Tip:
Highlight text to annotate it
X
NIBIRU, planeta klasy M
Do licha, wĂ
âaĂ
âşnie obezwĂ
âadniĂ
âeĂ
âş
nasz Ă
âşrodek lokomocji!
Wspaniale.
Biegiem!
Co im zabraĂ
âeĂ
âş?
Nie wiem. CoĂ
âş, czemu bili pokĂ
âony.
Kirk do WahadĂ
âowca 1.
Tubylcy poza strefĂ⌠zagroĂ
Âźenia.
MoĂ
Âźecie zaczynaĂâĄ.
Spock, zneutralizuj ten wulkan
i wiejmy stĂâŚd.
Musimy zrobiĂ⥠to teraz!
Ten prom nie zniesie takich temperatur.
Kapitanie, czy tubylcy pana widzieli?
Nie widzieli, panie Spock.
Dyrektywa mĂÂłwi wyraĂ
Âşnie:
"Nie ingerowaĂ⥠w Ă
Âźycie innej rasy".
Znam DyrektywĂâ˘! Dlatego
biegnĂ⢠przez dĂ
ÂźunglĂ⢠w przebraniu!
A teraz zrzucaj ten lĂÂłd i spadamy!
Bez odbioru!
Gotowe.
JeĂ
âşli mamy to zrobiĂâĄ, to teraz!
PopiĂÂłĂ
â uszkadza cewki!
ZastĂâŚpiĂ⥠ciĂâ˘?
To byĂ
âoby nielogiczne.
Jestem juĂ
Âź...
Spock, Ă
ÂźartowaĂ
âam.
- Uda ci siĂâ˘.
- Ruszajmy! JuĂ
Âź!
ChcĂ⌠nas zabiĂâĄ!
ChcĂ⌠nas zabiĂâĄ, Jim!
Widzimy siĂ⢠za 90 sekund.
ZrĂÂłb to!
SILNIK PRZEGRZANY
Nie utrzymam siĂ⢠tu.
WciĂâŚgam ciĂâ˘, Spock.
Odmowa.
Tylko tak ocalimy ten gatunek.
JeĂ
âşli wulkan wybuchnie,
planeta zostanie zniszczona.
WciĂâŚgaj go. Natychmiast!
Spock, co z tobĂâŚ?
To zadziwiajĂâŚce...
ale Ă
ÂźyjĂâ˘. OdbiĂÂłr.
Trzeba go uratowaĂâĄ. IdĂ⢠tam.
- Schodzimy z promu.
- Nie zostawimy go! - Musimy!
Przykro mi, Uhura.
Wracamy na Enterprise.
Uratujemy ciĂâ˘.
Kapitanie, opuszczamy prom.
Musicie sami dostaĂ⥠siĂ⢠na Enterprise.
Wspaniale!
- Gotowa na kĂâŚpiel?
- Tak.
Jim! PlaĂ
Âźa jest tam!
Ale nie biegniemy na plaĂ
ÂźĂâ˘!
O, nie!
NienawidzĂ⢠tego!
Wiem!
Wie pan, Ă
Âźe to absurd, Ă
Âźeby chowaĂâĄ
statek kosmiczny w oceanie?
JesteĂ
âşmy tu od wczoraj!
Scotty! Gdzie jest Spock?
WciĂâŚĂ
Âź w wulkanie.
Kapitan na mostku!
Mamy Ă
âĂâŚcznoĂ
âşĂ⥠z panem Spockiem?
Ă
Âťar powoduje zakĂ
âĂÂłcenia,
ale mamy kontakt.
Spock?
UrzĂâŚdzenie aktywne. Po zakoĂ
âczeniu
odliczania wulkan wygaĂ
âşnie.
A on zginie!
- MoĂ
Âźemy uĂ
ÂźyĂ⥠transportera?
- Nie przy tym polu magnetycznym.
MuszĂ⢠przenieĂ
âşĂ⥠Spocka na statek.
Powiedzcie, jak.
MoĂ
Âźe gdyby byĂ
â w polu widzenia.
PodleĂâĄmy bliĂ
Âźej...
Do czynnego wulkanu? JeĂ
âşli wybuchnie,
raczej tego nie przetrwamy!
MoĂ
Âźemy nie utrzymaĂ⥠wysokoĂ
âşci.
Prom schowaĂ
â siĂ⢠w chmurze pyĂ
âu,
ale Enterprise jest za duĂ
Âźy!
Wykorzystany do misji ratunkowej,
zostanie zauwaĂ
Âźony przez tubylcĂÂłw.
Spock, Ă
âşwietnie znasz prawo,
musi byĂ⥠jakiĂ
âş wyjĂâŚtek.
Takie dziaĂ
âanie pogwaĂ
âci
PierwszĂ⌠DyrektywĂâ˘!
Spock, prĂÂłbujemy pana ocaliĂâĄ!
Potrzeby wiĂâ˘kszoĂ
âşci
sĂ⌠waĂ
Âźniejsze niĂ
Âź jednostek.
MĂÂłwimy o pana Ă
Âźyciu!
Nie moĂ
Âźna zĂ
âamaĂ⥠prawa.
Spock!
Odzyskaj Ă
âĂâŚcznoĂ
âşĂâĄ.
90 sekund do wybuchu, sir.
Gdybym ja byĂ
â na miejscu Spocka,
a on na moim, co by zrobiĂ
â?
PozwoliĂ
âby ci umrzeĂâĄ.
Spock!
Nic panu nie jest?
PokazaĂ
â im pan nasz statek.
Nic mu nie jest.
- Mostek do kapitana.
- Tak.
- Komandor Spock jest na pokĂ
âadzie?
- CaĂ
ây i zdrowy.
ProszĂ⢠mu przekazaĂâĄ,
Ă
Âźe jego urzĂâŚdzenie zadziaĂ
âaĂ
âo.
Gratulacje, Spock.
- UratowaĂ
â pan Ă
âşwiat.
- A pan naruszyĂ
â PierwszĂ⌠DyrektywĂâ˘.
Daj spokĂÂłj, Spock. Widzieli nas.
TeĂ
Âź mi coĂ
âş.
LONDYN, 24 lutego 2259 r.
KrĂÂłlewski Szpital DzieciĂâ˘cy
MogĂ⢠jĂ⌠uratowaĂâĄ.
Co pan powiedziaĂ
â?
PaĂ
âskĂ⌠cĂÂłrkĂâ˘.
MogĂ⢠jĂ⌠uratowaĂâĄ.
Kim pan jest?
Jim, odpuĂ
âşĂâĄ.
Chyba go nie odbierzesz?
SAN FRANCISCO
DOWĂâDZTWO GWIEZDNEJ FLOTY
Spock, myĂ
âşlĂâ˘, Ă
Âźe wĂ
âaĂ
âşnie po to dzwoniĂ
â.
CzujĂâ˘, Ă
Âźe jest maĂ
âo prawdopodobne,
Ă
Âźe nas wybiorĂâŚ.
Czego wiĂâ˘c moĂ
Âźe chcieĂ⥠Pike?
Dali nam najnowszy statek,
kogo innego mieliby wysĂ
âaĂâĄ?
- Jest wiele moĂ
ÂźliwoĂ
âşci.
- Spock - piĂâ˘cioletnia misja!
Daleka przestrzeĂ
â! Niezbadane
terytoria! Niesamowita perspektywa!
Witam, miĂ
âe panie. Jim Kirk.
- "Bez zakĂ
âĂÂłceĂ
â".
- SĂ
âucham?
Tak pan opisaĂ
â w dzienniku
misjĂ⢠na Nibiru.
Ă
Âťeby nie mĂâ˘czyĂ⥠pana szczegĂÂłĂ
âami.
Wulkan zwiĂâ˘kszyĂ
â aktywnoĂ
âşĂâĄ.
Gdyby wybuchĂ
â, byĂ
âoby po planecie.
- Wierzmy, Ă
Âźe nie wybuchnie.
- CoĂ
âş mi mĂÂłwi, Ă
Âźe tak bĂâ˘dzie.
AktywnoĂ
âşĂ⥠to rzecz wzglĂâ˘dna.
MoĂ
Âźe nasze dane byĂ
ây bĂ
âĂâ˘dne.
A moĂ
Âźe pan Spock zdetonowaĂ
â tam
Ă
âadunek zimnofuzyjny,
zaraz po tym, jak przedstawiciele
prymitywnej cywilizacji
zobaczyli statek kosmiczny
wynurzajĂâŚcy siĂ⢠z oceanu!
Tak pan to ujĂâŚĂ
â, nieprawdaĂ
Âź?
NapisaĂ
â pan raport?
Czemu o tym nie wiem?
BĂ
âĂâ˘dnie zaĂ
âoĂ
ÂźyĂ
âem,
Ă
Âźe poda pan prawdĂ⢠w dzienniku.
MusiaĂ
âem pana ratowaĂâĄ.
Jestem za to wdziĂâ˘czny, ale zarazem
muszĂ⢠ponieĂ
âşĂ⥠odpowiedzialnoĂ
âşĂâĄ...
ByĂ
âoby to szczytne, gdyby przy okazji
nie rzuciĂ
â mnie pan na poĂ
Âźarcie.
''Szczytne''?
Czy to obraĂ
Âşliwa uwaga...
Panowie.
Gwiezdna Flota ma odkrywaĂâĄ
i obserwowaĂâĄ, a nie ingerowaĂâĄ.
Gdyby misja poszĂ
âa zgodnie z planem,
nie zorientowaliby siĂâ˘.
- To szczegĂÂłĂ
â techniczny.
- My, Wolkanie, nimi Ă
Âźyjemy.
Sugeruje pan coĂ
âş?
Mam wiele sugestii.
Do ktĂÂłrej dokĂ
âadnie pan nawiĂâŚzuje?
WyjĂ
âşĂâĄ.
MoĂ
Âźe pan odejĂ
âşĂâĄ, komandorze.
Wie pan,
jaki jest z pana wrzĂÂłd na tyĂ
âku?
Chyba tak.
A wiĂâ˘c, co pan sknociĂ
â
i jakie wyciĂâŚgnĂâŚĂ
â pan wnioski?
Nie ufaĂ⥠Wolkanom.
Nawet nie umie pan odpowiedzieĂâĄ.
SkĂ
âamaĂ
â pan w oficjalnym raporcie.
Zasady pana nie dotyczĂâŚ,
jeĂ
âşli siĂ⢠pan z nimi nie zgadza.
Dlatego namĂÂłwiĂ
â mnie pan na zaciĂâŚg
i daĂ
â mi swĂÂłj statek.
DaĂ
âem panu swĂÂłj statek,
bo widziaĂ
âem paĂ
âskĂ⌠wielkoĂ
âşĂâĄ.
Teraz widzĂâ˘, Ă
Âźe brak panu pokory.
- MiaĂ
âem zostawiĂ⥠Spocka?
- Nie o to chodzi.
Co pan by zrobiĂ
â?
Nie naraĂ
ÂźaĂ
âbym
mojego pierwszego oficera!
To miaĂ
â byĂ⥠zwiad na planecie,
a nie zmiana biegu jej historii!
PogwaĂ
âciĂ
â pan kilkanaĂ
âşcie praw Floty
i nieomal zabiĂ
â swojĂ⌠zaĂ
âogĂâ˘.
Nic siĂ⢠nie staĂ
âo!
Ilu czĂ
âonkĂÂłw zaĂ
âogi straciĂ
âem?
MyĂ
âşli pan, Ă
Âźe jest nieomylny,
to paĂ
âski problem!
Ă
Âťe zasady sĂ⌠dla innych!
NiektĂÂłre powinny.
Wykorzystuje pan swĂÂłj fart,
by usprawiedliwiĂ⥠zabawĂ⢠w Boga!
AdmiraĂ
â Marcus
zainteresowaĂ
â siĂ⢠tym zdarzeniem.
PowoĂ
âaĂ
â specjalny trybunaĂ
â,
do ktĂÂłrego nie zostaĂ
âem zaproszony.
Wie pan, czym pan zawiniĂ
â.
I straciĂ
â pan Enterprise.
Wraca pan do Akademii.
Admirale...
Nie zamierzam pana sĂ
âuchaĂâĄ,
skoro pan nikogo nie sĂ
âucha!
- KaĂ
Âźda moja decyzja...
- DoĂ
âşĂâĄ!
Nie uznaje pan zasad,
nie bierze za nic odpowiedzialnoĂ
âşci
i nie szanuje pan swojej pozycji.
Wie pan, czemu?
Bo nie jest pan na to gotowy!
LONDYN
ARCHIWUM PAMIĂËCI USS KELVIN
PRZEKAZ DOSTARCZONY
ODBIORCA: ADMIRAĂ
- Jak mnie pan znalazĂ
â?
- Znam ciĂ⢠lepiej niĂ
Âź myĂ
âşlisz.
JuĂ
Âź ciĂ⢠kiedyĂ
âş znalazĂ
âem
w takiej spelunie.
PamiĂâ˘tasz? NieĂ
Âşle tam oberwaĂ
âeĂ
âş.
Nie.
- Nie pamiĂâ˘tasz?
- ByĂ
âo inaczej.
- DostaĂ
âeĂ
âş wielkie lanie.
- Nie.
Z nosa zwisaĂ
ây ci chusteczki.
Prawda?
To byĂ
âa niezĂ
âa walka.
''NiezĂ
âa walka''.
I to jest wĂ
âaĂ
âşnie twĂÂłj problem.
Oddali mi okrĂâ˘t.
Enterprise.
GratulujĂâ˘.
Niech pan uwaĂ
Âźa
na pierwszego oficera.
Nie bĂâ˘dĂ⢠pracowaĂ
â ze Spockiem.
Przeniesiono go.
USS Bradbury.
Ty bĂâ˘dziesz moim Pierwszym.
TrochĂ⢠mnie kosztowaĂ
âo
namĂÂłwienie Marcusa.
Czasem umiem byĂ⥠przekonujĂâŚcy.
Co mu pan powiedziaĂ
â?
PrawdĂâ˘.
Ă
Âťe w ciebie wierzĂâ˘.
I jeĂ
âşli ktoĂ
âş zasĂ
âuguje na drugĂ⌠szansĂâ˘,
to wĂ
âaĂ
âşnie Jim Kirk.
Nie wiem, co powiedzieĂâĄ.
Chyba pierwszy raz w Ă
Âźyciu.
BĂâ˘dzie dobrze, chĂ
âopcze.
''Sesja alarmowa, sala Daystrom''.
WzywajĂ⌠nas.
WĂ
âĂÂłĂ
Âź mundur.
Kapitanie.
JuĂ
Âź nie, Spock. Pierwszy oficerze.
Mnie zdegradowano, pana przeniesiono.
Na szczĂâ˘Ă
âşcie nie byĂ
âo
powaĂ
Âźniejszych konsekwencji.
Chyba pan Ă
Âźartuje.
- Kapitanie...
- Nie ''kapitanie''.
OcaliĂ
âem panu Ă
Âźycie.
Pan napisaĂ
â raport, ja straciĂ
âem okrĂâ˘t.
Teraz wiem, Ă
Âźe powinienem pana
uprzedziĂ⥠o moim raporcie.
Wiem, Ă
Âźe pan uporczywie
przestrzega prawa. Ja tak nie potrafiĂâ˘.
W moich stronach nie wbija siĂ⢠noĂ
Âźa
w plecy komuĂ
âş, kto ratuje ci Ă
Âźycie.
Wolkanie nie kĂ
âamiĂâŚ.
MĂÂłwiĂ⢠do paĂ
âskiej drugiej,
ludzkiej poĂ
âowy.
Rozumie pan,
dlaczego pana uratowaĂ
âem?
Komandor Spock? Frank Abbot,
USS Bradbury.
SĂ
âuĂ
Âźymy razem.
Tak, kapitanie.
Tak naprawdĂâ˘...
bĂâ˘dzie mi pana brakowaĂ
âo.
Admirale Marcus.
DziĂâ˘kujĂâ˘, Ă
Âźe zebraliĂ
âşcie siĂ⢠tak szybko.
ProszĂ⢠siadaĂâĄ.
Pewnie juĂ
Âź wiecie,
co siĂ⢠staĂ
âo w Londynie.
Celem byĂ
âo Archiwum Floty.
ZostaĂ
âa po nim dziura i 42 ofiary.
GodzinĂ⢠temu otrzymaĂ
âem wiadomoĂ
âşĂâĄ
od oficera Floty,
ktĂÂłry przyznaĂ
â siĂ⢠do ataku, twierdzĂâŚc,
Ă
Âźe zmusiĂ
â go do tego ten czĂ
âowiek:
Komandor John Harrison.
Jeden z naszych.
To on odpowiada
za ten barbarzyĂ
âski akt.
Z nieznanych powodĂÂłw John Harrison
wypowiedziaĂ
â nam jednoosobowĂ⌠wojnĂâ˘.
Nie moĂ
Âźemy pozwoliĂâĄ,
by opuĂ
âşciĂ
â przestrzeĂ
â Federacji.
Reprezentujecie dowĂÂłdztwo
wszystkich jednostek w tym regionie.
I w imiĂ⢠tych, ktĂÂłrych straciliĂ
âşmy,
dopadnijcie tego drania.
To zwykĂ
âe polowanie,
wiĂâ˘c bierzmy siĂ⢠do roboty.
Nie uciekĂ
â daleko, bo Ă
Âźadna jednostka
***Ă
âşwietlna nie opuĂ
âşciĂ
âa ukĂ
âadu.
Utworzycie blokadĂâ˘
i wyĂ
âşlecie zwiadowcĂÂłw,
by sprawdziĂ⥠kaĂ
Âźdy Ă
âşlad.
Ten czĂ
âowiek zabiĂ
â niewinnych ludzi,
wiĂâ˘c wiemy, co z nim zrobiĂâĄ.
JeĂ
âşli na niego wpadniecie
i zaistnieje zagroĂ
Âźenie Ă
Âźycia,
macie prawo zabiĂ⥠go na miejscu.
- Co jest w torbie?
- Nie teraz.
Archiwum to trochĂ⢠dziwny cel.
To jak zrzuciĂ⥠bomby na bibliotekĂâ˘.
Chris? Wszystko w porzĂâŚdku?
Tak, sir. Pan Kirk powoli odnajduje siĂâ˘
w funkcji pierwszego oficera.
Ma pan coĂ
âş do powiedzenia, to proszĂâ˘.
Jutro bĂâ˘dzie za pĂÂłĂ
Âşno.
W porzĂâŚdku. Przepraszam.
WyrzuĂ⥠to, synu. Nie wstydĂ
Âş siĂâ˘.
Dlaczego archiwum?
Wszystkie informacje sĂ⌠dostĂâ˘pne.
JeĂ
âşli chce nas zniszczyĂâĄ,
to moĂ
Âźe byĂ⥠poczĂâŚtek.
PoczĂâŚtek czego?
Zgodnie z procedurĂâŚ,
w razie ataku dowĂÂłdztwo zbiera
kapitanĂÂłw i pierwszych oficerĂÂłw
w kwaterze gĂ
âĂÂłwnej,
w tej sali.
Dziwne, Ă
Âźe Harrison
wziĂâŚĂ
â statek bez napĂâ˘du ***Ă
âşwietlnego.
OpuĂ
âşciĂ⥠salĂâ˘!
Obrona powietrzna! Sala Daystrom!
Dalej!
Ognia!
Komandorze, pan Scott znalazĂ
â coĂ
âş
we wraku statku Harrisona.
Wzywa nas.
Kapitanie! ZnalazĂ
âem to we wraku.
W ten sposĂÂłb draĂ
â uciekĂ
â.
- Co?
- PrzenoĂ
âşne urzĂâŚdzenie przesyĂ
âowe.
DokĂâŚd mĂÂłgĂ
â siĂ⢠przenieĂ
âşĂâĄ?
JuĂ
Âź sprawdziĂ
âem.
Nie spodoba siĂ⢠panu.
To jedyne miejsce,
w ktĂÂłre nie moĂ
Âźemy siĂ⢠udaĂâĄ.
Admirale, nie ma go na Ziemi.
Jest na Kronosie.
ProszĂ⢠o przywrĂÂłcenie mi dowĂÂłdztwa
i pozwolenie na poĂ
âşcig.
Dajcie nam chwilĂâ˘.
- Kronos.
- Tak.
Harrison uciekĂ
â do KlingonĂÂłw.
- ZdradziĂ
â nas?
- Nie wiemy.
Prowincja Ketha,
niezamieszkany region.
Pewnie tam siĂ⢠ukrywa.
Wie, Ă
Âźe zbliĂ
ÂźajĂâŚc siĂ⢠do nich,
wywoĂ
âamy wojnĂâ˘. Flota nie moĂ
Âźe
go Ă
âşcigaĂâĄ, ale ja - tak.
ProszĂâ˘, sir.
Wojna z Klingonami jest nieunikniona.
WĂ
âaĂ
âşciwie juĂ
Âź siĂ⢠zaczĂâ˘Ă
âa.
OdkĂâŚd siĂ⢠o nich dowiedzieliĂ
âşmy,
Imperium KlingoĂ
âskie podbiĂ
âo
dwie znane nam planety i kilkanaĂ
âşcie
razy strzelaĂ
âo do naszych statkĂÂłw.
IdĂ⌠na nas.
W Londynie to nie byĂ
âo archiwum.
To ultratajny wydziaĂ
â Floty
znany jako Sekcja 31.
ZajmowaĂ
â siĂ⢠nowymi technologiami
obronnymi i szkoleniem oficerĂÂłw
celem szpiegowania KlingonĂÂłw
i innych potencjalnych wrogĂÂłw.
Harrison byĂ
â jednym
z najlepszych agentĂÂłw.
A teraz jest zbiegiem
i chcĂ⢠go zabiĂâĄ.
Pike uwaĂ
ÂźaĂ
â,
Ă
Âźe jesteĂ
âş jednym z najlepszych.
PowinieneĂ
âş byĂ
â sĂ
âyszeĂâĄ, jak ciĂ⢠broniĂ
â.
To on namĂÂłwiĂ
â ciĂâ˘
do wstĂâŚpienia do floty?
Tak, sir.
A mĂÂłwiĂ
â ci,
za czyjĂ⌠namowĂ⌠on wstĂâŚpiĂ
â?
To ja odpowiadam za jego Ă
âşmierĂâĄ.
Za twojĂ⌠nie bĂâ˘dĂâ˘.
Spock, ta prowincja gdzie jest Harrison,
jest niezamieszkana?
Potwierdzam.
Sekcja 31 opracowaĂ
âa projekt
nowej torpedy fotonowej.
Daleki zasiĂâ˘g i peĂ
âna niewykrywalnoĂ
âşĂâĄ
przez klingoĂ
âskie czujniki.
Nie chcĂ⢠was naraĂ
ÂźaĂâĄ,
ale trzeba go zdjĂâŚĂâĄ.
Zatrzymajcie siĂ⢠na granicy Strefy
Neutralnej, namierzcie Harrisona,
odpalcie pociski, zlikwidujcie go
i czym prĂâ˘dzej wiejcie.
ProszĂ⢠o przywrĂÂłcenie pana Spocka
do funkcji pierwszego oficera.
Zgoda.
Jim!
- Gdzie byĂ
âeĂ
âş?
- Bo co?
Badania medyczne. DziesiĂâ˘ĂâĄ
godzin temu braĂ
âeĂ
âş udziaĂ
â w walce.
Nic mi nie jest.
Akurat.
Nic mi nie jest.
Raport sytuacyjny, panie Spock.
Enterprise bĂâ˘dzie gotowy do startu,
kiedy na niego dotrzemy.
Dobrze.
Kapitanie.
DziĂâ˘kujĂâ˘, Ă
Âźe mogĂ
âem wrĂÂłciĂâĄ.
ProszĂ⢠bardzo.
Jako pierwszy oficer muszĂ⢠stanowczo
sprzeciwiĂ⥠siĂ⢠naszej misji.
To oczywiste.
Prawo Floty nie zezwala na uĂ
âşmiercenie
jednostki bez procesu,
a pan i admiraĂ
â Marcus
jakbyĂ
âşcie o tym zapomnieli.
UprzedzajĂâŚce uderzenie na KlingonĂÂłw
narusza...
To obszar niezamieszkany.
BĂâ˘dzie tylko jedna ofiara.
A nasze rozkazy
nie majĂ⌠nic wspĂÂłlnego z prawem Floty.
Odpalamy torpedy w KlingonĂÂłw?
PomijajĂâŚc przepisy,
to moralnie naganne.
WyciĂâŚgniĂâ˘cie pana z wulkanu byĂ
âo
moralnie sĂ
âuszne. I nic mi to nie daĂ
âo.
- UspokĂÂłj siĂâ˘.
- Nie bĂâ˘dzie mnie robot uczyĂ
â etyki!
Wyzywanie mnie to postawa obronna,
i przyznanie mi sĂ
âusznoĂ
âşci.
Nie prosiĂ
âem o paĂ
âskĂ⌠opiniĂâ˘.
Bones, zdejmij mi to z twarzy.
Nasza misja moĂ
Âźe wywoĂ
âaĂ⥠wojnĂâ˘,
a to jest z definicji niemoralne.
MoĂ
Âźe potrzebuje pan czasu,
Ă
Âźeby dojĂ
âşĂ⥠do tego samodzielnie.
Kapitanie Kirk.
Oficer naukowy Wallace.
PrzydzieliĂ
â mnie admiraĂ
â Marcus.
Oto mĂÂłj przydziaĂ
â.
ProsiĂ
â pan o dodatkowego naukowca?
Powinienem byĂ
â.
"Porucznik Carol Wallace.
Doktor fizyki stosowanej,
specjalizacja: broĂ
â zaawansowana."
- ImponujĂâŚce kwalifikacje.
- DziĂâ˘kujĂâ˘.
- Tutaj zbĂâ˘dne, skoro wrĂÂłciĂ
âem.
- Jednak razem weselej.
ProszĂ⢠usiĂâŚĂ
âşĂâĄ.
ZaĂ
âoga wahadĂ
âowca,
przygotowaĂ⥠siĂ⢠do startu.
Niczego nie podpiszĂâ˘. Zabierajcie
to cholerstwo z mojego statku!
- JakiĂ
âş problem?
- Tak jest.
MĂÂłwiĂ⢠panom grzecznie, Ă
Âźe nie przyjmĂâ˘
na statek Ă
Âźadnej nieznanej mi broni.
- SĂ
âuszna uwaga...
- ProszĂ⢠zgĂ
âosiĂ⥠siĂ⢠na mostek.
Kapitanie.
Rozumiem paĂ
âskie rozterki,
ale musimy zabraĂ⥠te torpedy.
Torpedy fotonowe potrzebujĂ⌠paliwa.
Te torpedy ochrania pole siĂ
âowe.
Nie ustalĂâ˘, co jest ich paliwem.
PoprosiĂ
âem o specyfikacjĂ⢠technicznĂâŚ...
- To tajne.
- Bez specyfikacji nie bĂâ˘dzie zgody.
Kapitanie.
JesteĂ
âşmy gotowi do startu.
DziĂâ˘kujĂâ˘, panie Sulu.
Pan wybaczy,
ale muszĂ⢠przygotowaĂ⥠napĂâ˘d warp.
ZĂ
âaĂ
Âş!
Masz zĂ
âe wyniki.
ZgĂ
âoĂ
âş to w ambulatorium.
Scotty!
Musisz daĂ⥠zgodĂ⢠na tĂ⢠broĂ
â.
- Wie pan, co to?
- OdpuĂ
âşĂâĄmy wykĂ
âady.
- Wie pan, co to jest?
- RdzeĂ
â napĂâ˘du.
To jest wiszĂâŚca *** nami
radioaktywna katastrofa.
Lekka zmiana emisji magnetycznej
po odpaleniu jednej z tych 72 torped
o nieznanym Ă
âadunku,
moĂ
Âźe wywoĂ
âaĂ⥠reakcjĂ⢠Ă
âaĂ
âcuchowĂâŚ,
ktĂÂłra zniszczy Enterprise.
To ostatnia kropla,
ktĂÂłra przewaĂ
Âźy szalĂâ˘.
A jaka byĂ
âa pierwsza kropla?
ByĂ
âo ich wiele. Flota skonfiskowaĂ
âa
moje wzory na napĂâ˘d transwarp.
A teraz jakiĂ
âş Ă
âşwir uĂ
Âźywa go,
by przeskoczyĂ⥠caĂ
âĂ⌠galaktykĂâ˘.
Mamy rozkazy!
I to mnie przeraĂ
Âźa.
To jest ewidentnie misja wojskowa.
Tak to teraz wyglĂâŚda?
MyĂ
âşlaĂ
âem, Ă
Âźe jesteĂ
âşmy odkrywcami.
WpuĂ
âşĂ⥠te torpedy, to rozkaz.
Nie daje mi pan wyboru.
RezygnujĂ⢠ze sĂ
âuĂ
Âźby.
Daj spokĂÂłj, Scotty.
- Nie mam wyboru.
- Nie dajesz mi wiele...
Akceptuje pan mojĂ⌠rezygnacjĂâ˘?
Tak.
Tak.
Jest pan wolny, panie Scott.
Jim...
na miĂ
âoĂ
âşĂ⥠boskĂâŚ, nie uĂ
Âźywaj tych torped.
Kapitanie, przykro mi
z powodu admiraĂ
âa Pike'a.
Jak nam wszystkim.
- Wszystko dobrze?
- Tak, dziĂâ˘kujĂâ˘.
Scotty wĂ
âaĂ
âşnie zrezygnowaĂ
â.
A pani chĂ
âopak
krytykuje kaĂ
Âźdy mĂÂłj krok.
Przepraszam, to byĂ
âo niegrzeczne.
Ale czasem normalnie
wyrwaĂ
âbym mu tĂ⢠jego grzywkĂâ˘.
MoĂ
Âźe to moja wina.
Nie paĂ
âska.
Nie?
- Wy teĂ
Âź siĂ⢠kĂ
âĂÂłcicie?
- Nie chciaĂ
âabym mĂÂłwiĂ⥠o...
Jak to moĂ
Âźe wyglĂâŚdaĂâĄ?
Uszy piekĂâŚ?
Kapitan na mostku!
Panie Chekov,
wspĂÂłĂ
âpracowaĂ
â pan z panem Scottem.
- Zna siĂ⢠pan na naszej mechanice?
- Tak, sir.
Dobrze.
MianujĂ⢠pana mechanikiem,
proszĂ⢠wĂ
âoĂ
ÂźyĂ⥠czerwony mundur.
Tak jest, kapitanie.
RzuciĂ⥠cumy.
Tak, sir.
Zaczepy 1, 2 i 3 zwolnione.
Cumy rzucone.
Poruczniku Uhura, wĂ
âĂâŚcz interkom.
Panie Chekov, proszĂ⢠o raport.
- Wszystkie systemy sprawne.
- PrzyjĂâŚĂ
âem.
- NapĂâ˘d ***Ă
âşwietlny w gotowoĂ
âşci.
- DziĂâ˘kujĂâ˘, panie Chekov.
- Lecimy.
- Tak, sir.
Interkom, sir.
Uwaga, zaĂ
âoga Enterprise.
Jak zapewne wiecie, Christopher Pike,
kapitan tego statku i nasz przyjaciel...
nie Ă
Âźyje.
CzĂ
âowiek, ktĂÂłry go zabiĂ
â,
skryĂ
â siĂ⢠na planecie KlingonĂÂłw
i myĂ
âşli, Ă
Âźe tam go nie znajdziemy.
Tam siĂ⢠wĂ
âaĂ
âşnie udamy.
AdmiraĂ
â Marcus podkreĂ
âşla,
Ă
Âźe mamy pozostaĂ⥠niewykryci.
Stosunki Federacji z Klingonami
sĂ⌠bardzo napiĂâ˘te.
KaĂ
Âźda prowokacja
moĂ
Âźe wywoĂ
âaĂ⥠wojnĂ⢠totalnĂâŚ.
OsobiĂ
âşcie poprowadzĂ⢠desant
do opuszczonego miasta na Kronosie,
gdzie ujmiemy zbiega Johna Harrisona,
po czym zabierzemy go na ZiemiĂâ˘,
by odpowiedziaĂ
â za swoje czyny.
ZĂ
âapmy sukinkota. Bez odbioru.
Ufam, Ă
Âźe podjĂâŚĂ
â pan wĂ
âaĂ
âşciwĂ⌠decyzjĂâ˘.
BĂâ˘dĂ⢠szczĂâ˘Ă
âşliwy mogĂâŚc
towarzyszyĂ⥠panu podczas desantu.
Pan? SzczĂâ˘Ă
âşliwy?
MĂÂłwiĂ⢠paĂ
âskim jĂâ˘zykiem,
by lepiej mnie pan zrozumiaĂ
â.
DziĂâ˘kujĂâ˘, panie Spock.
ZaskoczyĂ
â mnie pan, Spock.
Doktorze, co pani robi?
- Sprawdzam torpedy.
- Nie. Co pani tutaj robi?
Brak pani danych
w rejestrze pokĂ
âadowym.
To nieporozumienie.
Taki teĂ
Âź wyciĂâŚgnĂâŚĂ
âem wniosek.
Tylko Ă
Âźe ukryĂ
âa pani
swojĂ⌠toĂ
ÂźsamoĂ
âşĂâĄ.
Wallace to nazwisko pani matki.
ZakĂ
âadam, Ă
Âźe admiraĂ
â to pani ojciec.
Panie Spock.
Wiem, Ă
Âźe nie mam prawa o to prosiĂâĄ.
Ale ojciec nie moĂ
Âźe dowiedzieĂ⥠siĂâ˘,
Ă
Âźe tu jestem.
Maszynownia wyĂ
âĂâŚczyĂ
âa napĂâ˘d.
ZepsuĂ
â mi pan statek?
Nie wiem, co siĂ⢠staĂ
âo!
RdzeĂ
â ulegĂ
â przegrzaniu.
HamowaĂ
âem awaryjnie.
Pewnie mamy wyciek chĂ
âodziwa.
- Przepraszam, kapitanie.
- A niech to.
Panie Sulu, odlegĂ
âoĂ
âşĂ⥠do celu.
DwadzieĂ
âşcia minut - w przestrzeni
wroga. Tego nie przewidzieliĂ
âşmy.
- No to siĂ⢠spieszmy. Gdzie Spock?
- Tutaj, kapitanie.
Leci pan ze mnĂ⌠na Kronosa.
- Jak pani klingoĂ
âski?
- Nie jest Ă
Âşle.
Leci pani z nami.
Czy to problem,
Ă
Âźe bĂâ˘dziecie razem pracowaĂâĄ?
Absolutnie nie.
Tego nie wiemy.
Spotkamy siĂ⢠na promie.
Masz zamiar tam lecieĂâĄ?
Nie obrabujesz banku, jeĂ
âşli zĂ
âapaĂ
âeĂ
âş
gumĂ⢠w wozie, ktĂÂłrym chcesz uciec.
Mechanicy naprawiĂ⌠to do czasu,
gdy wrĂÂłcimy.
Zgadza siĂâ˘, panie Chekov?
Tak jest.
ZrobiĂâ˘, co w mojej mocy.
Sulu, przejmuje pan dowodzenie.
WyĂ
âşlijcie sygnaĂ
â kierunkowy
do miejsca pobytu Harrisona.
JeĂ
âşli nie bĂâ˘dzie grzeczny,
mamy dla niego kolekcjĂ⢠torped.
- Czy to problem?
- Nie, sir.
Po prostu nigdy jeszcze nie dowodziĂ
âem.
Poradzi pan sobie.
Jim! Poczekaj!
Sadzasz go do gry o najwyĂ
ÂźszĂ⌠stawkĂâ˘,
nie dajesz mu kart i kaĂ
Âźesz blefowaĂâĄ.
To porzĂâŚdny facet,
ale nie nadaje siĂ⢠na kapitana.
Przez najbliĂ
Âźsze 2 godziny nim bĂâ˘dzie.
I doĂ
âşĂ⥠metafor.
Przygotuj statek K'Normian do lotu.
Kapitan Sulu do 2. bazy wahadĂ
âowcĂÂłw.
Przygotujcie do lotu transportowiec,
ktĂÂłry skonfiskowaliĂ
âşmy Muddowi.
Kapitan Kirk zaraz u was bĂâ˘dzie.
Gotowy do akcji.
ZamieĂ
âcie czerwone koszule na to.
JesteĂ
âşcie K'NormiaĂ
âskimi
handlarzami broniĂâŚ.
Nikt nie moĂ
Âźe was skojarzyĂâĄ
z GwiezdnĂ⌠FlotĂâŚ.
Chyba, Ă
Âźe chce pan wojny, Hendorff.
- Nie, kapitanie.
- Ă
ĹĄwietnie. Ja teĂ
Âź nie.
WidzĂ⢠pojedynczy Ă
âşlad Ă
Âźycia
w prowincji Ketha.
Na podstawie informacji od pana Scotta
zakĂ
âadam, Ă
Âźe to John Harrison.
Panie Sulu, znaleĂ
ÂşliĂ
âşmy go.
Musi zrozumieĂâĄ, Ă
Âźe to nie Ă
Âźarty.
Uwaga, John Harrison.
Tu kapitan Sulu z USS Enterprise.
ZbliĂ
Âźa siĂ⢠do pana wahadĂ
âowiec
ze Ă
âşwietnie wyszkolonĂ⌠zaĂ
âogĂâŚ.
JeĂ
âşli natychmiast pan siĂ⢠nie podda,
uruchomiĂ⢠torpedy
dalekiego zasiĂâ˘gu,
ktĂÂłre wycelowano w pana kierunku.
Ma pan 2 minuty na podjĂâ˘cie decyzji.
Odmowa oznacza
paĂ
âskie unicestwienie.
PrĂÂłba sprawdzenia, czy mĂÂłwiĂ⢠prawdĂâ˘,
zakoĂ
âczy siĂ⢠fatalnie.
Panie Sulu...
postaram siĂ⢠nigdy pana nie wkurzyĂâĄ.
Za 3 minuty dotrzemy do Harrisona.
MaĂ
âo prawdopodobne, Ă
Âźe siĂ⢠podda.
91,6% szans, Ă
Âźe sprĂÂłbuje nas zabiĂâĄ.
Doskonale.
Dobrze, Ă
Âźe nie boisz siĂ⢠Ă
âşmierci.
- Nie sĂ
âyszaĂ
âem, co pani powiedziaĂ
âa.
- Nic nie mĂÂłwiĂ
âam.
Ale chĂâ˘tnie porozmawiam.
- Nie czas na to.
- Nie chcesz o tym rozmawiaĂâĄ.
Teraz bĂâ˘dziecie siĂ⢠kĂ
âĂÂłciĂâĄ?
Nigdy nie skupiasz siĂâ˘...
Pan wybaczy, kapitanie, dwie sekundy.
...na nas.
W wulkanie wcale o nas nie myĂ
âşlaĂ
âeĂ
âş.
A co, gdybyĂ
âş zginĂâŚĂ
â?
Nic nie czuĂ
âeĂ
âş.
Nie przejĂâŚĂ
âeĂ
âş siĂâ˘. Nie tylko ja
martwiĂ⢠siĂ⢠o ciebie. Kapitan teĂ
Âź.
ProszĂ⢠mnie w to nie mieszaĂâĄ.
Ona ma racjĂâ˘.
BĂ
âĂâ˘dna jest sugestia,
Ă
Âźe nie przejmujĂ⢠siĂ⢠Ă
âşmierciĂâŚ.
DĂ
âugie i dostatnie Ă
Âźycie wpĂ
âywa
na wiĂâ˘kszĂ⌠uĂ
ÂźytecznoĂ
âşĂ⥠istot czujĂâŚcych.
- Wspaniale.
- Nie brzmi to jak wyznanie miĂ
âosne.
Nie rozumie mnie pan.
WolaĂ
âem nic nie czuĂâĄ,
gdy Ă
Âźycie dobiegaĂ
âo koĂ
âca.
Gdy umieraĂ
â admiraĂ
â Pike,
poĂ
âĂâŚczyĂ
âem siĂ⢠z jego Ă
âşwiadomoĂ
âşciĂâŚ
i doĂ
âşwiadczyĂ
âem tego,
co czuĂ
â, gdy odchodziĂ
â.
ZĂ
âoĂ
âşĂâĄ. ZamĂâ˘t w gĂ
âowie.
SamotnoĂ
âşĂâĄ.
Strach.
PoznaĂ
âem te uczucia wczeĂ
âşniej,
wielokrotnie spotĂâ˘gowane
w dniu zniszczenia mojej planety.
PostanowiĂ
âem nigdy wiĂâ˘cej
nie doznaĂ⥠tych uczuĂâĄ.
Odbierasz moje Ă
âşwiadome
nieodczuwanie
jako oznakĂ⢠braku troski.
Zapewniam ciĂâ˘,
Ă
Âźe prawda jest dokĂ
âadnie odwrotna.
Co to byĂ
âo, u licha?
Gdzie jest sygnaĂ
â?
Przerwany. Staram siĂ⢠go namierzyĂâĄ.
Ă
ĹĄciga nas klingoĂ
âski okrĂâ˘t typu D-4.
- To miaĂ
â byĂ⥠opuszczony sektor!
- Pewnie patrol.
Trzymajcie siĂâ˘!
- Na tym statku nie ma broni.
- JesteĂ
âşmy my. Podaj ogniwa paliwowe.
Cholera!
NadlatujĂ⌠szybko z kierunku 285!
Tam! MoĂ
Âźemy ich zgubiĂâĄ.
JeĂ
âşli myĂ
âşli pan o tym przesmyku,
to statek siĂ⢠nie zmieĂ
âşci.
- Damy radĂâ˘.
- Kapitanie, nie damy.
ZmieĂ
âşcimy siĂâ˘!
- MĂÂłwiĂ
âem ci.
- Nie wiem, czy to siĂ⢠liczy.
- WidaĂ⥠ich?
- Nie i to mnie martwi.
- ZgubiliĂ
âşmy ich!
- Albo blokujĂ⌠skanery.
Albo ich zgubiliĂ
âşmy.
KaĂ
ÂźĂ⌠nam wylĂâŚdowaĂâĄ.
PytajĂâŚ, co tu robimy.
BĂâ˘dĂ⌠nas torturowaĂâĄ.
PrzesĂ
âuchiwaĂâĄ.
A potem nas zabijĂâŚ.
Wyjdziemy strzelajĂâŚc.
SĂ⌠w przewadze, lepiej uzbrojeni.
Nie przeĂ
Âźyjemy, jeĂ
âşli uderzymy pierwsi.
ZabraĂ
â mnie pan, bo znam klingoĂ
âski.
PrzemĂÂłwiĂ⢠do nich po klingoĂ
âsku.
To na nic.
To jedyne logiczne wyjĂ
âşcie.
JeĂ
âşli jej pan przerwie,
narazi siĂ⢠na gniew KlingonĂÂłw,
a takĂ
Âźe porucznik Uhury.
Przybywam z pomocĂâŚ.
- Poruczniku.
- DziĂâ˘kujĂâ˘.
Z szacunkiem.
W tych ruinach ukrywa siĂ⢠przestĂâ˘pca.
ZabiĂ
â wielu naszych ludzi.
Co mnie obchodzi ludzka istota,
ktĂÂłra zabija inne ludzkie istoty?
Bo ceni pan honor.
A ten czĂ
âowiek go nie ma.
JesteĂ
âşcie w niebezpieczeĂ
âstwie.
- Wycofaj siĂâ˘.
- Ile torped?
GroziĂ
âeĂ
âş mi torpedami.
Ile ich jest?
72.
PoddajĂ⢠siĂâ˘.
W imieniu Christophera Pike'a,
mego przyjaciela,
przyjmujĂ⢠twojĂ⌠kapitulacjĂâ˘.
Kapitanie!
Kapitanie.
Zakuj go.
- Bones, przyjdĂ
Âş do aresztu.
- Zaraz tam bĂâ˘dĂâ˘.
Poruczniku,
proszĂ⢠powiadomiĂ⥠GwiezdnĂ⌠FlotĂâ˘,
Ă
Âźe aresztowaliĂ
âşmy Harrisona
i wrĂÂłcimy,
gdy naprawimy rdzeĂ
â napĂâ˘du.
- Czemu siĂ⢠poddaĂ
â?
- Nie wiem.
Sam zlikwidowaĂ
â caĂ
ây oddziaĂ
â KlingonĂÂłw.
ChcĂ⢠wiedzieĂâĄ, jak.
MoĂ
Âźe mamy na pokĂ
âadzie supermana.
Zbadaj go.
WysuĂ
â rĂâ˘kĂ⢠przez otwĂÂłr.
PobiorĂ⢠prĂÂłbkĂ⢠krwi.
Czemu nie lecimy, kapitanie?
Niespodziewana awaria rdzenia napĂâ˘du
zatrzymaĂ
âa was na krawĂâ˘dzi
przestrzeni klingoĂ
âskiej?
- SkĂâŚd to wiesz?
- Bones.
Moja intuicja moĂ
Âźe okazaĂ⥠siĂ⢠cenna.
Gotowe?
Informuj mnie.
Ignoruj mnie, a wszyscy na statku zginĂâŚ.
BĂâ˘dzie prĂÂłbowaĂ
â panem manipulowaĂâĄ.
Nie zalecaĂ
âbym dalszych kontaktĂÂłw.
Daj mi chwilĂâ˘.
WyjaĂ
âşniĂ⢠ci sytuacjĂâ˘.
JesteĂ
âş przestĂâ˘pcĂâŚ.
MordowaĂ
âeĂ
âş niewinnych ludzi.
MiaĂ
âem prawo ciĂ⢠zabiĂâĄ!
Ă
Âťyjesz tylko dlatego, Ă
Âźe na to pozwalam.
A wiĂâ˘c zamknij siĂâ˘.
BĂâ˘dzie mnie pan biĂ
â,
aĂ
Âź zaboli pana rĂâ˘ka?
Ma pan na to ochotĂâ˘,
wiĂâ˘c proszĂ⢠mi powiedzieĂâĄ,
dlaczego pozwoliĂ
â mi pan Ă
ÂźyĂâĄ?
- Wszyscy popeĂ
âniamy bĂ
âĂâ˘dy.
- Nie. PoddaĂ
âem siĂ⢠nie dlatego,
Ă
Âźe mnie pan przekonaĂ
â, lecz dlatego,
Ă
Âźe posiada pan sumienie, Kirk.
Gdyby nie to, nie uwierzyĂ
âby mi pan.
23... 17... 46... 11.
WspĂÂłĂ
ârzĂâ˘dne blisko Ziemi.
Chce pan wiedzieĂâĄ, czemu to zrobiĂ
âem,
proszĂ⢠to sprawdziĂâĄ.
Podaj mi jeden powĂÂłd,
dlaczego mam ciĂ⢠sĂ
âuchaĂâĄ.
MogĂ⢠podaĂ⥠72 powody.
SĂ⌠na pokĂ
âadzie paĂ
âskiego statku.
ByĂ
ây tu caĂ
ây czas.
ProponujĂ⢠otworzyĂ⥠jednĂ⌠torpedĂâ˘.
Wiesz, co mnie trapi?
WymyĂ
âşlam te modyfikacje, ulepszenia.
I nagle wylatujĂ⢠ze statku!
Za mĂÂłj caĂ
ây trud!
A ty co zrobiĂ
âeĂ
âş? TkwiĂ
âeĂ
âş tam
nieruchomo jak ostryga na talerzu!
Scotty, tu Kirk!
No proszĂâ˘!
Kapitan Super Fryz
we wĂ
âasnej osobie!
NazwaĂ
âem go Super Fryz.
- Gdzie jesteĂ
âş?
- A ty?
UpiĂ
âeĂ
âş siĂâ˘?
To moja prywatna sprawa, Jimbo.
Potrzebna mi twoja pomoc.
Zanotuj wspĂÂłĂ
ârzĂâ˘dne.
23...17...46...11.
- Notujesz?
- Nie spamiĂâ˘taĂ
âbym czterech liczb?
TrochĂ⢠wiary. Jaka byĂ
âa trzecia?
46.
Nie wiem, czego masz tam szukaĂâĄ,
ale bĂâ˘dziesz wiedziaĂ
â, gdy to zobaczysz.
MoĂ
Âźe miaĂ
âeĂ
âş racjĂ⢠co do torped.
UznajĂ⢠to za przeprosiny.
I przemyĂ
âşlĂâ˘, czy uznaĂ⥠te przeprosiny.
Sam odszedĂ
âeĂ
âş.
ZmusiĂ
â mnie pan!
Panie Scott?
Scott.
Ma tupet!
Nie wyĂ
âşwiadczĂ⢠mu Ă
Âźadnej przysĂ
âugi!
Nie!
No dobrze!
MĂÂłzg ci siĂ⢠zlasowaĂ
â?!
Nie sĂ
âuchaj, co on mĂÂłwi!
ZabiĂ
â Pike'a, ciebie prawie teĂ
Âź,
a teraz chcesz otworzyĂ⥠torpedĂâ˘,
bo on ciĂ⢠podpuĂ
âşciĂ
â.
Dlaczego nas oszczĂâ˘dziĂ
â?
Dr McCoy ma racjĂâ˘.
Nie przytakuj mi.
CzujĂ⢠siĂ⢠nieswojo.
ProszĂ⢠panowaĂ⥠*** emocjami,
doktorze. Logika podpowiada...
Logika? Szaleniec chce,
byĂ
âşmy wysadzili wĂ
âasny statek.
Nie. Nie wiem, czemu siĂ⢠poddaĂ
â,
ale nie o to chodzi.
Otworzymy torpedĂâ˘. Tylko jak?
Bez pana Scotta, ktĂÂłry potrafi
otworzyĂ⥠4-tonowĂ⌠laskĂ⢠dynamitu?
CĂÂłrka admiraĂ
âa
jest specjalistkĂ⌠od broni.
MoĂ
Âźe nam siĂ⢠przydaĂâĄ.
Jaka cĂÂłrka admiraĂ
âa?
Carol Marcus. UkryĂ
âa toĂ
ÂźsamoĂ
âşĂâĄ,
by dostaĂ⥠siĂ⢠na okrĂâ˘t.
- Kiedy chciaĂ
âeĂ
âş mi to powiedzieĂâĄ?
- Gdy bĂâ˘dzie to istotne. Czyli teraz.
- Torpedy sĂ⌠w zbrojowni?
- Gotowe do odpalenia. Co z nimi?
Nie wiem. SfaĂ
âszowaĂ
âam swĂÂłj przydziaĂ
â,
Ă
Âźeby siĂ⢠dowiedzieĂâĄ.
Przepraszam.
JeĂ
âşli ma pan przeze mnie problemy,
przepraszam. Jestem Carol Marcus.
- James Kirk.
- Torpedy.
Ojciec daĂ
â mi dostĂâ˘p do projektĂÂłw,
wtedy usĂ
âyszaĂ
âam o jego torpedach.
Gdy poszĂ
âam go o nie spytaĂâĄ,
nie chciaĂ
â nawet mnie przyjĂâŚĂâĄ.
Potem odkryĂ
âam, Ă
Âźe torpedy zniknĂâ˘Ă
ây
ze wszystkich oficjalnych raportĂÂłw.
I wtedy ja je dostaĂ
âem.
Jest pan bystrzejszy,
niĂ
Âź sugeruje to paĂ
âska reputacja.
Mam reputacjĂâ˘?
Owszem.
PrzyjaĂ
ÂşniĂ⢠siĂ⢠z Christine Chapel.
Co u niej?
Jest pielĂâ˘gniarkĂ⌠na obrzeĂ
Âźach
galaktyki. Podoba siĂ⢠jej tam.
- To dobrze.
- Nie ma pan pojĂâ˘cia, o kim mĂÂłwiĂâ˘.
Co tu robimy?
- Prom gotowy do lotu?
- Jasne.
- ProszĂ⢠siĂ⢠odwrĂÂłciĂâĄ.
- Dlaczego?
Niech pan siĂ⢠odwrĂÂłci.
Otwarcie torpedy na Enterprise
jest zbyt niebezpieczne.
W pobliĂ
Âźu jest planetoida.
Tam mogĂ⢠sprĂÂłbowaĂâĄ.
Potrzebna mi bĂâ˘dzie pomoc.
ProszĂ⢠siĂ⢠odwrĂÂłciĂâĄ.
JuĂ
Âź!
Kapitan na mostku!
Panie Sulu, czy doktorzy Marcus
i McCoy wylĂâŚdowali na planetoidzie?
- Tak jest. UstawiajĂ⌠torpedĂâ˘.
- Dobrze. JakieĂ
âş dziaĂ
âania KlingonĂÂłw?
Jeszcze nie. Ale znajdĂ⌠nas,
jeĂ
âşli jeszcze trochĂ⢠tu zabawimy.
Poruczniku Uhura, czy Gwiezdna
Flota wie, Ă
Âźe mamy Harrisona?
Tak jest. Brak reakcji.
Maszynownia do mostku.
SĂ
âyszy mnie pan, kapitanie?
Dobre wieĂ
âşci?
ZnaleĂ
ÂşliĂ
âşmy wyciek,
ale uszkodzenia sĂ⌠powaĂ
Âźne. DziaĂ
âamy.
Znamy przyczynĂ⢠wycieku?
Nie, ale biorĂ⢠peĂ
ânĂ⌠odpowiedzialnoĂ
âşĂâĄ.
CoĂ
âş mi mĂÂłwi, Ă
Âźe to nie pana wina.
ProszĂ⢠kontynuowaĂâĄ.
Prom gotowy, kapitanie.
DziĂâ˘ki, Bones. Dr Marcus potrzebowaĂ
âa
kogoĂ
âş o wprawnych dĂ
âoniach.
W moich snach o boskiej kobiecie
na bezludnej planecie
nie byĂ
âo torpedy.
Dr McCoy, nie czas na flirty.
W czym te legendarne dĂ
âonie
mogĂ⌠pani pomĂÂłc?
Bones!
Ă
Âťeby poznaĂ⥠moc tej broni,
musimy otworzyĂ⥠gĂ
âowicĂâ˘.
Niestety gĂ
âowice sĂ⌠aktywne.
Kochana, robiĂ
âem cesarkĂâ˘
ciĂâ˘Ă
Âźarnej Gorn.
OĂ
âşmioraczki. Jak te dranie gryzĂâŚ.
Cuda mogĂ⢠zdziaĂ
âaĂâĄ
z tym pociskiem.
WewnĂâ˘trzny korpus
Ă
âĂâŚczy siĂ⢠z wiĂâŚzkĂ⌠Ă
âşwiatĂ
âowodĂÂłw.
Musi pan przeciĂâŚĂ⥠23. kabel.
Niczego wiĂâ˘cej proszĂ⢠nie dotykaĂâĄ.
Nawet przez myĂ
âşl mi to nie przeszĂ
âo.
Doktorze McCoy,
proszĂ⢠czekaĂ⥠na sygnaĂ
â.
PrzeprogramowujĂ⢠detonator.
- Jest pan gotowy?
- I chĂâ˘tny.
Powodzenia.
- Torpeda sama siĂ⢠uzbroiĂ
âa.
- Wybuchnie za 30 sekund.
Co siĂ⢠staĂ
âo? Nie mogĂ⢠uwolniĂ⥠rĂâ˘ki!
PrzeĂ
âşlij ich.
Transporter nie odrĂÂłĂ
Âźnia
ciaĂ
âa doktora
od torpedy.
Nie moĂ
Âźna ich rozĂ
âĂâŚczyĂâĄ.
- Rozbroi jĂ⌠pani?
- PrĂÂłbujĂâ˘.
PrĂÂłbujĂâ˘.
- Zabierz jĂ⌠stĂâŚd!
- Nie! On zginie!
PozwĂÂłl mi to zrobiĂâĄ.
10... 9.
8.
Gotowy do przeniesienia dr Marcus.
4... 3...
Cholera!
Dezaktywacja siĂ⢠powiodĂ
âa, kapitanie.
Dr McCoy, nic panu nie jest?
Bones!
Jim?
BĂâ˘dziesz chciaĂ
â to zobaczyĂâĄ.
WSPĂâĂ
ZespĂÂłĂ
â Delta. Dostarczcie silniki
manewrowe do doku nr 12.
USS Vengeance, proĂ
âşba o wejĂ
âşcie
do hangaru montaĂ
Âźowego.
Macie pozwolenie.
PotrzebujĂ⢠spawaczy do gondoli nr 1.
Ja ciĂâ˘...
Co mamy?
Sprytne. UsuniĂâ˘to zbiornik paliwa,
by ukryĂ⥠tĂ⢠kapsuĂ
âĂ⢠kriogenicznĂâŚ.
- On Ă
Âźyje?
- Ă
Âťyje.
Nie znajĂâŚc procedury wybudzania,
moĂ
Âźemy go zabiĂâĄ.
Ta technologia mnie przerasta.
Jest zaawansowana?
Nie, znano jĂ⌠w staroĂ
ÂźytnoĂ
âşci.
Nie musieliĂ
âşmy nikogo zamraĂ
ÂźaĂâĄ
od czasu,
gdy poruszamy siĂâ˘
z prĂâ˘dkoĂ
âşciĂ⌠***Ă
âşwietlnĂâŚ,
co wyjaĂ
âşnia najciekawszĂ⌠tu rzecz.
Nasz przyjaciel ma 300 lat.
Dlaczego w torpedzie jest czĂ
âowiek?
We wszystkich torpedach
sĂ⌠mĂâ˘Ă
ÂźczyĂ
Âşni i kobiety.
Ja ich tam umieĂ
âşciĂ
âem.
Kim jesteĂ
âş?
Odpryskiem dawnych czasĂÂłw.
Zmanipulowanym genetycznie,
by walczyĂ⥠o pokĂÂłj podczas wojny.
Lecz potĂâ˘piono nas jak przestĂâ˘pcĂÂłw,
skazano na wygnanie.
Przez wieki spaliĂ
âşmy,
majĂâŚc nadziejĂâ˘, Ă
Âźe gdy siĂ⢠zbudzimy,
Ă
âşwiat bĂâ˘dzie wyglĂâŚdaĂ
â inaczej.
Po zniszczeniu planety Wolkan,
wasza Flota zaczĂâ˘Ă
âa agresywnie
przeszukiwaĂ⥠daleki kosmos.
MĂÂłj statek dryfowaĂ
â.
Tylko mnie oĂ
Âźywiono.
SprawdziĂ
âem "Johna Harrisona".
Jeszcze rok temu nie istniaĂ
â.
John Harrison to fikcyjne nazwisko.
WymyĂ
âşliĂ
â je admiraĂ
â Marcus,
gdy mnie wybudziĂ
â,
bym go wsparĂ
â w jego misji.
ZasĂ
âona dymna dla ukrycia
mojej prawdziwej toĂ
ÂźsamoĂ
âşci.
A naprawdĂ⢠nazywam siĂâ˘... Khan.
Dlaczego admiraĂ
â Gwiezdnej Floty
prosiĂ
âby o pomoc
300-letniego hibernatusa?
PoniewaĂ
Âź jestem... lepszy.
- W czym?
- We wszystkim.
Aby przeciwstawiĂ⥠siĂ⢠barbarzyĂ
âcom
w cywilizowanych czasach,
Marcus potrzebowaĂ
â umysĂ
âu wojownika.
Mojego umysĂ
âu.
Ă
Âťeby budowaĂ⥠broĂ
â i okrĂâ˘ty wojenne.
Sugerujesz, Ă
Âźe admiraĂ
â zĂ
âamaĂ
â
wszelkie regulaminy,
by wykorzystaĂ⥠twĂÂłj intelekt.
Raczej - mojĂ⌠dzikoĂ
âşĂâĄ.
Intelekt jest bezuĂ
Âźyteczny w walce.
Pan nie potrafi zĂ
âamaĂ⥠regulaminu.
Jak mĂÂłgĂ
âby pan poĂ
âamaĂ⥠komuĂ
âş koĂ
âşci?
WymyĂ
âşlaĂ
âem Marcusowi projekty broni,
by mĂÂłgĂ
â zrealizowaĂ⥠wizjĂâ˘
zmilitaryzowanej Gwiezdnej Floty.
WysĂ
âaĂ
â ciĂâ˘, byĂ
âş uĂ
ÂźyĂ
â tej broni.
OdpaliĂ
â moje torpedy
na nieĂ
âşwiadomej niczego planecie.
NastĂâ˘pnie admiraĂ
â uszkodziĂ
â wasz statek
w przestrzeni wroga,
by staĂ
âo siĂ⢠to, co nieuniknione.
Klingoni znaleĂ
Âşliby was,
a wy nie moglibyĂ
âşcie uciec.
Marcus miaĂ
âby wreszcie swojĂ⌠wojnĂâ˘.
SwojĂ⌠upragnionĂ⌠wojnĂâ˘.
Nie.
ZastrzeliĂ
âeĂ
âş nieuzbrojonych oficerĂÂłw
Gwiezdnej Floty. WidziaĂ
âem to.
ZabiĂ
âeĂ
âş ich z zimnĂ⌠krwiĂâŚ!
Marcus zabraĂ
â mojĂ⌠zaĂ
âogĂâ˘.
JesteĂ
âş mordercĂâŚ!
WykorzystaĂ
â moich przyjaciĂÂłĂ
â,
by mnĂ⌠sterowaĂâĄ.
ChciaĂ
âem bezpiecznie ich przemyciĂâĄ,
ukrywajĂâŚc w broni,
ktĂÂłrĂ⌠zaprojektowaĂ
âem,
ale zostaĂ
âem zdemaskowany.
MusiaĂ
âem uciekaĂâĄ.
MiaĂ
âem podstawy, by podejrzewaĂâĄ,
Ă
Âźe Marcus zabiĂ
â...
wszystkich, ktĂÂłrzy byli mi najdroĂ
Âźsi.
OdpowiedziaĂ
âem wiĂâ˘c tym samym.
Moja zaĂ
âoga
to moja rodzina, Kirk.
Czego nie zrobiĂ
âbyĂ
âş dla swojej rodziny?
Alarm, kapitanie! Leci na nas statek
z prĂâ˘dkoĂ
âşciĂ⌠***Ă
âşwietlnĂâŚ.
- Klingoni?
- PrĂâ˘dkoĂ
âşĂ⥠***Ă
âşwietlna.
Nie, Kirk. Obaj wiemy, kto to.
Nie sĂâŚdzĂâ˘. Nie nadlatuje z Kronosu.
Zabierz Khana do ambulatorium.
Niech pilnuje go szeĂ
âşciu ludzi.
Kapitan na mostku!
- PrzybliĂ
Âźony czas przybycia statku.
- 3 sekundy.
- OsĂ
âony.
- Tak jest.
NawiĂâŚzujĂ⌠Ă
âĂâŚcznoĂ
âşĂâĄ.
WĂ
âĂâŚcz ekran.
Transmisja na caĂ
âym statku.
Kapitanie Kirk.
AdmiraĂ
â Marcus. Kto by siĂ⢠spodziewaĂ
â?
CaĂ
âkiem niezĂ
ây ten pana okrĂâ˘t.
A ja siĂ⢠nie spodziewaĂ
âem,
Ă
Âźe wbrew rozkazom
aresztuje pan Harrisona.
CĂÂłĂ
Âź...
musieliĂ
âşmy improwizowaĂâĄ,
gdy nasz rdzeĂ
â napĂâ˘du przestaĂ
â dziaĂ
âaĂâĄ.
- Ale pan o tym wiedziaĂ
â.
- Nie wiem, o czym pan mĂÂłwi.
Dlatego pan tu siĂ⢠zjawiĂ
â, tak?
By pomĂÂłc nam w naprawie.
Bo po cĂÂłĂ
Âź innego szef Gwiezdnej Floty
leciaĂ
âby na granicĂ⢠Strefy Neutralnej?
SkanujĂ⌠nasz statek.
Szuka pan czegoĂ
âş konkretnego?
Gdzie jest pana wiĂâ˘zieĂ
â?
Zgodnie z regulaminem Gwiezdnej Floty
Khan bĂâ˘dzie miaĂ
â proces na Ziemi.
O, cholera.
RozmawiaĂ
â pan z nim.
Tego chciaĂ
âem panu oszczĂâ˘dziĂâĄ.
ZaryzykowaĂ
âem i wybudziĂ
âem sukinsyna,
ufajĂâŚc, Ă
Âźe jego wyĂ
Âźsza inteligencja
pomoĂ
Âźe nam obroniĂ⥠siĂâ˘
przed przyszĂ
âymi atakami.
Lecz popeĂ
âniĂ
âem bĂ
âĂâŚd.
I teraz mam na dĂ
âoniach
krew wszystkich jego ofiar.
ProszĂ⢠wiĂâ˘c,
byĂ
âşcie mi go przekazali,
abym mĂÂłgĂ
â skoĂ
âczyĂâĄ, co zaczĂâŚĂ
âem.
A co miaĂ
âbym zrobiĂâĄ
z resztĂ⌠jego zaĂ
âogi?
WystrzeliĂ⥠jĂ⌠w kierunku KlingonĂÂłw?
ZabiĂ⥠72 osoby? RozpoczĂâŚĂ⥠wojnĂâ˘?
To on umieĂ
âşciĂ
â ich w torpedach.
Nie chciaĂ
âem pana niepokoiĂâĄ
ich zawartoĂ
âşciĂâŚ.
WidziaĂ
â pan, do czego on jest zdolny.
A gdybyĂ
âşmy wybudzili caĂ
âĂ⌠zaĂ
âogĂâ˘?
Co jeszcze powiedziaĂ
â? Ă
Âťe niesie pokĂÂłj?
Pogrywa z tobĂâŚ, synu, nie widzisz tego?
Khan i jego zaĂ
âoga zostali skazani
na Ă
âşmierĂ⥠jako zbrodniarze wojenni.
A naszym zadaniem jest wykonaĂ⥠wyrok,
nim jeszcze ktoĂ
âş zginie.
Ponownie ciĂ⢠proszĂâ˘!
Ostatni raz, synu.
WyĂ
âĂâŚcz osĂ
âony.
Powiedz mi, gdzie on jest.
W maszynowni.
Ale przeniosĂ⢠go do przesyĂ
âowni.
PrzejmujĂ⢠sprawĂâ˘.
ProszĂ⢠nie wyĂ
âĂâŚczaĂ⥠osĂ
âon.
Khan jest w ambulatorium,
mogĂ⢠wiĂâ˘c poznaĂ⥠szczegĂÂłĂ
ây planu?
Jak powiedziaĂ
âem Marcusowi,
sprowadzimy zbiega na ZiemiĂâ˘.
NapĂâ˘d ***Ă
âşwietlny dziaĂ
âa?
JeĂ
âşli polecimy z prĂâ˘dkoĂ
âşciĂâŚ
***Ă
âşwietlnĂâŚ, moĂ
Âźemy uszkodziĂ⥠rdzeĂ
â!
Czyli napĂâ˘d dziaĂ
âa?
Technicznie tak, ale odradzaĂ
âbym to.
ZrozumiaĂ
âem.
Panie Sulu, kierunek Ziemia.
Tak jest.
Do dechy.
Przynajmniej znĂÂłw lecimy.
PrĂâ˘dkoĂ
âşĂ⥠***Ă
âşwietlna was nie ochroni.
Powiadom FlotĂâ˘, Ă
Âźe w Strefie Neutralnej
Ă
âşciga nas nieoznaczony okrĂâ˘t Federacji.
Brak Ă
âĂâŚcznoĂ
âşci.
ProszĂ⢠o zgodĂ⢠na wejĂ
âşcie na mostek.
Dogoni nas i zniszczy.
Tylko ja mogĂ⢠go powstrzymaĂâĄ.
Nie dogoni nas.
To prĂâ˘dkoĂ
âşĂ⥠***Ă
âşwietlna.
Jego okrĂâ˘t
ma bardziej zaawansowany napĂâ˘d.
Kapitanie! Mam dziwny odczyt.
- Gdzie jesteĂ
âşmy?
- 237.000 km od Ziemi.
- Raport szkĂÂłd!
- BroĂ
â nie dziaĂ
âa.
Mamy przebite grodzie.
- Gdzie sĂ⌠zniszczenia?
- Uszkodzony kadĂ
âub.
Manewry unikowe!
Zabierz nas na ZiemiĂâ˘!
DosyĂâĄ! Wszyscy zginiemy,
jeĂ
âşli z nim nie porozmawiam.
Uhura, poĂ
âĂâŚcz siĂ⢠z nimi.
Admirale, to ja. Carol.
Co tam robisz?
SĂ
âyszaĂ
âam, co powiedziaĂ
âeĂ
âş.
O tym, Ă
Âźe popeĂ
âniĂ
âeĂ
âş bĂ
âĂâŚd
i Ă
Âźe chcesz go naprawiĂâĄ.
Lecz tato,
nie wierzĂâ˘, Ă
Âźe czĂ
âowiek,
ktĂÂłry mnie wychowaĂ
â,
byĂ
âby w stanie zniszczyĂ⥠okrĂâ˘t
peĂ
âen niewinnych ludzi.
A jeĂ
âşli siĂ⢠mylĂâ˘,
bĂâ˘dziesz musiaĂ
â zabiĂ⥠i mnie.
Nie sĂâŚdzĂâ˘.
MoĂ
Âźemy przechwyciĂ⥠sygnaĂ
â?
Nie.
Kapitanie Kirk, bez pozwolenia
i we wspĂÂłĂ
âpracy z Johnem Harrisonem
wtargnĂâŚĂ
â pan na terytorium wroga,
zmuszajĂâŚc mnie, Ă
Âźebym was zniszczyĂ
â.
- WycelowaĂ⥠fazery.
- ChwileczkĂâ˘!
Szybko pĂÂłjdzie.
WycelowaĂ⥠torpedy
w mostek Enterprise.
ZaĂ
âoga wykonywaĂ
âa tylko moje rozkazy.
PonoszĂ⢠odpowiedzialnoĂ
âşĂ⥠za swoje
czyny. To wyĂ
âĂâŚcznie moja wina.
JeĂ
âşli wyĂ
âşlĂ⢠teraz panu informacjĂâ˘,
gdzie jest Khan, oszczĂâ˘dzi ich pan?
ProszĂâ˘.
ZrobiĂ⢠wszystko, co pan zechce.
ProszĂ⢠pozwoliĂ⥠im Ă
ÂźyĂâĄ.
To dopiero sĂ⌠przeprosiny.
JeĂ
âşli to pana pocieszy,
nie planowaĂ
âem oszczĂâ˘dziĂ⥠zaĂ
âogi.
OdpaliĂâĄ, gdy...
Przepraszam.
- BroĂ
â nie chce odpaliĂâĄ!
- OsĂ
âony wyĂ
âĂâŚczone.
KtoĂ
âş w maszynowni
przeprogramowaĂ
â system!
KtoĂ
âş czyli kto?
Ich broĂ
â nie dziaĂ
âa.
Enterprise! SĂ
âyszycie mnie?
Scotty!
Zgadnij, co znalazĂ
âem na Jowiszu.
- JesteĂ
âş tam!
- WĂ
âşliznĂâŚĂ
âem siĂâ˘.
A skoro zdradziĂ
âem admiraĂ
âa Floty, chcĂâ˘
siĂ⢠stĂâŚd wydostaĂâĄ. PrzeĂ
âşlijcie mnie!
JesteĂ
âş cudotwĂÂłrcĂâŚ. Brak nam mocy.
Zaczekaj.
Brak mocy? Co siĂ⢠staĂ
âo Enterprise?
OdezwĂ⢠siĂâ˘.
Scotty!
Spock. Co z naszym okrĂâ˘tem?
Mamy niewiele opcji.
Nie moĂ
Âźemy strzelaĂ⥠ani uciekaĂâĄ.
Jest wyjĂ
âşcie.
- Uhura, poĂ
âĂâŚczysz mnie ze Scottym.
- Tak jest.
Przejmuje pan dowĂÂłdztwo.
- Stanowczo protestujĂâ˘.
- Przeciw czemu? Nic nie powiedziaĂ
âem.
SprĂÂłbujemy przejĂâŚĂ⥠kontrolĂâ˘
*** okrĂâ˘tem od wewnĂâŚtrz.
WiĂâ˘kszĂ⌠grupĂ⢠od razu wykryjĂâŚ,
wyĂ
âşlemy wiĂâ˘c jak najmniejszy oddziaĂ
â.
Napotka pan na opĂÂłr,
potrzebni bĂâ˘dĂ⌠ludzie
zaawansowani w walce,
z wiedzĂ⌠na temat tamtego okrĂâ˘tu.
Czyli zawrze pan sojusz z Khanem,
czĂ
âowiekiem, ktĂÂłrego miaĂ
â zniszczyĂâĄ.
Ja tylko go wykorzystam. "WrĂÂłg
mego wroga jest moim przyjacielem."
To sĂ
âowa ksiĂâ˘cia zdradzonego
i skrĂÂłconego o gĂ
âowĂ⢠przez poddanych.
Tak czy inaczej, to Ă
âşwietne przysĂ
âowie.
- IdĂ⢠z panem.
- Pan ma byĂ⥠na mostku.
Moim zadaniem jest pomagaĂ⥠panu
w podejmowaniu mĂâŚdrych decyzji,
do czego w tej chwili
nie jest pan zdolny.
Ma pan racjĂâ˘!
To, co chcĂ⢠zrobiĂâĄ, jest nielogiczne
i bez sensu. KierujĂ⢠siĂ⢠instynktem.
Nie mam pojĂâ˘cia, co naleĂ
Âźy zrobiĂâĄ.
Wiem tylko, co mogĂ⢠zrobiĂâĄ.
Enterprise potrzebuje na mostku
kogoĂ
âş z gĂ
âowĂ⌠na karku.
I nie jestem to ja.
To pan, Spock.
Co wiesz o tamtym okrĂâ˘cie?
Klasa: pancernik. 2 razy wiĂâ˘kszy,
3 razy szybszy.
Zaawansowane uzbrojenie.
Minimalna zaĂ
âoga.
W odrĂÂłĂ
Âźnieniu od innych statkĂÂłw,
ten zbudowano wyĂ
âĂâŚcznie do walki.
ZrobiĂ⢠wszystko,
byĂ
âş odpowiedziaĂ
â za swoje czyny.
- Lecz teraz potrzebujĂ⢠twojej pomocy.
- W zamian za co?
MĂÂłwiĂ
âeĂ
âş, Ă
Âźe zrobisz wszystko
dla swej zaĂ
âogi.
- GwarantujĂ⢠im bezpieczeĂ
âstwo.
- Kapitanie.
Nie moĂ
Âźe pan nawet zagwarantowaĂâĄ
bezpieczeĂ
âstwa wĂ
âasnej zaĂ
âodze.
Co robisz z tym tryblitem?
Jest martwy.
WstrzykujĂ⢠pĂ
âytki krwi Khana
do martwej tkanki gospodarza.
Jego komĂÂłrki cudownie siĂ⢠regenerujĂâŚ,
chcĂ⢠wiedzieĂ⥠dlaczego.
Idziesz ze mnĂ⌠czy nie?
Co chce pan zrobiĂâĄ?
Sulu wyrĂÂłwnuje pozycjĂ⢠Enterprise.
Do tamtego okrĂâ˘tu? Jak?
Drzwi towarowe, hangar 7,
panel dostĂâ˘pu 101A.
ProszĂ⢠sprĂÂłbowaĂâĄ
otworzyĂ⥠Ă
âşluzĂ⢠rĂâ˘cznie.
OszalaĂ
âeĂ
âş? Kimkolwiek jesteĂ
âş.
SĂ
âuchaj go, a bĂâ˘dzie dobrze.
Nie bĂâ˘dzie dobrze.
OtwierajĂâŚc Ă
âşluzĂ⢠w kosmosie
zamarznĂâ˘, umrĂ⢠i eksplodujĂâ˘!
Czy mamy moĂ
ÂźliwoĂ
âşĂ⥠nawiĂâŚzania
kontaktu z Nowym Wolkanem?
- Postaram siĂâ˘.
- DziĂâ˘kujĂâ˘.
Jaki jest status drugiego okrĂâ˘tu?
Ich systemy wciĂâŚĂ
Âź niepodĂ
âĂâŚczone.
WyrĂÂłwnujĂ⢠nasz okrĂâ˘t.
Scotty, jak idzie?
Kapitanie, mam zĂ
âe wieĂ
âşci.
Zablokowali dostĂâ˘p do swego
komputera. BĂâ˘dĂ⌠mieĂ⥠peĂ
âne uzbrojenie
za 3 minuty.
Teraz nie powstrzymam ich
przed zniszczeniem Enterprise.
Wylot naszej spalarni skierowany jest
na panel dostĂâ˘pu 101A drugiego statku.
- OkrĂâ˘ty siĂ⢠zrĂÂłwnaĂ
ây.
- ZrozumiaĂ
âem.
Jestem w hangarze. Daj mi chwilĂâ˘.
BiegnĂâ˘. Czekajcie.
Chwila, kapitanie. Drzwi sĂ⌠tycie.
To znaczy maĂ
âe.
GĂÂłra 4 metry kwadratowe.
To bĂâ˘dzie jak skok z pĂâ˘dzĂâŚcego
mostem wozu do kieliszka.
JuĂ
Âź to wczeĂ
âşniej robiĂ
âem.
To byĂ
âo w pionie. SkakaliĂ
âşmy do...
NiewaĂ
Âźne.
- ZnalazĂ
âeĂ
âş sterowanie rĂâ˘czne?
- Sterowanie rĂâ˘czne.
Jeszcze nie.
Kapitanie, miĂâ˘dzy naszymi okrĂâ˘tami
jest spore zĂ
âomowisko.
Nie teraz. Jak, Scotty?
To nie takie proste!
Daj mi 2 sekundy, obĂ
âĂâŚkaĂ
âcu!
Powiedz, Ă
Âźe siĂ⢠uda.
Nie mam ani informacji,
ani przekonania.
Chwila, kapitanie.
Umiesz pocieszyĂâĄ.
No szybciej.
MogĂ⢠otworzyĂ⥠drzwi.
- Gotowy?
- A pan?
Spock, do dzieĂ
âa.
Tak, kapitanie.
Uruchomienie sekwencji aktywacji
na 3...
2...
...1.
Kirk jest na kursie kolizyjnym na .432!
Kapitanie, odĂ
âamki na wprost.
ZrozumiaĂ
âem.
- Jim, mocno zboczyĂ
âeĂ
âş z kursu!
- Wiem! WidzĂâ˘.
Nie ruszaj siĂâ˘.
ProszĂ⢠uĂ
ÂźyĂ⥠kompasu w heĂ
âmie.
DokĂ
âadnie 37.243 stopni.
Staram siĂ⢠skorygowaĂâĄ.
Scotty, co z drzwiami?
Co tu robisz?
Regulacja kontrolera zamka Ă
âşluzy.
DuĂ
Âźy jesteĂ
âş.
Gdzie pan jest, Scott?
Chyba pana nie sĂ
âyszy.
Staram siĂ⢠z nim poĂ
âĂâŚczyĂâĄ.
- Cholera.
- Kapitanie, co to?
DostaĂ
âem w heĂ
âm.
Uhura, ma pani Scotta?
Jeszcze nie.
Jego komunikator dziaĂ
âa.
Nie wiem, czemu nie odpowiada.
- Co to?
- Pan z Floty czy firmy ochroniarskiej?
- PokaĂ
Âź drugĂ⌠rĂâ˘kĂâ˘.
- Typowy ochroniarz.
Kolizja nieunikniona!
Khan, zastosuj uniki!
OdĂ
âamki z przodu.
WidzĂâ˘.
StraciliĂ
âşmy Khana?
Nie wiem, ciĂâ˘Ă
Âźko go zlokalizowaĂâĄ.
- DostaĂ
â?
- PrĂÂłbujemy go znaleĂ
ÂşĂâĄ.
Kapitanie, proszĂ⢠ustawiĂâĄ
miejsce docelowe: 183 na 473 stopnie.
MĂÂłj wyĂ
âşwietlacz padĂ
â. LecĂ⢠na Ă
âşlepo.
Bez wpisania miejsca docelowego
to matematycznie niemoĂ
Âźliwe.
JeĂ
âşli wrĂÂłcĂâ˘, porozmawiamy
o paĂ
âskiej postawie.
Komandorze, nie da rady.
MĂÂłj wyĂ
âşwietlacz nadal dziaĂ
âa.
Kirk, jesteĂ
âş 200 metrĂÂłw przede mnĂâŚ,
na godzinie 1:00. PrzesuĂ
â siĂâ˘
o kilka stopni w lewo i leĂ⥠za mnĂâŚ.
JesteĂ
âşmy blisko, Scotty.
Liczymy na ciepĂ
âe przyjĂâ˘cie. SĂ
âyszysz?
JeĂ
âşli pan nas sĂ
âyszy, Scott,
niech otworzy drzwi za 10...
Kto to odlicza?
SĂ
âyszy pan gĂ
âosy.
7...
Scott, gdzie jesteĂ
âş?!
1800 metrĂÂłw. 1600 metrĂÂłw.
- Gdzie jesteĂ
âş?!
- 3...
Scotty, sĂ
âyszysz?
- Wybacz.
- Co?
- OtwĂÂłrz drzwi!
- Otwieraj!!!
Teraz!
Witam na pokĂ
âadzie.
- Dobrze ciĂ⢠widzieĂâĄ, Scotty.
- Kto to?
Khan, Scotty. Scotty, Khan.
Witam.
DowiedzĂ⌠siĂâ˘, Ă
Âźe tu jesteĂ
âşmy.
Znam najlepszĂ⌠drogĂ⢠na mostek.
- Ustawiony na ogĂ
âuszenie.
- Ich takie nie bĂâ˘dĂâŚ.
WiĂâ˘c nie daj siĂ⢠trafiĂâĄ.
Komandorze, mam poĂ
âĂâŚczenie.
ProszĂ⢠wĂ
âĂâŚczyĂ⥠ekran.
ChwileczkĂâ˘.
Panie Spock.
Panie Spock.
Admirale.
ZajmĂ⢠siĂ⢠tobĂâŚ...
Wstyd mi, Ă
Âźe jestem twojĂ⌠cĂÂłrkĂâŚ.
Na pokĂ
âadzie 13.
ktoĂ
âş otworzyĂ
â drzwi hangaru.
Khan.
Oni bĂâ˘dĂ⌠mieĂ⥠peĂ
ânĂ⌠moc,
a my spacerujemy?
Turbowindy Ă
âatwo namierzyĂâĄ,
sĂ⌠jak klatki.
Ta alejka przylega do maszynowni.
Nie mogĂ⌠uĂ
ÂźyĂ⥠tu broni
bez wyĂ
âĂâŚczenia rdzenia napĂâ˘du.
To nam da przewagĂâ˘.
- Gdzie pan znalazĂ
â tego goĂ
âşcia?
- To dĂ
âuga historia.
BĂâ˘dĂ⢠siĂ⢠streszczaĂ
â.
Czy podrĂÂłĂ
ÂźujĂâŚc, trafiĂ
â pan
na czĂ
âowieka o imieniu Khan?
Jak pan wie, zĂ
âoĂ
ÂźyĂ
âem przysiĂâ˘gĂâ˘,
Ă
Âźe nie bĂâ˘dĂ⢠udzielaĂ
â informacji,
ktĂÂłre mogĂ⌠mieĂ⥠wpĂ
âyw na pana los.
Musi pan sam kroczyĂ⥠swojĂ⌠Ă
âşcieĂ
ÂźkĂâŚ.
JednakĂ
Âźe...
Khan Noonien Singh
to najgroĂ
Âşniejszy przeciwnik
w dziejach Enterprise.
Jest bĂ
âyskotliwy, bezwzglĂâ˘dny
i nie zawaha siĂâ˘,
by was wszystkich zabiĂâĄ.
PokonaĂ
â go pan?
DuĂ
Âźym kosztem. Tak.
Jak?
Gdzie sĂ⌠wszyscy?
OkrĂâ˘t zaprojektowano dla maĂ
âej zaĂ
âogi,
jedna osoba wystarczy.
- W porzĂâŚdku?
- Tak. Gdzie jest Khan?
ProszĂ⢠zebraĂ⥠starszy personel
medyczny i mechanikĂÂłw w zbrojowni.
W porzĂâŚdku.
Dr. McCoy, niechcĂâŚcy aktywowaĂ
â pan
torpedĂâ˘. MoĂ
Âźe pan to powtĂÂłrzyĂâĄ?
- Po co miaĂ
âbym to robiĂâĄ?
- MoĂ
Âźe pan czy nie?
Do licha, jestem lekarzem,
a nie specjalistĂ⌠od torped!
I wĂ
âaĂ
âşnie dlatego chcĂâ˘,
Ă
Âźeby mnie pan uwaĂ
Âźnie wysĂ
âuchaĂ
â.
Gdzie on jest?
Cholera!
TĂâ˘dy.
Gdy wejdziemy na mostek, ogĂ
âusz go.
Mam ogĂ
âuszyĂ⥠Khana?
MyĂ
âşlaĂ
âem, Ă
Âźe nam pomaga.
My jemu - na pewno.
Odzyskujemy moc!
- UstawiĂ⥠cel na Enterprise.
- Tak jest.
Przypilnuj, Ă
Âźeby nie wstaĂ
â.
Przepraszam.
Admirale, jest pan aresztowany.
Nie zrobisz tego.
ProszĂ⢠zejĂ
âşĂ⥠z tego fotela.
Lepiej pomyĂ
âşl, co robisz.
I co zrobiĂ
âeĂ
âş na Kronosie.
DokonaĂ
âeĂ
âş inwazji na planetĂ⢠wroga.
ZabiĂ
âeĂ
âş klingoĂ
âskich straĂ
ÂźnikĂÂłw.
Nawet jeĂ
âşli uciekĂ
âeĂ
âş bez Ă
âşladu,
wojna jest nieunikniona.
I kto nas do niej poprowadzi? Ty?
JeĂ
âşli nie przejmĂ⢠dowodzenia,
stracimy to, co mamy.
JeĂ
âşli wiĂâ˘c chcesz,
Ă
Âźebym zszedĂ
â z tego statku,
to mnie zabij.
Nie zabijĂ⢠pana.
Ale mogĂ⢠pana obezwĂ
âadniĂâĄ
i Ă
âşciĂâŚgnĂâŚĂ⥠z tego fotela.
Tylko nie chcĂ⢠tego robiĂâĄ
przy paĂ
âskiej cĂÂłrce.
- W porzĂâŚdku?
- Tak, kapitanie.
SĂ
âuchaj!
Czekaj!
Ty...
nie powinieneĂ
âş byĂ
â mnie budziĂâĄ.
Gdzie kapitan?
Sensory nie dziaĂ
âajĂâŚ.
Nie mogĂ⢠go znaleĂ
ÂşĂâĄ.
UĂ
âatwiĂ⢠panu sprawĂâ˘.
PaĂ
âska zaĂ
âoga za mojĂ⌠zaĂ
âogĂâ˘.
ZdradziĂ
â nas pan.
Jest pan bystry, panie Spock.
Spock, nie...
Panie Spock,
proszĂ⢠oddaĂ⥠mi mojĂ⌠zaĂ
âogĂâ˘.
Co pan z nimi zrobi?
DokoĂ
âczymy to,
*** czym pracowaliĂ
âşmy.
Co obejmuje masowĂ⌠eksterminacjĂâ˘
wszystkich istot,
ktĂÂłre uwaĂ
Âźacie za niĂ
Âźsze.
Mam pana zniszczyĂâĄ?
Czy da mi pan to, czego chcĂâ˘?
Nie dziaĂ
âa nasz transporter.
Na szczĂâ˘Ă
âşcie u mnie dziaĂ
âa.
WyĂ
âĂâŚczcie osĂ
âony.
Nie mam gwarancji,
Ă
Âźe nie zniszczy pan Enterprise.
Przeanalizujmy sytuacjĂâ˘.
Po pierwsze, zabijĂ⢠kapitana,
Ă
Âźeby pokazaĂ⥠mojĂ⌠determinacjĂâ˘.
JeĂ
âşli paĂ
âska nie osĂ
âabnie, bĂâ˘dĂâ˘
zmuszony zabiĂ⥠pana i caĂ
âĂ⌠zaĂ
âogĂâ˘.
NiszczĂâŚc nasz statek,
zabije teĂ
Âź pan swoich ludzi.
Nie przeĂ
Âźyjecie bez tlenu. ZniszczĂâ˘
wasz system podtrzymania Ă
Âźycia,
umieszczony za tylnĂ⌠gondolĂâŚ.
A kiedy wszyscy na waszym statku
siĂ⢠uduszĂâŚ,
przejdĂ⢠po waszych trupach,
by uwolniĂ⥠moich ludzi.
Tak wiĂâ˘c...
zaczynamy?
WyĂ
âĂâŚczyĂ⥠osĂ
âony.
MĂâŚdra decyzja.
WidzĂâ˘, Ă
Âźe 72 torpedy
wciĂâŚĂ
Âź sĂ⌠w wyrzutniach.
Rozpoznam, czy sĂ⌠moje.
Wolkanie nie kĂ
âamiĂâŚ.
To sĂ⌠paĂ
âskie torpedy.
DziĂâ˘kujĂâ˘, panie Spock.
SpeĂ
âniĂ
âem paĂ
âskie warunki.
ProszĂ⢠speĂ
âniĂ⥠moje.
CĂÂłĂ
Âź, Kirk...
trzeba zwrĂÂłciĂ⥠pana zaĂ
âodze.
Bo przecieĂ
Âź...
statek nie moĂ
Âźe iĂ
âşĂ⥠na dno
bez kapitana.
Wycelowali w nas fazery.
WypuĂ
âşĂâĄcie nas!
Moc osĂ
âon 6%!
Ile czasu do detonacji torped?
12 sekund!
ZaĂ
âoga,
przygotowaĂ⥠siĂ⢠na eksplozjĂâ˘.
Co za eksplozja?
Torpedy! UzbroiĂ
â je!
Torpedy zdetonowane.
- NieĂ
Âşle, komandorze.
- DziĂâ˘kujĂâ˘.
Bones!
Siostro!
Doktor Marcus.
Dobrze ciĂ⢠widzieĂâĄ.
- PomogĂ
âeĂ
âş Spockowi z torpedami?
- I to jak.
ZabiĂ
â zaĂ
âogĂ⢠Khana!
Spock jest zimny, ale nie aĂ
Âź tak.
Mam zaĂ
âogĂ⢠Khana.
72 ludzkie mroĂ
Âźonki bezpieczne
w kapsuĂ
âach hibernacyjnych.
A to cwaniak!
- WysiadĂ
âa centralna sieĂ⥠zasilania.
- WĂ
âĂâŚcz pomocniczĂâŚ.
TeĂ
Âź wysiadĂ
âa!
Statek wpadĂ
â w przyciĂâŚganie ziemskie.
- MoĂ
Âźna to powstrzymaĂâĄ?
- Nie.
Ewakuacja!
ZabezpieczyĂ⥠okrĂâ˘t!
Nie masz choroby lokomocyjnej?
- A ty?
- Tak.
Ewakuacja wszystkich pokĂ
âadĂÂłw.
Jako kapitan
rozkazujĂ⢠wam opuĂ
âşciĂ⥠okrĂâ˘t.
PrzekierujĂ⢠zasilanie
na system podtrzymywania Ă
Âźycia i doki.
RozkazujĂ⢠wam opuĂ
âşciĂ⥠okrĂâ˘t!
Z caĂ
âym szacunkiem, kapitanie,
nie ruszymy siĂ⢠stĂâŚd.
WystarczyĂ
â jeden dzieĂ
â
beze mnie na okrĂâ˘cie!
WysiadĂ
â system grawitacji.
Trzymajcie siĂâ˘!
Uwaga zaĂ
âoga,
rozpoczĂâ˘to procedurĂ⢠ewakuacji.
ProszĂ⢠przechodziĂâĄ
do wyznaczonych wahadĂ
âowcĂÂłw.
Nie ustabilizujemy statku bez zasilania,
wiĂâ˘c nie bĂâ˘dzie ewakuacji.
- MoĂ
Âźna je odzyskaĂâĄ?
- Tylko z maszynowni.
Trzeba dotrzeĂ⥠do rdzenia napĂâ˘du.
Jim?
Trzeba uruchomiĂ⥠napĂâ˘d!
Musimy skoczyĂâĄ!
Skacz!
O BoĂ
Âźe!
Zasilanie awaryjne - 15%
i wciĂâŚĂ
Âź spada.
RozpoczĂâ˘to procedurĂ⢠awaryjnĂâŚ.
ProszĂ⢠przechodziĂâĄ
do wyznaczonych wahadĂ
âowcĂÂłw.
- Jim?
- Trzymaj siĂâ˘!
Nie mogĂâ˘.
Trzymam pana, kapitanie!
- Chekov.
- ProszĂ⢠siĂ⢠trzymaĂâĄ!
Nawet jeĂ
âşli uruchomimy rdzeĂ
â,
trzeba bĂâ˘dzie przekierowaĂ⥠moc!
- Ma racjĂâ˘!
- Co to znaczy?
KtoĂ
âş musi wĂ
âĂâŚczyĂ⥠sterowanie rĂâ˘czne.
WĂ
âĂâŚcznik jest...
Za misĂ⌠deflektora! Ja wĂ
âĂâŚczĂâ˘!
Za mnĂâŚ!
RozpoczĂâ˘to procedurĂ⢠ewakuacyjnĂâŚ.
ProszĂ⢠przejĂ
âşĂ⥠do wahadĂ
âowcĂÂłw.
Przekieruj dostĂâ˘pnĂ⌠moc
na stabilizatory.
RobiĂâ˘, co mogĂâ˘.
Rozstrojenie rdzenia.
NiebezpieczeĂ
âstwo.
O, nie!
Obudowy siĂ⢠rozeszĂ
ây!
Nie moĂ
Âźna przekierowaĂ⥠mocy!
Ten okrĂâ˘t to trup. JuĂ
Âź po nim.
Jeszcze nie.
JeĂ
âşli tam wejdziemy, umrzemy.
SĂ
âyszy pan? Promieniowanie nas zabije!
SĂ
âyszy pan?! Co pan wyprawia?
WchodzĂâ˘.
Te drzwi to osĂ
âona
przed promieniowaniem.
ZginĂâ˘libyĂ
âşmy idĂâŚc na gĂÂłrĂâ˘!
Ty tam nie pĂÂłjdziesz.
Rozstrojenie rdzenia.
Bez mocy i sprawnych osĂ
âon
spalimy siĂâ˘, wchodzĂâŚc w atmosferĂâ˘.
- RdzeĂ
â uruchomiony!
- PeĂ
âna moc silnikĂÂłw manewrowych!
PeĂ
âna moc!
Wszyscy w gotowoĂ
âşci!
- Mamy osĂ
âony!
- Komandorze, jest moc.
- Panie Spock, wysokoĂ
âşĂ⥠siĂ⢠stabilizuje.
- To cud.
Nie ma czegoĂ
âş takiego.
Maszynownia do mostku. Panie Spock!
Powinien pan tu przyjĂ
âşĂâĄ.
Najlepiej szybko.
- ProszĂ⢠to otworzyĂâĄ.
- Dekontaminacja nie jest zakoĂ
âczona.
CaĂ
âa komora siĂ⢠zaleje.
Drzwi sĂ⌠zamkniĂâ˘te.
Jak nasz okrĂâ˘t?
Nic mu nie grozi.
OcaliĂ
â pan zaĂ
âogĂâ˘.
A pan go przechytrzyĂ
â.
NiezĂ
ây manewr.
Tak pan by postĂâŚpiĂ
â.
A pan...
postĂâŚpiĂ
âby wĂ
âaĂ
âşnie tak.
To jedyna logiczna rzecz.
BojĂ⢠siĂâ˘, Spock.
PomĂÂłĂ
Âź mi.
Jak moĂ
Âźna wybraĂ⥠nieczucie?
Nie wiem.
Teraz nie potrafiĂâ˘.
ChcĂâ˘, byĂ
âş wiedziaĂ
â,
czemu nie mogĂ
âem pozwoliĂ⥠ci zginĂâŚĂâĄ.
Dlaczego po ciebie wrĂÂłciĂ
âem.
Bo jesteĂ
âş moim przyjacielem.
Khan!
O maĂ
ây wĂ
âos!
Ustaw cel: dowĂÂłdztwo Gwiezdnej Floty.
Silniki uszkodzone.
Nie gwarantujĂ⢠dotarcia do celu.
ProszĂ⢠potwierdziĂ⥠rozkaz.
Potwierdzam.
ProszĂ⢠poszukaĂ⥠Ă
âşladĂÂłw Ă
Âźycia
na okrĂâ˘cie wroga.
Na pewno nikt nie przeĂ
ÂźyĂ
â.
On mĂÂłgĂ
â.
Tak jest.
SkoczyĂ
â z 30 metrĂÂłw!
MoĂ
Âźemy go przesĂ
âaĂâĄ?
Nie mam sygnaĂ
âu przychodzĂâŚcego.
Ale mogĂ⢠wysĂ
âaĂ⥠pana.
Dorwij go.
ProszĂ⢠czekaĂ⥠na wspĂÂłĂ
ârzĂâ˘dne.
WprowadĂ
Âş 3517 na 2598.
Potwierdzam wspĂÂłĂ
ârzĂâ˘dne.
Dajcie kapsuĂ
âĂ⢠kriogenicznĂâŚ!
WyciĂâŚgnijcie go z kapsuĂ
ây.
Utrzymujcie w sztucznej Ă
âşpiĂâŚczce.
WĂ
âoĂ
Âźymy tu Kirka,
tylko tak mu podtrzymamy pracĂ⢠mĂÂłzgu.
- ZostaĂ
âa jeszcze krew Khana?
- Nie.
Enterprise do Spocka. Spock!
Aktywuj sekwencjĂ⢠hibernacyjnĂâŚ.
McCoy do mostku.
Nie mam kontaktu ze Spockiem.
Khan musi Ă
ÂźyĂâĄ.
Ă
ĹĄciĂâŚgnĂâŚĂ⥠sukinsyna na pokĂ
âad!
MoĂ
Âźe uratowaĂ⥠Kirka.
- MoĂ
Âźemy ich przesĂ
âaĂâĄ?
- RuszajĂ⌠siĂâ˘! Nie ustawiĂ⢠transportera.
MoĂ
Âźe kogoĂ
âş wysĂ
âaĂâĄ?
Spock!
Spock!
Spock, przestaĂ
â!
Tylko on moĂ
Âźe uratowaĂ⥠Kirka!
- Co mamy?
- ChĂ
âopczyka.
Nazwijmy go Jim.
TwĂÂłj ojciec byĂ
â kapitanem statku
przez 12 minut.
OcaliĂ
â 800 istnieĂ
â.
WierzĂâ˘, Ă
Âźe ciebie staĂ⥠na wiĂâ˘cej.
Nie dramatyzuj.
Omal nie umarĂ
âeĂ
âş.
To reakcja na transfuzjĂâ˘.
- ByĂ
âeĂ
âş nieprzytomny.
- Transfuzja?
Twoje komĂÂłrki byĂ
ây mocno uszkodzone.
Nie mieliĂ
âşmy wyboru.
Khan?
Gdy go zĂ
âapaliĂ
âşmy,
stworzyĂ
âem serum z jego superkrwi.
Czujesz siĂ⢠jak zabĂÂłjca?
Ă
ÂťĂâŚdny wĂ
âadzy? Despota?
Nie bardziej niĂ
Âź zwykle.
Jak go zĂ
âapaĂ
âeĂ
âş?
Nie ja.
OcaliĂ
âeĂ
âş mi Ă
Âźycie.
Uhura i ja teĂ
Âź maczaliĂ
âşmy w tym palce.
A pan ocaliĂ
â moje Ă
Âźycie. I innych...
Spock...
DziĂâ˘kujĂâ˘.
ProszĂ⢠bardzo, Jim.
Zawsze bĂâ˘dzie ktoĂ
âş,
kto zechce nas skrzywdziĂâĄ.
Istnieje ryzyko,
Ă
Âźe aby go powstrzymaĂâĄ
obudzimy w sobie zĂ
âo.
Pierwszym odruchem po stracie
ukochanych osĂÂłb jest szukanie zemsty.
Ale my tacy nie jesteĂ
âşmy.
ZebraliĂ
âşmy siĂ⢠tu dziĂ
âş,
by ponownie ochrzciĂ⥠USS Enterprise
i oddaĂ⥠czeĂ
âşĂ⥠tym, ktĂÂłrzy zginĂâ˘li
prawie rok temu.
PrzejmujĂâŚc okrĂâ˘t od Christophera Pike'a
skĂ
âadaĂ
âem przysiĂâ˘gĂ⢠kapitaĂ
âskĂâŚ,
sĂ
âowa, ktĂÂłrych wtedy nie doceniaĂ
âem.
DziĂ
âş odbieram je jako wezwanie,
by pamiĂâ˘taĂâĄ,
kim kiedyĂ
âş byliĂ
âşmy
i kim znowu musimy siĂ⢠staĂâĄ.
A te sĂ
âowa?
Kosmos, ostatnia granica...
Tam podĂâŚĂ
Âźa zaĂ
âoga statku Enterprise.
Ich piĂâ˘cioletnia misja:
OdkrywaĂ⥠nowe, nieznane Ă
âşwiaty,
szukaĂ⥠nowych form Ă
Âźycia i cywilizacji
i Ă
âşmiaĂ
âo wkraczaĂ⥠tam,
gdzie nie trafiĂ
â Ă
Âźaden czĂ
âowiek.
Kapitan na mostku.
CiĂâ˘Ă
Âźko opuĂ
âşciĂ⥠ten fotel,
gdy poczuĂ
âo siĂ⢠smak wĂ
âadzy. Prawda?
SĂ
âowo "kapitan" dobrze brzmi.
Fotel jest paĂ
âski.
Panie Scott.
Co z rdzeniem?
Mruczy jak kociak, kapitanie.
Gotowy na dĂ
âugĂ⌠podrĂÂłĂ
Âź.
Doskonale.
GĂ
âowa do gĂÂłry, Bones! BĂâ˘dzie Ă
âşwietnie.
5 lat w kosmosie. BoĂ
Âźe dopomĂÂłĂ
Âź.
Dr Marcus.
MiĂ
âo, Ă
Âźe doĂ
âĂâŚczyĂ
âa pani do rodziny.
MiĂ
âo jest mieĂ⥠rodzinĂâ˘.
Spock.
Kapitanie.
DokĂâŚd lecimy?
Jako Ă
Âźe dotĂâŚd nie byĂ
âo
tak dĂ
âugich misji,
zdajĂ⢠siĂ⢠na paĂ
âski osĂâŚd.
Panie Sulu, ruszamy.