Tip:
Highlight text to annotate it
X
- Teraz to mnie okłamujesz.
- Okłamuję siebie.
Daj spokój, okłamujesz nas obojga.
W rzeczywistości zrobiłaś|coś pożytecznego dla mnie.
To jest ta część histori
,|której nie jesteś w stanie zmienić.
- To był znak "Stop"..
|- Żartujesz sobie, tak?
W twoim samochodzie, miałabym żartować?
Na tej drodze?
Nie widzę żadneg
|samochodu w odległości 50 mil.
Daj spokój, Dary.
"Niebieska gorączka".
Nie, "Gejem na zawsze".
"Gejem na zawsze",
to moje.
Trójka przed małym "bro".
To jest "S" a nie "G", idioto.
To znaczy: "Sex na zawsze".
A to jest moje.
- Jest pięć do dwóch.
- Cholera.
"Gej na zawsze"?
"Seksowni na zawsze", co?
Wiesz przynajmniej, co ciebie czeka za 40 lat.
Zazwyczaj jest jakiś powód
|dlaczego jedziesz dłuższą drogą do domu.
Nie wiem, może mi się podoba wieś.
- Dobrze.
- Po prostu jedź, dzieciaku.
Myślę tylko o tym
|co sobie pomyślą rodzice.
"Trisha.
Trisha, dlaczego przyjechałaś|ze swoim bratem, na ferie wiosenne? "
"A czemu nie pojechałaś gdzieś z t
m|atrakcyjnym "Panem Poli-Sci-Track-Team Guy"?
Powiem im to samo, co tobie:
"To nie wasz przeklęty interes".
Co?
Myślisz, że nie rozumiem złożoności
waszych stosunków?
Nie, ale widzę
|że jesteś prawdziwym ekspertem.
A co mi do tego.
Nie obchodzi mnie to.
Mówię tylko
|że skoro ze sobą zerwaliście...
to powinnaś dojść do siebi
|zanim to powiesz rodzicom.
Niech oni przynajmniej się nie martwią.
"Jezu, zrób coś"...
" Nie jesteś fanatykiem
|ani Bogiem w rzeczywistości".
"Bogowie i Demony oto oni...
trzęsą światem".
Wracasz do domu..
i jeszcze musisz jechać 10 godzin.
Proszę, zamknij się i po prostu kieruj.
"Rozbiłaś mi serce, rozbiłaś je".
"Teraz nie mogę znaleźć jego małyc
|kawałeczków, jakie po nim pozostały".
"By skleić serduszko dla ciebie".
Dalej, teraz razem.
"Kiedy cię spotykam, myśl
,|że umieram".
"Chce mi się płakać".
"Czy wiedziałaś, że byłaś złem"...
"lub, że możesz mnie skrzywdzić"...
"Panie Poli-Sci-Track-Team Guy".
"Uszczypnę się, czy jesteś prawdziwa".
Boże Chryste.
Do jasnej cholery, co z nim takiego?
Po prostu zjedź mu z drogi, Darry.
Boże Chryste, zrób coś!
Wyprzedzaj mnie!
Zjedź z drogi
|Niech sobie przejedzie.
- Nie wiem sam...
- A ja wiem.
Przepuść go!
Dalej, wyprzedzaj, wyprzedzaj!
Zwolnij na litość boską!
Staram się!
UDERZĘ CIĘ
Boże.
Cholera...
Jaki do cholery masz problem?
Moje pierwsze życzenie?
Endgamia!
Pozbyć się tej starej, paskudnej rzeczy.
Takimi samochodami jeżdżą
zazwyczaj zasrańcy...
i pieprzeni seryjni zabójcy?
Boże,
chyba wiesz,
o czym właśnie pomyślałam?
Kenny i Darla...
Oni zginęli około 100 mil stąd.
- Na tej samej autostradzie.
- Ta autostrada prowadzi do granicy stanowej.
Wierzysz w to?
- Czyż nie musieli szukać ich głó
?|- Ich nigdy nie znaleźli, tylko samochód.
Nie, nie znaleźli jej głowy,
a znaleźli samochód.
Nie, znaleźli samochód.
Ale głów ich i tak nie znaleźli.
Spójrz na mnie, nadal się trzęsę.
Nie sądzisz, że każde pokolenie
ma swoje "miejskie legendy"...
o piciu i jeździe po pijaku
po Balu Maturalnym?
Słyszałam, że to wszystko było prawdą.
Heaton Valley High, rocznik '78.
- I wiesz, co...
- Hmm?
- Kiedy po raz pierwszy usłyszałam tę historię.
.|- Hmm.
Sądziłam, że to jest właśnie ta autostrada,
na której mogę zginąć.
Patrzę, że dzisiaj jesteśmy w podły
|nastroju. Mam rację, siostrzyczko?
Co?
Co ten "Poli-Sci Guy" z tobą zrobił?
"Uderzyć cię?"
Wydaje mi się
|że tam było napisane:
B-E-A-T-N-G-U.
Więc,
"Uderzyć cię?".
To moje.
Więc trzy do pięciu.
- Nie możesz tego powiedzieć na pewno
|- Mój tyłek.
- Musisz nazwać to, jak tylko to zobaczysz
|- Byłem w szoku.
- Mam!
- Co to takiego, nowe zasady?
Tak, jak zawsze.
- Od kiedy.
- Od zawsze.
Może od teraz.
- Twoja pamięć jest do niczego.
- A właśnie, że nie.
"Nie" w nieskończoność.
"Tak", wyrównuję w nieskończoność.
- Proszę bardzo. Nazwij to
|- Co?
Dobrze, powiedz mi...
Czy wiesz, jak nazwać to
|co widzisz?
Kończ już z tym.
Ten, kto pierwszy
to zobaczy, ten to nazwie.
Porozmawiasz z mamą później?
Powiesz jej, że będę w domu na ferie.
Brzmi niesamowicie.
Co?
Nie słyszysz jej głosu?
Możesz trochę dokładniej, proszę?
Zapomnij.
Napijesz się końcówki wody?
Ta końcówka jest moja.
Do diabła.
Wiesz, jesteś jeszcze do tego brudasem.
Kończ już. Jakbyś ty coś prała.
Czy kiedykolwiek starałaś się|mieszkać akademiku.
Próbowałaś w czymś|takim uprać cokolwiek?
Co ci nie ukradną przefarbują na różowo.
Mam teraz 12 par różowych gatek.
Może po prostu wiedzą coś o tobi
,|czego ty sam nie wiesz.
"Cześć mamo. Wieki się nie widzieliśmy
|Tu są moje brudne szorty". Miłe.
To jest dla niej, a nie dla mnie.
Co?
Muszę przywozić brudną bieli
nę,|bo w przeciwnym wypadku wpadnie w depresję.
Pomyśli sobie, że już jej nie potrzebuję|lub coś w tym stylu.
Mówię poważnie.
- Palant.
- Dziwka.
- Mamusi chłopczyk...
- Dziwka tatusia...
Obciągacz fiutów...
- Liżąca jaja...
- Przydupas.
- Dupek.
Powtarzam "dupa" i "fiut".
Przegrywasz.
Wydaje mi się, że coś jest nie tak.
Z tobą zawsze jest coś nie t
k|lub myślisz, że tak jest.
Czy jesteś w stanie o czymś więcej myśleć|niż tylko o swoim małym, egoistycznym istnieniu?
Jesteś nieszczęśliwy?
- Wcześniej było całkiem inaczej.
- A co było?
Mama, nie...
Hej?
To "Uderzę Cię".
Co on tam robi?
Do diabła, co to takiego?
Do diabła,
co on takiego tam robi?
Coś tam wyciągał.
Nie tak po prostu.
Jak to?
Tam były czerwone plamy.
Zabierajmy się stąd, szybko.
- Podaj mi moją komórk
?|- A gdzie ona jest?
Gdzieś tam, w torbie.
O Jezu.
Chyba sobie żartujesz.
BRAK SYGNAŁU
Boże drogi, twój telefon nigdy
nie działa, kiedy jest tak potrzebny.
Mam przewód by go podłączyć.
Znakomicie, przecież podłączeni
|do zapalniczki nigdy nie działa.
Do cholery, przecież sama powiedziała
,|byśmy skorzystali z mego samochodu.
I skorzystaliśmy z mego.
Jedzie wprost na nas.
Do jakiej cholery. Co on tam ma pod maską
|Jakiś super silnik?
Darry?
- Zbliża się
|- Wiem, wiem.
- Przyciśnij gaz.
- Przyciskam.
Ty zwariowany psycholu!
Do diabła, jaki masz problem?
Niech cię szlag trafi
|Bądź przeklęty.
- Dalej!
- W czym masz problem?
- Co robisz?
- Trzymaj się.
Zabieraj nas stąd, dobrze?
Pracuje normalnie.
Co?
Ktoś z nas powinien znać się|na takich rzeczach.
Znam się trochę.
Samochód wydaje z siebie dziwny dźwięk.
Sam mi mówiłeś.
Mówiłem?
Sam przecież tego się nauczyłem od ciebie.
Jezu Chryste.
O, zaczekaj, zaczekaj, zaczekaj.
Myślę, teraz trochę za granica
i|swojej małej, egoistycznej koegzystencji.
Oboje jesteśmy diabelsko pewni tego,
co tam widzieliśmy. Mam rację?
A co, jeśli ktoś tam jeszcze żyje?
A co, jeśli nie?
Ktoś może potrzebuje pomocy.
Nie możemy im pomóc.
Przedzwonimy, jak dojedziemy.
Wiesz, jak jest daleko
do najbliższego miasta?
- Przecież to jest niebezpieczne, Darry
|- Co, nawet nie chcesz się dowiedzieć...
dlaczego i co?
Tylko popatrzymy, nic więcej.
To jest twoja propozycja
małej przygody, czy co?
W takich wypadkach dziewczynki
są mądrzejsze, jasne?
Zaczekaj.
Jeśli nic nie będziemy w stanie
tam zrobić, to po prostu odjedziemy...
i wezwiemy gliny.
Przecież dobrze wiesz
|że tak powinniśmy postąpić.
Nie, nie wiem.
Do cholery,
właśnie, że wiesz.
Popatrz mi prosto w oczy
i powiedz mi, że możesz...
że możesz po prostu odjechać.
Zostawić wszystko
|co by tam nie było.
A potem się wyjaśni
|że ktoś tam był jeszcze przy życiu.
A my nie wróciliśmy.
Nie staraj się mnie powstrzyma
.|Chcesz po prostu tam wrócić...
i zobaczyć jakieś chadztwo.
Dobrze.
A co, gdybyś ty była tam?
- Nie wysiądę z tego samochodu
|- Nie musisz.
Nie zrobię tego.
Boże drogi, to jest kościół.
Co te ptaki tam robią?
Po prostu rzucę na to okiem.
Zróbmy to i to szybko.
- O mój Boże.
- Ooo.
- Zapach nie jest zbyt przyjemny.
- Tak. Bardzo nieprzyjemny.
- Posłuchaj Darry, tu nic nie widać..
|- Nie coś, widać na dole.
Przynieś latarkę.
Dalej, przynieś latarkę.
Halo?
Czy ktoś tam jest, na dole?
Hej?
Czy ktoś jest na dole?
Halo?
Pośpiesz się
|Daj.
Halo?
Ktoś tam jest, na dole. Właśnie słyszałem
|Halo?
Przesłyszałeś się, Darry.
Nawet o tym nie myśl!
- Darry!
- Przecież ci powiedziałem, że kogoś słyszałem.
Wiesz, kiedy ktoś ta
|postępuje w filmie, to jest bardzo głupi.
I wszyscy wtedy myślą
|"Zaraz za to dostanie".
- Halo?
- Nie, Darry.
- Zaczekaj, muszę zejść
|- Nie, do cholery.
Pomóż mi się tam dostać.
- Nie pozwolę ci..
|- Nie. Zaczekaj.
Trzymaj mnie za moje stopy.
Za stopy.
Czy ktoś jest tam, na dole?
Boże, kiedy ostatni raz prałeś swoje skarpety.
Wydaje mi się, że coś widziałem.
Halo?
- Liczę do 10
|- Coś się poruszyło, tam na dole.
A potem puszczam cię|i wracam do mego samochodu.
Cisza!
Dopiero co znów to widziałem.
Dobrze.
Rzeczywiście ktoś tam się rusza.
Darry?
- Szczury!
- Co!
Szczury, szczury!
To szczury, szczury, szczury!
Darry?
O Boże, Darry odezwij się!
Darry, powiedz coś!
Jesteś w porządku?
Jak stamtąd się wydostaniesz, Darry?
O w dupę.
- Jest mi bardzo, bardzo przykro.
- Na pewno.
Nie wiem, nie wiem, co się stało.
Zacząłeś kopać i krzycz
ć.|I nie mogłam cię utrzymać.
Tak. Ale tobie
nie jest tak przykro, jak mi.
Hej, szczury mi lazły prosto w twarz.
Dobrze, dla mnie także, Trish.
Jak bardzo niedobrze z tobą
|Jesteś w porządku?
Dzięki, wielkie dzięki za to.
Trisha, tak przyłącz się do klubu.
Dzięki.
To ty chciałeś tu wrócić|i przeżyć swoją małą przygodę.
Dobrze, cicho już.
Jak stamtąd się wydostaniesz?
Darry?
Co?
Darry?
Boże, a niech to.
Halo?
To ty tu mówiłeś?
Darry, powiedz mi,
do kogo tam do cholery mówisz?
Znalazłem ciało...
Ty co?
Znalazłem...
Boże. Jezu Chryste!
Darry?
Darry?
- Jezu...
Za co?
Co, co?
- Dlaczego?
- Co?
Dlaczego?
Darry?
Powiedz mi coś
|Przestraszyłeś mnie na śmierć.
Powiedz mi Darry,
co się dzieje?
Co?
Musimy wydostać się stąd.
Nie.
Zostań tu i nakarm ptaszki.
Idź po pomoc.
Idź po pomoc, Trish.
- Na co patrzysz?
- Idź na drogę i znajdź kogoś,
kto by nam pomógł.
Ale, jak wydostaniesz się stąd?
To, to, to jest jakaś|piwnica pod kościołem.
O, chyba nie sądzisz, że pójdę tam bez ciebie.
Wyjdź na drogę. Zatrzymaj kog
ś,|kogo pierwszego zobaczysz.
Niech wezwie natychmiast policję
|Niech przyejżdżają.
Stąd musi być jakieś wyjści
.|Znajdę je.
I Trish...
Jeśli tylko zobaczysz
ten stary truck wracający tu,
to uciekaj od niego
jak można najszybciej.
Nawet nie musiałeś mi o tym mówić.
Cholera!
Do jasnej cholery, Darry!
Ty dupku!
Darry?
Der?
Proszę, powiedz cokolwiek.
BENZYNA
Darry, przerażasz mnie, do cholery.
Trzeba się zatrzymać.
Słyszysz mnie?
Darry?
Boże drogi, tak, jak mówili...
Boże, biedna.
Czy wiesz,
co on zrobił Trich?
Czy wiesz, co on z nią zrobił?
Przyszył ją.
Przyszył ją.
Przedzwonimy?
Tak.
Wpierw umyj się.
Wyglądasz tak, jakbyś|niedawno wypełzł z kanalizacji.
Wraca.
Wraca.
Idziemy!
Dalej!
Przepraszam!
Przepraszam,
potrzebna jest nam pomoc.
Muszę poprosi
,|by przedzwoniono na policję.
Policję?
Potrzebna jest nam pomoc, teraz.
Proszę.
Dobrze.
Po prostu...
powiedz im to, co widziałeś
|byśmy mogli stąd odjechać. Dobrze?
Dalej, dzieciaku.
Mówię to całkiem poważnie
|Weź się w garść.
Dobrze.
Popatrz na mnie, Darry.
Tak się boję, Trish.
- Tak się boj
.|- Hej...
Też się boję. W porządku?
Wróci do tego kościoła,
dowie się, że tam byliśmy.
Odbierzecie?
- Tak, halo?
- Czy widzieliście kotki?
- Ty i twój brat.
- Ja i mój brat? Co?
Twój brat Darry.
Widzieliście wiele kotków?
Kto to do diabła?
Skąd pani zna Derrego?
Kto to?
- Darry?
- Tak.
Czy wiesz coś na temat kotków?
Kto to?
Czy wiesz coś na temat kotów
|o których mówię.
Masz mały tatuaż na brzuchu.
Koszula jest porwana.
Ręce we krwi.
Kto to?
Skąd pani nas zna?
Wiesz, to jest dom bólu.
- Co?
- Te ciała na dole.
Oto, jak jemu się podoba to nazywać.
To Dom Bólu.
Nie wiem do cholery, o czym pani mówi.
Nie wiem, czy to jest demon, czy...
diabeł.
Lub po prostu jakieś głodne stworzeni
|z jakiegoś gorącego miejsca.
Nie wiem do diabła,
o czym pani mówi.
Wiem, że on nie zatrzyma się.
On wybierze się w ślad za wam
|lub za każdym innym.
Za kim tylko będzie chciał.
Widzi to, co mu się|podoba...
i zabija.
I nie może...
Nie może zatrzymać się.
- Co takiego?
- Co ona mówi?
Widziałam także ten okropny truck.
Z rejestracją...
"Uderzę cię"?
Rejestracja na jego trucku.
- Tak, "Uderzę cię
?|- Nie. Pomyśl o tym.
Co?
Pomyśl o tym, Chryste.
Zaczekaj, zaraz. Posłuchaj tego.
"Jeepers Creepers,
gdzie dostałeś te?"
"Jeepers Creepers,
gdzie dostałeś te oczka?"
Dobrze...
Kiedy usłyszysz tę piosenkę, uciekaj.
Mam na myśli, uciekaj.
Dlatego, że ta piosenka oznacza
coś strasznego dla ciebie.
Coś tak strasznego, że nawet nie jesteś|w stanie tego sobie wyobrazić...
w najbardziej okropnych
i ohydnych koszmarach.
Chrzań się, damulko!
Darry?
Darry?
Halo?
Pogadamy z glinami i spadamy
stąd, w cholerę?
Może jednak powinieneś dać sob
e|spokój z tym telefonem.
To wszystko bardziej
brzmi, jak zły sen.
Wiem, co widziałem.
Widziałem to, co powiedziałem.
Co?
Myślisz, że tam
na dole się o coś uderzyłem głową?
- Tego nie powiedziałam.
- Ale mi wierzysz, mam rację?
Mam rację?
Hej, popatrz mi w oczy
i powiedz mi, że mi wierzysz.
Popatrz mi teraz prosto w oczy
i powiedz mi, że wierzysz...
we wszystko, co powiedziałem.
Dobrze. Sprawdzamy rejestrację.
- Wysłaliśmy też ludzi do starego kościoła
|- I?
Ci ludzie, których
widzieliście, kim oni byli?
Darla Cleeway i Kenny...
Brandon.
Ich samochód został znaleziony 20 lat temu
|Był rozbity doszczętnie.
- Czy dobrze ciebie zrozumiałem?
- Tak.
Z ich ciał powinny pozostać tylko kości.
Powiedziałeś, że nadal mieli na sobie skór
,|a on miał pierścień na palcu?
Przecież wam powiedziałem
|Schwyciłem ich o tak.
I ręka była, jak z drewna.
Taka mocna.
Szedł od nich poblask
|jak od jakiegoś manekina.
- Staram się tylko ustalić fakt
.|- I powiedziałem wam fakty.
Ten gość w brązowym trucku
o mały włos nas nie zabił.
Widzieliśmy, jak zrzucał ciała do tej rury,
która prowadzi do piwnicy starego kościoła.
Tam było 5...
może 600 ciał.
- Widziałem ich.
- Hej, hej.
Hej.
Są przyczepieni do ściany.
To wyglądało tak, jakby to była
psychodeliczna wersja Kaplicy Sykstyńskiej.
Co, co?
Nie wierzycie mi!
Jedźcie w takim wypadku do starego kościoła.
- Jeśli mi nie wierzycie. Myślicie, że kłamię..
|- Nikt tego nie twierdzi, że kłamiesz.
To znakomicie, bo ja nie kłamię.
Popatrz tylko na to
z mego punktu widzenia.
To jest bardzo poważna historia,
którą zrzucasz na nasze barki.
Hej?
To wasz samochód tam stoi?
Ludzie widzieli go przez okno.
Ten facet...
przy waszym samochodzie.
Stał tam koło niego.
Wąchał te brudne ubranie.
Podnosił je swoją wielką dłonią do nosa.
I wygląda na to, że to mu się podobało.
Dokąd on pobiegł, Binky?
Nadal sądzisz,
że się uderzyłem w głowę?
Co?
Ten gość zdążył pojechać|do kościoła, a potem wrócił tu.
Jest tuż za nami...
Jest tuż za nami
|bo wie, że widzieliśmy to.
A teraz nawet wie, jak mam na imię.
Centrala, tu 037, odbiór?
Hej.
Interesuje was odcisk jego ręki?
Tutaj centrala, słucham...
037, tu centrala...
Odbiór...
Możecie to zdjąć, zdjąć odcisk?
Wygląda na to,
że ktoś to już zrobił.
037, co tam się u was dzieje?
Odpowiedzcie, tu centrala.
Odbiór.
Centrala, odbiór?
Co tam u was, 037?
Jaką macie sytuację?
037, zgłoś się!
Jak mu się udało pojechać do kościo
a|i wrócić do zajazdu tak szybko?
A co do diabła robił z twoim ubraniem?
Jego truck jest szybki, ale nie aż tak.
Może też potrafi skakać|z wysokich budynków, będąc związany.
Musi byś superczłowiekiem
|W przeciwnym wypadku ten odór by go zabił.
Odpowiedzcie, tutaj centrala.
Centrala, tutaj 037.
Słucham.
Czy jesteście tego pewni,
że nie eskortujecie pary małych piromaniaków?
Kontynuuj.
Ten wasz mały kościółek pali się.
Pożar nie do ugaszenia.
Co prawda moje dupsko jest bezpieczne,
ale mówię wam teraz...
Nikt tam nie wejdzie przez długi czas.
- Kazirodztwo przyszłością świata
|- Dobra, nie nudź.
Tylko nie mów mi,
że on ci się podoba.
Co?
Kto?
Daj spokój.
Myślałam, że kelnerka wybrała niewłaściwy numer.
Ten gość wyglądał, jak policjant ze striptizu.
Jak utracony związek.
Zabrałbym go do mojej klasy na pokaz i pogadankę.
"W sporcie, międzynarodowe"...
"Jeepers"...
Ta piosenka,
to ta sama piosenka.
- Jaka piosenka?
- Te słowa...
O czym ty...
To jest ta sama piosenka,
którą słyszałem przez telefon.
Ta sama.
Powiedzieli, że samochód, który ich
ścigał jechał ponad setkę, odbiór.
Jest wstępna analiza pyłu,
który zdjąłeś z klamki samochodu.
To była martwa skóra.
Martwa od dłuższego czasu.
Dlatego zachowała się, jak pył.
Że co?
To jest to!
Słowa są takie same, posłuchaj.
Zaczekajcie, centrala.
Coś tu się dzieje?
Ona puściła tę piosenkę dla nas.
I powiedziała, że jeśli ją usłyszymy...
To jest to!
037, odbiór.
Hej?
Jesteście tam w porządku?
037, tu centrala. Odbiór.
- Trish?
- Powiedziałam "Halo".
Wracaj do samochodu.
- Tu baza, wzywam 037.
- Wracaj do samochodu, Trish!
Co to takiego?
Nic nie widzę.
Co on robi?
Jedziemy...
jedziemy...
Jedziemy, jedziemy, jedziemy!
Jedziemy, jedziemy!
- Staram się
|- Jedźmy!
Daj spokój, zabijesz nas!
Mam na myśli, zwolnij!
Zwolnij!
W żadnym wypadku.
- Tam na pewno jest telefon.
- I co?
- Przecież sam powiedziałeś, bym się zatrzyma
a.|- Nie powiedziałem, byś się zatrzymała, tylko zwolniła.
- Jak daleko jest do następnego miasta.
- Masz na myśli do następnego telefonu?
Wiesz, zbyt daleko jesteśmy.
Chcesz czekać, aż nas znajdzie?
Daj spokój, Trish.
Popatrz tylko na to miejsce.
Jedźmy dalej.
Mówię poważnie, no?
- Nie jest ci potrzebna pomoc?
- Od kogo?
- Trzeba skorzystać z telefonu, dobrze
|- I do kogo przedzwonić?
Nie wiem.
- I co im powiemy?
- Nie wiem.
"Hej, chrzaniona policjo.
Jestem ścigana przez gościa,
który wysysa płuca przez usta różnych głów.
Czy jest jakieś tego specjalne wyjaśnienie? "
Daj spokój.
Chryste, sądzisz, że tu mają telefon?
Stawiam, że na brak telefonu i wielu broni.
Kim jesteście?
Pytam, kim jesteście?
Patricia Gener.
A to mój brat, Darry.
- A, czego potrzebujecie?
- Telefon.
Nie mam telefonu.
Mówię ci, jedźmy dalej, pók
|nie zobaczymy ludzi, rozumiesz?
A ona według ciebie kim jest?
A po co w ogóle jest wam potrzebny telefon,
gdybym nawet go miała?
Potrzebny jest, by zadzwonić|do biura Szeryfa Stanowego w Pertwilla.
Pertwilla?
To jest stan dalej.
Jesteście w stanie Poho.
Nawet na policję w Poho
|Muszę przedzwonić do kogokolwiek.
Nawet nie myślcie, by tu ściągać tu policję...
ze swego stanu.
Próbowali mi wytłumaczyć
|ile kotów mogą...
trzymać ludzie.
Mogę mieć kotów tyle, ile tylko chcę.
To możecie powiedzieć im, a nie mnie.
Proszę, ktoś został zabity.
Powiedziałaś zabity?
Tak. Policjant.
Boże Chryste...
Sądziłam, że...
Sądziłam, że masz na myśli jedną z moich dziecinek.
Czy słyszała pani, co właśnie powiedziałam?
Jedźmy stąd.
Możecie przedzwonić do biura Szeryfa
|ale nie podawajcie mu tego adresu.
I powiedźcie by pojechali do innego stanu,
tam gdzie jest ich miejsce.
Moim dzieciakom
nie podobają się nieznajomi.
Ale ile ma pani dziatek?
Więcej niż kilka.
Jedziemy stąd, natychmiast!
Tak też wiedziałam
|To dzieje się cały czas.
O jasna cholera.
Czy ktoś jeszcze jest z wami, dzieciaki?
Co?
To nie jest mój strach na wróble.
Masz 10 sekund,
by zabrać|swój tyłek w cholerę z mego pola.
I nie myśl, że będę 2 razy powtarzać.
- Proszę odejść od niego
|- Co ty robisz, Trish?
Odejdź do diabła od niego!
Boże.
Przepuście mnie.
Nie, nie, proszę tam nie iść.
Proszę mnie posłucha
,|musimy stąd uciekać.
Do jasnej cholery.
Dlaczego przywiedliście go do mojego domu?
Z drogi.
Nie ruszaj moich dziatek.
Nie śmiej...
Zaraz ci łeb rozwalę!
Halo?
- Coś nie tak
|- Zabierajmy się stąd, w cholerę!
Co mogę zrobić, zablokowało się!
Ostrożnie, bo połamiesz.
Zablokowało się
|Tylko tylni bieg!
Dawaj do tyłu!
- Co mam robić
|- Potrąć go.
Potrąć go, Trish!
Mocno.
Zrób to!
Do diabła, co to takiego?
Co ty robisz? Co ty robisz?
Dalej, sukinsynu.
O tak, tak. Idź
|Prosto tu. Prosto tu.
Dalej!
Myślisz, że nie żyje?
Oni nigdy nie są martwi.
Wystarczy!
Wynośmy się stąd.
Trish?
Nie wiem, jak długo ten samochód wytrzyma.
Wystarczająco wiele.
Karaluch.
Czym się zajmowałeś dziś wieczorem?
Czemu nie możesz podejść
i sam się tego dowiedzieć, Wielki Tatusiu.
Co 76 Sheve Nova?
Przecież powiedziałem ci, że mas
|gówniany smak odnośnie samochodów.
Możesz powiedzieć tacie, by przestał krzyczeć?
Mamo?
Rozumiem to mamo.
Staram ci się właśni
|powiedzieć, gdzie jesteśmy.
Tak, stoi tu obok.
Przecież ci powiedziałam
|że z nami jest wszystko w porządku.
Tak, to jest biuro Szeryfa Stanowego w Poho.
20 mil od Pertwilla.
Gdyż będziemy wcześniej w domu, niż ty tu przyjedziesz.
Nie wiemy gdzie jesteśmy, mamo.
Chcemy wydostać się stąd, w cholerę.
Mamo, po prostu...
Po prostu czekaj na nas w domu.
Tak samo martwię się, jak i ty.
Ja też.
Dobrze, pogadamy za kilka godzin.
Tata...
Myśli, że rozbiłem samochód?
Bardzo się martwi.
- Wielki dupas.
- Gównożer.
Trisha?
Trisha i Darry, tak?
Jess, co ty tu robisz?
Proszę mi wybaczyć.
Jesell?
Darry...
Darry Chenal...
Jesell G. Harman.
Cześć. Jak się macie
|- Daj spokój. Oni wiele przeszli.
- Trisha.
- Boże drogi, Jez.
Naprawdę muszę z wami porozmawiać
Udzielcie mi kilka minut.
Jesell, myśli, że jest miejscowym jasnowidzem.
Pomaga nam uporać się|ze sprawami zaginionych bez wieści.
Jak myślisz, chyba mogę sam
|porozmawiać z tymi dzieciakami.
Idź do domu, kładź się spać.
Wszędzie masz tych zaginionych bez wieści.
Nawet w drugim okręgu.
Idź, zajmij się czymś użytecznym.
Obje wiemy, o co chodzi.
Zostaw ich.
Nie wierzy w to,
że jestem jasnowidzem.
Nie musicie wierzyć ani jednem
|słowu, jakie wam powiem.
Ale mimo wszystko przyjechałam z daleka,
by z wami się zobaczyć.
Proszę mnie posłuchać.
Nie jesteśmy pewni,
czy powinniśmy jeszcze z kimś rozmawiać.
Widzieliście te wszystkie straszne ciała.
Tam na dole, w piwnicy...
Też je widziałam.
Jak?
Przyśniło mi się to.
Wiele mi się przyśniło.
Czy już widzieliście koty?
Widziałam także te wszystkie koty.
Zajazd.
To była pani.
To pani do nas dzwoniła.
Proszę wybaczyć mi na moment.
Darry, muszę z tobą porozmawiać.
Nie. Posłuchaj, a ja będę mówić...
Boże drogi, byłabym rada, gdyby coś z tego
|co wam powiem przyniosło wam pożytek.
Pożytek?
Co to jeszcze ma znaczyć?
Na każdą 23-cią wiosnę...
przez 23 dni...
Ono powinno...
jeść.
- Jeść?
- Dobrze wiesz, co ono je...
i nie zmuszaj mnie,
bym ci to powiedziała.
Myślisz, że podoba mi się to
|co jest w mojej głowie?
Nie, nie podoba mi się to.
Lepiej nie znać podobnych rzeczy.
Widziała pani, jak on je?
Tylko pewne, określone rzeczy.
- U określonych ludzi.
- Po prostu odejdź od niej, Darry.
Je płuca, by móc oddychać.
I oczy, by móc widzieć.
To wszystko staję częścią tego.
Co zostanie zjedzone...
staje się jego częścią.
Ubiera się tak, jak człowiek.
Z tym tylko, że to nie człowiek.
Zrobiliście mu krzywdę, tam na drodze.
Ale tylko na tyle ile to było możliwe.
Dlatego, że tylko, jak sobie zje,
zrobi mu się lepiej.
Jemu coś się spodobało w jednym z was.
Nie zaprzestanie pogoni za wami,
póki nie złapie was.
- Ale, co i jak?
- Nie ma znaczenie jak?
A czego potrzebuje?
Jest coś, co on czuje
|może twój strach.
Coś, co zmusza go by was gonił.
Coś wewnątrz jednego z was
|coś na przykład jak...
Pani chce powiedzieć
|że ono jeździ po autostradach...
i stara się przestraszyć|ludzi, by powąchać ich?
Boże drogi Darry,
dlaczego tu z nią jeszcze stoimy.
Halo?
Wyłączono nam światło i także telefony.
Niech ktoś ze mną porozmawia.
Jesteście przygotowani na gościa?
Do diabła. Włączą się u n
s|awaryjne światła, czy co?
Dobra ludzie.
I tak wszyscy się uspokójcie.
Panujemy *** sytuacją
|Siedźcie spokojnie.
To tylko taka głupota.
Czego potrzebuje od nas?
Czemu nie może się|do cholery od nas odczepić?
Wydaje mi się
|że to zjadło zbyt wiele serc...
i już nie może się zatrzymać.
Wybaczcie panowie.
Hej, dalej, dalej.
Budźcie się.
Hej, co takiego jest z tobą?
Mamy teraz zaciemnienie.
A to znaczy,
że mamy nadzwyczajną sytuację.
W takim wypadku mamy
określoną procedurę.
Tak, także cię lubię.
Szczególnie to ciebie się tyczy
|Budź się tam!
Co chcesz się przyłączyć?
Nie bójcie się, nie bójcie
|Wszystko w porządku.
Obudźcie się panie i panowie.
Boże drogi.
Hej, wy dwoje...
Chcecie iść ze mną to chodźcie tędy.
Potem korytarzem.
- Nie możecie tego zrobić.
Znajdzie was w tym pokoju,
w którym się schowacie.
- Ty także.
- Jeepers Creepers.
Skąd to wszystko?
Słyszeliśmy to w samochodzie,
kilka godzin temu.
Nie, to jest stara płyta.
Odprowadźcie Jesall, już opowiada głupoty.
Jeepers Creepers,
skąd masz te oczy?
Przysięgam. Zamknę cię, Jezz.
Widziałam sen, jak jedno z was krzyczało.
Gdzieś w ciemności.
Krzyczał po raz ostatni, krzyczał głośno.
Dobra, kończ z tym.
Wystarczy tego.
Co dokładnie pani tutaj robi?
Hej, ktoś z dolnego piętra.
Mamy tutaj 9199.
9199, tutaj Tom. Co u was?
Mamy tutaj wypadek sierżancie, na dole.
Odbiór, odbiór. Idzie po schodach.
Jak mnie słyszysz, Will?
Zostańcie tu.
Wynoście się stąd, oboje.
Dalej, wynoście się stąd.
Idziemy, idziemy.
1015, powtarzam.
Ktoś z dołu
|niech ze mną porozmawia.
Jeden oficer jest ranny.
Ramirez jest poważnie ranny.
Wygląda na to, że to starało się|coś od niego odgryźć.
Co takiego?
To jest bardzo dziwne, sierżancie.
Strzelamy w niego.
Ale nie możemy go wykończyć.
W jakim sensie?
Chyba ma coś na sobie takiego
|lub coś w tym stylu.
To jest takie ciało, jakiego pan
nigdy nie widział, przysięgam.
Gdzie, gdzie on jest?
- Mów!
- Zniknął.
Zniknął sierżancie.
Ten gość tylko co wdrapał się po ścianie.
To, co mówisz nie ma żadnego sensu.
Może mnie pan postawić na patrolowanie ulic
|ale ta istota odeszła.
Jak to odeszła? O czym mówisz,
jak to odeszła?
Boże drogi, ta istota potrafi
chodzić po ścianach. Jak mnie słyszycie?
Odbiór. Słyszycie mnie?
Tutaj, szybko!
Cholera!
To jest twoje wyjście?
Drzwi automatycznie się zamknęły.
Nie wiedziała pani o tym?
Nie śni mi się wszystko.
To nie wszystko, to jest nasze wyjście.
To nie jest tak, jak jakiś film, kochanie.
Są pewne kawałki
|których czasami brakuje.
Musimy stąd się natychmiast wydostać.
Nie ma tu innego wyjścia,
jak przez główne wyjście.
Nie, nie, nie.
Tak? Ciekawe tylko, dlaczego
pani coś użytecznego się nie przyśniło?
Pomyślałam sobie, że jeśli będziecie
wiedzieli, co mi się przyśniło...
to może będziecie w stanie coś zmieni
.|W takim wypadku,
dlaczego według was jestem jeszcze tu?
Pani wiedziała.
Tak?
Pani o tym wiedziała,
kiedy tylko tu weszła.
Pani wiedziała, czego mu trzeba.
Pani wie, czego on chce.
- Mi się to przyśniło
|- Pani wiedziała, co się stanie.
Wiedziałam, że pójdzie po schodach
i się schowa, ale...
nie widziałam, co się ze mną stanie.
"Jeepers Creepers", tak.
Kto?
Kto krzyczy w ciemności
w "Jeepers Creepers"?
Czy kiedykolwiek się pani myliła?
Nie wierzę pani.
Nie rozumiesz tego.
Czy pani sny...
Czy kiedykolwiek pani się myliła?
Powiedziałam już, nie rozumiesz tego.
Czy kiedykolwiek
pani sny nie sprawdziły się?
Ona ni za cholerę
|ni za cholerę nic nie wie.
Na górę, szybko.
Teraz!
Ojcze Nasz...
Niech się święci imię Twoje...
Boże Chryste, co to takiego?
Nie mogę, nie mogę...
Weź mnie.
Chcesz mnie.
On ci nie jest potrzebny.
Czego byś tam nie chciał.
Możesz to wziąć u mnie.
Nie jest ci potrzebny Darry.
Nie jest ci potrzebny.
Nie strzelajcie,
nie strzelajcie we mnie.
Mam wszystko,
co ci jest potrzebne, demonie.
Weź mnie.
Czego byś tam nie chcia
,|weź mnie, ty cholero.
Proszę.
- Puść mojego brata.
- Trish...
- Nie rób tego.
- Pomyśl tylko przez chwilę.
Nie będę z tobą walcz
ć.|Weź mnie.
Jestem silniejsza. Chcesz mnie.
Puść go.
Wypuść go i weź mnie.
Nie! Nie odchodź.
Darry!
Darry!
Twoi rodzice właśnie podjechali.
Co z nim?
Czy pani sny kiedykolwiek
się nie sprawdziły?
Darry krzyczy w ciemności, czy też nie?
Co w rzeczywistości pani widziała?
Jestem po prostu starą
|zwariowaną kobietą.
Spytaj wszystkich dookoła,
potwierdzą to.
Taka właśnie jestem.
Po prostu stara,
zwariowana kobieta.