Tip:
Highlight text to annotate it
X
PARASOL BEZPIECZEŅSTWA
Musiaŗem poczekaæ, aŋ zrobiš tacos.
Niby to 2 minuty?
Zajęŗo im 20 przekonanie Urzędu Imigracyjnego
ŋeby zeszli do piwnicy.
Spķjrz.
Byŗy więzieņ.
Nie.
Co?
Niedoszŗy glina.
Odrzucili go z Akademii Policyjnej.
Hej, kolego.
Hej, stary.
Sprķbuj kole.
Hej, kole.
Byŗe w Chino, prawda?
Nie. Longpod.
Mķwiŗem, byŗy więzieņ.
To jedyna robota, jakš mķgŗ dostaæ.
Dziękuję.
867 zgŗasza się.
Sŗyszę 867. Magazyn na Capivy,
ale juŋ nic. Chyba byŗo spięcie.
Sprawdzimy, tak czy tak?
Czyŋ to nie oczywiste, ŋe ta piękna noc
nie mogŗa byæ spokojna?
To wspaniaŗa okazja dla nas,
ŋeby się zdrzemnšæ.
Chyba sŗyszę rozpacz
w twoim gŗosie.
Trzeba cię przytuliæ?
Zamknij się.
A... co jest.
867. Otwarte drzwi w magazynie.
Wzywamy wsparcie.
Zrozumiaŗam, 867.
Idziemy.
Charlie. Sŗyszaŗe o sŗowie...
niewidzialny?
Zamknij się.
¯artuję.
Ale to chyba, nie byŗo to.
Nie chcę niespodzianek.
Hank...
Nie do wiary.
Rozdzielmy się.
Ok.
Hank...
867. Padŗy strzaŗy!
Hank! Strzelajš przy mnie.
Sš tu na dole.
Hank!
Gdzie dokŗadnie jeste?
Tuŋ przy biurach.
Hank!
Widzę cię!
Rabunek z broniš w toku!
Charlie!
Twoja szķsta!
Co?
Twoja szķsta!
867. Mķj partner dostaŗ!
Wzywam karetkę.
Podejrzani uciekajš!
Mķj partner dostaŗ!
Wszystkie jednostki.
Wszystkie jednostki LA. Policjant ranny.
Niezŗe strzelanie, Montgomery.
Ale wiesz, ŋe ominšŗe cel porodku.
Brata?
Nie strzelaŗem do niego.
Moŋesz mi powiedzieæ, czemu nie?
Dla mnie nie wyglšda podejrzanie.
Spķjrz. Jeden samotny brat.
otoczony przez 4
biaŗych facetķw z gnatami.
Facet jest przeraŋony.
Co chcesz zrobiæ?
Rozwaliæ go?
W porzšdku bracie.
Rozumiem cię. Nie bķj się.
Dzwoņ pod 911. By czyciæ,
pojawi się Earl Montgomery.
Gdzie jest problem?
...pracowaŗ w Wydziale Los Angeles...
...powięcaŗ się dla narodu...
McDuff.
Przykro mi z powodu Charliego, Hank.
Byŗ dobrym czŗowiekiem.
Chcę byæ wŗšczony do ledztwa.
Hank, najlepiej będzie jak
zostawimy to odpowiednim ludziom.
To skomplikowana sytuacja.
Co takiego skomplikowanego?
Mķj partner nie ŋyje, a ja chcę sukinsyna,
ktķry pocišgnšŗ za spust.
Tam byŗy procesory komputerowe,
warte 800 tysięcy dolarķw.
Policja chciaŗa zabezpieczyæ to miejsce.
Noc przed najazdem kto się tam wŗamaŗ
i wszystko wyczyciŗ.
Nie obchodzš mnie cholerne procesory.
Chcę gocia ktķry zabiŗ Charliego.
Jeste stķjkowym, nie detektywem.
Więc trzymaj się swojej roboty.
Dobrze.
Jeli zaczniesz się mieszaæ do dochodzenia,
będziesz bez pracy. Jasne?
Dobrze... pa.
Będzie dobrze.
Taa.
Gdy cigamy podejrzanego,
chodzi o utrzymanie kontaktu wzrokowego.
Dopķki nie przyjadš posiŗki,
ktķre pomogš przy aresztowaniu.
Koniec.
Niezŗa robota, Taylor.
Mķwiŗe co, Montgomery?
Pan powiedziaŗ:
Niezŗa robota, Taylor.
A ja tylko...
Mylisz, ŋe zrobisz to lepiej?
Niech pomylę...
Sprawd mnie.
Jeste gotowy?
Ja się tym zajmę.
- Jak chcesz.
- Pokaŋę mu, jak się to robi.
Więc ty jeste podejrzanym?
Co zrobiŗe?
Bez znaczenia.
Więc mogŗe obrabowaæ bank,
okraæ staruszkę,
powiedzieæ co o mojej mamie.
Po prostu mnie goņ, mšdralo.
Dobrze, panie biaŗy rabusiu.
Jeste szalony!
A ty opierasz się aresztowaniu.
Nie uciekaj przede mnš.
Nie uciekaj!
Jestem szalony.
Szalony, ale nie strzelam.
Nie napadam na bank.
I kto co mķwiŗ o mojej mamie!
I sŗyszaŗem, ŋe nazwaŗe mnie idiotš.
No kowboju, mam cię.
Zŗapany!
Widzę o co chodzi. Nie tolerujecie czarnego,
ktķry ma zadatki na policjanta.
Jestem przyszŗociš wŗadzy.
Jestem przygotowany do sŗuŋby.
Dla mnie wszyscy w NBA,
mogš byæ biali.
Spoko... fajnie... spoko...
Wŗanie stracilicie dobrego kolesia.
Jestem jednoosobowym oddziaŗem SWAT.
W porzšdku. Mam talenty!
Wy suki!
Hank... jak sobie radzisz?
Juŋ lepiej.
Chcesz pogadaæ?
Nie. W porzšdku.
Potrzebujesz pomocy?
Pytasz czy potrzebuję pomocy?
Czy pytasz czy kradnę ten samochķd?
Dobra w porzšdku.
Kradniesz ten samochķd?
Czy wyglšdam jakbym kradŗ
ten cholerny samochķd?
No caŗkiem.
Czemu? Bo jestem czarny?
Jakby tu staŗ biaŗy kole
to by byŗ jak samarytanin.
Po prostu by podszedŗ i pomķgŗ.
Tak, jasne.
Mogę zobaczyæ prawo
jazdy i dowķd rejestracyjny?
Nie pokaŋę ci niczego do cholery.
Nazisto.
Przepraszam?
Stary. To jest mķj samochķd.
I nie zrobiŗem nic zŗego.
Ja to widzę tak.
Ty jeste mi winien przeprosiny.
Jak mnie nazwaŗe?
Nie sŗuchasz mnie.
Nie mamy o czym rozmawiaæ.
Chyba, ŋe zaczniesz od: "Przepraszam".
Jeste na niebezpiecznym gruncie, chŗopie.
Uwaŋaŗbym na to,
co wychodzi z twoich ust.
Chcesz usŗyszeæ co wyjdzie z moich ust?
Jeste...
...pierdolonš...
...winiš!
Jeste aresztowany.
Nie jestem aresztowany.
Ty jeste aresztowany.
Ja aresztuję twojš dupę.
Areszt obywatelski.
Jeste aresztowany
za nielegalne aresztowanie na siŗę.
I dawaj ŗapy na maskę.
I dawaj kajdanki.
Cofnij się, ostrzegam cię.
Ty ostrzegasz mnie?
Masz prawo by się zamknšæ,
do cholery...
Dobry, wystarczy...
przodem do samochodu!
Nie pro się o oskarŋenie
opierania się aresztowaniu.
Natychmiast! Na samochķd!
Uwaŋaj na mķj samochķd.
Wŗanie go woskowaŗem.
Uspokķj się do cholery!
To policyjna brutalnoæ.
A ty wŗanie wyŗadowujesz swoje problemy.
Zaraz ci pokaŋę...
Odwal się.
Co?
Za tobš jest ogromny trzmiel!
Nie mylisz, ŋe się nabiorę na to gķwno.
Jestem uczulony na pszczoŗy.
Jak mnie uŋšdli...
uduszę się i umrę.
Zajmę się tym!
Cholerny owad...
Patrz...znowu...
Zaraz...
Prķbuje mnie zabiæ!
Pomocy!
On prķbuje mnie zabiæ!
A masz...
To co widzicie,
to amatorskie nagranie...
...zrobione dzisiaj,
pokazujšce policjanta L.A, Hanka Raforty...
...brutalnie bijšcego niezidentyfikowanego
czarnego męŋczyznę...
Policja nie ujawniŗa nazwiska ofiary,
ale mamy to zdjęcie...
...zrobione po pobiciu.
Jego twarz jest groteskowo
spuchnięta w wyniku pobicia.
Tam byŗ trzmiel.
Brutalne pobicie przez policjanta
Hanka Raforty, czarnego podejrzanego...
...wywoŗaŗo agresywne
protesty z czarnej spoŗecznoci...
Detektyw Frank McDuff, odpowiada.
Zapewniamy, ŋe Wydziaŗ Policji
i Biuro Prokuratora...
zajmujš się tš sprawš, bardzo powaŋnie.
I proszę ludzi z tego miasta,
ŋeby byli cierpliwi.
Robimy co do nas naleŋy.
Tam byŗa pszczoŗa.
Wyno się stšd.
Pan Montgomery.
To jest detektyw McDuff.
Porucznik Washington.
Prokurator Okręgowy Robert Button.
...bry.
Dzieņ dobry.
Zadzwoņ do mnie.
Powaŋnie.
Fajna...
Nie byŗe wczoraj w telewizji?
O tak... to ty!
Co jest stary?
Co się staŗo z paņskš twarzš?
Zostaŗem zaatakowany przez jednego
z waszych chorych funkcjonariuszy.
A jak ci się zdawaŗo?
Mam na myli,
co się staŗo z opuchliznš?
To normalne... po uŋšdleniu.
¯e co?
Mogę usišæ?
Spoko.
Powinnicie mi to zaproponowaæ,
zanim zaczęlicie pytaæ.
Zostaŗem dopchnięty do samochodu.
Paŗkš przydusiŗ mi szyję.
Ten psychopatyczny szturmowiec,
ktķrego nazywacie glinš.
Pozwoliŗ takŋe temu,
jebanie duŋemu trzmielowi...
prawie uŋšdliæ mnie na mieræ.
Nie jestem pewien,
czy ta pszczoŗa nie byŗa jego.
Jakby anty-afrykaņska bojowa pszczoŗa...
trenowana,
by nienawidziæ czarnych.
Ale wiecie co?
Po tym jak widziaŗem to wszystko
w telewizji, to caŗe dochodzenie...
to ja juŋ nie wiem.
Wybaczysz nam na chwilę?
Nie przeszkadzajcie sobie.
Dziękuję.
Ten facet to szaleniec.
Niestabilny.
Yo.
Kim jest ta podstarzaŗa
damulka w spķdniczce?
To mķj ojciec.
Przystojny facet.
Nie wierzę w to.
Odwoŗujemy wszystko.
To szaleņstwo.
Posŗuchajcie. Czy go lubicie czy nie,
Hank pogwaŗciŗ jego prawa.
A ludzie chcš,
ŋebymy co z tym zrobili.
Nie moŋemy znowu
przez to przechodziæ.
Wycofasz dochodzenie,
to gwarantuję, ŋe będzie przejebane.
Earl, czy ty pracujesz?
Mam na myli,
czy masz staŗš pracę?
Jasne, ŋe pracuję.
Jako ochroniarz.
- To do czasu jak wrķcę do Akademii.
- Rozumiem.
A przy okazji, wiesz co?
Powiniene im zrobiæ ledztwo...
Panie Montgomery.
Alergie na bok.
Czy funkcjonariusz Raforty
napadŗ cię, czy nie?
Ile razy mam powtarzaæ?
W porzšdku.
Przejdmy do interesķw.
Sšd Najwyŋszy Los Angeles
zaczyna obrady.
Proszę usišæ.
Stan Kalifornia przeciw Hankowi Raforty.
Sprawa numer CB34259.
Tutaj pojawia się pszczoŗa...
tu jest...
nadlatuje...
nie da się...
nie widaæ jej na tamie...
...ale tam jest.
Odganiam jš...
paŗkš...
Przydeptuję jš...
przykleja się do buta...
nie widaæ tego...
Zŗy kšt...
Więc panie Montgomery twierdzi pan,
ŋe nie byŗo ŋadnego trzmiela...
w trakcie incydentu?
Wcale nie.
Byŗ tam trzmiel, czŗowieku.
Dobrze.
Byŗy ptaki wiergoczšce,
szczekajšce psy.
Moŋe byŗ wierszcz w krzakach
skaczšcy po liciach.
Trzeba uwaŋaæ na te wierszcze.
Trzeba uwaŋaæ na wszystko.
To nie jest zabawna sprawa,
panie Montgomery.
Posŗuchaj stary.
Przyszedŗem tu po sprawiedliwoæ.
Ten facet tam.
Ten czŗowiek mnie
przeladowaŗ i dusiŗ.
Uŋyŗ niepotrzebnie przemocy.
Czy byŗ tam, czy nie...
Trzmiel, proszę pana.
To nie pierwszy raz
jak spotkaŗem się z PBC.
PBC?
Prowadzšc Będšc Czarnym.
Posunięcie atakujšce.
Caŗuj mnie w dupę...
Oskarŋony proszę wstaæ.
Przysięgli orzekli cię
winnym przestępstwa.
Zostajesz skazany na 6 miesięcy
więzienia korekcyjnego.
Ty jeste tym biaŗym glinš
od czarnego?
Niby kto tak powiedziaŗ?
Oni.
O stary...
Oszczędzaj siŗy.
Będš ci potrzebne.
Pięknie wyglšdasz, kochanie.
Idziemy.
Nie podskakuj,
bo wylšdujesz w izolatce.
Dobra, wychodzimy.
Ile tam byŗem?
3 miesišce.
Gratulacje.
Ukoņczylicie kurs w trzecim tygodniu sierpnia.
Wielu ludzi nie przechodzi
przez oba cięŋkie dni treningu.
Jestecie elitš.
Dokšdkolwiek pķjdziecie, będziecie
częciš specjalnych siŗ.
Zostalicie wyposaŋeni we wszystko,
czego potrzebujecie do pracy.
Latarkę.
Gaz pieprzowy.
I na wypadek powaŋnych kŗopotķw...
Wyzwalacz radiowy,
ŋeby wezwaæ policję.
Gratulacje.
Jak to nic nie macie?
Miejsce zbrodni, dowody rzeczowe.
Daŗem wam cholerny tatuaŋ.
Goæ jest jak duch.
Nie znalelimy nic w bazie.
To zabiera trochę czasu, Hank.
Rany Julek... patrzcie tylko.
Hank Raforty... ochroniarz.
Niech nikt nie rzuca gumy na ziemię.
Moŋemy dostaæ...
ostrzeŋenie.
...podejrzani: biaŗy męŋczyzna
zielona marynarka, bršzowe spodnie...
czarny męŋczyzna
czerwona koszulka, bršzowe spodnie...
Widziaŗe to kiedy?
...odwoŗuję.
Pewnie krķtkie spięcie...
Mam cię.
Gdzie ochroniarz?
Staæ!
Co robisz?
wiatŗa wysiadŗy...
i nie mogŗam znaleæ przeŗšcznika.
Więc szukaŗam w ciemnoci...
Dlatego cię wezwaŗam.
Lola...
Szukanie w ciemnoci
to powaŋne wykroczenie.
Masz duŋe kŗopoty.
Twarzš do ciany.
Co mi zrobisz?
Przeszukam cię. Upewnię się
ŋe nie masz ukrytej broni.
Znalazŗe co?
Czy to to?
Co?
Czy to to?
Rozbierzesz mnie, by przeszukaæ?
Nie.
Wŗšczę muzykę...
i sama się rozbierzesz.
Wolniej...
Ŗadnie i powoli...
Nie mam cię doæ, Lola...
To ostatnie...
Zaŗadujcie pudŗa.
Tak Earl.
Nie.
Nie mķw do mnie Earl.
Mķw do mnie panie wŗadzo.
Dasz mi to teraz,
panie wŗadzo?
Jasne, ŋe tak.
Najpierw cię skuję.
Wiesz jak to jest.
Lubię dziko.
Staæ!
Ręce do gķry!
Co to byŗo?
Czekaj tu.
To moŋe byæ trochę niebezpieczne.
Dobrze się w to bawisz.
Czekaŗem na was od 6 miesięcy...
Id do diabŗa.
Zastanawiaŗem się gdzie ochroniarz.
Rzuæ broņ.
Trzeba byŗo wiaæ jak miaŗe szansę.
Teraz nie masz szans.
Tam!
Zaŗatwcie go!
Juŋ lecę.
Dzięki.
Bez problemu.
Co ty tu,
do cholery, robisz?
Pracuję.
A co ty tu robisz, do cholery?
Ty mieciu! Spędziŗem przez ciebie
6 miesięcy w więzieniu...
6 miesięcy?
Tylko tyle ci dali?
Do cholery Earl!
To mnie nie podnieca!
Co to jest?
Earl Junior.
Lubi byæ z tatusiem.
Mķj skarb.
Osŗaniaj mnie.
Nie jeste moim szefem.
Jak dla mnie
jestemy w tej samej firmie.
Więc ty będziesz mnie osŗaniaŗ.
Dobra. Ja osŗaniam ciebie.
Idziemy.
Nie!
Mķj samochķd!
Nie mķj samochķd!
Niech kto zastrzeli tš maŗpę!
Jak mnie nazwaŗe?
Idziemy!
Cholera!
Ruszaæ się!
Wyno się z mojego samochodu!
Czemu?
Bo jestem czarny?
Posŗuchaj, tu nie chodzi o ciebie.
To sprawa osobista.
Oczywicie, ŋe osobista do cholery.
Biaŗas nazwaŗ mnie maŗpš.
Jed.
Wyno się!
Natychmiast!
Posŗuchaj czŗowieku.
Caŗe ŋycie czekaŗem
na co takiego.
Jak chcesz mnie zastrzeliæ, to wal.
Bo to jedyny sposķb,
ŋebym wysiadŗ z tego samochodu.
Uciekajš!
Jed!
Za nimi!
Earl?
Wolniej się nie da?
Niech to szlag. Co to za wķz?
Moglibymy ich cigaæ pieszo.
Co jest z tš kupš zŗomu?
Nie wiem.
Miaŗem jš zabraæ na przeglšd...
ale w cišgu ostatnich
6 miesięcy byŗem w więzieniu!
Trzeba byŗo dŗuŋej...
dopychaæ mnie do samochodu
i zaŗatwiæ mi traumę.
Opieraŗe się aresztowaniu!
Miaŗem prawo uŋyæ siŗy!
Posŗuchaj.
Moŋemy się o to sprzeczaæ caŗš noc...
...ale musisz sobie z tym poradziæ,
ŋe wedŗug sšdu napadŗe na mnie.
I pobiŗe jak Hill Billy swojš ŋonę.
Uwaga!
O cholera!
Trzeba ukryæ broņ.
Zjed!
Zjed!
Za furgonetkš!
Zjed kole!
Nie ja! Furgonetka!
Rzuæ broņ!
Furgon!
Staæ!
Cholera.
To wszystko na co kolesi staæ:
"recę do gķry".
Piedolcie się
i caŗujcie mnie w dupę.
Ale pieprzenie.
Ochroniarz, co Hank?
Wstyd.
Co sŗychaæ Washington.
Lepiej niŋ u ciebie.
W porzšdku?
No wiesz bracie...
jestem roztrzęsiony...
To wszystko.
Pozwķlcie, ŋe się upewnię
czy wszystko rozumiem.
Wyszedŗe z więzienia,
skoņczyŗe kurs...
...i postanowiŗe zŗoŋyæ wizytę
staremu kumplowi...
Broņ w ręce... strzaŗy...
Reakcja policji na czas,
ŋeby zŗapaæ Hanka
prķbujšcego uciec z tobš...
swoim samochodem,
prawdopodobnie trzymajšc cię na muszce.
Mam rację?
Niesamowite.
Jeste bardzo dobry.
Chwileczkę, to szaleņstwo.
Ja nie...
Nie przyjechaŗem się mciæ.
Zamknij się Hank.
Zamknij się.
Prķbuję ratowaæ ci ŋycie.
Masz zakaz zbliŋania się.
Nie moŋesz byæ
w promieniu 100 stķp od niego.
Więc nic do cholery mnie nie obchodzi,
co masz do powiedzenia.
Potrzebuję tylko twojego zeznania,
a jego dupa idzie znowu do pierdla. Jutro.
Nic nie uczyni mnie szczęliwszym...
niŋ jak ten czŗowiek
pķjdzie do więzienia.
Dobrze.
Za bķl gŗowy...
i traumę...
jak dostaŗem paŗkš...
ktķrš machaŗ...wymierzonš...
i bum...tutaj.
Widzicie to?
Jakkolwiek... co się staŗo...
powoduje, ŋe mķwię...
wiesz, cięŋko...
problemy ze sŗuchem...
Dziwka !!!
Przepraszam.
Mķwiŗem, nie mķwię dobrze,
dopķki tu nie nacisnę...
Pompuję
i oddycham...
i... to...
Jakby tenisķwkę...
To dziwne...
Jakkolwiek...
Nic nie uczyni mnie szczęliwszym...
niŋ jeli on wrķci do więzienia.
- Czekaj chwilę!
- Wracaj suko!
Zamknij się do cholery Hank!
Powaŋnie!
Przemoc...
Niech się uspokoję.
Niestety.
Niektķre szczegķŗy się nie zgadzajš.
To znaczy?
Hank... nie przyjechaŗ się mciæ.
Dziękuję.
Przyjechaŗ przeprosiæ.
Co?
Byŗe tam przeprosiæ?
Facet mķwi do ciebie.
Tak.
I mķwiŗe...?
Mķwiŗem, ŋe jest mi przykro...
Za co?
Za bicie cię.
Mķj czŗowiek!
O tym mķwię.
Hank byŗ wŗanie w rodku tego bardzo
wzruszajšcego przepraszania...
kiedy odkryŗem, ŋe w moim magazynie
kto rabuje.
Więc Hank i ja...
poszlimy razem...
by zŗapaæ przestępcķw.
I mielibymy ich...
gdyby nie na patoczyli się twoi chŗopcy...
¯e co?
Posterunkowy Droopy.
Zatrzymali niewŗaciwy samochķd.
Lepiej uwaŋaj, co mķwisz.
Bo co zrobisz?
Zlejesz mnie na kwane jabŗko?
Pewnie zwalisz to na pajška.
Co masz?
Raport Koronera. Co zginęŗo z magazynu
ale nic o furgonie.
Sš dwa ciaŗa.
Pewnie samoobrona.
Więc sš wolni.
To byŗ magazyn 18?
Tak.
Hank. Przestaņ zachowywaæ się jak glina.
Bo będę chciaŗ znaleæ jaki powķd,
by cię zamknšæ.
Polijcie raport MacDuffowi.
Takŋe spotkalimy nagš
dziewczynę przykutš na gķrze.
Lola...
Moŋesz zaŗatwiæ bratu
zakaz zbliŋania się?
Wszystkie moje rzeczy tu powinny byæ.
Więc...
Nie wierzę...
Gdzie moje kule?
Nie oddajemy amunicji.
Skoro zatrzymujesz kule
to moŋe i jeszcze gnata?
W porzšdku.
Dawaj go.
Gdzie mķj samochķd?
Skonfiskowany na parkingu.
20 przecznic w gķrę,
7 w poprzek.
Oczekujesz, ŋe facet...
pojedzie autobusem?
Wiesz co?
Zasmuciŗe mojego partnera.
Powinienem co zrobiæ,
ale masz chŗopakķw.
Hank, wierzysz w to?
Pewnie zaraz odzyskamy twķj samochķd.
Moŋemy tak się bawiæ Hank.
A co w naszej sprawie?
To nasza sprawa partnerze.
We się ode mnie odwal.
Wiesz co?
Wczeniej czy pķniej twoja wrogoæ...
zacznie wpŗywaæ na naszš pracę.
Posŗuchaj stary...
Jedyne co musisz zrobiæ...
to uspokoiæ się
i powiedzieæ mi co wiesz...
Prķbuję z tobš rozmawiaæ.
Prķbuję byæ spokojny.
Bo wiem, ŋe jak cię walnę,
to juŋ nie zobaczę wiatŗa sŗonecznego...
co teraz wydaje mi się tego warte.
Więc skoņcz z tym gķwnem!
Grozisz mi?
Tak. Tak, groŋę ci.
No to dawaj!
No co Hank?
Dawaj bracie...
partnerze...
Nie ma zasięgu.
Gdzie idziesz gociu?
Stķj.
Cięŋarķwki i furgony.
Cięŋarķwki i furgony.
Tak... Sŗuchaj...
Mielicie telefon...
Chyba wczoraj...
W sprawie poŋyczenia biaŗego furgonu?
Wczoraj byŗ kto inny...
Moŋesz dasz radę mi pomķc.
Szukam kilku kumpli.
Chyba wypoŋyczyli cięŋarķwkę...
Wczoraj.
Jak się nazywajš?
Nie wiem.
Sŗuchaj stary, wielu ludzi wypoŋycza tu cięŋarķwki.
Gdzie się znajdujecie?
W centrum przy supermarkecie.
Na poŗudniu?
Biali kolesie.
Byli dzisiaj. Z furgonem, jechali do Meksyku.
Duŋa czerwona cięŋarķwka.
Jechali do Meksyku?
Dziękuję.
Nie ma za co.
Jak ja to widzę? Jestemy spķnieni 20 minut.
Musimy mieæ samochķd.
Co robisz?
Zatrzymaj wķz!
Ochrona Narodowa!
Zatrzymaj ten cholerny wķz!
Ochrona Narodowa!
Przejmuję ten pojazd.
Co ja zrobiŗem?
Uczysz się jedziæ?
Lekcja 12.
Facet z broniš.
Zabieraj dupę z wozu.
Nie strzelaj!
Odrķb lekcje!
Masz jaki problem?
Hej stary.
Sam mam rozwišzaæ tš sprawę?
Niewiarygodne.
Duŋa czerwona cięŋarķwka.
Powinno byæ ŗatwo znaleæ.
Pewnie jest caŗa czerwona.
Duŋy czerwony sygnalizator.
Hank wiesz czego się dowiedziaŗem
w biurze Washingtona?
Uŋyŗem mojego bystrego wzroku,
by przeczytaæ do gķry nogami.
- Chcesz wiedzieæ co widziaŗem?
- Co?
Na jednej kartce byŗo: skok CIA.
I?
Tyle widziaŗem. CIA.
Tyle?
Powiedziaŗem, ŋe mam bystry wzrok.
Nie rentgenowski.
Najwyraniej jestemy w bardzo zŗoŋonej dupie.
I siedzimy w szpiegowskim gķwnie.
To wspaniaŗe stary.
Ty i ja w parze.
Ochroniarze.
Czuję się jak prawdziwi gliniarze.
Tylko, ŋe ja byŗem prawdziwym glinš.
Musiaŗe to kochaæ co?
Nie wierzę, ŋe z tego zrezygnowaŗe.
Taa...
Tam jest znak.
Jed na autostradę w lewo.
Jadš szybko.
Nie, chcš się czaiæ.
Pojadš ulicami.
Jed na autostradę! Nie!
Cholera.
Przestaņ do cholery!
Co ty robisz?
W tę stronę!
Boŋe!
W porzšdku?
Tak. Cholera.
Przepraszam.
Kto chyba miaŗ rację
co do autostrady.
Co?
Spķjrz.
Tam chyba jest duŋa czerwona cięŋarķwka.
Broņ.
Zobacz.
Hank!
Zastrzel jš Hank.
Zabij tš wielkš sukę.
Hank cię zastrzeli.
Nikogo nie zastrzelę.
Odstaw go.
Za minutę albo dwie.
Nie pieszy się.
Nikt nie będzie grzebaŗ w moim tirze.
Nie bšd cipkš Hank.
Zastrzel jš!
Ty przeronięta, wielkocyca
odrzutko Jerrego Springera.
Chod idziemy.
Nie stary.
Jestem ci winien przeprosiny.
Chociaŋ... jak masz na imię?
Britney.
Piercionek na kaŋdym palcu,
z wyjštkiem serdecznego.
Lubisz zapasy?
Bo ja tak. Lubię się siŗowaæ.
DU¯A CZERWONA CIĘ¯ARĶWKA
Earl. Chod idziemy.
Spotkamy się?
I jeli będziesz miŗa...
pokaŋę ci, co to znaczy duŋy piercieņ.
Earl chod!
Zadzwonię.
Jestem.
Za niš!
Mylisz, ŋe to nasi?
Skšd mam wiedzieæ?
Czekaj, czekaj Hank. Nie!
Przepraszam.
O cholera!
Chod!
Zrobiŗe to specjalnie.
Patrz.
To dlatego gliny nie znalazŗy furgonu.
Wiesz jak spišæ na krķtko?
Bo jestem czarny?
Zamknij się.
Skšd mam wiedzieæ jak spišæ wķz?
Wiesz czy nie wiesz?
Tak.
Ale nie dlatego, ŋe jestem czarny.
Zrķb to.
We nogę stary.
Widzisz?
Ruszaj.
To ten. Widzisz te iskry,
jak się je ŗšczy?
Ruszaj.
Nie obchodzi mnie to.
Widzisz tš iskrę...mam.
I jak?
Earl. Wyŗšcz wycieraczki.
To pewnie rocznik 94.
A teraz?
Co to?
Wyŗšcz to.
Kto jest z tyŗu.
Zaŗatwię to.
Uwaŋaj!
Zrķb to!
Jed!
O cholera.
Cholera.
Hank. Juŋ drugi raz...
w cišgu 20 minut ŗadujesz nas w jakim gķwnie.
Zadzieracie z Earlem i Hankiem.
O co wam chodzi?
Co jest w tych pudŗach?
mierdzi!
Jak Boŋe Narodzenie.
Poza tymi flakami ryb.
Otwieraj.
Niech to będzie dobre.
Co to do cholery?
Kega na piwo.
To bez sensu.
To ma duŋo sensu gdy
poskŗadamy kawaŗki ukŗadanki.
Jakie kawaŗki?
To jasne. CIA przemyca
alkohol to miast w Afryce...
by niszczyæ czarnych ludzi.
Czy ty naprawdę wierzysz w to gķwno,
ktķre wychodzi z twoich ust?
Nie zawsze jestem pewny.
Pķki nie skoņczę mķwiæ.
Wszędzie to samo?
Tak. Nash. Mamy problem.
Więc wyglšda na to,
ŋe mamy tu zwykŗš kegš piwnš...
o wartoci kaucyjnej 2 dolarķw.
Ale jest o wiele za lekka.
Jak lekka?
O wiele za bardzo.
Mniej więcej funt lub dwa.
Zajrzyjmy do rodka.
Jest pusta.
Mylisz, ŋe jest podwķjne dno czy co?
Chętnie zajrzę.
Zaŗķŋcie okulary chŗopaki
albo olepniecie.
Ten palnik pŗonie wartociš 4000 stopni F.
Więc potnijmy to trochę.
Ciekawe.
Jest zimna jak lķd.
Cudowna.
Moŋe ty i kega
zaŗatwicie sobie pokķj?
Panowie...
Mamy tu towar ze Strefy 51.
Technologicznie zaawansowany stop kosmiczny.
Nie zmienia temperatury
i jest odporny na prawie kaŋdš siŗę.
Jest to co warte?
Tak. Miliony!
Wŗanie dlatego chcę, ŋebycie to zabrali
w cholerę z mojego zakŗadu.
Osobicie nie zamierzam za to zginšæ.
A to dokŗadnie taki rodzaj gķwna,
za ktķry ginš ludzie.
Dzięki.
Zostawimy tu furgon,
dopķki nie dowiemy się co i jak.
Czyj to garaŋ.
Kolesia ktķrego znam.
Tak jakby.
Nie, nie...
¯adnego kolesia...
Tu jest za czysto.
Idziemy.
Hank, to pudŗo ma twoje nazwisko.
To chyba garaŋ twojej dziewczyny.
Earl, moŋesz co dla mnie zrobiæ?
Odwal się od moich spraw.
No popatrz, popatrz...
Kto zostaŗ rzucony.
Niech zgadnę Hank.
Dziewczyna cię zostawiŗa,
bo mnie zlaŗe.
Nie... ironicznie, zostawiŗa mnie bo...
zostaŗem skazany za zlanie kogo innego.
Mnie?
Przeŋyj to stary.
Powiem ci co.
Twoje podejcie jest zŗe.
Hank nie jest kochany.
Będę szczęliwy pomagajšc ci.
Nie dzięki.
Doæ juŋ zrobiŗe.
Nie, nie powaŋnie.
Chcę to zrobiæ Hank.
Earl Montgomery to kocha.
Co masz na myli?
Niech zrozumiem. Mķwisz mi,
ŋe pķjdziesz tam...
i powiesz Denise, ŋe cię nie pobiŗem?
I poszedŗem do pierdla bez powodu?
Absolutnie.
Ale obaj wiemy,
ŋe na to zasŗuŋyŗe.
Denise...
Tylko się nie wŗamujmy.
Nie ma jej.
Cholera.
Denise ma niezŗš pokojķwkę.
Przepraszam?
Earl.
To jest Denise.
Czeæ.
Czego chcesz Hank?
Porozmawiaæ.
Rozmawiaæ? Znaczy się kŗamaæ.
To jest rķŋnica.
Zawsze byŗem z tobš szczery.
Oczywicie, ŋe tak.
Tylko zapomniaŗe mi powiedzieæ,
ŋe lejesz czarnych
w trakcie przerwy na lunch.
O rany.
Ostra jest.
Jest marzeniem faceta.
Moŋesz byæ cicho przez chwilę?
Dzięki.
Mķwiŗem ci.
Tak, tak. Trzmiel to zrobiŗ.
Okŗamaŗe mnie Henry.
Kŗamstwa, kŗamstwa.
Kŗamstwa powodujš kŗamstwa.
Wiesz, ale ty nic nie mķwisz.
Nikogo nie pobiŗem
i mogę to udowodniæ.
To facet o pobicie ktķrego
byŗem oskarŋony.
W porzšdku Earl.
Czeæ.
Chcesz co powiedzieæ?
Tak...
Ona jest czarna.
Nie mķwiŗe, ŋe jest czarna.
Tak czy nie...
Napadŗem cię?
Zlaŗ mnie na kwane jabŗko.
Co?
Nie będę kŗamaŗ tej siostrze.
Ty sukinsynu!
Hank!
Zostaw go!
Wyno się!
Wyno się!
Henry wyno się!
Obaj się wynocie!
Ja tylko...
Ja jestem ofiarš.
Wyno się.
Pogķdmy się stary.
Czemu mnie atakujesz?
Posŗuchaj. Zabij w sobie gniew.
To nie moja wina.
Powiedziaŗe, ŋe jest biaŗa.
Wcale nie.
Nie powiedziaŗe,
ŋe jest czarna więc to to samo.
Jaka rķŋnica?
Duŋa.
Jakbym skŗamaŗ i powiedziaŗ,
ŋe mnie nie pobiŗe...
byŗbym skazany
na zwišzki międzyrasowe.
A tego nie chcę.
Koniec. Jak nie znikniesz
z moich oczu za 3 sekundy...
Wariujesz.
Nie powiniene groziæ partnerowi.
Nie jestem twoim partnerem.
Miaŗem partnera.
Wzišŗbym za niego kulę.
To ty masz problemy!
le. Koniec.
Teraz jestem zŗy.
Jeli sprķbujesz odejæ
zaaresztuję cię obywatelsko.
W porzšdku?
Obaj wiemy,
ŋe ŗamiesz nakaz sšdowy.
Masz co na zębach.
Gdzie?
Teraz moŋesz mķwiæ,
ŋe cię pobiŗem.
78. Hillary. ¯ķŗty.
Mogę prawo jazdy?
Jaja sobie robisz?
Mam co na zębach?
Powiem ci co to byŗo, Hank
Zaufanie.
A teraz go nie ma.
Earl! Co mam zrobiæ?
Przyszedŗem tylko po Earl Juniora.
Nigdzie nie pķjdę bez mojego maleņstwa.
Bierz swķj zŗom
i pķjdziemy w swoje strony.
Tam jest mķj samochķd.
Czy mogę dostaæ kluczyki.
Prķbuję zlokalizowaæ wszystkie dane.
Popatrz, popatrz, popatrz.
Co my tu mamy?
Jak leci gwiazdeczko?
Dobrze.
O tak widzę.
Masz ze sobš kajdanki?
Chcesz je teraz?
Tak.
A co z tym gķwnem o międzyrasowoci?
Jestem naturalnie i od zawsze czarny.
Międzyrasowe pary sš zŗe
kiedy facet jest biaŗy.
Kochanie...
Czy mogę ci zaproponowaæ gumę?
Moŋe da się co z tym zrobiæ?
Dzięki.
Bierz swoje bety z mojego wozu!
I wyno się stšd!
Panno Kochanie! Co mam zrobiæ
by odzyskaæ mķj samochķd?!
Proszę byæ cierpliwym.
Cierpliwym?
Staæ!
Na kolana!
O Boŋe.
Tak, tak, tak!
Poddaję się.
Nie poddawaj się.
Wsiadaj!
Hank!
Wracaj!
Wiesz co robię?
Kradniesz samochķd policyjny.
Ratuję twojš dupę.
Mimo faktu, ŋe mnie walnšŗe.
Przepraszam. Dziękuję.
Przeprosiny przyjęte.
Jestemy kwita.
Nie bij mnie juŋ.
W lewo!
W lewo na litoæ boskš!
Nie dam rady!
Zaŗatwione.
Uwaŋaj!
Wskakuj! Wskakuj!
Pomylmy. Moŋe się nie zabijemy.
Ty mnie bijesz,
a ja ratuję ci dupę.
Idę prosto do piekŗa.
Hamuj!
Spoko Hank.
Jestem bŗogosŗawiony.
Co zrobiŗe tym razem Hank?
Nie wiem,
ale się dowiem.
Jak na glinę masz duŋo kŗopotķw.
Skręcaj!
Tutaj!
Zawsze kochaŗem myjnie.
Ta bielutka piana.
wieŋa bryza.
Jak jeste dzieckiem w getcie,
to jak wyjazd na Hawaje.
Chyba dali nakaz na nas obu.
Obu?
Co ja takiego zrobiŗem?
Jestemy winni strzelaniny na mocie.
Ale to...
To bez sensu. Skšd gliny wiedzš,
ŋe bylimy na mocie?
Jedyni, ktķrzy mogli wiedzieæ
to kolesie w cięŋarķwce.
Nigdzie nie dzwoniŗem.
To dziwne.
Kto wewnštrz
zaŗoŋyŗ na nas sprawę.
Mķwimy o zŗych glinach.
Co robisz?
Jakie byŗy numery na furgonie?
Numery w porzšdku. Cholera.
Sprawd furgon.
Co? Mylaŗem, ŋe wszystko zarysowane.
Nie u Denise.
Wzišŗem to jak spinaŗem.
Bingo. Adres.
...skradziony radiowķz.
Lokalizacja: myjnia samochodowa...
Namierzyli nas.
Porzucamy wķz!
Potrzebujemy wozu.
Moŋesz zjechaæ!
Uŋyj odznaki.
Co?
Odznaki.
Staæ.
Ochrona Narodowa!
Konfiskuję ten wķz.
Pokaŋ tę odznakę.
Proszę wysišæ z wozu.
Nie podno na mnie gŗosu.
Wysiadaj z cholernego wozu!
Czy mama nie nauczyŗa cię manier?
Mogŗe przynajmniej zapytaæ milej.
Niezŗy sposķb na samochķd.
Zamkniesz się do cholery?
Nie mķw tak
w moim samochodzie.
Przepraszam.
Nie ma problemu,
ŋeby was podwieæ chŗopcy.
Ale nie zamierzam ulegaæ rozkazom
wynoszenia się z mojego wozu.
Nie ma mowy.
Ostrzeŋenie.
Ostrzeŋenie.
Musieli dostaæ ostrzeŋenie i oczycili magazyn.
Zŗy glina musiaŗ mieæ do tego dostęp.
Posŗaŗ najpierw swoich chŗopcķw.
To samo musiaŗo się staæ wtedy.
Więc kto przecieka?
Nie wiem.
Nakazy aresztowania
przechodzš przez komisarza.
Komisarza?
Czy to zawsze musi tak byæ?
Co?
Nie masz ŋadnych pomysŗķw,
więc oskarŋasz czarnego?
Nie daŗem nazwisk!
Powiem wam jak znaleæ zŗego glinę.
Zadzwoņ na policję.
Nie ma znaczenia kto odbierze.
Co się mķwi?
Dziękujemy.
Zachowujcie się chŗopcy.
Bez dyskusji.
Uwaŋajcie.
- Nie byŗa miŗa?
- Stanowczo milutka.
Teŋ tak mylaŗem.
To tu?
Tak.
Otworzysz to?
Co?
Bo jestem czarny?
Co?
Niele ci idzie.
Ale czemu robisz tak?
Mylisz, ŋe wszyscy czarni tak robiš?
Umiesz otworzyæ zamek czy nie?
Mogę zobaczyæ.
Chod.
Wspaniale.
Prawdziwa zasadzka.
Caŗe ŋycie stary, chciaŗem byæ glinš.
Odkšd byŗem dzieckiem.
I oglšdaŗem Quinciego w TV.
Quincy to nie jest dobry przykŗad.
To chyba z twojego punktu widzenia.
To nudne.
Ile tu jestemy?
Dochodzi 12 minut.
Gdzie oni sš do cholery?
Earl, to jest zasadzka.
Moŋemy tu siedzieæ godzinami.
Nic dziwnego,
ŋe gliniarze sš tacy grubi.
Co się staŗo z Charliem?
Mogę to przemilczeæ?
Nie chcę o tym mķwiæ.
Na pewno?
Tak.
Zastrzelili go na moich oczach.
Nie mogŗem nic zrobiæ
do cholery.
Przykro mi to sŗyszeæ.
Kto to zrobiŗ?
Kolesie ktķrych szukamy.
To dlatego to jest osobiste.
Niech zrozumiem.
Zabili twojego partnera.
Straciŗe pracę.
Wylšdowaŗe w więzieniu.
Twoja dziewczyna odeszŗa.
A teraz jeste ochroniarzem
zarabiajšcym 182 dolary tygodniowo.
Wiesz kim jeste Hank?
Jeste czarny.
Tak o tym nie mylaŗe, co?
Dobrze widzieæ, ŋe się miejesz.
A teraz ile juŋ tu jestemy?
No co ty.
Dochodzi 13 minut.
Muszę zaŗatwiæ co do jedzenia.
Earl.
Earl.
Co ty robisz?
Nie!
Earl.
Earl.
Niech to szlag.
Oddzwoņ. Jest sprawa.
Wrzķd na dupie!
Nic ci nie jest?
Nie wiem.
Zostaŗem postrzelony.
To on!
Skšd wiesz?
Tatuaŋ.
Sukinsyn!
Partnerze.
Bierz ich.
Hank.
Dorwaŗe go?
Nie.
Chod.
Nie uda mi się.
Zimno mi.
Wszędzie mi zimno.
Zaczynam widzieæ biaŗe wiatŗo.
Cholera.
Nawet wiatŗo jest biaŗe!
Chod. Dostaŗe w nogę. Idziemy.
Nie zginaj.
Nie zginaj!
Podskakujesz!
Denise!...
Chyba mķwiŗam...
Postrzelili mnie.
Teraz go postrzeliŗe?
Nie.
Co się staŗo.
To dŗuga historia. Musisz nam zaufaæ.
Nie zrobilimy nic zŗego ani nielegalnego.
Więc zabierz go do szpitala.
Nie.
Nie mogę. Policja nas szuka.
Co?
To skomplikowane.
Posŗuchaj Denise.
Jeste podobno pielęgniarkš.
Ja tu krwawię!
Proszę zrķb co!
Wpuæ nas.
W porzšdku.
cišgnij spodnie.
cišgnij spodnie.
Earl.
Nie masz bielizny.
Nie lubię sposobu,
w jaki mi obciska.
Czuję się wtedy skrępowany.
Tak juŋ mam.
Pospiesz się Hank.
Przyniosę ci ręcznik.
Lepiej plaŋowy.
Nie jest tak duŋy.
Maŗy teŋ nie.
Dziękuję Denise.
To miŗe z twojej strony.
Potrzebujesz ucisku na ranę.
W porzšdku.
Wystaw wisienkę i podnie ręcznik.
Co?
Ja taki nie jestem.
Zrķb to!
Tylko tak mķwisz Hank.
Mylaŗem, ŋe chcesz darmowej dupy.
Dawaj Denise. Powiedz mi prawdę.
Earl.
Nie masz kuli.
Wyleciaŗa na drugš stronę?
Ledwie cię dotknęŗa.
To zadrapanie.
Denise... mylisz,
ŋe będę potrzebowaŗ szwķw?
Tak.
To to...
Wiecie co...
wolę wyleczyæ się naturalnie.
O nie!
Uspokķj się!
Pszczoŗa!
Nie ruszaj się!
mieræ z powietrza!
mieræ!
Juŋ bezpiecznie?
Nie dla ciebie.
Nie wierzę, ŋe twoja
dziewczyna się tak zachowaŗa.
Jest twardsza niŋ ty.
To tu.
To stšd byŗ telefon.
Jak się dostaniemy?
Rozdzielamy się.
To wyglšda ciekawie.
Co to jest?
Nie wiem.
mierdzi jak z dupy.
Rozpoznaŗe kogo?
Jakiego biaŗasa.
Tylko tacy tu się kręcš.
Spķjrz.
To on.
Sukinsyn.
Co ty nie powiesz.
Pan biaŗas.
Smutny dzieņ w jego historii.
Więc gdzie bylicie?
Jedzilimy po miecie.
Chodmy.
Macie pięæ minut,
więc niech to będzie dobre.
Dostanę chipsa?
Nie.
Macie przeciek i wiemy kto to.
Czy teraz dostanę chipsa?
Nie.
To McDuff.
Zakŗadam, ŋe macie dowody.
Tak.
Namierzalimy tych palantķw,
ktķrzy wjechali na magazyn.
Ci sami co zabili Charliego.
Zaprowadzili nas do McDuffa.
To bardzo interesujšce
jeli macie dowody rzeczowe.
Nie.
Ale mamy to czego chce.
A co to?
Dobra ze skoku CIA.
Macie dobra CIA?
Czekajcie.
To naprawdę byŗo CIA?
Crops International Aerospace.
A mylaŗe,
ŋe o jakim CIA ja mķwiŗem?
Moŋesz mu powiedzieæ?
Rok temu skradziono 7 milionķw dolarķw...
w atmowych stopach kosmicznych.
Przemycili je do innego kraju,
przetopili i wrķciŗy jako kegi.
Federalni tego szukali
ale nie znaleli.
Dokŗadnie. McDuff.
We wszystko jest zamieszany?
Jeli jest brudny.
Jest brudny.
Daj mu chipsa.
Dziękuję, ŋe prķbowaŗe zaŗatwiæ mi chipsa.
Ale mylaŗe,
ŋe mķwiŗem o wŗaciwym CIA?
Hej McDuff.
To twoi kumple Hank i Earl.
Co jest Duff.
Posŗuchaj Duff, mamy co czego chcesz.
Nie wiem o czym mķwicie.
Mķwimy o kegach, suko!
Jestecie poszukiwani.
Oszczęd.
Wiemy, ŋe jeste brudny.
Posŗuchajcie.
Ty posŗuchaj.
Nie wiem komu to sprzedasz
i nie obchodzi mnie to.
Chcemy tylko kawaŗek tortu.
Powiedzmy milion dolarķw.
Mķwimy o 6 zerach.
Więc jaki macie plan?
Spotkajmy się jutro rano o 7.
Stary fort.
Niedaleko punktu.
Jak znalazŗe to miejsce?
Jeden kumpel ochroniarz mķwiŗ
o resztkach konstrukcji.
Idealne dla nas.
Ilu kolesi nas obserwuje?
Nie wiem.
Widzę... 5 moŋe więcej.
Czas dokoņczyæ to gķwno.
Mylaŗem, ŋe juŋ cię raz zastrzeliŗem.
Maŗa twarda maŗpka.
Twoje dowcipy o maŗpach.
Mama nauczyŗa cię manier
jak skakaŗe po drzewach?
Przywiozŗe metal Hank?
Przywiozŗe pienišdze Frank?
Zobaczymy jak zobaczę kegi.
Zapomnijmy o pienišdzach.
Chyba juŋ mamy to po co jestemy.
Nie wydaje mi się ŋe będš ci
aŋ tak pomocni jak mylaŗe.
Moi ludzie
sš czŗonkami oddziaŗu SWAT.
Gdzie Washington?
Doskonaŗe pytanie.
Cholera.
Brat jest z nimi?
Musiaŗ dorastaæ w biaŗej dzielnicy.
Broņ.
Majš go.
Jest prawdziwym bratem?
Jest zjebany tak jak i reszta z nas.
Broņ panowie.
Posŗuchajcie ja...nie...
Przepraszam... Nie... Patrzcie...
Nie, nie ,nie...
Uwaŋaj na gķrę Earl!
Wskakuj! Wskakuj!
Jedziemy!
Zakręæ w drugš stronę!
Co się staŗo do cholery?
Dorwali mnie po naszej rozmowie.
W lewo kurwa!
W drugš stronę!
Chod!
Hank chod!
Earl!
Gdzie Hank?
Nie wiem.
Hank!
Cholera.
Muszę go iæ znaleæ.
Id.
Posiedzę sobie.
Dasz sobie radę?
Dam.
Id.
O nie.
Cholera.
Earl!
Nie!
Zablokowany.
Sukinsyn.
Hej Nash!
Ŗap!
I kto teraz jest maŗpš?!
Mķj czŗowiek!
O cholera.
Hank!
Trzymaj się!
Przepraszam!
Dobrze, dobrze.
Tak!
Jeste goæ!
Nie, ty jeste goæ!
Ty jeste goæ!
Dobra, ja jestem goæ.
6 miesięcy temu ci dwaj męŋczyzni
byli zaangaŋowani w konflikt...
ktķry wstrzšsnšŗ naszym miastem.
Dzisiaj, stojš razem jako bohaterowie.
Panowie, dziękuję za waszš
odwagę i powięcenie.
Hank.
Witamy z powrotem w siŗach.
Dzięki.
Earl. Witamy w LAPD.
Naprawdę?
Gratulacje.
Dziękuję.
Earl!
Wystarczy.
Patrz, na dziesištej.
Przepraszam.
Moŋe się pan odsunšæ od wozu?
Hank, proszę stary.
Pokaŋę ci naleŋy zaŗatwiaæ sytuacje tego typu.
Przepraszam panie cywilu,
ktķry ma prawa.
Czy moŋe zamknšŗ pan kluczyki w wozie?
Tak, caŗy czas mi się to zdarza.
Sš tam, w stacyjce.
Tak... w stacyjce.
Dla spokoju mojego partnera, moŋe nam pan podaæ
numery na paņskiej rejestracji?
Jasne. 2CQN654.
Ma rację?
Tak.
Pozwoli pan, ŋe pomogę.
Trzeba to zrobiæ delikatnie,
a nie jak niektķrzy.
- Dziękuję panie wŗadzo.
- Nie ma za co.
¯yczę miŗego dnia.
Dziękuję.
Posŗuchaj Hank.
Nie kaŋdy, kto...
Mķj samochķd!
Czekaj! To mķj samochķd!
Ale zawsze dobrze
jest mieæ plan zapasowy.
Poddaję się!
Proszę pani. Moŋe pani odzyskaæ swķj wķz.
Ty idioto!
W czym problem?