Tip:
Highlight text to annotate it
X
CÓZ BEZ TEGO POZOSTAJE?
KONIEC
BEZ TYTUTU, PAUL SHELDON
Jeszcze trafiam.
Co to jest?
Moja wierna przyjaciótka.
Natknatem sie na nia,
grzebiac w starych rupieciach.
Podoba mi sie. Ma cos w sobie.
Nositem w niej
rekopis pierwszej ksiazki,
gdy szukatem dIa niej wydawcy.
- Wtedy bytem jeszcze pisarzem.
- Wciaz nim jestes.
Nie od kiedy zaczatem
robic kase na Misery.
Catkiem niezte pieniadze.
I moze ich byc jeszcze wiecej.
Pierwszy naktad DzIEcka MISERY
bije wszeIkie rekordy. Ponad miIion.
Marcia, prosze...
To Misery Chastain
zafundowata twojej córce studia,
a tobie dwa domy
i biIety na mecze Knicksów.
A ty z wdziecznosci
ja usmiercasz!
Nie chciatem
poswiecac Misery catego zycia.
JesIibym sie jej teraz nie pozbyt,
pisatbym o niej do konca moich dni.
Wyjezdzam do KoIorado,
skonczyc nowa ksiazke.
JesIi sie uda,
bede miat piekne epitafium.
JEStEm panSka najgoretSza wIElbIcIElka.
Juz dobrzE.
WyzdrowIEjE pan.
DobrzE SIe panEm zajme.
Jestem panska najgoretsza wieIbicieIka.
Gdzie...
NiedaIeko SiIver Creek.
Od kiedy?
Od dwóch dni.
Wszystko bedzie dobrze.
- Nazywam sie Annie WiIkes.
- Moja najgoretsza wieIbicieIka.
Wtasnie. Poza tym jestem pieIegniarka.
Prosze to potknac.
Prosze.
- Co to jest?
- NovriI. TabIetki przeciwbóIowe.
Dziekuje.
DIaczego nie jestem w szpitaIu?
Byta taka zamiec,
ze nie mogtam ryzykowac jazdy.
Próbowatam sie dodzwonic,
aIe Iinia jest zerwana.
Ostroznie.
Musi pan wypoczywac.
OmaI pan nie umart.
Szeroko.
Wiem, ze najmniejszy ruch noga
to teraz prawdziwa tortura.
AIe to przejdzie, obiecuje.
- Bede chodzit?
- Oczywiscie.
Reka takze sie zagoi.
Staw ramieniowy
byt zupetnie wywichniety.
Dtugo nie mogtam go nastawic,
aIe w koncu sie udato.
Najbardziej dumna jestem z tego,
co zrobitam z nogami.
Watpie, zeby w domowych warunkach
jakikoIwiek Iekarz zrobit to Iepiej.
Nie jest az tak zIe jak wygIada.
Ma pan wieIokrotne ztamanie
goIeni obu nóg.
Kosc strzatkowa w prawej nodze
jest peknieta.
Przy kazdym ruchu kosci az chrupia.
DIatego trzeba je byto unieruchomic.
Jak tyIko droga bedzie przejezdna,
odwioze pana do szpitaIa.
Na razie trzeba sie kurowac tutaj.
To dIa mnie zaszczyt, ze bedzie pan
wracat do zdrowia w moim domu.
Mówi Marcia SindeII.
Dzwonie z Nowego Jorku.
Chce mówic z szeryfem
Iub komendantem posterunku.
- z któRYm z nIch?
- Z tym, który nie jest zajety.
Zaden z nich nie jest zajety, pani SindeII.
Wiem, bo sam jestem i jednym, i drugim.
JEStEm takzE prEzESEm
zwIazku zawodowEgo PolIcjantów
i NaczeInym Inspektorem
Funduszu EmerytaInego.
JesIi potrzebuje pani
instruktora wedkarskiego, to tez stuze.
Prosze mówic mi Buster.
Wszyscy tak robia.
Czym moge Stuzyc?
Prowadze agencje Iiteracka.
Wiem, ze to zabrzmi gtupio,
aIe martwie sie o mojego kIienta.
Nazywa sie PauI SheIdon.
Chodzi pani o tego pisarza?
- Jest pani kIientem?
- zgadza SIe.
Wszyscy zachwycaja sie
jego ksiazkami o Misery.
Gdy ma skonczyc koIejna powiesc,
jedzie pracowac do hoteIu SiIver Creek.
O iIe wiem,
jest tu od szesciu tygodni.
Niezupetnie.
Wtasnie dzwonitam do hoteIu.
PowiedzieIi, ze wymeIdowat sie w zeszty
wtorek. Nie sadzi pan, ze to niepokojace?
Byc moze. Czy zwykIe dzwoni do pani,
gdy ma sie wymeIdowac?
Nie, skadze. AIe jego córka nie miata
od niego zadnych wiadomosci.
Przed ukazaniem sie koIejnej ksiazki,
jestesmy zawsze w kontakcie.
Tym razEm SIe nIE odEzwaf...
PomysIata pani, ze zaginat?
Nie powinnam byta dzwonic.
Niech pan powie, ze jestem gtupia.
Moze troche nadopiekuncza.
Zrobimy tak.
Nie byto co prawda zgtoszenia, aIe
wprowadze jego nazwisko do systemu.
Jak sie czegos dowiem,
zaraz do pani zadzwonie.
Bede panu ogromnIE wdzIeczna. DzIekuje.
Do widzenia, pani SindeII.
TeIefon? Widze, ze masz pracowity ranek.
Tak. Praca, praca, praca.
Virginio, kiedy byta ta zamiec?
W zeszty wtorek. Bo co?
A nic, tak pytam.
To prawdziwy cud,
ze mnie pani znaIazta.
Nie, to nie zaden cud.
- W pewnym sensie sIedzitam pana.
- SIedzita mnie pani?
Wiedziatam, ze jest pan
w hoteIu SiIver Creek.
Nie na darmo jestem panska
najgoretsza wieIbicieIka.
Nie raz jezdzitam tam
pod wieczór i wpatrywatam sie
w okna panskiego domku.
Zastanawiatam sie, co sie dzieje w pokoju
najwiekszego pisarza na swiecie.
- Stucham?
- Prosze sie nie ruszac.
Nie chciatabym pana skaIeczyc.
No i tamtego popotudnia,
jak juz miatam wracac do domu,
zauwazytam, ze pan wyjezdza z hoteIu.
Zdziwito mnie, ze geniaIny pisarz
wyrusza w droge, gdy nadciaga zamiec.
Nie wiedziatem,
ze nadciagata zamiec.
Na szczescie ja wiedziatam.
Na szczescie dIa pana. I dIa mnie.
Bo dzieki temu zyje pan
i moze daIej pisac.
Przeczytatam wszystkie panskie ksiazki.
Wszystkie powiesci o Misery -
znam je na pamiec.
Cate osiem tomów. Ubóstwiam je.
- Jest pani bardzo mita.
- A pan bardzo geniaIny.
Jak u niemowIaka. Gotowe.
Dziekuje.
Kiedy naprawia teIefony?
Musze zadzwonic do córki
i do mojej agentki.
Na pewno sie niepokoja.
MysIe, ze niedtugo.
Jak tyIko drogi beda przejezdne,
zaraz naprawia Iinie.
Prosze mi dac ich numery.
Bede próbowac.
Dziekuje.
Mam wieIka prosbe.
Zauwazytam, ze w panskiej teczce
jest nowa ksiazka.
PomysIatam sobie...
- Chciataby pani ja przeczytac?
- JesIi nie ma pan nic przeciwko.
Mam nieztomna zasade,
zeby na tym etapie nie pokazywac ksiazki
nikomu oprócz redaktora, mojej agentki
i osób, które uratowaty mnie
przed zamarznieciem.
Nawet pan nie wie,
jak wieIka robi mi pan przyjemnosc.
Te ataki bóIu pojawiaja sie
jak w zegarku.
Pójde po NovriI.
Ja tu gIedze, a pan cierpi.
Jaki jest tytut panskiej nowej ksiazki?
Jeszcze nie ma tytutu.
A o czym jest?
Nie wiem.
To brzmi gtupio, aIe juz od dawna
nie pisze nic oprócz ksiazek o Misery.
Prosze przeczytac.
Powie mi pani, o czym to jest.
Moze wymysIi pani tytut.
Akurat bym potrafita!
HOTEL CREEK LODGE
Nie ma w tym nic dziwnego, Buster,
ze pan SheIdon wyjechat.
- Dowodzi tego szampan.
- Doprawdy?
Zawsze przed wyjazdem
zamawia buteIke Dom Pérignon.
Potem ptaci i w droge.
Nie byto do niego
zadnych teIefonów? Przesytek?
Nie wydarzyto sie nic niezwyktego?
Pan SheIdon nie Iubi chyba,
jak wydarza sie cos niezwyktego.
Biorac pod uwage kim jest, jego stawe,
to bardzo skromny cztowiek.
Przyjezdza z Nowego Jorku
tym samym autem. Mustang, rocznik 65.
Twierdzi, ze to mu pomaga mysIec.
To dobry gosc.
Nie hatasuje, nikomu nie przeszkadza.
- Mam nadzieje, ze nic mu sie nie stato.
- Ja takze.
Zatoze sie, ze jego stary mustang
wjezdza teraz do Nowego Jorku.
Masz racje, Libby. Dziekuje.
Nie ma za co.
Przeczytatam dopiero 40 stron, aIe...
AIe co?
Nie, nic.
AIez mów.
Jakze mogtabym krytykowac
kogos takiego jak ty?
Nie szkodzi. Zniose to.
Jest geniaInie napisana.
Tak jak wszystko, co piszesz.
To rzeczywiscie bardzo ostra krytyka.
PauI, chodzi o przekIinanie.
No, odwazytam sie.
Przeszkadzaja ci wuIgarne stowa?
Nie ma w tym szIachetnosci.
To dzieci sIamsów.
Ja tez taki bytem. One tak mówia.
Nieprawda! MysIisz, ze jak jestem
w skIepie roIniczym, to mówie:
''WaIIy, daj mi torbe tej pieprzonej paszy
dIa swin i 5 kiIo zasranej sruty dIa krów!''?
A w banku daje pani BoIIinger czek
i mówie: ''Bierz tego sukinsyna
i daj mi troche zakichanej forsy!''
To przez ciebie!
Zobacz, co zrobitam!
PauI, przepraszam.
Bardzo przepraszam.
Czasem nie moge sie opanowac.
Wybaczysz mi?
Nic sie nie stato.
Kocham cie, PauI.
To znaczy -
twój umyst, twój taIent.
21 KM
Tak, swietna zabawa.
W tym samochodzie nie jestes
moja zona, tyIko moim zastepca.
Zastepca woIatby byc teraz
w tózku z szeryfem.
Hamuj.
- Widzisz te ztamana gataz?
- Mogta sie ztamac pod ciezarem sniegu.
Tak. Mogta byc sucha, mógt byc wiatr.
Mogto byc wieIe przyczyn.
Pomóc ci?
Nie, dzieki. Swietnie sie bawie.
- Naprawde sadzisz, ze SheIdon tam jest?
- Oby nie. Bo jak jest, to martwy.
Jedzmy do redakcji.
Zbudzitam cie?
Nie, nie spatem.
Patrz, co kupitam.
W skIepie mieIi caty stos.
Jak tyIko ja zobaczytam,
od razu wzietam pierwszy egzempIarz.
- Wiec drogi sa przejezdne.
- Wtasciwie tyIko ta do miasta.
Dodzwonitam sie do szpitaIa
i rozmawiatam z gtównym chirurgiem.
Powiedziatam,
kim jestes i co sie stato.
Stwierdzit, ze jesIi nie wywiaze sie
infekcja, to nie ma zadnego zagrozenia.
Jak tyIko droga do szpitaIa
bedzie przejezdna, przysIa karetke.
A wiec teIefony dziataja?
Mój jest wciaz odciety, aIe w miescie
dziataja. Dzwonitam do twojej agentki.
PauI, zerknetam na pierwsza strone.
Tak wspaniaIe sie zaczyna.
- Przeczytac znów imie Misery.
- Moja córka odchodzi od zmystów.
- To jak odwiedziny drogiej przyjaciótki.
- Ma dzis urodziny. Miatem byc w domu.
Agentka obiecata, ze zadzwoni do niej,
aIe bedziesz musiat poczekac do jutra,
zeby sie z nia samemu rozmówic.
Jestes prawdziwym poeta.
Przyrzadzitam moja specjaInosc.
Jajecznica á Ia WiIkes.
Jestem na stronie 75.
Wiec chyba ci sie podoba.
Nie.
To za mato powiedziane. Ta ksiazka jest...
Brak mi stów.
Czy ,,wspaniata'' nie bedzie obrazIiwe?
Jestem usatysfakcjonowany.
Nie. To tez za mato. Ona jest
doskonata.
To wcieIenie doskonatosci.
Nadszedt czas,
zebyscie sie poznaIi.
Przywitaj sie z najwspaniaIsza istota
na swiecie - moja maciora Misery.
Mówitam, ze jestem twoja
najgoretsza wieIbicieIka.
Tak, zaczynam w to wierzyc.
To byta kiedys ponura farma,
tyIko kiIka krów, kury i ja.
AIe od kiedy zjawita sie Misery, wszystko
sie zmienito. Swiat stat sie weseIszy.
Tak, bardzo tadna swinka.
PauI, jestem na stronie 300.
Ksiazka jest wiecej
niz doskonata. Jest boska.
Jak sie nazywa sufit,
na którym maIowat ten Wtoch?
- KapIica Sykstynska.
- Tak! To i DzIEcko MISERY.
To dwie prawdziwie
boskie rzeczy na tym swiecie!
Kiedy mój maz odszedt,
nie bytam na to przygotowana.
Byto mi bardzo ciezko.
ChwiIami mysIatam, ze zwariuje.
Tak, wiem, jak to jest.
Nie wiem, jak ty, aIe ja
rzucitam sie w wir pracy.
Tyratam dniami i nocami.
W czasie nocnych dyzurów cztowiek
jest taki samotny. Duzo czytatam.
Wtedy wtasnie odkrytam Misery.
UszczesIiwita mnie.
Zapomniatam o wszeIkich troskach.
To takze twoja zastuga.
Tak.
Czytatam je w kótko.
Teraz zostaty mi tyIko dwa rozdziaty.
Jak skoncze, otworze znów na pierwszej
stronie i zaczne czytac od nowa.
Juz...
- Juz?
- Tak.
W porzadku.
Dziekuje.
Nie zrozum mnie zIe.
Nie odrzucam matzenstwa jako takiego,
aIe abym znowu powiedziata ,,tak'',
musiatabym spotkac kogos wyjatkowego.
Tak, tego nie mozna
traktowac Iekko.
Chodzi o wtasciwe podejscie.
Ludzie nie szanuja dzis
instytucji matzenstwa.
Nie rozumieja, co to jest IojaInosc.
Mito sie gawedzi,
aIe musze przeczytac zakonczenie.
Ty...
Ty smierdzacy gnoju. Jak mogtes?
Ona nie moze umrzec!
Misery Chastain nie moze umrzec!
AIez Annie, w 1871 roku
kobiety czesto umieraty przy porodzie.
Wazny jest duch Misery.
On zyje nadaI.
Nie chce jej ducha! Chce jej samej!
Ty ja zamordowates!
Nie zamordowatem jej.
A kto?
Nikt. Po prostu umarta, odeszta.
Odeszta?
Nieprawda! Ty ja zabites!
Ty to zrobites!
Morderca! Zabites Misery!
A ja mysIatam,
ze jestes dobrym cztowiekiem.
AIe ty nie jestes dobry.
Jestes matym, smierdzacym gnojem.
Lepiej bedzie, jesIi zostawie cie
na jakis czas samego.
I nie mysI sobie,
ze ktos tu po ciebie przyjedzie.
Ani Iekarz, ani agentka, ani rodzina.
Nie dzwonitam do nikogo.
Nikt nie wie, ze tutaj jestes.
I módI sie,
zeby nic mi sie nie stato.
Bo jesIi ja umre, to ty tez umrzesz.
Nie, pani SindeII, nie ma potrzeby,
zeby pani przyjezdzata.
Robimy wszystko, co w naszej mocy.
Wspótpracujemy z poIicja stanowa,
zawiadomiIismy FBI.
Jak tyIko sie czegos dowiemy,
natychmiast pania zawiadomie.
Zaden ktopot. Prosze dzwonic
o dowoInej porze. Moje uszanowanie.
Tak, oczywiscie. No cóz,
dziekuje bardzo za informacje.
Po wyjezdzie z hoteIu, SheIdon
nie korzystat juz z karty kredytowej.
I nie ma zadnych odpowiedzi
na nasze ogtoszenie.
Biedactwo!
DIaczego Iezysz na podtodze?
To moja wina.
Gdybym miata porzadne szpitaIne tózko,
nigdy bys nie spadt.
Pomoge ci.
Wiem, ze boIi, aIe to nie potrwa dtugo.
W góre!
- Zaraz.
- Straszny z ciebie mazgaj.
No i jak? Juz dobrze?
- Tak, wysmienicie.
- Taki z ciebie dzieciak.
Mam dIa ciebie niespodzianke,
aIe najpierw musisz cos zrobic.
Czy mógtbym cos przekasic,
czekajac na niespodzianke?
Dostaniesz wszystko, czego zapragniesz,
aIe najpierw mnie wystuchaj.
Czasami maci mi sie w gtowie,
wiem o tym.
DIatego nie pamietatam wszystkiego
z tego, jak bytam swiadkiem w Denver.
AIe tym razem moje mysIi byty jasne.
Zapytatam o ciebie Boga,
a Bóg powiedziat: ,,Wydatem ci go,
abys wskazata mu droge prawdy''.
- Droge prawdy?
- Tak.
BEZ TYTUTU, PAUL SHELDON
Kiedy wspomniatem o przekasce,
to miatem na mysIi krakersy, ser.
PauI, to nie czas na zarty.
Musisz uwoInic swiat od tego pIugastwa.
Chcesz, abym spaIit swoja ksiazke?
Wiem, ze to moze byc trudne,
aIe wierz mi, tak bedzie najIepiej.
Nie, to nie jest wcaIe trudne.
Moja agentka ma kiIka tuzinów kopii.
W Nowym Jorku bedzie aukcja.
Czytaja ja teraz
we wszystkich wydawnictwach.
Mozesz wiec spaIic moja ksiazke,
aIe nie uwoInisz swiata od niczego.
W takim razie zapaI zapatke, PauI.
Moge to zrobic. Nic wieIkiego.
Juz mówites. Wiec zrób to.
To jedyny egzempIarz. Kiedy napisates
pierwsza ksiazke, nie zrobites kopii,
bo nie sadzites,
ze ktos sie nia zainteresuje.
Od tego czasu nie robisz kopii,
bo jestes przesadny.
To dIatego przyjezdzasz do SiIver Creek.
Opowiedziates te historie
Mervowi Griffinowi 1 1 Iat temu.
Postuchaj. Nie wydam jej.
Nikt jej nigdy nie przeczyta.
Zostawie ja dIa siebie.
Nikt sie nie dowie, ze istnieje.
Póki ona istnieje,
twój umyst nie bedzie woIny.
MysIe, ze powinienes zapaIic zapatke.
Nie widzisz, ze Bóg tego chce?
Jestes taki inteIigentny.
Musisz to rozumiec.
Jestesmy na tym swiecie po to,
aby pomagac innym.
Tak jak ja chce pomóc tobie.
Prosze. Pomóz mi pomóc sobie.
Robisz dobry uczynek.
O mój Boze!
O matko jedyna!
O Boze! Jezus Maria!
O mój Boze!
ObrzydIistwo.
Pod nami dom Steadmana.
A tu, na wprost, farma WiIkesa.
To nie jest mustang rocznik 1965.
DaIej w te strone juz nikt
nie mieszka. Zawracajmy.
MysIe, ze faktycznie z roku na rok
zimy robia sie coraz krótsze.
Mówia, ze to ma cos wspóInego
z dziura ozonowa. Jak sadzisz?
Nie wiem.
Masz racje, to tyIko teoria.
Twój NovriI.
To znów my. PrzypomnIj nam,
kogo wybralI wIdzowIE.
WybralI KEvIna.
Gratuluje, KEvIn!
- CzEsc KEvIn.
- Jak SIe maSz, Chuck.
USIadz SobIE wygodnIE tam z tytu,
a ShErEE opowIE nam o waSzEj randcE.
Po pIErwSzE, wybrafam
najbardzIEj Szykowna rEStauracje.
REStauracja byta taka ElEgancka,
a on przySzEdt bEz krawata.
I jak, zadowoIony?
O, tak. Zawsze chciatem zwiedzic
te druga potowe pokoju.
Popatrz, co mam dIa ciebie.
EIektryczna maszynka do goIenia.
Zebys mógt sie sam goIic.
Gdybym wiedziat,
spaIitbym wszystkie swoje ksiazki.
Nie badz ztosIiwy.
To twój wieIki dzien, PauI.
Nie ruszaj sie, zaraz wszystko przygotuje.
- Co przygotujesz?
- To wtasnie niespodzianka.
Twoje nowe stanowisko pracy.
Pisarz musi miec miejsce do pracy.
Pracy? Masz na mysIi pisanie?
Wydaje ci sie, ze bede cos pisat?
Mnie sie nie wydaje. Ja to wiem.
UwoInites sie od tamtego maszynopisu,
wiec mozesz wrócic do tego,
w czym jestes najIepszy.
Napiszesz nowa powiesc.
Dzieto twego zycia.
Powrót MISERY.
Powrót MISERY?
Wiem, ze nie chciates jej zabic.
Teraz mozesz to naprawic.
To bedzie ksiazka na moja czesc, za to,
ze ocaIitam ci zycie i pieIegnowatam cie.
PauI, caty swiat
bedzie mi zazdroscit!
Wiec sadzisz, ze ot tak
napisze ksiazke?
Mato powiedziane. Oczekuje,
ze napiszesz arcydzieto.
Zdajesz sobie sprawe,
ze ksiazek nie pisze sie w ten sposób.
Niejeden uznatby te cata sytuacje
za zupetnie zwariowana.
Wierze w twój taIent. Ten piekny widok
przyniesie ci natchnienie.
Napawaj sie nim. Zaraz wracam.
Nie masz tu
wieIu natretnych sasiadów.
Nikt nie bedzie ci przeszkadzat.
Bedziesz miat spokój do pracy.
To swietnie.
Kupitam ci Iuksusowy papier do pisania,
a te uzywana maszyne dostatam
okazyjnie, bo nie wybija Iitery ,,N''.
Powiedziatam ekspedientce, ze N to Iitera
w nazwisku mojego uIubionego pisarza.
PAPIER NABTYSZCZANY
Imie mojej uIubionej pieIegniarki
zawiera dwie Iitery ,,N''- A-nn-ie.
Ty pochIebco! Dobrze sie spisatam?
Wysmienicie.
Jeden drobiazg.
Ten papier nie nadaje sie do pisania
na maszynie. Rozmazuje sie.
Pojedz jeszcze raz do miasteczka
i kup mi biaty,
szorstki papier do powieIaczy.
AIe ten byt najdrozszy,
wiec jak moze sie rozmazywac?
Pokaze ci.
ROZMAZANE
Rzeczywiscie,
rozmazuje sie. To dziwne.
Wiedziatem, ze cie to zainteresuje.
Chce, abys poznata
wszystkie tajniki pracy pisarza.
Nie tyIko gotowa ksiazke,
aIe takze proces jej tworzenia.
Dziekuje, ze o mnie pomysIates.
Czy cos jeszcze przywiezc ci z miasta?
Jakies wazne zIecenia,
którymi powinnam sie zajac?
Moze chcesz miniaturowy magnetofon?
AIbo recznie szyte
pisarskie bambosze?
Nie, wystarczy papier.
Na pewno? JesIi sobie zyczysz,
przywioze ci caty skIep.
Annie, o co chodzi?
Powiem ci, o co chodzi!
Staje na gtowie, zeby ci dogodzic!
Robie wszystko, abys byt zadowoIony!
Karmie cie, myje, ubieram,
a ty jak mi dziekujesz?
,,Kupitas zty papier, Annie.
Nie moge na tym pisac, Annie!''
Dostaniesz swój papier, aIe radze
okazywac mi wiecej wdziecznosci!
ChoIera.
Pisates o tym tyIe razy, wiec teraz to zrób.
Kto by pomysIat! To rzeczywiscie dziata.
A to niespodzianka.
Ty zidiociata suko.
ALEJA PAMIECI
Z NAJLEPSZYMI ZYCZENIAMI -
PAUL SHELDON
PauI, mam papier.
Powinno wystarczyc. Wzietam trzy ryzy
szorstkiego powieIaczowego.
Taki jak chciates.
Jestes zIany potem.
Masz wypieki.
Co sie tu dziato?
Dobrze wiesz, co sie tu dziato.
Zwijam sie z bóIu.
Daj mi Iekarstwo.
Moje biedactwo. Potoze cie do tózka
i zaraz przyniose Iekarstwo.
Chce je zazyc teraz!
- AIez to zajmie sekunde.
- Nie!
Nie chce, zeby mnie boIato, Annie.
Prosze, spraw, zeby bóI minat.
Prosze.
Serce mi peka,
gdy widze cie w takim stanie.
PrzemysIatam po drodze
wieIe rzeczy. Prosze.
Jestem zupetnie pewna,
ze Iudzie stronia ode mnie
przez te moje napady.
Musisz byc na mnie wsciekty.
Powiedz prawde.
No cóz... kazdy, od czasu do czasu,
musi sie wytadowac.
Mój geniusz musi wypoczac,
zanim zabierze sie do pisania.
Nogi w góre.
O, wtasnie.
Masz. Gdyby przyszedt ci
do gtowy jakis pomyst.
Nie oczekuj zbyt wieIe.
Gtupstwa pIeciesz! Gdyby zabrakto ci
natchnienia, pomysI o mnie.
Wierze w ciebie, kochanie.
Tap.
Kochanie.
Musimy zatozyc,
ze PauI SheIdon nie zyje.
Wiemy, ze udato mu sie
wydostac z samochodu,
aIe nie znaIeziono zwtok
w pobIizu miejsca wypadku.
Gdyby ktos go znaIazt, odwióztby go
do szpitaIa rejonowego.
Zapewne ciato
Iezy tu gdzies pod sniegiem
i zostanie odnaIezione po roztopach.
Nie mozna takze wykIuczyc,
ze nie trafity na nie zwierzeta.
To byto oswiadczenie Shermana
DougIasa, szefa poIicji stanu KoIorado.
Nie wierzysz, ze nie zyje?
Moze i nie zyje,
aIe nie zginat tak, jak oni mówia.
Nie wyczotgat sie z samochodu
o wtasnych sitach.
Widzisz te wgniecenia na drzwiczkach.
Ktos go wyciagnat.
KURWAKURWAKURWA
Przykro mi, PauI, aIe wszystko jest zIe.
- Co?
- Musisz to napisac od nowa.
To nie jest ciebie godne. Wyrzuc to.
TyIko grabarz
z moim nazwiskiem moze zostac.
Bardzo cenie twoje uwagi, aIe moze
jest na nie jeszcze troche za wczesnie.
PauI, to, co napisates, jest nieuczciwe.
- Nieuczciwe?
- Wtasnie.
Kiedy bytam mata, uwieIbiatam
chodzic co sobote do kina
na nowy rozdziat.
- Odcinek.
- Wiem, panie wazny!
Nazywaja je tez seriaIami.
Nie jestem az taka gtupia!
Najbardziej Iubitam Cztowieka Rakiete.
W jednym rozdziaIe nie miat hamuIców.
ZIi Iudzie wepchneIi go na górskiej
drodze do auta, ogtuszyIi,
zepsuIi hamuIce i pusciIi w dót,
zeby sie zabit.
AIe on odzyskat przytomnosc
i próbowat sie wydostac.
Nie zdazyt jednak. Samochód
stoczyt sie w przepasc i zapaIit.
Nie mogtam sie doczekac koIejnej soboty!
Bytam pierwsza w koIejce po biIety.
Pokazuja koncówke
poprzedniego odcinka.
Cztowiek Rakieta próbuje wydostac sie
z auta, pedzacego ku przepasci
i w ostatniej chwiIi udaje mu sie
wyskoczyc. Wszystkie dzieci sie cieszyty.
Oprócz mnie.
Wstatam i zaczetam krzyczec:
,,To nie tak byto w zesztym tygodniu!
Macie amnezje, czy co?''
,,OszukaIi nas! To nieuczciwe!
On nie wyskoczyt z tego auta!''
Zawsze oszukuja w fiImach odcin...
w takich fiImach.
AIe tobie nie woIno. Nie z Misery.
Pod koniec poprzedniej ksiazki, Ian jechat
do doktora CIeary, aIe spadt z konia,
tamiac sobie reke i zebra.
Nie dojechat tam,
wiec nie mogto byc zadnej transfuzji
krwi, która uratowata Misery zycie.
PochowaIi Misery,
wiec od tego musisz zaczac.
Czy to bedzie uczciwe?
Czy mam pisac daIej?
Musisz!
Och, PauI! Wtedy Ian zrozumiat,
ze Misery pogrzebano zywcem,
bo ukasita ja pszczota
i ona zapadta w Ietarg,
a grabarz WiIkes przypomniat sobie,
ze 30 Iat wczesniej
to samo przydarzyto sie
hrabinie EveIyn-Hyde!
I wtedy doktor CIeary domysIit sie,
ze Misery musi byc jej zaginiona córka,
bo takie uczuIenie na jad pszczeIi
jest bardzo rzadkie. Super!
Od poczatku wiedziatam,
ze Misery ma szIacheckie pochodzenie.
- I miatam racje!
- Tak.
Czy moge czytac rozdziat po rozdziaIe?
Bede dopisywac brakujace ,,N''.
Czy po tym, jak Ian wykopat ja z grobu,
Misery bedzie cierpiata na amnezje?
Zobaczysz.
Czy bedzie go kochata
ta wyjatkowa, doskonata mitoscia?
- Zobaczysz.
- Nic mi nie powiesz? Ani stówka?
Misery zyje, Misery zyje!
Jakie to romantyczne!
Mój dom
bedzie przepetniony mitoscia!
Nastawie ptyte Liberace!
Lubisz Liberace, prawda?
Bytem na kazdym jego koncercie
w Radio City.
Bede puszczata ptyty przez caty dzien,
zebys miat natchnienie. Ubóstwiam go.
Moze zjedIibysmy dzis razem koIacje?
Aby uczcic ,,Powrót Misery''.
Bez twojej pomocy nie napisatbym tego.
To dIa mnie zaszczyt.
Nie, wyszedt gdzies.
Nie wiem dokad.
Nigdy nic mi nie mówi.
Pewnie odwiedza jakas kochanke.
Czekaj, wtasnie idzie.
To Jim TayIor. Chciatby wiedziec,
z kim masz teraz romans.
Czesc, Jim. Jak Ieci?
Juz to przerabiaIismy.
Postawites przed skIepem tawki,
to Iudzie chca na nich siedziec.
Tez go nie Iubie, aIe nie przyjade,
zeby go przepedzic.
Pozdrowienia dIa Denise. Na razie.
KimkoIwiek ona jest,
na pewno Iubi duzo czytac.
SchIebiasz mi, Virginio,
sadzac, ze mam az tyIe energii.
Skoro nie wiem,
gdzie jest PauI SheIdon,
to przynajmniej sie dowiem,
o czym sa jego ksiazki.
Co oczekujesz znaIezc? Historie faceta,
który spadt w przepasc w czasie zamieci?
To wtasnie ten rodzaj sarkazmu
dodaje naszemu matzenstwu pikanterii.
- Mam nadzieje, ze bedzie ci smakowato.
- WygIada wspaniaIe.
Ty takze.
AIe pyszny kIops.
Jak go przyrzadzasz?
Uzywam tyIko
swiezych pomidorów, nigdy z puszki.
DIa smaku dodaje do mieIonej
wotowiny troche wieprzowego.
Restauracje w Nowym Jorku
moga sie schowac.
- Wzniesmy toast.
- Toast?
Tak. Za Misery. NaIeje ci wina.
Za Misery.
Zaczekaj. Zróbmy to, jak naIezy.
Czy masz swiece?
Nie wiem. Chyba tak.
Pójde poszukac.
Studiowatas dekoracje wnetrz
czy masz wrodzony taIent?
Przestan! Podpatrzytam to i owo
przez te wszystkie Iata.
To wnetrze nosi pietno
twojej osobowosci.
- Naprawde tak mysIisz?
- Oczywiscie.
Jak nie mozesz ich znaIezc, to zostaw.
Chciatem tyIko, zeby byto nastrojowo.
No, wiesz?! Gdyby ktos
powiedziat mi kiedys,
ze bede jadta koIacje przy swiecach
z PauIem SheIdonem we wtasnym domu,
to bym pomysIata,
ze robi mnie w baIona.
Wystarczy?
Swietnie.
Za Misery i za Annie WiIkes,
która przywrócita jej zycie.
Gdy o tym mysIe,
dostaje gesiej skórki.
O mój Boze, co ja zrobitam?
Jest mi tak przykro!
Zepsutam twój piekny toast.
Czy mozesz mi wybaczyc?
NaIeje jeszcze raz.
Udawajmy, ze nic sie nie stato.
Za Misery.
Za Misery.
ROZDZIAT 5
ROZDZIAT 12
To najIepsza powiesc o Misery,
jaka kiedykoIwiek napisates.
ROZDZIAT 19
ROZDZIAT 28
ROZDZIAT 35
Twoje Iekarstwo.
Annie, co ci jest?
To ten deszcz.
Czasem wpadam
w taki nastrój, kiedy pada.
Kiedy sie tu zjawites,
kochatam w tobie tyIko pisarza.
AIe teraz wiem, ze kocham cie catego.
Wiem, ze ty mnie nie kochasz.
Nie zaprzeczaj.
Jestes piekny, inteIigentny, stawny,
obracasz sie w wieIkim swiecie.
A ja nie jestem gwiazda fiImowa.
Nigdy nie zrozumiesz, co czuje
ktos taki jak ja, kiedy boi sie,
ze utraci kogos takiego jak ty.
DIaczego miatabys mnie utracic?
Ksiazka jest prawie skonczona.
Twoje nogi sie goja.
Wkrótce bedziesz chciat wyjechac.
DIaczego miatbym wyjezdzac?
Jest mi tu dobrze.
Mito, ze tak mówisz,
aIe nie moge w to uwierzyc.
Mam pistoIet.
Czasem mysIe, zeby go uzyc.
Lepiej juz pójde,
bo jeszcze go nataduje.
,,Jest sprawiedIiwosc wyzsza
od Iudzkiej. Bóg mnie osadzi''.
Co takiego?
Ciagaja Misery po sadach.
Fajnie.
Jest sprawiedIiwosc wyzsza od Iudzkiej.
Bóg mnie osadzi.
GDZIE JEST PAUL SHELDON?
PAUL SHELDON UZNANY ZA ZMARTEGO
SAMOCHÓD PISARZA
ZNALEZIONY POD SNIEGIEM
ALEJA PAMIECI
SMIERC PRACOWNIKA BANKU
CARL WILKES SPADA W PRZEPASC
WZOROWA UCZENNICA SZKOTY
PIELEGNIARSKIEJ WYPADA Z OKNA
ANNE M. WILKES KONCZY SZKOTE
PIELEGNIARSKAZ WYRÓZNIENIEM
ANNE WILKES SIOSTRA PRZETOZONA
ODDZIATU INTENSYWNEJ TERAPII
WILKES SIOSTRA PRZETOZONA
ODDZIATU POTOZNICZEGO
MATA LUCIE UMIERA W SZPITALU
W PIEC TYGODNI PO URODZENIU
JUZ DRUGI NOWORODEK UMIERA
W SZPITALU ELRIDGE COUNTY
SIOSTRA PRZESTUCHIWANA
W SPRAWIE ZGONÓW NOWORODKÓW
NOWORODKI ZNÓW UMIERAJA
NA ODDZIALE DZIECIECYM
PIELEGNIARKA ODDZIATU
POTOZNICZEGO W ARESZCIE
Do zobaczenia rano.
Wiem, ze opuszczates pokój.
Wychodzites ze swojego pokoju.
Nie wychodzitem.
Mój fajansowy pingwin w gabinecie
jest zawsze zwrócony na potudnie.
Nie wiem, o czym mówisz.
Fajansowy pingwin?
Czy tego szukasz?
Wiem, ze dwa razy opuszczates pokój.
Z poczatku nie wiedziatam, jak to robites,
aIe zesztej nocy znaIaztam kIucz.
Zostawitam na wierzchu
mój aIbum z wycinkami.
Moge sobie wyobrazic,
co o mnie teraz mysIisz.
AIe to nie szkodzi.
Tej nocy zrozumiatam,
ze musisz miec wiecej czasu,
aby pogodzic sie z tym,
ze tu jestes.
Czy wiesz, jak postepowano kiedys
w kopaIni diamentów KimberIey?
Wiesz, co robiono z robotnikami,
którzy kradIi diamenty?
Nie bój sie. Nie zabijano ich.
Nie wyrzuca sie na ztom mercedesa,
tyIko dIatego, ze ztamat sie resor.
ZnaIeziono sposób,
zeby mogIi daIej pracowac,
aIe zeby nie mogIi juz uciec.
Operacja nazywata sie ,,petaniem nóg''.
CokoIwiek masz zamiar zrobic,
prosze, nie rób tego.
- Annie, na mitosc boska...
- Zaufaj mi, kochanie.
Na mitosc boska!
- To dIa twojego dobra.
- Annie, btagam!
Juz prawie po wszystkim.
Jeszcze tyIko jedna.
O Boze, jak ja cie kocham.
Ty zasmundaczony gówniarzu!
- Wracaj tu!
- Ty gnoju!
- Zostaw to.
- Lubie, jak sie tak do mnie zwracasz.
IIe razy mam powtarzac? Zostaw mój
system w spokoju. Gdzie to sie podziato?
- Co?
- Pstro!
- Jest. Na swoim miejscu.
- Co to takiego?
Nie wiem. Moze nic.
- W takim razie ciesze sie, ze to znaIaztes.
- Jak ja uwieIbiam ten sarkazm.
NOWORODKI ZNÓW UMIERAJA
NA ODDZIALE DZIECIECYM
PIELEGNIARKA ODDZIATU
POTOZNICZEGO W ARESZCIE
KOBIETA POTWÓR TWIERDZI,
ZE JEST NIEWINNA
WYCHODZAC Z SADU,
WILKIE OSWIADCZYTA:
,,JEST SPRAWIEDLIWOSC
WYZSZA OD LUDZKIEJ''.
,,BÓG MNIE OSADZI''.
,,JEST SPRAWIEDLIWOSC
WYZSZA OD LUDZKIEJ''.
,,BÓG MNIE OSADZI''.
Chodz, Misie.
Czesc, bobasku.
Dzieciak, istny dzieciak! Chodz, Misery.
SKLEP WIELOBRANZOWY
- Czesc, Pete.
- Buster.
- Mam do ciebie kiIka pytan.
- O co chodzi?
Masz nowa powiesc PauIa SheIdona?
Miatem partie,
aIe ksiazki rozeszty sie w trzy dni.
Czy pani WiIkes ja kupita?
Czy kupita? Jak tyIko ukazuje sie
nowa powiesc tego goscia,
musze jej odtozyc pierwszy egzempIarz.
Czy kupowata ostatnio cos specjaInego?
Pani WiIkes? Zawsze to samo.
Chyba ze papier to cos specjaInego.
- Taki do pakowania?
- Nie, do maszyny.
A, do maszyny. Nie, to nic specjaInego.
- Czy pani WiIkes ma cos na sumieniu?
- Nie, skadze.
Nigdy cie nie zrozumiem.
Gotuje dIa ciebie.
Opiekuje sie toba praktycznie dzien i noc,
a ty staIe ze mna waIczysz.
Kiedy wreszcie zaczniemy sobie ufac?
Przepraszam, nie chciatem pani
przestraszyc, aIe nie zdazytem zapukac.
Od razu po mnie widac, ze nieczesto
tu ktos zagIada. Czym moge stuzyc?
PomysIatem, ze moze dowiem sie
od pani czegos o PauIu SheIdonie.
A co pan chce wiedziec?
Kazda informacja
moze okazac sie przydatna.
Urodzit sie 45 Iat temu
w stanie Massachusetts.
Byt jedynakiem.
W szkoIe nie szto mu najIepiej...
Obawiam sie, ze nie o takie
informacje mi chodzi.
SheIdon zaginat jakis czas temu...
Wiem. To straszne.
Jestem jego najgoretsza wieIbicieIka.
Mam wszystkie jego ksiazki.
Wszystko, co napisat.
Jestem bardzo dumna z mojej koIekcji.
Gawedze tu z panem,
a gdzie moje maniery?
Nie zaprositam pana
do domu. Prosze wejsc.
Dziekuje.
Pan oczywiscie wie wszystko
o tym okropnym wypadku.
- Moge sie rozejrzec?
- AIez prosze.
Ten wypadek o mato mnie nie zabit. Jak
tyIko ustyszatam, zaczetam sie modIic.
Upadtam na koIana i btagatam Boga,
zeby to nie byta prawda.
Bedzie sie pan ze mnie smiat,
aIe powiem cos panu.
Kiedy sie modIitam, objawit mi sie Bóg
i powiedziat, zebym sie przygotowata.
- Na co?
- Zeby go zastapic.
On dat Iudziom tyIe radosci,
a na tej naszej pIanecie
jest bardzo mato radosci,
jak pan sam zapewne zauwazyt.
Bóg powiedziat, ze skoro
jestem jego wieIbicieIka,
to powinnam tworzyc nowe powiesci,
jakbym byta PauIem SheIdonem.
Pojechatam wiec do miasteczka,
kupitam maszyne do pisania, papier,
taki sam, jakiego uzywat PauI SheIdon.
Pokój goscinny przerobitam na gabinet.
Chce pan zobaczyc?
- Pewnie.
- Tedy, prosto.
Znam stowa, których uzywat, te wszystkie
piekne historie, które opowiadat.
Od czterech tygodni próbuje
pisac tak jak PauI SheIdon,
aIe mi nie wychodzi.
Próbuje i próbuje, niby znam
wszystkie stowa, aIe to nie to samo.
Pewnie trzeba dojsc do wprawy.
Moge panu dac do przeczytania kiIkaset
stron. Ciekawa jestem panskiej opinii.
Zaden ze mnie krytyk.
Tak tyIko pomysIatam.
Przyjmuje pana, jakbym nigdy nie miata
gosci. Moze napije sie pan kakao?
- Dziekuje, nie trzeba...
- To zaden ktopot.
Jest juz gotowe.
Musi pani czuc sie samotna,
mieszkajac z daIa od Iudzi.
Ten, kto nie czuje sie dobrze
we wtasnym towarzystwie,
nie nadaje sie na towarzysza dIa innych.
No cóz, pewnie ma pani racje.
Prosze.
Dziekuje, pani WiIkes, aIe nie chce
zajmowac pani wiecej czasu.
Pójde juz.
Nie spróbowat pan nawet kakao.
Jestem pewny, ze jest bardzo smaczne,
aIe naprawde musze juz jechac.
JesIi nie ma pani nic przeciwko temu,
to odwiedze pania znowu.
Bedzie mi bardzo mito.
Teraz juz zna pan droge.
Pani WiIkes?
Pani WiIkes, czy wszystko w porzadku?
Tutaj!
Jestem tutaj!
Jestem tu, na doIe!
Pan SheIdon?
PauI, nie rób sobie wyrzutów.
Predzej czy pózniej
musiato do tego dojsc. To znak.
Juz od jakiegos czasu wiem, dIaczego to
ja zostatam wybrana, aby cie zbawic.
Tobie i mnie jest przeznaczone
potaczyc sie na zawsze.
Nasz czas na tym swiecie dobiegt konca.
AIe nie martw sie, PauI.
O wszystkim pomysIatam.
Wtozytam do pistoIetu dwie kuIe.
Jedna dIa ciebie i jedna dIa siebie.
Mój kochany, to bedzie takie piekne.
PALIWO DO GRILLA
Nie bój sie.
Kocham cie.
Ja takze cie kocham.
Masz racje, jestesmy
sobie przeznaczeni.
Wiem, ze musimy umrzec,
aIe Misery musi zyc.
Dzieki nam
Misery moze zyc wiecznie.
Musimy skonczyc ksiazke.
Nie ma juz czasu.
Wkrótce zjawia sie inni.
Jest juz prawie gotowa.
Zanim skonczy sie noc,
zwrócimy swiatu Misery.
Zrobie ci cos do zjedzenia.
PRZEZ TRZY D I
I OCE MISERY PTAKATA
PauI, umieram z ciekawosci! Czy ona
wyjdzie za Iana czy za Windthorna?
Wkrótce sie dowiesz.
Wtasnie zaczatem ostatni rozdziat.
Kiedy skoncze, chciatbym,
zeby wszystko byto jak naIezy.
Potrzebne beda trzy rzeczy.
Jakie rzeczy?
Jak to? Nie wiesz?
Zartuje, gtuptasie.
Potrzebny ci papieros.
Kiedys paIites, aIe rzucites to i odtad
pozwaIasz sobie tyIko na jednego,
po skonczeniu kazdej ksiazki.
Potrzebna ci zapatka, zeby go zapaIic
i kieIiszek szampana Dom Perig-non.
Dom Perig-non, nie inaczej.
MISERY IE MOGTA ZTAPAC TCHU
GDY IA I WI DTHOR E STALI
Tak, PauI?
Juz prawie skonczytem.
Och, PauI, to takie romantyczne!
Ian i Windthorne
staja do pojedynku o reke Misery.
Czy wygra Ian? Nie, nie mów.
Windthorne, prawda?
Zaraz wszystkiego sie dowiesz.
Przynies szampana.
Dobrze sie spisatam?
DoskonaIe.
Jeden drobiazg.
Tym razem beda potrzebne dwa kieIiszki.
Przez te wszystkie Iata nikt nie wiedziat,
kto jest prawdziwym ojcem Misery.
I czy jeszcze sie spotkaja.
To wszystko jest tutaj.
Za kogo wyjdzie Misery?
Za Iana czy za Windthorna?
To wszystko jest tutaj.
PauI, nie zrobisz tego!
Czemu nie?
Nauczytem sie tego od ciebie.
Nie, nie! TyIko nie Misery!
Nie moja Misery!
Nie! Nie moja Misery!
Zabije cie, ty pieprzony fiucie!
Mato ci jeszcze? Zryj!
Udtaw sie, ty gtupia pizdo!
18 MIESIECY PÓZNIEJ
Prosze. Pierwszy egzempIarz.
Recenzja w TImESIE
to bedzie istny hymn pochwaIny.
Jeszcze takiej nie miates.
W NEwSwEEku i TImE'IE
bedzie podobnie.
Mozesz sie smiac, aIe uwazam,
ze szykuja sie nagrody.
To swietnie.
MysIatam, ze bedziesz zadowoIony.
Wreszcie traktuja cie serio.
Ciesze sie. Mam nadzieje,
ze czyteInikom tez sie spodoba.
AIe napisatem ja wtasciwie dIa siebie.
Nie mysI sobie,
ze mi zupetnie odbito, aIe...
w jakis sposób Annie WiIkes
i te wszystkie przezycia
pomogty mi.
Skoro juz o tym wspomniates,
musze cie o cos zapytac, bo inaczej
wyIece z hukiem ze Zwiazku.
Jak zapatrujesz sie na pomyst
spisania swoich doswiadczen?
Gdybym cie nie znat,
pomysIatbym, ze chcesz,
abym dIa paru doIców napisat
najgorsza szmire w mojej karierze.
MysIatam, ze masz to za soba.
Watpie, czy po czyms takim
mozna sie pozbierac.
To dziwne.
Choc wiem, ze ona nie zyje,
to wciaz wracam do niej mysIami.
Przepraszam, ze przeszkadzam,
aIe czy to pan PauI SheIdon?
Tak.
Jestem panska
najgoretsza wieIbicieIka.
Jak to mito z pani strony.
Napisy: Visiontext
PL