
Nie lubie tak.
Smakuje tak samo jak caly.
Chleb to chleb.
Poza tym, tosty sie sklada.
Nawet w najlepszych restauracjach.
Daje wiecej kesňw.
A tymczasem tata zaparzy kawe.
Dobrze sie bawisz?
Ja nie pamietam,
kiedy sie tak bawilem.
Tata robi sobie kawe.
- Za duzo kawy!
- Mocna.
Mama robi za slaba.
Moge napic sie soku?
Juz. Sok dla chlopaka.
Tata, pali sie!
- Co?
- Pali sie!
Cholera! Niech ja diabli!
Cholera.
Tylko spokojnie. Wszystko gra.
Po prostu...
Nic sie nie stalo. Spokojnie.
Spocona reka.
- Kiedy wrňci mama?
- Wkrňtce.
- Odbierze mnie?
- Tak. Albo ja.
A jak zapomnisz?
- A jak cie przejada?
- Mama przyjdzie.
- Ktňra to klasa?
- 1 .
Billy Kramer. Klasa pierwsza.
Prosze sie nim zajac. Spiesze sie.
Taxi!
- Gratuluje Mid-Atlantic.
- Dzieki.
- Gratulacje.
- Sa juz te zdjecia?
- Brawo, Ted.
- Dzieki.
Czesc. O 1 1 :00 Airwick...
- Zdjecia po retuszu?
- Sa tutaj.
Dzwonila Joanna?
Przelňz Airwicka na 1 1 :30.
Nigdy nie posunela sie tak daleko...
i wiedzialem, kiedy sie zlosci.
Robila sie cicha.
Bylo tak, ja pytalem " Co jest?" ...
a ona nic nie mňwila.
Przez ostatnie tygodnie...
czy miesiace
myslalem tylko o tym koncie.
Chodzilem z glowa w chmurach
i chyba dlatego ona...
To jej sposňb, zeby powiedziec:
"Jestem...
wazniejsza od pracy" .
Ma kogos innego?
Nie sadze. To nie w jej stylu.
Ma na parterze przyjaciňlke...
Margaret, feministke.
Mogly to ukartowac.
I to dziala.
Odbija mi!
Nie ma sie co martwic.
Ona wrňci.
Czemu mnie to spotkalo?
Nie przejmuj sie.
Na pewno wrňci.
Przeciez jestem super.
- Masz klopot, Ted.
- Jaki?
Co zrobisz z Billym?
To sie stalo wczoraj.
Kiedy Joanna wrňci...
Nie moja sprawa, milcze.
Jestem ciekaw, co myslisz.
Doceniam,
ze poswiecasz mi swňj czas.
To zabrzmi szorstko, ale sadze,
ze powinienes...
na jakis czas odeslac Billy'ego
do rodziny.
Do powrotu Joanny?
A jak nie wrňci?
Nie wiem...
Ted, posluchaj.
Wlasnie powiedzialem chlopakom,
ze powierzam ci Mid-Atlantic.
Rozumiesz? Taka gratka
trafia sie raz na kilka lat.
Niektňrzy oddaliby za taka fuche
pňl zycia.
To wazne. Nie schrzan tego.
Musze na tobie polegac.
Na 1 1 0 procent.
7 dni w tygodniu,
24 godziny na dobe.
To sie nie da pogodzic z dziecmi.
Nie. 25 godzin na dobe
8 dni w tygodniu.
Bo ja wygrywam, Jim.
Nigdy nie zabieram domu do biura.
Powierzyles mi sprawe.
Gdy tam wyjde,
wezme ja w swoje rece.
Nie jestem z tych, co tona.
Dales mi szanse. Nie zmarnuje jej.
Jasne?
Wyskoczymy po pracy na drinka?
Dobiore sie do Airwick.
Wszystko gra!
Nie martw sie.
Dziekuje.
Kocham cie, ty draniu.
Tato?
Tato?
Skarbie, poczekaj chwile.
Zapisze pomysl.
Skoncze to i pogadamy.
Jaka to pora,
gdy slon siada na plocie?
Pora naprawic plot.
Skarbie, prosze. Juz koncze.
Tato!
Do diabla!
Siadaj na kanapie i nie ruszaj sie!
Wiedzialem, ze tak bedzie!
Mňwilem ci, zebys tu nie pil!
Przepraszam.
Tak. A mňwilem, pij w jadalni!
Przepraszam.
Kto zabral cie do parku
i kupil lody?
- No kto?
- Ty.
A kto obiecal tacie,
ze pozwoli mu pracowac?
- To juz do wyrzucenia.
- Przykro mi.
Juz dawno powinienes byc w lňzku.
Umyj zeby i spusc wode.
- Co jeszcze?
- Proszek do prania.
Dobra.
Nie, mama kupuje ten z bablami.
- Sa podobne.
- Ten jest najlepszy.
- Juz.
- I to rňzowe.
Dobra.
To wszystko.
A platki?
Jakiego koloru?
Billy!
Billy! Mňwilem,
ze mama zaraz napisze.
- Kiedy wraca?
- Zaraz sie dowiemy.
Dobrze. Przeczytajmy.
" Kochany, najslodszy Billy" .
To ty.
" Mamusia odeszla.
Czasem bywa tak, ze tatus...
odchodzi...
a mama sama wychowuje synka.
Ale czasem mama tez moze odejsc...
a ty masz tate, ktňry cie wychowa.
Odeszlam, bo musze znalezc...
sobie jakies
interesujace zajecie w zyciu.
Kazdy tego potrzebuje.
Bylam twoja mamusia,
ale w zyciu sa tez inne sprawy.
Robie teraz to, co musze.
Nie mialam okazji ci tego...
powiedziec i dlatego pisze.
Zawsze bede twoja mamusia...
i zawsze bede cie kochac.
Nie bedzie mnie w domu...
ale ty bedziesz w moim sercu.
A teraz musze isc
i odnalezc siebie" .
Poczytamy pňzniej.
Nie zalezy mi.
SLUB 4 KWIETNIA, 1 969
- Czesc, Jim.
- Wejdz.
- Napij sie.
- Nie moge.
Gdzie tak gnasz?
Oblewamy 5-lecie Normana.
Dasz wiare?
Musze odebrac Billy'ego.
Znasz Jerry Hoovera?
To posluchaj.
Musze leciec.
Taxi!
Taxi!
- Reszty nie trzeba.
- Dzieki.
Przepraszam za spňznienie.
To nic. Billy sie martwil.
Jak leci, kolego?
Zatrzymali mnie troche w biurze.
Przepraszam. Chodz.
Dziekuje, ze przyszedles, Billy.
- To slodycze.
- Bardzo dziekuje.
- Czesc.
- Dzieki.
- Dobrze sie bawiles?
- Spňzniles sie.
- Tylko 20 minut.
- Zalozymy sie?
Wszystkie matki juz byly.
Nie rňb afery. Byl duzy ruch.
Chcesz byc duzym chlopcem?
Gdy ktos cie przeprasza...
to nie chowa sie urazy po to,
by ten ktos gryzl sie tym...
jeszcze bardzo dlugo.
Wsuwaj.
Nie jedz palcami. Billy!
Stac cie na wiecej. Prosze.
Wez widelec.
Prosze. Siedz prosto.
Jak bylo w szkole?
Jak zwykle.
Knicks wreszcie wygrali.
Nie obchodzi mnie to.
Jak to?
- Wole Boston.
- A to czemu?
Bo mama jest z Bostonu.
Siadaj prosto i jedz.
Moge przeprosic? Chce do lňzka.
Za duzo tortu?
Chyba tak.
Przepraszam.
Louise, pomňz.
Czeka 1 5 minut.
- O'Connor jest zly.
- Znňw?
- Chcesz poczte?
- Tylko pilna.
I przypomnij mi o Crying Chrissie.
Dobrze, dobrze.
Wybacz.
We wtorek o 1 6:00 jest wywiadňwka.
Tak, dzieki.
Wlňz kurczaka do lodňwki.
A Charley?
Co z nim?
Poderwal rozwňdke.
Z dziecmi w wieku naszych.
- Zartujesz?
- Nie.
Skad wiesz?
Wiem.
Zerwaliscie rok temu?
Pňltora.
To juz tyle czasu?
Mňwilem ci juz kiedys...
jak nam wtedy bylo was zal?
Spňjrz na tego
slicznego chlopczyka.
Wyjdziesz jeszcze za maz?
- W ogňle.
- Nie.
Czemu?
Moze bez dzieci jest inaczej,
ale tak...
nawet jesli Charley i ja
mieszkamy osobno...
i sypiamy z innymi ludzmi,
nawet gdyby on mial sie ozenic...
wciaz jest moim...
mezem i ojcem moich dzieci.
"Az smierc was nie rozlaczy" .
To prawda.
Zalňzmy,
ze kryzys wieku sredniego minie...
Charley rzuci flamy
i poprosi o wybaczenie.
Co wtedy zrobisz?
Mysle, ze gdyby naprawde
mnie kochal, nie pozwolilby mi...
rozwiesc sie ze soba.
Wciaz o nim myslisz?
Tylko caly czas.
- A ty o Joannie?
- Nigdy.
Lgarz.
Rany, ale z nas para.
Nie do wiary.
- Przegapiles.
- Przykro mi.
Musze ci cos powiedziec.
Zaczynam sie martwic.
Odkad Jo cie opuscila...
ile to juz?
Nie poprawia ci sie.
Jak to?
Nie pozwole, by klopoty rodzinne
rzutowaly na twa prace.
To interesy.
Obiecuje,
ze to sie juz nie powtňrzy.
W porzadku?
Tak?
Moment.
- Do ciebie.
- Kto to?
Wybierz 461 .
Tak?
Czesc, Billy. Co tam?
Godzina telewizji dziennie.
Umowa.
Nie.
Nie dbam o inne matki.
Zawarlismy umowe.
Teraz jestem zajety.
Pogadamy o tym wieczorem,
jak wrňce.
Z podwňjna polewa. Pamietam.
Znňw sie martwie.
Odlňz to i jedz kolacje.
Co to ma byc?
- Stek Salisbury.
- Ohyda.
Tydzien temu byl pyszny.
Nie znosze go.
Zwlaszcza tego brazowego.
- To cebula.
- Mam alergie.
Wcale nie. Gdy mňwilem...
ze to mňj ulubiony,
odparles: " Mňj tez" .
- Wcale nie.
- Tak.
Dobre mieso.
Wez kes. Pyszne.
Co jest?
Zwymiotuje.
- Nie.
- To wstretne.
To nie jest wstretne, Billy.
Kupiles mi lody z polewa?
Tak, kupilem ci lody z polewa...
ale nie tkniesz ich przed kolacja.
Dokad idziesz? Wracaj.
Slyszales?
Lepiej nie.
Nie rňb tego. Ostrzegam cie.
Slyszales?
Posluchaj. Nie badz taki cwany.
Odlňz to i zjedz kolacje.
Zjedz choc troche, a pozalujesz.
Ani sie waz.
Slyszales? Przestan.
Wlňz te lyzke do buzi,
a bedziesz mial klopoty.
Ani sie waz. Odlňz to.
Nie bede powtarzal.
Nie bede powtarzal.
To boli!
Nie kop.
- Nienawidze cie!
- Posluchaj.
Jestes rozpuszczony lobuz!
- Nienawidze cie!
- I nawzajem!
- Chce moja mame!
- Masz tylko mnie.
Chce mamusie!
Chce mamusie!
Chce mamusie!
Mamo...
Tato?
Tato?
- Tak?
- Przepraszam.
Ja ciebie tez.
Zasnij, bo jest juz pňzno.
Tato?
Co znowu?
Tez odejdziesz?
Nie.
Nic z tego. Zostaje z toba.
Czy mama odeszla, bo bylem zly?
Tak myslisz?
Nie.
To nie to, Billy.
Twoja matka bardzo cie kocha...
a odeszla wcale
nie z twojego powodu.
Nie wiem, czy mi sie uda,
ale sprňbuje ci to wyjasnic.
Mysle, ze mama odeszla...
bo bardzo dlugo...
prňbowalem zrobic z niej
okreslona osobe.
Taka zone,
jaka ja sobie wyobrazilem.
A ona byla kims zupelnie innym.
Po prostu.
Mysle, ze bardzo dlugo
starala sie mnie uszczesliwic...
a gdy juz nie mogla,
prňbowala rozmawiac.
Ale ja nie sluchalem.
Bylem zbyt zajety...
i myslalem tylko o sobie.
Myslalem, ze gdy ja
jestem szczesliwy, to ona tez.
Ale ona byla w glebi serca
bardzo smutna.
Mama tylko dla ciebie
byla tu dluzej niz chciala.
A nie mogla zostac dluzej,
bo nie mogla juz...
zniesc mnie.
To przeze mnie odeszla.
A teraz juz zasnij,
bo jest bardzo pňzno.
Dobranoc.
- Karaluchy...
- Pod poduchy.
Do jutra.
- Tato?
- Tak?
Kocham cie.
Ja ciebie tez.
UDANEGO
HALLOWEEN
- Panie i panowie.
- Panie i panowie.
Witamy w Zaduszki.
Witamy w Zaduszki.
- Beda grozne gobliny.
- Beda grozne gobliny.
I duchy duchňw.
Jedzowate wiedzmy i skryte skrzaty.
Tom, oboje wiemy,
ze to naruszenie prawa.
To bez znaczenia.
Nazwa lub podobienstwo.
To obojetne. Jak tego chca,
musza zaplacic.
Dobra, czesc.
Kramer.
Sprawdzisz Mid-Atlantic?
Jest w porzadku.
Tak.
Co, tak?
Zjemy kolacje.
Dziekuje.
Nie ma za co.
Cholera!
- Lece.
- Co jest?
Musze.
- Wezwac taksňwke?
- Sesja o 8:00.
- Co?
- Lazienka.
To szafa, lazienka tam.
Racja.
Te matoly naruszyly warunki umowy,
musze sprawdzic...
Czesc.
- Ktos ty?
- Phyllis Bernard.
Kto?
Jestem przyjaciňlka...
wspňlpracowniczka ojca.
O Jezu.
- Lubisz pieczone kurczaki?
- Bardzo.
Ja tez.
To bardzo...
Milo bylo...
To czesc.
Wlasnie poznalam twego syna.
Smialo, nie uda ci sie,
jesli sie nie skupisz.
Brawo. Dzielny chlopak.
Zlap rňwnowage.
I jak sie czujesz?
Dobrze.
Tak trzymaj, dalej!
Wspaniale!
Nie zatrzymuj sie! Pedaluj, Billy!
Wspaniale! I jak to jest?
- Dobrze!
- To widac!
Nie odjedz za daleko!
- Tak?
- I ten pies naprawde ugryzl Toma.
Tom dostal szalu,
wskoczyl do salatki...
i wywrňcil stňl.
Tak?
Wtedy...
Co wtedy?
Pies gonil za nim
wokňl wywrňconego stolu.
Jedzenie na podlodze?
A potem?
Spňznie sie do szkoly.
Daj calusa.
Czesc, Tommy.
Taxi!
Czesc.
Opiekunka do dzieci
nie chciala cie wydac.
Gdzie bylas?
No cňz...
Ten nauczyciel wreszcie
mnie zaprosil.
- Kiedy?
- Przedwczoraj.
Na randke!
Czulem, ze cos kryjesz!
- Myslalam, ze jest niezly.
- Tak.
- Kolacja.
- I co?
Mňwi, ze ma zone.
I psychoanalityka.
Opowiada mi historie zycia...
a ja caly czas mysle...
ze place opiekunce 3.25 za godzine...
zeby tego sluchac.
Tato! Patrz!
- Odlňz to.
- Ja wezme.
Slyszales?
Uwaga, uwaga!
Boli, tato.
- Tato, szybko.
- Tak.
- Nie widze.
- Zaraz.
Uwaga!
Tato, prosze, szybko.
Zaraz tam bedziemy.
Gdzie jest ostry dyzur?!
Jak to bylo?
Spadl z drabinki.
Na samolot.
Zaraz skoncze.
- Ostroznie.
- Uwazam.
Panie Kramer, moge na slňwko?
Ona moze wejsc?
Wejdz.
Tato, zostan.
- Tato, zostan.
- Jestem obok.
Juz dobrze.
Zaraz bede.
Zaraz wrňci.
Tu jestem.
Straci oko?
Nie, ale musze zalozyc pare szwňw.
Ile?
- Z 1 0.
- Co?
Bez obawy.
Blizna nie bedzie wielka.
Potrwa 1 5 minut, prosze czekac.
Zostane z nim.
- Nie trzeba.
- To mňj syn.
Chce widziec, co sie dzieje.
Dobry chlopak. Dzielny.
Ten byl spory.
Dosyc.
Juz dobrze, prawie skonczylismy.
Juz prawie koniec.
I jak?
W porzadku. Spi.
Ja to zrobie.
Ted, tak mi przykro. Moja wina.
Jak to sie stalo?
Stal tam,
a chwile pňzniej lezal na ziemi.
Daj spokňj.
Poprosze cie o przysluge.
O wielka przysluge.
Gdyby cos mi sie stalo,
wiesz, gdyby...
zawalil sie biurowiec...
czy moglabys zajac sie Billym?
Naprawde,
przemyslalem to i nie znam...
nikogo...
innego, komu bym zaufal.
Ty bylabys dla niego dobra...
Jestes dobra matka.
Ale zmywasz fatalnie.
- Zgoda?
- Tak.
Jestes w porzadku.
Louise, odbierzesz?
Louise, telefon. Slucham.
Kto mňwi?
Joanna.
Czesc.
Jak sie masz?
Wiedzie ci sie.
Jak twoja...
- Przepraszam.
- Jak twoja praca?
Wiceprezydent niczego.
Swietnie.
- Co podac?
- To samo.
Biale wino.
- A Billy?
- Super.
Mial maly wypadek na placu zabaw.
Wygladalo groznie, to rozciecie.
Ma mala blizne.
To moja wina...
Nie rňb sobie wyrzutňw.
Nic nie widac.
Siadam w kawiarni
naprzeciwko szkoly i patrze.
Bardzo urňsl.
Obserwujesz go?
Jestem tu od 2 miesiecy.
Naprawde?
Wlasnie.
O tym chcialam z toba pomňwic.
Gdy widzielismy sie ostatni raz,
bylam w zlej...
W zlej kondycji.
O tak.
Tak.
Teraz wygladasz bosko.
- Co?
- Mam cala mowe.
Smialo.
Cale zycie czulam sie jak...
czyjas zona, cňrka albo matka.
Nawet gdy bylismy razem.
Dlatego...
odeszlam.
W Kalifornii chyba
odnalazlam siebie.
Znalazlam prace.
I dobrego terapeute.
Obecnie czuje sie
duzo lepiej niz dawniej.
Wiecej o sobie wiem.
To znaczy?
Chce wiedziec,
czego sie dowiedzialas.
Dowiedzialam sie,
ze kocham mego synka.
I ze potrafie sie nim opiekowac.
Jak to?
Chce syna.
Nie dam go.
Nie dobijaj mnie.
Nie dobijam.
Kto z nas odszedl?
Wciaz jestem jego matka.
Z daleka.
Co daje ci prawo wracac?
Pocztňwki?
Zawsze go chcialam.
A czy on ciebie?
A moze nie chce?
Siedzimy i przeciagamy te line.
- Znam to.
- Nie mozesz...
Nie mňw mi, co moge, a czego nie.
- Nie mňw tak.
- Przewidzialam to.
Rňb, co musisz. I ja tez.
Przykro mi.
Rňb, co musisz.
Nie znam prawa,
ale to chyba porzucenie.
Sprawa jest ewidentna
i bardzo prosta.
Opieka *** dzieckiem
to zawsze trudna sprawa.
Prawnik pana zony na pewno...
doradzil jej przeprowadzke tutaj.
To my musimy udowodnic,
ze ona sie nie nadaje.
A to znaczy, ze musze zagrac ostro.
Odpowiedza tym samym. Zgoda?
Tak.
Koszt 1 5 tysiecy. Jesli...
my wygramy.
Apelacja kosztuje wiecej.
Rozumiem.
Ile lat ma dziecko?
Siedem.
- To zle.
- Czemu?
Gdy dziecko jest tak male,
matka ma przewage.
Zrzekla sie.
Nie mňwie, ze nie mamy szans.
Pomoze mi pan?
To bardzo ulatwia sprawe.
Prosze spisac
wszystkie "za" i " przeciw" .
I przemyslec je.
PIENIADZE
- Dobrze?
- Tak.
A potem...
jesli wciaz bedzie pan
tego chcial...
spuscimy im manto. Zgoda?
Brak Zycia Towarzyskiego
Kocham cie, Billy.
Spisz i nie slyszysz.
Kocham calym sercem.
Ted, jemy lunch?
Sam nie wiem.
Pracuje *** pewnym pomyslem...
Wpadne po ciebie o 1 3:00.
Umowa stoi.
Stalem akurat przy lodňwce...
robilem sniadanie.
Bylem w slipkach.
Zauwazyl, ze schudlem.
Podszedl i mnie poklepal.
I mňwi:
"Tato, naprawde sporo zrzuciles" .
A potem:
"Ale wszystko poszlo ci w nos" .
Czy to nie piekne?
Te dzieci!
Pyszne, sprňbujesz?
- Dzieki.
- Dobre.
Sluchaj, Ted...
mialem telefon od kumpla
z innej agencji.
Mid-Atlantic
przekaze im swoje konto.
Czemu?
Nie sa z nas zadowoleni.
Sprowadz ich, a ja im zatancze.
Norman to zrobi.
Norman?
Odbierasz mi te sprawe?
Nie lubisz mnie?
To nie takie proste.
Chyba pora na kilka zmian.
Wyrzucasz mnie?
Tak, zwalniam cie.
Czemu?
Ted, to dla mnie bardzo bolesne.
Ale gňra bardzo na mnie naciska.
Jestem w kropce.
Tak bedzie lepiej.
Gdybym...
dal ci teraz jakies marne konto,
znienawidzilbys mnie.
A tak mamy jasnosc.
Wiesz, ze Jo walczy o syna?
Idziemy do sadu.
Wiesz, jakie mam szanse bez pracy?
Rozumiem twoje nerwy...
Nie chce blagac.
Prosze jak przyjaciela.
Prosze cie.
Jestes bystry.
I masz niemaly talent.
Spadniesz na 4 lapy.
Nie utoniesz.
Teddy, sluchaj.
Jesli brak ci gotňwki...
Nie ma pospiechu ze splata.
Wstydz sie.
Tato, telefon dzwoni.
Pan Kramer?
Ted?
John. Co jest?
Wyznaczyli termin posiedzenia.
9 stycznia.
Cos ci powiem.
Dzis zwolnili mnie z pracy.
Ted, nie bede cie oszukiwal.
Jako bezrobotny nie masz szans.
Tak, sluchaj...
Powiedz im, ze chce przelozyc...
rozprawe.
Na to juz za pňzno.
- Jutro znajde prace.
- Jak?
Znajde.
To najgorszy moment.
Okres swiateczny.
W lutym cos sie trafi.
Nie moge czekac.
Panie Kramer, to 22 grudnia.
Prosze przejrzec te fiszki.
Wezme cokolwiek.
Mam cos
u Normana, Craiga i Kummela.
Co takiego?
W dziale sztuki.
Krok wstecz.
Z powrotem za pulpit za 5000 mniej.
Lepiej zaczekac.
Prosze zadzwonic
i umňwic mnie na 1 6:00.
Sa swieta.
Dzien pracy.
Nikt nie bedzie...
Pan dzwoni czy ja?
Jak ja, nie dostanie pan prowizji.
Ale z pana pistolet.
O tak.
- Witam.
- Kramer. Jestem umňwiony.
Wszystko moja robota.
To byla ich najlepsza kampania.
A tu pomysl byl mňj, projekt tez.
Panie Kramer, jestem pod wrazeniem.
Rozwaze to.
Sam pan podejmuje takie decyzje?
Z panem Spencerem.
Poprosi go pan?
Wyjezdza na wczasy.
Gdy tylko wrňci, umňwie go z panem.
Wesolych Swiat.
Wolalbym omňwic to teraz.
- Panie...
- Zalezy mi na tej posadzie.
Chwile.
Pan Spencer.
Ma pan 1 0 minut.
Wie pan, ze pensja jest
o 4800 dolarňw nizsza?
Tak, wiem.
Zalezy panu na posadzie
ponizej kwalifikacji?
To mus.
Zastanowie sie.
Jack pana powiadomi.
To okazja.
Widzieli panowie moje dossier.
Nadaje sie. Ale decyzje
musza panowie podjac dzis.
Czekam na odpowiedz.
Mozemy sie naradzic?
Tak.
Panie Kramer, ma pan te posade.
Moje gratulacje.
Naprawde?
Witamy na pokladzie.
Dziekuje. Bardzo dziekuje.
Wesolych Swiat.
Chodz.
- I co?
- Ladnie tu.
- Mňwilem.
- A inni?
Jest sobota, dzien wolny,
prawie nikt nie przychodzi.
Wcisnij "gňra" .
Najwyzszy guzik.
Podskocz.
Rany!
Wysoko, co?
Co to za budynek?
Ze spiczastym czubkiem.
To Chrysler.
Jestes dumny z taty?
Jak to bylo?
Powiedzialem, ze mi zalezy.
Czytaj.
" Kramer" .
Kramer. A kto to?
- To my.
- Wlasnie.
Chcesz zajrzec?
- Niezle.
- Podoba ci sie?
Ostroznie.
Nie strasz.
Co to za budynek?
ONZ. A tam jest rzeka.
Spňjrz. Widzisz?
To Queens. Spňjrz na dňl.
Wiesz, co to?
- Brooklyn.
- Tam dorastales?
Tak, a to moje miejsce pracy.
Twoje biurko?
Ozenisz sie znňw?
Nie myslalem o tym.
Ozenisz sie z Phyllis?
Nie, to przyjaciňlka.
A z mama?
Nie, to sie nigdy nie zdarzy.
Gdyby to zobaczyla, chcialaby.
Ale z ciebie artysta.
Masz sie kapac co dzien...
i myc wlosy 2 razy na tydzien, tak?
Tak?
Dobra.
Obiecaj.
A musialem jak mama tu byla?
Nie obchodzi mnie, co bylo...
Musialem? Tato?
Sluchasz mnie?
Pogadamy wieczorem, gdy wrňce.
Daj mi calusa.
- Co?
- Jestes swietny.
Mňwi: "Jednorozec" .
Zajrzal pod spňd i pyta...
" Co sie tu dzieje?
Brak mi tlenu.
Do stu piorunňw, co jest"?
"Odpoczynek to typ pracy" .
O co chodzi?
Gdy masz na plecach ciezary,
to bez...
tlenu latwo sie utopic.
Ted, tu John.
Co slychac?
Dzwonil jej prawnik.
Chce zobaczyc syna.
- Co?
- Jest matka.
Ma do tego prawo.
- A jesli go porwie?
- Nie szlaby do sadu...
gdyby to zamierzala.
Moze jest chora psychicznie.
- To znaczy?
- Chodzi do lekarza.
Psychiatry.
Mňwi do scian?
Posluchaj.
Nie masz wyboru.
Sobota o 1 0:00
w Central przy stawie.
- Musze?
- Tak.
Bardzo dziekuje.
Tato, skonczysz mi czytac?
Tak, juz ide.
A jesli sie utopi?
Znajda go?
Na powierzchnie wyplyna babelki.
Gdzie to bylo?
Przerwales tutaj.
" Do stu piorunňw" .
Sa tam rňzne tory.
- Szybkie auta.
- Cena?
To ladne.
Tak.
- Pokaz mi sie.
- Dobrze.
Odstawie go na 1 8:00.
Wyladniales.
Omňwilismy to.
Odpowiedzi krňtkie i zwiezle.
Mňw prawde, a bedzie dobrze.
- Jest tu.
- Tak, widzialem.
Staraj sie panowac *** emocjami.
Nawet gdy cos cie zdenerwuje,
nie reaguj.
Osoby wezwane
przed oblicze sadu Nowego Jorku...
zostana teraz wysluchane.
Otwieram posiedzenie sadu.
Sedzia Atkins, prosze wstac.
- Pozew gotowy?
- Tak, Wysoki Sadzie.
Wzywam Joanne Kramer.
Bedzie ostra walka.
Przysiega pani mňwic prawde?
Tak.
Pani Kramer,
ile lat byla pani zamezna?
8.
Uwaza pani te lata za szczesliwe?
Pierwsze dwa, tak.
Potem bylo coraz trudniej.
Pani Kramer,
czy przed slubem miala pani prace?
Tak. Gdy skonczylam Smitha,
pracowalam...
w dziale sztuki
magazynu Mademoiselle.
Kontynuowala pani prace
po zamesciu?
Nie.
A chciala pani?
Tak. Ale gdy tylko
mňwilam o tym Tedowi...
mojemu bylemu mezowi,
nie chcial sluchac.
W ogňle nie chcial
wziac tego serio.
Mňwil, ze nie zarobie tyle...
by starczylo na opiekunke.
Czy teraz ma pani prace?
Projektuje ubrania.
Ile wynosi pani pensja?
31 tysiecy rocznie.
Pani Kramer, kocha pani syna?
Tak, bardzo.
A jednak go pani porzucila.
Tak.
Podczas ostatnich 5 lat malzenstwa
bylam...
coraz nieszczesliwsza.
Przygnebiona.
Potrzebowalam pomocy,
ale gdy zwracalam sie...
z tym do Teda...
Iekcewazyl mnie.
I tak stopniowo oddalalismy sie...
od siebie.
Jego pochlaniala kariera.
Przez jego stosunek
do moich lekňw i niemoznosc...
zrozumienia moich uczuc
stracilam...
poczucie wlasnej wartosci.
Byl we mnie tylko lek i bňl.
Mialam jedno wyjscie: uciec.
Odchodzac sadzilam,
ze cos ze mna nie tak i ze to...
bedzie lepsze dla dziecka.
Kiedy dotarlam do Kalifornii
i odbylam terapie...
zdalam sobie sprawe,
ze nie jestem taka zla.
A pragnienie ulokowania uczuc
nie tylko w moim synu...
nie jest wielka wada.
Chcialbym dolaczyc do akt
raport terapeuty...
doktor Friedman.
Sprzeciw.
To material dodatkowy.
Oddalam.
Czemu ubiega sie pani
o opieke *** synem?
Bo to moje dziecko.
I bardzo je kocham.
Tak, porzucilam go.
Wiem, ze to straszne.
Mysle o tym kazdego dnia.
Ale by go porzucic...
musialam myslec,
ze to jedyne wyjscie...
i najlepsze dla dziecka.
Nie moglam zyc w tej rodzinie.
Nie wiedzialam...
co mnie czeka dalej...
wiec nie chcialam
zabierac go ze soba.
Jednak od tego czasu
znalazlam pomoc...
i ciezko pracowalam,
by stac sie wartosciowa osoba.
Nie nalezy mnie za to karac.
Mňj syn tez nie zasluzyl na kare.
Billy ma tylko 7 lat.
Potrzebuje mnie.
Ojca tez potrzebuje.
Ale mnie bardziej.
Bylam jego mama przez 5 i pňl roku...
a Ted objal te role na 1 8 miesiecy.
Nie rozumiem, jak mozna sadzic...
ze mniej sie nadaje
do opieki *** chlopcem...
niz pan Kramer.
Jestem matka.
Jego matka.
Dziekuje.
Nie mam wiecej pytan.
Pani Kramer, mňwi pani...
ze byla pani zamezna przez 8 lat,
tak?
Czy w tym czasie
maz uderzyl pania lub uzyl sily?
Nie.
A czy moze uderzyl waszego syna?
Nazwalaby go pani alkoholikiem?
Duzo pije?
Byl niewierny?
Czy nie zapewnial pani utrzymania?
To wyjasnia pani odejscie.
Sprzeciw.
Jak dlugo zostanie pani w miescie?
Na stale.
Ilu przyjaciňl pani miala?
Sprzeciw, to niejasne.
Dopuszczam.
Nie wiem.
Wiecej niz 3, mniej niz 33?
Sprzeciw.
Niech swiadek odpowie.
Cos pomiedzy.
Ma pani kochanka?
Wysoki Sadzie,
prosze o wyrazna odpowiedz.
Czy ma kochanka?
Dopuszczam.
Prosze odpowiedziec.
Spotykam sie z kims.
Czy to... na stale?
Nie wiem.
Jak rozumiec "stalosc" pani...
planňw w odniesieniu do dziecka
czy miejsca...
zamieszkania,
skoro nic pani nie robi " na stale" .
Sprzeciw.
To znecanie sie *** swiadkiem.
Podtrzymuje.
Ujme to inaczej.
Jaki byl najdluzszy zwiazek...
w pani zyciu?
Chyba z moim synem.
Widuje go pani 2 razy do roku.
Czy zwiazek
z bylym mezem nie byl...
tym najdluzszym w pani zyciu?
Moze pani glosniej?
Tak.
Jak dlugo trwal?
Slub rok przed narodzinami syna.
Plus 7 lat.
Wiec zawiodla pani
w najwazniejszym zwiazku.
Sprzeciw.
Opinia swiadka jest istotna.
Nie zawiodlam.
To byl sukces? Doszlo do rozwodu.
To mniej moja wina niz jego.
Gratulacje.
Poprawia pani prawo!
Rozwňd dotyczy dwojga.
Sprzeciw!
Wysoki Sadzie, chce ustalic,
co ta pani...
osiagnela w zyciu.
Czy zawiodla pani w najwazniejszym
zwiazku swego zycia?
- Nie udalo sie.
- Nie to, pani Kramer, tylko pani.
Czy zawiodla pani
w tym najwazniejszym zwiazku?
Czy tak?!
Nie.
Czy to bylo "tak"?
Nie mam pytan.
- Musiales az tak?
- Chcesz syna?
Tato?
Tato.
- Co?
- Co robiles, gdy byles maly?
To samo, co ty.
Ogladales The Brady Bunch?
Nie mielismy telewizji.
Nie?
Sluchalismy radia.
Czego jeszcze?
Malo mielismy.
Bylismy biedni.
To znaczy?
Chodz tu.
Nie bylo sokňw.
Byl krem z jajek...
z syropem czekoladowym...
ktňry byl pyszny.
Zamiast Metsňw, Dodgersi.
Polo Grounds i Boisko Ebbetsa.
Rany, to byly czasy.
Zadnych volkswagenňw...
ale duzo innych aut
o smiesznych nazwach.
Nie bylo Burger Kinga.
Byly automaty,
ktňre za cwierc dolara wyrzucaly...
ciastko lub kanapke.
Nie bylo graffiti, ale byl Kilroy.
Kramer to oddany ojciec...
spedza z synem duzo czasu.
Czyta mu.
Bawi sie z nim
i bez przerwy rozmawia.
To wspanialy tata.
Dziekuje. Nie mam pytan.
Jak dlugo zna pani Joanne Kramer?
Jakies 6 lat temu
zostalismy sasiadami.
Czesto widywala ja pani z synem?
Ostatnio wcale,
bo sie wyprowadzila...
przedtem 2 czy 3 razy w tygodniu.
Moja cňrka i Billy sie lubia.
Prosze opisac jej stosunki z synem.
Dobre.
Byla dobra matka.
I Ted, i Joanna sa...
Czy pani Kramer opowiadala o mezu?
Tak.
Moze pani to powtňrzyc?
Byla nieszczesliwa...
Czy mňwila, ze maz
nie odpowiada na potrzeby syna?
Odpowie pani?
- Nie slysze.
- Tak, ale...
Czy radzila jej pani rozwňd?
Nie.
Przed jej wyjazdem
powiedziala pani...
"Skoro tak cierpisz,
moze powinnas odejsc" .
Nie sadzilam...
Ale powiedziala to pani?
- Tak, ale...
- Koniec pytan.
Jest pani wolna.
Joanna, wszystko sie zmienilo.
Ted jest inny.
- Staral sie...
- Pani Phelps!
Razem sa wspaniali.
Swiadek jest wolna.
Gdybys ich widziala...
nie byloby cie tu.
Pani Phelps, dosyc!
Przepraszam.
Gdy mňwilas...
Gdy moja byla zona opowiadala
o swoim nieszczesciu...
mňwila pewnie prawde.
Wtedy jej nie rozumialem.
Dzis zachowalbym sie inaczej...
gdybym mial szanse.
Sa rzeczy,
ktňrych nie mozna cofnac.
Moja zona...
byla zona mňwi, ze kocha syna.
Wierze jej.
Ale tu nie o to chodzi.
Jesli dobrze rozumiem...
najwazniejsze jest dobro dziecka.
Dobro Billy'ego.
Zona zwykla mňwic...
" Czemu kobieta
ma nie miec ambicji"?
Masz racje.
Tego sie nauczylem.
Ale na tej samej zasadzie...
pytam: czy kobieta jest lepszym
rodzicem? To kwestia plci?
Duzo o tym rozmyslalem.
Dobry rodzic musi byc spokojny...
cierpliwy...
sluchac lub udawac sluchanie.
Oczywiscie milosc tez jest wazna.
I nie wiem, skad wiadomo,
ze mezczyzna...
ma tego uczucia mniej.
Billy i ja mamy dom. Nie jest...
doskonaly. Ani ja jako rodzic.
Czasem nie starcza mi cierpliwosci.
Ale jestem tam.
Jemy sniadanie, rozmawiamy,
idzie do szkoly.
Przy kolacji tez rozmawiamy,
potem mu czytam.
Zbudowalismy sobie zycie
i kochamy sie.
Jesli to zniszczysz...
to moze bezpowrotnie.
Joanna, nie rňb tego, prosze.
- Nie po raz drugi.
- Dziekuje.
Nie mam pytan.
Pracuje pan w reklamie?
Od ukonczenia studiňw.
Jakies 1 5 lat.
Uwaza pan,
ze do czegos pan w tym doszedl?
Mam dobra reputacje.
Pensja u Rotha, Kane'a i Donovana?
Okolo 33 tysiecy na rok.
Ostatnio zmienil pan prace?
- Tak.
- Obecna pensja?
Prawie 29 tysiecy.
A dokladnie?
28 200.
28 200.
Chyba pan jeden posuwa sie
na tej drabinie w dňl.
Sprzeciw. Prosze usunac
z protokolu ostatnia uwage.
Slusznie.
To prawda, ze pana wyrzucono?
- Zwolniono.
- Zgoda. Opowie pan, czemu?
Z powodu rňznicy opinii.
To prawda, ze agencja
stracila przez pana klienta?
Sprzeciw!
Ustalam historie zatrudnienia.
Nie utrzymal posady.
Dopuszczam to.
W branzy reklamowej klient czesto...
zmienia zdanie...
To fakt,
ze opuscil pan wazne spotkanie...
z powodu wywiadňwki?
Syn siedzial w lawce z lobuzem.
- Tak?
- On ugryzl mego syna.
Na wiosne przegapil pan termin,
co przynioslo...
firmie duzo wstydu i powazne...
straty finansowe?
Tego dnia mňj syn chorowal.
Przegapil pan czy nie?
- Syn byl chory.
- Tak?
To nie takie proste.
- Tak?
- Mial goraczke!
Pocil sie! Musialem wyjsc!
Prosze sie uspokoic,
bo uznam to za obraze sadu.
Przegapilem.
- Jest pan porywczy?
- Nie.
- Sprzeciw.
- Cofam.
- Jest pan dobrym opiekunem?
- Tak.
Ale pana syn omal nie stracil oka?
Sprzeciw.
Prosze dalej.
Byl na placu zabaw...
Upadl i prawie stracil oko.
Skaleczyl sie.
Czy powiedzial pan...
bylej zonie, ze to pana wina?
Cytuje...
"Gdy to sie stalo,
czulem sie winny" .
- Sprzeciw!
- Nie mam pytan.
Ted?
Ted?
Przepraszam. Wspomnialam mu
o tym wypadku 2 miesiace temu.
Nie sadzilam, ze tego uzyje.
Wierz mi.
Gdybym wiedziala,
nic bym mu nie mňwila.
Przykro mi.
Ja...
Ted.
- Czesc.
- Pomoge ci.
Wiesz juz?
Lada dzien. Prawnik ma nadzieje.
- Zgadnij.
- Co?
Charley i ja schodzimy sie.
Tak? Wreszcie zadzwonil?
Ja zadzwonilam.
Jak to?
W trakcie tego procesu
wiele rozmyslalam.
I...
Wydaje sie, ze on tego chce.
Wspaniale. I jak sie czujesz?
Nie wiem.
Chyba sie boje.
- Czesc.
- Czesc.
Przegralem.
Niewymownie mi przykro.
Co sie stalo?
Sad przyznal jej opieke.
" Powňdce przyznaje sie
opieke *** dzieckiem...
od 23 stycznia.
Alimenty w wysokosci
400 dolarňw miesiecznie.
Ojcu przyznaje sie prawo...
do spedzania z synem co drugiego
weekendu, jednego wieczoru na tydzien...
i polowy wakacji dziecka" .
- Tyle.
- Apelacja?
Bez gwarancji.
Zaryzykuje.
- Koszty.
- Obojetne.
Tym razem to Billy zaplaci.
Musialbym go przesluchac.
Jako swiadka.
Nie moge.
Tego nie chce robic.
Dziekuje za twňj czas.
Ted? To ja.
Ted?
Slyszalam juz.
Prosze, odejdz.
Nic ci nie jest?
Musze tylko zostac sam,
Margaret.
Nie pojmuje.
Oboje chcemy z toba mieszkac.
Dlatego poszlismy do sedziego,
by on zdecydowal...
bo jest madry
i ma duze doswiadczenie.
Rozmawialismy z nim
przez kilka dni.
I przyznal racje mamie.
Uznal,
ze powinienes mieszkac z nia.
Ale raz w tygodniu
bedziemy jadac obiad...
a 2 razy na miesiac spedzac dzien.
Gdzie bedzie moje lňzko?
U mamy bedziesz mial
wlasna sypialnie.
- A zabawki?
- U mamy.
Przeniesiemy je tam.
Jak dobrze to rozegrasz, kupi nowe.
A kto bedzie mi czytal?
Mama.
Nie dasz mi juz buzi na noc?
Nie, to bedzie niemozliwe.
Ale bede przychodzil z wizyta.
Bedzie dobrze.
A bede mňgl wrňcic do domu?
Jak to?
Z mama bedzie swietnie.
Ona tak cie kocha.
Tato?
Nie zapomnij do mnie dzwonic,
dobrze?
Bedzie dobrze.
Chodz na lody.
Ruszamy z tym.
Z ikra, dobra?
Przygotuj sie.
Smialo.
Gotowy?
Tak?
Joanna. Czekam na dole.
Zejdziesz sam?
Czesc.
Co jest?
Powiedz. Co sie stalo?
Obudzilam sie rano...
i myslalam o Billym...
jak budzi sie w swoim pokoju...
z chmurami, ktňre namalowalam...
i pomyslalam,
ze tam tez powinnam je namalowac...
zeby myslal, ze jest w domu.
Chcialam zabrac go do domu.
Ale on juz jest w domu.
Tak bardzo go kocham.
Nie zabiore go stad.
Moge isc z nim porozmawiac?
Tak.
Idz, a ja tu poczekam.
Jak wygladam?
Cudownie.
Ripped by thewildbunch22