Tip:
Highlight text to annotate it
X
MADAGASKAR
Niespodzianka!!!
Alex. Nie przerywaj mi
snĂłw na jawie.
Kiedy Zebra jest w transie,
lepiej mu nie przeszkadzaÄ.
Daj spokĂłj Marty,
chciaĹem ci zĹoĹźyÄ Ĺźyczenia.
DziÄki, stary.
CoĹ mi utknÄĹo miÄdzy zÄbami.
To mnie doprowadza do szaĹu.
PomoĹźesz mi?
TrafiĹeĹ w odpowiednie
miejsce, przyjacielu.
Doktor Marty siÄ tobÄ
zajmie.
ProszÄ, wskakuj ĹmiaĹo na mĂłj ĹwieĹźo
wyjaĹowiony stóŠzabiegowy.
- Nic tu nie ma.
- Bardziej na lewo.
O, przepraszam.
Tylko nie rozmawiaj,
kiedy masz peĹnÄ
gÄbÄ.
I po bĂłlu.
A to co takiego?
Wszystkiego najlepszego
z okazji urodzin!
O! DziÄki, stary.
SchowaĹeĹ go za zÄbami.
JesteĹ super.
Te cudeĹka nie trafiĹy jeszcze
nawet na pĂłĹki. Zobacz.
- Popatrz no na to.
- SpĂłjrz. Widzisz? ĹnieĹźek!
10 lat, co?. Dekada.
Pierwszy krzyĹźyk.
Wielkie 1-0.
Nie podoba ci siÄ?
- Nie, nie, jest wspaniaĹy.
- Nie podoba ci siÄ.
Trzeba ci byĹo zaĹatwiÄ Budzik z Aleksem.
Jest rozchwytywany w sklepach.
Nie, nie, nie.
Prezent jest naprawdÄ super.
Chodzi tylko o to,
Ĺźe mija kolejny rok...
...a ja wciÄ
Ĺź tkwiÄ
w tym samym miejscu.
"StaĹ tu, staĹ tam!"
"Poskub trawÄ!"
"PodejdĹş do pĹota!"
- Wiem, o czym mĂłwisz.
- MoĹźe powinienem studiowaÄ prawo?
Musisz siÄ wyrwaÄ z nudnej rutyny.
Jak?
PorzuÄ stare numery.
Zagraj na ĹwieĹźo.
WymyĹl coĹ na poczekaniu.
Dodaj czadu.
Improwizuj.
Niech to bÄdzie ĹwieĹźyzna.
ĹwieĹźyzna, co?
Ok, mogÄ uprawiaÄ ĹwieĹźyznÄ.
Dla mnie to siÄ sprawdza.
IdÄ
ludziska, Marty.
Uwielbiam to.
Czas na zabawÄ z ludĹşmi.
Dawaj, Gloria!
Zaczynamy.
Jaki dzisiaj dzieĹ?
PiÄ
tek.
BÄdÄ
wycieczki szkolne.
Taa. DzieĹ wycieczek.
Trzeba wstaÄ i iĹÄ.
Jeszcze 10 minut.
Dawaj!
Melman, Melman, Melman!
Wstawaj szkoda dnia!
Kolejny wspaniaĹy poranek
w Wielkim JabĹku.
Idziemy.
Nie dla mnie.
- IdÄ na chorobowe.
- Co?
ZnalazĹem kolejnÄ
brÄ
zowÄ
plamÄ na grzbiecie. Tutaj.
Tutaj, widzisz?
Melman, masz urojenia.
Phil, obudĹş siÄ,
ty niechlujna maĹpo.
BÄdÄ ĹwieĹźy.
Jak szczypiorek na wiosnÄ.
ĹwieĹźuteĹki. ĹwieĹźysty.
ĹwieĹźy jak mentos.
Panie i panowie
oraz wszystkie dzieci...
ZOO Central Parku z dumÄ
przedstawia...
Kto tu jest wielkim kotem?
KrĂłla Nowego Jorku...
LEW ALEX!
Czas na show.
Zbierzcie siÄ, ludziska.
Zaraz bÄdzie pokaz.
I nie zapomnijcie popatrzeÄ
na wystÄp zebry.
UĹmiechaÄ siÄ i machaÄ, chĹopaki.
UĹmiechaÄ i machaÄ.
Kowalski, melduj jakie postÄpy?
JesteĹmy 500 stĂłp od
gĹĂłwnej rury Ĺciekowej.
- A zĹa wiadomoĹÄ?
- ZĹamaĹa siÄ ostatnia saperka.
Dobra.
Rico, na Ĺmieciowe zwiady!
Potrzebne sÄ
Ĺopaty.
I poszukaj patykĂłw od lizakĂłw.
Nie bÄdÄ ryzykowaĹ nastÄpnej zawaĹki tunelu.
A ja, kapitanie?
Szeregowy, ty masz byÄ uroczym
pieszczoszkiem.
DziĹ siÄ zmywamy z tej wanny.
Taa. Na Animal Planet
takich nie zobaczycie.
Koniec przedstawienia.
MiĹo, Ĺźe wpadliĹcie.
Przyznacie, Ĺźe byĹa ĹwieĹźyzna.
BÄdÄ tu caĹy tydzieĹ.
W zasadzie, bÄdÄ tu do koĹca Ĺźycia.
365 dni w roku,
wĹÄ
cznie z BoĹźym Narodzeniem,
HanukÄ
, Halloween i KwanzÄ
.
PamiÄtajcie, Ĺźeby zawsze
dokarmiaÄ zwierzÄta...
...i dawaÄ szczodre
napiwki przewodnikom.
Ty, czterokopytny,
Schprechen sie English?
Schprecham.
Co to za kontynent?
Manhattan.
A niech to dunder ĹwiĹnie!
CiÄ
gle Nowy Jork.
Pod ziemiÄ, chodu, chodu.
Hej, ty we fraku, zaczekaj.
Co wy wyprawiacie?
UsiĹujemy zbiec na biegun.
Co? Biec w biegu?
Dochowasz tajemnicy,
mĂłj monochromatyczny przyjacielu?
WidziaĹeĹ kiedykolwiek pingwiny,
biegajÄ
ce luzem po Nowym Jorku?
OczywiĹcie, Ĺźe nie.
To nie miejsce dla nas.
To nienaturalne.
To wszystko jakiĹ szemrany spisek.
Wybieramy siÄ na lodowe
bezdroĹźa Antarktydy.
W dzicz.
Dzicz?
To tam moĹźna naprawdÄ iĹÄ?
Brzmi wspaniale.
Hej, czekaj. Gdzie jest to miejsce?
Powiedz mi, gdzie to jest?
Niczego nie widziaĹeĹ.
- Jasne?
- Tak jest.
To znaczy... Nie.
W swoim ostatnim wystÄ
pieniu dzisiaj...
KrĂłl Nowego Jorku...
LEW ALEX!
DziÄkujÄ, dziÄkujÄ bardzo.
JesteĹcie wspaniali.
WspaniaĹa publicznoĹÄ.
Brawo, brawo.
DziÄkujÄ.
O! DziÄkujÄ.
To bardzo miĹe z waszej strony.
A! Majtasy.
Wracajcie bezpiecznie do domu.
OdwiedĹşcie mojÄ
stronÄ internetowÄ
.
CaĹodobowa Kamera Alex.
OglÄ
dajcie mnie jak ĹpiÄ.
To dopiero Ĺźycie!
Tak mi tu dobrze.
O! Jestem w Niebie.
Marty ma urodziny!
Co to? Co to?
OtwĂłrz to!
Co dostaĹeĹ?
Termometr.
DziÄki. WspaniaĹy, Melman, naprawdÄ.
ChciaĹem ci daÄ coĹ osobistego.
To byĹ mĂłj pierwszy
termometr doodbytniczy.
- Jasny gwint...
- BÄdzie mi go trochÄ brakowaĹo.
Dawaj tort, Melman.
Wszystkiego najlepszego.
Mieszkasz w ZOO, kolego.
WyglÄ
dasz jak maĹpiszon
I... pachniesz tak jak on.
CoĹ podobnego!
Co za Ĺźenada!
Dla mnie i dla was.
Co ty gadasz?
CaĹy tydzieĹ to ukĹadaliĹmy.
Uwaga, pomyĹl sobie
jakieĹ Ĺźyczenie.
O czym pomyĹlaĹeĹ?
Nie powiem.
Powiedz.
Nie ma mowy. To przynosi pecha.
Chcecie mieÄ pecha,
to mogÄ wypaplaÄ.
Ale jak nie, to bÄdÄ
trzymaĹ gÄbÄ na kĹĂłdkÄ.
O rany, Marty, powiedz i juĹź.
Co nam siÄ moĹźe przydarzyÄ?
Dobra.
ChciaĹbym uciec ...w dzicz.
Dzicz?
OstrzegaĹem was, Ĺźe to
moĹźe przynieĹÄ pecha.
W dzicz? CzyĹ ty zwariowaĹ?
To najgorszy pomysĹ
o jakim sĹyszaĹem.
Jest tam niehigienicznie!
Pingwiny tam uciekajÄ
,
wiÄc czemu nie ja?
Pingwiny sÄ
stukniÄte.
SprĂłbuj tylko wyobraziÄ sobie
jak by to byĹo na Ĺonie natury?
PowrĂłt do korzeni.
Czyste powietrze.
PrzestrzeĹ Ĺźyciowa.
Podobno majÄ
przestrzeĹ
w Connecticut.
W Connecticut?
Tak, trzeba iĹÄ na Dworzec Centralny,
I pojechaÄ liniÄ
pĂłĹnocnÄ
na pĂłĹnoc.
WiÄc moĹźna tam jechaÄ pociÄ
giem?
Teoretycznie rzecz biorÄ
c.
Marty, co teĹź Connecticut
miaĹoby nam do zaoferowania?
- BoreliozÄ.
- DziÄkujÄ, Melman.
Nie, nie, ja tylko...
W dziczy takich nie serwujÄ
.
To jest wysokiej jakoĹci... sztuka miÄsa...
...jakiej nie znajdziesz w dziczy.
Czy pomyslaĹeĹ kiedyĹ, Ĺźe w Ĺźyciu moĹźe
liczyÄ siÄ coĹ wiÄcej niĹź kotlety, Alex?
On nie chciaĹ ciÄ uraziÄ, skarbie.
Nie martwi was to,
Ĺźe nie wiecie nic...
...o Ĺźyciu poza ZOO?
- Nie. SkÄ
dĹźe.
- Hmmm
Wiecie co?
Lepiej zmieĹmy temat.
ZabrudziĹeĹ sobie...
DziÄki, kochani. DziÄki za imprezÄ.
ByĹo bardzo fajnie.
NaprawdÄ.
Co go gryzie?
Pogadaj z nim, Alex.
Podbuduj go trochÄ na duchu.
JuĹź mu daĹem ĹnieĹźnÄ
kulÄ.
Nie uda mi sie przebiÄ tego.
- Alex...
- WidzÄ, do czego to zmierza.
Robi siÄ późno.
MyĹlÄ, Ĺźe pĂłjdÄ...
Rusz siÄ, to twĂłj
najlepszy przyjaciel.
Dobrze, dobrze, OK.
Dobranoc, Marty.
Dobranoc, Glo.
Co za dzieĹ!
Powiadam ci, lepiej juĹź
chyba byÄ nie moĹźe.
O! Nie do wiary!
Nawet gwiazda Ĺwieci jaĹniej.
W dziczy takiej nie znajdziesz.
To helikopter.
Marty, sĹuchaj, bracie.
KaĹźdemu czasem wydaje siÄ, Ĺźe gdzie
indziej trawa moĹźe byÄ zieleĹsza.
Alex...
...spĂłjrz na mnie.
Mam 10 lat.
I póŠşycia za sobÄ
.
A ja nawet nie wiem, czy
jestem czarny w biaĹe pasy...
...czy biaĹy w czarne pasy.
Marty...
...mam na myĹli
pewnÄ
piosenkÄ?
Alex, doprawdy...
Nie teraz.
WĹaĹnie, Ĺźe tak.
To wspaniaĹa piosenka.
Na pewno jÄ
znasz.
O nie, o nie, nie, nie, nie...
Nie sĹucham ciÄ.
Start spreading the news,
Nie przyznajÄ siÄ do ciebie.
I'm leaving today.
We are a great big part of it.
Baaardzo Ĺmieszne.
No dalej, przecieĹź znasz sĹowa.
Dwa maĹe sĹĂłwka.
New York, New York.
Zamknijcie siÄ!
PrĂłbujÄ zasnÄ
Ä!
Nie kaĹźdy jest nietoperzem!
Za to masz niewyparzonÄ
gÄbÄ?
Pasiasty chuligan!
Zadzierasz z nim, to
zadzierasz ze mnÄ
, Howard.
Widzisz, panie "Pasiasty Smutasku"?
Dobrana z nas para.
Jasna sprawa.
Ma siÄ rozumieÄ.
A ty co, zamierzasz
sam uciec w dzicz?
- Nie.
- To dobrze.
Z tobÄ
.
ChodĹşmy.
- Co?
- W dzicz.
Dalej, ty i ja, razem.
PiÄ
tÄ
AlejÄ
do dworca,
prosto jak w mordÄ strzeliĹ.
WsiÄ
dziemy do pociÄ
gu na pĂłĹnoc.
Rano bÄdziemy z powrotem
i nikt siÄ nawet nie dowie.
Ĺťartujesz, prawda?
Tak, ĹźartujÄ,
no pewnie, Ĺźe ĹźartujÄ.
Daj spokĂłj,
my w pociÄ
gu?
Nie rĂłb tak.
JuĹź siÄ zaczÄ
Ĺem martwiÄ.
No cóş. Chyba uderzÄ w kimono.
Tak, ja teĹź. MuszÄ mieÄ na jutro
wypoczÄty gĹos.
Jutro przychodzÄ
starsze osoby.
Przy nich trzeba ryczeÄ
dwa razy gĹoĹniej.
PotrzÄ
snÄ
Ä nimi trochÄ.
Kapujesz?
Dobranoc Ally-al.
Znowu zapomnieli wyĹÄ
czyÄ
podkĹad muzyczny.
Nic nie szkodzi.
Nie przejmuj siÄ.
Ja siÄ tym zajmÄ.
Tak lepiej.
ChodĹş do mnie, skarbie.
MĂłj maĹy fileciku.
MĂłj malutki fileciku z
tĹuszczykiem na brzegach.
LubiÄ to.
LubiÄ tĹuszczyk na kotlecie.
MĂłj ty sĹodki, soczysty kotlecie.
JesteĹ prawdziwym przysmakiem.
Alex. Alex. Alex!
Co? Co?
Ssiesz palec?
O co chodzi, Melman?
Jak wiesz, nabawiĹem siÄ
zapalenia pÄcherza...
...i muszÄ wstawaÄ co 2 godziny.
WstaĹem na siusiu, i...
...zajrzaĹem na wybieg Marty'ego,
czego zazwyczaj nie robiÄ.
Nie wiem dlaczego,
ale tym razem zajrzaĹem i...
Do rzeczy!
Marty... uciekĹ.
UciekĹ?
Jak to uciekĹ?
Ciekawe, jak dĹugo
*** tym pracowaĹ?
Marty, Marty!
On by siÄ tu nie zmieĹciĹ.
Marty? Marty, Marty!
To przecieĹź nie ma sensu.
DokÄ
d mĂłgĹby pĂłjĹÄ?
- Connecticut!
- NiemoĹźliwe!
O nie! Co my teraz robimy?
Trzeba kogoĹ zawiadomiÄ!
Halo! ProszÄ z
"Zaginionymi ZwierzÄtami". Tylko szybko.
ZaginÄĹa nam zebra.
Jest pewnie w drodze do Connecticut.
- Halo? Halo?
- Chwila.
Nie moĹźemy przecieĹź
dzwoniÄ do ludzi.
WĹcieknÄ
siÄ.
I wywalÄ
Marty'ego na dobre.
Nie gryzie siÄ rÄki,
ktĂłra ciÄ karmi.
Hmm. Racja.
Musimy go poszukaÄ.
CoĹ mu siÄ chyba poprzestawiaĹo w gĹowie.
Powstrzymajmy go, zanim popeĹni
najwiÄkszy bĹÄ
d w swoim Ĺźyciu.
Pewnie siÄ gdzieĹ bĹÄ
ka,
zmarzniÄty, zagubiony...
Biedaczysko.
Melman, dawaj!
MoĹźe jedno z nas powinno zostaÄ?
Na wypadek gdyby wrĂłciĹ.
Nie tym razem. Robimy powaĹźnÄ
akcjÄ.
Wszyscy idÄ
.
Jak siÄ najszybciej
dostaÄ na dworzec?
- PĂłjdĹşcie wzdĹuĹź Lexington.
- Melman!
- OK, my pĂłjdziemy wzdĹuĹź Lexington.
- A moĹźe Park Avenue?
Nie, na Park Avenue jest zĹa
synchronizacja ĹwiateĹ.
Podobno Tom Wolfe przemawia
dzisiaj w Centrum Lincolna.
OczywiĹcie, Ĺźe obrzucimy go kupÄ
.
Trzeba byĹo pĂłjĹÄ Park Avenue.
Na pewno to jest najszybsza
droga do dworca?
Nie wiem, Melman tak twierdzi.
Hej, sĹuchajcie...
Tam sÄ
fajne korytka, gdzie
moĹźna siÄ umyÄ, i zobaczcie...
Darmowe miÄtĂłwki!
To nie jest wycieczka, Melman.
Tylko misja ratunkowa dla Marty'ego.
Gdzie ten pociÄ
g?
WĹaĹnie nadjeĹźdĹźa.
Co ci powiedziaĹ Marty?
MiaĹeĹ z nim pomĂłwiÄ.
I pomĂłwiĹem.
Ale nie rozumiem...
PowiedziaĹ: "ChodĹşmy".
A ja: "CzyĹ ty zwariowaĹ?"
A on: "Mam 10 lat".
A potem: "BiaĹe czy czarne pasy?"
I zaczÄliĹmy ĹpiewaÄ i...
Musisz iĹÄ prosto
przez 42-gÄ
West.
Na lewo od Vanderbilta.
Jak zobaczysz budynek Chryslera,
to zaszedĹeĹ za daleko.
DziÄkujÄ, panie wĹadzo.
Hej, zaczekaj na ĹwiatĹa.
Ĺwir.
- Czy powiedziaĹeĹ "zebra"?
- Tak, zgadza siÄ, zebra.
TuĹź przy mnie.
- Mam jÄ
zastrzeliÄ?
- Nie.
W takim razie, proszÄ o wsparcie.
O! Knicksi znowu przegrali.
No i co zrobisz?
Powiedzieli: "nastÄpna stacja",
czy "posÄpna ubikacja"?
Wysiadamy.
Wielki Dworzec Centralny.
Jest wielki i centralny.
Z drogi, mamy nagĹy wypadek.
Hej, hej, wyluzujcie.
Nie aĹź tak nagĹy.
W gĂłrÄ, na dĂłĹ.
Jak ci siÄ to podoba?
Babciu, odbiĹo ci?
WeĹşcie siÄ w garĹÄ, ludzie.
Niedobry kotek.
O, psia koĹÄ.
Ekspres mi zwiaĹ.
Chyba bÄdÄ musiaĹ jechaÄ rzeĹşniÄ
.
Mam go! Mam go!
Ma go!
Ma go, ma go, maaa...!
Mam coĹ dla ciebie!
Nic mi nie jest.
Co wy tu robicie?
Tak siÄ cieszÄ, Ĺźe
ciÄ znaleĹşliĹmy.
Bardzo martwiliĹmy siÄ.
Nic mi nie jest. Patrzcie.
Wszystko w porzÄ
dku.
Nic ci nie jest?
O, nic mu nie jest. Ĺwietnie
SĹyszaĹeĹ?
Marty'emu nic nie jest.
Dobrze wiedzieÄ.
Bo wĹaĹnie siÄ zastanawiaĹem...
Jak mogĹeĹ nam to zrobiÄ, Marty?
MyĹlaĹem, Ĺźe jesteĹmy przyjaciĂłĹmi.
O co ci chodzi?
MiaĹem zamiar wrĂłciÄ przed Ĺwitem.
Nigdy wiÄcej tego
nie rĂłb, rozumiesz?
- Rozumiesz?
- Kochani, czas ucieka.
Oh, Melman, zepsuĹeĹ zegar?
...nigdy, przenigdy wiÄcej
tego nie rĂłb!
ChodĹş tu.
Wytropili nas, chĹopcy.
WstrzymaÄ ogieĹ!
MilusiĹskie pieszczochy.
Udawajcie milusiĹskie pieszczochy.
JeĹli dysponujesz kupÄ
, to rzucaj.
To ludzie.
Dobry wieczĂłr, panom.
Nie, nie, nic nie mĂłw.
Nie radzisz sobie zbyt dobrze z
przekazywaniem przyjaznych sygnaĹĂłw.
BÄ
dĹş cicho.
Hej, jak siÄ macie?
Wiecie co? Wszystko gra.
MieliĹmy tylko maĹe nieporozumienie.
Ale, wszystko zostaĹo w rodzinie.
MĂłj kumpel nieco zaszalaĹ.
KaĹźdemu moĹźe siÄ to zdarzyÄ.
Ĺťycie w mieĹcie wpĹywa na nas wszystkich.
TrochÄ mu odbiĹo.
Hej! Nie wmawiaj mi tu takich...
BÄ
dĹş cicho!
Ja siÄ tym zajmÄ.
DostaĹ!
Nie moĹźna liczyÄ na chwilÄ spokoju?
Zabierzemy naszego
przyjaciela do domu...
...i zapomnimy, Ĺźe to w ogĂłle
miaĹo miejsce. Dobra?
Bez urazy, bez obrazy.
Hej, wszystko w porzÄ
dku.
To ja, Lew Alex. Z zoo.
Co siÄ z nimi dzieje?
CzujÄ siÄ jakoĹ dziwnie...
Hej, kocham was.
Tak baaardzo...
Wczorajsze zajĹcia na
Dworcu Centralnym...
...byĹy przykĹadem tego,
o czym obroĹcy praw zwierzÄ
t...
...mĂłwiÄ
juĹź od lat:
ZwierzÄta nie powinny byÄ
trzymane w niewoli.
Dlatego zostanÄ
one przywrĂłcone
do ich naturalnego Ĺrodowiska...
...gdzie bÄdÄ
mogĹy ĹźyÄ na wolnoĹci,
tak jak tego pragnÄ
.
- Hej, przepraszam...
- ObudziĹ siÄ! ObudziĹ siÄ!
ZrĂłb coĹ!
O, rany!
O, moja gĹowa!
A to co do...?
Chwila. Gdzie? Co?
Jestem w skrzyni!
O nie, nie, nie. Tylko nie w skrzyni.
O nie. Nie mogÄ
mnie wydaliÄ!
Nie mnie.
DuszÄ siÄ.
DuszÄ siÄ.
Ciemno wszÄdzie...
DuszÄ siÄ.
DuszÄ siÄ.
Ĺciany siÄ zbliĹźajÄ
do mnie.
Jestem taki sam. Taki sam.
- Alex! Alex, jesteĹ tam?
- Marty?
- Tak, mĂłw do mnie, stary.
- O, Marty, to ty?
- Co siÄ dzieje? Wszystko w porzÄ
dku?
- Nie wydaje mi siÄ.
- Alex? Marty? To wy?
- Gloria!
- TeĹź tu jesteĹ?
- Kocham wasze gĹosy.
- Co siÄ dzieje?
- Wszyscy jesteĹmy w skrzyniach.
- To spanie mnie otÄpia.
- Melman!
Czy to Melman?
- Wszystko w porzÄ
dku?
- Tak, jak najbardziej.
Na rezonansie magnetycznym
czÄsto ucinam sobie drzemkÄ.
- Melman to nie rezonans.
- Tomografia?
Ĺťadna tomografia.
WydalajÄ
nas z ZOO.
WydalajÄ
z ZOO?
O, nie. Mnie nie moĹźna wydaliÄ.
Ja mam umĂłwionÄ
wizytÄ
z Dr Goldbergiem o 5:00.
Mam recepty do wykupienia.
Ĺťadne inne ZOO nie bÄdzie w stanie
pozwoliÄ sobie na moje leczenie.
Nie zgadzam siÄ na leczenie
w Kasie Chorych.
Spokojnie, Melman,
wszystko bÄdzie dobrze.
BÄdzie w porzÄ
siu.
Nie, Marty, nie bÄdzie.
Przez ciebie jesteĹmy zrujnowani.
Przeze mnie?
Nie sÄ
dzÄ, aby to byĹa moja wina?
- Ĺťartujesz, co Marty?
- ZraziĹeĹ ludzi.
UgryzĹeĹ rÄkÄ, Marty,
ugryzĹeĹ rÄkÄ.
"Nie wiem kim jestem",
"MuszÄ odnaleĹşÄ swoje ja w dziczy..."
Nie prosiĹem, ĹźebyĹcie mnie szukali.
Jest w tym trochÄ racji.
UprzedzaĹem, Ĺźe powinniĹmy
zostaÄ w ZOO, ale wy...
Melman, stul pysk.
Sam zasugerowaĹeĹ mu ten pomysĹ.
- Alex, nie mieszaj w to Melmana.
- DziÄkujÄ, Gloria.
Poza tym, to nie z mojej
winy nas przenoszÄ
.
Melman, zamknij siÄ.
Czy was teĹź mdli?
- Mnie mdli.
- Melman, ciebie zawsze mdli.
Melduj.
JakiĹ starszy kod, kapitanie.
Jeszcze go nie rozgryzĹem.
Ty, naczelny!
Umiesz czytaÄ?
Nie, ale Phil umie.
Phil!
PrzesyĹka do Kenii.
Rezerwat dzikich zwierzÄ
t.
Afryka.
Afryka? To nie dla nas.
Rico.
ByĹem gwiazdÄ
w najwspanialszym
mieĹcie na Ziemi.
- ChĹopaki, sĹuchajcie.
- KrĂłlem, uwielbianym przez narĂłd.
A ty wszystko zepsuĹeĹ.
"Uwielbianym"?
JeĹli ciÄ kochali, to tylko dlatego,
Ĺźe tak naprawdÄ to ciÄ nie znali.
Nie kaĹźcie mi, abym tam do was weszĹa
bo wam obu spuszczÄ lanie!
Ja myĹlaĹem, Ĺźe ciebie znam.
A tak przy okazji, to twoje biaĹe
i czarne pasy sÄ
bez sensu.
PrzestaĹcie, przestaĹcie.
Wcale nie polepszacie
naszej sytuacji.
MeldowaÄ.
Wszystko na nic, kapitanie.
Nie znam kodu.
Nie chcÄ sĹuchaÄ wymĂłwek.
ChcÄ rezultatĂłw! Nawigacja!
Dobra, niech pomyĹlÄ.
Uciszcie go!
- UdaĹo siÄ!
- W takim razie caĹa wstecz!
Gloria!
Melman!
Marty!
Alex!
Marty?
Aleeex!
Marty!
Nie, zaczekaj.
Wracaj tu, Marty!
Nie odchodĹş!
MaĹty?
MeĹman?
GloĹia?
Marty! Melman! Gloria!
Marty!
Melman! Gloria!
Hej, niech ktoĹ siÄ odezwie!
Marty! Melman! Gloria!
Pomocy!!!
Pomocy!
WypuĹcie mnie.
Halo!
WypuĹcie mnie stÄ
d, i to juĹź!
Jest tu kto?
Melman!
Alex, to ty?
Melman, mam ciÄ,
Spokojnie. Zaczekaj.
Melman, mam ciÄ, stary.
Zaczekaj chwilÄ, Melman.
Nigdzie nie idĹş.
- Co ty robisz?
- Zaraz ciÄ uwolniÄ z tego pudĹa.
- OdprÄĹź siÄ.
- Alex?
Ĺťyrafy wychodzÄ
z szafy.
- Zaczekaj, zaczekaj.
- Nie ruszaj siÄ!
- Zaczekaj, Alex.
- Nie ruszaj siÄ!
- Nie, no co ty.
- NadchodzÄ!
Zobacz! Zobacz!
To Gloria! To Gloria!
Hej, to naprawdÄ Gloria.
O rany.
Gloria!
Gloria!
Dobra chĹopaki,
koniec draki.
Gloria!
Alex!
-Marty?
-Marty!
W lewo! W lewo! W lewo!
Tutaj jest dobrze.
Nie mam portfela przy sobie.
OdwdziÄczÄ siÄ kiedy indziej.
... wam teĹź.
Marty, Marty!
Alex!
Marty!
O kurde blade.
- Zaczekaj.
- ZabijÄ ciÄ!
- ChodĹş tutaj! Nie uciekaj ode mnie!
- UspokĂłj siÄ!
JeĹli bÄdziesz ciÄ
gle uciekaĹ,
to zabijÄ ciÄ bardziej.
O, spĂłjrzcie na nas.
Znowu jesteĹmy razem.
Cali i zdrowi.
Tak, jesteĹmy.
Tylko gdzie?
San Diego.
San Diego?
PlaĹźa z biaĹym piaseczkiem...
Wierna symulacja Ĺrodowiska
naturalnego, przestrzenne wybiegi.
MĂłwiÄ wam, to na pewno
ZOO w San Diego.
SÄ
nawet sztuczne skaĹy.
Ta wyglÄ
da jak prawdziwa.
San Diego? Co moĹźe byÄ
gorsze niĹź San Diego?
Nie wiem, ale dla mnie
to miejsce to bomba.
Podoba mi siÄ tutaj.
- ZabijÄ ciÄ, Marty!
- Wyluzuj, bracie.
- UduszÄ ciÄ.
- Spokojnie.
A potem ciÄ zakopiÄ, odkopiÄ, sklonujÄ
i wytĹukÄ wszystkie twoje klony.
- 20 sekund przerwy.
- I na zawsze o tobie zapomnÄ.
SĹuchajcie, poszukajmy ludzi...
...zameldujmy siÄ i wszystko
na pewno siÄ wyprostuje.
Ĺwietnie. Po prostu Ĺwietnie.
San Diego.
Teraz bÄdÄ musiaĹ rywalizowaÄ z OrkÄ
Shamu, i tym jej cwanym uĹmieszkiem.
Tego nie uda mi siÄ przebiÄ.
Jestem zrujnowany, skoĹczony.
Wypadam z biznesu.
To przez ciebie, Marty.
ZrujnowaĹeĹ mnie.
Daj spokĂłj, Alex.
Czy naprawdÄ uwaĹźasz...
...Ĺźe zaplanowaĹem to wszystko?
Chcesz abym powiedziaĹ,
Ĺźe jest mi przykro? Tego chcesz?
- OK, jest mi...
- Cii...
UciszyĹ mnie!
- Marty, musisz byÄ trochÄ bardziej...
- Cii.
- Nie waĹź siÄ mnie uciszaÄ!
- SĹyszycie? Nie sĹyszycie?
- SĹyszÄ teraz.
- Tam gdzie jest muzyka, sÄ
ludziska.
- Idziemy prosto do dziaĹu kadr.
- Nie majÄ
tu chodnikĂłw?
Co za wiocha?
Powinni to nazywaÄ
San Denne ZOO.
Kto to wymyĹliĹ, Ĺźeby zwierzÄta
biegaĹy jak jakaĹ dzicz?
Zanim siÄ obejrzysz, masz kwiaty we wĹosach,
i wszyscy ĹciskajÄ
siÄ nawzajem.
Mnie siÄ podoba.
TÄdy, szybko!
NajwaĹźniejsze to zrobiÄ dobre
wraĹźenie na ludziach.
Wszyscy uĹmiech. Do dzieĹa.
- Tylko na tyle ciÄ staÄ?
- Ja siÄ nie uĹmiecham. Mam szczÄkoĹcisk.
Dobra, zrĂłb tylko,
Ĺźeby Ĺadnie wyglÄ
daĹ.
- Ale.
- To nie ludzie. To zwierzaki.
Kalifornijskie zwierzaki, brachu.
To jakaĹ impreza klubowa.
Lemury wszystkich krajĂłw ĹÄ
czcie siÄ!
MĂłwi wam to KrĂłl Julian.
Kocham piÄkne dziewczyny.
LubiÄ jak siÄ ruszajÄ
.
Ruszaj ciaĹo, by nie staĹo.
Co to za ZOO?
NaliczyĹem 26 przypadkĂłw
naruszenia przepisĂłw BHP.
Kocham San Diego.
27!
Szkoda ze nie przynieĹliĹmy
jakichĹ chipsĂłw ze sobÄ
.
Zaczekajcie.
Gdzie siÄ podziaĹ Alex?
Gdzie go wciÄĹo? ByĹ tuĹź za nami.
Nie wiem gdzie jest,
ale omija go niezĹa imprezka.
Foosa!!!
Foosa!!!
Foosa atakujÄ
!
Ratuj siÄ kto moĹźe!
- Foosa gĹodne.
- Foosa jeĹÄ.
Nie cierpiÄ pajÄczyn.
Wielkie dziÄki.
DziÄki, Ĺźe zaczekaliĹcie.
Ĺadnie z waszej strony.
CzeĹÄ, wĹaĹnie przyjechaliĹmy
z Nowego Jorku, i szukamy nadzorcy.
SiedzieliĹmy na plaĹźy
przez wiele godzin...
...i nawet pies z kulawÄ
nogÄ
siÄ nami nie zainteresowaĹ.
Nie wiem, kto tu zarzÄ
dza...
...ale ktoĹ tu nieĹşle schrzaniĹ
swojÄ
robotÄ.
JeĹli moglibyĹcie nam pokazaÄ gdzie
tu jest administracja, to bylibyĹmy...
Siema!
PajÄ
k! PajÄ
k!
Mam pajÄ
ka na plecach.
Maurice, widziaĹeĹ to?
OdstraszyĹ foosa.
KrĂłlu Julianie, kto to sÄ
?
Kto to?
To obcy. Dzicy obcy
z dalekiej przyszĹoĹci.
Przyszli nas zabiÄ, zabraÄ
nasze samice oraz nasze zapasy.
Wstawaj, Mort. Nie zbliĹźaj siÄ
do krĂłlewskich stĂłp, OK?
Kryjemy siÄ. Wszyscy majÄ
byÄ cicho, wĹÄ
cznie ze mnÄ
.
Cii... Kto to jeszcze gada?
A, to znowu ja.
- Sio.
- Jeszcze raz.
- DosyÄ, daj mi to.
- Chyba go trafiĹa.
Jeszcze go mam na plecach?
NienawidzÄ pajÄ
kĂłw.
JuĹź dobrze, uciekĹ sobie.
To jacyĹ dzicy?
Dzisiaj chyba umrzemy?
Stopy! Co ci mĂłwiĹem o stopach?
Chyba ci coĹ mĂłwiĹem o stopach?
Chyba ci coĹ mĂłwiĹ o stopach?
- Czekaj, mam plan.
- NaprawdÄ?
WymyĹliĹem sprytny test.
Przekonamy siÄ czy to dzicy zabĂłjcy.
CzeĹÄ, maĹy.
PozwĂłl, Ĺźe ja siÄ tym zajmÄ.
Alex idzie, Marty zostaje.
CzeĹÄ, maĹy.
O, przepraszam, Cii, cii.
- Patrz Alex, co narobiĹeĹ?
- Nic siÄ nie staĹo, wszystko gra.
Jestem tylko... Ĺmiesznym lwem.
O, rany.
- Alex!
- Oh ty malutki, biedny szkrabie?
Czy ten wielki lew ciÄ przestraszyĹ?
Tak? Niedobry, zapchlony
kawaĹ futra, prawda?
ChodĹş, mamusia ciÄ przytuli.
Jakie one sĹodkie na odlegĹoĹÄ!
JesteĹ najsĹodszym, malutkim dzidziusiem.
MogĹabym go zjeĹÄ i popiÄ kawÄ
.
To jakieĹ ciemiÄgi.
Nie jestem tego pewien.
Ten, z gĹupiÄ
szopÄ
na gĹowie...
...wyglÄ
da trochÄ podejrzanie.
Nonsens, Morris.
Uwaga wszyscy.
Idziemy powitaÄ ciemiÄgi.
Przedstawiam Jego WysokoĹÄ, naszego
znakomitego KrĂłla Juliana XIII.
samozwaĹczego pana lemurĂłw,
etcetera, etcetera. Wiwat.
GoĹÄ ma styl.
Kim on jest?
KrĂłlem Ĺwinek morskich?
WedĹug mnie to wiewiĂłrka.
Witajcie, olbrzymie ciemiÄgi.
MoĹźecie swobodnie przebywaÄ
w blasku mego majestatu.
- Na pewno wiewiĂłr.
- NiewÄ
tpliwie.
SkĹadamy wam wielkie dziÄki,
za przepÄdzenie foosa.
- Hoosa?
- Foosa.
NÄkajÄ
nas, wchodzÄ
na nasz teren,
psujÄ
nam imprezy...
- ...oraz wyrywajÄ
nam czĹonki.
- Brzmi doskonale.
ChcieliĹmy siÄ tylko dowiedzieÄ
gdzie tu sÄ
jacyĹ ludzie?
O jejku, jakie ty masz wielki zÄby.
WstydĹş siÄ, Maurice.
Nie widzisz, Ĺźe obraziĹeĹ tego Ĺwira?
Powiedzcie mi,
kim wy, u diabĹa, jesteĹcie?
Ja jestem Alex. Ten Alex.
A to Gloria, Marty i Melman.
A skÄ
d wy, olbrzymy, przybyliĹcie?
Z Nowego Jorku, i...
Wiwat Nowojorskie Olbrzymy!
Nowojorskie Olbrzymy!
Co to ma byÄ? JakiĹ program
wewnÄtrznej resocjalizacji?
Zapytajmy te nawiedzone
wiewiĂłry, gdzie sÄ
ludzie.
Przepraszam. My nawiedzone
wiewiĂłry mamy teĹź ludzi.
Hej, majÄ
tu ludzi!
O, no to Ĺwietnie.
SÄ
tam.
CzyĹź ludzie nie sÄ
uroczy? ChociaĹź
niezbyt ruchliwa z nich gromadka.
A macie jakichĹ Ĺźywych ludzi?
Nie, tylko takich.
GdybyĹmy mieli tutaj
Ĺźywych ludzi...
...to to nie byĹaby Dzicz, prawda?
Dzicz?
Czekaj no chwilÄ,
futrzasty kubeĹku.
Masz na myĹli "mieszkanie w ziemiance
i podcieranie siÄ liĹciem"? Taka dzicz?
- A kto by siÄ podcieraĹ?
- Aj-waj.
- Aj-waj.
- Wszyscy Aj-waj.
Aj-waj.
MogÄ was na chwilÄ przeprosiÄ?
Zabierzcie mnie stÄ
d!
Musimy stÄ
d uciekaÄ!
- Pomocy!
- Co ty robisz?
PĹynÄ z powrotem
do Nowego Jorku.
Wiem, Ĺźe nie mam duĹźych szans,
ale muszÄ sprĂłbowaÄ.
- Nie umiesz pĹywaÄ!
- MĂłwiÄ, Ĺźe nie mam duĹźych szans.
Natura mnie osacza, nic nie widzÄ,
nic nie widzÄ!
Ja widzÄ!
PosĹuchaj, na pewno zaszĹa
maĹa pomyĹka.
Ludzie nie mogli nas tu
zostawiÄ celowo.
Jak siÄ zorientujÄ
co sie staĹo,
zacznÄ
nas szukaÄ.
Nie wiem jak to okreĹliÄ,
ale czujÄ siÄ wolny.
Wiesz co? ZaĹoĹźÄ siÄ,
Ĺźe juĹź po nas jadÄ
.
2501 KM NA POĹUDNIE.
No, chĹopaki, na Ĺniadanie
bÄdzie mroĹźone sushi.
Rico!
Skoro pisana mi jest ĹmierÄ
na tej samotnej wyspie...
...ja, Melman Mankiewicz...
...bÄdÄ
c zdrowy na umyĹle,
choÄ chory na ciele...
...rozdzielam mĂłj majÄ
tek
rĂłwno pomiÄdzy was troje.
Przykro mi, Alex.
Hej, latryna. Dobra robota Melman.
Kibelek na wolnym powietrzu.
Nie, to nie latryna.
To grĂłb. WpÄdziĹeĹ Melmana
do grobu. Zadowolony?
Daj spokĂłj.
To nie jest Ĺźaden koniec,
to dopiero poczÄ
tek.
To moĹźe byÄ najlepsze, co nam
siÄ kiedykolwiek przydarzyĹo.
Nie. Nie. Nie. Nie.
Nie. Nie. Nie. Nie. To nie jest najlepsze
co nam siÄ przydarzyĹo.
NaduĹźyĹeĹ mocy Ĺźyczenia urodzinowego,
i sprowadziĹeĹ nieszczÄĹcie na nas wszystkich.
Nie trzeba byĹo go wyjawiaÄ.
Moment. Ja nie chciaĹem
wyjawiaÄ, pamiÄtasz?
- Wy mnie zmusiliĹcie.
- Aa, rzeczywiĹcie.
Poza tym, to nie pech,
tylko szczÄĹcie.
Rozejrzyj siÄ. Nie ma klatek,
nie ma rozkĹadu zajÄÄ.
Tu jest piÄknie.
Kotku, urodziliĹmy siÄ...
Dobra, mam tego doĹÄ.
To twoja strona wyspy,
a to nasza strona wyspy.
To jest ciemna strona, gdzie
moĹźesz sobie skakaÄ jak Ĺşrebak,
i robiÄ, co tylko do diabĹa zechcesz.
A to jest jasna strona, dla tych, ktĂłrzy
kochajÄ
Nowy Jork i chcÄ
wrĂłciÄ do domu.
- Daj spokĂłj.
- Nie, nie. Cofnij siÄ.
To mi siÄ nie podoba.
OK, miejcie sobie waszÄ
stronÄ,
a ja mojÄ
.
A gdybyĹcie mnie potrzebowali,
bÄdÄ tutaj w pobliĹźu...
...na wesoĹej stronie wyspy,
dobrze siÄ bawiÄ
c.
Tu jest wesoĹa strona...
...gdzie bÄdziemy siÄ Ĺwietnie bawiÄ,
czekajÄ
c na powrĂłt do domu.
- Zabawa jak za starych, dobrych czasĂłw.
- Moja strona jest najlepsza.
Twoja jest do kitu.
JesteĹ po stronie Jersey.
I co teraz?
Nie martw siÄ, mam plan
aby nas uratowaÄ.
Mina mu zrzednie jak to zobaczy.
Popatrzcie tylko,
bez nas jest bezradny.
Zamknij siÄ, Spalding.
StojÄ tu i stojÄ.
DĹugo mam jeszcze pozowaÄ?
JuĹź. Finito.
Ĺťadna ĹĂłdĹş ratunkowa
w promieniu miliona mil...
...nie przeoczy tej Ĺlicznotki.
We wĹaĹciwym momencie
zapalimy pĹomieĹ wolnoĹci...
...i zostaniemy uratowani
od tego koszmaru.
Co powiedzie?
NiezĹy wypas, co?
- Jak tam pĹomieĹ wolnoĹci, Melman?
- Ĺwietnie... palancie.
- Ĺwietnie... palancie.
SĹyszaĹem.
Dlaczego nie moĹźemy po prostu
poĹźyczyÄ ognia od Marty'ego?
To dziki ogieĹ. Nie moĹźemy Lady Liberty
zapalaÄ dzikim ogniem.
- Pocieraj, Melman.
- A niby co ja tu robiÄ?
Nie mogÄ, nie mogÄ.
Nie umiem tego zrobiÄ.
Pali siÄ.
Pali siÄ.
Pali siÄ. Pali siÄ.
Pali siÄ.
Jeszcze nie! Nie, nie! Nie!
Pali siÄ.
Melman, nie ruszaj siÄ!
Skacz! Alex, skacz!
Nie bĂłj nic.
Koty zawsze spadajÄ
na...
Pysk?
Rany, co z ciebie za kocur?
Ty maniaku!
SpaliĹeĹ jÄ
!
Niech ciÄ diabli!
Do diabĹa z wami wszystkimi.
MoĹźemy juĹź iĹÄ na wesoĹÄ
stronÄ?
Wszyscy, cisza.
Zbierzcie siÄ. Zajmujcie miejsca.
UspokĂłjcie siÄ. Zajmujcie miejsca.
ProszÄ rozdzieliÄ tych dwĂłch.
Ty tu, a ty tam.
Wszyscy...
Uwaga.
ProszÄ o spokĂłj.
Przed wami Jego WysokoĹÄ,
Najznamienitszy bla, bla, bla...
Etcetera, etcetera.
Wiwat. Jadziem z tym koksem.
SĹuchajcie.
Wszyscy jesteĹmy ciekawi, co to
za goĹcie, te Nowojorskie olbrzymy.
- Tak, Willy?
- Mnie siÄ podobajÄ
.
Mnie siÄ teĹź podobajÄ
. Podobali mi sie pierwszemu.
Podobali mi siÄ nawet zanim ich poznaĹem.
Podobali mi siÄ od razu.
W porĂłwnaniu z tym, jak bardzo
ja ich lubiÄ, ty ich nienawidzisz.
Dobrze juĹź. Wystarczy.
DziaĹacie mi na nerwy.
Nie naleĹźy zapominaÄ, Ĺźe od
niepamiÄtnych czasĂłw...
...byliĹmy atakowani
i poĹźerani przez foosa.
Foosa!
Foosa atakujÄ
!
To ksiÄ
Ĺźka kucharska!
Morris!
Cii, uciszcie siÄ.
No przecieĹź nie atakujÄ
nas w tej chwili.
A wiÄc, wpadĹem na genialny pomysĹ.
Uczynimy z Nowojorskich olbrzymĂłw...
...naszych przyjaciĂłĹ, i
zatrzymamy ich u nas.
A pod opiekÄ
Pana Aleksa...
...bÄdziemy bezpieczni
i nic nam nie zagrozi.
I nie bÄdziemy siÄ musieli
juĹź nigdy martwiÄ o foosa.
Ja to wymyĹliĹem,
ja to wymyĹliĹem. Tak ja.
Poczekajcie, spokĂłj.
Tak sobie myĹlÄ...
Czy nie zastanowiĹo was
dlaczego foosa...
...tak siÄ przeraziĹy pana Aleksa?
MoĹźe i my powinniĹmy siÄ baÄ?
MoĹźe Pan Alex jest jeszcze
gorszy niĹź foosa?
MĂłwiÄ wam, na widok tego goĹcia
ciarki przechodzÄ
mi po plecach.
Maurice, nie podniosĹeĹ rÄki.
Wobec tego twĂłj ohydny komentarz
zostanie wymazany z protokoĹu.
Czy ktoĹ jeszcze ma ciarki?
Nie? To dobrze.
Zatem morda w kubeĹ.
Kiedy Nowojorskie olbrzymy
siÄ obudzÄ
...
..majÄ
myĹleÄ, Ĺźe trafili do raju.
Komu ciasteczko?
Ty, Al. Melman i Gloria
Ĺwietnie siÄ bawiÄ
.
Jest jeszcze miejsce dla jednej
osoby po wesoĹej stronie.
Nie, dziÄkujÄ.
Tak sobie pomyĹlaĹem, Ĺźe gdybyĹ
zechciaĹ daĹ temu miejscu szansÄ...
...to by ci siÄ nawet
mogĹo tu spodobaÄ?
Marty, jestem zmÄczony i gĹodny.
ChcÄ wracaÄ do domu.
To ma byÄ szansa?
ZastanĂłw siÄ jeszcze.
ZastanĂłw siÄ jeszcze.
Bez ciebie nie jest tak
wesoĹo po naszej stronie.
- Cii, to on.
- Kto tam?
Pizzak. A któşby inny do diabĹa?
Tak? W czym mogÄ pomĂłc?
MogÄ siÄ przyĹÄ
czyÄ?
Co proszÄ?
ByĹem gĹupi, Marty.
PrzemyĹlaĹem to co powiedziaĹeĹ,
i przepraszam.
Witaj w Casa del Dzicz.
WejdĹş i odrzuÄ wszystkie zmartwienia.
Hej, hej, wytrzyj nogi.
NIE MA TO
JAK W DZICZY
- Alex!
- Mi casa is su casa.
Jestem pod wraĹźeniem.
Hej, napij siÄ.
Firma stawia.
SĹona woda.
Nie przeĹykaj. To jest tymczasowe,
dopĂłki nie podĹÄ
czÄ
rur.
Hej, wyglÄ
dacie na gĹodnych.
Co byĹcie powiedzieli na dary natury?
Masz jakieĹ jedzenie?
SpecjalnoĹÄ wesoĹej strony.
Wodorosty na patyku.
Wodorosty?
Na patyku.
Polubisz jak skosztujesz.
Ĺewelacja.
- Pycha.
- DziÄki.
TroszkÄ Ĺykowate.
Hmm⌠PrzydaĹaby siÄ
odrobina cytryny.
WyĹmienite. NaprawdÄ.
Niebo w gÄbie.
To nie wszystko.
Patrzcie na to.
Tylko spĂłjrzcie.
Jak miliardy helikopterĂłw.
SpadajÄ
ca gwiazda,
pomyĹl Ĺźyczenie, prÄdko.
A moĹźe tak: miÄsisty,
soczysty kotlet.
Wiesz co, Alex?
ObiecujÄ, Ĺźe jutro bÄdziesz miaĹ
swĂłj kotlet, Ĺźebym sczezĹ.
DziÄki, Marty.
Robi siÄ późno.
Chyba pĂłjdÄ...
Ja teĹź idÄ uderzyÄ w kimono.
SĹodkich snĂłw.
Alex!
Co ty robisz?
27, 28, 29, 30. 30 czarnych, 29 biaĹych.
WyglÄ
da na to, Ĺźe jesteĹ
czarny w biaĹe pasy.
I po dylemacie.
Dobranoc.
Widzisz, Maurice?
Pan Alex troszczy siÄ o przyjaciĂłĹ.
Jest najwyraĹşniej czuĹy i kochajÄ
cy.
Jak moĹźesz mieÄ od niego ciarki?
SpĂłjrz tylko. Jest taki uroczy.
Nie wydaje mi siÄ,
Ĺźe byĹ to objaw troski.
WyglÄ
daĹo bardziej
jakby go smakowaĹ.
MyĹl jak uwaĹźasz.
Nie obchodzi mnie to.
WkrĂłtce zaczniemy realizowaÄ
mĂłj doskonaĹy plan.
Musimy tylko zaczekaÄ...
...aĹź pogrÄ
ĹźÄ
siÄ
w gĹÄbokim Ĺnie.
Jak dĹugo to jeszcze potrwa?
ANTARKTYDA
Jest do bani.
ObudĹş siÄ, Panie Alex.
ObudĹş siÄ, Panie Alex.
Wstawaj, szkoda dnia.
Pobudka, pobudka, panie Alex!
Wstawaj, Alex.
Ssiesz palec?
Gdzie my jesteĹmy?
Co siÄ dzieje?
- Gdzie jest plaĹźa?
- Spokojnie.
Ho, ho, nie ma powodu do niepokoju,
olbrzymie Ĺwiry,
Podczas gdy spaliĹcie...
...zabraliĹmy was do naszego
maĹego, niebiaĹskiego zakÄ
tka.
Witajcie na Madagaskarze.
- Madahoo-ha?
- Co?
Nie, nie hoo-ha. Askar.
Marty!
WyglÄ
da dokĹadnie jak rysunek
na Ĺcianie w naszym ZOO.
Nie, panowie, to jest prawdziwe.
NiezĹy widok, co?
To, o czym zawsze marzyĹeĹ,
a teraz jest tutaj.
- Prawdziwa wersja...
- Co powiesz na maĹÄ
przebieĹźkÄ?
Niech krew tÄtni w ĹźyĹach,
a wiatr hula we wĹosach.
Kto jest ze mnÄ
?
- No, nie wiem...
- Berek!
Hej, chcesz mi uciec?
Mam ciÄ.
ChodĹş tutaj!
Berek.
Dobra, Marty.
Jestem berkiem.
Jestem berkiem.
WygraĹeĹ.
Dawaj, Alex.
Nie bÄ
dĹş miÄczakiem.
Od dwĂłch dni nic nie jadĹem.
Mam niski poziom cukru we krwi.
Brak mi energii.
MyĹlÄ, Ĺźe nie na tym
polega twĂłj problem.
Po pierwsze, nie tak
biega siÄ w dziczy.
Dawaj, stary. Wszystkie Ĺapy na bieĹźniÄ.
Musisz uwolniÄ z siebie
prawdziwego lwa.
- Kto jest kocurem?
- Marty, ja naprawdÄ nie...
Ty, wĹaĹnie ty.
Dawaj!
O to chodzi. Dodaj pary.
JesteĹ kotem.
Kto jest kotem?
TY.
Kto jest kotem?
TY.
Kto jest kotem? Kto jest kotem?
Kto jest kotem? Kto jest kotem?
Kto jest kotem? Kto jest kotem?
Kto jest kotem? Kto jest kotem?
Ja jestem kotem!
Niespodzianka!
Berek.
Nie zĹapiesz kota.
Jest zbyt szybki.
CzujÄ siÄ odlotowo-kolorowo,
astronomicznie-fantastycznie.
- Zaszalejmy w dziczy!
- To rozumiem!
Ale odlot.
Cho no tu! Cho no tu! Cho no tu!
CzujÄ dziwny przypĹyw energii.
- Marty, Marty, jest jak mĂłwiĹeĹ.
- JedwabiĹcie.
- Prawda Melman?
- O, tak. O, tak.
Jestem w Niebie.
Widzisz Maurice, Alex jest teraz naszym
przyjacielem, a po Foosa ani Ĺladu.
Przyznasz, Ĺźe mĂłj plan
dziaĹa bez zarzutu?
Alex, sprĂłbuj jakie pysznoĹci.
CzujÄ siÄ znĂłw jak krĂłl.
KrĂłl?
Tak, powinieneĹ go zobaczyÄ w akcji.
Dawaj, Alex.
PokaĹź im swĂłj numer.
No, nie wiem, doprawdy... OK
Panie i panowie, oraz
wszystkie naczelne.
Dzicz z dumÄ
przedstawia:
KrĂłla!
LEW ALEX!
Dajcie czadu, chĹopcy.
O tak, KrĂłl jest w domu.
Jaki z niego krĂłl? Nawet nie ma
korony. Ja mam koronÄ.
Bardzo piÄknÄ
.
I noszÄ jÄ
na gĹowie.
Patrzcie. Mam jÄ
jeszcze?
Ryknij, stary, ryknij.
Rany, takiego jeszcze nie sĹyszaĹem.
Tak, pokaĹź co potrafisz.
RĂłb fale!
Przepraszam.
WpiĹeĹ zÄby w mĂłj tyĹek.
- SkÄ
dĹźe.
- AleĹź tak.
- Alex, co z tobÄ
?
- UgryzĹeĹ mnie w tyĹek.
Nie. Nieprawda. Prawda?
Tak jakby.
Co ci odbiĹo?
Czemu mnie ugryzĹeĹ?
- To dlatego, Ĺźe jesteĹ jego kolacjÄ
.
- Co takiego?
- Ĺťe co, proszÄ?
- To jest gĹupie.
Daj spokĂłj Morris. Co znaczy jeden
gryz w poĹladki miÄdzy przyjaciĂłĹmi?
No, sprĂłbuj sam.
Impreza skoĹczona, Julian.
TwĂłj plan zawiĂłdĹ.
O czym wy gadacie?
TwĂłj koleĹ jest, jak my tu mĂłwimy...
...doskonaĹym modelem
maszyny do polowania i zabijania.
Ĺťywi siÄ miÄsem...
...czyli tobÄ
.
- Spadaj stÄ
d.
- Oki-doki, Morris, przyznajÄ.
Plan zawiĂłdĹ.
Wszystko na nic!
Wszyscy zginiemy.
Foosa powrĂłcÄ
i poĹźrÄ
nas wszystkich, poniewaĹź...
...wszyscy jesteĹmy miÄsem.
Ja jestem miÄsem, ja, ja, ja.
Pan Alex nie moĹźe tu pozostaÄ.
NaleĹźy do innego rodzaju zwierzÄ
t,
i zamieszka po stronie foosa.
Na mocy powierzonej mi wĹadzy...
...przez prawo dĹźungli, bla, bla, bla...
OdejdĹş!
No nie... Czy ja wyglÄ
dam
dla ciebie jak kotlet?
Taaaak.
Widzicie? MĂłwiĹem, Ĺźe...
Chwila, co powiedziaĹeĹ?
O tak!
- On zamienia siÄ w dzikÄ
bestiÄ.
- Ratuj siÄ kto moĹźe.
Marty, uciekaj.
StrzaĹ w dziesiÄ
tkÄ, Maurice.
DziÄkujÄ.
Marty?
Tak mi przykro, Marty.
Co siÄ ze mnÄ
dzieje?
Jak?
O, nie.
Co ja narobiĹem?
To prawda.
Jestem potworem.
MuszÄ stÄ
d uciekaÄ.
ZAWRĂÄ!
STRONA DRAPIEĹťNIKĂW - 3 MILE
TERYTORIUM FOOSA - 1 MILA
Co ja narobiĹem?
To jakiĹ koszmar.
To wszystko moja wina.
Przeze mnie straciliĹmy Aleksa.
I co zrobimy?
Znajdziemy sposĂłb,
Ĺźeby mu pomĂłc.
OK.
JesteĹmy Nowojorczykami, racja?
JesteĹmy twardzi i z charakterem.
JesteĹmy elastyczni!
I nie poddamy siÄ, jak
jakaĹ zgraja MelmanĂłw.
Nie ma mowy.
Gloria?
To nie ja.
To statek
- Statek!
- Statek?
Statek po nas wrĂłciĹ.
Szybko, musimy zdÄ
ĹźyÄ.
Jest!
- Hej! Tutaj!
- Tutaj!
Tutaj! Hej!
Melman, podnieĹ mnie!
Szybko!
Pomocy! Pomocy!
- Moja szyja, moja szyja.
- Tutaj!
- Melman, spokojnie. W tÄ
stronÄ.
- Chyba nie wiesz ile waĹźysz?
Hej, tam na statku!
JesteĹmy Tutaj!
Patrzcie, zawraca!
PĹynie z powrotem!
UdaĹo siÄ!
Wy zatrzymajcie statek,
a ja biegnÄ po Aleksa.
Nie tak szybko.
Nie moĹźesz wracaÄ tam sam.
No co ty?
Znam Aleksa.
Jak siÄ dowie, Ĺźe jest ratunek,
zaraz otrzeĹşwieje.
IdÄ
ludzie.
MogÄ
nam pomĂłc.
Melman ma racjÄ.
Ludzie bÄdÄ
wiedzieÄ, co robiÄ.
A teraz musimy zatrzymaÄ ten statek.
To mi siÄ podoba.
Wy?
A gdzie ludzie?
ZabiliĹmy ich i zjedliĹmy
ich wÄ
troby.
DaĹaĹ siÄ nabraÄ, co?
ĹťartujÄ laleczko,
ludziom nic nie jest.
WysĹaliĹmy ich na szalupie do Chin.
Hej, my siÄ chyba znamy.
Gdzie ten stukniÄty lew
i nasz monochromatyczny kumpel?
Marty? Jest t... Gdzie on siÄ
podziaĹ? ByĹ tuĹź za nami.
WrĂłciĹ po Aleksa.
Igra z Ĺźyciem.
ChĹopaki, nasz czarno-biaĹy
przyjaciel jest w tarapatach.
Mamy robotÄ do wykonania.
Dziennik pokĹadowy:
Wyruszamy na nieprzyjazny teren.
Kowalski, trzeba podbiÄ
serca i umysĹy tubylcĂłw.
Rico, potrzebujemy
sprzÄt taktyczny.
Staniemy wobec
ogromnego zagroĹźenia.
Szeregowy pewnie
nie ujdzie z Ĺźyciem.
Alex, gdzie jesteĹ?
Jest statek, moĹźemy wracaÄ.
Alex, Alex, Alex...
Alex, Alex, Alex...
Alex, Alex, Alex...
Alex, Alex, Alex...
Alex!
Alex!
Marty?
OtrzÄ
Ĺnij siÄ, Alex. Statek wrĂłciĹ,
moĹźemy stÄ
d spadaÄ.
WrĂłcimy do cywilizacji
i wszystko bÄdzie po staremu.
Cofnij siÄ.
ProszÄ.
Jestem potworem.
Alex, nie jesteĹ potworem.
JesteĹ moim kumplem.
Dobrana z nas para.
Ty i ja, pamiÄtasz?
Nie chcÄ ciÄ skrzywdziÄ.
Alex.
Bez ciebie nigdzie nie idÄ.
Alex? Mam na myĹli
pewnÄ
piosenkÄ?
To wspaniaĹa piosenka.
Zapewne jÄ
znasz.
Start spreading the news.
I'm leaving today.
We are a great big part of it.
No, znasz przecieĹź sĹowa.
Dwa maĹe sĹĂłwka.
Nie kaĹź mi ĹpiewaÄ samemu.
Na pewno nie chcesz,
Ĺźebym ĹpiewaĹ sam.
Alex?
PodejdĹş tu na chwilÄ.
Hej, Alex, pomóş mi.
Pomóş mi!
Alex, pomocy!
Niech ktoĹ mi pomoĹźe.
- Melman?
- Tak jest, kolego.
W nogi!
- Jaki macie plan?
- To jest plan.
- Foosa gĹodne.
- Foosa jeĹÄ.
To jest wasz plan?
Foosa staÄ.
Foosa Oooo!
Foosa Aaaa!
Foosa Oooo!
Foosa Aaaa!
PrzyjdĹş i weĹş.
Jest ich zbyt wielu, kapitanie!
To byĹ zaszczyt sĹuĹźyÄ
razem z wami, chĹopcy.
Alex?
To mĂłj Ĺup.
MĂłj.
Alex gĹodny.
Alex jeĹÄ.
Czas na show.
DziÄki, Ĺźe mnie nie opuĹciĹeĹ, Marty.
Facet, maĹo nie wykorkowaĹem na serce.
Nie moĹźesz tak siÄ skradaÄ...
Tylko dlatego, Ĺźe jesteĹ lwem...
PuĹÄ mnie. PuĹÄ mnie.
Cii, cii, spadamy stÄ
d.
Kochani, wczujcie siÄ w role.
Jak powiedziaĹem, czas na show.
MĂłj.
MĂłj Ĺup.
Wszyscy sÄ
moi.
To krĂłl zwierzÄ
t! O, nie!
- Nie jedz nas, panie lwie.
- Jest taki wielki i straszny.
Zew krwi.
- Ja nie chcÄ umieraÄ.
- JesteĹ potworem, potworem.
- Wy!
- Ja?
Marzy ci siÄ moje dupsko?
Lepiej zwiewajcie.
- Niech ktoĹ wezwie gliny.
- OdbiĹo mu.
To moje terytorium.
Zrozumiano?
I Ĺźebym was tu wiÄcej nie widziaĹ.
Boo!
Kocur rzÄ
dzi.
Morda!
Jam to sprawiĹ.
Przytul siÄ. Plan wypaliĹ.
Plan wypaliĹ. Jestem sprytny.
UdaĹo siÄ. Czas na robota.
Jestem sprytnym krĂłlem.
Jestem supergenialny.
KrĂłl robot wszystkich maĹpiatek.
- Compute, compute...
- No to, co na obiad?
- No to, co na obiad?
- Zamknij oczy.
- A muszÄ?
- No juĹź.
- ZamknÄ
Ĺem.
- Mocniej?
- Tak jest.
- Nie podglÄ
daj.
- GdzieĹźbym ĹmiaĹ.
Rico!
OtwĂłrz paszczÄ.
PiĹka w doĹku.
Ĺťuj.
Ĺťuj z uczuciem.
Delektuj siÄ.
- I...?
- No?
NiezĹe, co?
Mamy jeszcze plan B.
Lepsze niĹź kotlet.
WspaniaĹe, wspaniaĹe.
Kotek polubiĹ rybkÄ.
DZIÄKUJEMY WAM ĹWIRY
WznoszÄ toast.
Facet bywa czasami
jak wrzĂłd na dupie...
...i wierzcie mi,
coĹ o tym wiem...
...ale udowodniĹ nam
bez cienia wÄ
tpliwoĹci...
...Ĺźe serce ma wiÄksze niĹź ĹźoĹÄ
dek.
Zdrowie Aleksa!
DosyÄ, przestaĹ.
Co powiecie?
Wracamy do Nowego Jorku?
Nie wiem, Marty. To miejsce
to twoje marzenie.
Na pewno chcesz wyjechaÄ?
Nie dbam o to gdzie jesteĹmy.
Tak dĹugo jak jesteĹmy razem,
miejsce jest niewaĹźne.
W takim razie...
Ty, Rico!
Zamawiam 300 porcji na wynos.
Tak, tak, ale zanim nas opuĹcicie,
mam pewne ogĹoszenie.
WiÄc wszyscy morda w kubeĹ.
DziÄkujÄ.
Po dĹugich i dogĹÄbnych namysĹach...
...postanowiĹem zĹoĹźyÄ ci dziÄki...
...za zaprowadzenie pokoju.
A na pamiÄ
tkÄ...
...ofiarujÄ ci ten wspaniaĹy
dar poĹźegnalny.
Nie, nie mogÄ przyjÄ
Ä
twojej korony.
Nie szkodzi.
Mam jeszcze wiÄkszÄ
.
Z gekonem.
Patrz, jak siÄ rusza.
Dawaj, Stevie, dawaj.
- Pa, futrzane kubeĹki.
- DziÄki za wszystko.
Ok, do widzenia.
Do zobaczenia, krokodylu.
Maurice, rÄka mi zdrÄtwiaĹa,
machaj za mnie.
Szybciej, leniwa maĹpo.
Jak wrĂłcimy do Nowego Jorku,
bÄdzie Ĺrodek zimy.
No to tak sobie myĹlÄ,
po co siÄ ĹpieszyÄ?
MoĹźe zrobimy parÄ
postojĂłw ze zwiedzaniem?
- MoĹźe ParyĹź?
- Czytasz w moich myĹlach.
- Hiszpania!
- Bieg z bykami.
- A moĹźe FidĹźi?
- Kanada! MoĹźemy?
Tanie leki, aa?
Ja mĂłgĹbym wpadaÄ nawet tutaj,
od czasu do czasu.
Ja teĹź...
- Kapitanie?
- Zawsze chciaĹem pojechaÄ do Australii.
MoĹźe im powiemy, Ĺźe paliwo siÄ skoĹczyĹo?
Naaa...
UĹmiechaÄ siÄ i machaÄ, chĹopaki.
UĹmiechaÄ i machaÄ.